Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

skrawki
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Pałac Kultury i Nauki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 21:34, 20 Maj 2008    Temat postu: skrawki

Bardzo, bardzo mi się podoba ta inicjatywa
[link widoczny dla zalogowanych]
i żałuję, że jej efekty można obejrzeć tylko w warszawskim metrze.
O ileż przyjemniejsze byłyby te długie, nudne minuty spędzane na dworcach, przystankach czy w środkach masowego przekazu, gdyby zamiast reklam piwa wiodących marek, gotowych dań, czy szkół zawodowych dla dorosłych można było poczytać wiersze.

I nawet mimo tego, że większość [link widoczny dla zalogowanych] - wierszy dość trudnych, nie najlepiej chyba służących popularyzacji poezji - mi się nie spodobała, a żaden nie przyprawił o zimny dreszcz ekstazy , pozostaję pod wrażeniem pomysłu.

A topik zupełnie nie o tym - brakuje mi na "trzydziestkach" tematu, w którym można było by czasem "rzucić" jakimś dobrym wierszem, jakiś dobry wiersz przeczytać lub zachwycić się kawałkiem prozy.
Dzięki topikowi "Poczytaj mi, mamo" i recenzjom forowiczy przeczytałam kilka naprawdę przyzwoitych książek. Ale czasem bardziej chyba niż "sucha" opinia, przemawia do mnie smakowity kąsek, wyrazisty fragment, kuszący skrawek.
Będę wdzięczna za ulubione [z różnych względów] okrawki poezji i prozy
Powrót do góry
illunga
Procyon Lotor


Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 8282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 473 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:16, 25 Maj 2008    Temat postu:

Miałam to wrzucić w topik książkowy, ale nie mogę odmówić sobie przyjemności zacytowania
Książka : Woody Allen "Czysta anarchia"
Jeśli ktoś lubi monologi reżysera z jego własnych filmów, to tutaj ma próbkę tego, tylko w formie drukowanej. Jak dla mnie to czysty surrealizm, a nie czysta anarchia A jakie to pyszne! przewala oczami
A teraz fragmencik. Aha, to jest zbiór historyjek. Fragment z opowiadanka "Prawo i materace".

(...) Widok ogromnego cienia, który złowieszczo sunął po ścianie, ściął jej krew w żyłach. Potem zorientowała się,że to jej własny cień, postanowiła schudnąć i zadzwoniła na policję.
- W życiu nie widziałem czegoś takiego - powiedział komendant Homer Pugh. - W Wilton's Creek takie rzeczy po prostu się nie zdarzają. Zgoda,pewnego razu ktoś włamał się do piekarni i wydłubał z pączków całą galaretkę, ale za trzecim razem, tak się złożyło, na dachu już siedział nasz snajper i zastrzelił faceta na gorącym uczynku.
- Ale dlaczego? Dlaczego ? - łkała Bonnie Beale, sąsiadka Washburnów. - To takie bezsensowne, takie okrutne. Na jakim świecie przyszło nam żyć, skoro ktoś inny niż konsument zdziera metkę z materaca?
- Przedtem, wychodząc z domu, zawsze zostawiałam materace - przyznaje Maude Figgins, miejscowa nauczycielka. - A teraz zabieram za sobą wszystkie materace, ilekroć wychodzę na zakupy lub proszoną kolację (...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:58, 28 Maj 2008    Temat postu:

Wisława Szymborska
Pierwsza fotografia Hitlera

A któż to jest ten dzidziuś w kaftaniku?
Toż to mały Adolfik, syn państwa Hitlerów!
Może wyrośnie na doktora praw?
Albo będzie tenorem w operze wiedeńskiej?
Czyja to rączka, czyja, uszko, oczko, nosek?
Czyj brzuszek pełen mleka, nie wiadomo jeszcze:
drukarza, konsyliarza, kupca, księdza?
Dokąd te śmieszne nóżki zawędrują, dokąd?
Do ogródka, do szkoły, do biura, na ślub
może z córką burmistrza?

Bobo, aniołek, kruszyna, promyczek,
kiedy rok temu przychodził na świat,
nie brakło znaków na niebie i ziemi:
wiosenne słońce, w oknach pelargonie,
muzyka katarynki na podwórku,
pomyślna wróżba w bibułce różowej,
tuż przed porodem proroczy sen matki:
gołąbka we śnie widzieć ? radosna nowina,
tegoż schwytać ? przybędzie gość długo czekany.
Puk puk, kto tam, to stuka serduszko Adolfa.

Smoczek, pieluszka, śliniaczek, grzechotka,
chłopczyna, chwalić Boga i odpukać, zdrów,
podobny do rodziców, do kotka w koszyczku,
do dzieci z wszystkich innych rodzinnych albumów.
No, nie będziemy chyba teraz płakać,
pan fotograf pod czarna płachtą zrobi pstryk.

Atelier Klinger, Grabenstrasse Brauna,
a Brauna to niewielkie, ale godne miasto,
solidne firmy, poczciwi sąsiedzi,
woń ciasta drożdżowego i szarego mydła.
Nie słychać wycia psów i kroków przeznaczenia.
Nauczyciel historii rozluźnia kołnierzyk
i ziewa nad zeszytami.


( Lubię ten wiersz)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Czw 8:51, 29 Maj 2008    Temat postu:

Emily Dickinson

985
Skoro nie mogłam mieć Wszystkiego -
Nie dbałam o brak mniejszych Rzeczy.
Jeśli nie zaszło nic większego
Niż Rozpad Słońca - Ostateczny
Kataklizm Globu - nic nie było
Tak Wielkie - abym - na wieść o tym -
Podniosła z Ciekawości Czoło
Sponad Roboty


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Czw 9:01, 29 Maj 2008    Temat postu:

Krzywda Bolesłam Leśmian

Zamknij okno... W ogrodzie - zbyt śpiewno.
Oczy do snu lub do śmierci zmruż.
Krzywda nasza kończy się na pewno!...
Życie - mija... Wolno spocząć już...

Dzień się nowy na obłoków bieli
Nie zatrwoży, że ciał naszych brak...
Lecz to wszystko, cośmy przecierpieli,
Niechaj we mgle ma choć drobny znak!


Bo czym zgrozę odkupić zagłady,
Łez wysiłek i ten pusty czas,
Gdy śmierć zniszczy nawet ran tych ślady,
Ran, co niegdyś tak bolały nas?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:05, 31 Maj 2008    Temat postu:

Fragment z Szelmostw niegrzecznej dziewczynki:


- A gdybyś wtedy, zamiast wysłać mnie na Kubę, przekonał, żebym została z tobą tu, w Paryżu, ile czasu wytrzymalibyśmy ze sobą, Ricardo?
- Całe życie. Uczyniłbym cię tak szczęśliwą, że nigdy byś mnie nie opuściła.
Porzuciła kpiący ton i popatrzyła na mnie, bardzo poważnie i z lekką pogardą:
- Jaki jesteś naiwny i jakimi złudzeniami żyjesz - wycedziła, rzucając mi wyzywające spojrzenie. - Nie znasz mnie. Ja zostałabym na zawsze tylko z mężczyzną, który byłby bardzo, bardzo bogaty i potężny. A ty nigdy taki nie będziesz, niestety.
- A jeśli pieniądze nie dają szczęścia, niegrzeczna dziewczynko?
- Szczęście? Nie wiem, co to jest, i nie chcę wiedzieć, Ricardito. Wiem za to, i to na pewno, że nie jest czymś romantycznym i trywialnym, jak według ciebie. Pieniądze dają bezpieczeństwo, bronią cię, pozwalają ci korzystać z życia w całej jego pełni i nie martwić się o dzień jutrzejszy. To jedyne szczęście, jakiego można dotknąć.
Patrzyła na mnie zimno, w ten dziwny sposób, który zdawał się mrozić wszystko, co żywe, wokół niej.
- Jesteś dobrym człowiekiem, masz jednak okropną wadę: brak ambicji. Jesteś zadowolony z tego, co osiągnąłeś, nieprawdaż? Ale ty nic nie osiągnąłeś, grzeczny chłopczyku. Dlatego nigdy nie będę zadowolona z tego, co mam. Zawsze będę chciała więcej.
Nie wiedziałem, co powiedzieć, ponieważ choć mnie zabolało, musiałem przyznać, że powiedziała prawdę. Dla mnie szczęściem było mieć ją przy sobie i mieszkać w Paryżu. Czy znaczyło to, że jesteś nieuleczalnie pospolity, Ricardito? Prawdopodobnie tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Nie 10:05, 01 Cze 2008    Temat postu:

To ja tak tekstowo - muzycznie - Goya :
"Jeśli będę taka"

Jeśli będę taka
Jakiej nie rozumiesz
O jedno Cię proszę
Kochaj mnie jak umiesz

Jeśli kiedyś zrobię coś
Nieoczekiwanego to
O jedno proszę Cię
Nie krytykuj tego
Gdy wymyślę coś
Niepodobne do niczego to
O jedno proszę Cię
Nie neguj tego

Jeśli będę taka
Jakiej nie rozumiesz mnie
O jedno Cię proszę
Kochaj mnie jak umiesz

Jeśli kiedyś powiem coś
Czym zranię do żywego to
O jedno proszę Cię
Nie pamiętaj tego
Jeśli kiedyś zrobisz coś
Zupełnie zwyczajnego to
Chcę, żebyś wiedział, że
Nie zapomnę tego

Jeśli będę taka
Jakiej nie rozumiesz mnie
O jedno Cię proszę
Kochaj mnie jak umiesz


„Spiesz się”

Pewnie ma w sobie coś,
czym zniechęca Cię,
a może to strach przed tym,
byś nie zasmucał jej.
Więc zanim sen otuli was
swe miejsce przy niej grzej.
Jest inna niż Ty,
cierpliwości więcej miej.

Spiesz się, by nie uciekła Ci...

Dla innych chcesz
jeszcze więcej z siebie dać,
a dla niej co dzień
dzielisz słowa raz po raz.
Zatrzymaj wzrok, wysłuchaj, co
do ucha szepcze ci.
Jest inna niż Ty,
zapamiętaj taką myśl...
Powrót do góry
fi
Gość





PostWysłany: Śro 19:07, 11 Cze 2008    Temat postu:

Bardzo długi kwadrans.
W samolocie między godziną 8.45 a 9.00. Na moje oko trwał godzinę albo i dłużej"

Olga Tokarczuk, Bieguni.

Malutki skraweczek zostawiam...
Jestem w trakcie czytania, z wielka przyjemnością i zadumą.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 15:42, 13 Cze 2008    Temat postu:

"Ta książka jest ordynarna, porąbana, ma zbyt długi prolog i opowiada o miłości, jakby ktoś nie zauważył............
..........Myślę sobie, że to co tutaj wysmażyłem, to taki mały pomnik nagrobny tego odmóżdżonego pokolenia, które zaczęło się gdzieś przy roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym i zawisło między dwoma epokami jak pijaczek na barierce. Nie było nas jeszcze w komuniźmie, a w kapitaliźmie już nas nie będzie. Wtedy było dla nas o wiele za wcześnie, teraz jest dla nas o wiele za późno. Tak sobie myslę, żeśmy byli błędem w matriksie albo coś w tym rodzaju."
Tomasz Czerwiński - Pokalanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fi
Gość





PostWysłany: Pią 17:42, 13 Cze 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
"Ta książka jest ordynarna, porąbana, ma zbyt długi prolog i opowiada o miłości, jakby ktoś nie zauważył............
..........Myślę sobie, że to co tutaj wysmażyłem, to taki mały pomnik nagrobny tego odmóżdżonego pokolenia, które zaczęło się gdzieś przy roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym i zawisło między dwoma epokami jak pijaczek na barierce. Nie było nas jeszcze w komuniźmie, a w kapitaliźmie już nas nie będzie. Wtedy było dla nas o wiele za wcześnie, teraz jest dla nas o wiele za późno. Tak sobie myslę, żeśmy byli błędem w matriksie albo coś w tym rodzaju."
Tomasz Czerwiński - Pokalanie


Warto Seeni ją przeczytać? Napisz mi proszę jak możesz swoją opinie i - pierwsze i ostatnie zdanie z tej książki ... Gdzieś się na tym forum tłumaczyłam ze swojego dziwactwa, które - co mi ulżyło - z niektórymi tu osobami dzielę...
Trochę czytałam książek - tych "pokoleniowych". Bezkonkurencyjna pozostaje dla mnie "Madame" Libery - ale to o trochę wcześniejszym pokoleniu, dojrzewającym w latach 60-tych... Niezłe - też zachęcam ( szczególnie tych z Wrocławia )- Niskie łąki Siemiona i Davida Bieńkowskiego obie.. Masłowskiej nie jestem w stanie czytać - jakoś mnie irytuje...

Jestem pod wrażeniem tej książki Tokarczuk, której skrawek tu zostawiłam. Książka wielowarstwowa - i chyba każdy kto czyta - może zabrać sobie z niej różne rzeczy - myśli - inspiracje - o współczesnych biegunach, ludziach w wiecznej drodze, o rożnych podróżach w celu, bez niego, po niego, tych pierwszych i ostatecznych, w siebie i ze sobą a czasami i bez siebie... aaaa.. dużo by mówić... ale warto.

większy skrawek ( wycięty ze strony poświęconej tej książce w googolach)

Wszędzie i nigdzie

Kiedy wyruszam w podróż, znikam z map. Nikt nie wie, gdzie jestem. W punkcie, z którego wyszłam, czy w punkcie, do którego dążę? Czy istnieje jakieś „pomiędzy”? Czy jestem jak ten zgubiony dzień, gdy leci się na wschód, i odnaleziona noc, gdy na zachód? Czy obowiązuje mnie to samo prawo, z którego dumna jest fizyka kwantowa — że cząstka może istnieć równocześnie w dwóch miejscach? Czy inne, o którym jeszcze nie wiemy i którego nie udowodniono — że można podwójnie nie istnieć w jednym i tym samym miejscu?
Myślę, że takich jak ja jest wielu. Znikniętych, nieobecnych. Pojawiają się nagle w terminalach przylotów i zaczynają istnieć, gdy urzędnicy wbiją im do paszportu stempel albo gdy uprzejmy recepcjonista w jakimś hotelu wręczy im klucz. Zapewne odkryli już swoją niestałość i zależność od miejsc, pór dnia, od języka czy miasta i jego klimatu. Płynność, mobilność, iluzoryczność — to właśnie znaczy być cywilizowanym. Barbarzyńcy nie podróżują, oni po prostu idą do celu albo dokonują najazdów.
Podobnie sądzi kobieta, która częstuje mnie ziołową herbatą z termosu, gdy obie czekamy na bus z dworca na lotnisko; dłonie ma pomalowane henną w skomplikowany wzór, który z dnia na dzień staje się nieczytelny. Gdy wsiadamy, robi mi wykład na temat czasu. Mówi, że ludy osiadłe, rolnicze wolą przyjemności czasu kolistego, w którym każde wydarzenie musi wrócić do własnego początku, zwinąć się w embrion i powtórzyć proces dojrzewania i śmierci. Lecz nomadzi i kupcy, gdy wyruszają w drogę, musieli wymyślić dla siebie inny czas, który lepiej odpowiadałby podróży. To czas linearny, bardziej użyteczny, bo jest to miarą dążenia do celu i narastania procentów. Każdy moment jest inny i nigdy się nie powtórzy, sprzyja więc ryzyku i braniu pełnymi garściami, korzystaniu z chwili. Lecz w gruncie rzeczy było to gorzkie odkrycie — kiedy zmiana w czasie jest nieodwracalna, utrata i żałoba stają się czymś codziennym. To dlatego z ust nie schodzą im nigdy takie słowa jak „daremny” i „wyczerpany”.
— Daremny wysiłek, wyczerpane konta — śmieje się ta kobieta i zakłada pomalowane dłonie za głowę. Mówi, że jedynym sposobem przetrwania w takim rozciągniętym, linearnym czasie jest zachowanie dystansu, taniec, którego krok polega na zbliżaniu się i oddalaniu, krok w przód, krok w tył, raz w lewo, raz w prawo — to krok łatwy do zapamiętania. A im większy staje się świat, tym większy dystans można sobie wytańczyć w ten sposób — wyemigrować za siedem mórz, za dwa języki, za jedną całą religię.
Ja jednak mam inne zdanie na temat czasu. Czas wszystkich podróżnych to wiele czasów w jednym, cała mnogość. To czas wyspowy, archipelagi porządku w oceanie chaosu, to czas, który produkują dworcowe zegary, wszędzie inny, czas umowny, południkowy, więc niech nikt nie bierze go zbyt poważnie. Godziny znikają w lecącym samolocie, świt następuje błyskawicznie i już depcze mu po piętach południe i wieczór. Hektyczny czas wielkich miast, gdzie przybywa się tylko na chwilę, żeby oddać się w niewolę jakiegoś wieczoru, i leniwy — nie zamieszkanych równin widzianych z samolotu.
Myślę też, że świat mieści się w środku, w bruździe mózgu, w szyszynce, stoi w gardle, ten globus. Właściwie można by go odkaszlnąć i wypluć.
[/quote]
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 11:34, 16 Cze 2008    Temat postu:

fi napisał:

Warto Seeni ją przeczytać? Napisz mi proszę jak możesz swoją opinie i - pierwsze i ostatnie zdanie z tej książki ...

Ja czytałam z przyjemnością. I wracam fragmentami. Pierwsze zdanie zacytowałam. Ostatnie brzmi: " Jedźmy dalej"
Może jeszcze fragment z obwoluty :

" Ustrój jest bez sensu, jeżeli władzę ma hołota. .........wszystko dookoła jest jak najbardziej po linii : to nawet nie urodzaj na debili. To prawdziwa moda. Moda na prostackie pomysły. Moda na pracowników, którzy są najgłupsi i przez to najmniej groźni. Dalej są najgłupsi kierownicy działów, najgłupsi zastepcy. Najgłupsi dyrektorzy....Głupek przyciąga głupka, głupki łączą się w coraz większe zbiory. Zbiory głupków sklejają się i pewnego dnia wypełnią cały nasz świat, który w końcu pierdyknie jak bańka mydlana."

A Tokarczukową też lubię Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fi
Gość





PostWysłany: Wto 22:46, 17 Cze 2008    Temat postu:

To ostatnie zdanie, ze wszelkimi tego konsekwencjami - bardzo mi przypadło do wyobraźni...


Teraz poczytuje niewielka książeczkę biograficzną o jednej z najgłębiej ukrywanych historii miłosnych XX wieku - wielkiego romansu Martina Heideggera i Hannah Arendt. Kiedy zostali kochankami on miał 35 lat a ona 18...
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 22:31, 24 Cze 2008    Temat postu:

Cieszę się, że topik nie umarł.
Bardzo się do niego zapaliłam i bardzo szybko zgasłam.
Wszystkie moje ulubione wiersze, wszystkie z dawna ulubione fragmenty pojawiły się kiedyś na podobnym topiku na o2 i poczułam, że bezsensem było by je wklejać od początku. I znów, jak mantrę powtarzać, że mnie od dawna nic tak nie zachwyca ani nie porusza, by czynić z tego wypisy.

Ale zajrzała dziś na topik o warzywach, owocach oraz innej roślinności i smakowita czereśniowa zachęta illungi przypomniała mi pewien wiersz Leśmiana, którego chyba nigdy nie przywoływałam. Nie jest to mój ulubiony wiersz ani nawet jeden z ulubionych tego, niepowtarzalnego dla mnie, poety, ale uwodzi mnie i ten klimat i to niespełnienie i ta tęsknota za marzeniem i to marzenie o doskonałości...

WIŚNIA

Rosła wiśnia w królewskim ogrodzie,
Król ją ujrzał o słońca zachodzie,
Ujrzał tajnym zapłonioną żarem
O obłąkał swe zmysły jej czarem.

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

„Jedni wierzą w śpiewające ptaki,
Inni w gwiezdne na błękicie znaki,
A ja ciebie będę czcił w swej krasie,
Wiśnio, wiśnio! Już ku zmierzchom ma się!"

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

"Uśmierz obłęd, ty - zorzo zorzysta!
Przejrzyj duszę do dna, bo zbyt mglista...
W tym ogrodzie dwoje nas, jak dwoje..."
I wyciągnął ku niej usta swoje.

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

I wyciągnął usta w żal zaklęty
I skamieniał szalem ogarnięty,
I nie wiedział, że nie dni samotne,
Jeno wieki mijają stokrotne.

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

Ona z dawna przez jego kochanie
Nieśmiertelne pozyskała trwanie
I wtulona w nieuwiędłe liście,
Płomieniała, odtąd wiekuiście.

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

A on w mgłę się rozcieńczył obladłą,
Ciało jego już w nic się rozpadło,
Jeno ustom, by mogły całować
Wolno było w ogrodzie wiekować.

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

I śpiewały te, usta do wiśni:
„Brak nam oczu. Cóż ślepcom się przyśni?
Lecz cokolwiek nam sądzono w niebie,
Nie przestaniem należeć do ciebie!"

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

Tędy właśnie szły dziewczęta młode,
Podziwiały ust wiernych urodę
„Usta, usta, rozwarte do picia,
Jaki smutek stał się wam za życia?"

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!

„Mogłybyście niejednej dziewczynie
Dać to szczęście, bez którego ginie!
Jakaż niemoc tak strasznie was więzi
Do tej wiśni, co trwa na gałęzi ?"

Ach, nie po to się czerwienię,
Żeby gasić twe pragnienie!
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 20:18, 28 Cze 2008    Temat postu:

Do tej książeczki też się długo przyczajałam, kilka miesięcy. Wreszcie zamówiłam ją w ostatnim rzucie, w ostatnim błysku przypomnienia - aha, jeszcze to... bardzo się cieszę, to dobra antologia, tak dobra, że zostawia uczucie niedosytu.

["Dzikie brzoskwinie". Antologia poetek amerykańskich. Julia Hartwig]

    478.

    Nie miałam czasu na Nienawiść -
    Bo
    Grób mi był Przegrodą -
    Życie nie było
    Dość pojemne -
    Aby w nim zmieścić - Wrogość -

    Na Miłość też nie było czasu
    Lecz
    w braku lepszego Zadania -
    Myślałam -
    Może mi wystarczy
    Sam mozół Jej Szukania -


    [E. Dickinson][przeł. St. Barańczak]



    Jestem Róża

    Jestem Róża mam niebieskie oczy
    Jestem Róża nie znam cię z imienia
    Jestem Róża i kiedy zaśpiewam
    Jestem Róża nie do podrobienia


    [G. Stein][przeł. Artur Międzyrzecki]



Begunów i Pokalanie już wciągnęłam na listę. Jest szansa, że za kilka, kilkanaście miesięcy się doczekają
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Sob 21:52, 28 Cze 2008    Temat postu:

Cieszę się, że jeszcze nikt nie przytoczył tego wierszyka
J
ak się czuję ?

Kiedy ktoś zapyta, jak ja się czuję.
Grzecznie mu odpowiem, że :"Dobrze, dziękuję".
To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko.
Astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką.
Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata ...
Lecz dobrze się czuję jak na swoje lata !
Bez laseczki teraz już nie mogę,
Choć zawsze wybieram najłatwiejsza drogę ...
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
Ale przyjdzie ranek ... znów dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy, pamięć "figle płata",
Lecz dobrze się czuję jak na swoje lata !
Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,
Że kiedy starość i niemoc przychodzi,
To lepiej się zgodzić ze strzykaniem kości
I nie opowiadać o swojej słabości
Zaciskając zęby z tym losem się pogódź,
I wszystkich wokoło z chorobami nie nudź !
Powiadają :"Starość okresem jest złotym",
Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym ...
"Uszy" mam w pudełku, zęby w wodzie studzę,
jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
"Czy to wszystkie części, które się wyjmuje ?"
Za czasów młodości (mówię bez przesady)
Łatwe były biegi, skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
Żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą ...
A teraz na starość czasy się zmieniły -
Spacerkiem do sklepu, z powrotem "bez siły".
Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:
Niech zacisną zęby i z życia się śmieją !
Kiedy wstaną rano, "części" pozbierają,
Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają,
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,
Znaczy, że zdrowo i dobrze się czują.

Wisława Szymborska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 9:29, 29 Cze 2008    Temat postu:


Poezja Szymborskiej jest taka "trzeźwa"! Poza tym posiada cenną i dość chyba jednak rzadką dla polskiej poezji, zwłaszcza kobiecej, cechę - poczucie humoru.
Powrót do góry
fi
Gość





PostWysłany: Śro 0:52, 16 Lip 2008    Temat postu:

"Miękkie, lubieżne, narkotyczne cienie,
Zaszło slońce, rozproszyło sie jasne światło (ja sam wkrótce zajdę, rozproszę się),
Mgiełka - nirwana - noc i spoczynek - zapomnienie"

walt whitman...


dobrej nocy
Powrót do góry
evra
Gość





PostWysłany: Nie 22:42, 20 Lip 2008    Temat postu:

Pewien południowoamerykański szaman powiedział mi,
że przez oko człowieka nie przenika żółte światło, a lit
zawarty w promieniach słońca trafia prosto do mózgu.
W jaki sposób człowiek ten się dowiedział, że lit stanowi
element składowy światła słonecznego - nie mam zielonego
pojęcia. Tłumaczył mi później, że właśnie dlatego należy
wpatrywać się w zachód słońca, który uspokaja nas przed
zapadnięciem zmroku, zanim ponownie spadnie słupek rtęci.


' Teksty i przekłady
STING '

spokojnej...
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 20:59, 23 Lip 2008    Temat postu:

Nie przemawia do mnie specjalnie Walt Whitman, ale zdanie o własnym zachodzeniu i rozpraszaniu się i owszem.


Z topiku Aproxymata wyrwałam dziś z kontekstu na własny, niezbyt dobry użytek jedno zdanie, które chodzi za mną przez pół dnia i które przywiodło mnie w końcu do gmerania w prywatnych skrawkach. Ciąg skojarzeń był więcej niż luźny.

Cytat:
Utknę zamrożony w jakimś czasie swojego życia i już nic nowego mnie nie zainteresuje?


Jak bardzo bym chciał, abyś obudził się jutro, przeczytał gazetę i poszedł do pracy, i słuchał tych wszystkich ludzkich narzekań, i abyś nie miał pragnień ani miłości, abyś nie pragnął niczego poza tym, aby dzień się już skończył, i abyś mógł zasnąć, nie czuć, nie myśleć, nie wspominać tego, co było dawniej, nie dręczyć się wszystkim, nie myśleć o sumieniu, o tym czego miałeś dokonać, i o tym czego nie dokonałeś, i o tym, czego że niczego już pewnie nie dokonasz, bo jesteś wypruty, zmęczony, cholernie zmęczony, że chciałbyś być tak jak dawniej, że chciałbyś w coś uwierzyć, i żebyś sobie zdał z tego jasno sprawę, że jesteś świnia, że jesteś skończony, że nie masz nikomu niczego do dania, bo miałeś zbyt mało wiary i siły.

[M. Hłasko. Namiętności]


Przy okazji, sprawdzając dostępność tego opowiadania, zetknęłam się z teorią, jakoby był Hłasko mizoginem. Dziwne, bo wydawało mi się, że jestem dość wyczulona na kwestie lekceważącego, niechętnego stosunku do kobiet wynikającego z przekonania o wyższości jednej płci nad drugą, a nigdy nie odbierałam prozy Hłaski w ten właśnie sposób.
Powrót do góry
evra
Gość





PostWysłany: Śro 21:55, 23 Lip 2008    Temat postu:

mnie sie czasami zdarzalo Go tak odczytywac,
ale kiedy polykalam te ksiazki, bylam taka mloda
teraz zapewne doszukiwalabym sie zupelnie innych tresci.

ale mam, mam taki fragment, ktory lubie i nadal tak samo
jak przed laty - odczytuje

…latanie jest jak kobieta i jeśli się ją kocha, to wtedy boisz się, że nie jesteś dosyć dobry dla niej i że nie starczy ci życia, aby się nią nacieszyć. Ale to czujesz tylko wtedy, jak naprawdę kochasz, bo nie obchodzi cię przecież, co powie czy pomyśli o tobie dziwka, z którą gdzieś tam śpisz, a rano wychodzisz na palcach, żeby jej nie obudzić i żeby już z nią nie gadać.

'Palcie ryż każdego dnia'
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Pałac Kultury i Nauki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin