po 30-tce

Pasztet

Tak sobie obserwuję swoją okolicę (Miasteczko Wilanów), gdzie wg szczujni prawej (w odróżnieniu od szczujni lewej) powinno dochodzić do masowych samobójstw, wyskakiwania z okien i gdzie (wg Mazurka) dominujące auta, czyli Aurisy są podpalane z rozpaczy z całymi rodzinami w środku.
Bo franek podskoczył.

A tu kurna nic.
Są co prawda pewne oznaki kryzysu, bo kolega sąsiad zawsze na moje imieniny przynosił Cristala, a dziś był tylko Mumm, no ale jak to mówią Ci, co się budzą obok Ziemkiewicza: nie zawsze musi być kawior....

annaliza

O rany, znowu to Miasteczko Wilanów.

To napiszę, żeby nie było tak słodko.

Mam koleżankę (swoją drogą bardzo ją lubię), która uwielbia podkreślać, że jest z Miasteczka.

Ostatnio bardzo zbulwersował ją fakt, że pani dyrektor w przedszkolu publicznym na spotkanie z rodzicami przyszła w crocs'ach. A poza tym miała jakąś dziwną marynarkę i wyglądała jak sprzątaczka. Ale najgorsze były te crocsy. Zupełnie nie pasowała do rodziców..

I snuła opowieść jak to wszyscy tam bułkę przez bibułke a tu dyrektorka z innego świata.
I nagle padło pytanie, Monia, a ile wy w tym przedszkolu płacicie na Radę Rodziców?

[u nas, w starych dzielnicach to standardowo 40 lub 50 zł miesięcznie].

I Monia: 10 zł, a Wy ile?

Sławomir

Nowy Wilanów (albo jak chciałby Pasztet: Miasteczko Wilanów) – miejsce na południe od właściwego Wilanowa, w którym jeszcze niedawno rosły buraki, a dziś znajduje się tam miejsce zamieszkania innych buraków, którzy próbują sobie wmówić, że mieszkają w Konstancinie. Oprócz tego, około pięćset metrów dalej od zabudowań znajduje się betonowy sarkofag Świątynia Opatrzności Bożej. (za nonsensopedią)

Pasztet

Uwielbiam te stereotypy

A swoją drogą Hans, Konstancin to takie fajne miejsce? Jesteś emerytem?

Pasztet

Pasztet

Pochodzenie O-Ren Ishii

Mieszkałem ze 3 lata w Wawce i zebrałem manatki 30 km dalej. Jakbym miał kiedyś wrócić to na Lemingowo z całą pewnością. Już całkiem z sensem ta komunikacja wygląda (wystarczyło Kaczuchę wykopać) ale jeszcze brakuje sporo do normalności.

Poldek

Bo nikt normalny nie bierze kredytu na styk. Jak słysze że dla kogoś wzrost raty o 100 czy 200 zł oznacza brak możliwości spłaty to od razu widzę idiotę - nie stać go było na ten kredyt NIGDY.

annaliza

nudziarz

Problem franka dla kredytobiorców to tak naprawdę nie tylko wzrost raty.

Zaczyna borykac się z nim mój znajomy, który bodajże 8 lat temu wziął frankowy kredyt na pokrycie 80 % nieruchomości, a na dzień dzisiejszy jego naleznośc wobec banku znacznie przekracza jej wartość.

No i bank zaczyna wspominać o dodatkowym zabezpieczeniu kredytu, bowiem samo mieszkanie go nie pokrywa.

I niby skad wziąć to zabezpieczenie ? . Chętnych na zyrowanie ze świecą szukac ( co jest prawidlową reakcją ) , a czym niby mozna poza tym zabepieczyć kwotę rzędu 200 tys zł ?

annaliza

Bo powinno byc tak, ze "w ostatecznosci" oddaje bankowi kluczyki do domu i jestesmy "rozliczeni", jak to miejsce chociazby w USA czy UK.

Troche kiepsko, ze parze, kredytobiorca - bank, gdzie to bank jest profesjonalista na tym rynku, to kredytobiorca ponosi wieksze ryzyko.

Kilo OK

Baron von DupenDrapen

nudziarz

Dla wszelkiej jasnosci.
Znajomy nie ma żadnych problemów finansowych, raty spłaca terminowo i choć - co oczywiste - nie jest szczęśliwy tym, iz musi płacic więcej, stać go na to.

Znalezienie jednak odpowiadającego bankowi zabezpieczenia jest skrajnie trudne, a jego brak ( pomimo terminowej spłaty rat ) może grozic wypowiedzeniem umowy kredytowej przez bank .
Na razie sprawa jest w kategoriach rozmow , ale czort jeden wie, czy bank nie wystapi oficjalnie o zwiekszenie zabezpieczenia kredytu.

Baron von DupenDrapen

A tak na poważnie

Jak ktoś ma kredyt we frankach to niech weźmie następny we frankach i kupi złotówki. Franekw końcu spadnie i gość jeszcze na tym zarobi.

Kilo OK

Zarabiający w zł nie może wziętość kredytu we frankach.

Kilo OK

[link widoczny dla zalogowanych]