Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ja i mój konik
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Sob 10:53, 14 Sty 2006    Temat postu:

z jedym Yasha się kategorycznie nie zgodzę i zaprotestuję
napisałaś: Z dziećmi nie musisz szukać kompromisu - dzieci są "twoje"

błąd: to my jesteśmy dla dzieci! to my jesteśmy dzieci (jeżeli oczywiście wogóle zaimki dzierżawcze mogą tu wchodzić w grę - ale to temat na inną dyskusję)

poczułam nieprzyjemny dreszcz czytając jak to masz juz gotowy plan w głowie co będą robić Twoje/nie twoje dzieci.
Nie zakładasz, że może sie tak w życiu zdarzyć, że nie będą miały chęci, bądź możliwości realizowania Twoich ambicji?

Posiadanie pasji na pewno jest interesujące. Ale to nie to samo co posiadanie recepty na życie - dzieci moga mieć całkiem inną i swoją drogę. Tym bardziej, że w tym co Ty piszesz możemy założyć, że odpada dziedziczenie pewnych predyspozycji. Wychowanie nie dzieje się w pustce, a dziecko to nie jest niezapisana kartka, na której możemy sobie pisac co nam się podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Sob 11:09, 14 Sty 2006    Temat postu:

Boja - nie obraź się, ale nie bardzo wiesz o czym mówisz, pomijając fakt, że kompletnie opacznie mnie rozumiesz.
Większość muzyków została nimi dlatego, że rodzice o to zadbali, podobnie z tancerzami. Aby być muzykiem lub tancerzem, musisz się uczyć od 5 roku zycia. O tym decydują rodzice, czy kształcić dziecko. Nikogo nie da się zmucić do nauki - i prawdopodobnie gdyby nie obowiązek szkolnictwa, to większość społeczeństwa byłaby niepiśmienna
Jesteś muzykiem bądż uczyłaś kogokolwiek muzyki lub tańca?
Jeśli nie, to dlaczego się wypowiadasz w temacie, o którym nie masz pojęcia?
Jakie masz doświadczenie w tym, aby wiedzieć jakie predyspozycje tkwią w człowieku?
Powrót do góry
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:03, 14 Sty 2006    Temat postu:

Yasha a jesli urodzisz dziecko niepełnosprawne ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Sob 16:09, 14 Sty 2006    Temat postu:

nie obrażam się ale temat pociągnę.
To ty Yashu się mylisz (jeżeli ja oczywiście dobrze zrozumiałam Twoje intencje). I nie boje sie tak jednoznacznie powiedzieć o tym, ponieważ ja mam nie tylko wiedze, ale i praktykę w zakresie wychowania - i to nie tylko w kontekście sukcesów jak i porażek.
Oczywiście, że by zostać sławnym muzykiem trzeba rozpocząć nauke bardzo wcześnie - masz 100% racji. I oczywiscie, że o tym decydują rodzice. Tylko, że Ty napisałaś:
dzieci te nie będą miały lekko - bo każde dostanie zadanie: nauki gry, tańca, do wyboru, kredki i blok, oraz Torę, którą w moim domu będą musiały czytać - a ja się postaram, żeby ją czytały z pasją, od 4 roku życia
I wówczas moje pasje będę realizować nie wychodząc z domu: bo jestem zawodowym muzykiem i szkolonym klasycznie tancerzem, oraz znawcą hebrajskiego, a do tego ponoć (jak twierdzili moi uczniowie i patrząc na efekty) utalentowanym nauczycielem.


napisałaś o tym w kontekście realizowania swoich pasji a nie w kontekście troski o rozwój dziecka.

Pisanie na Forum ma to do siebie, że "obcina treści" - nie słychać intonacji, nie widac gestu i mimiki mówiącego, a te przeciez wiele moga nam wyjaśnić.
BYć może błednie interpretuję Twoje wypowiedzi, ale tak je odczytuję.

Tak jak napisałam: przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz i właściwie nadal go czuję. Piszesz o chęci zapewnienia domu, rodziny grupie niechcianych dzieci i to jest piekne. Tylko pamiętaj - tego nie robi się by realizować swoje pasje i ambicje i wizje; to się robi po to, by tym dzieciom dać namiastkę tego czego być może nigdy w życiu nie zaznały - namiastkę poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, przynależności a może nawet miłosci.
I nie ma nic złego jeżeli rodzice wysyłają dzieci na naukę różnych umiejętności oczywiście wcześniej upewniwszy się o tym że moają ku temu predyspozycje. Ale jeszcze piekniejsze jest gdy potrafią przyjać, że ICH dziecko jest całkowicie inne niż sobie wymarzyli.

...i właściwie to właśnie o to mi chodziło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Sob 16:25, 14 Sty 2006    Temat postu:

Drahna napisał:
Yasha a jesli urodzisz dziecko niepełnosprawne ?

Jak urodzę takie, to będę się zastanawiać
Jedna moja przyjaciółka adoptowała niepełnosprawne dziecko, niewidome - uczy się grać na pianinie.
Druga ma dziecko z porażniem mózgowym - i ma jeszcze pasję, jest w szkole projektowania mody

Boja - nic na siłę. Taki mam plan, aby moje dzieci, o ile będę je mieć - miały w domu atmosferę nauki, tak jak ja ją miałam, gdy byłam dzieckiem.
Pasję moich rodziców wyssałam z ich krwią
Nie da się z nikogo zrobić artysty na siłę, a ja zamierzam służyć tym, co umiem i czego potrafię nauczyć. Nie umiem pilotować samolotu, a więc jeśli będą chciały się nauczyć pilotażu, to już będzie im trudniej to realizować, niż nauczyć się grać na fortepianie, który stoi w salonie i jest do dyspozycji w każdej chwili Blue_Light_Colorz_PDT_02
Siłą nikogo nie przykuję do klawiatury, nie wiem czemu od razu tak demonizujesz sprawę. Czy ty swoich dzieci nie zachęcasz do nauki, nie masz żadnych umiejętności, których je nauczyłaś i przekazałaś, że cię to tak przeraża i zadziwia?
Naprawdę, wiem to z doświadczenia, że jeśli rodzice mają pasję, to raczej trzeba powstrzymywać dzieci, niz ze gwałcić, aby się chciały uczyć, bo pasje są zaraźliwe.

A odnosnie wychowania mam pewne doświadczenie, bo uczyłam muzyki znacznie więcej dzieci, niz ty znasz osobiście
Wiem jak to się robi i jakich można się spodziewać efektów. Jestem praktykiem - znam się na badaniu zdolności, na motywowaniu do pracy, na rozwiązywaniu problemów techniczn-wykonawczych, itd.


Ostatnio zmieniony przez Yasha dnia Sob 16:34, 14 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:29, 14 Sty 2006    Temat postu:

A ja dodam jeszcze nieco z psychologicznego bełkotu :
Nie po to mamy dzieci by uczynić je szczęśliwymi, tylko po to aby pomóc im odkryć własne szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Nie 10:45, 15 Sty 2006    Temat postu:

a ja tylko dodam:
dziękuję Ci Drahna za te słowa!!!


a do Yashy jeszcze jedno i juz na pewno ostatnie zdanie TU na ten temat:
skąd wiesz ile dzieci znam osobiście?

i proponuję powrót do tematu: czyli koników

ERRATA - sens mojej wypowiedzi zmienił brak jednego słówka TU. NIe unikam dyskusji, tylko nie jest to miejsce na nią - ten temat jest poświęcony pasjom, rozmowę na temat wychowania możemy kontynuowac na temacie o bezstresowym wychowaniu lub założyć całkiem nowy temat.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bo ja dnia Nie 16:43, 15 Sty 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Nie 10:49, 15 Sty 2006    Temat postu:

boja - chyba nie pogadamy raczej wcale - bo unikasz merytorycznych odniesień do tematu, a mnie się nie chce przerzucać słowami w tobą jak przekupka na targowisku.

A ponadto zauważam u ciebie tendencję do argumentowania w rozmowach: boja wiem wszytko najlepiej jak świat hula, to kontynuowanie w tym stylu uznaję za nierozsądną stratę czasu

pozdrawiam
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Nie 13:33, 15 Sty 2006    Temat postu:

Czekaj Drahna, czekaj ... urosnom i se pojdom, a wtedy bedzie ten czas. Nawet jesli sie bedzie ograniczal do lezenia. Blue_Light_Colorz_PDT_02


Ja bardzo lubie takie wymadrzanie sie ludzi, ktorzy maja blade pojecie o tym, o czym pisza. Polecam odwiedzic np. jakis oddzial neurochirurgii dzieciecej (moze byc CZD).
Uczy pokory.
Powrót do góry
matka
maślana jaszczurka


Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:29, 15 Sty 2006    Temat postu:

a i ja się wypowiem na temat prawie konikowy, ale bez żadnej teorii, z własnego podwórka:
w salonie moich rodziców stał fortepian - prawdziwy wielki MEBEL - nikt na nim nie grał, bo nikt nie umiał. Ja z bratem wchodziliśmy pod to cudo i oglaliśmy pajęczyny, a czasami siadaliśmy na górze i waliliśmy nogami w klawiaturę - nie wolno nam było tego robić, a było to w czasach mojego wczesnego dzieciństwa -2 do 5 lat, bo potem rodzice się przeprowadzili i nie było miejsca na fortepian.
W wieku szkolnym chodziłam do ogniska muzycznego i wtedy pojawiło się pianino w moim domu, zabrałam go ze sobą, powiedzmy jak jakieś wiano i stoi w moim mieszkaniu, i tylko raz na jakiś czas gram kolędy, moje dziecko też umie zagrać tylko kolędy i tylko jedną rączką, bo tego je nauczyłam. Sama nie lubiałam i nie lubię grać i nigdy granie nie było moją pasją, ale dzieci mojego brata, który lubi grać a gra także jego żona ( też po ognisku muzycznym, więc nie jest to żadna wielka muzyka) zażyczyły sobie zapisania do ogniska muzycznego, o!
Ja sama w dzieciństwie uwielbiałam zwierzęta a potem nawet interesowałam się ochroną środowiska i chociaź nigdy swoim dzieciom nie narzucałam jakichkolwiek zainteresowań samo tak wyszło, że jedno to ma "fijoła" na punkie zwierząt i ochrony środowiska jeszcze większego niż ja w młodości.

Znam człowieka, gra pierwsze skrzypce i opowiadał, że mama nie dawał mu jeść, gdy odmawim ćwiczenia na instrumencie. Zapytany, czy jest zadowolony odpowiada, że tak, mimo wszystko.

Chyba Yasha masz rację , zapał dzieciom "sprzedajemy" niepostrzeżenie, nawet niechcący, brak zapału zresztą chyba też.

Wracając do koników, to nie mam hobby, ale uwielbim "dzieła sztuki" z masy solnej, wiszą i stoją jakieś ozdoby w całym mieszkaniu, wyrzucimy je jak się skończy okres świąteczny, a na Wielkanoc zrobimy nowe. Zdecydowanie bardziej lubię je robić niż podziwiać, kręci mnie tworzenie dlatego żyją krótko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Nie 20:49, 15 Sty 2006    Temat postu:

Oczywiście, że wiem co mówię, a jak czuję i wiem, że mam rację, to mi szkoda energii na tłumaczenie
Jeśli się zaszczepi dziecku we wczesnym dzieciństwie zainteresowanie jakimś tematem, to jest szansa, że gdy nieco podrośnie, to z własnej woli podejmie tą aktywność - zwłaszcza jeśli temat wymaga przyłozenia się do niego i sporego nakładu pracy i wysiłków. (Mama moja twierdziła, że jeśli będę miała tak wiele zainteresowań, to do niczego konkretnego w zyciu nie dojdę, bo będę energię rozmieniać na drobne - ale nie przewidziała, że nie mam ambicji na karierę )

W moim domu wszyscy prawie grali i chetnie śpiewali - stąd niemożliwą rzeczą byłoby, abym ja się nie chciała uczyć, a moja siostra śpiewała zanim wyszła z łóżeczka. Trudno zachęcić czy dziecko czy kogoś innego do aktywności, w której sami nie upatrujemy przyjemności i wartości.
Człowiek jest już prawie w pełni ukształtowany jeśli chodzi o zainteresowania i system wartości w wieku 7 lat, a więc w okresie, gdy rodzice wywierają na niego najwiekszy wpływ - potem to już detale i niewiele można zmienić. Oglądałam lata temu film nakręcony przez BBC, w którym wybrano grupę dzieci w wieku 7 lat i pytano je o zainteresowania, hobby, wartości i plany na przyszłość. Co 7 lat kręcono filmy w tymi samymi dziećmi, i zadawano im te same pytanie, az do chwili gdy zdobyli wykształcenie, zawody i rozpoczęli dorosłe życie - podaj aż do 32 roku życia.
To wstrząsające, że ludzie ci niewiele się zmienili przez ten okres. Chłopiec z dobrej rodziny, którego ojciec był zamożny i wykształcony, i w jego domu kładło się nacisk na naukę i zdobycie dobrego zawodu - od dziecka planował, że będzie studiowałw Oxfordzie fizyke i zostanie doktorem - o został. Dziewczynka z mieszczańskiego, przeciętnego domu, gdzie nikt jej nie zapędzał do nauki, chciała jedynie zdobyć maturę i potem wyjść na mąż i mieć dzieci - i tak się też stało.
Mysle, żę jeśliby zrobić takei badania, jak hobby i wartości rodziców wpływają na zainteresowania i wybory dzieci, to okazało by sie najpewniej, że tam gdzie nie ma pasji u rodziców, nie ma jej też u potomstwa, i odwrotnie.
Prosty przykład: dzieci ateistów są zazwyczaj ateistami, dzieci Żydów ortodoksyjnych, wybierają z własnej (niby) woli upierdliwy zywot koszernego ortodoksa, a dzieci chrześcijan są jak jeden mąż chrześcijanami - o tym mogę poświadczyć, że do rzadkości należy, aby się nimi nie stawały - a jeśli nie, to zazczywaj przyczyna tkwi w niekonsekwentnym wyznawaniu wiary rodziców


A i jeszcze przykład innego skrzypka:
mój kolega od liceum muzycznego był jednym z najlepszych skrzypków w Plsce, wygrał konkurs w USA w wieku 12 lat (piszę: był, bo teraz jest wiolonczelistą, jednym z najlepszych w Europie) - od chwili, gdy uczył się grać jego ojciec ćwiczył wraz z nim po kilka godzin dziennie - czasem nawet dochodziło do 7 godzin.
Czy istnieje dziecko 7-mio letnie, które z własnej woli poczuje pragnienie tak wytężonej pracy, bez odpowiedniego nakierowania ze strony rodziców, czy dobrych pedagogów?
Czy chciałby inaczej spędzać dzieciństwo?
Wówczas - z pewnością tak, teraz na pewno by nic nie zmienił i nie chciałby być nikim innym, niz jest - a jest tym kim jest tylko i wyłącznie dzięki ojcu i jego zaangażowaniu w tym, aby zaszczepić w nim miłość i oddanie muzyce/sztuce (sam też był artystą)

Jak mówiła Jan Paweł II

Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd Angel
Powrót do góry
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:33, 16 Sty 2006    Temat postu:

Zatem wypada wszystkim życzyć zdrowych pod każdym względem, mądrych i pięknych dzieci.....aż do samego końca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Pon 0:49, 16 Sty 2006    Temat postu:

Yashka, ja tylko delikatnie zwracam uwage na watek, jak bardzo dzieci potrafia byc absorbujace (z roznorakich powodow). Nie wiem czy zauwazylas, ale nie przekreslilam w zadnym momencie posiadania przez rodzica pasji, czy niemoznosci kontynuowania jej, badz odkrywanie nowej. Potwierdzam jedynie zdanie Drahny, ze jest MNIEJ czasu zarowno na przyjemnosci, jak i robienie czegos tylko dla siebie. Ale nigdzie nie napisalam, ze to niemozliwe. Blue_Light_Colorz_PDT_02

A wracajac hurtem do paru watkow, to uwazam, iz:
- posiadajac 40 dzieci to faktycznie mozna im stworzyc jedynie sierociniec, nie zas rodzine,
- czasami mnie przerazasz i masz jednak chyba lepsze predyspozycje do bandy komandosow niz do dzieci ... (wolalabym nie byc Twoim dzieckiem Silenced ), i nie odbieraj tego jako nagane - do pewnych rzeczy dorasta sie z dziecmi,
- moje dzieci maja pasje i zainteresowania, ktore mi jednak czasami wychodza bokiem,
- a w ogole to wszyscy dyskutuja o tym samym, tylko z innego polozenia, czyli miejsca.

Nie bede pisala o swoich pasjach, bo sa bardzo banalne.
Ale moje... Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:04, 16 Sty 2006    Temat postu:

Udawadnianie komukolwiek, że życie pisze dla nas własne scenariusze jest bezsensowne.
Możemy sobie je zaplanować i z góry założyć, że takie ma być. Nie wszystkim sie to jednak udaje.
Kiedys przyszło mi do głowy pewne porównanie..."wizja życia" nazwijmy to w ten sposób....
Pewna grupa ludzi staje nad brzegiem tej samej rzeki. Po czym wsiadają do swoich małych łódeczek by płynąć dalej. Każdy z nich wiezie ze sobą jakiś tam, swój bagaż.
Dla wielu z nich koryto rzeki po jej rozwidleniu okaże się być "łaskawe", proste i ze spokojnym nurtem. Dla wielu jednak nie i nigdy nie będą wiedzieć co ich czeka za jej kolejnym zakrętem.
Bagaż (wychowanie, doświadaczenia, wykształcenie, pasje, zainteresowania itd)....dla jednych radość, dla innych przekleństwo i zmora. Dla każdego jednak takie samo zagrożenie :zawsze z jego powodu mogą, choć nie muszą (opatrzność, nurt rzeki, materiał z jakiego wykonano łódeczkę) zatonąć. W końcu obciąża dodatkowo.
Wielu z nich spotyka czasem na swej drodze inną łódkę, z innym wędrowcem, z innym bagażem......i od tego momentu już nie tylko koryto rzeki jest dla nas zagadką.
Wspólna wyprawa polega na zrobieniu porządku w obu bagażach. Zabierają ze sobą tylko rzeczy niezbędne i dla obojga (nie dla jednego) przydatne (za wyjątkiem podpasek dla pań - żart)
Błąd w doborze i wyrzucaniu zadawałoby się dotąd niezbędnych dla nich rzeczy może ich kosztować bardzo wiele, lub wszystko.
Bo nadal mają :jedną łódeczkę, jest ich dwoje i wiozą swoje "skarby".
Zanim zdążą wspólnymi siłami zbudować większą łódkę, wiele rzeczy może się wydarzyć....( tu proszę uruchomić swoją wyobraźnie i nie zakładać, że wydarzenia będą tylko pozytywne )
Jeśli cało wyjdą ze wspólnej wyprawy i przebrą przez drugi etap ich poróży....zaczyna się dla wielu trzeci, choc pewnie nie ostatni.
Z "ichnich" bagaży rodzi się nowe pokolenie "wiecznie wędrujących".
Dostaja ich bagaż w spadku + prezenty po dziadkach i pradziadkach. Przeszukują z dziecięcą ciekawością jego zawartość. To która im się bardziej spodoba część "wspólnego worka", co z niej wybiorą i postanowią zabrać na swoją łódkę....nie zalezy już od nas.
Można sie starać i zachęcać, by to co było cenne dla nich (starszych wędrowców), stało się cennym dla potomstwa.
Nie zawsze się to jednak udaje, bo najczęściej pragną oni swój worek zapełnić rzeczami tylko dla siebie cennymi...nie dla innych.

Moment, w którym dwoje wędrowców postanawia wspólnie przemierzać nurt nieznanej rzeki zawsze jest jedną, wielką niewiadomą i niewielu ludzi ma tyle odwagi by się na wspólną podróż zdecydować. ( nie wspominając już, że dla każdego z nich osobisty bagaż i niechęć wynikająca z konieczności jego uszczuplenia bywa progiem nie do przejścia )



To tyle na temat pasji, której korekta następuje w momencie spotkania kogos kogo kochamy i z kim wspólnie postanawiamy dzielić "naszą łupinkę".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Pon 8:41, 16 Sty 2006    Temat postu:

Drahna, to są strzeliste frazy, czyli mówić inaczej - banały (bez urazy)

Kazdy to wie, a mało kto realizuje, a więc mówiąc krótko - utopia.
Do wybitnej rzadkości należy, aby jedna osoba zrezygnowała z siebie na rzecz drugiej, stąd świat jest tak urządzony, że w miarę dogadują się ludzie o podobnym kierunku, bo gdyby musieli zbyt wiele poświęcać i zmieniać, to nic by nie wyszło z żadnego związku. A te szczęśliwe można policzyć na palcach jednej ręki. Ileż ja to razy przerabiałam: kocham cię, nie mogę bez ciebie żyć, zostań moją żoną... a potem zaczyna się stawianie warunków i natychmiast okazuje się, że może beze mnie żyć, jeśli ich nie wypełniam potulnie, ponieważ mam nieco większe oczekiwania, niż być jedynia miłą kociczką do towarzystwa, która ma się uśmiechać i nawiedzać we śnie kolegów z pracy
Jeśli nadal wierzysz, Drahna, że człowiek jest się w stanie zmienić w dorosłym zyciu - to gratuluję
Mnie życie nauczyło, aby nie oczekiwać zbyt wiele po drugim człowieku i od razu wykładać karty na stół, nie czekając aż znajdziemy się w środku nurtu rzeki, za kolejnym zakrętem - szkoda marnować czasu na mrzonki... Z doświadczenia i obserwacji jedno mi wynika: ze złych oczekiwań biorą się nieszczęsliwe związki, wiecznie sfrustrowane żony, którym nie udało sie zmienić mężów, a oni nie spełniają ich oczekiwań, nie mają z nimi spodziewanego kontaktu, a więc koncentrują się na dzieciach, a jak te dorosną, to zaczyna się faza "moherowych beretów", podczas gdy mężowie, udręczeni niekończącym się utyskiwaniem narzekających żon, znajdują sobie jakieś "hobby", najczęściej w postaci piwka wypijanego przy telewizornym meczu. Na więcej się nie odważy, bo zaraz by się dowiedział, że haniebnie zaniedbuje rodzinę - dzieci głodują, staczają się, itd..

Podobnie z tzw. "tworzeniem domu" - on się sam tworzy, w chwili, gdy pojawia się dziecko - no chyba, że rodzice oddadzą do sierocińca. A pewne zdarzenia narzucają rozwój wypadków - a dziecko najcześciej wychowuje się samo, otrzymując od rodziców strawę, ubrania i jakąś tam uwagę, która z punktu widzenia dziecka zawsze jest za mała - czy jest jedynakiem, czy ma wiele rodzeństwa. No chyba, że jest niepełnosprawne - jak to mogę obserwować na przykładzie syna znajomej - i wymusza oraz wymaga dużego nakładu pracy, uwagi, większego niż zazwyczaj poświęcenia matki. Ona musi się nim zająć, czy ma etos, czy nie - to jest codzienność i nie ma wyboru, choć gdyby miała, to wybrała by mieć dziecko zdrowe, które może się samo sobą zająć, a ona miałaby czas do innych zadań. Ale ona nie dorabia do tego ideologii - po prostu wykonuje swoje obowiązki.
Na szczęście nie mam jeszcze sklerozy, kasztanka, i dość dokładnie pamiętam dzieciństwo. Nie zamierzam robić z siebie matki - herosa pełnego cnót - jak to mają tendencję niektóre kobiety i przypisywać sobie jakichś niebotycznych zasług za wychowanie potomstwa. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że moje dziecko będzie takie jak ja - z takimi samymi wadami, a może i zainteresowaniami - po prostu będzia stało, patrzyło o kopiowało, i to co bym chciała i to czego bym nie chciała. Może zajdzie dalej, niz ja, ale to mało prawdopodobne i rzadko zdarza się w przyrodzie
Jak to sie mówi: jakie drzewo, taki owoc.
Powrót do góry
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:48, 16 Sty 2006    Temat postu:

Yasha napisał:
Drahna, to są strzeliste frazy, czyli mówić inaczej - banały (bez urazy)

Kazdy to wie, a mało kto realizuje, a więc mówiąc krótko - utopia.
Do wybitnej rzadkości należy, aby jedna osoba zrezygnowała z siebie na rzecz drugiej, stąd świat jest tak urządzony, że w miarę dogadują się ludzie o podobnym kierunku, bo gdyby musieli zbyt wiele poświęcać i zmieniać, to nic by nie wyszło z żadnego związku.


Nigdzie nie napisałam nic na temat rezygnacji z siebie.
Jest cos takiego co nazywamy kompromisem i bez niego żaden związek istnieć nie będzie.



Yasha napisał:

Jeśli nadal wierzysz, Drahna, że człowiek jest się w stanie zmienić w dorosłym zyciu - to gratuluję


Tu nie chodzi o zmianę osoby a jedynie o to by nauczyła sie rozumieć.
Z akceptacją tego zrozumienia nie jest już tak różowo.


Yasha napisał:

Mnie życie nauczyło, aby nie oczekiwać zbyt wiele po drugim człowieku i od razu wykładać karty na stół, nie czekając aż znajdziemy się w środku nurtu rzeki, za kolejnym zakrętem - szkoda marnować czasu na mrzonki... Z doświadczenia i obserwacji jedno mi wynika: ze złych oczekiwań biorą się nieszczęsliwe związki, wiecznie sfrustrowane żony, którym nie udało sie zmienić mężów, a oni nie spełniają ich oczekiwań, nie mają z nimi spodziewanego kontaktu, a więc koncentrują się na dzieciach, a jak te dorosną, to zaczyna się faza "moherowych beretów", podczas gdy mężowie, udręczeni niekończącym się utyskiwaniem narzekających żon, znajdują sobie jakieś "hobby", najczęściej w postaci piwka wypijanego przy telewizornym meczu. Na więcej się nie odważy, bo zaraz by się dowiedział, że haniebnie zaniedbuje rodzinę - dzieci głodują, staczają się, itd..



Hmmmm.
Podzieliwszy Twoje wypowiedzi na części zastanawiam się gdzie podziała się ta Drahna, która podobnie jak Ty myślała i naiwnie wierzyła, że teoria równa jest praktyce.
Nie będę już na ten temat dyskutować.
Chyba dlatego, że ja mam juz za sobą 21 lat stałego związku, Ty nawet o niego nie zahaczyłaś i nie masz zielonego pojęcia jak wygląda wprowadzenie każdego założenia/obserwacji w życie.
Szczerze życzę powodzenia, bardzo Ci się przyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 12:47, 16 Sty 2006    Temat postu:

Yasha, nudno byłoby na świecie, gdyby dzieci były naszymi kopiami i z czałego zestawu naszych cech wybierały by jedynie coś dla siebie. Ja wierzę, że dzieci nas przerosną, że będą takie, jakie nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Marnie szła mi gra w piłkę i bieganie, nie lubię gier zespołowych, a mój syn był mistrzem Polski, wicemistrzem świata w pewnej wschodniej sztuce walki. Czy mogłam to przewidzieć? Uwielbiam warzywa i owoce a moja córka nie bierze ich do ust, nie zna smaku marchewki i cebuli. Boleję nad tym, ale by ją do nich przekonać musiałabym jej chyba dostarczyć je w kroplówce. Zdumiewa mnie bogactwo świata i to głównie tego wewnętrznego. Dobrze, że jest wśród nas taka Yasha Applause rozgrzałaś nas i uczyniłaś dyskusję ciekawszą. Wiele z nas nie zgadza się z Tobą, jednak przysnaje, że kiedyś myślało podobnie, trochę pokory ...i tyle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
matka
maślana jaszczurka


Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:28, 16 Sty 2006    Temat postu:

Yasha napisałaś:
Może zajdzie dalej, niz ja, ale to mało prawdopodobne i rzadko zdarza się w przyrodzie,
tu się nie zgodzę, gdyby to była prawda stalibyśmy jako ludzie w miejscu.
Dzieje mojej rodziny- trzy pokolenia przeczą temu, co napisałaś.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin