Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

jak sobie radzicie w konfliktowych sytuacjach
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 9:54, 29 Mar 2010    Temat postu: jak sobie radzicie w konfliktowych sytuacjach

Jak ja nie lubię zakładać nowych tematów.
To taka dygresja moja.
Jakie macie sposoby na zachowanie się w konfliktowych sytuacjach?
Czy inaczej zachowujemy się w pracy z konfliktami a inaczej w domu? Czy dajemy się ponieść emocją i trzaskamy po prostu drzwiami?
Przypomniał mi się jeden przedmiot, który miałam - techniki negocjacji. zajęcia oparte były na ćwiczeniach przede wszystkim z komunikacji.
Było tam takie ćwiczenie, które zapamiętałam : świat ulega zagładzie, ludziom natychmiast potrzebna jest szczepionka z białka danego ptaka. Jajka ta posiada firma X i chce za nie 1 milion dolarów. Jesteś przedstawicielem organizacji, która chce zakupić te jajka, aby ratować ludzi.
Druga osoba dostawała kartkę o podobne treści, tylko, że była przedstawicielem organizacji ekologów, którzy chcieli ratować las, gdzieś w puszczy i na szczepionkę potrzebne jej były żółtka. Mieliśmy godzinę czasu, więc można było pójść do kawiarni i napić się kawy przy negocjacjach. Tak naprawdę te ćwiczenia nie były trudne. Jedyna trudność, ze nie widzieliśmy karteczki z zadaniem drugiej strony.
Trzeba było tak prowadzić rozmowę, żeby jak najwięcej informacji uzyskać.
A więc kolejne pytanie : jak zatem sprawić, by wilk był syty i owca cała? Czy wprowadzacie w życie zasady asertywności i potraficie zawsze jasno i spokojnie przedstawić swój punkt widzenia?
A co wtedy, jeśli rozmówca ignoruje wasze argumenty, wybucha gniewem lub obraża się? Jak radzić sobie z trudnymi, impulsywnymi ludźmi? I wreszcie: czy zawsze warto dążyć do pojednania?
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:10, 29 Mar 2010    Temat postu:

Niezbyt sobie radzę. Zaczynam od żartów - ale to rzadko pomaga. Wybucham bardzo rzadko - też jest nieskuteczne. Najczęściej macham ręką zrezygnowany i zajmuję się czymś innym. Życie jest za krótkie, żeby marnować je na konflikty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:37, 29 Mar 2010    Temat postu:

Ostatnio słabo sobie radzę, bo mnie wszystko wkoło wkurza
a najbardziej upierdliwcy i zakute łby.
Ale jeśli już sobie radzę to zwykle dlatego, że ładuję nos w książkę, wkładam na uszy słuchawki, wyjeżdżam, albo robię sobie wolne z pracy.
Zasadniczo omijam konflikty szerokim łukiem i nie pozwalam się sprowokować. Tylko spokój może mnie uratować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:42, 29 Mar 2010    Temat postu:

Mati napisał:
Ostatnio słabo sobie radzę, bo mnie wszystko wkoło wkurza
a najbardziej upierdliwcy i zakute łby.
Ale jeśli już sobie radzę to zwykle dlatego, że ładuję nos w książkę, wkładam na uszy słuchawki, wyjeżdżam, albo robię sobie wolne z pracy.
Zasadniczo omijam konflikty szerokim łukiem i nie pozwalam się sprowokować. Tylko spokój może mnie uratować.


Oj, typowa waga Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 11:48, 29 Mar 2010    Temat postu: Re: jak sobie radzicie w konfliktowych sytuacjach

Radzę sobie bardzo słabo. Brak mi refleksu, aby zareagować we właściwym czasie, a po czasie - zaczynam nadmiernie analizować, czy warto w ogóle w tę sytuację "wchodzić". Zazwyczaj dochodzę do wniosku, że moment, w którym należało rzecz kontynuować już minął i cała reszta jest "ciągnięciem kota za ogon". Dzieje się tak, ponieważ dynamika sytuacji konfliktowej zwykle za bardzo mnie zaskakuje, a cudze zachowanie wprawia w osłupienie.
Jeśli jednak zareaguję spontanicznie, kosztuje mnie to wiele nerwów. Zaperzam się, czerwienieję, serce mi kołacze, zaczynam się jąkać i ze złości nie mogę się wysłowić. Zawsze później zastanawiam się, czy więcej więcej negatywnych emocji wkładam w taką sytuację, czy też w odpuszczanie i duszenie ich w sobie.
Z ostatniego takiego zdarzenia (była to bardzo nieprzyjemna rozmowa z pracownikiem pewnej instytucji) jestem prawie, hm... dumna, bo mimo już lekko sykliwego tonu głosu i zpurpurowienia (nad tym nie mogę zapanować), udało mi się spokojnie i rzeczowo przedstawić swoje racje (chociaż konsensusu nie było).

Przebieg sytuacji konfliktowej jest, w moim przypadku, w znacznym stopniu uzależniony od tego, gdzie się toczy. Np. zupełnie inaczej wygląda w realu, a inaczej na forum. W związku z tym, o czym wspominam wyżej, forum daje mi czas na reakcję - mogę się w miarę spokojnie zastanowić, co chcę napisać, jak to napisać i, przede wszystkim, czy w ogóle chcę napisać. Ponieważ w mniejszym stopniu ograniczają mnie ramy czasowe i, powiedzmy, przestrzenne, niestety mam tendencję do przedłużania tych, najczęściej nierokujących rozwiązania, sytuacji.
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:48, 29 Mar 2010    Temat postu:

Wiesz co mówisz


Na szczęście tych typowych cech jakże pozytywnych mamy mnóstwo.

e> k-Sztormi


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Pon 11:49, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:55, 29 Mar 2010    Temat postu:

Całkiem odrwotnie mam niż Anima, moje reakcje im bardziej spontaniczne tym lepsze. W kontaktach służbowych moje reakcje są bardzo szybkie i potrafię w momencie przyjąć pozę tej która jest " w przewadze " . Relacje, że tak powiem osobiste pochłaniaja moją energie i angażują emocje, zaczynam bleblać jak katarynka i w efekcie przegrywam .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:00, 29 Mar 2010    Temat postu:

Nie wiem czy negocjacje można nazwać konfliktem?
Jestem profesjonalistką i rzadko przegrywam. Natomiast sprawy nierozwiązane, wymagające czasu - to jest chyba najgorsze. Nepewność zabija mnie powoli i skutecznie. Tyle o pracy.
Po pracy zrzucam maskę, a właściwie sama opada.
Nie mam konfliktów bo je kończę zanim się na poważnie rozkręcą.
Mam swoje zaklęcie wypowiadane w myśli "Wal się". Wraz z tym zaklęciem odpływa moja nienawiść bądź niezrozumienie. Zamykam nim sprawę raz na zawsze.
Nie mam konfliktów z tymi których kocham.
No czasami z mamą, ale kochamy się bardzo więc te konflikty są gdzieś obok miłości.
Ona jest bardziej cierpliwa i znosi moje "nieeeeeeee!!!!!" ja łatwiej zapominam.
Moje dzieci nie znoszą mojego "nieee!!!!" więc się nie wdają ze mną w konflikty czując z góry przegraną. Albo ja jestem taka wspaniała i wyrozumiała - nie wiem.
To chyba idzie w parze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 12:03, 29 Mar 2010    Temat postu:

Nie napisałam jak ja sobie radzę.
A właściwie nie radzę.
O ile w pracy, czasem mnie podziwiają za spokój, to tak naprawdę wiele mnie to kosztuje, może nie zawsze.
Wiem jakie zachowanie jest poprawne, więc staram się tak zachowywać. Nie wdawać się w dyskusje - tak uczą na szkoleniach - tak, oczywiście rozumiem pana, ale proszę posłuchać, czy gdyby pan... itp. Oczywiście proszę napisać to z czym się pani nie zgadza, odniesiemy się do tego. Ależ owszem zawsze ma pani taką możliwość itp. Ton głosu ma byc zrównoważony, ale nie uległy itp pierdoły Tongue out (1) Oczywiście o ile ja już zaczynam podnosić głos, ciężar rozmowy przechodzi na osobę obok z biurka lub kierownika. Blue_Light_Colorz_PDT_02
Tych osób nie obsługujemy
Żart.
Z szefem , koleżankami też sobie radzę. Tym bardziej, ze ja się nie potrafię dąsać długo. Szybko wybaczam. Ale tez szybko wybucham.
W przeciwieństwie do Animy, kompletnie nie radze sobie na forum. Bynajmniej tak mi się wydaję.
Mam coś takiego, ze niepotrzebnie chcę wszystko wyjaśnić, zrozumieć, chcę pojednania tak ja w zyciu. Większość jednak, tak mi się wydaje, ma to w dupie.
Może dlatego, ze nie stosuje zasady, zanim wyślesz posta policz do 10.


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pon 12:05, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 12:10, 29 Mar 2010    Temat postu:

Lulka wspomniała o dzieciach. No właśnie zazwyczaj to jest rozmówca, który się dąsa, obraża, do którego często nasze argumenty nie przemawiają. No właśnie jak rozmawiać z kimś bliskim? Krzyczeć - nieee. Właśnie tez miałam problem będąc dzieckiem. Po prostu rodzice czasem kończyli rozmowę - idź do swojego pokoju. No tak najłatwiej.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 12:16, 29 Mar 2010    Temat postu:

gReta napisał:

O ile w pracy, czasem mnie podziwiają za spokój, to tak naprawdę wiele mnie to kosztuje, może nie zawsze.
Wiem jakie zachowanie jest poprawne, więc staram się tak zachowywać. Nie wdawać się w dyskusje - tak uczą na szkoleniach - tak, oczywiście rozumiem pana, ale proszę posłuchać, czy gdyby pan... itp.

Mam pracę, w której kontakt z petentem jest znikomy. Jeśli już się zdarza, znikome są sytuacje konfliktowe, które - z mojej przynajmniej strony - takimi nie są. Staram się wyjaśniać, bo wiem, jak człowiek może być zagubiony, gdy trafia w tryby pewnej urzędniczej machiny, której działania nie zna i nie rozumie. Nie musi znać i tu jest moja rola, aby spróbować mu to objaśnić. Petenci raczej mnie denerwują, współpracownicy - bardzo.
Powrót do góry
illunga
Procyon Lotor


Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 8282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 473 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:24, 29 Mar 2010    Temat postu:

Ano...radzę sobie. Z wiekiem i doświadczeniem jakoś lepiej. Ale jest jedno "ale" - muszę na zimno. Kiedy zaczynam się wściekać, to po ptokach. Przestaję być rzeczowa i konkretna, a zaczynam być morderczo....szczera. A to jest złe, bo mało dyplomatyczne. Bez dyplomacji i trzeźwej oceny przeciwnika niestety nie uda się.
Choć z drugiej strony to też różnie bywa. Mojej nowej szefowej, przy ostatniej próbie spychologii, nasyczałam przez zęby, że to mobing. No i podziałało, o dziwo, bo to beton. d'oh!

Z dziećmi próbuję raczej nie dać się wyprowadzić z równowagi. Ale... Czasem teoria teorią, a w praktyce, to sami wiecie - piana na pysku po wymianie trzech zdań
Przy czym ja się z tym źle czuję. Nie lubię się spierać, nie lubię awantur, nie lubię być zmuszana do opowiedzenia się po stronie tej czy innej osoby, teorii, stwierdzenia. Ale jeszcze bardziej nie lubię kiedy z ataku na poglądy przechodzi się do personalnego, na osobę je głoszącą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 14:51, 29 Mar 2010    Temat postu:

Radzę sobie, a właściwie nie radzę podobnie jak Anima zbyt wysoki głos, drżące ręce i podbródek... Podobnie jak Anima i Ill staram się opanować sztukę pokonywania konfliktów i również mi idzie coraz lepiej. Nauczyłam się żądać czasu: "ja to muszę przemyśleć", "wrócimy jeszcze do tej sprawy"... to w pracy, bo w domu Hmm... Zawsze mam ochotę spakować walizki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Soleo
Dasypus novemcinctus Linnaeus


Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z piekła wygnali ;->
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:21, 29 Mar 2010    Temat postu:

Dobry... Angel

Radzę sobie - służbowo - na statek... Siła spokoju wypracowana ostatnio w myśl zasady "prześpij się zanim wybuchniesz" - pozostaje tylko pytanie "z kim??"...

...a serio-serio - zdecydowanie lepiej wychodzi mi to w pracy - po tym jak raz czy drugi musiałem się ugryźć mocno w język a potem przeprosić staram się nie reagować na gorąco chyba że jest to absolutnie konieczne. Dodatkowo - zawsze (no może "prawie zawsze") staram się wysłuchać i w tylu miejscach ile to możliwe bez naruszenia granicy asertywności przyznać drugiej stronie rację - to chyba troszkę łagodzi obyczaje bo daje poczucie chociaż cząstkowej "wygranej" drugiej stronie. Staram sięprzekonać drugą stronę z pozycji zrozumienia a nie z pozycji siły. To co mnie jednak przynajemniej wewnętrznie doprowadza do białej gorączki to bezmyślność - jakoś nie mogę zdzierżyć...


Niestety cierpią moje relacje prywatne bo jakoś tak łatwiej mi stracić panowanie nad sobą wobec tych z którymi jestm blisko - może przekonanie, że nasze relacje są na takim poziomie zażyłości, że po prostu można sobie pozwolić na więcej?? Blue_Light_Colorz_PDT_09

Za to zawsze i bezwzględnie szczerze, otwarcie i do bólu - na krótką metę czasami boli ale na długą do tej pory zawsze skutkowało... Anxious

P.
Sol...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 16:12, 29 Mar 2010    Temat postu: Re: jak sobie radzicie w konfliktowych sytuacjach

[quote="gReta"]
A więc kolejne pytanie : jak zatem sprawić, by wilk był syty i owca cała? quote]
Z tymi jajami to ja w ogóle nie widzę problemu- skoro jednym potrzeba białka a innym zółtka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:21, 29 Mar 2010    Temat postu:

Rzadko tracę opanowanie, więc w sytuacjach konfliktowych jakoś sobie radzę.
Jeżeli druga strona jest w miarę otwarta i skłonna znaleźć jakieś, obie strony satysfakcjonując, wyjście próbuję dojść do rzeczywistego źródła konfliktu, o ile je się wyartykułuje... to już pół biedy... można się jakoś dogadać
Jesli natomast druga strona tupie nóżką i okrzykując "ja mam rację" jet głucha na jakiekolwiek logiczne argumenty, lub co gorsza, cały konflikt jest wydumany i tak naprawdę ma służyć czyjemuś tam rozładowaniu emocji , czyli mówiąc wprost ktoś ma ochotę podrzeć mordeczkę, odwracam się i wychodzę.
I tak nic nie wskóram, a tylko stracę czas, energię i nerwy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 16:51, 29 Mar 2010    Temat postu:

Staram się nie wchodzić w konflikty. Jak nie muszę stawiać czoła sytuacji konfliktowej- najczęściej zmywam się.
Co do zasady konfliktuję się z każdą władzą. Robię to z przyjemnością, nie zważając na konsekwence, dla samego napsucia krwi. Ale tylko wtedy, gdy nastąpi mi się na odcisk.
Osoby na których mi nie zależy, które znam mało lub minimalnie, a które wkurzają mnie z jakiś przyczyn- omijam z daleka, traktując jako byty nieistniejące. " Nie chce mi się z Toba gadać" wychodzi mi całkiem nieźle.
Z bliskimi negocjuję. Czasami wystarczy sprowadzić konflikt do płaszczyzny interesów- zasadniczo moje interesy i interesy moich bliskich są zbieżne. Jeżeli są zbieżne - to można się dogadać, tym bardziej, że wielokroć nieporozumienia biorą się z nieumiejętnego wysławiania się ( myślimy to samo, mówimy inaczej). Jak nie da się ustalić kompromisu- ustępuję. W pewnym wieku bowiem zapotrzebowanie na święty spokój jest potrzebą pierwszoplanową.
Zasadniczo, w ogóle mam, w sobie coś z mediatora czy negocjatora- lubię godzic zwaśnione strony. Na gruncie domowym robię to zawsze i z dobrym skutkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 17:18, 29 Mar 2010    Temat postu: Re: jak sobie radzicie w konfliktowych sytuacjach

Seeni napisał:
gReta napisał:

A więc kolejne pytanie : jak zatem sprawić, by wilk był syty i owca cała?

Z tymi jajami to ja w ogóle nie widzę problemu- skoro jednym potrzeba białka a innym zółtka.


Seeni masz rację. Tylko, że Ty to wiesz, bo ja o tym napisałam. A normalnie nie wiesz co osoba, z którą masz rozmawiać ma na kartce i czego potrzebuje. Właśnie na tym polega pic, żeby umieć rozmawiać z sobą i przekazać sobie te informacje. Większość osób się kłóciła nawet, i dyskutowała, że ludzie ważniejsi od jakiś tam drzew. Szybko doszłyśmy do konsensu z koleżanką. Ale u mnie to zadziałał instynkt - skoro gra, zabawa, to gdzieś jest myk, i mówię do niej dawaj swoją kartkę. Ona - że to nieuczciwe, bo nie wolno. Mówię : dobrze to powiedz co tam jest napisane I tak doszłyśmy do porozumienia : mamy jajka i mamy milion zaoszczędzony, którym możemy się podzielić. Jako jedyne w naszej grupie dogadałyśmy się co do jajek, ale co do pieniędzy to wykładowczyni mnie zganiła, ze to nie etyczne. Tongue out (1) No a co, za szybkie załatwienie sprawy - prowizja się nie nalezy... Think


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pon 18:16, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
jedendwa
wskazujący palec Speedy Gonzalez'a


Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:22, 29 Mar 2010    Temat postu:

Ja wpadam w furię.
Krzyczę wymachuję rękami ,trzaskam czym się da.
Ci którzy mnie znaja czekają spokojnie az się wyszaleję.
Ktoś kto mnie nie zna mruga ze zdziwienia i przestaje mówić robic cokolwiek.
Sprawdzona metoda . Działa zawsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 18:35, 29 Mar 2010    Temat postu:

W kwestii jaj :Ja bym się nie wymieniała kartkami, tylko pytała, czy ona tego jajka potrzebuje w całości. Jakby na mojej pisało, że białko jest mi potrzebne a zadanie z kominikacji to wiadomo, że twórca zabawy zakłada, że można się dogadać. Znaczy się jej potrzebne skorupki albo co insze z tego jaja.
Zasadniczo te jaja to można też do konfliktu odnieść- zasadniczo warto najpierw spytać- czego Ci potrzeba????????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin