Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

No to luuu!
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 15:37, 01 Maj 2012    Temat postu: No to luuu!

Temat nie nowy, problem nie nowy, a ja nadal nie rozumiem. Jak Polska długa i szeroka ludzie piją - piją gdy się smucą, gdy się cieszą, gdy się nudzą. Wróciłam z wycieczki zakładowej, z tym, że pracownicy mogli zabrać swoje rodziny i znajomych. Wycieczka trzydniowa ze zwiedzaniem Pragi, Skalnego Miasta, Kudowy, Polanicy i Złotego Stoku. Już od wyjazdu polewali: wódka, piwo, co kto miała, albo wszystko razem. Potem oczywiście trzeba było zatrzymywać się na "siku". Pili przede wszystkim panowie i potem kierownika musiała zastąpić dziewczyna z biura, bo był całkiem niekompetentny. Oczywiście w każdym sklepie, zwłaszcza w Czechach trzeba się było zaopatrzyć w alkohole. Na wycieczce były też dzieci i dwóch studentów, którzy również wlewali w siebie bezustannie. Oglądam zdjęcia z Pragi i właśnie gdzieś przewijają się ci dwaj - w ręce piwo, wszechobecny atrybut. Nie mówię o knajpce, ale tak na chodniku, podczas zwiedzania. Nie spotkałam ani jednego Japończyka, Niemca, czy Francuza pijanego. Dzisiaj przechodząc obok działek z psem słyszałam odgłosy libacji. Mój mąż wrócił z klubu żeglarskiego zniesmaczony, bo wszędzie piją, sikają i piją dalej.
Zapijaczona ta nasza Polska, niestety


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:17, 01 Maj 2012    Temat postu:

"Stan odmiennej świadomości". Najpierw się rzeczywistość lekko koloruje, żeby było weselej i przyjemniej, potem się kontynuuje z przyzwyczajenia, lub pod presją towarzyską. Rzadko spotykam ludzi, którzy zaczęli pić, bo im zasmakowało Raczej: zaczęło im smakować, jak już pili.

To prawda, że wiele spotkań towarzyskich (o ile nie prawie wszystkie) jest zaopatrzonych w alkohol. Od czasu jak pozbyłam się "wyrzutów sumienia" z powodu presji towarzystwa i stwierdziłam, ze ani mnie to nie nałoguje, ani mi nie smakuje - a przy okazji, bo byłam w ciąży (chociaż wtedy akurat miałam prikaz picia co dzień kieliszka czerwonego wina) - "i`m on the dry". I powiem wam, ze się czuję nieco jak jakiś alien z innej planety czasami... Ale za to jest ciekawie, kiedy wszyscy łapią "inny stan swiadomości" po kilku głębszych, a ja bez nich mam taki sam stan i mogę na trzeźwo obserwować ich...

W alkoholizowanie się - mniejsze i większe - nie wnikam, nie krytykuję - o ile alkohol nie robi bałaganu w moim życiu osobistym - czy to w rodzinie, czy wśród przyjaciół. Niech ludzie piją, ile chcą. No, chyba, że jakiś wielbiciel trunkow robi hałas w komunikacji miejskiej, czy czepia się obcych ludzi na ulicy - wtedy spacyfikować trzeba typa i tyle. Ale to już esktremalne sytuacje.

Alkohol, jak każda inna używka, dla ludzi w końcu jest produkowany. Byleby pić go "z głową".

Bo czasem to ni straszno, ni śmieszno obserwować pijanych ludzi, czy małolatów ledwo wyrośniętych z podstawówki i już z butelkami na podwórku, czy po parkach (nie pytam, kto ich wychowywał w tym kierunku).

Tak z ciekawostek:

"Polacy biją rekordy w wielu ciekawych konkurencjach. Wciąż jesteśmy w czołówce, jeśli chodzi o spożywanie alkoholu. Okazuje się jednak, że zawdzięczamy to ewolucji. Europejczycy, szczególnie ci zamieszkujący środkowo-wschodnią część kontynentu, są w stanie tolerować niezwykle wysokie stężenie etanolu we krwi - stężenie, które zabija inne nacje.

Bez względu na to, czy trzymamy w ręku kieliszek z wódką, piwo czy lampkę wina, los przyjmowanego etanolu jest taki sam. Alkohol trafia przez błonę śluzową układu pokarmowego do krwi i jest tłoczony do wszystkich zakamarków ciała. Jeszcze nim trafi do mózgu, co powoduje stan nietrzeźwości, zaczyna być metabolizowany w wątrobie. Narząd ten odpowiada za 95% metabolizmu etanolu. Szereg enzymów, pod ogólną nazwą dehydrogenaz alkoholowych, przekształca etanol w aldehyd octowy. Substancja ta jest jeszcze bardziej toksyczna niż sam etanol i to właśnie ona jest sprawcą zatrucia alkoholowego, popularnie znanego jako kac. Aktywność innego enzymu – dehydrogenazy aldehydowej jest na tym etapie zbawienna. To on pomaga nam pozbyć się trującego aldehydu i wyeliminować efekty przedawkowania alkoholu.

Aktywność enzymów rozkładających alkohol jest znacznie wyższa u Europejczyków, w tym szczególnie u Polaków i Rosjan. Ponadto, także istnienie pewnego genu regulatorowego pomaga nam być tak odpornymi na etanol. Gen ten to mały fragment DNA, który działa niczym włącznik i wyłącznik innego genu. W razie zapotrzebowania uaktywnia w podwzgórzu (gdzie znajduje się ośrodek odpowiedzialny za uczucie pragnienia i sytości) gen galaniny - białka ułatwiającego metabolizm tłuszczu oraz alkoholu. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Aberdeen, w Szkocji dowiodło, że ten genetyczny „włącznik” jest znacznie słabszy u Azjatów niż w przypadku Europejczyków.

Na Starym Kontynencie ewolucja promowała tych ludzi, którzy spożywali wysokokaloryczną żywność i przyjmowali alkohol, by przetrwać srogie zimy. W konsekwencji, w ich genomie utrwalały się fragmenty DNA, które pozwalają na przyjęcie większej dawki alkoholu. Krótko mówiąc - jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do tego, by więcej pić.

Wiele jest na to dowodów. Naukowcy z całego świata wciąż nie mogą uwierzyć w możliwości pewnego wrocławianina, który w 1995 roku trafił do szpitala po spowodowaniu wypadku samochodowego. Polak miał we krwi aż 14,8 promila, czym ustanowił absolutny rekord świata zawartości etanolu we krwi. Dawka śmiertelna dla człowieka wynosi 4 promile, co oznacza, że człowiek ten przekroczył śmiertelną dawkę ponad trzykrotnie. W szpitalu przeprowadzono test kilkakrotnie, sądząc, że przyczyną tak wysokiego wyniku był błąd aparatury. Wrocławianin zmarł, lecz nie w wyniku zatrucia alkoholowego; obrażenia, które odniósł w wypadku były zbyt poważne, by mógł przeżyć. "


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klementyna
syndrom sztokholmski


Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1062 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:20, 01 Maj 2012    Temat postu:

heh!
Parafrazując, jak Polska długa i szeroka, wszyscy korzystają z netu. Kiedy się smucą, kiedy się cieszą, kiedy sie nudzą i kiedy grzeszą, bo kiedy ich nie ma, to pewnie są na wycieczce, o której nam wkrótce napiszą... Sorry, ale ten "kosmos" mnie rozwalił!

Każdy ma swoje nałogi. Jedni piją, drudzy tyją, a inni - inni są zwykle niewinni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 17:24, 01 Maj 2012    Temat postu:

Ja zasadniczo alkoholizuje się często. Na wycieczkach zakładowych niekoniecznie, ale pewnie z tego powodu, że nigdy nie byłam na wycieczce zakładowej(?) Alkoholizacja niespecjalnie mi przeszkadza.( znaczy moja alkoholizacja) Ostatni raz " upita" byłam w wieku lat 17-stu na obozie młodzieżowym w Stegnie. Nic dobrego, następnego dnia boli głowa i żołądek. O ile nikt w moim otoczeniu nie robi się specjalnie upierdliwy i trzyma tzw. pion picie innych mi nie przeszkadza. Wino pod grila, do kolacji, drink wieczorem pod House, czy wieczorne wyjście po klubach lekko zakrapiane alkoholem, jak dla mnie, mieści się w normie. Alkohol rozlużnia, wprawia w dobre samopoczucie- dawkowany w umiarze jest, jak dla mnie, przyjemnym dodatkiem.
Osobiście, obecnie, obserwuję raczej odwrotną tendencję- do abstynencji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poldek
googletyczny autopostowicz


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 15624
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1119 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 18:05, 01 Maj 2012    Temat postu:

W temacie alkoholizowania to sie nie wypowiadam, bo dwie szklaneckzi whisky powoduja ciezki zgodn i do tej pory nie potrafie zrozumiec jak przezylem butelke Ballantinesa z mezem Mati.

A co do wszechobecnego pijanstwa na wyjazdach firmowych to jestem zdecydowanie przeciw. Nie lubie i mnie to obrzydza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lena
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 3846
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 834 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:16, 01 Maj 2012    Temat postu:

Ogólnie alkoholizowanie się mi nie przeszkadza. Jednak lubię w tym jakiś umiar.
Strasznie irytuje mnie kiedy np. na jakiejś imprezie zabraknie alkoholu i jakby nie można było na tym skończyć, tylko szuka się jeszcze ...


Ja lubię alkohol. Podobnie jak Seeni. Wieczorem wino lub drink. Do ogniska piwko. Jednak nie lubię się upijać i bardzo rzadko mi się to zdarza.
Jak zaciążyłam to myślałam, że jakoś ciężko mi będzie bez wieczornego winka, ale okazuje się że jednak można bez tego żyć. Choć przyznaję, że marzy mi się dobry drink

Jeśli chodzi o alkoholizowanie się na wyjazdach to jestem przeciwna. Ja nigdy nie zaczynam wycieczki od alkoholu. Byłam w szoku kiedy pierwszy raz wyjechałam z koleżankami z pracy i już w drodze do lotniska było "gruuubo" z alkoholem.
Ja wolę się napić kiedy jestem już na miejscu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:23, 01 Maj 2012    Temat postu:

Jedna rzecz mnie tylko w naszym narodzie śmieszy.
Smieszy, bo to gowniarskie zachowanie.
Własnie to rzucanie się na picie na wycieczkach, w autobusach.
Ja rozumiem że gówniarzeria wyrwawszy się spod skrzydelek rodziców może wreszcie zrobić to, co w domu jest absolutnie zakazane.

Ale dorośli ludzie ?
Picie na umór w sytuacjach, gdzie przypadkowe nawet przedawkowanie prowadzi do ciężkiego wtydu ?. Jakby nie można było chlać w rozsądnych warunkach i z własnym łózkiem na horyzoncie.
Zwyczanie śieszno-gowniarskie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Wto 18:26, 01 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lena
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 3846
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 834 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:27, 01 Maj 2012    Temat postu:

Nudziarzu - to właśnie dokładnie przypomina takie jakby wyrwanie się dzieciaka z domu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 19:35, 01 Maj 2012    Temat postu:

Też oczywiście uważam, że alkohol jest dla ludzi i w pewnych sytuacjach jest całkiem fajny. Po powrocie z Pragi urządzono nam ognisko i kto chciał się napić, zabawić, pośpiewać, to jak najbardziej. W czasie zwiedzania jednak głupi człowiek jeśli się nie odzywa jest znośny, ale pijany i rozmowny jest nie do przyjęcia. Zupełnie zniesmaczają mnie piosenki typu: " nie boje się klepać po dupie dziewczyn" (cytat autentyczny) wykonane przez brzuchatych facetów. Nie śmieszą mnie zawołania pijanych facetów do autostopowiczek z radą by zdjęły bluzeczki, bo "mieczów ci u nas dostatek, ale przyjmiemy jeszcze te dwa nagie miecze..." itp.
Klementyno, w czym problem? Jeśli każdy ma jakieś nałogi, to nie można o nich rozmawiać, bo tabu, czy jak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Wto 19:46, 01 Maj 2012    Temat postu:

No chamstwa to akurat nie znoszę. Trzeba się więc upijać kulturalnie. Angel

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 5:36, 02 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
FRIDA
Gość





PostWysłany: Wto 19:52, 01 Maj 2012    Temat postu:

Co jakiś czas, jeżdzę na szkolenia w ramach swojej profesji z koleżankami i kolegami z branży. Szkolenia, odbywają się w bardzo atrakcyjnych miejscach, w luksusowych hotelach. Spora część uczestników szkoleń, nie bierze w nich udziału, tylko zapija się w pokojach hotelowych, po czym zapada w długi sen, ewentualnie słychać śpiewy, gromki śmiech i hałaśliwe zachowanie. Na sali szkoleniowej, frekwencja minimalna. Ostatnio słyszałam od przedstawicielki innej grupy zawodowej, że u nich jest dokładnie tak samo, i to nie od dziś, ale od dawna. Na szkoleniach, króluje alkohol i zakrapiane imprezy w pokojach hotelowych. To szkolenia, jedynie z nazwy, chociaż na listy obecności wpisują się wszyscy obecni...
Powrót do góry
Kobieta z klasą
maszynista z Melbourne


Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 2268
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:05, 01 Maj 2012    Temat postu:

Nie wiem jak to bywa na szkoleniach, czy imprezach integracyjnych, ale wiem, że tacy Brytyjczycy i Brytyjki piją ile wlezie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina
maszynista z Melbourne


Dołączył: 07 Paź 2010
Posty: 2990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 327 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: rzut kamieniem od granicy miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:04, 01 Maj 2012    Temat postu:

ech...
co ja tu mam ze wzglediu na stereotypy, ze Polak to chleje wodke!



a swoja droga to widzialam jak ktos kupowal kartony najtanszych win i oczwiscie mowil do drugiego:
K* a!

no i wtedy sie nie dziwie, ze jest taka opinia o Polakach
a swoja droga czesto jedynym slowem jakie znaja cudzoziemcy po polsku to wlasnie jest : K*

ech...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klementyna
syndrom sztokholmski


Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1062 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:10, 02 Maj 2012    Temat postu:

Kewa napisał:

Klementyno, w czym problem?

nie zajmuję się cudzymi problemami

Cytat:

Jeśli każdy ma jakieś nałogi, to nie można o nich rozmawiać, bo tabu, czy jak?

parafraza wyjątkowo nietrafna. Bo jak wiadomo, na tym forum nie ma tematów tabu.. a i "nałogowych" rozmówców też nie brakuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 7:46, 02 Maj 2012    Temat postu:

O ile mi wiadomo nie ma przymusu wypowiadania się w każdym temacie, nawet jeśli nie ma się nic do powiedzenia, no chyba, że to nałóg.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:13, 02 Maj 2012    Temat postu:

..dobra
skoro chwilowo poczułam moc między nogami napiję się piwa
Pogoda jak złoto, temperatura co prawda nie rozpieszcza, ale w tych jakże sprzyjających okolicznościach przyrody nie pozostaje mi nic innego jak wyłożyć kopyta na trawie i dać się pożreć krwiożerczym mrówkom..

Dla mnie już za późno, żeby świecić przykładem. Nie będę się również oburzać, bo to byłaby czysta hipokryzja. Rzeczywistość powoduje, że jasne.. da się ją jakoś wytrzymać bez 'zakrętu w głowie', ale po co się męczyć, skoro można sobie dziabnąć i 'popłynąć'?
Lubię być na małej bani. Duża bania powoduje u mnie wzrost zachowań aspołecznych, więc staram się panować nad odruchem zbyt częstego unoszenia szklaneczki, choć różnie z tym bywa. Nie zawsze mi wychodzi.
Jednak odkąd pamiętam okoliczne towarzystwo, rodzina, starzy, młodzi, ładni, brzydcy, bogaci i biedni, ąę i nie-ąę pili i piją. W drodze na i z lotniska - podróż staje się znośna, w autokarze, na polu - bo tu można sobie swobodnie bez asysty pawia puścić, na plaży - no, bo do rybki co innego?, w domu, na dyskotekach - żeby przełamać lody .. Piją i się upijają. Tyle, że jednych stać na dwunastoletniego Chivasa, a innych na luksusową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 10:34, 02 Maj 2012    Temat postu:

Eeee, nie no mi tez zdarzało się przesadzić i bardzo źle się z tym czułam. Przełom nastąpił, gdy moja córka na mój "powalający dowcip" i "błyszczącą inteligencję" po spożyciu odpowiadała krótkim warknięciami. Poczułam się źle, nie w swojej skórze i jakby za szybą. Dodatkowo doszły wskazania medyczne i właściwie od jakiegoś czasu nie piję. Spotykamy się ze znajomymi na degustacji wina i oni zawsze mają dla mnie soczek lub wodę z cytryną i lodem. Bawię się świetnie i mimo, że oglądam ich na trzeźwo nie zachowują się głupio, czy chamsko. Widocznie alkohol wyostrza cechy osobowe - mówi prawdę o człowieku. Na wycieczce były też dzieciaki i tak się zastanawiam, jak oni odbierają tych swoich tatusiów i jakie mają w nich oparcie w przypadku nagłego zachorowania, zgubienia się, czy wypadku. Blue_Light_Colorz_PDT_37
Poza wszystkim innym upijanie się na wycieczce, na samym jej początku jest niebezpieczne. Patrzyłam na czerwone twarze brzuchatych facetów, przy 30-to stopniowym upale i zastanawiałam się jak długo pociągną przy tym trybie życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:56, 02 Maj 2012    Temat postu:

Kewa napisał:
(...)Widocznie alkohol wyostrza cechy osobowe - mówi prawdę o człowieku. Na wycieczce były też dzieciaki i tak się zastanawiam, jak oni odbierają tych swoich tatusiów i jakie mają w nich oparcie w przypadku nagłego zachorowania, zgubienia się, czy wypadku. Blue_Light_Colorz_PDT_37
Poza wszystkim innym upijanie się na wycieczce, na samym jej początku jest niebezpieczne. Patrzyłam na czerwone twarze brzuchatych facetów, przy 30-to stopniowym upale i zastanawiałam się jak długo pociągną przy tym trybie życia.


Analizując swoje wybryki myślę, że to lipa, ale cóż.. prawda w oczy kole. Nigdy nie twierdziłam, że jestem kryształowa. Ale teraz widzę, że niezła ze mnie suka.
Mam nad czym pracować. Więcej pić, by nie pamiętać. Blue_Light_Colorz_PDT_02

Ale tak.. zgadzam się, że mieć dzieci jako świadków swoich akcji jest skrajną głupotą i nieodpowiedzialnością. Z drugiej strony, każdy ma jakąś rysę. Grunt to wyciągać wnioski i starać się.... ograniczać dzieciom słabe widoki.

Jeśli chodzi o zdrowie.. to takie gadanie jest w mojej ocenie pozbawione większego sensu, bo to jest akurat ostatni argument, który jest przyjmowany przez pijaczków drobnych, zwłaszcza będących w ferworze walki, aby precederu picia zaprzestać.
Może dopiero badania, ostry ból na drodze przełyk - jelita lub lądowanie w szpitalu rozjaśnią zapity umysł, ale moralizatorstwo na niewiele się zdaje. Alkohol ze zdrowiem wygrywa w przedbiegach.

I tymi słowy się żegnam.
Na zdrowie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 11:07, 02 Maj 2012    Temat postu:

W drodze na lotnisko to ja nigdy nie jestem trzeżwa. Not talking Trzeżwa nie wsiadłabym do samolotu. Mąż jakieś pół godziny przed palnowanym wyjazdem na lotnisko robi mi szybkie trzy drinki. Po odprawie bagażowej dodatkowo dostaję relanium i na pokład wchodzę całkowicie pijaniutka i lekko nieprzytomna. Trzeżwieję przy starcie, zakupuję w samolocie dwie małe buteleczki i ze wstrętem wypijam przed podchodzeniem do lądowania.
Klasyczny przykład pijaństwa celowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 11:11, 02 Maj 2012    Temat postu:

Mati, do głowy by mi nie przyszło, żeby moralizować, za kogo Ty mnie bierzesz przewala oczami
Wspominaliśmy przy okazji długi weekend w zeszłym roku, ale nie ten majowy, bo było zimno w maju. Może czerwcowy? d'oh!
Pamiętam tylko, że wędkarze tak porządzili, że jeden schronił się w cień pod własnym samochodem. Pomylili dni tygodnia i ogólnie byli bez kontaktu. Mój mąż, ponieważ to działo się na terenie klubu, za który był odpowiedzialny zrobił im awanturę, gdy wytrzeźwieli. Na przeprosiny dostał wielkiego suma. Wspominaliśmy właśnie, że jeden z tych ludzi jesienią zmarł na zawał, a drugi w zimie. A w sumie wędkarstwo podobno odstresowuje.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 1 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin