Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

wrocławskie zoo
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pon 12:00, 12 Lip 2010    Temat postu: wrocławskie zoo

bylam wczoraj.
na poczatku scenka z wielbladem kopanym pradem. jak ktos nie chce czytac, nie musi - mnie ten widok nadal nie moze wyjsc z glowy.

wybieg dla wielbladow jest pomyslany szalenie nieszczesliwie przez jakiegos, jak mniemam, cwoka. podwyzszony placyk, niewielka fosa, w ktorej plynie na elektrycznym pastuchu podobno nieszkodliwa dla zwierzecia dawka pradu. kolejne podwyzszenie i niski plot z drugianej siatki. z zasady elektryczny pastuch kopie raz, a potem zwierze juz nawet nie podchodzi. robi sie jednak nieprzyjemnie, kiedy taki kloc w postaci jedogarbnej wielbladzicy upadnie w te fose i kopany co 5 sekund impulsem wzdryga sie, uderzajac o metalowa rure, wokol ktorej sie zaklinowal, a racice pod wplywem impulsu coraz bardziej utykaja mu w metalowej siatce.

zbiera sie glupka gapiow, chyba ktos juz zostal wezwany na pomoc, ale ciagle nikt nie przychodzi. ludzie przypatruja sie kopanemu wielbladowi i zastnawiaja, czy moga cos zrobic. wszyscy maja przerazony wyraz twarzy, nikt jednak nie wie, jak wylaczyc prad.

biegne do kanjpki tuz kolo wybiegu, gdzie slysze, ze to juz kolejny raz taka sytuacja ma miejsce. niestety stamtad nie ma jak wezwac ochrony, tudziez obslugi.
wracam do wielblada i slysze, ze wezwano juz pomoc, jednak po kolejnych minutach nicht nie przychodzi.

biegne do glownego wejscia. z naprzeciwka jedzie na golfowym wozeczku siwy pan. pytam czy w sprawie wielblada. on odpowiada, ze tak, wiec ide za nim.

na miejscu pan podjezdza do bramy, za ktora znajduje sie generator. brame trzymaja raczej stanowczo dwie klodki, do ktorych ow pan z obslugi nie ma klucza. pan dokads dzwoni. odzywa sie glos z tlumu: "zebralo sie panu telefony?! wylacz pan ten prad". ktos inny odpowiada: odejdz pan, jeslis pan zbyt wrazliwy na takie widoki". [uroczo]. pojawia sie jakis mlodzieniec ubrany w zielona koszulke zoo i slomkowy kapelusik. przechodzi spokojnie na wybieg i instruowany przez starszego pana z wozeczka wylacza prad.

wielblad jeczy i sie wije. przez jakies pol godziny, czterdziesci minut, co piec sekund przechodzil przez jego cialo impuls elektryczny, podobno zupelnie nieszkodliwy. jakies 480 strzalow, ktore spinaly wielbladzice na sztywno, aby po chwil odpuscic i tak na okraglo. nie moge sobie tego wyobrazic. wielbladzic starajac sie wydostac caly czas nadziewa sie brzuchem i kolanami na metalowy pret, ktory utrzymywal druciki pastucha. ma juz otarta do krwi skore na brzuchu i nogach.

pytam mlodzienca w kapelusiku na forum, co zrobili kiedy ostatnim razem cos podobnego mialo miejsce. slysze, ze to pierwszy raz, a w ogole... to nie jest jego zwierze. nie rozumiem po raz kolejny co sie wokol mnie dzieje i nie mam nawet sily odpowiedziec na tak glupia riposte. to zwierze moje rowniez nie jest, nie pracuje w zoo i jestem tam pierwszy raz, ale mam potworne wrazenie, ze poza gapiami nikt, nikt nie interesuje sie losem zwierzecia.

z jego ust dalej plynie zloto: "gdyby ludzie tak koniecznie nie chcieli ciagle dokarmiac tych zwierzat, to wielbladzica w ogole by tak blisko nie podeszla". odzywa sie na to dziewczyna, ktora byla swiadkiem od poczatku zdarzenia i mowi, ze wielbladzica ucinala sobie drzemka w poblizu fosy i zjechala w dol usilujac wstac.

koles wychodzi zza ogrodzenie. pochodze i pytam, czy nie mozna zabezpieczyc czyms miekkim tego przekletego slupka, wokol ktorego zawinelo sie zwierze, mlodzienie spoglada na mnie i sie usmiecha. chyba mowie mu, ze nic w tym smiesznego i musze odejsc, bo czuje, ze zaraz bede plakac.

przychodzi kolejny pan na zielono, tak gruby, ze nie jest w stanie uniesc nogi, aby przejsc do wielblada (metalowa siatka ma jakies 90 cm). odnosze wrazenie, ze razenie pradem bylo dla wielbladzicy dopiero przedsmakiem tego, co za chwile urzada jej jej opiekunowie.

ide sie przejsc do zwierzat safari.

wracam po 15 minutach. widze rozchodzacych sie gapiow z usmiechem na twarzy. domyslam sie, ze chodzi o wielbladzice. podchodze do ogrodzenia i widze na dalszym planie kilku panow, ktorzy sciagja zwierzeciu liny z nog. wielbladzica trzyma sie dzielnie na nogach, a ja mam nadzieje, ze przyjdzie do niej weterzynarz, aby obejrzec jej brzuch i tylne nogi.

chce zadzwonic do zoo i zapytac, co slychac u tej wielbladzicy, ktora wczoraja byla razona pradem przez jakies 40 mminut...


reszta wizyty uplywa na zwyczajanych zoologicznych rozmyslaniach. dlaczego rodzice pozwalaja dzieciom walic w szybki, za ktorymi cos pelza i plywa, skoro widnieje kolo szyby duzy napis: "nie pukac w szybe"?
dlaczego jakis koles ktory z piwem w kuflu i swoja grua laska, stajac przy witrynie z wezem, wali jej torebka prowokujac weza, cieszac sie, ze waz zaczyna sie rzucac i wywijac?

dlaczego do zoo nie wpuszcza sie ludzi nietrzezwych, ale na terenie zoo sprzedaje sie alkohol, ktorym ludzie w upal 35 stopniowy usilnie, choc nieskutecznie probuja gasic pragnienie?

dlaczego puszczono kozki luzem i owe puszczone luzem kozki prowokuja w jednym z odwiedzajacych chec skopania jednej z nich, co oznajmia gromkim glosem wielu dookola zgromadzonym?

dlaczego kiedys radosc sprawialo mi ogladanie tych pieknych okazow, a teraz jedynie odczuwam zal i smutek, i nawet twierdzenie, ze zoo ratuje zagrozone gatunki pozwalajac im przetrwac, zupelnie do mnie nie przemawia?

dlaczego kolejnosc ogrodzenia to zwierze - elektryczny pastuch - plotek - czlowiek, a nie zwierze - plot, najlepiej szyba - elektryczny pastuch - czlowiek??

jak ktos chce, mam kilka pieknych fotek i film.

niebawem pojde do nowego zoo w Poznaniu, aby skonfrontowac wspomnienia z dziecinstwa z rzeczywistoscia. mam nadzieje, ze nie odczuje tego, jak kopniecia pradem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:10, 12 Lip 2010    Temat postu:

zoo wrocławskie, to po oliwskim, moje "pierwsze wspomnienie zoologiczne" z dzieciństwa. wtedy mi się podobało bardzo. potem, po zwiedzeniu zoo w Łodzi i Ueckermunde - przestało mi się podobać. nawet mimo wielkgachnej i niekończącej się miłości do Wrocławia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 12:21, 12 Lip 2010    Temat postu:

Byłem wczoraj w okolicach Wrockiego ZOO, dokładnie przed kasą biletową od strony przystani i nic ale to nic nie było mnie w stanie zmusić do odwiedzenia tego miejsca. Chwila rozmowy z autochtonami i konkluzja: w Breslau piękne jest wszytko oprócz Ogrodu Zoologicznego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 12:44, 12 Lip 2010    Temat postu:

Ojej jakie to smutne co piszecie. Często odwiedzałam wrocławskie zoo, jeszcze za Gucwińskich. Bardzo mi się tam podobało, zwłaszcza podobało się moim dzieciom. Ostatnio oglądałam program, gdzie nakręcone były scenki z tresury i karmienia słoni. Przemili młodzi ludzie uczyli słonie jak podnosić kopyta do czyszczenia, jak sięgać po jedzenie. Jedyną karą za nieposłuszeństwo była odmowa łakoci i zabawy.
Współczuję Ci ŚiB - to straszne przeżycie - nie chciałabym w życiu doświadczyć czegoś podobnego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 12:45, 12 Lip 2010    Temat postu:

ślepa, i inni wypowiadający się, co byście powiedzieli na to, aby link do tego topiku przesłać na maila ogrodu zoologicznego?
Powrót do góry
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 12:49, 12 Lip 2010    Temat postu:

Nic ale do mej dołóżcie:
Następna powódź niech z Wrocławskiego uczyni Bałtyckie ZOO.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 12:52, 12 Lip 2010    Temat postu:

Anima, myślę, że to dobry pomysł. Dyrektor może nic nie wiedzieć o praktykach swoich podwładnych. Pamiętam jak niedawno walczono w sprawie misia Mago (?) przetrzymywanego w za ciasnym wybiegu, a właściwie klatce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pon 13:12, 12 Lip 2010    Temat postu:

nie sadze, aby link do tego topiku byl wlasciwym sposobem alarmowania o tego typu sytuacjach. zbyt wiele w tym wyzwisk i emocji. nie sadze rowniez, aby zoo interesowal moj ogolny stosunek i odczucia, ktore budzi we mnie instytucja i zachowania wielu odwiedzajacych. sprawa musi isc innym kanalem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 13:16, 12 Lip 2010    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
sprawa musi isc innym kanalem.

ale jakim?
Powrót do góry
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:27, 12 Lip 2010    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

np. przez Fundację oficjalnie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Pon 14:34, 12 Lip 2010    Temat postu:

Nie będę czytać, domyslam się. Byłam parę lat temu i nigdy więcej moja noga nie przekroczy tego typu ogrodów.
Jest to w najwyższym stopniu okrucieństwo, bezmyślność, chciwość, a ten , kto tym zarządza ,nie ma miłości dla zwierząt w najmniejszym palcu u nogi !
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 19:11, 12 Lip 2010    Temat postu:

Poszło.

Napisałam do Fundacji Viva nie podając linku do strony, ale cytując fragment postu ślepej dotyczący sytuacji z wielbłądem.

Przepraszam, jeśli nadużyłam ślepa, Twojego zaufania, samowolnie dysponując Twoim tekstem, ale czasem mam przekonanie, że warto zrobić "coś", nawet z wątpliwym efektem, niż nie robić nic. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 9:51, 13 Lip 2010    Temat postu:

Nie byłam we wrocławskim zoo. Bardzo często odwiedzam oliwskie i jest to jedno z moich najukochańszych miejsc w Trójmieście. Być może to zasługa wieloletniego dyrektora placówki Michała Targowskiego, który niewątpliwie jest pasjonatem tego co robi, ale nasze zoo jest rzeczywiscie dobrym miejscem dla zwierzaków. Nie wiem jak to jest z pastuchami( za płotkiem, przed płotkiem) ale w życiu nie widziałam stworzenia rażonego prądem. Zoo przyjmuje także każde ptaszysko, które mu przywiozę( dwa razy gil, raz kruk z przetraconym skrzydłem), którymi nigdy nie chce się zająć żaden weterynarz.Wydaje mi się, że jak każda tego typu placówka zoo tworzone musi być i kierowane przez odpowiednie osoby. To jedyna gwarancja odpowiedniego traktowania zwierząt.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:23, 13 Lip 2010    Temat postu:

We wrocławskim byłem bardzo dawno temu, wywarło na mnie dość smutne wrażenie - ale może dlatego, że był to, o ile pamiętam, październik. Nie kojarzę natomiast żadnych przygnębiających scen.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 11:34, 13 Lip 2010    Temat postu:

A ja myślę, że gdyby Seeni powierzyć chociaż mikrowładzę w urządzaniu świata byłby on znacznie lepszy, ciekawszy i weselszy. Dla Seeni cokolwiek by o sobie nie pomyślała to ta szklanka i tak jest do polowy pełna
W temacie - zawsze myślałam, że w ZOO pracują wyjątkowi ludzie, którym brud, smród i robactwo nie przeszkadza w głębokim umiłowaniu zwierząt. Prowadzałam tam dzieci od maleńkości, żeby pokazywać, wyjaśniać, zapoznawać. Godzinami mogliśmy obserwować stado małpek, czy karmić kózki. Nie zgadzam się na bezduszność! Anima, bardzo dobrze zrobiłaś, gratuluję konsekwencji i czekam na dalszy, lepszy ciąg Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 12:10, 13 Lip 2010    Temat postu:

Dlatego zamierzam kandydować na prezydenta Not talking
Do zoo oliwskiego mam szczególny sentyment. Dziecki moje strasznie stare są i nie chcą już jeździć. Do niedawna szukałam pretekstów dla wielokrotnych wizyt w zoo i zabierałam tam zaprzyjaźnione dzieciaki z podwórka. W zeszłym roku postanowiłam spojrzeć prawdzie w twarz i przyznać się do tego, ze te zoo najbardziej potrzebne jest mnie właśnie a nie dzieciom.No i jezdzę sama. Najbardziej zawstydza mnie przyłapanie ( przez innych dorosłych) na dokarmianu dzikich swiń marchewką. Zasadniczo ja zawsze te świnie dokarmiam. Wszystkie zwierzaki w zoo są chore z przeżarcia przez te dokarmiania zwiedzających. Dzikich swiń nikt nie dokarmia a nawet nie bardzo chce oglądać, bo są raczej brudne i smierdzą.
Mam wrazenie, że moje świnie mnie rozpoznają. Anxious


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 12:17, 13 Lip 2010    Temat postu:

Ja też miałam zawsze wyobrażenie, że w ogrodach zoologicznych pracują ludzie z pasją, ale pewnie - tak jak wszędzie - wielu jest przypadkowych.

Nie znam wielu ogrodów zoo - płocki i warszawski mi się podobały, nie zauważyłam tam przykładów zaniedbań, mimo że w obu, na niektórych wybiegach, są elektryczne pastuchy.
Smutne wrażenie zrobiło na mnie zoo zamojskie - małe, zaniedbane, z niewielką ilością zwierząt.
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:34, 14 Lip 2010    Temat postu:

A tak w ogóle to lubicie bywać w ogrodach zoologicznych? Dla mnie to głównie wspomnienia z dzieciństwa, pamiętam zoo poznańskie i to stare i to maltańskie, potem byłem we wrocławskim. Ale od lat nie zaglądam w takie miejsca...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 8:46, 14 Lip 2010    Temat postu:

Ja naprawdę lubię zoo. Lubię zwierzęta i potrafię godzinami przyjemnościowo je obserwować. Robiąc w Warszawie studia podyplomowe pernamentnie z zajęć uciekałam do warszawskiego zoo w celu inwiligacji zamieszkującego tam mrówkojada. Mrówkojad był, jak dla mnie, mega fascynujący. W Gdańsku niestety nie mamy. Bardzo też podobają mi się surikatki, wszelkie gady i płazy oraz tapiry. Tapir to moje ulubione zwierze.
Jest doskonale brzydki. Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poldek
googletyczny autopostowicz


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 15624
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1119 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 8:48, 14 Lip 2010    Temat postu:

Mnie z tego opisu dziwi tylko jedno..nikt z publiki nie wpadl na pomysl przeskoczenia przez ta zenujaca barierke i urwania przewodu od pastucha

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin