Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zapisz kartkę ....
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:26, 30 Maj 2009    Temat postu: Zapisz kartkę ....

Wiesz co ?
Kiedy odchodził zostawił na mych ustach pocałunek, nie takie muśnięcie od niechcenia a czuły , głęboki pocałunek ze słowami :
- byś myślała...jak mogło być ...
Ten pocałunek poprzedzony był masą wymownych spojrzeń, gestów, uśmiechów. Jedną otwartą propozycją i czekaniem na odpowiedź.

Gdyby całował w przyjaźniejszych okolicznościach zapewne teraz wspominałabym jak było ....dobrze ...albo , że nie warto było..
Zostawił otwartą kartę bym ją zapisywała wyobrażeniami.

Rozumiesz coś z tego ? Potrafisz wytłumaczyć ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 23:32, 30 Maj 2009    Temat postu:

Czuły barbarzyńca albo zimny drań

Nie, nic nie rozumiem. Będą jakieś tropy? Kto pisał? Do kogo? Jaka była propozycja? Jakie okoliczności? Mamy to sobie zapisać swoimi wyobrażeniami?
Powrót do góry
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:38, 30 Maj 2009    Temat postu:

Tak, stwórzmy, zapisujmy ! I zobaczymy czy wyjdzie dramat, melodramat, groteska czy burdeleska . I czy komuś się będzie chciało

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:53, 31 Maj 2009    Temat postu: Re: Zapisz kartkę ....

beata napisał:
Wiesz co ?
[i]Kiedy odchodził zostawił na mych ustach pocałunek, nie takie muśnięcie od niechcenia a czuły , głęboki pocałunek ze słowami :
- byś myślała...jak mogło być ...


Jestem gdzieś tam. Była Jugosławia. Podchodzi do mnie mężczyzna, chwyta w talii, unosi nad ziemię, sadza na murku i całuje...
Odpycham, bronię się...Spoglądam w jego oczy. Jest piękny.
Umawiam się z nim na randkę...wieczorem. Nie idę. Pamiętam go do dziś.
Tyle uczuć, tyle przeźyć...Tyle lat...
A ja wciąż pamiętam te dwie, a może jedną minutę.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Nie 21:37, 31 Maj 2009    Temat postu:

No dobrze nie mam pojęcia, czy kontynuwać i jak, ale jak dowolność to mi na początek powstało coś takiego, ale nie mam jeszcze zakończenia.
beata napisał:
Wiesz co ?
Kiedy odchodził zostawił na mych ustach pocałunek, nie takie muśnięcie od niechcenia a czuły , głęboki pocałunek ze słowami :
- byś myślała...jak mogło być ...
Ten pocałunek poprzedzony był masą wymownych spojrzeń, gestów, uśmiechów. Jedną otwartą propozycją i czekaniem na odpowiedź.

Gdyby całował w przyjaźniejszych okolicznościach zapewne teraz wspominałabym jak było ....dobrze ...albo , że nie warto było..
Zostawił otwartą kartę bym ją zapisywała wyobrażeniami.


Byłam umówiona z klientem. Miałam chwilę, więc poszłam do galerii handlowej. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Usiadłam na ławce aby spokojnie porozmawiać. Obok usiadł mężczyzna, też rozmawiał przez telefon. Rozpakował laptopa, coś tam sprawdzał jednocześnie rozmawiając. Pomyslałam, że skoro skończyłam to pójdę sobie. Zobaczyłam na ławce telefon, więc chwyciłam i poszłam. Po chwili dogonił mnie ów mężczyzna i spytał się czy oddam mu telefon. W tym momencie myslałam, że spłonę od wewnątrz. Oddałam telefon, był taki sam jak mój. Zaczęłam płątać się, tłumaczyć. "Głupia sytuacja"- pomyslałam.
-Pewnie mysli sobie, że jestem "kradziejem". A całkiem milusi.
Nieznajomy jednak grzecznie sie przedstawił i zaproponował wspólną kawę.
Głupio mi było odmówić. Zgodziłam się, bo i tak klient przedzwonił i odwołał spotkanie.
Było bardzo miło. To dziwne, ale w życiu nie czułam wobec obcej osoby takiej swobody. Czułam się jakby nasze dusze znały się od dawna. Spędziliśmy cały dzień wspólnie. Rozmawialiśmy, milczeliśmy, nie mogliśmy się roztać. I nagle on zaproponował - wyjedź ze mną.
Zamurowało mnie. Mam poukładane życie. Swoją pracę, rodzinę. Skąd on wie, że akurat tego
pragnę, że myślałam żeby coś przeżyć. Jakąś życiową przygodę.
Pocałował mnie na pożegnanie. Czułam jak krew zaczyna mi pulsować w skroniach. Kolana moje drżały. Dziwne uczucie.
Powiedział : - byś myślała...jak mogło być ...
Miałam tylko spotkać się z klientem. Czy mogłabym wszystko od tak zostawić, przez jeden gest. Miotałam się strasznie. Jeszcze nigdy nie byłam taka głupia, tak zdezorientowana.

c.d.n.


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pon 21:06, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 21:55, 31 Maj 2009    Temat postu: Re: Zapisz kartkę ....

beata napisał:
Kiedy odchodził zostawił na mych ustach pocałunek, nie takie muśnięcie od niechcenia a czuły , głęboki pocałunek ze słowami :
- byś myślała...jak mogło być ...


No i pomyślałam....: Jeden, dwa upojne wieczory, jakaś kolacja w czarującej wloskiej restauracji, wyjazd na weekend w góry albo nie...na Mazury.... bardziej do Mazur pasuje. Namiętne pocałunki w hotelowej windzie, potem, że żona go nie rozumie, ewentualnie, że nigdy kogoś takiego jak ja nie spotkał. Następnie jego szczoteczka do zębów zupełnie bezwolnie lądujaca w mojej łazience, jego koszule i skarpetki w moim koszu na brudną bielizne, jego: nie zrobiłas obiadu???", porozrzucane gazety i ten jego idiotyczny zwyczaj siorbania przy piciu kawy.

-Może chciałabym spróbować... jak mogło by być???

Tylko trzeba skończyć zaraz po Mazurach. Albo nawet darować sobie te Mazury. Na Mazury z Baśką pojadę


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Seeni dnia Nie 21:56, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poldek
googletyczny autopostowicz


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 15624
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1119 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 22:35, 31 Maj 2009    Temat postu:

Widzialem ze nie moge.
To nie byl pierwszy pocalunek, przeciez od tego pierwszego minelo juz naprawde wiele czasu, wiele wspolnych chwil, przezyc i emocji.
Za duzo.
Tylko krok dzielil od tej magicznej chwili kiedy pozadanie zmienia sie w uzaleznienie, kiedy usta wypowiedza slowa ktorych wypowiedziec nie powinny.
Gdy obietnica chwili zmienia sie w pragnienie wiecznosci...

Dlatego ten pocalunek byl wlasnie taki..namietny..czuly...ale juz odlegly i zimny. Gdyby byl inny, nie bylby by ostatnim.

A musial.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:02, 01 Cze 2009    Temat postu:

Wyszedłem na zewnątrz. Na ustach ciągle jeszcze czułem słodkich smak jej malinowych ust a wiatr niósł ze sobą powiew jej jasnych włosów, delikatnych niczym babie lato. Jestem zły, bardzo zły, ale nie mogę inaczej.. To nie pierwsza kobieta, która mnie zrani.. a zrani z całą pewnością. Tak to już jest z tymi kobietami.. Choć może powinienem powiedzieć jej prawdę? ..że to nie jej wina.. Może, jeśli naprawdę mnie kocha zrozumie.. Może uda nam się jeszcze pomóc sobie nawzajem..? Pierwszy raz poczułem to, kiedy skończyłem 16 lat. Długo nie mogłem sobie poradzić z tą świadomością. Byłem sam. Rodzice nigdy by nie zaakceptowali mnie takiego. Ojciec, wojskowy, męski, silny, dobrze zbudowany z fryzurą gładko przystrzyżoną niczym lądowisko dla helikoptera, matka, śpiewaczka operowa najwyższych lotów.. Kochałem operę od zawsze a jej drżący głos wnikał w każdy mój nerw.. Kochałem ją bardzo.. Zaczęło się niewinnie. Pamiętam ten najpierwszy wstyd, kiedy w przebieralni sklepowej dziewczyna z obsługi nakryła mnie na przymierzaniu damskiej bielizny. Pamiętam jak dziś, kiedy ryknęła śmiechem na widok wypchanych skarpetkami miseczek C i wciśniętego między nogi penisa. Nienawidziłem go, nienawidziłem jej, nienawidziłem siebie. Dziewictwo straciłem, kiedy ojciec po powrocie z Kabulu zabrał mnie do najlepszego w mieście burdelu. Płakałem calutką noc..

e> kapitalny pomysł Beata!!!


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Pon 10:06, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 20:03, 01 Cze 2009    Temat postu:

rose napisał:
No dobrze nie mam pojęcia, czy kontynuwać i jak, ale jak dowolność to mi na początek powstało coś takiego, ale nie mam jeszcze zakończenia.
beata napisał:
Wiesz co ?
Kiedy odchodził zostawił na mych ustach pocałunek, nie takie muśnięcie od niechcenia a czuły , głęboki pocałunek ze słowami :
- byś myślała...jak mogło być ...
Ten pocałunek poprzedzony był masą wymownych spojrzeń, gestów, uśmiechów. Jedną otwartą propozycją i czekaniem na odpowiedź.

Gdyby całował w przyjaźniejszych okolicznościach zapewne teraz wspominałabym jak było ....dobrze ...albo , że nie warto było..
Zostawił otwartą kartę bym ją zapisywała wyobrażeniami.



Byłam umówiona z klientem. Miałam chwilę, więc poszłam do galerii handlowej. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Usiadłam na ławce aby spokojnie porozmawiać. Obok usiadł mężczyzna, też rozmawiał przez telefon. Rozpakował laptopa, coś tam sprawdzał jednocześnie rozmawiając. Pomyslałam, że skoro skończyłam to pójdę sobie. Zobaczyłam na ławce telefon, więc chwyciłam i poszłam. Po chwili dogonił mnie ów mężczyzna i spytał się czy oddam mu telefon. W tym momencie myslałam, że spłonę od wewnątrz. Oddałam telefon, był taki sam jak mój. Zaczęłam płątać się, tłumaczyć. "Głupia sytuacja"- pomyslałam.
-Pewnie mysli sobie, że jestem "kradziejem". A całkiem milusi.
Nieznajomy jednak grzecznie sie przedstawił i zaproponował wspólną kawę.
Głupio mi było odmówić. Zgodziłam się, bo i tak klient przedzwonił i odwołał spotkanie.
Było bardzo miło. To dziwne, ale w życiu nie czułam wobec obcej osoby takiej swobody. Czułam się jakby nasze dusze znały się od dawna. Spędziliśmy cały dzień wspólnie. Rozmawialiśmy, milczeliśmy, nie mogliśmy się roztać. I nagle on zaproponował - wyjedź ze mną.
Zamurowało mnie. Mam poukładane życie. Swoją pracę, rodzinę. Skąd on wie, że akurat tego
pragnę, że myślałam żeby coś przeżyć. Jakąś życiową przygodę.
Pocałował mnie na pożegnanie. Czułam jak krew zaczyna mi pulsować w skroniach. Kolana moje drżały. Dziwne uczucie.
Powiedział : - byś myślała...jak mogło być ...
Miałam tylko spotkać się z klientem. Czy mogłabym wszystko od tak zostawić, przez jeden gest. Miotałam się strasznie. Jeszcze nigdy nie byłam taka głupia, tak zdezorientowana.

c.d.n.

Ciąg dalszy opowieści w dwóch wersjach:
I.
Zawsze marzyłam o podróży do Ameryki Południowej. Chile, Peru, Boliwia. Mam okazję. Co robić, co robić. Dziwne uczucie podniecenia wypełniało moje ciało. Zaczęłam się drapać. Nie wiem dlaczego, ale nagle wszystko zaczęło mnie swędzieć.
Zakręciłam się wokół własnej osi i zaczęłam za nim biec. Ludzie, którzy w tym momencie mnie obserwowali pewnie pomyśleli, że straciłam zmysły.
Eh, życie ile ono nam nastarcza niespodzianek.
- Zgadzam się –krzyknęłam.
Chyba jednak nie zabrzmiało to jak powinno, bo on odwrócił się i dziwnie na mnie patrzył.
Gdy chyba zaskoczył, powiedział- do soboty.
Stanęłam znów jak żona Lota. Słup soli. Myślałam- tylko tyle, do soboty.
Ja tu całe swoje życie przebudowuję. Muszę kombinować jak tu zorganizować sobie wolne w pracy, jak przekonać męża, że muszę zrealizować swoje marzenie. A tu tylko- do soboty. No cóż. Wiem jak zwykle zbyt wiele oczekuję od mężczyzn.
Musiałam wszystko zorganizować w krótkim czasie. Z pracy złożyłam wypowiedzenie i wzięłam zaległy urlop. Mam nadzieje, że rodzice i znajomi się nie dowiedzą. Wiem, że się dowiedzą, ale nie w tej chwili. Jeszcze marudzenie mamy, tego bym nie zniosła. Mąż dziwnie ponury, zasępiony, ciągle mi patrzy w oczy jak szczeniak. Jednak nie zatrzymuje. Zdał sobie sprawę, że wziąłby na siebie odpowiedzialność, za to co mogłabym przeżyć.
No i pojechałam, a raczej uciekłam. I było cudownie. Tyle miejsc o których czytałam, to była niesamowita przygoda. Owszem pierwszy tydzień odchorowałam. Zmian klimatu, problemy żołądkowe. Ale warto było cierpieć.
Wracając do moich relacji z nim. Były też pozytywne. Nie myślałam wtedy o wyrzutach sumienia z powodu zdrady. Jakoś czas tam miał inny wymiar.
Dopiero w samolocie, w drodze powrotnej myślałam co będzie dalej.
On mi nie ułatwiał. Zachowywał się jakbyśmy byli parą i tak już miało zostać.
Przecież ja mam męża, rodzinę nie wspomnę o pracy, bo chyba już mnie tam nie będą chcieli.
Znów mam dylemat. Ale tym razem ten pocałunek pożegnalny, będzie nim- pomyślałam.
Na razie jednak nic nie dałam po sobie poznać.


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pon 21:07, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Poldek
googletyczny autopostowicz


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 15624
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1119 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 21:01, 01 Cze 2009    Temat postu:

Jakis czas pozniej uznal ze powienien wyjasnic ta sytuacje. Ze czulosc, ze dotyk..ze strach. Ze ta kartke z pamietnika wyrwal po to, zeby nie zostala zapisana, ze nie chcial kiedys, w przyszlosci przeczytac na niej slowa "koniec".
Ze lepiej wspominac, czuc kazdego dnia slodycz tych ust ktore calowal niz jeden raz smak lez.

Napisal list. Dlugi. Pelen wyznan. Pelen strachu. Wielokrotnie kreslil, poprawial, i ciagle nie byl zadowolony - bo jak niby przekazac w slowach poczucie niespelnienia.

Ostateczny efekt byl kompromisem pomiedzy slowem ktore nie padlo a nadzieja ze mozna je jeszcze powiedziec. Pachnacy papier, zamaszysty podpis, data 01.06.2009. Koperta. Adres.
Piszac adresata zlamal stalowke w piorze, rozlal sie piekny granatowy atrament watermana, niczy ciemna burzowa chmura.
Memento.
Wetknal list do wewnetrznej kieszeni marynarki i poszedl w deszczu na poczte...


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:50, 01 Cze 2009    Temat postu:

Oszedła. Bez słowa , bez histeryzowania ... tak po męsku. Nie uroniła łzy, nie zrobiła awantury, nie trzasnęła drzwiami. Wyszła ze słowami...odchodzę. Tak po prostu jakby wychodziła po bułki do sklepu. Co Ona sobie myśli.......... że tak można zamknąć w nawias nasze wspólne życie ? a może sprawdza czy będę prosił, błagał, i tłumaczył...nie, nie...ja skulę się i pogryzę własne łapy jak mały szczeniak..
Gdyby tak można jak pies otrząsnąć się, wylizać rany i znowu wesoło merdać ogonkiem na przechodni..... nieee będę wył, wył ale Ona tego nie usłyszy...
........................
........................
........................

Stanęła w drzwiach i bez słowa zarzuciła mi ręce na ramiona, wpiła swoje zachłanne usta i pociągnęła mnie do sypialni. Pieprzyliśmy się ...szybko , zachłannie , głośno ...no dalej, bierz mnie , będzie wspaniale ...i było, a nie było czasu na pytania , na zbędne słowa, gesty i choć w myślach nadal wyłem nie zrobiłem nic by zabić rosnąca we mnie nadzeję.....a Ona wstała i myślałem, że to na chwilę, na siusiu, na łyk wody, na podrapanie się po nodze....ale... nie po to, nie po to bym znowu usłyszeć : Odchodzę..........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malena
absolutnie niewinne spojrzenie


Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 3865
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 574 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:25, 01 Cze 2009    Temat postu:

Zalana deszczem szyba, światła rozmazujące się w mokrym asfalcie. Postoje w małych miasteczkach, nawet na papierosa już nikt nie wychodził. Odrętwiali pasażerowie otuleni fotelami i kierowca pomrukujący do wsiadających "Piętnaście złotych, dwadzieścia..."
Puste miejsca, wiele pustych miejsc.
Nawet się jej nie chciało otwierać oczu, kiedy poczuła zapach deszczu i ciepło kogoś, kto usiadł obok. Pomyślała tylko z niechęcią, że "Musiał akurat tutaj?..."
Zapach deszczu obok ustępował lekkiemu dobrze znajomemu zapachowi - kiedyś tym pachniał tamten a może ów? Który? Nie pamiętała.
Lekko przechyliła głowę i mocniej zanurzyła się w zapachu. Tyle skojarzeń, tyle wspomnień. Silne ramię, spokój i bezpieczeństwo. Pewność. Ramię. Wtulenie. Błogość.
Obudził ją lekki jak muśnięcie motyla pocałunek w czoło. Oprzytomniał syk zamykanych drzwi. Zerwała się, ale pod wiatą przystankową nie było już nikogo.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diabelsky
Gość





PostWysłany: Wto 7:18, 02 Cze 2009    Temat postu:

Nie chciał wiedzieć na kogo czekała w strugach deszczu na pustej kei.Zaprosił ją tak ze szczerego serca do kambuza na kawe.Przygarnął by nawet bezdomnego kociaka.Taki człowiek- serce na dłoni.
Jego jacht i jezioro stało się ich rajem na cały miesiąc.
Blue_Light_Colorz_PDT_02


Ostatnio zmieniony przez Diabelsky dnia Wto 8:24, 02 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:26, 02 Cze 2009    Temat postu:

(..yyyyyyyyy.. wychodzi na to, że tych wersji jest tyle ile osób piszących.. d'oh!

)

..Dałem jej ostro popalić. Skończyłem właśnie 42 lata i nadal dryfowałem po oceanie niczym Pan Maluśkiewicz.. Wszystko wydało mi się zminiaturyzowane. Tylko moje potrzeby okazały się za duże na moje barki. Kiedy pierwszy raz odważyłem się przyprowadzić do domu przyjaciela Ojciec spojrzał na niego, uśmiechnął się i powiedział: nareszcie drugi, normalny i prawdziwy facet w tym domu'. Zabolało mnie to, ale nie dałem po sobie niczego poznać. Nie mogłem. Ojciec nienawidził słabości. Przy nim zawsze musiałem stać na baczność, być idealny. Biedak nie miał zielonego pojęcia, że Ziemowit jest transseksualistą i że pięć lat wcześniej poddał się operacji. Że jeszcze całkiem niedawno w jego dowodzie widniało imię Magdalena. Gdyby to wiedział nigdy, ale to przenigdy nie wpuściłby go do mieszkania.. Ojciec nie tolerował inności, wszystko musiało być zawsze perfekcyjne.
a teraz Ona.. kocham ją, ale nie wiem kim jestem. Pragnę, żeby była szczęśliwa, ze mną.. ale jakie mam prawo wymagać od niej takiego poświęcenia i życia z kimś takim? Moje życie to pasmo rozczarowań samym sobą.. nawet to, że mówię o sobie per 'on' jest wynikiem wewnętrznej walki w imię spokoju w domu. Całe życie udaję kogoś innego..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
king
karuzela na szynach


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 730
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 120 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:33, 02 Cze 2009    Temat postu:

Chyba każdy pisze jakąś oddzielną historię, bo po kolei to się nie klei. O zrymowało mi się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diabelsky
Gość





PostWysłany: Wto 8:38, 02 Cze 2009    Temat postu:

king napisał:
Chyba każdy pisze jakąś oddzielną historię, bo po kolei to się nie klei. O zrymowało mi się



No skąd. To zwyczajnie rozdziały.Kużden inszy i różnisty od drugiego, by nie sprowadzić tematu do Brazylijskiego scenariusza serialu. 050
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Wto 15:58, 02 Cze 2009    Temat postu:

Nic nie było o zasadach.
Nie przeszkadza mi to, że są rózne. Super. Kazdy jest inny.
A ja się przyznam, że pomysł na historię zaczerpnęłam z prawdziwego zycia pewnej osoby.
Kobieta owa, poznała mężczyznę, który zaproponował jej wspolny wyjazd. Miotała się trochę i zastanawiała, czy to wypada. Mąż, a poza tym jak to wygląda, żeby kobieta, była utrzymywana, nawet przez moment, przez obcego mężczyznę. Dawne czasy. Obecnie mało kto ma takie skrupuły (no ja np. mam często Tongue out (1)). I pojechała. Później miała dylemat, bo ów mężczyzna wyznał jej miłość. Ona nie wiedziała, czy kocha jego czy męża. Postanowiła, że wróci narazie do męża. Później miała wątpliwości to wróciła do owego mężczyzny. By jednak przekonać się, że tęskni za rodziną i, że jednak wybrała na męża właściwego faceta. Czyli mąż nie robił wyrzutów, scen zazdrości, tylko kochał i chciał z nią być. A ów mężczyzna był zazdrosny i to nawet o męża. O ile dobrze pamiętam.
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 17:28, 03 Cze 2009    Temat postu:

rose napisał:
No dobrze nie mam pojęcia, czy kontynuwać i jak, ale jak dowolność to mi na początek powstało coś takiego, ale nie mam jeszcze zakończenia.
beata napisał:
Wiesz co ?
Kiedy odchodził zostawił na mych ustach pocałunek, nie takie muśnięcie od niechcenia a czuły , głęboki pocałunek ze słowami :
- byś myślała...jak mogło być ...
Ten pocałunek poprzedzony był masą wymownych spojrzeń, gestów, uśmiechów. Jedną otwartą propozycją i czekaniem na odpowiedź.

Gdyby całował w przyjaźniejszych okolicznościach zapewne teraz wspominałabym jak było ....dobrze ...albo , że nie warto było..
Zostawił otwartą kartę bym ją zapisywała wyobrażeniami.


Byłam umówiona z klientem. Miałam chwilę, więc poszłam do galerii handlowej. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Usiadłam na ławce aby spokojnie porozmawiać. Obok usiadł mężczyzna, też rozmawiał przez telefon. Rozpakował laptopa, coś tam sprawdzał jednocześnie rozmawiając. Pomyslałam, że skoro skończyłam to pójdę sobie. Zobaczyłam na ławce telefon, więc chwyciłam i poszłam. Po chwili dogonił mnie ów mężczyzna i spytał się czy oddam mu telefon. W tym momencie myslałam, że spłonę od wewnątrz. Oddałam telefon, był taki sam jak mój. Zaczęłam płątać się, tłumaczyć. "Głupia sytuacja"- pomyslałam.
-Pewnie mysli sobie, że jestem "kradziejem". A całkiem milusi.
Nieznajomy jednak grzecznie sie przedstawił i zaproponował wspólną kawę.
Głupio mi było odmówić. Zgodziłam się, bo i tak klient przedzwonił i odwołał spotkanie.
Było bardzo miło. To dziwne, ale w życiu nie czułam wobec obcej osoby takiej swobody. Czułam się jakby nasze dusze znały się od dawna. Spędziliśmy cały dzień wspólnie. Rozmawialiśmy, milczeliśmy, nie mogliśmy się roztać. I nagle on zaproponował - wyjedź ze mną.
Zamurowało mnie. Mam poukładane życie. Swoją pracę, rodzinę. Skąd on wie, że akurat tego
pragnę, że myślałam żeby coś przeżyć. Jakąś życiową przygodę.
Pocałował mnie na pożegnanie. Czułam jak krew zaczyna mi pulsować w skroniach. Kolana moje drżały. Dziwne uczucie.
Powiedział : - byś myślała...jak mogło być ...
Miałam tylko spotkać się z klientem. Czy mogłabym wszystko od tak zostawić, przez jeden gest. Miotałam się strasznie. Jeszcze nigdy nie byłam taka głupia, tak zdezorientowana.

c.d.n.


I odszedł. A ja stałam i stałam. I nie wiem jak długo tak stałam i ile jeszcze bym tak stała, gdyby jakiś kundel nie zaczął ujadać obok mojej nogi.
- Psik, poszedł sobie- krzyknęłam.
W tym momencie nie byłam pewna, czy te słowa wypowiedziałam do psa, czy zmyślą o nim.
Wyrzucić go z moich mysli natychmiast. Tego pragnęłam.
Mam swoje życie. Czy jestem szczęśliwa? Nie wiem. Nikt nigdy nie jest pewny w 100% ( no chyba, że Seeni ). Wolę jednak juz to co pewne, wypracowane. Pocieszałam się. Przecież zawsze marzyłam o podróży do Ameryki Południowej. A tu nagle mogę zrealizować swoje marzenie.
Powoli wracałam do domu. Stałam na przestanku tramwajowym i szukałam w ludzkich oczach, choć odrobinę akceptacji, że zrobiłam słusznie odmawiając. To głupie wiem. Przecież ci obcy ludzie nawet się nie domyślali o czym myślę. Jedna mała dziewczynka tylko uśmiechnęła się do mnie.
W domu mąż przywitał mnie słowami- Co tak późno.
Odpowiedziałam enigmatycznie - coś mnie zatrzymało.
Tak coś - pomyslałam. Wywołało to umnie usmiech.
Mąż podszedł, cmoknął mnie w czółko i rzekł- naczynia ci umyłem a teraz muszę na chwilkę wyjść. Umówiłem się z Andrzejem.
I wtedy sobie pomyslałam, że Seeni ma rację. Może tylko szkoda podróży. Nie ma co żałować. Po jakimś czasie każdy mężczyzna jest taki sam. Czyli udomowiony. Skarpetki, siorbanie kawy. Ach ta romantyczna Seeni.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 18:33, 03 Cze 2009    Temat postu:

Zasadniczo bardzo lubię występować jako bohaterka opowieści.
Nawet drugoplanowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 18:35, 03 Cze 2009    Temat postu:

Seeni napisał:
Zasadniczo bardzo lubię występować jako bohaterka opowieści.
Nawet drugoplanowa

Seeni zapewniam Cię nie było w tym nawet krztyny złośliwości. Raczej inspiracja twoja wypowiedzią.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin