Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

bezdomnym byc...
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny / Bez Bleblania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 16:18, 18 Lis 2009    Temat postu: bezdomnym byc...

[link widoczny dla zalogowanych]

przeczytalam ten artykul ze lzami w oczach. nie dlatego, ze zrobilo mi sie zal, ale jakos tak sie potwornie wzruszylam. przyszlo mi do glowy podrzucenie tej starej patelni na Solacz, mam tez kilka zupelnie niepotrzebnych rzeczy, ktore moglyby byc w zimie bardzo pomocne. inni im pomagaja, niejako "z urzedu" i pomyslalam, ze pewnie w komentarzach pojawily sie glosy, ze z jakiej racji ktos im oficjalnie pomaga. bo wiadomo, to z naszych podatkow i w ogole - darmozjady jedne. roznymi sciezkami szly moje mysli, az w koncu doszly na rozdroze - czy jestesmy stworzeni do pracy i zycia wg regul ustalonych przez panujace spoleczenstwo, czy jest jakas alternatywa powrot do koczowniczego sposobu zycia, zbratanie sie z brudem, zimnem i smiercia. bezdomni przeciez tez uformowali grupe spoleczna, z tym ze na marginesie.

musze sie zastanowic, czy ja bym mogla tak wyjsc z chaty z moimi psami (moze misiek poszedlby ze mna) i zamieszkac na Solaczu, to taka piekna dzielnica i uroczy park. w tej chwili jestem bardzo na nie. po prostu nie musze, a jako bezdomna pewnie umarlabym z nudow predzej niz od mrozu. jak tak mozna.. spedzac czas? bez srodkow i bez celu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oto_ja
maszynista z Melbourne


Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 2094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:24, 18 Lis 2009    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez oto_ja dnia Wto 4:38, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 20:53, 18 Lis 2009    Temat postu: Re: bezdomnym byc...

slepa i brzydka napisał:
roznymi sciezkami szly moje mysli, az w koncu doszly na rozdroze - czy jestesmy stworzeni do pracy i zycia wg regul ustalonych przez panujace spoleczenstwo (...)

Nie umiemy i nie śmiemy myśleć inaczej. Od najmłodszych lat wiemy, że praca jest naturalną koleją rzeczy, że jest nieodzowna dla życia jak powietrze. Już w dziecięcych głowach lęgną się fantazje bycia marynarzem, lekarzem, nauczycielką, już jako dzieci jesteśmy wdrażani w tryb przyszłego życia, w jego kształt, od którego nie ma ucieczki. Jest oczywiste i niepodważalne, że będziemy się uczyć, będziemy pracować, płacić podatki, wreszcie pobierać emerytury. Całe nasze dorosłe życie jesteśmy robolami. Zagładą dla stabilności państwa byliby obywatele ośmielający się myśleć inaczej, obywatele nie dość obywatelscy i zdyscyplinowani. Niebezpieczeństwem - dorośli wyrastający z dzieci umiejących samodzielnie myśleć, takich jak mały bohater "Takiej pięknej żałoby" Hrabala, który, gdy dorośnie, życzyłby sobie być... bezrobotnym.
Nie wiem, czy jesteśmy do tego stworzeni. Jesteśmy do tego zmuszeni. Dlatego odczuwam niechętny podziw dla tego marginesu, który dla bezpieczeństwa państwa zawsze marginesem pozostanie, nawet jeśli wiem, że rzadko kiedy bezdomność ma coś wspólnego ze świadomym wyborem i jakże często stoją za nią prawdziwe dramaty.

Życie bez środków byłoby dla mnie bardzo trudne, wymagało jakiegoś gigantycznego przewrotu wewnątrz mnie, całkowitej zmiany hierarchii, przeprogramowania wartości. Ale cel? Zakładasz, że życie bezdomnego nie ma celu(?), a przecież jakieś cele on posiada, tylko może odmienne od tego, co za cele przyjęło się uważać - musi zebrać jakieś puszki, musi przerobić te parę kilometrów w tą i nazad, chce móc wieczorem obalić jabola i w spokoju przytulić się do swojej Aldony. To też są cele.
Lub, patrząc na to z innej strony, czy my, żyjąc z dnia na dzień, mijając w codzienności, mamy w ogóle jakiś cel w życiu? Czy te wszystkie mniej lub bardziej usilne starania (zrobić karierę, zdobyć kobietę/mężczyznę, zbudować dom) można uznać za cel czegoś, co nieuchronnie zakończy się śmiercią?
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 21:54, 18 Lis 2009    Temat postu:

Widzę ich nie raz. Spotykam w drodze do noclegowni. Zawsze trzeba jechać w tych stronach uważnie, bo marne tam pobocze i brak chodnika. Czasem śpią w rowie zbyt zmęczeni by dotrzeć na miejsce. Spotykam ich też rano, gdy wychodzę z psem. Idą w szeregu w stronę opuszczonych działek, w reklamówkach brzęczą butelki. Mój ulubiony zawsze w niedzielę przesiaduje pod wiatą przystanku autobusowego i czyta stare gazety. Widziałam jak wyciągał je z pojemnika na makulaturę - pomagał sobie patykiem. Czasem jest z nimi kobieta w nieokreślonym wieku - wysuszona i sina. Świat przestrzega: do bezdomności czasem wystarczy jeden krok! Mój mąż znał jednego z nich... i ja znałam. Jego kolega podobno był dobrym uczniem, do dziś kręci głową z niedowierzaniem, że jednak, że mu się przytrafiło. Mój kolega był nawet przystojny, nawet się w nim podkochiwałyśmy, zawsze dobrze ubrany, zawsze czysty. Siedział w więzieniu za gwałt. Opowiadał mi, że dróżniczka przy torach zawołała go na wódkę, potem go prowokowała, po fakcie oskarżyła o gwałt. Jak było? Nie mam pojęcia. Gdy wyszedł nic już nie było takie samo. Zostawiła go kobieta, zabrała dziecko. Pamiętam, że pytał się mnie, gdzie można sprzedać nerkę lub inne narządy. Pożyczyłam mu kiedyś niewielką ilość pieniędzy, których nigdy nie oddał. To dlatego pewnie mnie unika, udaje że nie poznaje... Ciągle brakowało mu kasy, w żadnej pracy się nie utrzymał. Nagle widuję go jak jedzie rowerem z przyczepką. Zbiera wszystko co da się zamienić na pieniądze. Co ciekawe - nadal jest schludny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oto_ja
maszynista z Melbourne


Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 2094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:18, 19 Lis 2009    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez oto_ja dnia Wto 4:38, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:00, 19 Lis 2009    Temat postu:

oto_ja napisał:
Zastanawiam się tylko, czy gdyby takim osobom zaproponowano dach nad głową, pracę itd. to jak by zareagowały ? Przecież byłyby ze sobą. Zmieniłyby się realia i to raczej na lepsze i lżejsze dla nich.


W naszym mniemaniu na lepsze. To my z pozycji ‘króla’ twierdzimy, że być ‘giermkiem’ jest gorsze. Zrozumiałe. Podejrzewam, że ów pan z artykułu również nie wyobrażał sobie siebie jako bezdomnego, kiedy realizował swoje potrzeby z kimś, kto wydawał mu się kimś innym się okazał w rzeczywistości. Jak bardzo musiało tąpnąć jego życie emocjonalne i uczuciowe skoro po prostu odszedł. Podejrzewam, że gdyby jej nie kochał procesowałby się z nią o złamany ołówek i tym samym utraciłby to, co dla niego okazało się najcenniejsze. Nie dom, nie żona, nie telewizor tylko godność.
Ludzie bezdomni mają często więcej godności i honoru niż ci drudzy.
Społeczeństwo tego wieku to społeczeństwo mega konsumpcji i dlatego nie potrafimy wyobrazić sobie siebie bez tych wszystkich gadżetów i gadżecików, które notabene zniewalają nas do szpiku kości. Zniewalają nasze umysły i serca. To jest przykre. Widziałam taki standard życia w Indiach. Dlaczego tam ludzie potrafią żyć na ulicy? Dlaczego potrafią sypiać gdzie popadnie? Dlaczego w spokoju ducha modlą sie i okadzają swoich bożków a potem spacerują w tę i z powrotem? To my z tym naszym ciasnym zasobem wiedzy o życiu traktujemy to jako dramat. To żałosne w zasadzie, bo jesteśmy ciałem, duchem i umysłem. Ciało się starzeje bez względu na to gdzie mieszkamy ale duch i umysł są ważniejsze. Dlaczego starsi mówią, że czują się młodo pomimo, że nie wyglądają? To tak ad. Topik o starości.
Rozmawiałam kilka razy z ludźmi sypiającymi na peronach. Mówili, że najgorzej jest zimą, bo wtedy chłód dokucza, ale nie żalili się na stan swojego ducha, na to że nie mają nowej pary spodni czy nie jadają steków krwistych na obiad. Nierzadko to inni ludzie uczynili ich bezdomnymi. Nierzadko ‘najbliższa’ rodzina. Kiedy już stanie się człowiekiem bez adresu pracodawcy nie chcą go zatrudnić, bo kierują się jakimiś popieprzonymi wyobrażeniami. Oni faktycznie czują się wolni z tym, że tę wolność postrzegają nieco inaczej od nas, dlatego tak trudno jest nam przenieść się na ich poziom odczuwania. Nam wolność kojarzy się możnością robienia tego, na co mamy ochotę i zdobywania tych wszystkich rzeczy, którymi się otaczamy, ale ta nasza wolność jest zniewolona potrzebą posiadaniem pieniędzy, żeby ją realizować. To jakaś sprzecznośc jest. Oni wrócili do korzeni i dzięki temu, że pozbyli się myślenia uzależnionego od bycia trybikiem w systemach mogli poczuć i zobaczyć coś całkiem innego, nowego, dotąd im i nam nieznanego.
Ale o tym możemy przekonać się tylko empirycznie. Tu co najwyżej możemy sobie podeliberować o tym, co my czujemy i jak my ich postrzegamy i jak nam jest ich żal lub nie żal. Oni przez innych ludzi stracili dla ludzi serce. Jednak widziałam, że sama rozmowa i wykazanie odrobiny zainteresowania sprawia, że czują się ważni. Nie stanowisko w pracy, ani stan posiadania tylko rozmowa i chęć wysłuchania ich historii. Nigdy sobie tego nie wyobrazimy, bo nasz umysł skażony jest tym, co ma wagę i wymiary.

a ad. tego, co Anima o dzieciach napisała, bo z pozostałą częścią się zgadzam to:

Dzieci szukają sobie ideałów, które mogłyby prowadzić ich w życiu. Czasami są to rodzice, czasami pewne cechy przypisywane konkretnym zawodom. Policjant – stróż prawa, ochroniarz ludzi, strażak – dzielny, silny, waleczny, odważny; marynarz – bądź co bądź samotnik, żeglarz, miłujący nieskończoną przestrzeń, zdobywający to, co za horyzontem, wolny; nauczyciel – mądry, wiedzący, uczący, mistrz… itd.. nie wiem czy ma to wiele wspólnego z myśleniem o pracy jako środku do zarabiania pieniędzy, skłaniałabym się raczej ku wyborze tych atrybutów, które jako dzieci intuicyjnie traktujemy jako nasze, jako ważne, jako wartość w hierarchii. Gdyby zapytać dziecko czy chciałby pracować podejrzewam, że odpowiedź mogłaby być z goła inna. Co innego być żeglarzem, podróżnikiem, strażakiem a co innego pracownikiem w tym zawodzie. Tyle, że potem zostają skażone tekstami: ‘to nie jest przyszłościowy zawód, nie zapłacisz podatków, jeśli będziesz tym, kim chcesz być’.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Czw 9:07, 19 Lis 2009    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Wto 8:13, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
oto_ja
maszynista z Melbourne


Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 2094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:23, 19 Lis 2009    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez oto_ja dnia Wto 4:43, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Czw 9:23, 19 Lis 2009    Temat postu:

sprawy wlasciwie sobie nie zdawalam, przynajmniej nie w taki sposob, ze te nasze marzenia z dziecinstwa o byciu kims, to jest zawsze marzenie o zawodzie. skad sie dziecku bierze, aby na pytanie: "kim hcesz byc jak dorosniesz?" wymieniac taki czy inny zawod? czy potrafimy sie w calym naszym zyciu jakos inaczej zdeterminowac? nic nie przychodzi mi do glowy.

no w kazdym razie na te chwile, nawet po przeczytaniu artykulu o bezdomnym zbieraczu zlomu uwazam, ze nie ma w takim zyciu wiekszego celu, jak po prostu przezyc kolejny dzien. przypomina mi sie uczucie ze zimowego Sztokholmu. noclegi mielismy w kajucie na stateczku przerobionym na hotel, a kajuta jak kajuta - byla zbyt ciasna, aby pomiescic dwie osoby i ich caly bagaz. uciekalismy zatem w obce miasto, ktore tylko dzieki tej ciasnej kajucie zwiedzilismy maksymalnie. jednak te wedrowki byly przytlaczajace czasami, bo pomimo ekscytacji zwiazanej z odkrywaniem nowych miejsc, nie chcielismy... nie mielismy gdzie wrocic, aby poczuc sie dobrze i troche ogrzac, odpoczac. bylo to uczucie przywodzace mi na mysl bezdomnosc, bo ile mozna chodzic, ile mozna zwiedzac, a trzeba, bo w kajucie to tylko spac da sie.

gdzie cel w codziennych staraniach bezdomnych? zrobić karierę, zdobyć kobietę/mężczyznę, zbudować dom to sa nasze cele - narzucone. ale bezdomny tez musi miec przynajmniej minimum z tych celow; pieniadze na jedzenie i cieple schronienie, a i dobrze towarzysza znalezc. w sumie pod tym wzgledem nie roznimy sie wcale.

tylko to zimno, brud, niebezpieczenstwo i rutyna... jeszcze wczoraj bylam pod wrazeniem tego artykulu, dzisiaj jednak przypomnial mi sie inny artykul, o rosyjskich bezdomnych, ktorzy zaciukali mlodego mezczyzne, potem go zjedli, a resztki porzucili. zatem do zestawu slow skojarzonych: zimno, brud, niebezpieczenstwo, rutyna dolozylabym tez patologie, zezwierzecenie, kanibalizm(?). i zastanawiam sie czy kiedy czlowiek decyduje sie na zycie poza spoleczenstwem, zmienia sie na powrot w troglodyte.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mii
Lilla My


Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 10858
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1025 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sama nie wiem skad

PostWysłany: Czw 9:34, 19 Lis 2009    Temat postu:

niebieski napisał:

ale taki bezdomny indianin, gdzieś w ciepłych krajach chyba nie ma źle. Ognisko codziennie, grill, jakiś króliczek na przekąskę, ciepły deszcz, mango zerwane prosto z drzewa... hmmm... Think ... wolność. Tak bym mógł Angel


Jak już się skusisz na tę wolność Niebieski, to nie zapomnij zabrać ze sobą kaloszy, bez nich ciężko przeżyć w dziczy.

Ja również uważam, że to nie jest taki wybór o jakim myślimy, to jest przymusowy wybór.
Coś zmusiło tych ludzi do niego, nie wybrali go bo przytrafiło im się coś przyjemnego Not talking
Obserwuję bezdomnych, rzadko są uśmiechnięci, chyba, że po czymś z % , one pomagają im ubarwić życie, stwarzają pozory normalnego życia, ogrzewają.

Może z nudów bym nie umarła, ale z brudu na pewno, higiena jest dla mnie bardzo ważna, więc nie nadaję się na bezdomną.
Gdyby coś mnie jednak zmusiło do wyjścia z domu tak jak stoję, szukałabym innego rozwiązania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oto_ja
maszynista z Melbourne


Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 2094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:42, 19 Lis 2009    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez oto_ja dnia Wto 4:43, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Czw 9:45, 19 Lis 2009    Temat postu:

Mati, jakze ciekawe, ze w sumie interpretowalysmy te same rzeczy, ale w tak odmienny sposob... pomijam kwestie dzieci i zawodow, ale np to:

Mati Społeczeństwo tego wieku to społeczeństwo mega konsumpcji i dlatego nie potrafimy wyobrazić sobie siebie bez tych wszystkich gadżetów i gadżecików, które notabene zniewalają nas do szpiku kości. Zniewalają nasze umysły i serca. To jest przykre. Widziałam taki standard życia w Indiach. Dlaczego tam ludzie potrafią żyć na ulicy? Dlaczego potrafią sypiać gdzie popadnie? Dlaczego w spokoju ducha modlą sie i okadzają swoich bożków a potem spacerują w tę i z powrotem? To my z tym naszym ciasnym zasobem wiedzy o życiu traktujemy to jako dramat. To żałosne w zasadzie, bo jesteśmy ciałem, duchem i umysłem. Ciało się starzeje bez względu na to gdzie mieszkamy ale duch i umysł są ważniejsze. Dlaczego starsi mówią, że czują się młodo pomimo, że nie wyglądają? To tak ad. Topik o starości.

uwazam, ze nieslusznie jest tak demonizowac obecne spoleczenstwo, ze gadzety, ze w srodu prawdziwa pustka, etc. wychodzac z zalozenia, ze ludzie wystawieni na podobne okolicznosci beda szukac podobnych rozwiazan, sklaniam sie ku temu, ze gdyby sporej grupie mieszkancow wiekszego polskiego miasta zabrac, to co maja, to tez wyjda na ulice i zostana tam, jak w Indiach. normalne jest to, co robi wiekszosc grupy, zatem i nad tym nowym typem "cywilizowanej" bezdomnosci przeszlibysmy w koncu do porzadku dziennego. tylko z ta roznica, ze wielu pozbawionych wyzszego standardu usilowaloby powrocic do porzedniego zycia, a w cywilizacji ktora opisujesz, ludzie sa skazani na pewien pozoim zycia i nie wiedza w sumie czego traca, nie maja punktu odniesienia - pozostaja im bogowie.

Mati Nam wolność kojarzy się możnością robienia tego, na co mamy ochotę i zdobywania tych wszystkich rzeczy, którymi się otaczamy, ale ta nasza wolność jest zniewolona potrzebą posiadaniem pieniędzy, żeby ją realizować. To jakaś sprzecznośc jest.

i znowu piszesz o przedmiotach, a co ze sztuka, z poznawaniem swiata, innych kultur, podrozami, nauka i rozwojem osobistym? bez tych wszystkich zdobyczy naszych czasow bezdomni nie maja chyba wiekszych szans na rozwoj... moga kultywowac nawyki poprzedniego zycia, czytanie prasy, ksiazek, etc, a w zwiazku z tym nadawanie nowego znaczenia swojej obecnej sytuacji, ale w rzeczywistosci uwazam, ze ograniczaja sie coraz bardziej w umysle sciskajacym sie z powodu zaspokajania tylko podstawowych potrzeb. skoro potrzeba napedza rozwoj, to jak bardzo mozna sie rozwinac majac podstawowe potrzeby osob z artykulu?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slepa i brzydka dnia Czw 9:47, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 9:51, 19 Lis 2009    Temat postu:

Nie zgodzę się z Mii, że bezdomni rzadko się usmiechają. Ostatnio mijałam trójkę, jeden z nich niósł zwinięty, wyszperany skądś dywan. Usłyszałam: jakiego ma pani ładnego pieska. Odpowiedziałam uśmiechem, na co drugi ośmielony: a pani jaka ładna
Ta wolność to tak naprawdę niewola. Człowiek wolny może wybierać gdzie śpi, co je, co robi. Bezdomni takiego wyboru nie mają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:33, 19 Lis 2009    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
Mati, jakze ciekawe, ze w sumie interpretowalysmy te same rzeczy, ale w tak odmienny sposob... pomijam kwestie dzieci i zawodow, ale np to:
(...)


masz rację, demonizuję, upraszczam, sprowadzam do złego ale po to, żeby przerysowując to, co uważam za złe bardziej to uwidocznić.

Bezdomni to ludzie o całkiem innych w pewnym momencie potrzebach i ich rozwój a nasz to są dwie odrębne sfery. To jest jak zdobywanie kolejnych szczebli, po nitce do kłębka. Żeby nauczyć sie czytać trzeba najpierw znać alfabet. Im w pewnym momencie brakuje literek i to powoduje zastój i sprowadzenie życia do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Żeby podróżować, chodzić do teatru i poznawać świat potrzebna jest kasa. Bez niej ani rusz. Dlatego napisałam, że ich postrzeganie jest całkiem inne, bo oni stoją na tym najniższym szczeblu i nie widzą już prawdopodobnie kolejnych. A co bezdomnym z tego, że inni rozbijają sie po świecie? Nadal co roku umierają z zimna, ale grunt, że inni są oświeceni i budują postęp.
Chodziło mi raczej o ich stan ducha. To, że my ocenimy ich sytuację tak jak to właśnie czynimy niczego ani nie zmienia, ani im nie daje. Ich cieszą całkiem inne rzeczy. Może oni nie mają już potrzeby rozwoju? może odnaleźli swój spokój i nie chcą się już 'zabijać' o więcej i dalej? Może stracili nadzieję i ich system samozapezpieczający spowodował przyjęcie takiej sytuacji za standard? Może fakt, że mają siebie i mogą na siebie liczyć jest ważniejszy niż podróże?
Demonizuję świat, bo jego demony nas 'zabijają'. Chcemy być wlolni, ale czym właściwie ta wolność jest? Chcemy tego czy tamtego, teatru, sztuki, podróży, kiełbasy, nowego telewizora.. a żeby to zdobyć poświęcamy godziny w pracy, która często staje się naszym więzieniem, w której czasami czujemy się poniżani. Może zatem wolność w naszym pojęciu nie istnieje? Może chodzi właśnie o wyważenie i zdecydowanie się raczej na jakiś stopień naszego zniewolenia? Czyli wynikałoby z tego, że nie ma ludzi obiektywnie wolnych. Są tylko mniej lub bardziej zniewoleni, choć subiektywnie i jedni i drudzy mogą czuć się wolni.
Uhm.. najedzony głodnego nie zrozumie..
fajny temat na research i artykuł
O rany...
przokrutnie zboczyłam z tematu bezdomnych..
uczepiłam się jego słów: 'teraz czuję się wolny'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 11:02, 19 Lis 2009    Temat postu:

Gadanie, uogólniania i przypasowywanie do swych ciasnych schematów, gdzie dla mamony jesteśmy w stanie sprzedać duszę, a później okłamywać się i innych że tak lepiej że to czyni nas bardzie niezależnym że jesteśmy ponad nimi. Tymczasem gdzieś w głębi zazdrościmy, tęsknimy i łezkę ocieramy, bo musimy rano..., bo musimy kark giąć, bo biegami z pieniędzmi od kasy do kasy by mieszkanie, prąd, woda, i jakieś jedzenie; by standard.
W naszym klimacie albo jesteśmy elementem tej maszyny albo poza nawias i RIP tak nam sie wydaje.

Swego czasu w mej okolicy żył jak kloszard i warunkach kloszarda Pan X. Mieszkał w komórce pod lasem z dala od ludzi, zajmował sie niczym, praktycznie niczego nie miał. Ot typowy kloszard, ale bez szukania po śmietnikach i pozyskiwania surowców wtórnych. Kiedyś pojawiła sie u niego opieka społeczna (jak skąd i dlaczego nie wie nikt), chciał pomóc - noclegownia, Markot czy dom opieki, tylko dlatego że był zadbany i nie pił. Został tam gdzie mieszkał, niczego nie chciał. Żył tak sobie dalej czasami robiąc zakupy w pobliskim hipermarkecie, płacąc za wszytko plastikowymi pieniędzmi. Miał całkiem sporą emeryturę i po latach pracy jako księgo miał dość ludzi.
Czy był wolny?
Czy miał poczucie wolności?
Pewnie miał to w d....., chciał i tak żył.

A teraz czy my jesteśmy wolni?
Czy Wy jesteście wolni?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Czw 11:04, 19 Lis 2009    Temat postu:

Mati napisał:
Może oni nie mają już potrzeby rozwoju? może odnaleźli swój spokój i nie chcą się już 'zabijać' o więcej i dalej?

Czuję, że zatrzymałam się w rozwoju zawodowym, w pewnym sensie osobistym, może intelektualnym. Szalenie nad tym boleję, ale nie jest to boleść idąca z przeświadczenia, że to coś niewłaściwego i muszę z tym walczyć, ale z powodu tej setki różnych presji, które ciążą mi co dnia - nie ta pozycja, nie te pieniądze, gdzie twoja ambicja, nie masz tego i tamtego, inni w twoim wieku, przecież byś mogła, gdybyś chciała, jesteś leniem, będziesz nikim i... wylądujesz pod mostem. Nie czuję potrzeby rozwijania się, chcę świętego spokoju, ale wciąż ulegam pod naporem nieustanych wymogów środowiska.
Pewnie środowiska bezdomnych też mają swoje wymogi, ale tam chodzi o przeżycie, a nie podbijanie bębenka. I jakkolwiek straszna wydaje mi się bezdomność, jak bardzo przerasta moją wyobraźnię takie życie, jednocześnie zazdroszczę tego zredukowania potrzeb i nacisków.
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:33, 19 Lis 2009    Temat postu:

Kilo OK napisał:

Czy był wolny?
Czy miał poczucie wolności?
Pewnie miał to w d....., chciał i tak żył.

A teraz czy my jesteśmy wolni?
Czy Wy jesteście wolni?


Zastanawiam się, czy byłby wolny, gdyby nie ci, którzy pracują. Gdyby wszyscy żyli tak jak on, czy dałoby się rzeczywiście żyć? Kto produkowałby coś do jedzenia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Czw 12:38, 19 Lis 2009    Temat postu:

Aproxymat napisał:
Kilo OK napisał:

Czy był wolny?
Czy miał poczucie wolności?
Pewnie miał to w d....., chciał i tak żył.

A teraz czy my jesteśmy wolni?
Czy Wy jesteście wolni?


Zastanawiam się, czy byłby wolny, gdyby nie ci, którzy pracują. Gdyby wszyscy żyli tak jak on, czy dałoby się rzeczywiście żyć? Kto produkowałby coś do jedzenia?


zwazywszy na fakt, ze ten Pan mial pieniadze na koncie, to do pytania "kto produkowalby cos do jedzenia?" dodalabym "kto swoja obecna praca zasilal by ZUS, z ktorego na koncie tego pana przybywalo pieniazkow?".


Mati, to Ty zwrocilas uwage na dysproporcje zycia nas i ich, przy zdecydowanej pogardzie dla opcji "my". przeciwstawilas zycie majetne z gadzetami zyciu duchowemu i rozwojowemu z bogami. ja natomiast wyrazam zwatpienie, dla takiego postrzegania rzeczywistosci, ze jesli brakuje w garnku to przybywa w duszy, co teraz niejako potwierdzilas. nie ma srodkow, nie ma dostepu do zasobow, czlowiek zyje tym, co ma, a ze posiada niewiele, to i zycie jest w minimu. dla mnie tak postrzegana prostota nie jest jednak powodem do jej pochwaly. uwazam, ze w kazdym zyciu ich i nas jest przymus tegoz zycia, zyciowe trudnosci, brak wolnosci - w sumie pod tym wzgledem jednak wcale sie nie roznimy.

na marginesie, jesli tak Ci przeszkadzaja gadzety i pogon, to je odrzuc, zamiast pisac o tych, ktorzy takie zycie prowadza, ze sa be.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Czw 13:00, 19 Lis 2009    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:

zwazywszy na fakt, ze ten Pan mial pieniadze na koncie, to do pytania "kto produkowalby cos do jedzenia?" dodalabym "kto swoja obecna praca zasilal by ZUS, z ktorego na koncie tego pana przybywalo pieniazkow?".

Dlaczego miałby to być problem tego pana? skoro sześćdziesiąt parę lat tyrał, to chyba może teraz pobierać pieniążki i mieć wszystko w d...? On nie żyje na cudzy koszt, to z jego płac pobierano składki, więc nic nikomu nie jest winien.
A gdyby wszyscy żyli w ten sposób, nikt nie miałby kont ani pieniążków, więc i troska o pana okazałaby się zbyteczna.
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Czw 13:06, 19 Lis 2009    Temat postu:

przeciez ja nie napisalam, ze to jego problem czy jego troska. poszlam tylko tropem rozumowania Aproxymata, ze akurat brak producentow jedzenia bylby w sytuacji przez niego podanje najlzejsza konsekwencja takiego stanu spoleczenstwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny / Bez Bleblania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin