Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Behawioryzm zwierzęcy a człowieka zakamarki świadomości .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Pałac Kultury i Nauki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 6:30, 23 Cze 2012    Temat postu: Behawioryzm zwierzęcy a człowieka zakamarki świadomości .

Wybierajac zwierzęta do kreślonej pracy preferuję osobniki które nie emanują agresją do swojego gatunku.
Wrecz przeciwnie. Są kontaktowe, wykazują pozytywne zainteresowanie ,chęć zabawy, mową ciała i głosem emanują pozytywną energią.
Co robić gdy zwierzątko nie spełnia oczekiwań w określonym kierunku. Stanowi zahukanego potworka lub emanuje agresją podsycaną strachem przed otaczającym go światem.

Można zadać sobie pytanie. Czy warto dać szansę.

No tak czy nie?

Nasze forum jest przykładem coraz bardziej widocznego przekształcania w taki swoisty zwierzęcy folwark przymierzając do wizji George'a Orwella.

Zresztą co tam, w sumie farma inna a osobniki te same. Te które od szczenięcia na forum o2 emanowały swoistą forumową patologią... emanują dalej.

Kiepski behawiorysta opanował podatne umysły.

A co? A oczywiście że POlityka Miłości.

I trochę i żal że CENZURA (wstydź się panie cenzor) nie pozwala na obłaskawienie tych gryzących na około wszystko co nie jest POlityką Miłości Towarzystwa Wzajemnej Adoracji



Dla niedowcipowców bardziejszych, zakaz komentowania.
Tak, to do ciebie Jasiu.

Dancing


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 6:31, 23 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
klementyna
syndrom sztokholmski


Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1062 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:30, 23 Cze 2012    Temat postu: Re: Behawioryzm zwierzęcy a człowieka zakamarki świadomości

maczek napisał:
Wybierajac zwierzęta do kreślonej pracy preferuję osobniki które nie emanują agresją do swojego gatunku.
Wrecz przeciwnie. Są kontaktowe, wykazują pozytywne zainteresowanie ,chęć zabawy, mową ciała i głosem emanują pozytywną energią.
Co robić gdy zwierzątko nie spełnia oczekiwań w określonym kierunku. Stanowi zahukanego potworka lub emanuje agresją podsycaną strachem przed otaczającym go światem.



Co zrobić? proponuję popracować nad sobą. Gdy efekt będzie widoczny, otoczenie zapewne się uelastyczni. To taka rada w myśl folwarku..

maczek napisał:

Nasze forum jest przykładem coraz bardziej widocznego przekształcania w taki swoisty zwierzęcy folwark przymierzając do wizji George'a Orwella.
Zresztą co tam, w sumie farma inna a osobniki te same. Te które od szczenięcia na forum o2 emanowały swoistą forumową patologią... emanują dalej.
Kiepski behawiorysta opanował podatne umysły.


Folwark przywołują mi m.in. Twoje teksty, zwłaszcza wczorajszy, na który pokusiłam się odpisać..
Co do behawioryzmu - jeśli ludzi cechują stałe, odruchowe reakcje na określone bodźce, ujawniające się bez względu na zawartość "mózgu", to rzeczą oczywistą będą mocne reakcje na głupie teksty..
I reakcje te nie są przyczynkiem, a wynikiem swoistej patologi, która opanowuje fora, mając za przedstawicieli tej patologii - ludzi, których cechuje całkowity brak kultury oraz nie rzadko problemy z psyche i ego.
Tak się złożyło, że internet jest lekiem na całe zło - którym karmią się tacy "behawioryści" z Koziej Wółki, oraz całym złem jednocześnie, które dobija "normalnych" dyskutantów (choć i z tym można było by dyskutować).

By prowadzić tu dyskusje bez folwarcznego smrodu w tle, wystarczy wykrzesać z siebie odrobinę kultury, którą paradoksalnie wykazujemy, gdy rozmowy przenosimy w "plener" wśród aromatu świeżo parzonej kawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 10:46, 04 Lip 2012    Temat postu:

Lema przykładem tworzenia świecąc bez komentów zbędnych:

Trurl włączył najpierw obwody żarzenia, potem dał mały prąd, jeszcze kilka razy wbiegł na górę po dudniących schodkach z blachy - Elektrybałt podobny był do olbrzymiego silnika okrętowego, cały w stalowych galeryjkach, kryty nitowaną blachą, z licznymi zegarami i klapami - aż wreszcie, zgorączkowany, bacząc, aby napięcia anodowe były, jak trzeba, powiedział, że tak, dla rozgrzewki, zacznie się od małej jakiejś improwizacyjki. Potem już, rozumie się, Klapaucjusz będzie mógł dawać maszynie tematy do wierszy, jakich mu się żywnie zachce.

Gdy wskaźniki amplifikacyjne pokazały, że moc liryczna dochodzi do maksimum, Trurl nieznacznie tylko drżącą ręką przerzucił wielki wyłącznik i niemal natychmiast głosem lekko ochrypłym, lecz emanującym dziwnie sugestywnym czarem, maszyna rzekła:

- Chrzęskrzyboczek pacionkociewiczarokrzysztofoniczmy.

- Czy to już wszystko? - spytał po dłuższej chwili niezwykle uprzejmy Klapaucjusz. Trurl zacisnął tylko wargi, dał maszynie kilka prądowych uderzeń i znów włączył.

Tym razem głos jej był o wiele czystszy; można się nim było prawdziwie rozkoszować, owym solennym, nie pozbawionym uwodzicielskiej wibracji barytonem:

Apentuła niewdziosek, te będy gruwaśne

W koć turmiela weprząchnie, kostrą bajtę spoczy,

Oproszędły znimęci, wyświrle uwzroczy,

A korśliwe porsacze dogremnie wyczkaśnie!

- Po jakiemu to? - spytał Klapaucjusz, obserwując z doskonałym spokojem niejaką panikę, w której Trurl miotał się przy pulpicie; wreszcie, machnąwszy rozpaczliwie ręką, pognał, dudniąc po stopniach, schodkami w górę stalowego ogromu. Widać go było, jak na czworakach wczołguje się przez otwarte klapy do wnętrza machiny, jak stuka tam, klnąc zaciekle, jak przykręca coś, dzwoni kluczami, jak znowu wyczołguje się i bieży kłusem na inny pomost; wreszcie wydał okrzyk triumfu, wyrzucił spaloną lampę, która roztrzaskała się o podłogę hali o krok od Klapaucjusza, nawet go za tę nieostrożność nie raczył przeprosić, lecz pospiesznie wstawił na właściwe miejsce nową lampę, wytarł zabrudzone ręce miękką szmatką i zawołał z góry, by Klapaucjusz zechciał włączyć maszynę. Rozległy się słowa:

Trzy, samołóż wywiorstne, gręzacz tęci wzdyżmy,

Apelajda sękliwa browajkę kuci.

Greni małopoleśny te przezławskie tryżmy,

Aż bamba się odmurczy i goła powróci.

- Już jest lepiej! - zawołał z niezupełnym przekonaniem Trurl. - Ostatnie słowa były do sensu, zauważyłeś?

- Jeśli to jest wszystko... - rzekł Klapaucjusz, który był teraz uosobieniem wykwintnej uprzejmości.

- Niech to diabli! - wrzasnął Trurl i znów zniknął we wnętrznościach machiny; łomotało tam, dudniło, słychać było trzask wyładowań i zdławione przekleństwa konstruktora. Wystawił nagle głowę z trzeciego piętra przez małą klapkę i krzyknął: - Naciśnij teraz!!

Klapaucjusz uczynił to. Elektrybałt zadrżał od fundamentów do szczytu i zaczął:

Żądny mięciny brądnej, łydasty łaniele,

Samoćpaku mimajki...

Tu urwał, gdyż Trurl szarpnął wściekle za jakaś kabel, coś zacharczało i maszyna umilkła. Klapaucjusz tak się śmiał, że aż musiał usiąść na podłodze. Trurl miotał się tu i tam, raptem coś trzasło, prasło i maszyna bardzo rzeczowo, spokojnie, oświadczyła:

Zawiść, pycha, egoizm do małości zmusza.

Doświadczy tego, pragnąc iść z Elektrybałtem

W zawody, pewien prostak. Ale Klapaucjusza

Olbrzym ducha prześcignie, niby żółwia autem.

- Ha! Proszę! Epigramat! Jak najbardziej na miejscu! - wykrzykiwał Trurl, kręcąc się w kółko, już coraz niżej, zbiegał bowiem w dół po wąskich, spiralnych schodkach, aż wypadł na dole niemal prosto w objęcia kolegi, który przestał się śmiać, nieco zaskoczony.

- To lichota - rzekł zaraz Klapaucjusz. - Poza tym to nie on, to ty!

- Jak to - ja?!

- Ułożyłeś to z góry. Poznaję po prymitywizmie, złośliwości bezsilnej i nędzy rymów.

- Więc proszę! Żądaj czegoś innego! Czego tylko chcesz! No, czemu milczysz? Boisz się, co?!

- Nie boję się, tylko się namyślam - rzekł zirytowany Klapaucjusz, usiłując wynaleźć najtrudniejsze z możliwych zadań, ponieważ nie bez słuszności sądził, że spór o to, czy wiersz ułożony przez maszynę jest doskonały, czy nie, trudno będzie rozstrzygnąć.
Powrót do góry
l
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 6165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:53, 04 Lip 2012    Temat postu:

maczek napisał:
Lema przykładem tworzenia świecąc bez komentów zbędnych:

Trurl włączył najpierw obwody żarzenia, potem dał mały prąd, jeszcze kilka razy wbiegł na górę po dudniących schodkach z blachy - Elektrybałt podobny był do olbrzymiego silnika okrętowego, cały w stalowych galeryjkach, kryty nitowaną blachą, z licznymi zegarami i klapami - aż wreszcie, zgorączkowany, bacząc, aby napięcia anodowe były, jak trzeba, powiedział, że tak, dla rozgrzewki, zacznie się od małej jakiejś improwizacyjki. Potem już, rozumie się, Klapaucjusz będzie mógł dawać maszynie tematy do wierszy, jakich mu się żywnie zachce.

Gdy wskaźniki amplifikacyjne pokazały, że moc liryczna dochodzi do maksimum, Trurl nieznacznie tylko drżącą ręką przerzucił wielki wyłącznik i niemal natychmiast głosem lekko ochrypłym, lecz emanującym dziwnie sugestywnym czarem, maszyna rzekła:

- Chrzęskrzyboczek pacionkociewiczarokrzysztofoniczmy.

- Czy to już wszystko? - spytał po dłuższej chwili niezwykle uprzejmy Klapaucjusz. Trurl zacisnął tylko wargi, dał maszynie kilka prądowych uderzeń i znów włączył.

Tym razem głos jej był o wiele czystszy; można się nim było prawdziwie rozkoszować, owym solennym, nie pozbawionym uwodzicielskiej wibracji barytonem:

Apentuła niewdziosek, te będy gruwaśne

W koć turmiela weprząchnie, kostrą bajtę spoczy,

Oproszędły znimęci, wyświrle uwzroczy,

A korśliwe porsacze dogremnie wyczkaśnie!

- Po jakiemu to? - spytał Klapaucjusz, obserwując z doskonałym spokojem niejaką panikę, w której Trurl miotał się przy pulpicie; wreszcie, machnąwszy rozpaczliwie ręką, pognał, dudniąc po stopniach, schodkami w górę stalowego ogromu. Widać go było, jak na czworakach wczołguje się przez otwarte klapy do wnętrza machiny, jak stuka tam, klnąc zaciekle, jak przykręca coś, dzwoni kluczami, jak znowu wyczołguje się i bieży kłusem na inny pomost; wreszcie wydał okrzyk triumfu, wyrzucił spaloną lampę, która roztrzaskała się o podłogę hali o krok od Klapaucjusza, nawet go za tę nieostrożność nie raczył przeprosić, lecz pospiesznie wstawił na właściwe miejsce nową lampę, wytarł zabrudzone ręce miękką szmatką i zawołał z góry, by Klapaucjusz zechciał włączyć maszynę. Rozległy się słowa:

Trzy, samołóż wywiorstne, gręzacz tęci wzdyżmy,

Apelajda sękliwa browajkę kuci.

Greni małopoleśny te przezławskie tryżmy,

Aż bamba się odmurczy i goła powróci.

- Już jest lepiej! - zawołał z niezupełnym przekonaniem Trurl. - Ostatnie słowa były do sensu, zauważyłeś?

- Jeśli to jest wszystko... - rzekł Klapaucjusz, który był teraz uosobieniem wykwintnej uprzejmości.

- Niech to diabli! - wrzasnął Trurl i znów zniknął we wnętrznościach machiny; łomotało tam, dudniło, słychać było trzask wyładowań i zdławione przekleństwa konstruktora. Wystawił nagle głowę z trzeciego piętra przez małą klapkę i krzyknął: - Naciśnij teraz!!

Klapaucjusz uczynił to. Elektrybałt zadrżał od fundamentów do szczytu i zaczął:

Żądny mięciny brądnej, łydasty łaniele,

Samoćpaku mimajki...

Tu urwał, gdyż Trurl szarpnął wściekle za jakaś kabel, coś zacharczało i maszyna umilkła. Klapaucjusz tak się śmiał, że aż musiał usiąść na podłodze. Trurl miotał się tu i tam, raptem coś trzasło, prasło i maszyna bardzo rzeczowo, spokojnie, oświadczyła:

Zawiść, pycha, egoizm do małości zmusza.

Doświadczy tego, pragnąc iść z Elektrybałtem

W zawody, pewien prostak. Ale Klapaucjusza

Olbrzym ducha prześcignie, niby żółwia autem.

- Ha! Proszę! Epigramat! Jak najbardziej na miejscu! - wykrzykiwał Trurl, kręcąc się w kółko, już coraz niżej, zbiegał bowiem w dół po wąskich, spiralnych schodkach, aż wypadł na dole niemal prosto w objęcia kolegi, który przestał się śmiać, nieco zaskoczony.

- To lichota - rzekł zaraz Klapaucjusz. - Poza tym to nie on, to ty!

- Jak to - ja?!

- Ułożyłeś to z góry. Poznaję po prymitywizmie, złośliwości bezsilnej i nędzy rymów.

- Więc proszę! Żądaj czegoś innego! Czego tylko chcesz! No, czemu milczysz? Boisz się, co?!

- Nie boję się, tylko się namyślam - rzekł zirytowany Klapaucjusz, usiłując wynaleźć najtrudniejsze z możliwych zadań, ponieważ nie bez słuszności sądził, że spór o to, czy wiersz ułożony przez maszynę jest doskonały, czy nie, trudno będzie rozstrzygnąć.

swietny fragment

btw, co to jest epigramat?

ps czy natrectwa podpadaja pod mysl glowna topiku?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 11:10, 04 Lip 2012    Temat postu:

każde zwierzęce natręctwa do tego z teologicznym POdtekstem:

Sick

Ksiądz, rabin i baptystyczny pastor spotykali się dwa, trzy razy w tygodniu na pogawędki. Pewnego dnia ktoś z nich rzucił hasło, że głoszenie ludziom Bożego Słowa nie jest w cale takie ciężkie. Prawdziwym wyzwaniem byłoby nawrócenie niedźwiedzia. Od słowa do słowa, no i cała trójka postanowiła przeprowadzić eksperyment. Każdy z nich miał pójść do lasu i spróbować nawrócić niedźwiedzia.

Tydzień później cała trójka spotkała się ponownie by zdać relacje pozostałym. Ksiądz z ręką na temblaku, bandażami na głowie i opierając się na kulach rozpoczął swoją relację:
- Poszedłem do lasu by znaleźć to zwierzę. Gdy już go zobaczyłem zacząłem czytać mu katechizm. Ta bestia nie chciała jednak słuchać i machnęła mi łapą prosto w twarz po czym rzuciła się na mnie. Długo nie myśląc chwyciłem za wodę święconą i ...niech będą pochwaleni wszyscy święci, niedźwiedź stał się potulny jak baranek. W przyszłym tygodniu biskup ma mu udzielić pierwszej komunii.

Kolejnym był pastor. Siedząc na wózku inwalidzkim z ręką i dwoma nogami w gipsie oraz kroplówką u boku duchowny zaczął swą opowieść:
- Cóż bracia, jak wiecie my nie kropimy lecz zanurzamy! Poszedłem więc do lasu i spotkałem niedźwiedzia. Wówczas zacząłem mu czytać ze Świętej Księgi, to jest ze Słowa Bożego. Lecz to zwierze nie chciało mieć ze mną nic do czynienia. Jak go więc złapałem I zaczęliśmy się tarzać to w jedną stronę to w drugą, przez jedno wzgórze i drugie aż dotarliśmy do potoku. Jak go nie złapałem, zanurzyłem i ochrzciłem jego włochatą duszę. Wtedy on stał się jak baranek i resztę tygodnia
spędziliśmy na społeczności, mając ucztę duchową na gruncie Słowa Bożego.

Gdy pastor skończył spojrzał wraz z księdzem w dół na rabina, który leżał na łóżku szpitalnym. Będąc cały zabandażowany, mając nogę na wyciągu i będąc odłączonym do specjalistycznej aparatury monitorującej rabin spojrzał w górę na swoich kompanów i rzekł:
- Zanurzenie to jeszcze nic! Spróbujcie obrzezać tę włochatą bestię!

Angel


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 11:11, 04 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
l
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 6165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:41, 04 Lip 2012    Temat postu:

maczek napisał:
każde zwierzęce natręctwa do tego z teologicznym POdtekstem:
...
Angel

Cytat:

Nerwice natręctw to też natrętne myśli,które tworzą w wyobraźni chorej osoby niedorzeczne idee oraz obrazy,które w ostateczności prowadzą do mani prześladowczej. Wszystkie takie wyobrażenia są bardzo przykre dla takiej osoby i nie umie się on temu w żaden sposób przeciwstawić.
Pojawiają się one głównie w najmniej oczekiwanych momentach i taka osoba,w większości przypadków,bierze to za jakiś szczególny znak. W takim przypadku natręctw,bardzo często chory szuka spokoju i ukojenia myśli,na przykład w alkoholu.

z [link widoczny dla zalogowanych]

tu masz przyklad

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 16:36, 04 Lip 2012    Temat postu:

corsaire napisał:
maczek napisał:
każde zwierzęce natręctwa do tego z teologicznym POdtekstem:
...
Angel

Cytat:

Nerwice natręctw to też natrętne myśli,które tworzą w wyobraźni chorej osoby niedorzeczne idee oraz obrazy,które w ostateczności prowadzą do mani prześladowczej. Wszystkie takie wyobrażenia są bardzo przykre dla takiej osoby i nie umie się on temu w żaden sposób przeciwstawić.
Pojawiają się one głównie w najmniej oczekiwanych momentach i taka osoba,w większości przypadków,bierze to za jakiś szczególny znak. W takim przypadku natręctw,bardzo często chory szuka spokoju i ukojenia myśli,na przykład w alkoholu.

z [link widoczny dla zalogowanych]

tu masz przyklad

[link widoczny dla zalogowanych]


nie roumiem Cię... szukasz tematu by kąsnąć. Domiemasz zaraz że ktos ma jakies tam tajemnicze intencje paskudne Angel

Ty mnie z psychologą tu nie podskakuj bo po cieniuśkim lodzie stąpasz. Dancing

Nie stawiam Ci puki co diagnozy, bo nie jesteś obiektem diagnozowanym . I lepiej takim pozostań. Baw się jak bawiłeś, nie ulegaj folwarkowi.

Angel


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 16:39, 04 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
l
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 6165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:38, 04 Lip 2012    Temat postu:

maczek napisał:
...
nie roumiem Cię... szukasz tematu by kąsnąć. Domiemasz zaraz że ktos ma jakies tam tajemnicze intencje paskudne Angel

Ty mnie z psychologą tu nie podskakuj bo po cieniuśkim lodzie stąpasz. Dancing

Nie stawiam Ci puki co diagnozy, bo nie jesteś obiektem diagnozowanym . I lepiej takim pozostań. Baw się jak bawiłeś, nie ulegaj folwarkowi.

Angel


nie szukam, zeby kasnac

pytalem czy natrectwa podpadaja pod behawioryzm

z ciekawosci, a nie czego innego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 18:13, 04 Lip 2012    Temat postu:

corsaire napisał:
maczek napisał:
...
nie roumiem Cię... szukasz tematu by kąsnąć. Domiemasz zaraz że ktos ma jakies tam tajemnicze intencje paskudne Angel

Ty mnie z psychologą tu nie podskakuj bo po cieniuśkim lodzie stąpasz. Dancing

Nie stawiam Ci puki co diagnozy, bo nie jesteś obiektem diagnozowanym . I lepiej takim pozostań. Baw się jak bawiłeś, nie ulegaj folwarkowi.

Angel


nie szukam, zeby kasnac

pytalem czy natrectwa podpadaja pod behawioryzm

z ciekawosci, a nie czego innego

sorki, ciężko Cię odebrałem... Angel

raczej jeśli chodzi o behawioryzm zwierzęcy to zastanówmy się. Zapewnie nie bądzie to machanie krowy ogonem, bo to ma na celu much pędzanie. Lizanie jajec przez psa, mozna by snuć pewne domyły jak trwa dłużej jak godzinę.
Koty- te zdecydowanie natręctw mogą być przykładami.

Jedno z wyjątkowych przykładów to wyjątkowo podłym ludziom do butów sikanie. Sprawa behawioralnie tak do końca nie jest jednak wyjaśniona.




Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 18:17, 04 Lip 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Pałac Kultury i Nauki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin