Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

A kto umar, ten nie zyje.
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

kulczyk
zaginal w szpitalu
0%
 0%  [ 0 ]
zalatwily go jakies sluzby
0%
 0%  [ 0 ]
sfingowal to i teraz wygrzewa sie na bahamach
100%
 100%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 2

Autor Wiadomość
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:03, 16 Sie 2016    Temat postu: A kto umar, ten nie zyje.

teraz czytam to https://www.youtube.com/watch?v=kxJQyHU3N38
i dlatego sie zastanowilem



no wlasnie, czy dotyczy to kulczyka?

Wasze szlachetne przemyslenia lub argumenty za i przeciw


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sir Francis Drake dnia Wto 23:04, 16 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sabina
maszynista z Melbourne


Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 6:56, 17 Sie 2016    Temat postu:

Zamordował go szpitalny sanitariusz, wstrzykując potrójną dawkę diprivanu. Zwłoki Kulczyka do dnia dzisiejszego ukryte są w kotłowni, w jednym z wiedeńskich szpitali. Wołoszański natomiast próbuje rozwikłać zagadkę, czyje ciało spoczęło na poznańskim cmentarzu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:45, 17 Sie 2016    Temat postu:

No co ty, na pewno nie umar. Tego jestem pewien na 100% Angel
Zahibernowali go i czekają, aż jego klon będzie na tyle duży, żeby mogli go odhibernować i przeszczepić organy. To jest na pewno spisek. Pieniądze Kulczyka na pewno są powiązane z pieniędzmi Sorosa. Na Kulczyku trenują, a jak się uda z przeszczepem to Soros zrobi to samo zaraz po tym jak ogłoszą, że umar. Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:27, 17 Sie 2016    Temat postu:

Może i nie umarł.. Shhh

Słyszałam takie pogłoski od Polaka z Wiednia, że znajomy lekarz pracujący w tym szpitalu zapytany o Kulczyka natychmiast zmienia temat. Shhh strzelił sobie pewnie tam tylko lifting i wyjechał byczyć sie na jakiejś ciepłej wyspie.

Może wygląda teraz tak



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez letnisztorm dnia Śro 8:30, 17 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:55, 17 Sie 2016    Temat postu:

letnisztorm napisał:
Może i nie umarł.. Shhh

Tego nie napisałem. Shame on you


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:05, 17 Sie 2016    Temat postu:

Sabina napisał:
Zamordował go szpitalny sanitariusz, wstrzykując potrójną dawkę diprivanu. Zwłoki Kulczyka do dnia dzisiejszego ukryte są w kotłowni, w jednym z wiedeńskich szpitali. Wołoszański natomiast próbuje rozwikłać zagadkę, czyje ciało spoczęło na poznańskim cmentarzu.

Jest duża duża szansa na to, że na poznańskim Cmentarzu Jeżyckim spoczęło ciało tego, kto umar. Na tym cmentarzu w zasadzie chowają tylko takich dlatego cmentarz leży przy ulicy Nowina - w domyśle, dobra nowina.
Chociaż... Słowa jego córci Dominiki mogą jednak dawać różnym oszołomom dużo do myślenia. Powiedziała nad trumną: "Tatko, gdzie jesteś? Jesteś tu?".
(to nie jest złośliwość wobec autorki tekstu z cytatu, ale kontynuacja jej ironii )

A teraz poważnie. Jaki jest sens tworzenia takiego tematu, wyciągania tabloidowych idiotyzmów i robienie z czyjeś śmierci kabaretowego, za przeproszeniem, spektaklu (w tym wypadku forumowego)?
Jan Kulczyk był bardzo pozytywną postacią, która różne płazy i gady drażniła swoją zamożnością. Każdy kto znał go osobiście wie, że to był przesympatyczny i wyjątkowo inteligentny oraz pracowity człowiek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Śro 9:09, 17 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:33, 17 Sie 2016    Temat postu:

Formalny napisał:

Jan Kulczyk był bardzo pozytywną postacią, która różne płazy i gady drażniła swoją zamożnością. Każdy kto znał go osobiście wie, że to był przesympatyczny i wyjątkowo inteligentny oraz pracowity człowiek.

Owszem, przesympatyczny i umoczony w wiele spraw korupcyjnych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:35, 17 Sie 2016    Temat postu:

Stefan napisał:
No co ty, na pewno nie umar. Tego jestem pewien na 100% Angel
Zahibernowali go i czekają, aż jego klon będzie na tyle duży, żeby mogli go odhibernować i przeszczepić organy. To jest na pewno spisek. Pieniądze Kulczyka na pewno są powiązane z pieniędzmi Sorosa. Na Kulczyku trenują, a jak się uda z przeszczepem to Soros zrobi to samo zaraz po tym jak ogłoszą, że umar. Angel


i we dwóch śpiewają:
I'm so young and you're so old
This my darling I've been told
I don't care just what they say
'Cause forever I will pray
You and I will be as free
As the birds up in the trees
Oh please stay by me ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:27, 17 Sie 2016    Temat postu:

Stefan napisał:
Formalny napisał:

Jan Kulczyk był bardzo pozytywną postacią, która różne płazy i gady drażniła swoją zamożnością. Każdy kto znał go osobiście wie, że to był przesympatyczny i wyjątkowo inteligentny oraz pracowity człowiek.

Owszem, przesympatyczny i umoczony w wiele spraw korupcyjnych...

Skąd to wiesz?

(dla ułatwienia podpowiem Ci wersje odpowiedzi:
1. Nie wiem ale tak mówią.
2. Czytałem nie pamiętam gdzie.
3. Pisał o tym Kilo.
4. Na bieżąco otrzymuję informacje z prokuratury.
5. Nie mam informacji, ale jeśli był o tyle bogatszy ode mnie to na pewno złodziej (i pijak bo każdy pijak to złodziej)

Możesz wymyślić coś oryginalniejszego, ale po co tym bardziej, że za podpowiedź nie musisz dziękować)

Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:27, 17 Sie 2016    Temat postu:

Moja odpowiedź nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia. Jesteś przecież żywą encyklopedią britannica i masz swoje sprawdzone źródła, które są niepodważalne. Nie zmieniasz nigdy poglądów. Nie pamiętam, żebyś na forum przyznał się do błędu lub przyznał komuś rację, więc po co mam odpowiadać?

Ale niech będzie. Zmuszę się. Skąd wiem, że sympatyczny? Rozmawiałem z nim. Resztę sobie wygooglaj jeśli potrafisz.
Mała podpowiedź bez specjalnego szukania. Początek kariery Kulczyka:
W 1988 Jan Kulczyk został oficjalnym dealerem Volkswagena w Polsce. Pierwszym wielkim interesem Kulczyka w III RP była w 1991 roku dostawa samochodów dla policji i UOP. Kierowane przez Andrzeja Milczanowskiego MSW zamówiło bez otwartego przetargu w firmie Kulczyka 3 tysiące samochodów za 150 milionów złotych.

Cała kariera pana Jana to takie szczęśliwe zbiegi okoliczności. On nawet jakby nie grał w totolotka, to by się okazało, że jednak wylosował szczęśliwe liczby. Poczytaj jak wygląda umowa Kulczyka na Autostradę Wielkopolską, albo za ile kupił stary browar. Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 13:38, 17 Sie 2016    Temat postu:

Uuuuuuu
Będzie grubo, bardzo grubo.....
Obrona oblężonej twierdzy się szykuje.

Gdzie piwo i popkorn?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:39, 17 Sie 2016    Temat postu:

Stefan napisał:
Moja odpowiedź nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia. Jesteś przecież żywą encyklopedią britannica i masz swoje sprawdzone źródła, które są niepodważalne. Nie zmieniasz nigdy poglądów. Nie pamiętam, żebyś na forum przyznał się do błędu lub przyznał komuś rację, więc po co mam odpowiadać?

Ale niech będzie. Zmuszę się. Skąd wiem, że sympatyczny? Rozmawiałem z nim. Resztę sobie wygooglaj jeśli potrafisz.
Mała podpowiedź bez specjalnego szukania. Początek kariery Kulczyka:
W 1988 Jan Kulczyk został oficjalnym dealerem Volkswagena w Polsce. Pierwszym wielkim interesem Kulczyka w III RP była w 1991 roku dostawa samochodów dla policji i UOP. Kierowane przez Andrzeja Milczanowskiego MSW zamówiło bez otwartego przetargu w firmie Kulczyka 3 tysiące samochodów za 150 milionów złotych.

Cała kariera pana Jana to takie szczęśliwe zbiegi okoliczności. On nawet jakby nie grał w totolotka, to by się okazało, że jednak wylosował szczęśliwe liczby. Poczytaj jak wygląda umowa Kulczyka na Autostradę Wielkopolską, albo za ile kupił stary browar. Angel

Zgadzam się - Twoja odpowiedź nie ma dla mnie żadnego znaczenia bo poza nielicznymi wypadkami pomimo poprawnej polszczyzny jest to poziom Kilo lub korsarza.
Co do poglądów to wyrażam je gdy mam pewność, że są słuszne. Gdybyś wskazał mi pewne i wiarygodne źródła Twojej wiedzy, może skorygowałbym swoje poglądy. Poza tym zarzut, że ktoś ma poglądy jest komiczny...
Nie czekam już na podanie źródła Twojej wiedzy o "przekrętach" Jana Kulczyka - nie doczekałbym się poważnej odpowiedzi.
Napisałeś bzdurę - nawet nie wiesz jakie były początki kariery Jana Kulczyka - nieuważnie czytasz z Wikipedii. To nie było przedstawicielstwo Volkswagena. Ten kontrakt z Volkswagenem dał Polsce ogromny pakiet korzyści co do dzisiaj jest widoczne w Swarzędzu pod Poznaniem. Gdyby nie ten kontrakt ogromna rzesza ludzi poszłaby na bruk bo właśnie padała produkcja Tarpana - w tym właśnie miejscu. To, że Kulczyk zdobył zaufanie Volkswagena nie było niczym zaskakującym bo już był znany ze znakomitej współpracy z partnerami Krupp Raumer Selbstrantrieb
Wracając do Twojego niefortunnego, wynikającego z niewiedzy stwierdzenia o początkach kariery: to bzdura.
Początki budowy późniejszego holdingu są skromne a to była znakomicie trafiona firma INTERKULPOL, której powstawanie znam od podszewki w każdym jej milimetrze. Koncepcja firmy powstawała w czasie długich rozmów w gronie przyjaciół od 1978 roku a ostatecznie ruszyła w 1982 roku zaraz po ukazaniu się przepisów o firmach polonijnych. To tam po raz pierwszy można było zobaczyć w praktyce "biznesowy nos", skrupulatność, wiedzę i ogromną dbałość o legalizm działań. Ta dbałość była obecna w jego działaniach przez cały czas. Do tego wszystkiego dochodziła wielka wiedza i obycie w międzynarodowym biznesie.
Pisanie o tym, że wybitny biznesmen (a właściwie jego firma TRADEX) stał się przedstawicielem wielkiego koncernu, jako o czymś co jest karygodne czy wręcz świadczy o przekrętach, dowodzi całkowitego niezrozumienia działania międzynarodowego biznesu lub zwykłej zazdrości małych ludzików.
Przy okazji: dziś w Poznaniu przy ulicy Krańcowej nadal istnieje przedstawicielstwo Volkswagena - także Skody, Audi, Porsche. To efekt biznesowego kunsztu Jana Kulczyka.

Może i rozmawiałeś kiedyś z nim - ja przegadałem mnóstwo godzin od pierwszej chwili jego zainteresowania się budową biznesu tzn. od końca lat siedemdziesiątych. Po rozmowach z nim na całkowicie prywatnej płaszczyźnie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że niezmiennie i niezależnie od stanu konta pozostawał skromnym człowiekiem o niezachwianych priorytetach w zakresie uczciwości w biznesie.

Więc skąd masz tę wiedzę o jego przekrętach i jak to się stało, że nikt nigdy nie został skazany?
Tylko nie idź na łatwiznę i nie ośmieszaj się pisząc, że przecież wszyscy wiedzą o przekrętach, ale mafia go chroniła.

Jedną z najbardziej obrzydliwych rzeczy w naszym ślicznym kraju jest polskie piekiełko i chmary małych, żałosnych ludzików, którzy nie znajdując w sobie dość inteligencji i chęci zrobienia czegoś dużego potrafią tylko zazdrościć i szkalować tych, którzy coś potrafią, chce im się to wykorzystać i coś osiągają. Niestety wyobraźnia takich małych ludzi zbyt nisko lata...

(To wszystko ode mnie w tym temacie)

PS. Nie wskazuj proszę nikomu jako źródła informacji stron Google, bo to, że Ty to robisz nie potrafiąc nawet znaleźć tam istotnych informacji nie znaczy, że inni muszą robić to samo.
Teraz możesz liczyć na wsparcie kolegów w wiedzy: korsarza i kilośmieci...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Śro 14:45, 17 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 17:12, 17 Sie 2016    Temat postu:

Ta ankieta jest nieprofesjonalna i nieobiektywna. Dlaczego ja nie mogę zagłosować, że on umarł, i to na śmierć?
Powrót do góry
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:19, 17 Sie 2016    Temat postu:

Stefan napisał:
Moja odpowiedź nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia. Jesteś przecież żywą encyklopedią britannica i masz swoje sprawdzone źródła, które są niepodważalne. Nie zmieniasz nigdy poglądów. Nie pamiętam, żebyś na forum przyznał się do błędu lub przyznał komuś rację, więc po co mam odpowiadać?

Ale niech będzie. Zmuszę się. Skąd wiem, że sympatyczny? Rozmawiałem z nim. Resztę sobie wygooglaj jeśli potrafisz.
Mała podpowiedź bez specjalnego szukania. Początek kariery Kulczyka:
W 1988 Jan Kulczyk został oficjalnym dealerem Volkswagena w Polsce. Pierwszym wielkim interesem Kulczyka w III RP była w 1991 roku dostawa samochodów dla policji i UOP. Kierowane przez Andrzeja Milczanowskiego MSW zamówiło bez otwartego przetargu w firmie Kulczyka 3 tysiące samochodów za 150 milionów złotych.

Cała kariera pana Jana to takie szczęśliwe zbiegi okoliczności. On nawet jakby nie grał w totolotka, to by się okazało, że jednak wylosował szczęśliwe liczby. Poczytaj jak wygląda umowa Kulczyka na Autostradę Wielkopolską, albo za ile kupił stary browar. Angel


ile wynosi prowizja od 150 milionow?

re av >> taka opcja to punkt1 mialo byc zginal a nie zaginal


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:15, 17 Sie 2016    Temat postu:

Formalny napisał:
...
Zgadzam się - Twoja odpowiedź nie ma dla mnie żadnego znaczenia bo poza nielicznymi wypadkami pomimo poprawnej polszczyzny jest to poziom Kilo lub korsarza.
Co do poglądów to wyrażam je gdy mam pewność, że są słuszne. Gdybyś wskazał mi pewne i wiarygodne źródła Twojej wiedzy, może skorygowałbym swoje poglądy. Poza tym zarzut, że ktoś ma poglądy jest komiczny...
Nie czekam już na podanie źródła Twojej wiedzy o "przekrętach" Jana Kulczyka - nie doczekałbym się poważnej odpowiedzi.
Napisałeś bzdurę - nawet nie wiesz jakie były początki kariery Jana Kulczyka - nieuważnie czytasz z Wikipedii. To nie było przedstawicielstwo Volkswagena. Ten kontrakt z Volkswagenem dał Polsce ogromny pakiet korzyści co do dzisiaj jest widoczne w Swarzędzu pod Poznaniem. Gdyby nie ten kontrakt ogromna rzesza ludzi poszłaby na bruk bo właśnie padała produkcja Tarpana - w tym właśnie miejscu. To, że Kulczyk zdobył zaufanie Volkswagena nie było niczym zaskakującym bo już był znany ze znakomitej współpracy z partnerami Krupp Raumer Selbstrantrieb
Wracając do Twojego niefortunnego, wynikającego z niewiedzy stwierdzenia o początkach kariery: to bzdura.
Początki budowy późniejszego holdingu są skromne a to była znakomicie trafiona firma INTERKULPOL, której powstawanie znam od podszewki w każdym jej milimetrze. Koncepcja firmy powstawała w czasie długich rozmów w gronie przyjaciół od 1978 roku a ostatecznie ruszyła w 1982 roku zaraz po ukazaniu się przepisów o firmach polonijnych. To tam po raz pierwszy można było zobaczyć w praktyce "biznesowy nos", skrupulatność, wiedzę i ogromną dbałość o legalizm działań. Ta dbałość była obecna w jego działaniach przez cały czas. Do tego wszystkiego dochodziła wielka wiedza i obycie w międzynarodowym biznesie.
Pisanie o tym, że wybitny biznesmen (a właściwie jego firma TRADEX) stał się przedstawicielem wielkiego koncernu, jako o czymś co jest karygodne czy wręcz świadczy o przekrętach, dowodzi całkowitego niezrozumienia działania międzynarodowego biznesu lub zwykłej zazdrości małych ludzików.
Przy okazji: dziś w Poznaniu przy ulicy Krańcowej nadal istnieje przedstawicielstwo Volkswagena - także Skody, Audi, Porsche. To efekt biznesowego kunsztu Jana Kulczyka.

Może i rozmawiałeś kiedyś z nim - ja przegadałem mnóstwo godzin od pierwszej chwili jego zainteresowania się budową biznesu tzn. od końca lat siedemdziesiątych. Po rozmowach z nim na całkowicie prywatnej płaszczyźnie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że niezmiennie i niezależnie od stanu konta pozostawał skromnym człowiekiem o niezachwianych priorytetach w zakresie uczciwości w biznesie.

Więc skąd masz tę wiedzę o jego przekrętach i jak to się stało, że nikt nigdy nie został skazany?
Tylko nie idź na łatwiznę i nie ośmieszaj się pisząc, że przecież wszyscy wiedzą o przekrętach, ale mafia go chroniła.

Jedną z najbardziej obrzydliwych rzeczy w naszym ślicznym kraju jest polskie piekiełko i chmary małych, żałosnych ludzików, którzy nie znajdując w sobie dość inteligencji i chęci zrobienia czegoś dużego potrafią tylko zazdrościć i szkalować tych, którzy coś potrafią, chce im się to wykorzystać i coś osiągają. Niestety wyobraźnia takich małych ludzi zbyt nisko lata...

(To wszystko ode mnie w tym temacie)

PS. Nie wskazuj proszę nikomu jako źródła informacji stron Google, bo to, że Ty to robisz nie potrafiąc nawet znaleźć tam istotnych informacji nie znaczy, że inni muszą robić to samo.
Teraz możesz liczyć na wsparcie kolegów w wiedzy: korsarza i kilośmieci...


to o czym formalny mowil, ze jk biznes zaczal robic w 1982 zdaje sie nie byc prawda
Cytat:
W 1977 r. wyjechał do USA, a potem do Berlina Zachodniego. Tu w latach 70. zarobił drugi milion dolarów. Prowadził firmę ojca, która wtedy działała w transporcie i branży spożywczej, handlując z Polską i ZSRR.

tylko dlaczego porzucil grzyby, skoro byly tak oplacalne ?

a wiec formalny nas oklamal...
dlaczego?

tu o tym artykul z r2k

zdj: 16.10.2001 Spotkanie Leszka Millera i Marka Belki z Polską Radą Biznesu.


[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:




Wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Kraj
Dr Kulczyk majster-styk
Michał Matys
22.07.2000 00:00
A A A


Za kilka dni kupi Telekomunikację Polską. Kilka dni temu sprzedał Niemcom pierwszą partię prądu z Rosji. Za tydzień ma zebrać pieniądze na budowę autostrady. Jeśli tak, to dostanie największe w historii państwowe gwarancje na kredyt.

- Kapitał zachodni jest nam niezbędny - przekonuje - i trzeba się z nim łączyć, ale pod warunkiem że posiada się pewien parasol. Niestety, w Polsce rodzimy kapitał nie ma preferencji. Jan Kulczyk, autor tych słów, kupuje firmy państwowe i dostaje koncesje - po czym majątek ten trafia w ręce inwestorów zagranicznych, którym polski biznesmen sprzedaje duże pakiety akcji. Oczekuje wsparcia od państwa - ale część podatków płaci w Austrii i Holandii.

Jan Kulczyk przyjmuje mnie w swym warszawskim biurze - socrealistycznym biurowcu przy ul. Kruczej, który wcześniej należał do jakiegoś peerelowskiego zjednoczenia. Krzaczaste brwi, bródka i długie, starannie przyczesane włosy nadają mu lekko demoniczny wygląd. Jego gabinet ma ze sto metrów i wygląda jak salon Desy. Przy wejściu wielki bukiet kwiatów. Skórzane kanapy, w kątach futurystyczne konstrukcje z metalu, obraz na pół ściany ("dzieło nieznanego renesansowego mistrza z północy Włoch") - pejzaż z targowiskiem.

- Moja filozofia polega na tym, że dopraszam do spółki wiodące koncerny światowe. To się sprawdza. Wchodzę w przedsięwzięcia, które mają perspektywę, szanse zysków i dają mi przyjemność, że robię rzeczy nietuzinkowe.

Kupuje pan od państwa przedsiębiorstwa bądź dostaje koncesje, po czym część udziałów sprzedaje pan innym inwestorom - jak pośrednik.

- Takich sytuacji nie było. Kupuję przedsiębiorstwa, wygrywając w konkurencji z innymi dzięki najwyższym cenom, jakie płacę. To nie ma nic wspólnego z pośrednictwem.

Era GSM, Autostrada Wielkopolska, Lech...

- Nieprawda! Żadnych akcji, które kupiłem od skarbu państwa, nie sprzedałem. Kupiłem Lecha jako polski inwestor i chciałem tym browarem zarządzać. Poza mną na rynku byli wyłącznie inwestorzy zagraniczni. By się obronić, musiałem doprosić partnera. Zwiększyłem kapitał, objęły go Browary Południowo- afrykańskie.

Gdyby od razu kupił tę firmę obcy inwestor, wyszłoby na to samo.

- Nie! Nieprawda. Wtedy kapitał polski byłby w ogóle nieobecny. Jeżeli mam 51 proc. w miliardzie, to mam więcej niż 100 proc. w stu milionach. Proszę być uczciwym.

W Erze GSM już pana nie ma.

- Wyszedłem z niej, bo nie mógłbym startować do Telekomunikacji Polskiej.

Pierwszy i drugi milion

Pytany, na ile ocenia swój majątek, Kulczyk odpowiada: "Jestem humanistą, a zatem jestem przeciwnikiem liczb. One nic nie mówią. To może jest ważne dla urzędu statystycznego" ("Głos Wielkopolski", luty '9.

Miesięcznik "Home & Market" oszacował w czerwcu, że Kulczyk ma półtora miliarda dolarów. W ostatnim rankingu tygodnika "Wprost" znalazł się na pierwszym miejscu listy najbogatszych Polaków. Łatwo wyliczyć, że same akcje Warty pośrednio kontrolowane przez Kulczyka są warte ponad 600 mln zł.

Urodził się w 1950 r. Jako nastolatek był szachistą, wygrywał turnieje międzyszkolne. Mawia, że pochodzi z rodziny, która od pokoleń zajmuje się biznesem. Jego dziadek prowadził przed wojną dom handlowy w Wałdowie koło Sępólna Krajeńskiego na Pomorzu. Ojciec Henryk Kulczyk po wojnie handlował w Bydgoszczy wełną i grzybami, ale jego firmę upaństwowiono; w 1956 r., po wypadkach poznańskich, wyemigrował do Niemiec. W Berlinie Zachodnim założył firmę o niewiele mówiącej nazwie Aussenhandelsgesellschaft GmbH (Towarzystwo Handlu Zagranicznego spółka z o.o.). Firma importowała z Polski grzyby.

Jan Kulczyk został w Bydgoszczy. Twierdzi, że pierwszy milion dolarów dostał od ojca. Nic nie wskazuje na to, by władze PRL czyniły mu kłopoty z powodu emigracji ojca. Po drugim roku studiów pojechał do Niemiec i pracował jako barman u znajomego Polaka. Zarobił dwa tysiące marek i kupił używanego opla - luksus budzący zazdrość w PRL.

Studiował w Poznaniu na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. W 1972 r. skończył prawo, potem nauki polityczne. W 1975 r. zrobił doktorat z prawa międzynarodowego na temat stosunków między NRD a RFN. Przez dwa lata pracował jako adiunkt w Instytucie Zachodnim PAN. Równolegle kończył podyplomowe studium na poznańskiej Akademii Ekonomicznej.

W 1977 r. wyjechał do USA, a potem do Berlina Zachodniego. Tu w latach 70. zarobił drugi milion dolarów. Prowadził firmę ojca, która wtedy działała w transporcie i branży spożywczej, handlując z Polską i ZSRR.

- Wyjechałem, bo to była jedyna szansa. Gdybym został tutaj, mógłbym być co najwyżej rzemieślnikiem, który zastanawia się, jak przeżyć od pierwszego do pierwszego - mówi Kulczyk.

W 1981 r. założył w Polsce firmę Interkulpol. Kilka miesięcy później, już w stanie wojennym, został wiceprezesem (potem prezesem) izby skupiającej firmy polonijne.

- Jako prezes miałem kontakty z władzą. Moimi partnerami byli ministrowie handlu wewnętrznego, spraw zagranicznych, współpracy gospodarczej z zagranicą. Negocjowaliśmy dla firm polonijnych kontyngenty, pozwolenia. Ale nie czułem się pupilem, wręcz przeciwnie.

Wiceministrem handlu wewnętrznego w latach 1986-87 (a potem rolnictwa - do 1989 r.) był Andrzej Malinowski - działacz ZSL, kolega Kulczyka ze szkoły w Bydgoszczy i Akademii Ekonomicznej. W latach 90. Malinowski został członkiem rady nadzorczej jednej z firm Kulczyka.

W 1983 r. "Financial Times" opublikował artykuł o polskich emigrantach inwestujących w komunistycznej PRL. Wymieniał "doktora Jana Kulczyka z RFN", który otworzył pod Poznaniem fabrykę Interkulpol. Zatrudniała sto osób i produkowała niemal wszystko - od kosmetyków i proszków czyszczących po prefabrykaty budowlane i akumulatory.

W końcu lat 80. otworzył w Warszawie biuro reprezentujące niemieckie koncerny Krupp i Rau, produkujące m.in. maszyny rolnicze.

Volkswageny dla MSW

W 1991 r. jedna z firm Kulczyka została przedstawicielem Volkswagena w Polsce. Rok później zawarła kontrakt z MSW na dostawę ponad 3 tys. aut dla policji i UOP. Kontrakt był wart ponad 150 mln nowych złotych.

MSW - jego szefem był wówczas Andrzej Milczanowski - nie ogłosiło otwartego przetargu (nie miało takiego obowiązku). Składając zamówienie na volkswageny, ministerstwo próbowało zachęcić Niemców do zainwestowania w bankrutującą Fabrykę Samochodów Rolniczych "Tarpan" w Antoninku pod Poznaniem. Zabiegała o to także premier Suchocka w czasie wizyty w RFN.

Marek Pol, ówczesny dyrektor Tarpana (obecnie szef Unii Pracy), jest jednak przekonany, że "bez Kulczyka Volkswagen nie przyszedłby do Poznania": - Pamiętam, jak Kulczyk wrócił z Niemiec. Powiedział nam, że udało się mu przekonać kierownictwo koncernu do inwestycji.

MSW kupiło za pośrednictwem Kulczyka auta dla cywilów. W Antoninku montowano wzmocnienia szyb i koguty na dachach. W październiku 1993 r. Volkswagen zawarł spółkę z Tarpanem. Pol miał być prezesem, ale odszedł na stanowisko ministra przemysłu w rządzie Pawlaka. Inwestycja Niemców z czasem rozrosła się do fabryki montującej także czeskie szkody.

Motoryzacja stała się dla Kulczyka wehikułem, którym wjechał w świat wielkiego biznesu. Jego firmy importują dziś volkswageny, audi, szkody i porsche - co dziesiąte auto sprzedawane w Polsce (w 1999 r. było to 65 tys. sztuk).

Gdy kończyłem ten artykuł, firma Kulczyka wygrała przetarg na auta dla policji - 650 furgonów marki Volkswagen za 60 mln zł.

Kiedy Kulczyk poznał generała?

Janowi Kulczykowi doradza w interesach gen. Gromosław Czempiński, oficer wywiadu i kontrwywiadu z 20-letnim stażem, w latach 1993-96 szef UOP. Odszedł z urzędu po "aferze >>Olina<<".

Gdy Kulczyk podpisywał z MSW kontrakt na volkswageny, Czempiński był zastępcą szefa wywiadu. Gdy auta nadeszły - zastępcą szefa UOP. Twierdzi jednak, że nie znał wtedy Kulczyka i że był przeciwny kontraktowi. Dziś jest wspólnikiem Kulczyka w firmie Mobitel-Active, która oferuje satelitarne systemy zabezpieczenia aut przed kradzieżą. Generał ma biuro w budynku Kulczyka. Mówi, że musi jakoś zarabiać na życie, a Kulczyk zaciekawił go, bo prowadzi nieszablonowy biznes.

Zapytałem Kulczyka, w czym doradza mu Czempiński: - Jest pańską osobistą wywiadownią gospodarczą?

- Cha, cha... To znajomość jeszcze z Poznania. Znamy się z Akademii Ekonomicznej.

Pan generał zaprzecza.

- Naprawdę?! To kolega Andrzeja Malinowskiego, byli razem na jednym roku. Z tego okresu się znamy... Mamy firmę, która zajmuje się systemami ochrony samochodów.

Ma też firmę doradczą. W czym panu doradza?

- Ma pewną wiedzę.

Ekonomiczną?

- Oczywiście. Do analizy rynku jego firma jest dobrze przygotowana...

Do znajomości ludzi? W interesach decyduje człowiek.

- Wszędzie podkreślam, że największym kapitałem jest człowiek. Dążę do otaczania się najlepszymi. Gdyby nie świetni menedżerowie, nie mielibyśmy takich efektów w piwie, samochodach, ubezpieczeniach.

Browar w polskie ręce

Gdy w 1992 r. Kulczyk odbierał Nagrodę Kisiela, wygłosił swe credo: "Uważam, że polskie przedsiębiorstwa powinny zostać w naszych rękach. Natomiast dopełnieniem prywatyzacji powinna być sprzedaż majątku firmom zagranicznym" ("Wprost" z grudnia '92).

Na początku 1993 r. Polska Rada Biznesu zaproponowała rządowi, by polscy przedsiębiorcy mogli kupować państwowe fabryki w ratach rozłożonych na wiele lat. Wiceprezesem rady był wtedy Jan Kulczyk. Pomysłu nie wprowadzono w życie, ale zyskał zrozumienie. Minister prywatyzacji Janusz Lewandowski (Unia Demokratyczna) wystawił na przetarg Browary Wielkopolskie "Lech" i ogłosił, że mogą w nim brać udział wyłącznie biznesmeni krajowi.

- Zdecydowaliśmy się na preferencje, np. zapłatę w ratach - mówi Lewandowski. - Oznaczało to świadomy wybór nie najlepszej oferty. Ale zachodnie grupy kapitałowe mają nad nami ogromną przewagę. Prywatyzacja stwarzała szansę na powstanie grup rodzimych.

Przetarg wygrał Kulczyk, ściślej - firma Euro Agro Centrum należąca do jego holdingu. Zapłacił 20 mln nowych złotych za 40 proc. akcji Lecha. Minister sprzedał Kulczykowi browar we wrześniu 1993 r. Była to jedna z jego ostatnich decyzji. Wybory do parlamentu wygrał SLD i przejął władzę.

- Ceremonia sprzedaży Lecha miała godną oprawę - opowiada Lewandowski. - Odbyła się w poznańskim ratuszu w obecności arcybiskupa.

Miesiąc później zebrali się akcjonariusze Lecha - Kulczyk i przedstawiciele skarbu państwa - i uchwalili podwyższenie kapitału. Skarb państwa zrezygnował z zakupu nowych akcji. Kulczyk stał się więc większościowym udziałowcem i przejął władzę nad Lechem. W połowie 1996 r. poinformował, że browar ma nowego udziałowca - SAB (South African Breweries), wielki koncern z RPA. Koncern ten już w 1993 r. starał się o kupno Lecha od państwa.

Być może Kulczyk musiał znaleźć partnera. Jego spółka Euro Agro Centrum ponosiła straty. Pieniądze na inwestycje w Lechu czerpała z kredytów zaciąganych pod zastaw akcji browaru. Lewandowski uważa jednak, że Kulczyk nie dotrzymał umowy, bo Lech miał wejść na giełdę: - Ale to już sprawa moich następców i ich nadzoru.

Jego następca Wiesław Kaczmarek (SLD): - Lewandowski naiwnie potraktował inwestora. Ale ja też czułem się wystawiony do wiatru. Kulczyk okazał się lepszy w tej grze.

Polskie, czyli afrykańskie

Gdy w 1996 r. minister Kaczmarek wystawił na sprzedaż kolejny browar, Kulczyk obruszał się na łamach poznańskiego dodatku "Gazety": "Zostałem kompletnie zaskoczony tym, że oferta Browarów Tyskich, których kupnem jestem zainteresowany, została skierowana nie - jak w przypadku Lecha - do polskiego inwestora, ale do całego świata. Jeśli więc mam walczyć ze światową czołówką, to muszę dobrać mocnego partnera".

Kulczyk - ściślej, jego firma Euro Agro Centrum - i koncern z RPA wspólnie zgłosili się do Kaczmarka z ofertą kupna Browarów Tyskich. Uzgodniono cenę 75 mln dolarów za 52 proc. akcji.

Kaczmarek: - Nie miałem wątpliwości, że Browary sprzedaję nie Kulczykowi, lecz firmie z RPA. Podejrzewałem, że Kulczyk tylko przykleił się do SAB. Uważałem jednak, że Polska powinna otworzyć się na inwestycje z tego kraju.

Historia lubi się powtarzać: sprzedaż Browarów Tyskich była ostatnią decyzją Kaczmarka jako ministra prywatyzacji. Doszło do niej 30 września 1996 r. Następnego dnia, na skutek reformy centrum, zniknęło Ministerstwo Przekształceń Własnościowych.

Browary Lech i Tyskie połączyły się w jedną grupę piwowarską, która dziś sprzedaje 20-25 proc. piwa w Polsce. Kulczyk przyznaje, że oddał "kontrolę operacyjną" w ręce SAB, bo ten lepiej zna się na browarnictwie. Nie odpowiada na pytanie, kto ma większościowy pakiet akcji. Zapewnia tylko, że nie sprzedał "ani jednej akcji" z tych, które kupił od państwa. SAB wykupił nowe akcje po podwyższeniu kapitału browarów. Dlatego - twierdzi Kulczyk - nie można stawiać mu zarzutu, że był pośrednikiem i sprzedał browary obcemu inwestorowi.

- Przywileje dla polskich biznesmenów nie sprawdziły się przy prywatyzacji browarów - mówi Lewandowski. - Polacy traktowali kupione firmy jak przystanek na trasie, a nie jak docelową własność. Kulczyk to dobry przykład. Umówiliśmy się po dżentelmeńsku, że dostaje preferencje, by zbudować polską grupę. Nie dotrzymał tej umowy. To była lekcja ekonomii dla wszystkich, którzy chcą prywatyzować po polsku.

Politycy lubią piwo

Gdy firma Euro Agro Centrum walczyła o browary, pojawił się w niej jako prezes Jan Waga. Na przełomie lat 70. i 80. kierownik wydziału w Komitecie Wojewódzkim PZPR w Katowicach, u schyłku lat 80. wiceprzewodniczący Centralnego Związku Spółdzielni "Samopomoc Chłopska", w 1990 r. prezes Polcoopu, spółdzielni handlującej płodami rolnymi z zagranicą. Obecnie uchodzi za "prawą rękę" Kulczyka. Jest szefem Kulczyk Holding, głównej firmy w jego imperium. Zasiada także w wielu radach nadzorczych firm należących do holdingu.

Bratem Jana Wagi jest admirał Romuald Waga, od 1979 r. piastujący najwyższe stanowiska w Marynarce Wojennej. W latach 1989-96 dowódca Marynarki, częsty gość przyjęć imieninowych prezydenta Wałęsy.

W tym samym czasie w Euro Agro Centrum pojawili się trzej byli wiceministrowie i dwaj posłowie:

* wiceprezes Andrzej Kacała - w latach 1968-83 wiceminister rolnictwa (PZPR);

* członek zarządu Janusz Rewiński - satyryk, w latach 1991-93 poseł Polskiej Partii Przyjaciół Piwa;

* członek rady nadzorczej, wspomniany już Andrzej Malinowski - w latach 1991-93 poseł PSL, potem wiceminister gospodarki w rządzie Cimoszewicza;

* członek rady nadzorczej Krzysztof Białowolski - w 1991 r. wiceminister przemysłu, w 1993 jeden z założycieli BBWR;

* członek rady nadzorczej Antoni Furtak - w latach 1991-93 poseł Porozumienia Ludowego, szef sejmowej komisji rolnictwa.

Matrioszka z Wiednia

Imperium Kulczyka przypomina rosyjską matrioszkę - drewnianą lalkę, we wnętrzu której schowane są kolejne, jedna w drugiej. Kulczyk ma co najmniej kilka firm zarejestrowanych za granicą. Firmy te mają udziały w spółkach polskich. W efekcie trudno się połapać, co należy do Kulczyka, a co do jego wspólników z zagranicy.

Kulczyk Tradex - importer volkswagenów i audi - należy do holenderskiej spółki Kulczyk Pon Investment. W tej z kolei akcjonariuszami są wiedeńska fundacja Kulczyk Privatstiftung (51 proc.) i holenderska firma Pon Holding (49 proc.), jeden z największych dystrybutorów volkswagenów na świecie.

Kulczyk Holding, który uczestniczy w najważniejszych przedsięwzięciach Jana Kulczyka, należy do jego żony Grażyny (90 proc.) i fundacji z Wiednia (10 proc.). Śledztwo, kto jest głównym akcjonariuszem w browarach, prowadzili dziennikarze "Businessman Magazine" i "Rzeczpospolitej". Wytropili holenderskie firmy - Lech Investment, który ma w Rotterdamie taki sam adres i telefon jak SAB, oraz Windjamer Investment.

Dlaczego rejestruje pan firmy za granicą? - pytam Kulczyka.

- Sam mieszkam na stałe w Londynie. A niektóre firmy tworzymy za granicą ze względu na naszych partnerów.

Po co panu stały adres za granicą? Gdzie pan płaci podatki?

- Prowadzimy tam część działalności. Ponadto utworzyliśmy fundację w Wiedniu, która jest właścicielem naszych firm zagranicznych. Podatki płacimy tam, gdzie są dochody, np. w Austrii.

A pana firmy w Holandii?

- Mój partner to firma Pon z Holandii. Wspólnie prowadzimy branżę motoryzacyjną. Dlatego właścicielem firm z tej grupy jest Kulczyk Pon Investment w Holandii. To samo z browarami - moi partnerzy działają w Europie przez Holandię. Nie ukrywam, że podatek od dochodów kapitałowych w Holandii jest niższy niż w Polsce. Trudno byłoby się dziwić, że korzystamy z niższych stawek podatkowych w Holandii.

Mówi pan o preferencjach dla polskiego kapitału, ale podatki płaci pan za granicą?

- To nieprawda! Płacimy największe podatki w Polsce. W zeszłym roku zapłaciłem 2 mld 200 mln zł, z czego 750 mln zł podatku dochodowego. Czy jakaś inna firma tyle zapłaciła? Jeśli tak, to chapeau bas!

Dlaczego w Kulczyk Holding wszystko jest tak zagmatwane: austriacka fundacja jest właścicielem w firmie holenderskiej, holenderska w polskiej?

- Nic nie jest zagmatwane. Wszystko jest czytelne. Właścicielem w Polsce jest Holding, właścicielem zagranicznym - fundacja. Fundacja jest najlepszym rozwiązaniem, bo choć mam nadzieję, że będę żył wiecznie, rzeczą najtrudniejszą jest prawo spadkowe. Dużo latam samolotem, żona też. Różnie bywa. Chodzi o to, by nie dopuścić do sytuacji, że mój wnuk przepije majątek w Monako. Jest ktoś, kto zarządza majątkiem i pilnuje go. A poza tym w Austrii są najniższe obciążenia podatkowe dla tego typu fundacji. Poszedłem za przykładem wielkich nazwisk biznesu. Wszyscy mają tam fundacje.

Formalnie właścicielami pańskich firm są żona, spółki zagraniczne i fundacja. Pan nic nie posiada. To ma pan te miliardy czy nie?

- Mamy z żoną wspólnotę majątkową. Oboje jesteśmy donatorami fundacji, a ponadto pracuję nie dla faktu posiadania. Sprawia mi przyjemność to, co mogę realizować. Jak malarz, który maluje obraz nie po to, by go mieć, ale aby tworzyć.

Z Wartą warto

Pierwszy pakiet akcji towarzystwa ubezpieczeniowego Warta Kulczyk kupił jesienią 1993 r. Pięć lat później przejął kontrolę nad towarzystwem. W zeszłym roku odkupił od ministra skarbu Emila Wąsacza (AWS) ostatnie akcje państwowe.

W PRL władze podzieliły rynek: PZU miało ubezpieczać Polaków w kraju, Warta - za granicą (np. polskie statki i samoloty). U schyłku komunizmu Wartę przekształcono w spółkę skarbu państwa i kilkunastu firm państwowych (m.in. LOT oraz centrale handlu zagranicznego) i zezwolono jej na działalność ubezpieczeniową w kraju. W 1991 r. prezesem Warty został Andrzej Wojtyński. Pracował tu od ponad 20 lat, z przerwą pod koniec lat 80.

- Od Wojtyńskiego wyszła inicjatywa, by pakiety akcji Warty kupili główni importerzy samochodów - mówi Kulczyk.

W latach 1992-93 akcje Warty kupili dilerzy Opla, Renault i Forda. Jesienią 1993 r. odkupiły je firmy Jana Kulczyka (importer volkswagenów) oraz Jerzego Staraka (importer alf romeo). Obaj zasiedli w radzie nadzorczej Warty.

Kulczyk mówi o Staraku: "mój przyjaciel od lat". Obaj mają podobne życiorysy. Starak od początku lat 70. mieszkał we Włoszech. W latach 80. założył firmę polonijną Comindex, która zarzuciła polski rynek musztardą i keczupem. W latach 90. związał się z holenderskim producentem wódki Bols. Z czasem akcje Warty przejęła od niego żona Anna Woźniak-Starak (obecnie ma 5 proc.).

Prezesa Warty oraz sposób jej prywatyzacji skrytykowała NIK. Zdaniem izby na nowych akcjonariuszy wybrano firmy, o których nie było wiadomo, czy mają pieniądze. W rezultacie spełniły w Warcie funkcję pośredników. NIK zwróciła się nawet do prokuratury o wszczęcie śledztwa w tej sprawie. Prokurator odmówił.

W 1994 r. prezes Wojtyński podał się do dymisji. Do 1998 r. był wiceprezydentem Warszawy z ramienia UW, dziś jest szefem jednej z zagranicznych firm ubezpieczeniowych. O Warcie nie chce rozmawiać.

Wymiana po austriacku

W 1995 r. Warta weszła na giełdę. Udziały skarbu państwa (po kolejnych emisjach akcji) spadały - z 46 proc. do 20 proc. w roku 1998. W Warcie lądowali byli i aktualni urzędnicy - pięciu wiceministrów, kilku doradców ministrów, ekspert walutowy RWPG w Moskwie, zastępca kierownika wydziału KC PZPR, nawet dyrektor Pałacu Kultury. Jeszcze ciekawsze były kwalifikacje wiceprezesów: pierwszy - doktor Akademii Spraw Wewnętrznych; drugi - nauki zakończył w szkole średniej; trzeci, "dyrektor asystent prezesa" - całe życie przepracował w wojsku i NIK.

W połowie 1996 r. po raz kolejny zmienił się szef Warty. Został nim Andrzej Witkowski, prezes Polskiego Związku Motorowego. W PRL wieloletni etatowy działacz organizacji młodzieżowych, w latach 80. dyrektor w URM i doradca wicepremiera.

Witkowski nie miał doświadczenia w ubezpieczeniach, ale podzielał poglądy akcjonariuszy, że "towarzystwo o 80-letniej tradycji powinno zachować polski charakter" ("Gazeta" z grudnia '97). Jeszcze jako szef PZMotu złożył wizytę premierowi Pawlakowi i przekonywał go, że kierowcy powinni mieć obowiązek posiadania polskich apteczek z wyłącznie krajowymi lekami. W Warcie miał realizować pomysł rządu SLD-PSL: stworzenia polskiej grupy bankowo-ubezpieczeniowej, która stawi czoło zachodniej konkurencji. Trzonem tej grupy obok Warty miał być państwowy Powszechny Bank Kredytowy (PBK).

Pomysł był prosty: Warta wykupi akcje PBK, a PBK - akcje Warty. Na początku 1997 r. PBK kupił akcje Warty z nowej emisji i stał się jej największym akcjonariuszem. Jednocześnie rząd wystawił na sprzedaż PBK. W październiku '97 akcje PBK kupili: Creditanstalt Bank Austria, Warta i Kredyt Bank - wszyscy po 13 proc. Kredyt Bank natychmiast odsprzedał je Warcie i Kulczyk Holdingowi.

Dlaczego Kulczyk kupił akcje PBK? "Zależy nam na konsolidacji polskiej grupy bankowo-ubezpieczeniowej" - tłumaczył jego rzecznik.

Kilka miesięcy później wyszło na jaw, że Kulczyk i Warta po prostu targowali się z Austriakami pragnącymi przejąć PBK. Kulczyk chciał jak najdrożej sprzedać im akcje banku. I tak się stało. Sprzedając je w połowie 1998 r., Kulczyk zarobił 36 mln zł, Warta - 150 mln! Teraz Kulczyk mógł przeznaczyć część zysku na odkupienie akcji Warty od PBK. W 1998 r. stał się jej głównym właścicielem.

- W biznesie jak w szachach - aby wygrać, trzeba przewidzieć kolejne ruchy przeciwnika i z góry zaplanować swoje. Kulczyk to potrafi - mówią ci, którzy śledzili jego posunięcia.

Rada ponad podziałami

Skład rady nadzorczej Warty dowodzi, że Kulczyk potrafi dobrze żyć ze wszystkimi. Obok siebie zasiadają: doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego prof. Ryszard Ławniczak i Katarzyna Zimmer-Drabczyk - pracownica Komisji Krajowej "Solidarności".

Prof. Ławniczak pochodzi z Poznania, na Akademii Ekonomicznej był wykładowcą Kulczyka. W marcu 1998 r. poparł zmiany w zarządzie Warty. Powołano wtedy nowego prezesa. Został nim Agenor Gawrzyał, dawny członek władz KLD, jeden z zaufanych współpracowników Kulczyka.

Gawrzyał studiował i pracował na tej samej akademii. W latach 80. współtworzył sieć kantorów wymiany walut z Aleksandrem Gawronikiem. Był wiceprezesem Banku Staropolskiego, potem - Wielkopolskiego Banku Kredytowego (gdzie Kulczyk zasiadał w radzie nadzorczej). Wszedł do zarządu Warty we wrześniu '97, przygotowywał zakup akcji PBK.

Katarzyna Zimmer-Drabczyk pracuje w dziale polityki ekonomicznej Komisji Krajowej "Solidarności". Jest podwładną Mirosława Kaszy, odpowiedzialnego za finanse związku. Kasza pracował w przeszłości w Hucie Katowice razem z obecnym ministrem skarbu Emilem Wąsaczem z AWS. Teraz bywa u ministra, któremu przedstawia opinie związku.

Jesienią 1999 r. Kulczyk odkupił od ministra skarbu 20 proc. akcji Warty. Zapłacił 181 mln zł. Dziś ma w towarzystwie 72 proc. udziałów (przez spółki Kulczyk Holding i Euro Agro Centrum). Zapowiada: - Warta musi się rozwijać, a to wymaga nie tylko kapitału, ale i współpracy ze światowym ubezpieczycielem. Nowy kapitał obejmie więc inwestor potrzebny do rozwoju firmy. Nie zmniejszę swojego kapitału. Ale muszę mieć kogoś, z kim pójdę do walki o rynek.

Uwodzicielski erudyta

Kulczyk ma stały zestaw anegdot, które powtarza w kolejnych wywiadach: "Łut szczęścia w życiu jest więcej wart niż worek złota" (Napoleon), "Mamy wielu polityków, którzy myślą o dniu jutrzejszym, brakuje natomiast mężów stanu, którzy mają na względzie następne pokolenia" (Churchill), "Majątek szczęścia nie daje, tylko gotówka" (Mieczysław Wilczek). Powołuje się na Sokratesa i Konfucjusza: "Lektura tego, co napisali, od czasu do czasu sprowadza mnie na ziemię" (choć nie są znane pisma Sokratesa).

Prowadzi w gazetowych rankingach najlepiej ubierających się ludzi. Uśmiechnięty, w wytwornym garniturze, swobodnie pozuje do zdjęć. Światowiec. Opowiada o krawatach, które kolekcjonuje: "Krawaty Versacego lubię za to, że każdy jest projektowany indywidualnie. Krawaty Armaniego cenię za lekkość, bezpretensjonalność i swobodę" ("Gazeta", styczeń '95).

O przyjaciołach: "Niewielu wśród nich ludzi interesu. Więcej lekarzy, dziennikarzy, artystów. Czuję się świetnie w towarzystwie Krzysia Jasińskiego, Franciszka Starowieyskiego, Sławomira Pietrasa. Poznań ma najlepszego dyrektora opery w Europie" ("Uroda", październik '96).

Od ubiegłego roku Waldemar Dąbrowski, dyrektor Opery Narodowej, jest członkiem rady nadzorczej Warty. Za pierwszych rządów solidarnościowych szefował Komitetowi Kinematografii, za koalicji PSL-SLD - Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych. Kulczyk zaś jest bywalcem organizowanego przez Dąbrowskiego Wakacyjnego Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. - Wspólnie go tworzyliśmy - mówi. - Waldka znam od stu lat, przyjaźnimy się. Jest fantastycznym facetem.

Pod wrażeniem Jana Kulczyka jest młody książę Jan Lubomirski, który zaprosił go na bal rodowy na zamku w Wiśniczu. Mówi o Kulczyku: "erudyta".

Wiesław Kaczmarek: - Kulczyk jest mistrzem savoir-vivre'u w biznesie. Opanował to do perfekcji. Prowadzi dyskusje o zwrocie kapitału, ale także o operze i malarstwie. Potrafi uwieść w rozmowie.

Marek Pol: - Nie chcę niczego ujmować polskim biznesmenom, ale zwykle są przaśni, prości, nieobyci. Kulczyk to co innego. Niesamowicie elastyczny. Potrafi poruszać się po świecie. Stąd może większa chęć elit politycznych do kontaktów z nim.

Autostradą po gwarancje rządowe

Kilka dni przed wyborami parlamentarnymi '97, przegranymi przez SLD i PSL, minister transportu Bogusław Liberadzki podpisał koncesję dla spółki Jana Kulczyka na autostradę A2 (od granicy niemieckiej do Łodzi). Koncesja obejmowała budowę płatnej autostrady i jej eksploatację, co wiąże się z pobieraniem opłat za przejazd.

Przetarg organizowała rządowa Agencja Budowy i Eksploatacji Autostrad (ABiEA). Na wniosek ministra Liberadzkiego jej szefem został Andrzej Patalas, wcześniej... prezes i współudziałowiec spółki Kulczyka.

Patalas poznał Kulczyka w 1992 r. Opowiada: - W latach 80., gdy byłem dyrektorem Okręgowej Dyrekcji Dróg Publicznych w Poznaniu, wybudowaliśmy odcinek autostrady między Koninem a Wrześnią. Gdy odszedłem, zacząłem prowadzić własną firmę drogową. Chciałem znaleźć kogoś, z kim będzie można dalej budować. Przekonywałem, że na autostradach da się zarobić. Ale nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy. Pan Kulczyk był we władzach Unii Wielkopolan; to takie poznańskie lobby. Był tym, który najlepiej rozumiał, o co chodzi.

Spółka Autostrada Wielkopolska powstała w 1993 r. Do grona założycieli należeli: Kulczyk Holding, Warta, Wielkopolski Bank Kredytowy oraz Imex-Bis, firma, której udziałowcem był Andrzej Patalas (zajmująca się oznakowaniem dróg). Patalas twierdzi, że wyzbył się udziałów Imeksu, gdy dostał nominację na prezesa ABiEA.

Jego zdaniem przetarg na A2 odbył się zgodnie z literą prawa. - Nie popełniliśmy błędu. Nikomu nie zrobiliśmy prezentu.

Dorzuca, że "ze względu na swoją przeszłość" starał się mieć jak najmniej do czynienia z przyznawaniem koncesji. Po odejściu z agencji doradza firmom drogowym.

Jeszcze w 1997 r. Kulczyk sprzedał część swych akcji w spółce Autostrada Wielkopolska. Pojawił się nowy akcjonariusz - Polskie Sieci Elektroenergetyczne (dziś największy udziałowiec, ma 20 proc.). W następnym roku spółka podniosła kapitał z 36 mln zł do pół miliarda, a jej skład zmieniał się jak w kalejdoskopie. Pojawili się kolejni akcjonariusze - krajowy Orbis i rozmaite firmy budowlane z całej Europy. By udziałowcy nie zmieniali się tak często, minister transportu Tadeusz Syryjczyk wymusił zapis w statucie spółki pozwalający mu wetować zmiany w jej składzie.

W 1998 r. Kulczyk opowiadał o autostradach na szczycie państw Trójkąta Weimarskiego w Poznaniu. Chwalił się w prasie, że jego spotkanie z Jacques'em Chirakiem, Helmutem Kohlem i Aleksandrem Kwaśniewskim trwało 45 minut.

Tymczasem budowa trasy A2 nie ruszyła z martwego punktu. Kulczyk ogłosił, że warunkiem rozpoczęcia prac jest wsparcie finansowe ze strony rządu. Domagał się gwarancji skarbu państwa na 220 mln dolarów. Argumentował, że w pierwszych latach po wybudowaniu trasy ruch samochodowy może być zbyt mały, by jego spółka wyszła na swoje.

Andrzej Urbanik, obecny szef ABiEA, twierdzi, że jego poprzednik i minister Liberadzki za bardzo się pospieszyli z podpisaniem umowy z Kulczykiem: - To była niedobra umowa. Miała ogromne luki, porównuję ją do sera szwajcarskiego. Każda ze stron mogła interpretować zapisy na własną korzyść. Należało się zastanowić, czy nie zerwać tej umowy i nie rozpisać nowego przetargu. Ale było to ryzykowne. Gdyby nas zaskarżono do sądu, proces mógłby na wiele lat zablokować budowę.

W marcu 1999 r. minął ostateczny termin, w którym powinna ruszyć budowa autostrady, a spółka Kulczyka wciąż nie zgromadziła potrzebnych kapitałów. Minister Syryjczyk zagroził unieważnieniem przetargu i postanowił renegocjować umowę. 29 października 1999 r. podpisał nowe porozumienie.

Minister wyznaczył ostateczny termin na zebranie pieniędzy (do końca lipca 2000 r.) i rozpoczęcie budowy (do wiosny 2001 r.). W zamian Autostrada Wielkopolska dostanie gwarancje państwa na pożyczkę w wysokości 267 mln euro. To największa gwarancja udzielona przez rząd prywatnemu przedsięwzięciu.

Spółka Autostrada Wielkopolska zrezygnowała z koncesji na 100 km trasy (od Konina do Łodzi). Państwo wybuduje także obwodnicę wokół Poznania - najdroższą na całej trasie A2.

Czy nowa umowa jest korzystna dla państwa? Zdania są podzielone. Wysoki rangą urzędnik biorący udział w negocjacjach (woli nie ujawniać nazwiska) ostrzega: - Pożyczkę trzeba spłacić po 20 latach. Z odsetkami da to 700-800 mln euro. Jeśli coś pójdzie nie tak, dług spadnie na państwo. Wolałbym wtedy nie być w skórze rządu planującego budżet.

Księgowy energetyczny

Kulczyk twierdzi, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) kupiły udziały w Autostradzie Wielkopolskiej, by zdobyć działki pod linię wysokiego napięcia wzdłuż trasy A2.

W końcu marca 2000 r. Kulczyk Holding, PSE i firma PreussenElektra z Hanoweru utworzyły spółkę Polenergia - każdy z partnerów ma jedną trzecią udziałów. Polenergia będzie eksportować energię elektryczną. Tania energia z Rosji ma być "mieszana" z droższą, ale jakościowo lepszą energią polską i wysyłana do RFN. Porozumienie zawarto na najwyższym szczeblu - akceptowali je ministrowie gospodarki Niemiec Werner Mueller i Polski Janusz Steinhoff.

PSE będą kupować energię w Rosji i przesyłać ją swymi liniami przez Polskę. Zawarły już nawet wstępne porozumienie z firmą byłego rosyjskiego wicepremiera Anatolija Czubajsa. PreussenElektra będzie sprzedawać prąd na Zachodzie. A co będzie robił Kulczyk? Skąd w ogóle wziął się w tym przedsięwzięciu?

Krzysztof Żmijewski, prezes PSE, przyznał w "Rzeczpospolitej": "Chcieliśmy to robić sami z Niemcami. Prowadziliśmy rozmowy, dopóki nie pojawił się Kulczyk. (...) 33 proc. zdobył w zamian za zorganizowanie biznesu, będzie pilnował bilansu w księgach".

Kulczyk twierdzi, że w życiu trzeba mieć szczęście. On je miał, gdy kilka lat temu zetknął się w Polsce z przyszłym kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem. Schroeder był wówczas premierem Dolnej Saksonii i reprezentował państwo niemieckie w radzie nadzorczej Volkswagena. Kulczyk sugeruje, że ta znajomość ma wpływ na jego obecną pozycję w RFN. Dodaje, że jego prywatna firma uwiarygodnia całe przedsięwzięcie w oczach Niemców, którzy nie mają zaufania do państwowych PSE. Według Kulczyka Rosjanie lub Niemcy mogli zwrócić się do PSE o przesyłanie energii przez teren Polski. PSE nie mogłyby odmówić, bo tak stanowią obowiązujące umowy międzynarodowe. W takim przypadku zdaniem Kulczyka PSE dostałyby zapłatę za użycie ich linii przesyłowych - i nic więcej.

- Nie mam nic przeciw Kulczykowi. Chciałbym tylko wiedzieć, dlaczego bez przetargu państwowa firma PSE dzieli się z nim monopolem na sprzedaż energii za granicę - pyta Wiesław Kaczmarek. Zwrócił się w tej sprawie z interpelacją do premiera. Napisał: "Nie można oprzeć się wrażeniu, że większość twierdzeń o nieprzejrzystości reguł podejmowania decyzji, swoisty klientyzm polityczny, interesowność znajdują potwierdzenie w kolejnych decyzjach rządowych".

Trzeba wiedzieć, z kim się wspinać

Pracownik Ministerstwa Skarbu: - Kulczyk często u nas bywa. Stara się utrzymywać dobre stosunki nie tylko z tymi, którzy podejmują decyzje, ale także z tymi, którzy przygotowują dokumenty do podpisu. Potrafi podarować urzędniczce bukiet róż w kolorze jej sukienki.

- Czy to grzech kupić kobiecie kwiaty? - pyta Kulczyk. - Kupowaliśmy parę przedsiębiorstw w tym ministerstwie. Trudno, żebym transakcje tego typu załatwiał telefonicznie.

Rzecznikiem prasowym Kulczyka jest Andrzej Wiśniewski, były dziennikarz "Sztandaru Młodych". Zanim dostał pokój w warszawskim biurowcu Kulczyka, pracował sto metrów dalej przy tej samej ulicy. Pełnił obowiązki rzecznika prasowego w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych za czasów ministrów Lewandowskiego i Kaczmarka.

W maju Kulczyk stał się członkiem Międzynarodowej Rady Gubernatorów, charytatywnej fundacji założonej przez izraelskiego polityka Szimona Peresa. Zasiadają w niej nobliści, prezydenci, koronowane głowy, ale także szefowie Volkswagena, Mercedesa, Deutsche Banku. Dotychczas w Radzie był tylko jeden Polak - prezydent Aleksander Kwaśniewski. Kulczyk towarzyszył mu podczas wiosennej podróży do Izraela, tak jak dawniej towarzyszył w zagranicznych podróżach prezydentowi Wałęsie.

Przed pięciu laty w wywiadzie dla "Magazynu Gazety Wyborczej" mówił: "Dużo zależy od tego, jakimi otaczamy się ludźmi. Jak we wspinaczce. Zdobywając jakiś szczyt, trzeba zabrać ze sobą ludzi: noszą bagaż, rozbijają obozy, podtrzymują haki i czekany. Są niezbędni. Tylko ostatni odcinek drogi pokonujemy sami lub w towarzystwie dwóch, trzech osób. Tak samo w życiu. Trzeba wiedzieć, z kim się wspinać".

Pięć tysięcy procent

Na sprzedaży akcji Polskiej Telefonii Cyfrowej "Era GSM" Kulczyk zarobił ponad miliard złotych! Było to możliwe dzięki współpracy z Elektrimem, dawną centralą handlu zagranicznego notowaną na giełdzie.

Elektrim pojawiał się obok Kulczyka w Warcie i w Autostradzie Wielkopolskiej (obecnie ma 10 proc.). Kulczyk i prezes Elektrimu Andrzej Skowroński zasiadali w Radzie ds. Rozwoju Gospodarczego przy prezydencie Wałęsie. Pod koniec 1995 r. Kulczyk ze Skowrońskim wystartowali wspólnie w przetargu na budowę telefonii komórkowej GSM. Ich spółka Polska Telefonia Cyfrowa (sieć Era GSM) dostała w 1996 r. jedną z dwóch koncesji.

Przetarg ogłoszony przez ministra łączności Andrzeja Zielińskiego (PSL) był dość dziwny. Nie stanęła do niego większość zagranicznych potentatów. Sejm postawił bowiem warunek, że polski kapitał musi mieć co najmniej 51 proc. udziałów w spółce. Procesem groziły firmy wykluczone już na starcie: France Telecom i amerykański Ameritech - udziałowcy sieci Centertel założonej wspólnie z Telekomunikacją Polską. Nad przetargiem wisiała groźba unieważnienia.

Kulczyk: - Nie działam w tej branży. Elektrim też w niej wtedy nie działał. Ale wspólnie uznaliśmy, że to przyszłość. Elektrim przygotował biznesplan, ja - koncepcję organizacyjną.

Załatwił pan koncesję?

- Nie było co załatwiać. Były dwie koncesje i dwie firmy starające się o nie. Trzeba było złożyć projekt finansowy i ściągnąć partnerów. W tym czasie nie było tak, że wszyscy drzwiami i oknami... Trzeba było przekonać partnerów.

Niespodziewanie pod koniec 1998 r. wyszła na jaw tajna umowa Kulczyka z Elektrimem. Zapisano w niej, że Elektrim odsprzeda Kulczykowi część udziałów w PTC po cenie z 1996 r. Prezes Skowroński tłumaczył, że "jest to bonus za wkład w budowanie polskiej telefonii komórkowej". Po ujawnieniu tej obietnicy na giełdzie rozpętała się burza - spółka giełdowa nie ma prawa zatajać tak ważnej informacji. W ciągu dwóch ostatnich sesji listopada '98 kurs akcji Elektrimu spadł o jedną czwartą.

Ostatecznie Kulczyk zgodził się zrezygnować z prawa do odkupienia akcji w zamian za 100 mln zł. Dla prezesa Elektrimu Andrzeja Skowrońskiego sprawa zakończyła się dymisją.

Nowy zarząd Elektrimu zaczął skupować akcje spółki PTC. Elektrim miał ponad jedną trzecią udziałów, Kulczyk Holding - 4,8 proc., Warta - 4,1 proc. W maju 1999 r. Kulczyk Holding sprzedał swoje udziały za 825 mln zł. Trzy lata wcześniej zapłacił za nie 16 mln zł. Daje to przebicie 5 tys. proc.! Na liście najzyskowniejszych transakcji III RP miesięcznik "Businessman Magazine" przyznał jej pierwsze miejsce.

Jednak to nie wszystko. W tym samym czasie co Kulczyk akcje PTC sprzedała też Warta. Różnica w cenie wyniosła prawie 700 mln zł. Połowa tej sumy poszła do kieszeni Kulczyka. Dlaczego? Bo wcześniej zawarł umowę z Wartą, w której zagwarantował sobie prawo pierwokupu akcji PTC. Teraz Warta musiała mu zapłacić za rezygnację z tego przywileju.

Kochamy każdy rząd

W najbliższych dniach Kulczyk stanie się współwłaścicielem Telekomunikacji Polskiej. Konsorcjum France Telecom i Kulczyk Holding starają się o zakup 35 proc. akcji TP SA. Tyle wystawił na sprzedaż minister skarbu.

Kulczyk pojawił się u boku Francuzów w kwietniu. Była to niespodzianka. France Telecom zabiegała o TP SA od kilkunastu miesięcy. Pierwszy przetarg odbył się w zeszłym roku, Francuzi doszli do finału, ale minister Wąsacz unieważnił przetarg, a ich ofertę uznał za "całkowicie niesatysfakcjonującą".

W nowym przetargu Francuzi zmierzyli się z Telecom Italia. Jak twierdzi wysoki urzędnik, który woli pozostać anonimowy, minister skarbu Emil Wąsacz sugerował, że dobrze byłoby, gdyby w naszym narodowym operatorze telefonicznym oprócz zagranicznego był także inwestor polski. Minister miał się tak wyrazić podczas wiosennych targów teleinformatycznych w Hanowerze.

Obie firmy zaczęły więc rozmowy z polskimi biznesmenami. Z Francuzami dogadał się Jan Kulczyk, dostał w ich konsorcjum jedną dziesiątą wartości TP SA. Z Włochami próbował się porozumieć... Jerzy Starak. Nie udało się.

Jeden z moich rozmówców zastanawia się: - Po Warszawie krąży plotka o kłótni Kulczyka i Staraka w restauracji Bristol. Rzeczywiście się pokłócili, ale czy nie była to tylko gra pozorów? Może nadal działają razem?

W maju Wąsacz zdecydował: wyłączność na dalsze negocjacje dostaną France Telecom i Kulczyk Holding. Minister liczy, że za 35 proc. akcji TP SA skarb państwa dostanie ponad 4,1 mld dolarów. Na Kulczyka przypadnie ponad miliard. W ciągu roku konsorcjum będzie mogło dokupić kolejne 16 proc. akcji, a tym samym zdobyć pakiet kontrolny w Telekomunikacji. Będzie to jedna z największych prywatyzacji w Europie Środkowo-Wschodniej.

- Byłoby dziwne, gdyby narodowy operator nie miał polskiego kapitału - uważa Kulczyk.

Francuzi przyszli do pana czy pan przyszedł do nich?

- Mamy klauzulę o poufności, na ten temat nie możemy rozmawiać.

Do konsorcjum z Włochami chciał wejść pański przyjaciel Jerzy Starak.

- Z tego, co mi wiadomo, nie wszedł. Ale nawet gdyby, to w wielu sprawach prowadzimy różne interesy.

Era była wspólnym?

- Wspólnym. Ale on później dokupił akcje. Nie ode mnie.

Czy sprzeda pan akcje Telekomunikacji tak jak Ery?

- Jak wszystkie moje inwestycje ta też jest długoterminowa. Ponadto przez ileś tam lat nie mogę sprzedać. Mamy klauzule wpisane w umowie prywatyzacyjnej.

Będzie pan wdzięczny AWS i zasponsoruje jej wybory?

- Nas polityka nie interesuje. Szanujemy wolę narodu. To wyborcy wybierają. Kochamy każdy rząd z tego względu, że został wybrany przez naród. Nie finansujemy żadnych organizacji politycznych.

Filantrop

Kulczyk: "Na moim biurku akurat leży Konstytucja 3 maja, aczkolwiek Biblia też często znajduje się obok mnie. Wspieranie się na tej najmądrzejszej z ksiąg pozwala mi uniknąć wielu błędów w codziennym życiu" ("Trybuna Śląska", marzec '97).

Latem zeszłego roku w Poznaniu odbyły się obchody 900-lecia wyzwolenia grobu Chrystusa. Patronowała im marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, dama Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie. W komitecie honorowym zasiedli Kulczyk i czterech kawalerów maltańskich, wśród nich poseł ZChN Marcin Libicki. W kronice senackiej zapisano: "Zdaniem organizatorów obchodów pierwsza krucjata (...) może świadczyć o już wówczas aktualnej idei zjednoczenia Europy".

Kulczyk wspiera Kościół. Dostał złoty medal ojców paulinów za szczególne zasługi dla Jasnej Góry. Warta dała pieniądze na odnowienie wieży jasnogórskiej bazyliki, a sam Kulczyk - na odnowę biblioteki. W 1998 r. podarował volkswagena busa ojcu Janowi Górze, dominikaninowi, który był pomysłodawcą spotkań młodzieży nad Jeziorem Lednickim. Bus służy ośrodkom duszpasterskim dominikanów.

Kulczyk pomaga również nauce. Przewodniczy Radzie ds. Wspierania Badań Naukowych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. W ubiegłym roku ufundował stypendia dla sześciu studentów i czterech doktorantów.

W zeszłym roku ukazała się antologia "Być szczęśliwym. Osiem błogosławieństw we współczesnym życiu Polaków", wydana nakładem księgarni św. Wojciecha. Wśród autorów przeważają politycy: Jerzy Buzek, Lech Wałęsa, Hanna Suchocka, Hanna Gronkiewicz-Waltz - ale są też piłkarz Marek Citko i piosenkarz Krzysztof Krawczyk.

Jest i Kulczyk. O błogosławieństwie "być ubogim w duchu" napisał: "Nie odnajduję w nim odniesień do ubóstwa materialnego. Nie jest przecież tak, że samo w sobie życie w ubóstwie, nędzy daje >>bilet do raju<<. Bardzo łatwym sposobem zbawienia byłoby pozbycie się konta w banku. (...) Pieniądze, małe i wielkie, bywają znakiem zgorszenia albo moralnej odpowiedzialności".

Mam mądrych ludzi

Uchodzi pan za świetnego lobbystę. To pomaga? - pytam Kulczyka.

- Jestem entuzjastą. Do moich projektów staram się przekonywać tak, żeby każdemu zależało na tym, co robimy. Jeśli przekonuję do autostrad, to nie tylko do siebie. Przekonuję, że jeżeli nie będzie infrastruktury drogowej, to gdzie nam do Europy!

W radzie nadzorczej Warty zasiada doradca prezydenta Kwaśniewskiego i podwładna Krzaklewskiego. Nie zgrzytają na siebie zębami?

- Zostali powołani przez skarb państwa. Nie zrezygnowałem z nich i nie zrezygnuję. Potrzebuję ludzi, którzy potrafią dobrze doradzać.

W Euro Agro Centrum było trzech wiceministrów i dwóch posłów.

- Za najważniejsze uważam posiadanie wokół siebie mądrych ludzi. Dynamicznych, idących do przodu, którzy razem ze mną ciągną firmę. Tak się składa, że ci ludzie robili różne kariery.

Robi pan wielkie projekty z państwem. Pomagają panu znajomości?

- Nie robię żadnych projektów z państwem. Autostrady to prywatny projekt dla państwa. Autostrada na całym świecie jest czymś, co powinno robić państwo. Ruszyliśmy w Poznaniu jako inicjatywa społeczna, która zmieniła się na prywatną. Nie traktuję tego w kategoriach największego interesu, ale jako wyzwanie społeczne. Państwo jest beneficjentem, nie my. Oczekiwałbym, aby to mnie lobbowano - a nie, żebym ja lobbował, by pozwolono mi budować coś dla państwa.

Zatrudnianie polityków nie ma związku z kontraktami i przedsięwzięciami, w których uczestniczy państwo?

- Ująłbym to w ten sposób: co najwyżej zatrudniam ludzi, którzy kiedyś byli aktywni w polityce. To co innego. A że jestem obecny w wielu inicjatywach społecznych, gdzie spotykam się ze światem polityki? Proszę nie wyciągać wniosków, że to ma wpływ na moją działalność gospodarczą. Styk mojej firmy ze skarbem państwa jest prawie żaden. To, że uczestniczymy w przetargach? Uczestniczy kilkadziesiąt firm. Wygrywamy, bo składamy najlepsze oferty.

Czyściec biznesmenów

Jan Kulczyk: "Każdy młody kapitalizm jest drapieżny. Polska nie jest żadnym wyjątkiem pod tym względem. Proszę prześledzić historię Stanów Zjednoczonych - w porównaniu z pionierami biznesu zza oceanu jesteśmy barankami" ("Trybuna Śląska", marzec '97).

Marek Pol: - Kulczyk nie przywiązuje się do fabryk, ale do pieniędzy, które może na nich zarobić. Robi inwestycje portfelowe. Owszem, preferencje dla polskiego kapitału są potrzebne, ale konieczne są też gwarancje, że korzystający z nich przedsiębiorcy nie będą odsprzedawać praw własności.

Janusz Lewandowski: - Kulczyk jest mistrzem działania na styku sektorów publicznego i prywatnego. Wprowadza do swoich transakcji kapitał zagraniczny. Ale wierzę, że z czasem uzyska trwałą samodzielność. Jest przedsiębiorcą dużego kalibru. To, co dziś obserwujemy, jest jak czyściec. Wyjdą z niego różni biznesmeni - jedni z pozytywną reputacją, drudzy podejrzewani o to, że są wyłącznie graczami. Mimo wszystko życzę Kulczykowi, by stał się pozytywnym wzorcem.

...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 6:50, 18 Sie 2016    Temat postu:

Formalny napisał:
Twoja odpowiedź nie ma dla mnie żadnego znaczenia

Napisał BUC Formalny. Reszty nie czytałem. Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:39, 18 Sie 2016    Temat postu:

corsaire napisał:

to o czym formalny mowil, ze jk biznes zaczal robic w 1982 zdaje sie nie byc prawda
Cytat:
W 1977 r. wyjechał do USA, a potem do Berlina Zachodniego. Tu w latach 70. zarobił drugi milion dolarów. Prowadził firmę ojca, która wtedy działała w transporcie i branży spożywczej, handlując z Polską i ZSRR.

tylko dlaczego porzucil grzyby, skoro byly tak oplacalne ?

a wiec formalny nas oklamal...
dlaczego?


Zdaje się być prawdą bo pisał o robieniu biznesu w Polsce w ramach firmy polonijnej. Twory te faktycznie mogły rozwijać się Polsce dopiero w latach osiemdziesiątych po zakończeniu stanu wojennego. A dlatego chyba porzucił bo rodzący się w Polsce biznes nie był grzybkami ale złotem.
Masz jaką wiedzę o rozwoju sektora prywatnego w latch 70/80 - tych?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez letnisztorm dnia Czw 7:40, 18 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:02, 18 Sie 2016    Temat postu:

corsaire napisał:

(...)
to o czym formalny mowil, ze jk biznes zaczal robic w 1982 zdaje sie nie byc prawda
(...)
Letnisztorm już odpowiedziała Ci na to czego jak zwykle nie zrozumiałeś.
Jest taka zabawna anegdota, którą przypominasz mi swoją "działalnością" na forum.
Znany znakomity krytyk filmowy Zygmunt Kałużyński znany był z delikatnie mówiąc, niezbyt dużej dbałości o ubiór a jeszcze mniejszej o higienę. Kiedyś w czasie wieczornego posiedzenia śmietanki ludzi filmu, nieodżałowany Kazimierz Rudzki siedzący obok Kałużyńskiego pociągnął nosem i spytał:
- Zygmunt. Przepraszam za pytanie, ale czy Ty... się kąpiesz?
Kałużyński na to: - oczywiście!
Rudzki po chwili milczenia:
- No dobrze Zygmunt, ale w takim razie zapytam, czy ty kiedykolwiek zmieniasz wodę?

Ta anegdota kojarzy mi się z Twoimi rekordowo licznymi wypowiedziami na forum. Wierzę, że Ty czytasz to wszystko o czym piszesz i co wklejasz. Gdy jednak czytam to co się pojawia pod Twoim nickiem, niezmiennie nasuwa mi się pytanie:
- Czy Ty kiedykolwiek rozumiesz to co gdziekolwiek czytasz i czy rozumiesz także to, co sam piszesz?
(osobną sprawą jest ta Twoja "polszczyzna" - rozchwiana i pozbawiona ortografii i gramatyki)

Pytanie jest retoryczne i nawet jeśli spróbujesz odpowiedzieć to i tak forumowa rzeczywistość dała już na to odpowiedź...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:37, 18 Sie 2016    Temat postu:

letnisztorm napisał:
corsaire napisał:

to o czym formalny mowil, ze jk biznes zaczal robic w 1982 zdaje sie nie byc prawda
Cytat:
W 1977 r. wyjechał do USA, a potem do Berlina Zachodniego. Tu w latach 70. zarobił drugi milion dolarów. Prowadził firmę ojca, która wtedy działała w transporcie i branży spożywczej, handlując z Polską i ZSRR.

tylko dlaczego porzucil grzyby, skoro byly tak oplacalne ?

a wiec formalny nas oklamal...
dlaczego?


Zdaje się być prawdą bo pisał o robieniu biznesu w Polsce w ramach firmy polonijnej. Twory te faktycznie mogły rozwijać się Polsce dopiero w latach osiemdziesiątych po zakończeniu stanu wojennego. A dlatego chyba porzucił bo rodzący się w Polsce biznes nie był grzybkami ale złotem.
Masz jaką wiedzę o rozwoju sektora prywatnego w latch 70/80 - tych?


nie mam, ale to Ty moglabys przestac naciagac rzeczywistoc do swojej wizji...

bo stefan pisal o pierwszym biznesie wogole a nie pierwszym w PL
sila rzeczy rowniez o tym pisal formalny

nie wydaje Ci sie ze te grzybki a potem transport w DE to byla przykrywka dla dzialalnosci agenturalnej ojca kulczyka?

nie wydaje Ci sie , ze wiekszac biznesow JK miala charakter spekulacyjny a nie rozwojowy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:02, 18 Sie 2016    Temat postu:

corsaire napisał:
am, ale to Ty moglabys przestac naciagac rzeczywistoc do swojej wizji...

bo stefan pisal o pierwszym biznesie wogole a nie pierwszym w PL
sila rzeczy rowniez o tym pisal formalny

nie wydaje Ci sie ze te grzybki a potem transport w DE to byla przykrywka dla dzialalnosci agenturalnej ojca kulczyka?

nie wydaje Ci sie , ze wiekszac biznesow JK miala charakter spekulacyjny a nie rozwojowy?


Gdybyś był tak uprzejmy i wskazał mi gdzie Stefan tak napisał, byłabym wdzięczna.

Co do wydawania misia, trudno na tak subiektywnych przesłankach opierać opinię. Wiem jedno na pewno, biznes i władza , we wszystkich systemach gospodarczych się przenikają, im słabiej rozwinięte systemy zabezpieczeń, tym zależności te są większe co nie znaczy że w każdym przypadku dochodzi do nadużyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin