Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

A moja bratanica dzisiaj mi zadała pytanie....
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:55, 05 Sie 2015    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:
Seeni napisał:
...
...Ale strasznie chciałabym wiedzieć jak nienudne jest życie innych ....


ja niestety prowadze dosc nudne zycie czego przyczyna zapewne sa nie odpowiednio uformowane zwoje mozgowe.

milosci zycia nie szukam bo zabiera to b. duzo czasu co wiecej kolezanki ktore mnie kreca ja ich nie krece i na odwrot. wiec postanowilem sprawe poszukiwania "milosci (zycia?)" pozostawic bez dalszego biegu ...

lulka napisał:
...


troche wiecej szczegolow by sie przydalo bo tak to sobie mozna tylko spekulowac

jednak mysle najprostszym i najskuteczniejszym sposobem to pokazanie bez owijania w bawelne (w przenosni i doslownie) przez bratanice tego czy owego (skoro ta bratanica jak czytamy jest urodziwa jak probantka ) , a potem jak to sie mowi po angielsku "follow up".

A wiadomo dlaczego ta bratanica chce sie zkoligacic z ta miloscia jej zycia
(czy atrakcja jest fizyczna, "duchowa", mieszana itd ?) i jak doszla do wniosku ze to jest jej milosc ?

[/list]


Bratanica ma 22 lata i jest wyjątkowo urodziwa.
Czyli jest młodziutka i marzy o wielkiej miłości.
Mamy wspólny język bo jesteśmy charakterologicznie bardzo podobne.
Takie cechy rodowe, rzucające się w oczy, które ze wszystkich z naszych dzieci (moich i braci) tylko ona odziedziczyła.
Odpowiadając zaś Mati...
Ja na tym topiku staram się patrzeć oczami mojej bratanicy - czyli powiedzmy moimi gdy byłam młodziutką dziewczyną.
Trudno więc żebym bezpieczeństwo, psa i gromadkę dzieci przedkładała nad emocje i jej takie Bzdety gadała (choć oczywiście to są wielkie wartości, ale dla niej nie czas na nie).
Tym bardziej, że mną rządziły emocje i nią też.
I jeszcze do Pogłoski - tak. Zmiana - nigdy się jej nie bałam choć abstrahuję tutaj od miłości. Ja bez zmian nie potrafię żyć.
Nie oznacza to, ze gdyby mój mąż żył to bym go zostawiła itd. Był podobny do mnie i sądzę, że byśmy we dwoje podejmowali olbrzymie ryzyko bo raz to zrobiliśmy.
Na więcej nie starczyło czasu.
No.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 22:10, 05 Sie 2015    Temat postu:

pogłoska napisał:
Seeni napisał:

Ale strasznie chciałabym wiedzieć jak nienudne jest życie innych To znaczy czym różni się ekscytujące życie innych od mojego dotkniętego marazmem, a właściwie nawet nie tyle czym się różni tylko co takiego interesującego i emocjonującego robią inni.


Słowem kluczowym jest tutaj chyba zmiana.
Robić to, czego się dotąd nie robiło, próbować sił w nowych działaniach
i relacjach. Rzucić bezpieczne, stabilne życie i na nowo podbijać świat. Pójść inną drogą i zobaczyć co z tego wyniknie.

Rozumiem tylko to pierwsze i drugie zdanie. Nie wiem co konkretnie znaczy pójść inną drogą czy podbijać świat. To tylko słowa bez pokrycia. Zastanawiam się ile osób robi w życiu to czego dotąd nie robiło, poza kulinariami, podróżami w nowe miejsca czy zmianą pracy ( bo to robią wszyscy) Zresztą chyba , o ile nie każdego dnia, to każdego tygodnia robi się coś czego nigdy wcześniej się nie robiło ( chodzi mi o drobiazgi, hmm np. zawodowo nieustannie potykam się o problemy, których nie rozwiązywałam wcześniej, czy nawet takie, których nikt jeszcze nie rozwiązywał). Życie to zwyczajnie wymusza. Musi być z wyboru, żeby było ekscytujące, czy jak?
Co do rzucania bezpiecznego, stabilnego życia to, co do zasady większość z nas nie żyje w próżni. Rzucanie stabilnego życia musiałoby w wielu przypadkach oznaczać porzucenie bliskich. ( w moim przypadku męża, dzieci, wymagających doraźnej opieki rodziców i dogorywającej teściowej, że o Psie nie wspomnę) Czy ekscytujące znaczy to samo co nieodpowiedzialne???? Czy gdybym na ten przykład posiadała kochanka lub równolegle dwóch byłabym mniej dotknięta marazmem??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:23, 05 Sie 2015    Temat postu:

[quote="Seeni"]
pogłoska napisał:
Seeni napisał:

Ale strasznie chciałabym wiedzieć jak nienudne jest życie innych To znaczy czym różni się ekscytujące życie innych od mojego dotkniętego marazmem, a właściwie nawet nie tyle czym się różni tylko co takiego interesującego i emocjonującego robią inni.


Co do rzucania bezpiecznego, stabilnego życia to, co do zasady większość z nas nie żyje w próżni. Rzucanie stabilnego życia musiałoby w wielu przypadkach oznaczać porzucenie bliskich. ( w moim przypadku męża, dzieci, wymagających doraźnej opieki rodziców i dogorywającej teściowej, że o Psie nie wspomnę) Czy ekscytujące znaczy to samo co nieodpowiedzialne???? Czy gdybym na ten przykład posiadała kochanka lub równolegle dwóch byłabym mniej dotknięta marazmem??


Ja porzuciłam bezpieczne i stabilne życie. Trzeci raz w życiu.
Bez przymusu, a z potrzeby. Po prostu duszę się. Wypalam, nie mogę tak żyć dłużej. Nie chce mi się wstawać, żyć i itd.
Tak, zmieniam drastycznie zawód (choć faktycznie mam ich trzy). Teraz powróciłam do pierwszego. Nikogo nie porzucam. Wcześniej zabierałam dobytek z ludźmi ukochanymi, teraz ich po prostu odwiedzam.
Mam nowe wyzwania, muszę się uczyć, i jeszcze dwa trzy lata minie zanim osiągnę to co chcę, ale jestem szczęśliwa.
Moim żywiołem jest walka.
Ot i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:15, 05 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:
To znaczy czym różni się ekscytujące życie innych od mojego dotkniętego marazmem, a właściwie nawet nie tyle czym się różni tylko co takiego interesującego i emocjonującego robią inni.


Widzę takich różnic kilka (w oparciu o poprzedniego Twojego posta). Wg skali wpływu wymieniłbym:
a) marzenia
b) plany
c) jakieś zajawki i coś co człowieka jara
Chodzi mi o rzeczy niematerialne (z opcją materializacji, czemu nie ?).Z tamtego posta wynikało, że nic takiego dla Ciebie nie istnieje. No i dla mnie to nie za fajnie Blue_Light_Colorz_PDT_02 Taki właśnie marazm...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:51, 05 Sie 2015    Temat postu:

Internet (pisany) to bardzo ograniczone medium.
Oceniamy ludzi za konkretny wpis w danej chwili nawet jeśli pobłażamy lub bywamy wkurzeni bo daną osobę znamy z tegoż forum od dziesięciu lat.
Jesteśmy bardzo do siebie podobni, ale i kompletnie różni.
Oceniamy te "powiedzmy" marzenia płytko bo my mamy inne.
Ja to sobie często marzę, że jak mnie szlag jakiś nie trafi to będę marzyła tak by innym już nie zazdrościć.
Spokoju, tego, że znaleźli swoje miejsce w życiu itd.
Nawiązując do mojej bratanicy będzie jej trudno osiągnąć konsensus choć ma tę przewagę nade mną, że fizykę kwantową i kosmos ma w dupie


Bobranoc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 16:14, 06 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:

Ale strasznie chciałabym wiedzieć jak nienudne jest życie innych To znaczy czym różni się ekscytujące życie innych od mojego dotkniętego marazmem, a właściwie nawet nie tyle czym się różni tylko co takiego interesującego i emocjonującego robią inni.
Tylko nie piszcie mi o wyjściach na imprezy, do kina czy do teatru albo spędzaniu czasu ze znajomymi, remontowaniu mieszkania czy budowaniu karmnika dla ptaków.

Też mnie to zastanawia, zwłaszcza, w kontekście niejednoznacznie krytycznego tonu wobec życia "nudnego". Mnie się wydaje, że większość ludzi do diametralnych zmian, wyzwań i ekscytacji, nieustannej intensywności - nie jest gotowa. Nigdy nie była, albo zdolność tę utraciła. Że za nimi tęskni, ale też się przed nimi cofa. Że ich oczekuje, ale nie chce wziąć za nie odpowiedzialności i na tym oczekiwaniu upływa życie. Karl Ove Knausgard zapytuje w swojej książce przyjaciela, czy jest uczestnikiem życia, czy też obserwatorem. Ja widzę wokół niemal samych obserwatorów, niemających istotnego wpływu na swoje życie, których "wegetacja" stoi czasem na wysokim poziomie, bywa nawet kolorowa i urozmaicona, ale oprócz zaspakajania bieżących potrzeb ciała czy ducha niczego nie popycha do przodu, niczego nie kreuje, nie tworzy, nie rozwija.
Ja Ci Twojego nudnego życia nie zazdroszczę, bo moje też jest nudne, ale zazdroszczę Ci tego, że się w nim potrafisz rozsmakować (nawet jeśli to smak kisielu ) i nie ubolewasz, nieustannie, nie sięgając po więcej; że Ci ten brak, którego masz świadomość, nie doskwiera, bo, zwyczajnie i spokojnie, cieszysz się tym, co masz. To jest niezwykle cenna umiejętność.
Mój apetyt jest ciągle niezaspokojony i zawsze taki pozostanie, bo nawet jeśli próbuję swój los odwrócić, to zawsze tak desperacko i rozpaczliwie, że przynosi mi to więcej frustracji, niż radości. Od marca realizuję wieloletnią mrzonkę, ale wciąż leżę i kwiczę, bo motywacja do osiągnięcia celu mnie zżera, zamiast uskrzydlać.
Zatem, wracając, czy krzykliwą nawet intensywność bycia i moszczenia się w życiu można nazwać tym życiem "prawdziwym", podczas gdy są istnienia, z pozoru nudne, szare, zamknięte w czterech ścianach i w swoich pasjach przez otoczenie niezrozumiałe, które to sedno życia odczuwają daleko mocniej i głębiej, niż cała poszukująca zmian i ekscytacji, reszta. Weźmy Emily Dickinson, która w ciągu całego życia niemal nie opuszczała rodzinnej miejscowości, a jej życie, w świetle tego, co napisano wcześniej, wyglądało na wegetację. Ale czy takie wiersze mógł napisać ktoś, kto tylko w życiu wegetuje(?)
Powrót do góry
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:22, 06 Sie 2015    Temat postu:

Bratanica do ciezkiej pracy w upale: odkocha sie.
Przeciez to taka sama choroba, jak inne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
gryzący opar przedwieczorny


Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:09, 06 Sie 2015    Temat postu:

flykiller napisał:
Seeni napisał:

Ale strasznie chciałabym wiedzieć jak nienudne jest życie innych To znaczy czym różni się ekscytujące życie innych od mojego dotkniętego marazmem, a właściwie nawet nie tyle czym się różni tylko co takiego interesującego i emocjonującego robią inni.
Tylko nie piszcie mi o wyjściach na imprezy, do kina czy do teatru albo spędzaniu czasu ze znajomymi, remontowaniu mieszkania czy budowaniu karmnika dla ptaków.

Też mnie to zastanawia, zwłaszcza, w kontekście niejednoznacznie krytycznego tonu wobec życia "nudnego". Mnie się wydaje, że większość ludzi do diametralnych zmian, wyzwań i ekscytacji, nieustannej intensywności - nie jest gotowa. Nigdy nie była, albo zdolność tę utraciła. Że za nimi tęskni, ale też się przed nimi cofa. Że ich oczekuje, ale nie chce wziąć za nie odpowiedzialności i na tym oczekiwaniu upływa życie. Karl Ove Knausgard zapytuje w swojej książce przyjaciela, czy jest uczestnikiem życia, czy też obserwatorem. Ja widzę wokół niemal samych obserwatorów, niemających istotnego wpływu na swoje życie, których "wegetacja" stoi czasem na wysokim poziomie, bywa nawet kolorowa i urozmaicona, ale oprócz zaspakajania bieżących potrzeb ciała czy ducha niczego nie popycha do przodu, niczego nie kreuje, nie tworzy, nie rozwija.
Ja Ci Twojego nudnego życia nie zazdroszczę, bo moje też jest nudne, ale zazdroszczę Ci tego, że się w nim potrafisz rozsmakować (nawet jeśli to smak kisielu ) i nie ubolewasz, nieustannie, nie sięgając po więcej; że Ci ten brak, którego masz świadomość, nie doskwiera, bo, zwyczajnie i spokojnie, cieszysz się tym, co masz. To jest niezwykle cenna umiejętność.
Mój apetyt jest ciągle niezaspokojony i zawsze taki pozostanie, bo nawet jeśli próbuję swój los odwrócić, to zawsze tak desperacko i rozpaczliwie, że przynosi mi to więcej frustracji, niż radości. Od marca realizuję wieloletnią mrzonkę, ale wciąż leżę i kwiczę, bo motywacja do osiągnięcia celu mnie zżera, zamiast uskrzydlać.
Zatem, wracając, czy krzykliwą nawet intensywność bycia i moszczenia się w życiu można nazwać tym życiem "prawdziwym", podczas gdy są istnienia, z pozoru nudne, szare, zamknięte w czterech ścianach i w swoich pasjach przez otoczenie niezrozumiałe, które to sedno życia odczuwają daleko mocniej i głębiej, niż cała poszukująca zmian i ekscytacji, reszta. Weźmy Emily Dickinson, która w ciągu całego życia niemal nie opuszczała rodzinnej miejscowości, a jej życie, w świetle tego, co napisano wcześniej, wyglądało na wegetację. Ale czy takie wiersze mógł napisać ktoś, kto tylko w życiu wegetuje(?)


Mądre słowa mądrego człowieka. Kiedyś Ty tak dorosła?

A może to ja dorosłem? Think

Przeczytałem z przyjemnością. Kilka razy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 19:22, 06 Sie 2015    Temat postu:

lulka napisał:

Wcześniej zabierałam dobytek z ludźmi ukochanymi,

Zmuszałaś ich do porzucenia stabilności, czy sami chcieli.... ? To nie złośliwie piszę.
Chodzi mi o to, że w pewnym momencie życia nie decyduje się tylko o sobie. Decyzje dotyczą innych i z tą chęcią czy niechęcia zmian u innych trzeba się liczyć. Kiedy miałam 20 lat brałam plecak, paszport, 3 kilo cebuli 20 dolarów i jechałam stopem do Bułgarii, Grecji Włoch czy Francji. Odżywiałam się chlebem z keczupem, zagryzając cebulą z Polski, spałam w rowach melioracyjnych, opuszczonych dworkach i kapałam się pod hydrantem. W wieku 24 lat jechałam z niemowlakiem pod namiot, ale wybierałam bezpieczny kemping, niedaleko miasteczka, w którym był lekarz i jechałam Peksiakiem. Mając dwójkę malutkich dzieci nadal jeździłam pod namiot ale lekarza zabierałam ze sobą.
Owszem moim skrytym marzeniem jest sprzedać dobytek, wyjechać do Andaluzji, hodować tam kozy i cytryny. Ale to jest moje skryte marzenie. Mój mąż marzy o apartamencie na osiedlu z ugodnieniami dla niepełnosprawnych, windą i garażem na dwa samochody.
Toteż do Andaluzji jeździmy tylko okresowo na kozy sobie tylko patrzę a cytrynę hoduję na parapecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:08, 06 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:
Nie wiem co konkretnie znaczy pójść inną drogą czy podbijać świat. To tylko słowa bez pokrycia.


Seeni, piszę o "srebrnych lisach" czyli panach w krytycznej połowie życia.
Walka Tanatosa z Erosem. To właśnie oni często porzucają dotychczasowe partnerki, by zacząć nowe, ekscytujące życie, spełniać marzenia wciąż odkładane na potem i zaczynać wszystko od nowa.
Nie pytaj mnie co to dla nich oznacza, ale u niektórych życie faktycznie nabiera młodzieńczego rozpędu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 21:41, 06 Sie 2015    Temat postu:

Patrz Pani, to znamienne ...............wszystko to faceci. Nie muszą harować na rodzinę 60 godzin tygodniowo, sprzątać, gotować, jeździć z dzieckiem do psychologa/laryngologa/gastrologa/okulisty, prać, prasować, szukać walizek, ratować w kryzysie itd. Żyć nie umierać.
Swoją drogą Tamatos to się nie przemęczał a jego życie było zdecydowanie mniej interesujące od życia przeciętnej angielskiej gospodyni domowej. Też mi ekscytujące zajęcie- latać w koło Macieju na czarnych skrzydłach, wchodzić niepostrzeżenie do pokoju i złotym nożem odcinać konającemu pukiel włosów. Rozumiem, że przy pierwszym śmiertelniku można poczuć adrenalinę, ale przy milionowym.....? Nuda, Pani, nuda. Po prawdzie Eros niewiele mu ustępował. Różnica była w skrzydłach zasadniczo, bo Eros posiadał złote. Wiódł życie pełne pasji: też latał cały czas, z tym, że niczego nie obcinał tylko strzelał nieudatnie z łuku. Wielka mi tam walka miłości ze śmiercią........... dyrdymały Freuda, co na uwiąd starczy cierpiał. Not talking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:46, 06 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:
Patrz Pani, to znamienne ...............wszystko to faceci. Nie muszą harować na rodzinę 60 godzin tygodniowo, sprzątać, gotować, jeździć z dzieckiem do psychologa/laryngologa/gastrologa/okulisty, prać, prasować, szukać walizek, ratować w kryzysie itd. Żyć nie umierać.
Swoją drogą Tamatos to się nie przemęczał a jego życie było zdecydowanie mniej interesujące od życia przeciętnej angielskiej gospodyni domowej. Też mi ekscytujące zajęcie- latać w koło Macieju na czarnych skrzydłach, wchodzić niepostrzeżenie do pokoju i złotym nożem odcinać konającemu pukiel włosów. Rozumiem, że przy pierwszym śmiertelniku można poczuć adrenalinę, ale przy milionowym.....? Nuda, Pani, nuda. Po prawdzie Eros niewiele mu ustępował. Różnica była w skrzydłach zasadniczo, bo Eros posiadał złote. Wiódł życie pełne pasji: też latał cały czas, z tym, że niczego nie obcinał tylko strzelał nieudatnie z łuku. Wielka mi tam walka miłości ze śmiercią........... dyrdymały Freuda, co na uwiąd starczy cierpiał. Not talking

Ale on dopiero na starość... Think
...........
EDIT (po 20 minutach)
Jak tu powiedzieć młodej, ślicznej i inteligentnej dziewczynie, że można pokochać jakiegokolwiek faceta. Przecież oni po powrocie z pracy i zjedzeniu obiadu, w podkoszulce siedzą przed telewizorem, piją piwo i pstrykają pilotem.
"Nie muszą harować na rodzinę 60 godzin tygodniowo, sprzątać, gotować, jeździć z dzieckiem do psychologa/laryngologa/gastrologa/okulisty, prać, prasować, szukać walizek, ratować w kryzysie itd."
To wszystko robią kobiety. Cały świat tak wygląda - innych kobiet i innych mężczyzn po prostu nie ma! Kiedy więc kobiety mają mieć czas na marzenia lub cokolwiek innego? Co innego mężczyźni! Ci mają marzenia: więcej piwa i więcej kanałów w telewizorze.

Gdy czytam ten obraz świata - ba - wszechświata, przypomniało mi się krótkie opowiadanie Ray Bradburyego, "Autostrada". Ostatnie zdania w tym opowiadaniu brzmią:
" ...
Ustawił pług w bruździe i ostro krzyknął na muła.
-Wii-io!
Ruszyli przez żyzne pole pod rozjaśniającym się niebem - po tym ich kawałku roli bad wielką rzeką.
-...Koniec świata? Co u nich znaczy "świat"? - powiedział do siebie."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Czw 22:17, 06 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
gryzący opar przedwieczorny


Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:12, 06 Sie 2015    Temat postu:

No ok, to wypowiem się merytorycznie, co mnie tam

Seeni napisał:
Ale strasznie chciałabym wiedzieć jak nienudne jest życie innych To znaczy czym różni się ekscytujące życie innych od mojego dotkniętego marazmem, a właściwie nawet nie tyle czym się różni tylko co takiego interesującego i emocjonującego robią inni.
Tylko nie piszcie mi o wyjściach na imprezy, do kina czy do teatru albo spędzaniu czasu ze znajomymi, remontowaniu mieszkania czy budowaniu karmnika dla ptaków.


Przygoda jest wewnątrz a nie na zewnątrz człowieka. Jest jakby sposobem postrzegania wszystko jedno jakiej rzeczywistości. W tym sensie, w moich odczuciach, Twoje stanowisko kwalifikuje Cię do grona "zgrzebnych ciotek".

Wiotkich i pachnących wróżek oraz paryskich lalek na tym forum nie dostrzegam, więc kontrprzykładu z naszego grona nie będzie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:28, 06 Sie 2015    Temat postu:

Wiesz Seeni...może to była tylko ich praca a po niej wiedli boskie życie.

Kobiety i mężczyźni inaczej przechodzą przesilenie. Ich czasem porywa młodzieńczy zryw, one szykują się do arcyważnej roli babci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 7:39, 07 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:
Patrz Pani, to znamienne ...............wszystko to faceci. Nie muszą harować na rodzinę 60 godzin tygodniowo, sprzątać, gotować, jeździć z dzieckiem do psychologa/laryngologa/gastrologa/okulisty, prać, prasować, szukać walizek, ratować w kryzysie itd. Żyć nie umierać.


Nikt nie musi (tzn. muszą Ci co nie potrafią inaczej).
Można mieć gosposię albo chociaż panią od sprzątania i prasowania (pierze pralka, naczynia zmywa zmywarka - można to zlecić dzieciom od 5 roku życia). A jak nie, to można mniej sprzątać i też się nic nie stanie. Generalnie można sobie wymyślić długą listę "problemów nie do przeskoczenia" ale po co? Nie lepiej przysiąść na werandzie i oddać się błogiemu relaksowi ? Może się okazać że jednak jest coś co by się chciało robić poza hauslager 1 ...
Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 20:24, 07 Sie 2015    Temat postu:

Formalny napisał:

Jak tu powiedzieć młodej, ślicznej i inteligentnej dziewczynie, że można pokochać jakiegokolwiek faceta. Przecież oni po powrocie z pracy i zjedzeniu obiadu, w podkoszulce siedzą przed telewizorem, piją piwo i pstrykają pilotem.
"Nie muszą harować na rodzinę 60 godzin tygodniowo, sprzątać, gotować, jeździć z dzieckiem do psychologa/laryngologa/gastrologa/okulisty, prać, prasować, szukać walizek, ratować w kryzysie itd."

Mężczyźni najczęściej harują na rodzinę, wielokroć ponad 60 godzin tygodniowo. Wymieniają żarówki i pamiętają o czyszczeniu filtra w zmywarce, albo o tym, że raz na jakiś czas trzeba zmyć sufit i odsuwają lodówki przed świętami. Ocierają także łzy kiedy nie dajesz rady i mówią, że jesteś dzielna. Co do zasady jednak nie sprzątają, nie piorą, nie gotują ( chyba że ich najdzie) i nie wiedzą jak się nazywa wychowawczyni dziecka.
I to jest zupełnie normalne i przynajmniej- jak dla mnie akceptowalne. Mężczyźni są oczywistym uzupełnieniem kobiet i odwrotnie. Nawet jeżeli po ciężkim dniu pracy wypiją dwa piwa. Nie zmienia to faktu, że popierdalając na półtora etatu plus wykonując codzienne nużące obowiązki domowe przeciętna kobieta nie ma specjalnie czasu, żeby zastanawiać się nad realizacją ewentualnych pasji.
Można wziąć gosposię- będzie sprzątać i gotować- u mnie robią to córki, ale ani gosposia ani dzieci nie wezmą odpowiedzialności za dom. Zarówno gosposi jak i dzieciom trzeba pokazać palcem co należy zrobić, w jaki sposób, a później to sprawdzić i poprawić i to tak żeby nie widziały...

Kiedy idę na urlop przez tydzień cierpię na stres urlopowy. Nie mogę spać, mam problemy z jedzeniem, bo nie ogarniam tej ilości wolnego czasu. Normalnie śpię po 4- 5 godzin dziennie w pozostałym czasie świadcząc pracę bądź usługi dla ludności, zawsze w biegu i zasadniczo zawsze na każde zawołanie. Najgorsze jest to, że ja to poniekąd lubię, tylko fizycznie (zapewne z uwago na wiek) przestaję dawać sobie z tym radę.
Zasadniczo czytając wasze posty czuje się hmm. ... kompletnie rozminięta. ja o wierzbach- Wy o gruszce.
Toteż kończę.
Jutro latam bladym świtem z rodziną do Hiszpanii ( co prawda nie Andaluzja ale kozy będą) i muszę dopilnować, czy wszystko zabrali. Jeżeli nie daj boże okaże się ze dziecko/mżą zapomniało dowodu osobistego, z cała pewnością będzie to moja wina- bo zamiast sprawdzić- siedziałam na forum


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:13, 07 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:

Jutro latam bladym świtem z rodziną do Hiszpanii


Udanych wakacji Seeni!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kloss
histeryczny kandelabr


Dołączył: 22 Lip 2015
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:28, 07 Sie 2015    Temat postu: Re: A moja bratanica dzisiaj mi zadała pytanie....

lulka napisał:
on nie wie, że ona wie.
Ona wie, że on nie wie
niektóre kobiety to strasznie kombinują - nie może go wyruchać i dopiero potem się zastanowić?

ups, sorki, zdaje się, że to było o młodzieży... w takim razie powinna się zacząć koło niego kręcić, wspólne odrabianie lekcji, prośba o pomoc przy zawieszaniu karnisza nad oknem, dramat z przebitą dętką w rowerze - kobiety są w tym dobre...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Sob 13:16, 08 Sie 2015    Temat postu:

Najważniejszą zasadą w miłości i w życiu jest - tak sobie myślę - nie wchodzić w cudze buty. W butach Seeni umarłabym po kilku dniach, jestem tego pewna, chociaż bardzo ją podziwiam. Co odpowiedziałabym bratanicy? Bądź sobą, nie udawaj, nie graj kogoś kim nie jesteś. Na dłuższą metę nie warto.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:51, 09 Sie 2015    Temat postu:

Seeni napisał:

Zmuszałaś ich do porzucenia stabilności, czy sami chcieli...


Nie pytałam.
Zawsze czułam, że moje dzieci będą szczęśliwe gdy ja będę.
Będą szczęśliwe ze szczęśliwymi rodzicami.
Teraz są dorosłe i wiem jedno - nie popełniłam błędu.
Choć na pewno mają gorzej niż inne dorosłe dzieci bo nie wiedzą czy dam radę i się martwią o mnie.
Udają, że nie ale je znam jak łyse konie i czuję, dostrzegam skryte spojrzenia itd.
Jednym słowem nie jest im lekko.

Powracając do Bratanicy - już wiem.
Wiem czego szuka choć ciężko było to wydobyć bo wciąż brakowało czegoś "między słowami", czegoś z czego ona sobie nie zdaje sprawy, a ja tak.
Powiedziałam jej czego szuka - była zaskoczona.
Ja sama zresztą też bo przez kilka miesięcy analizowałam swoje życie i jej.
Rady jej żadnej nie dałam tylko uczuliłam na rzecz, która jest dla nie ważna.
No i w sumie tyle.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin