Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Alkoholizm
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 22:57, 28 Sie 2006    Temat postu:

Kod:


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 8:15, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:00, 29 Sie 2006    Temat postu:

Hmm... buddyzm?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Wto 8:09, 29 Sie 2006    Temat postu:

myślę, że buddyzm to dobra droga (choć znam uzależnionego buddystę) tak zresztą jak każda droga tzw. rozwoju duchowego (nie mylić z religijnym)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 9:41, 29 Sie 2006    Temat postu:

Kod:


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 8:14, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Wto 10:24, 29 Sie 2006    Temat postu:

w pewnej książce dotyczącej uzależnień spotkałam się z określeniem duchowości jako poszukiwania wewnątrz siebie kompletności i scalenia - umysłu, ciała i emocji - oraz więzi z innymi.
Właściwie chyba największym błędem jest łączenie duchowości z religijnością, a ta może łatwo stać się kolejnym znieczulaczem jeśli będzie tylko powierzchownym zestawem rytuałów.

A że rozwój duchowy boli? no cóż każde wychodzenie z choroby boli, usprawnianie złamanej nogi też wiąże się z bólem, ale jednak człowiek godzi sie na ten ból by móc potem sprawnie funkcjonować. W uzależnieniu czasem po prostu brakuje tej wiary, że potem będzie dobrze, że da się żyć bez znieczulacza. Uzalezniony, ponieważ jego myślenie jest uzależnione, uruchamia wszystkie swoje mechanizmy obronne, byleby tylko pozostać przy swoim status quo, bo ten stan paradoksalnie jest przynajmiej bezpieczny. Stawić czoła na trzeźwo swojemu lękowi, poczuciu winy i wstydowi nie jest łatwo... Myślę, że w pojedynkę to raczej niemożliwe - potrzebny terapeuta lub/i grupa wsparcia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 10:53, 29 Sie 2006    Temat postu:

Kod:


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 8:13, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:40, 29 Sie 2006    Temat postu:

Można próbować podchodzić do problemu "z zewnątrz". W zasadzie jest już gotowa "szczepionka" (to nie jest dobre określenie, ale nie wiadomo jeszcze jak nazwać taki rodzaj leku), zmieniająca ustawienia receptorów w mózgu biorących udział w funkcjonowaniu systemu "kar i nagród" układu nerwowego. Powodująca obniżenie uzależnień od substancji chemicznych trafiających do organizmu z zewnątrz, a nie wytwarzanych przez niego samego (większość narkotyków ma swoje naturalne odpowiedniki w organizmie i oszukuje go podszywając się pod nie, alkohol w niewielkich ilościach również jest wytwarzany w organizmie, przy odpowiedniej diecie oczywiście) - innymi słowy, przestawiająca organizm, najlepiej w młodym wieku, by reagował obojętnie na niektóre "przyjemności". W praktyce to nie jest jednak takie proste, choćby ze względu na indywidualne cechy różnych ludzi. Generalnie istnieje nawet taki podział na ludzi o mózgach "twardych" - którzy łatwo i mocno się uzależniają i "miękkich", którzy nie uzależniają się za bardzo, szybko wychodzą z nałogów i nie odczuwają za bardzo ich negatywnych skutków. Wszystko ma swoje plusy i minusy - "miękkie" mózgi charakteryzują się też gorszą pamięcią (paradoksalnie dzięki temu "kary" i "nagrody" nie tworzą w nich trwałych "ścieżek" i dzięki gorszej pamięci ma się mniejsze szanse na porządny nałóg). Żeby było jeszcze bardziej skomplikowanie, te cechy są częściowo genetyczne, ale częściowo można je wyćwiczyć i w efekcie zmieniać po trochu stan swojego własnego mózgu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Wto 20:54, 29 Sie 2006    Temat postu:

animavilis napisał:
Myślałam raczej o tym, że rozwój duchowy niesie za sobą dyskomfort dla każdego, nie tylko dla osoby uzależnionej (...)


a ja zgadzam się z tobą i myślę sobie też, że wielu ludzi, którzy nie sa uzaleznieni od substancji chemicznych może prezentować uzależnione myślenie i właściwie w zyciu każdego człowieka są obszary możliwych zmian i rozwoju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Wto 22:10, 29 Sie 2006    Temat postu:

tekst znaleziony na stronie Klubu Krzewienia Abstynencji i Trzeźwości "ODNOWA" [link widoczny dla zalogowanych]

Duchowość a Religia

„Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, partią, organizacją lub instytucją; nie angażuje się w żadne publiczne polemiki; nie zajmuje stanowiska w jakichkolwiek sporach.”

(fragment preambuły Anonimowych Alkoholików)

Wiele osób, które w programie Wspólnoty Anonimowych Alkoholików szuka pomocy, utożsamia tę grupę samopomocową jako odłam religijny lub, co gorsza jako sektę. Czasem rodziny, których członkowie podejmują leczenie, określają później swoich bliskich mianem „nawiedzonych”, „sekciarzy” lub „zbzikowanych”. Tymczasem istotą programu Anonimowych Alkoholików jest duchowość w oparciu
o program 12 Kroków, a nie jakiekolwiek religijne praktyki.

DUCHOWOŚĆ - pojęcie to odzwierciedla jakość relacji człowieka z innymi ludźmi, rzeczami
i sprawami zajmującymi najważniejsze miejsce w życiu ludzkim. Duchowość to: wartości, zasady, normy, marzenia, cele, ideały i kierunki naszego zaangażowania emocjonalnego. Alkoholizm niszczy duchowy wymiar ludzkiego życia wprowadzając w centralne jego miejsce alkohol - najważniejszego bożka w życiu osoby pijącej. Program 12 Kroków jest programem duchowego przebudzenia i rozwoju.

Poprosiłem jednego z mężczyzn, wieloletniego uczestnika mityngów AA o przedstawienie tego, jak on pojmuje duchowość, jak do niej dojrzewał, do czego ona była i jest mu potrzebna: Pamiętam, gdy jeszcze piłem, trafiłem na mityng (z ang. meeting – spotkanie), na jedną z grup AA. Wszedłem na chwilę, w przyciemnionym i zadymionym pomieszczeniu siedziało trzech gości przy świeczce. Byłem wtedy lekko „wcięty”, ukłoniłem się i wyszedłem. Pomyślałem sobie: „nic z tego nie będzie, wychodzę stąd”. Nie znałem istoty programu Anonimowych Alkoholików, widziałem tylko symbole i rozumiałem jeszcze te symbole na opak. Dzisiaj wiem już, że świeczka czy lampa ma stanowić światełko w czasie trwania mityngu. Osoba mająca problem, która przechodzi koło miejsca naszego spotkania i widzi ten płomień - może w ten właśnie sposób trafić do nas po pomoc. Tak właśnie teraz to rozumiem.

Na początku lat 80-tych były wspólnoty trzeźwościowe, koledzy i koleżanki z klasy zapisywali się do Krucjat Trzeźwości a w miesiącu sierpniu wpisywali się do księgi trzeźwościowej po to, żeby nie pić. Było to dla mnie robienie czegoś na siłę, byłem temu wręcz przeciwny, myślałem „w jakim stopniu jeden miesiąc bez kieliszka zmieni moje życie?”. Już wtedy prawdopodobnie byłem uzależniony.


Gdy już na dobre trafiłem do Wspólnoty Anonimowych Alkoholików kilka lat temu, również czułem się lekko zaskoczony,
bo w odczytywanych Krokach dużo było słów mówiących o Bogu. Podczas modlitwy o Pogodę Ducha zastanawiałem się „dokąd to mnie zaprowadzi?”, „gdzie tu jest miejsce na niepicie, na mówienie o tym jak nie pić?”. I wtedy usłyszałem też o Bogu, „jakkolwiek go pojmuję”. To mi wówczas bardzo pomogło i ułatwiło przyjście na następny mityng. Już wtedy moje spojrzenie na Wspólnotę Anonimowych Alkoholików zmieniło się, nie patrzyłem na to jak na ruch religijny.

Gdy trafiłem po raz drugi na mityng, omawiano krok pierwszy, bo był to miesiąc styczeń. Była mowa o tym, że stałem się bezsilny wobec alkoholu, że przestałem kierować swoim życiem. Usłyszałem wtedy zdanie, że aby wyjść z tego kręgu obłędu alkoholowego jest potrzebna Siła większa niż nasza własna.

Czytanie kroku pierwszego, drugiego, trzeciego, spowodowało, że uznałem swoją bezsilność, uwierzyłem w to, że jest Siła większa niż moja własna. Wtedy tę Siłę Wyższą utożsamiałem ze Wspólnotą Anonimowych Alkoholików. Pozwoliło mi to przetrzymać do następnego mityngu bez napicia się.

W tym, o czym mówię nie było miejsca na religię. Nikt mi tam nie kazał modlić się do konkretnego jednego Boga, nikt mi nie kazał leżeć plackiem w Kościele czy odmawiać formuły modlitewne w ciągu dnia, żeby sobie pomóc. Jedyną modlitwą, jaką miałem do zmówienia i którą czytałem z kartki, bo jej nie pamiętałem, była Modlitwa o Pogodę Ducha. Jest ona tak uniwersalna, tak sformułowana, że nic mnie w niej nie urażało, nic nie przeszkadzało, żeby ją odmówić. Mało tego, zauważyłem, że ta modlitwa zaczyna mi pomagać.

MODLITWA O POGODĘ DUCHA
„Boże, użycz mi
pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.”

Wydaje mi się, że bardzo często i zupełnie niepotrzebnie słowo duchowość jest utożsamiane z religią.
W naszym kraju Siła Wyższa jest kojarzona prawie wyłącznie z Bogiem przez pryzmat katolicyzmu. Znam jednak osoby, które po początkowych problemach z zaakceptowaniem słowa Bóg w programie 12 Kroków, zaczęły sobie tego Boga na swój sposób wyobrażać. Jeżeli ktoś powie mi, że jego Siłą Wyższą jest krokodyl i że on do tego krokodyla się modli po to, żeby wytrzymać 24 godziny bez alkoholu, i na dodatek wytrzyma te 24 godziny, wierzy w to, że ten krokodyl mu pomaga - to to jest OK.
Znam kilku ateistów, osoby, które twierdzą, że Boga nie ma. I właśnie dzięki temu, że program 12 Kroków jest programem rozwoju duchowego a nie religijnego - te osoby mogą trzeźwieć. Kto by się nie pojawił na mityngu, jakiego by nie był wyznania, koloru skóry czy przekonań politycznych, to pojawia się na spotkaniu tylko
w jednym celu – żeby przestać pić, żeby zrobić coś ze swoim problemem alkoholowym. W tym tkwi ogromna prostota tego programu i równocześnie siła w docieraniu do wszystkich osób, które chcą ten program stosować. Niektórzy alkoholicy zarzekali się, że nie wierzą w Boga, że Bóg jest im do niczego nie potrzebny, lecz w drodze trzeźwienia zaakceptowali fakt, że potrzebują Siły Wyższej. Ja zresztą miałem podobną drogę. Dla mnie Siłą Wyższą było 30 facetów siedzących na mityngu, w miarę rozluźnionych, sączących kawę
i mówiących o tym, jak wytrwać w abstynencji.

Bill W., współzałożyciel wspólnoty AA, w książce „AA osiąga dojrzałość” pisze m.in.: „... ateistom
i agnostykom powiedz dobitnie, że nie muszą przyjmować naszego pojmowania Boga. Niech, zamiast Boga, przyjmą jakąś sensowną własną prawdę. Najważniejsze, aby oni wszyscy uwierzyli, że istnieje jakakolwiek siła większa od nich samych...”

Jedyne, o co mogę prosić i o co proszę rano moją Siłę Wyższą, to o siłę do przetrwania tego dnia bez kieliszka. Wieczorem dziękuję za to, że przeżyłem ten dzień bez alkoholu. Dziękuję za to co mam, nie prosząc o nic więcej.

Pamiętam natomiast, że kiedyś prosiłem Boga w ten sposób: „Panie Boże wstaw mnie do Nowego Jorku, przenieś mnie natychmiast - a ja natychmiast przestaję pić!” Oczywiście nic takiego się nie zdarzyło a ja obraziłem się na Pana Boga, piłem dalej. Przypomniało mi się to marzenie, gdy znalazłem się jakiś czas temu
w Nowym Jorku, zupełnie przypadkowo. Miałem pracować na zachodnim wybrzeżu pływając statkiem
z Vancouver na Alaskę, ale na dwa dni przed rozpoczęciem pracy dostałem bilet właśnie do Nowego Jorku. Pływałem wzdłuż wschodniego wybrzeża z Nowego Jorku do Halifaxu. Pierwsze co zrobiłem będąc w N.Y.,
a miałem wtedy 3 lata abstynencji, to poszedłem na spotkanie AA. Mityngów jest tam masa, ale to nie one do mnie przyszły, to ja musiałem na nie iść.

Samo odstawienie alkoholu nie połączone z przemianą duchową przynosi porażkę. Ktoś, kto tylko odstawił alkohol – cierpi. Ja też w swoim życiu miałem wymuszone okresy abstynencji. Najdłużej udało mi się nie pić 6 miesięcy - „na zaciśniętych zębach”. To były koszmarne chwile, nie potrafiłem myśleć o niczym innym tylko
o tym, żeby ten narzucony przeze mnie samego okres jak najszybciej minął. I czekałem na to, żeby wynagrodzić się za te 6 miesięcy. W ciągu tego czasu moja zestresowana rodzina jeszcze bardziej cierpiała. Ja nie byłem do życia, nie potrafiłem normalnie się odezwać. Cokolwiek by mi nie powiedziała moja żona - odbierałem to jako atak na mnie. Dzieci w tamtym okresie odsunęły się ode mnie. Moja rodzina wolała, żebym zaczął pić, bo wtedy łatwiej było im określić moje zachowania. Bardzo wówczas cierpiałem, bo nie znałem jeszcze słowa terapia, ani też nie chodziłem na spotkania Anonimowych Alkoholików.

„Religia jest dla osób, które były w piekle i chcą iść do nieba, a duchowość jest dla tych, którzy byli w piekle i nie chcą tam wrócić”.

Moje dojście do duchowości polegało na tym, że zaakceptowałem siebie jako alkoholika, zaakceptowałem swoją chorobę i zaakceptowałem fakt, że tę chorobę można leczyć programem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Zacząłem to robić i wydaje mi się, że były to początki przebudzenia duchowego.

Program 12 Kroków jest idealny do stosowania w codziennym życiu. Wychodzę z nim poza krąg mojego trzeźwienia. W tramwaju, urzędzie, pracy, w czasie zabawy, gdzie się nie pojawię. Dzisiaj jadąc na spotkanie znalazłem 5 zł na ulicy. Pierwszy raz w życiu znalazłem taką kasę. Podniosłem ją. Jeszcze parę lat temu przeznaczyłbym ją na dwa piwa, a dziś kupię za to lody dla powracającego z wakacji syna. I to dla mnie jest na dzisiaj jeden z przejawów rozwoju duchowego.

Widzę, że poprzez rozwój duchowy moje marzenia spełniają się. Nie chodzę z nosem na kwintę, że mi się coś nie udało, tylko widzę u siebie jak się rozwijam, widzę postępy u pokrzywdzonej przez moją chorobę rodziny. Bez duchowości nie byłbym w stanie tego osiągnąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
Gość





PostWysłany: Wto 22:19, 29 Sie 2006    Temat postu:

Chyba jednak wole poczytac Opium - Jean'a Cocteau

niz objawienia nt. rozwoju duchowego w klimacie oazowym
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 22:55, 29 Sie 2006    Temat postu:

Kod:


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 9:29, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Śro 8:33, 30 Sie 2006    Temat postu:

tak sobie czasem myślę na czym polega duchowy wymiar Programu 12 Kroków. Być może na tym, że jak sie mówi, to jest program na całe życie i jeżeli ktoś jest na prawdę na programie, a nie tylko znieczula się nim i mityngami, to ma do końca życia pracę nad sobą przed sobą.
To co napisałaś, że utrata wiary i kryzys wartości są dosyć powszechne wśród uzaleznionych to myślę prawda. Pojęcie Siły Wyższej jest o tyle kluczowe, że zaczyna powolutku rozbrajać uzależnionego ze zbroi pychy. Może to jest troche tak, że na początek zwalnia uzależnionego z poczucia odpowiedzialności za swoje zdrowienie, ale po jakimś czasie okazuje się, że współpraca jest niezbędna - no a wtedy już ma troszkę odtruty umysł i może zacząc współpracować i sam dochodzi do swojego rozumienia Siły Wyższej.
Spotkałam takie stwierdzenie, że to co uzależnieni dostają na mityngach to akceptacja i poczucie, że nie są sami - ona pozwala im wogóle zacząc trzeźwieć. Myślę, że dostaja też wiarę, a może raczej odwagę do trzeźwienia.
Program 12 Kroków pozwala chyba w miarę bezpiecznie przechodzić przez te wszystkie trudne do przejścia uczucia, które siedzą w uzależnionym, pozwala "przerobić" (co za okropne słowo) własny wstyd, lęk, poczucie winy, poczucie skrzywdzenia, poczucie niskiej wartości. Tak jak napisałam wcześniej - trudno to przejść w samotności. A przejście przez to jest warunkiem rozwoju duchowości, bo ta nie jest chyba możliwa bez prawdy o sobie?

A co do miejsc spotkań... Może to bezpieczniej niż w klubach i domach kultury? Tym bardziej, że poza krokami są jeszcze Tradycje, z których jedna mówi o nie przyjmowaniu pomocy materialnej z zewnątrz - taka grupa więc by być w zgodzie z Tradycjami powinna wnosić choćby symboliczne opłaty za udostępnienie lokalu by zachować swą niezależność. W Poznaniu były kiedyś duże otwarte mityngi odbywające się w sali NOTu, sponsorowane przez właściciela wydawnictwa Media-Rodzina. Zaprzestano ich właśnie z tego powodu, że były niezgodne z tradycjami. Teraz z tego co wiem odbywaja sie w kościele ale pod egidą duszpasterstwa trzeźwości. Podobnie jest na Spotkaniach Trzeźwościowych w Licheniu, z tego co wiem jest tam cała ta religijna otoczka, ale jak ktoś chce to może iść sobie tylko na mityng (właściwie wszystkich możliwych uzależnień + DDA i Al-anon) i tam już (mimo miejsca) obowiązują zasady 12 Kroków
Moim prywatnym zdaniem wielu ludzi uzależnionych po prostu przestaje pić, ale wcale nie trzeźwieje znieczulając się swą religijnością albo pracohollizmem. Są zadowoleni z siebie bo czasem nawet stanowią wzór dla innych, ale tak na prawdę ich życie nadal nie ma pełni, a ich relacje z innymi ludźmi nie są prawdziwe. Nawet słynny Bill W. po zaprzestaniu picia podobno cały czas zdradzał swą żonę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin