Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Eksperyment
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:49, 12 Gru 2008    Temat postu:

Co Wy tam wiecie o eksperymentach..... Not talking
Jakieś 5 lat temu pakowałam rzepę chałupniczo do póżnych godzin nocnych. Umęczona okrutnie zległam w końcu do lóżka zakładając zatyczki do uszu ( tak mi sie przynajmniej wydawało). Rankiem dnia następnego ( niedziela)okazało się, że moje małżowiny uszne zalepia skutecznie plastelina. Próby jej wydłubania nie dały zamierzonych efektów. Mąż tradycyjnie był nieobecny, matka przez telefon kazała natychmiast przyjeżdzać, grożąc głuchotą i stanem zapalnym. Na ostry dyżur pojechałam z Ojcem. Czekaliśmy sobie spokojnie aż nas przyjmą. Wylazł w końcu taki Pokurcz w fartuchu i pyta : z czym Państwo.(????)Na to Ojciec, że przyjechał z niedorozwinietym dzieckiem do laryngologa, bo dziecko plastelinę w uszy sobie wsadziło. No to pokurcz pyta : gdzie dziecko?? A Ojciec paluchem na mnie... Zupełnie nie rzoumiem dlaczego wszystkich to rozbawiło a Pokurcza najbardziej. Not talking Laryngologia na 6 piętrze była, Pokurcz cały czas w windzie niestosownie chichotał. Laryngolog postury drwala i z kamienną twarzą ( mimo, że Pokurcz wcześniej wygadał) nie omieszkał zapytać : co Pani dolega.? A co to.... jak się ma 35 lat to sobie plasteliny w uszy nie można wsadzic????? Lubię to wsadzam.Pózniej takim strasznym dłutem wyciągnął mi te plastelinę i jakąś trąbką przepłukał. Bolało okrutnie.

Nigdy wiecej nie eksperymentowałam ani z plasteliną ani z Ojcem na ostrym dyzurze. Not talking


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 21:54, 12 Gru 2008    Temat postu:



Może zorganizujemy jakiś konkurs?
Kandydatura Twoja i nudziarza na miejsce pierwsze Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
ribka_pilka
smażalnia story


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 21202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:55, 12 Gru 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
Co Wy tam wiecie o eksperymentach..... Not talking
Jakieś 5 lat temu pakowałam rzepę chałupniczo do póżnych godzin nocnych. Umęczona okrutnie zległam w końcu do lóżka zakładając zatyczki do uszu ( tak mi sie przynajmniej wydawało). Rankiem dnia następnego ( niedziela)okazało się, że moje małżowiny uszne zalepia skutecznie plastelina. Próby jej wydłubania nie dały zamierzonych efektów. Mąż tradycyjnie był nieobecny, matka przez telefon kazała natychmiast przyjeżdzać, grożąc głuchotą i stanem zapalnym. Na ostry dyżur pojechałam z Ojcem. Czekaliśmy sobie spokojnie aż nas przyjmą. Wylazł w końcu taki Pokurcz w fartuchu i pyta : z czym Państwo.(????)Na to Ojciec, że przyjechał z niedorozwinietym dzieckiem do laryngologa, bo dziecko plastelinę w uszy sobie wsadziło. No to pokurcz pyta : gdzie dziecko?? A Ojciec paluchem na mnie... Zupełnie nie rzoumiem dlaczego wszystkich to rozbawiło a Pokurcza najbardziej. Not talking Laryngologia na 6 piętrze była, Pokurcz cały czas w windzie niestosownie chichotał. Laryngolog postury drwala i z kamienną twarzą ( mimo, że Pokurcz wcześniej wygadał) nie omieszkał zapytać : co Pani dolega.? A co to.... jak się ma 35 lat to sobie plasteliny w uszy nie można wsadzic????? Lubię to wsadzam.Pózniej takim strasznym dłutem wyciągnął mi te plastelinę i jakąś trąbką przepłukał. Bolało okrutnie.

Nigdy wiecej nie eksperymentowałam ani z plasteliną ani z Ojcem na ostrym dyzurze. Not talking


poległam...
w niedzielę opiszę mój eksperyment z zaszczepieniem się przeciwko wściekliźnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:06, 15 Gru 2008    Temat postu:

No, Ribko, co z tym wściekłym eksperymentem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:13, 15 Gru 2008    Temat postu:

a ja sprawdzałem jak daleko można skoczyć - już nawet opisywałem raz, ale nie szkodzi....

Lat temu kilka, kiedy już zaczynałem mieć pewność, że jestem odpowiedzialnym człowiekiem, człowiekiem który zdaje sobie sprawę z łańcucha powiązań prowadzącego od zainicjowania akcji do konsekwencji, dostałem misję do spełnienia. Wiązało się to z podróżą pociągiem do przeuroczego, prężnie rozwijającego się miasteczka, które niegodziwcy, bez krzty romantyzmu w sobie, określiliby „Zapchloną Dziurą”. Sprawdziłem rozkład jazdy – niedziela, wyjazd: 20.40, przyjazd: 2.50. Zmęczony byłem trochę po sobotnich baletach no ale trudno, wsiadłem. Podróż mijała w rytmie monotonnego stuk-stuk, stuk-stuk co skutecznie zamykało mi oczy aż w końcu zacząłem ewidentnie przysypiać. Mając świadomość że nie mogę przejechać tej stacji gdyż następna była nad morzem poprosiłem towarzyszy o obudzenie mnie gdybym zasnął.... Przy barze poznałem dwie ładne amerykanki i dwie jeszcze ładniejsze tajki, niewiele myśląc zaprosiłem je wszystkie do swojego luksusowego apartamentu z widokiem na zapierające dech w piersi fale, obmywające złotą hawajską plażę, i zamówiłem kolorowe drinki z parasolkami...jedna tajka sięgnęła do sznureczków od stanika a druga...zaczęła mnie natrętnie szarpać za ramię aż... otworzyłem oczy i usłyszałem „Pociąg się zatrzymuje, prosił pan żeby go obudzić”. To nie do końca była prawda... pociąg już stał... Chwyciłem torbę, kurtkę, przez korytarz przebiegłem jak taran, są drzwi. Złapałem za klamkę i ....nie otwierają się...jeden kop, drugi i nic (w końcu Chuck Norris zawsze tak robi i zawsze się otwierają ????) .... za to usłyszałem charakterystyczny dźwięk ruszającego pociągu. No to przez „złączkę” i do kolejnych drzwi...te się otworzyły, niewiele myśląc wyrzuciłem torbę.... jeszcze usłyszałem krzyk jakiejś kobiety i już frunąłem... i tak frunąc sobie w najlepsze, jak ta jaskółka czy inny wróbelek, pomyślałem sobie, z pewną nutką podziwu, że jak na pociąg to ma skurczybyk niezłe przyśpieszenie, normalnie powinni go nazwać „Strzała Południa” albo chociaż „Wicher” – moje rozmyślania nad parametrami technicznymi, dopiero co opuszczonego przez mnie pociągu, przerwał zbliżający się nieuchronnie beton... Potem wszystko rozdzwoniło się w uszach, w głowie rozbłysło tysiące fajerwerków a ja jeszcze mogłem kontemplować, przemieszczając się majestatycznie, jak ten „czajnik w curlingu”, mijające mnie o centymetry, ławkę, kosz, słup....
Widzę gwiazdy... najpierw mnie to zmartwiło ale zaraz uświadomiłem sobie że jest środek nocy więc gwiazdy są jak najbardziej na miejscu...więc sprawdziłem kończyny czy się ruszają i zginają we właściwą stronę – okazało się że wszystko gra, tylko we łbie natrętnie odgrywa się melodyjka „dzyń, dzyń, dzyń – dzyń, dzyń, dzyń – dzwonią dzwonki sań...”. Nawet udało mi się pozbierać z ziemi... usiąść na ławce którą strategicznie zaobserwowałem w trakcie lądowania a do głowy przyszły mi takie myśli, w kolejności:
1.„rany boskie, aleś ty głupi !”
2.„dobra, żyję, to się liczy”
3.„i nawet chyba bez szpitala się obejdzie”
4.„ho ho ! ale, kurde, chyba z 8 m przejechałem + 5 m w locie, no, no, no...”
jakoś pogodziłem się z potarganym ubraniem, z rozwalonym zegarkiem, poocierałem się z lecącej nie wiadomo skąd krwi - jednym słowem, nawarzyłem sobie piwa to je wypiłem - został tylko mały szczegół, taka swoista wisienka ze szczytu tortu....to nie była ta stacja...


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobro
gryźliwy behemot


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 20179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z boku trochę
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:16, 16 Gru 2008    Temat postu:

i pociąg się nie zatrzymał? nie podszedł do ciebie kiero i nie przytrzymał cię do czasu pojawienia się SOKu lub policji?? no normalnie komplet pierdoł...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
livia
kijek od klawikordu


Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:38, 16 Gru 2008    Temat postu:

talenty kraso-pisarskie to Ty masz PORI, nie powiem Applause
plastyka tego opisu aż mnie w gnatach zabolała i sprawdziłam zegarek czy działa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ribka_pilka
smażalnia story


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 21202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:46, 16 Gru 2008    Temat postu:

Aproxymat napisał:
No, Ribko, co z tym wściekłym eksperymentem?


Przestraszyłam się, że nie sprostam opowiadaniu i..po drodze zagubię komizm sytuacji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scar
gastronauta


Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 815
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 159 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:37, 23 Gru 2008    Temat postu:

A ja mam jeden ciekawy eksperyment z butelką.

Ale zacznę od tego, że udział w nim brał mój starszy o 5 lat brat, ja mająca wtedy jakieś 2 lata, moja ukochana butelka ze smoczkiem, i oczywiście nasza rodzicielka.

Było rano, mama wróciła zmęczona po nocy, i standardowo oddała nas pod opiekę dziadkom, a sama położyła się spać. Ale, ponieważ byliśmy dziećmi bardzo przywiązanymi do niej, więc zaglądaliśmy w trójkę (znaczy brat, ja i moja butelka ) co jakiś czas czy aby ona na pewno śpi, a nie po prostu chciała się nas pozbyć . Przy którymś razie zaczęły nachodzić mnie wątpliwości, oczywiście musiałam się nimi podzielić z bratem. Więc staliśmy obok łóżka i sprzeczaliśmy się. Ja twierdziłam, że nie śpi, brat że śpi. I tak dobre kilka minut...w końcu ja niewiele myśląc, wzięłam swoją ukochaną szklaną butelczynę, zamachnęłam się i przywaliłam mamełe w głowę, ta się zerwała na nogi...a ja uciekając, z dziką satysfakcją stwierdziłam "a widzisz, mówiłam Ci, że nie śpi".
Przed dostaniem w ciry uchronił mnie dziadzio, który skutecznie chował moją pupę

Więcej już nie eksperymentowałam z butelką, przynajmniej nie w ten sposób


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Wto 9:07, 23 Gru 2008    Temat postu:

ja tez mialam eksperyment z butelka. [zaslyszane] siora ogladala w kuchni jakis teleranek, bo miala mnie pilnowac. tak mnie pilnowala, ze ja sie wspielam podobno po polce, wlazlam na nia gdzies wysoko i napilam sie... denaturatu. rodzicow zwabil do pokoju straszny ryk, bo denaturat to podobno niezle pali. babcia podobno wymyslila, zeby mi przepalone gardlo maslem natrzec, przez co podobno darlam sie jeszcze bardziej. siorze tez sie oberwalo.

pozniej robilam inne eksperymenty degustacyjne, tym razem jednak w gre wchodzil czas. otoz eksperyment polegal na tym, abym zdazyla sprobowac wszystkich rodzajow alkoholu ze wszystkich pozostawionych przez gosci kieliszkow, ktorych to gosci rodzice zegnali akurat w korytarzu. degustacja zazwyczaj mi sie udawala, jak mniemalam, w tajemnicy. po latach dowiedzialam sie dlaczego mimo to dostawalam w zadek. otoz zawsze zdradzalo mnie kolko od kieliszkow, ktore odciskalo mi sie na twarzy.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:50, 23 Gru 2008    Temat postu:

Kulinarnie, to jak już się kiedyś przechwalałem, jedyny eksperyment, zakończony sukcesem w moim wykonaniu, to zjedzenie żarówki. Nie, nie takiej dużej, nieco mniejszej, formatu lampki choinkowej. W pięknym czerwonym kolorze. Pogryzłem ją i zjadłem. I chciałem zjeść zieloną, ale już się nie udało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scar
gastronauta


Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 815
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 159 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:58, 23 Gru 2008    Temat postu:

Jeśli chodzi o eksperymenty kulinarne, to w tym przodował mój braciak.
Zjadał z wielkim apetytem kredę, węgiel. Ale szczególnie upodobał sobie tynk ze ściany. Chował się za fotelem i dłubał...aż wydłubał dziurę wielkości pięści.
Potem moja mama ukróciła mu ten niecny proceder, zalepiając dziurę i zastawiając ścianę czymś innym, czego nie był w stanie odsunać i się tam schować

A on skubany przerzucił się na wcinanie tego nieszczęsnego wungla


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin