Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

miłość, cytaty
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Śro 0:26, 18 Lut 2009    Temat postu: miłość, cytaty

"- a ty jebałeś mnie w dupę? - Sisin zastanowił się - według mnie, tak - ja też nie bardzo pamiętam - zapewniła pospiesznie - nie pamiętam tylko, czy spuściłem ci się w dupę - ja też nie pamiętam: to było z tobą, czy nie z tobą? - chciała podkreślić swoją niezależność - lecz latem powiedziała, że z nikim nie spała od czasu ich ostatniego spotkania."

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobro
gryźliwy behemot


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 20179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z boku trochę
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 6:57, 18 Lut 2009    Temat postu:

i kolejny topik założony przez yappa "na mydło";
co najmniej 4 takie topiki już są


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Czw 0:22, 19 Lut 2009    Temat postu:

tu ma być o miłości, ale niekoniecznie według harlequinowego wzorca...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koka zvans
posępny dorsz


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:19, 19 Lut 2009    Temat postu:

Kod:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez koka zvans dnia Sob 4:54, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobro
gryźliwy behemot


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 20179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z boku trochę
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:16, 19 Lut 2009    Temat postu:

yapp napisał:
tu ma być o miłości, ale niekoniecznie według harlequinowego wzorca...

i tak każdy taki topik powędruje w tę samą stronę, co poprzednie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jupiter
Gość





PostWysłany: Czw 7:23, 19 Lut 2009    Temat postu:

Znaczy się nasz stary, niepoprawny Yapp????? Gówno prawda. To ani forumowy błazen, ani tym bardziej Yapp sprzed paru lat.
Powrót do góry
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Pią 17:48, 20 Lut 2009    Temat postu:

wszystkie ostre laski pochowały się po kątach? Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 18:57, 20 Lut 2009    Temat postu:

jupiter napisał:
Znaczy się nasz stary, niepoprawny Yapp????? Gówno prawda. To ani forumowy błazen, ani tym bardziej Yapp sprzed paru lat.


Yapp jak dobre wino no dobra, nie drę łacha, wkleję jakiś cytat, to pod-yappowo wklejam Tongue out (1)

Widzimy nieraz na drogach wiejskich, jak piesi wędrowcy znieważają i obrzucają przekleństwami tych, co jadą samochodem.
Tak samo rzecz sie ma w miłości.
Starcy, skwaszone dziewoje lub brzydkie kobiety, których nikt nie chce, lekceważą i znieważają te, które mają kochanków.
Na tych piechurów miłości nie ma innej rady, jak obryzgać ich błotem, gdy odbywamy przejażdżkę dla przyjemności.
Aby mieć w zyciu powodzenie, trzeba się umizgać do wszystkich kobiet, ale nic sobie nie robic z żadnej.
Kobiety, których ciało jest widowiskiem - o drzwiach stojacych ciągle otworem - są nieskończenie godniejsze miłości od tych, które otwierają się jedynie, jak teatry prowincjonalne, podczas wielkich okazji. Te czuć pustką.
Nie cofaj się przed kobietami, które "nigdy jeszcze nie upadły". Każda kobieta przed pierwszym swoim upadkiem, nigdy jeszcze nie upadła. Z faktu, że nie upadła, nie należy wnioskować o jej absolutnej czystości. Ponieważ nigdy jeszcze nie upadła, łatwiej będzie skłonić ją do upadku.
Te, co upadały kilka razy, przedstawiają mniejszą możliwość upadku, bo wiedzą już o co chodzi.
Nie mów sobie: "na próźno będę próbował z ta kobietą, bo jest tam juz inny". Gdybysmy w miłości mieli pić tam tylko, gdzie nikt inny nie pije, pomarlibysmy z pragnienia.(...)
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 20:43, 20 Lut 2009    Temat postu:

Nic się nie stało. Mam wielu świadków, łącznie z nauką biologii, że nic się nie mogło stać. Spotkałem przypadkowo dziewczynę, której w ogóle mogłem nie spotkać. Dziewczynę o czerwonych włosach po rzekomym dziadku, dziewczynę przy kości, białoskórą, z pełnymi, szerokimi ustami, z jednym okiem seledynowym, a drugim niebieskawofiołkowym, ze sporadycznym zezem rozbieżnym, wagi około 58 kilogramów. Pięćdziesiąt osiem kilo wody z dodatkiem wapnia, fosforu, żelaza oraz niewielkiej ilości innych minerałów. Pięćdziesiąt osiem kilo wody oraz szczypty pierwiastków z tablicy jej rodaka Mendelejewa. Dziesięć wiader wody ożywionych przez wielką ewolucję albo przez naszego zaściankowego Boga.
Nic się nie stało. Sparzyliśmy się przypadkiem, gnani przez animalny instynkt w ustronnej ruinie, na splugawionych pijaństwem schodach. Wprowadziłem w jej organ rodny mój organ rodny, ona zawisła na zesztywniałych nogach o milimetr nad spaloną posadzką, rytmicznie rozgarniała bezwładnymi stopy kruchy złom tynku walający się po podłodze. Spod pleców sypało się wapno, w jej ciele zachodziła pospieszna reakcja chemiczno-elektryczna, wokół jej ciała wytwarzało się swoiste pole magnetyczne, które współdziałało z moim obszarem bioprądów. Potem nastąpił umowny rozkurcz systemów nerwowych i nic się nie stało, nic się nie stało.
Rozeszliśmy się swoimi ścieżkami w dżungli, która usycha i pustynnieje przed zagładą. Może już nigdy się nie spotkamy i nasze niespotkania również nic nie znaczą jak nasze sparzenia się pojedyncze albo wielokrotne. Nic się nie stało. Chwała Bogu, że nic się nie stało. To nieprawda. Coś się jednak stało. Ona szła ku mnie z miliona przypadków omijając miliony alternatyw i ja szedłem ku niej podobnym sposobem. Wiele gwiazd zapaliło się i zgasło w tym samym czasie, kiedy szliśmy sobie naprzeciw. Wiele małych wszechświatów urodziło się i skonało, zanim spotkaliśmy się w domu przeznaczonym na rozbiórkę, w którym leży spraraliżowany kombatant wielkiej wojny albo wojen następnych, co wstrząsają rytmicznie naszym miniaturowym globem. Ładne mi "nic się nie stało".
Powrót do góry
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Pią 22:55, 20 Lut 2009    Temat postu:

no proszę, czyli jednak można o miłości bez słodko-pierdzącego pitolenia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 23:02, 20 Lut 2009    Temat postu:

a co Ci aż tak bardzo przeszkadza w słodko pierdzącym pitoleniu Yapp?
Powrót do góry
SinNameOn
Ancymodr


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Kredy, czy tam Jury albo inszego Karbonu

PostWysłany: Pią 23:10, 20 Lut 2009    Temat postu:

Obudzili się o świcie tak mocno przytuleni do siebie, iż pierwszym uczuciem , jakiego doznali, było zdziwienie, że całą noc spali twardym i zdrowym snem, w którym nie przeszkadzała im bliskość. Chłopak poruszył się i podniósł na łokciu; patrzył przez chwilę na dziewczynę gorącymi oczyma, potem rzekł:

- Powiedz coś głośno, jeśli to wszystko naprawdę.

Dziewczyna roześmiała się. Objęła jego głowę nagimi ramionami i przytuliła go do siebie; była ciepła jak chleb. Przez chwilę słuchał twardego bicia jej serca, potem ona rzekła bardzo cicho:

-Myślisz, że to sen.

-Nic nie wiem - rzekł. - Ty nie wiesz, ile razy przez całą noc byłaś ze mną, mówiłaś do mnie, śmiałaś się do mnie; wyznawałaś mi takie rzeczy, o których marzyłem, a kiedy przychodziło rano i budziłem się, widziałem obok siebie puste miejsce. - Dotknął ręką jej twarzy i powiedział: - Kto wie?

- Ciągle myślisz, że to sen?

- Mówię ci: kto wie?

Popatrzyła na niego zmrużonymi oczyma. Wiedział, że chce mu coś powiedzieć i waha się. W nagłym strachu ścisnął jej rękę. Wtedy odezwała się:

- Więc wiesz, co zrób? Wstań i podejdź do lustra.

- Po co?

-Wstań, mówię ci.

Chłopak wstał. Podszedł do okna i odsunął firankę; dzień był jasny i czysty, dachy lśniły rosą; godzina była wczesna - zgrzytały dopiero pierwsze tramwaje. Chwilę patrzył w pustą ulicę, potem rzekł:

- Trochę się boję.

Wyskoczyła z łóżka; wzięła go za rękę i pociągnęła do lustra.

- Wierzysz teraz? - zapytała. - Sny gryzą duszę, ale nie szyję, mój drogi.

- Nie żałujesz tego?

- Czego?

- Nocy.

- Gdybym żałowała, nie wyglądałbyś tak, jak wyglądasz. Czy myślisz, że można kogoś tak kochać, jeśli się go nie pragnie?

- Myślałaś o mnie przedtem?

- Często.

- Chciałaś tego?

- Na pewno tak samo jak ty.

Uśmiechnął się gorzko.

- Skąd wiesz - rzekł - jak ja ciebie pragnąłem?

- O, wiem. Ja też muszę jakoś owinąć szyję, żeby ludzie nie zobaczyli.

Ogarnęło go straszne, żałosne wzruszenie - prawie żal.

- Tyle czasu - wybełkotał - czekałem na to wszystko, marzyłem... Aż strach pomyśleć, że to wszystko już się stało.

Podszedł do okna i znów spojrzał w ulicę. Nie chciał mówić, bał się słów. Z domów wychodzili do pracy pierwsi ludzie; znał ich wszystkich, była to mała piaszczysta uliczka - na takiej ulicy ludzie do dziś wzajemnie znają swoje sny. Wypełniony dziwnym, ciężkim uczuciem szczęścia, w które nie mógł jeszcze do tej chwili uwierzyć, milczał. Odwrócił się dopiero na dźwięk jej głosu. Stała za nim i dotykając twarzą jego pleców, mówiła:

- Pachniesz mlekiem jak mały piesek, tak śmiesznie. I oczy masz dziwne... - Wzięła w ręce jego twarz i powiedziała: - Naprawdę jesteś małym pieskiem. Żeby tak mogło zostać na zawsze. Z żadnym mężczyzną nie byłam tak szczęśliwa. Z nikim nie było mi tak dobrze jak z tobą. Przysięgam ci, nie śniło mi się nawet, że będę kiedyś taka szczęśliwa.

- Było ci dobrze? - zapytał czując, że serce z przerażenia podeszło mu aż do gardła.

- Och, nie pytaj - powiedziała. - Teraz mnie się zaczyna zdawać, że to wszystko jest po prostu złym snem.

- Złym?

- Bo żal tylko dobrych snów, kiedy one się kończą.

- Powiem ci, co masz zrobić.

- Podejść do lustra?

- Właśnie.

Roześmiali się oboje. Chłopak powiedział:

- Muszę już lecieć do roboty.

- Zjedz śniadanie.

- Nie mogę - rzekł i pokręcił ze smutkiem głową. - Ty wiesz, jak to jest, kiedy się człowiek spóźnia do roboty.

- Poczekaj, naszykuję ci coś, to weźmiesz z sobą.

Począł się ubierać; nie śmiał przy tym dotknąć własnego ciała. Czuł ją ciągle przy sobie; aż po czubki włosów wypełniony był owym dziwnym, cięższym od ołowiu, boleśniejszym od męki umierania, słodszym od najpiękniejszych wierszy uczuciem, jakie daje noc z kimś, na kogo czekało się przez tysiąc chwil, kogo pragnęło się przez wiele bezsennych nocy, kogo widziało się w każdej na ulicy spotkanej twarzy, kogo oczekiwało się przy każdym pukaniu do własnych drzwi; przez kogo nienawidziło się nieba, ziemi i ludzi; i przez kogo kochało się wszystko.

- Kiedy przyjdziesz? - spytała dziewczyna.

- Wieczorem. Będziesz czekać?

- Po co pytasz?

- Ciągle się boję.

- Przyjdę pierwsza do domu.

- Zaświeć światło, odsuń firankę i czekaj na mnie.

- Zaświecę światło, odsunę firankę i będę czekać na ciebie. A teraz powiem ci coś: nie będziemy się żegnać.

- Dlaczego?

- Nie chcę się z tobą rozstawać ani na moment.

Zamknął za sobą drzwi i zbiegł jak burza po schodach. Na ulicy zachłysnął się świeżym powietrzem. "Aaaa" - mruknął. Podniósł głowę do góry i machnął ręką. Potem ruszył szybko naprzód; do pracy miał spory kawałek drogi, a że było późno, musiał się śpieszyć. Przed jednym z domów przystanął i krzyknął:

- Heniek, chodź no tutaj, chodź no! - A że jak każdy warszawski cwaniaczek mówił jakby bez zębów, więc brzmiało to: "Enek, ono tutaj, ono!"

Wyszedł Heniek; był niski i krępy, twarz miał dobroduszną i szeroką. Ubrany był tak jak i chłopak - w czarny monterski kombinezon; kolorową koszulę rozpiętą miał na twardej szyi.

- Sie masz - powiedział. - Leciem, leciem. Wskoczymy jeszcze po Malinowszczaka i po pana Ceńka. Leciem, leciem. Już się w tym miesiącu dwa razy spóźniłem do roboty.

Szli szybko. Słońce stało już wysoko na niebie; drzewa, dachy, liście i trawa szybko obsychały z rosy. Ulicą szły kobiety; miały włosy w nieładzie, palta narzucone pośpiesznie na szlafroki, w rękach trzymały butelki, garnczki i dzbanki na mleko. Heniek powiedział:

- Wpadnij do nas dziś wieczór. Fanfan przyniesie adapter. Będzie flaszka.

- Nie mogę dziś wieczór - powiedział chłopak. - Dziś wieczór jestem zajęty.

- Będziesz u Baśki?

- Nie twoja głowa.

- Ach, Boże - powiedział marzycielsko Heniek. - Jaka to kochana dziewczyna. Ach, Boże, jak ja ją kochałem. Ona zawsze do mnie mówiła: "Ty pachniesz mleczkiem jak mały kotek".

- Kłamiesz, chamie!

- Żebym ja tak szczęście w życiu miał, widzisz! Ty przecież wiesz, że ja nigdy nie zasuwam satyry. Ona mówiła, że jestem podobny do małego, puszystego pieska. Spokojna twoja czaszka: ona starsza kurwa jak my złodzieje. Ach, Boże, jak ja ją kochałem! I rzuciła mnie.

- Nie mogła do ciebie tak mówić.

- Nie?

- Nie. A bo co?

- Poczekaj.

Stanęli przed jakimś domem. Heniek krzyknął:

- Malinowski, wychodź!

Malinowski wyszedł. Był to młody człowiek pełen werwy i gracji; nie trzeba dodawać, że jak wszyscy chłopcy czesał się na Fanfana, a że miał najładniejsze włosy, jemu to właśnie przypadł ów zaszczytny przydomek.

- Sie masz - powiedział Fanfan.

- Fanfan - rzekł Heniek. - Powiedz jemu, co ci mówiła Baśka, jak ci robiła fleta.

- Późno - powiedział Fanfan. - Mnie powiedzieli, że jak się jeszcze raz spóźnię, to podadzą mnie pod sprawę. Zawsze człowiek się późno kładzie i to wszystko z tego. Baśka to porządna dziewczyna, Heniek. Ja na nią nie dam złego słowa powiedzieć.

Heniek się zniecierpliwił.

- To nie o to chodzi - powiedział z zadyszką; szli szybko, a on miał najkrótsze nogi. - Czy ja ci mówię, żebyś na nią złe słowo powiedział? I ty wiesz, dlaczego ona mnie rzuciła. Ale ona tak zawsze pięknie mówiła.

Fanfan poczochrał czuprynę i rzekł:

- Ty jesteś moim małym, miodowym niedźwiadkiem.

- A o piesku?

- Pewnie, że był piesek - powiedział Fanfan. - Ona mówiła, że pachnę jak piesek, jak mały piesek. - Zwrócił się do chłopaka: - Ty, przyskocz do Heńka dziś wieczór. Pożyczę od szwagra adapter.

- Nie mogę - powiedział cicho chłopak. - Jestem zajęty dziś wieczór.

- Idzie pan Ceniek - powiedział Fanfan i krzyknął: - Panie Ceńku, poczekaj pan moment!

Pan Ceniek, mężczyzna idący przed nimi, zatrzymał się. Twarz miał kompletnie przepitą, oczy - krwawe.

- Sie masz - powiedział prztykając palcem w daszek czapki.

- Sie masz.

- Sie masz.

- O, Boże najdroższy - powiedział ochryple pan Ceniek. - Jak mnie strasznie pali. Żeby można było gdzie kupić piwa.

- Późno już. I tak będziemy jechać na cyckach. O tej porze tłok jak śmierć - powiedział chłopak.

Pan Ceniek popatrzył na niego przekrwionymi oczyma i rzekł ze współczuciem:

- Co ci jest kochany? Romans na tle osnuty, tak?

- Płyń pan dalej - powiedział chłopak.

- On się zrobił ostatnio bardzo dziwny - powiedział pan Ceniek z wyrazem męki na twarzy; dręczyło go ponure uczucie przepicia. Rzekł: - Musisz sobie ładną dziewczynę skosić. Przejdzie.

- Fakt - rzekł Fanfan i splunął.

- On ma ładną dziewczynę - rzekł Heniek. - Pan zna tę jego lalkę, panie Ceńku?

- Która? Chryste, jak mi się pić chce.

- Ta z rogu.

- Baśka?

- Fakt.

- Mowa - powiedział pan Ceniek i jego skrzywiona twarz wypogodziła się przez chwilę. - Żebyś ty tyle zdrowia miał, ile ja na niej straciłem. To najładniejsza lalka tutaj, na Marymoncie. Czekaj, czekaj. Jak ona zawsze do mnie mówiła?... Jezu, ja zdechnę z pragnienia!

- Mleka, panie Ceńku. Najlepsze po przepiciu mleko - powiedział Fanfan.

- Niech to cholera weźmie - zachrypiał pan Ceniek i znów skrzywił twarz jak po wypitym occie. - Właśnie o mleku. Wszystkie one coś mówią. Jak byłem w waszych latach, to akurat zaczynałem kosić. Wtedy jeszcze każda dziewczyna mówiła, że jesteś drugi. Mowa. A pierwszy to był zawsze jakiś partyzant, który zginął, ma się rozumieć, w lesie. A już rok później, jak się las skończył, to one mówiły, że ten partyzant albo siedzi w kiciu, albo go UB rozłupało. Mowa. "Kiedy byłam młoda, spotkałam żołnierza, który codziennie patrzył w oczy śmierci, a ja mu chciałam dać trochę szczęścia, bo przeczucie mnie mówiło, że zginie..." I tak dalej. Mowa. Śliczne historyjki! Mnóstwo takich słyszałem w życiu. Wtedy każda dziewczyna miała swojego porucznika Bogdana w AK. Tamta tego nie miała, bo jest za młoda. Ale też do mnie wstawiała takie słodkie gadki, że ją kosiłem i płakałem; jestem trunkowy, mam miękkie serce. Mowa, trawa, Warszawa.

- To nie o to chodzi - powiedział z rozpaczą chłopak. - To nie o to wszystko chodzi. Ale panie Ceńku, czy ona panu mówiła, że z żadnym mężczyzną nie było jej tak dobrze jak z panem? Mówiła?

- Mówiła - powiedział pan Ceniek.

- Mówiła - powiedział Fanfan.

- Mówiła - powiedział Heniek.

- Czy mówiła, że nawet jej się nie śniło, że może być tak szczęśliwa z mężczyzną?

- Mówiła.

- Mówiła.

- Mówiła.

- Czy żegnała się z wami, jak wychodziliście rano do roboty?

- Nie - powiedział Fanfan. - Myśmy się nigdy nie żegnali.

- Nie - rzekł Heniek i jego brzydka twarz zrobiła się smutna.

- Nie - powiedział pan Ceniek. - Czekajcie: krzyknę na szwagra. Późno już, późno, cholera.

Stanęli przed jakimś domem. Był to stary, ohydny, obdrapany dom; jeden z tych domów, przed którym wystarczy, abyś stanął i raz spojrzał, a zobaczysz kupę nieszczęść i marzyć będziesz, aby drzwi tego domu na zawsze były zamknięte przed tobą. Przy piaszczystych i krzywych ulicach dzielnicy zwanej Marymont jest jeszcze wiele, wiele takich domów. - Ja już pójdę - powiedział chłopak. - Mam jeszcze coś załatwić. Nie będę czekał na pańskiego szwagra. Na razie, do wieczora.

- Miałeś przecież nie przyjść - powiedział Heniek. - Miałeś coś sobie załatwić wieczorem.

- Przyjdę - powiedział chłopak. - Załatwię to teraz. Najwyżej mnie wyleją z roboty.

- Ważna sprawa?

- Nie twoja głowa. Skombinuj ten adapter, Fanfan. Sie masz! - powiedział i odszedł w kierunku, skąd przyszli.

- Sie masz - rzekł Fanfan.

- Sie masz - rzekł Heniek.

- Sie masz - powiedział pan Ceniek i znów skrzywił się straszliwie. Potem rzekł kręcąc głową: - Co mu się stało, do cholery? Taki był z niego chłopak-równiacha... Pomóżcie mu jakoś. On sobie musi znaleźć jakąś dziewczynę, żeby go pokochała, żeby mu powiedziała coś dobrego, coś świętego. Jak Boga kocham, że mu jest potrzebna taka dziewczyna. Pomóżcie mu. Jesteście jego kolegami czy nie, do cholery?


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 23:25, 20 Lut 2009    Temat postu:

o w morde, straszy na trzydziestki.fora.pl
Powrót do góry
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Pią 23:55, 20 Lut 2009    Temat postu:

zadziora napisał:
o w morde, straszy na trzydziestki.fora.pl
e tam, jedna Zadziora wiosny nie czyni Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 23:58, 20 Lut 2009    Temat postu:

yapp napisał:
zadziora napisał:
o w morde, straszy na trzydziestki.fora.pl
e tam, jedna Zadziora wiosny nie czyni Tongue out (1)

sie wie, że nie, ale już w za przeproszeniem kupie z yappem i Sinem, od razu jakoś cżłowiekowi cieplej i raźniej i miłośniej
Powrót do góry
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Sob 0:04, 21 Lut 2009    Temat postu:

zadziora napisał:
ale już w za przeproszeniem kupie z yappem i Sinem, od razu jakoś cżłowiekowi cieplej i raźniej i miłośniej
no ta, od razu trójkąt montuje Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SinNameOn
Ancymodr


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Kredy, czy tam Jury albo inszego Karbonu

PostWysłany: Sob 0:08, 21 Lut 2009    Temat postu:

yapp napisał:
zadziora napisał:
ale już w za przeproszeniem kupie z yappem i Sinem, od razu jakoś cżłowiekowi cieplej i raźniej i miłośniej
no ta, od razu trójkąt montuje Tongue out (1)


i to w stylu Dirty Sanchez


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Sob 0:10, 21 Lut 2009    Temat postu:

no dobra, pomarzcie, za to Was właśnie kocham, pierdoły, dobrej nocy Tongue out (1)

Ostatnio zmieniony przez zadziora dnia Sob 0:14, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
SinNameOn
Ancymodr


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Kredy, czy tam Jury albo inszego Karbonu

PostWysłany: Sob 0:16, 21 Lut 2009    Temat postu:

zadziora napisał:
no dobra, pomarzcie, za to Was właśnie kocham, pierdoły, dobrej nocy Tongue out (1)


co mamy pomazac?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Sob 0:21, 21 Lut 2009    Temat postu:

SinNameOn napisał:
zadziora napisał:
no dobra, pomarzcie, za to Was właśnie kocham, pierdoły, dobrej nocy Tongue out (1)


co mamy pomazac?

a za przeproszeszniem- ch.. wie- głowy se popiołem pomażcie Tongue out (1)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin