Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Oskary, Oskary!
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:33, 22 Lut 2015    Temat postu: Oskary, Oskary!

To już dzisiaj Właśnie wyczytałem w necie, że jeśli to fałszywe dziecko z American Sniper nie dostanie nominacji w kategorii Najlepsze Drugoplanowe Sztuczne Dziecko, to niektórzy się poważnie oburzą.

Moim faworytem jest Birdman - to lecę poszukać popcornu i chusteczek.

ps. Aaa, no i za Idę trzymam kciuki, chociaż podobno przedstawia Polaków jako Żydożerców wyssanych z mlekiem matki, czy jakoś tak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Nie 20:45, 22 Lut 2015    Temat postu:

Trzeba będzie w końcu obejrzeć tę Idę.
Trudno mi się zmobilizować do włączenia niektórych filmów i to przy świadomości, że dobry film zawsze się obroni, choćby to miał być ponad dwugodzinny obraz o maklerze giełdowym, o jazzmanie, który na dobrą sprawę nie robi nic innego, tylko wali w perkusję, czy przyszłej zakonnicy w trakcie poszukiwania swojej tożsamości...
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:47, 22 Lut 2015    Temat postu:

Ja też trzymam za "Idę" ze względów czysto patriotycznych bo nie widziałam, a w najgorszym razie za tę polską kostiumografkę co projektowała kostiumy do "Czarownicy" - rety, przez tę politykę zapomniałam jak się nazywa...
Coś czuję, że ona tego Oskara dostanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
melpomena
zła kobieta


Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 9156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 475 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:08, 22 Lut 2015    Temat postu:

flykiller napisał:
Trzeba będzie w końcu obejrzeć tę Idę.


Fly, kup żywca i zajrzyj na 101 filmów. Z tego co się orientuję akcja trwa do końca lutego.

Ja jak zwykle idę spać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:09, 23 Lut 2015    Temat postu:

umyślny przysłał info, że Julianne Moore dostanie Oskara za "Still Alice", więc co prędzej z panem Józkiem pobiegliśmy do interneta, żeby owe dzieło wypożyczyć i obejrzeć.

"Wciąż Alicja" - tak powinienen zostać przetłumaczony tytuł. Rzeczywiście zagrała koncertowo, ale i temat jest do pewnego stopnia samograjem - inteligentna, wykształcona kobieta zaczyna się rozpadać, profesor lingwistyki staje się mumią, która potrafi wydukać z trudem niektóre tylko słowa i jak to ciele gapi się na malowane wrota świata. Chusteczki się przydały, rzetelna robota scenarzystów, reżysera oraz doskonała gra aktorska (włączając w to zdziadziałego Baldwina).

[link widoczny dla zalogowanych]

Na marginesie można by powiedzieć, że sama historia pokazuje wielowymiarowo: a) jak zapyziałym krajem jest Polska (chory, który sugeruje dzieciom zrobić badania genetyczne, bo być może odziedziczyli ten sam gen - 50% szansy), b) jak zaobony o nieśmiertelnej duszy zderzają się ze współczesną medycyną, która na obrazkach pokazuje jakie procesy w mózgu doprowadzają do jego degradacji (i śmierci duszy Tongue out (1)). Mogliby jeszcze znaleźć jakieś lekarstwo, zamiast obłapiać chętne studentki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neonek
gryzący opar przedwieczorny


Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:40, 23 Lut 2015    Temat postu:

,,Ida,,...

A mi się wydaje trafną recezją:

,,Jak tylko poinformowano o nominacji tego filmu do nagrody to wiedziałem ,że statuetka do nich trafi bezkolizyjnie.
Można było każdą kasę stawiać bo prawdopodobieństwo sukcesu było równe 1. Gloryfikacja bestii stalinizmu, Polacy jako śmierdzący, chciwy motłoch bez skrupułów gotowy zarżnąć żydowskich współobywateli dla zysku, wypranie z niemieckiego kontekstu realiów okupacji ,czego chcieć więcej?
Samo przemówienie Pawlikowskiego na gali też wielce symptomatyczne. Mówił długo, bez sensu, bez cienia godności, żenujące wstawki (Polacy pijacy) przyprawiały o mdłości.
Michnikowszczyzna ma swój sukces, Polska kolejną klęskę. Smutny dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:57, 23 Lut 2015    Temat postu:

Ja dla odmiany widziałam ten film już jakiś czas temu i nie miałam takich jasnych jednorodnych odczuć. Film o ludziach, trudnych czasach, wyborach, bez oceniania i gloryfikowania. Pogratulować tym którzy nie widzieli a wiedzą dokładnie o czym Applause

I tak sadzę, że na film składa się wiele części, treść, obraz, dźwięk, gra aktorów, i w tym przypadku nagroda za całość, ewidentnie.

edit: czy tylko mnie się ten film kojarzy z włoskim neorealizmem fimowym?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez letnisztorm dnia Pon 9:02, 23 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:38, 23 Lut 2015    Temat postu:

Najniezależniejsze media napisał:

Wybory Oskarów zostały sfałszowane. Wewnętrzne sondaże PiS jednoznacznie wskazywały na "Smoleńsk" A.Gargas przewagą 80% głosujących - jak wytłumaczyć tak nieoczekiwaną zmianę preferencji ? Na następną galę PiS będzie domagało się wprowadzenia mężów zaufania a tymczasem wysuwa postulat powołania prof. Glińskiego na Technicznego Przewodniczącego Kapituły. "To jedyny sposób na uczciwe rozdanie Oskarów" - mówi Jarosław Kaczyński


A ja filmu nie oglądałem i obejrzę dopiero jak w telewizorni zapodadzą - coś mi się wydaje że to flaki z olejem i szczęka od ziewania może się zaklinować...
Grunt że mamy Oskara - pierwszy taki od... kiedy ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:44, 23 Lut 2015    Temat postu:

Ależ się cieszę!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:52, 23 Lut 2015    Temat postu:

Cieszę się, że polski film ma Oskara.
Dla mnie ten film ma szczególny wymiar. Obejrzałem go w połowie stycznia. Po raz pierwszy od bardzo wielu lat, po obejrzeniu filmu przeżywałem go i nadal przeżywam. To nie tylko szczególna estetyka obrazu. To nie tylko fakt, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zobaczyłem film bez trików komputerowych, superobiektywów i superujęć. W tym filmie liczy się to co aktor gra przed kamerą, która z artystycznym wyczuciem jest ustawiona w miejscu najwłaściwszym - takim, by treść filmu nadal pozostawała najważniejsza. Po prostu jest aktor, jest kamera i jest prawda "czasu i prawda ekranu". To była moja pierwsza myśl po kilku minutach oglądania.
Napisałem, że przeżywam go dotąd. Przyczyną jest to, że zobaczyłem znowu tę Polskę z mojego dzieciństwa, która pojawia się czasem pod zamkniętymi powiekami. Polskę szarą, siermiężną, chwilami wręcz brzydką ale jakże naturalną. Te krzywe drogi brukowane kamieniem polnym, odrapane domy, zawodzący saksofon na obskurnym dancingu, zarośnięty wiejski cmentarzyk. Wychowałem się Poznaniu - dużym mieście, ale jego podmiejskie fragmenty nie różniły się od tych małomiasteczkowych.
Wspaniała - jakby mimochodem zarsowana "muzyczna prawda" z tamtych lat. Dancingowy zespół grający w oparach alkoholu do kotleta, po wyjściu gości gra wspaniały radosny jazz tylko dla siebie. Są też ludzie szarzy, zatroskani ale chociaż rzadko uśmiechnięci, to spokojni i nie zabiegani. I ta cisza, spokój...
Przy okazji, na marginesie pewych sytuacji filmowych uśmiechnąłem się. Nie zmieniła się policja - wtedy MO. We własnym mniemaniu wszechmocna, na widok odpowiedniej legitymacji "mięknąca" i pomocna...
Myślę, że gdyby ten film został wykonany w kolorach, straciłby mnóstwo z prawdy.
Nigdy nie byłem wielkim kinomanem, choć poruszony byłem wieloma filmami i niektóre oglądałem nawet kilkakrotnie. To były czasy filmów Felliniego, Antonioniego i innych wielkich filmowców minionych czasów. Na długi czas zniechęciły mnie do kina cukierkowe bajki z nakładami co najmniej kilkudziesięciu milionów dolarów, zawierające papkę dla oczu i dla rozumu. Po wyciągnięciu mnie przez znajomych parę lat temu na Mamma Mia, szerokim łukiem wręcz omijałem kino.
Ten film pamiętam w każdym szczególe i uwierzyłem, że znowu warto zacząć oglądać filmy.
Pewnie obejrzę go jeszcze raz ale dopiero wtedy, gdy przestanie być modny tylko dlatego, że dostał Oskara.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:55, 23 Lut 2015    Temat postu:

Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:
Najniezależniejsze media napisał:

Wybory Oskarów zostały sfałszowane. Wewnętrzne sondaże PiS jednoznacznie wskazywały na "Smoleńsk" A.Gargas przewagą 80% głosujących - jak wytłumaczyć tak nieoczekiwaną zmianę preferencji ? Na następną galę PiS będzie domagało się wprowadzenia mężów zaufania a tymczasem wysuwa postulat powołania prof. Glińskiego na Technicznego Przewodniczącego Kapituły. "To jedyny sposób na uczciwe rozdanie Oskarów" - mówi Jarosław Kaczyński


A ja filmu nie oglądałem i obejrzę dopiero jak w telewizorni zapodadzą - coś mi się wydaje że to flaki z olejem i szczęka od ziewania może się zaklinować...
(...)


De gustibus....
Szok!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neonek
gryzący opar przedwieczorny


Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:07, 23 Lut 2015    Temat postu:

Ida - majstersztyk manipulacji.

Podobno artyści podczas pracy twórczej nawiązują kontakt z jakąś wyższą rzeczywistością. Niektórzy z nich twierdzą nawet, że za ich pośrednictwem przemawia do ludzi jakaś potężna siła, że oni sami są jedynie narzędziem przez tą siłę kierowanym. Zastanawiam się więc jaka siła kierowała Pawłem Pawlikowskim i Rebeccą Lenkiewicz podczas pisania scenariusza do tego filmu…


Obawiam się, że nie był to niestety Duch Prawdy lecz raczej Demon Manipulacji. Stworzona przez tą parę scenarzystów piękna postać Idy spełnia jedynie funkcję jasnego tła, na którym mają być wyraźnie wyeksponowane pozytywne, ludzkie cechy głównej bohaterki tego filmu, jaką jest Wanda Gruz – stalinowska sędzina, skazująca w latach pięćdziesiątych na śmierć niewinnych ludzi, którzy z powodów politycznych byli niewygodni dla komunistycznej władzy.

To bardzo szlachetne ze strony scenarzystów, że tworząc swój scenariusz wyszli z założenia, że w każdym człowieku, nawet tym, który dokonał strasznych czynów, można doszukać się pokładów dobra i że źródłem jego okrutnego postępowania mogą być krzywdy zaznane przez niego w przeszłości. Szkoda tylko, że w celu wyrażenia tego szlachetnego przekazu, scenarzyści skonstruowali swą opowieść w taki sposób, aby płynął z niej następujący wniosek : niesprawiedliwość trudnych czasów stalinowskich była jedynie pokłosiem prawdziwego ZŁA, którym był rozgrywający się na polskich ziemiach koszmar Holocaustu, dokonanego na ludności żydowskiej przez niemieckiego okupanta przy czynnym udziale Polaków.

Właściwie to nawet wątek niemieckiego okupanta został tu sprytnie pominięty, aby tym jaskrawiej wydobyć na światło dzienne współodpowiedzialność Polaków za zbrodnię ludobójstwa.

Kino jest rodzajem sztuki szczególnie podatnym na manipulację. Poprzez delikatne przesunięcie akcentów, poprzez takie a nie inne zainscenizowanie na planie sceny zapisanej wcześniej na papierze, poprzez odpowiedni dobór słów padających z ekranu, można sprawić, że stosunek emocjonalny widza do prezentowanych mu postaci i sytuacji może ulec zmianie o sto osiemdziesiąt stopni. Podam dla przykładu dwie sceny z „Idy”. Scena pierwsza (trwająca zaledwie czterdzieści sekund, 09:05-09:45) przedstawia rozprawę sądową. Ubrana w togę Wanda Gruz siedzi za stołem sędziowskim i słucha w milczeniu wywodów śmiesznego prokuratora, który stara się dowieść, że fakt zamordowania człowieka szablą należącą do piłsudczyka jest wyrazem antysocjalistycznych poglądów oskarżonego. Scena ta jest celowo zrealizowana w ten sposób, by nadać jej humorystyczny charakter. Chodzi o to, by widz pomyślał sobie z lekkim rozbawieniem : „ale to były głupie czasy”, zamiast pomyśleć : „był to czas strasznego terroru, nie ustępujący swą grozą czasom okupacji niemieckiej, czas, w którym rosyjscy najeźdźcy, rękami żydowskich kolaborantów, zamordowali znaczną część elity polskiego narodu”. Dodatkowo scena ta ma bardzo niejednoznaczny wydźwięk, bo została celowo skonstruowana w ten sposób, by widz nie wiedział, czy facet siedzący na ławie oskarżonych jest istotnie mordercą, czy też jesteśmy świadkami jednego z tak zwanych procesów pokazowych, opartych na sfingowanych zarzutach.

Jakże odmienny charakter ma scena przedstawiająca ekshumację szczątków zamordowanych przez Skibów Lebensteinów. Scena jest długa, trwa dwie minuty i czterdzieści pięć sekund (47:55-50:40) i jest z całą pewnością najmocniejszą sceną w filmie pod względem siły oddziaływania emocjonalnego. Skruszony zabójca siedzi ze spuszczoną głową na dnie głębokiego dołu i niczym na spowiedzi podaje drastyczne szczegóły swego zbrodniczego czynu. Widz patrzy na to ze zgrozą, a w jego umyśle krystalizuje się upiorna wizja bezlitosnego oprawcy zabijającego siekierą niewinne żydowskie dziecko.

Dziewicza, nieskalana grzechem i nieuświadomiona Ida opuszcza klasztor, by wyjść na spotkanie z Prawdą. Zastanówmy się tylko, jaką to prawdę twórcy scenariusza mieli na myśli. Czy chodziło im o gorzką prawdę, mówiącą, że niedawne ofiary okrutnej eksterminacji bardzo szybko potrafiły przeobrazić się w bezwzględnych katów? Na pewno nie. Gdyby tak było, to scenarzyści umieściliby w tekście sceny ukazujące bestialstwo i perfidię stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa. Zamiast mocnych, zapadających w pamięć scen, otrzymujemy jedynie rzucone mimochodem krótkie zdania : „Kiedyś byłam prokuratorem. Duże publiczne procesy. Wysłałam nawet kilka osób na śmierć. Krwawa Wanda to ja”. Zdania te wypowiedziane są przez Agatę Kuleszę w bardzo znaczący sposób, z ironią i takim tonem, jakby opowiadała o tym, że w młodości robiła różne głupoty, o których już nie warto dzisiaj wspominać. Kwituje zresztą swą wypowiedź jednoznacznie brzmiącymi słowami : „Przeminęło z wiatrem”. Nic więc dziwnego, że jej wyznanie nie robi zbyt dużego wrażenia na Idzie, która po krótkiej pauzie daje dowód na to, że jej myśli skupione są na jej prywatnych sprawach, związanych z wyjaśnieniem losów jej nieznanych rodziców. Ida nie drąży tematu ponurej przeszłości swej ciotki, lecz pyta : „I co będzie jak znajdziemy tego Szymona?”. Dokładnie tak samo jak Ida reaguje na słowa Wandy widz (zwłaszcza młody, mający często spore braki w zakresie wiedzy historycznej), po którym spływają one jak woda po kaczce, bo naczelną zasadą przekazu filmowego jest operowanie obrazem o dużej sile wyrazu, a nie oddziaływanie poprzez nawet najstaranniej dobrane frazy wkładane w usta aktorów.

Twórcy filmu kreują postać Wandy Gruz z jednej strony na bezwolną ofiarę bezwzględnej Historii, a z drugiej strony na doświadczoną kobietę, dobrze znającą wszystkie kolory życia i w związku z tym doskonale nadającą się do roli przewodniczki po Drodze Do Prawdy, na którą nieśmiało wkracza jej niewinna siostrzenica.

Filmowa Wanda, to typ kobiety, o której zwykło się mówić : „równa babka”. Jest bezpośrednia, ma poczucie humoru, lubi się zabawić. W pierwszym kontakcie może robić wrażenie osoby oschłej, niesympatycznej i nieprzystępnej, ale jednocześnie, zarówno Ida, jak i widzowie, otrzymują liczne sygnały świadczące o jej wrażliwości i dojrzałości emocjonalnej.
Jakże ludzka wydaje się postać tej kobiety w zestawieniu z ukazanymi w filmie postaciami polskich chłopów. Zarówno Szymon Skiba, jego syn Feliks, jak i jego żona Kaśka, bardziej przypominają nędzne szczury niż istoty ludzkie. Kierują nimi jedynie dwa uczucia : chciwość i strach. Nie mają wyrzutów sumienia. Boją się tylko, żeby prawda o tym, co zrobili nie wyszła na jaw i żeby nie przegnano ich z gospodarstwa przejętego po zamordowanych Lebensteinach.

W latach sześćdziesiątych, w których dzieje się akcja „Idy”, Wanda Gruz nie pełni już żadnej ważnej funkcji publicznej, jest prawdopodobnie prokuratorem w stanie spoczynku. Niemniej jednak nadal posiada wpływy i znajomości wystarczające do tego, by w dotkliwy sposób zemścić się na zabójcach swej rodziny. Wanda mówi przecież do Feliksa : „Mogę cię zniszczyć”. Wspaniałomyślnie nie robi tego jednak, gdyż pojawienie się w jej życiu czystej niczym anioł Idy uruchomiło w jej psychice skomplikowany mechanizm autorefleksji, który przez lata zalegał bezużytecznie w zakurzonym magazynie jej podświadomości. Ta autorefleksja prowadzi ją do uświadomienia sobie swej życiowej klęski i do podjęcia decyzji o samobójstwie. Scenarzyści zadbali więc o to, aby samobójstwo Wandy nie było ucieczką od życia znudzonej alkoholiczki, która nie potrafi pogodzić się z faktem, że lata jej świetności minęły bezpowrotnie, lecz uroczystym aktem końcowym przedstawienia, jakim było jej dziwne życie, któremu w ostatnim momencie zdołała nadać sens, poprzez odkrycie Prawdy i przekazanie tej Prawdy następnemu pokoleniu.

Można zadać pytanie : „Na jakiej postaci historycznej wzorowali się autorzy scenariusza, tworząc na papierze postać Wandy Gruz?” Czy była to Helena Wolińska-Brus, okryta złą sławą prokuratorka, oskarżająca w ważnych procesach politycznych okresu stalinowskiego? Raczej nie, gdyż pani ta do końca życia nie wyraziła skruchy za swe zbrodnie i w roku 2008 zmarła w Oksfordzie śmiercią naturalną. Podobnie zatwardziała w swych przekonaniach aż do grobowej deski pozostała sędzina Maria Gurowska, która skazała na karę śmierci generała Fieldorfa. Może więc twórców zainspirowała osoba Julii Brystiger, ps. Krwawa Luna, która słynęła z zadawania sadystycznych tortur przesłuchiwanym młodym więźniom? Ten trop wydaje się najwłaściwszy, zważywszy, że ta oddana funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa pod koniec swego życia przeszła całkowitą przemianę duchową i odeszła z tego świata jako głęboko wierząca katoliczka. W 1997 nakręcono o niej nawet film dokumentalny „Świat Luny” w reżyserii Ignacego Szczepańskiego.
Brystiger, jako kobieta wykształcona i posiadająca skomplikowaną osobowość z pewnością świetnie nadawałaby się na bohaterkę interesującego filmu fabularnego. Dlaczego więc pan Paweł Pawlikowski i pani Rebecca Lenkiewicz nie zdecydowali się na zrobienie o niej filmu biograficznego? Odpowiedź jest oczywista. Ten numer by po prostu nie przeszedł, bo na twórców posypałyby się gromy ze strony różnych środowisk, niekoniecznie tylko prawicowych. Jak więc można dzisiaj próbować w kinie rehabilitować lub chociażby przedstawiać w pozytywnym świetle stalinowskie bestie pochodzenia żydowskiego w taki sposób, żeby opinia publiczna „łyknęła” taki kontrowersyjny przekaz bez sprzeciwu? Czy jest na to jakiś sposób? Okazuje się, że jest. Należy stworzyć postać anielską, która swym zbawiennym światłem opromieni mroczne wnętrze tajemniczej pani prokurator. Dodatkowo należy całość pięknie sfotografować, okrasić odpowiednią oprawą muzyczną i główne role powierzyć utalentowanym aktorom, którzy użyją swych umiejętności w taki sposób, by historia była dla widza maksymalnie wiarygodna. Międzynarodowy sukces „Idy” świadczy o tym, że taka sprytna strategia okazała się „strzałem w dziesiątkę”.

Nie jestem całkowitym wrogiem manipulacji w sztuce. Dopuszczam możliwość zastosowania manipulacji w obrębie fikcyjnej, całkowicie wykreowanej przez twórcę rzeczywistości, jeśli służy ona wyższym celom, na przykład uwrażliwieniu widza na jakieś problemy dzisiejszego świata. Manipulacja nie może jednak dotyczyć tuszowania pewnych niewygodnych faktów historycznych, bo traci ona wówczas znamiona zabiegu artystycznego i staje się zwyczajnym fałszowaniem prawdy, które ze sztuką nie ma nic wspólnego.

Na koniec dodam tylko, że nie należę bynajmniej do szeregów Obrońców Krzyża Smoleńskiego, ani innej prawicowej grupy zrzeszającej klerykalno-antysemickich oszołomów. Zawsze bliższe były mi poglądy lewicowe. Nie mam również absolutnie nic przeciwko Żydom. Wręcz przeciwnie. Jestem po prostu typem kinomana szczególnie uwrażliwionego na próby wciskania mu kitu i robienia z niego balona. Nie zamierzam dochodzić przyczyn, dla których pan Pawlikowski i pani Lenkiewicz zdecydowali się na zastosowanie w scenariuszu tej wyrafinowanej manipulacji. Nie interesuje mnie tak naprawdę to, czy stoi za nimi jakieś potężne żydowskie lobby, czy też był to wyłącznie ich samodzielny pomysł. Dla mnie, jako kinomana, liczy się jedynie fakt, że dostrzegłem w tym filmie coś bardzo niefajnego, nieszczerego, ukrytego sprytnie pod atrakcyjnym plastycznie płaszczykiem.

Wobec podobnych zagrywek będę zawsze nastawiony negatywnie i zawsze będę przyznawał tego typu produkcjom symboliczną jedną gwiazdkę, bez względu na to, czy posiadać będą one jakieś dodatkowe walory artystyczne, czy też nie.


autocoto


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neonek
gryzący opar przedwieczorny


Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:07, 23 Lut 2015    Temat postu:

Ida - majstersztyk manipulacji.

Podobno artyści podczas pracy twórczej nawiązują kontakt z jakąś wyższą rzeczywistością. Niektórzy z nich twierdzą nawet, że za ich pośrednictwem przemawia do ludzi jakaś potężna siła, że oni sami są jedynie narzędziem przez tą siłę kierowanym. Zastanawiam się więc jaka siła kierowała Pawłem Pawlikowskim i Rebeccą Lenkiewicz podczas pisania scenariusza do tego filmu…


Obawiam się, że nie był to niestety Duch Prawdy lecz raczej Demon Manipulacji. Stworzona przez tą parę scenarzystów piękna postać Idy spełnia jedynie funkcję jasnego tła, na którym mają być wyraźnie wyeksponowane pozytywne, ludzkie cechy głównej bohaterki tego filmu, jaką jest Wanda Gruz – stalinowska sędzina, skazująca w latach pięćdziesiątych na śmierć niewinnych ludzi, którzy z powodów politycznych byli niewygodni dla komunistycznej władzy.

To bardzo szlachetne ze strony scenarzystów, że tworząc swój scenariusz wyszli z założenia, że w każdym człowieku, nawet tym, który dokonał strasznych czynów, można doszukać się pokładów dobra i że źródłem jego okrutnego postępowania mogą być krzywdy zaznane przez niego w przeszłości. Szkoda tylko, że w celu wyrażenia tego szlachetnego przekazu, scenarzyści skonstruowali swą opowieść w taki sposób, aby płynął z niej następujący wniosek : niesprawiedliwość trudnych czasów stalinowskich była jedynie pokłosiem prawdziwego ZŁA, którym był rozgrywający się na polskich ziemiach koszmar Holocaustu, dokonanego na ludności żydowskiej przez niemieckiego okupanta przy czynnym udziale Polaków.

Właściwie to nawet wątek niemieckiego okupanta został tu sprytnie pominięty, aby tym jaskrawiej wydobyć na światło dzienne współodpowiedzialność Polaków za zbrodnię ludobójstwa.

Kino jest rodzajem sztuki szczególnie podatnym na manipulację. Poprzez delikatne przesunięcie akcentów, poprzez takie a nie inne zainscenizowanie na planie sceny zapisanej wcześniej na papierze, poprzez odpowiedni dobór słów padających z ekranu, można sprawić, że stosunek emocjonalny widza do prezentowanych mu postaci i sytuacji może ulec zmianie o sto osiemdziesiąt stopni. Podam dla przykładu dwie sceny z „Idy”. Scena pierwsza (trwająca zaledwie czterdzieści sekund, 09:05-09:45) przedstawia rozprawę sądową. Ubrana w togę Wanda Gruz siedzi za stołem sędziowskim i słucha w milczeniu wywodów śmiesznego prokuratora, który stara się dowieść, że fakt zamordowania człowieka szablą należącą do piłsudczyka jest wyrazem antysocjalistycznych poglądów oskarżonego. Scena ta jest celowo zrealizowana w ten sposób, by nadać jej humorystyczny charakter. Chodzi o to, by widz pomyślał sobie z lekkim rozbawieniem : „ale to były głupie czasy”, zamiast pomyśleć : „był to czas strasznego terroru, nie ustępujący swą grozą czasom okupacji niemieckiej, czas, w którym rosyjscy najeźdźcy, rękami żydowskich kolaborantów, zamordowali znaczną część elity polskiego narodu”. Dodatkowo scena ta ma bardzo niejednoznaczny wydźwięk, bo została celowo skonstruowana w ten sposób, by widz nie wiedział, czy facet siedzący na ławie oskarżonych jest istotnie mordercą, czy też jesteśmy świadkami jednego z tak zwanych procesów pokazowych, opartych na sfingowanych zarzutach.

Jakże odmienny charakter ma scena przedstawiająca ekshumację szczątków zamordowanych przez Skibów Lebensteinów. Scena jest długa, trwa dwie minuty i czterdzieści pięć sekund (47:55-50:40) i jest z całą pewnością najmocniejszą sceną w filmie pod względem siły oddziaływania emocjonalnego. Skruszony zabójca siedzi ze spuszczoną głową na dnie głębokiego dołu i niczym na spowiedzi podaje drastyczne szczegóły swego zbrodniczego czynu. Widz patrzy na to ze zgrozą, a w jego umyśle krystalizuje się upiorna wizja bezlitosnego oprawcy zabijającego siekierą niewinne żydowskie dziecko.

Dziewicza, nieskalana grzechem i nieuświadomiona Ida opuszcza klasztor, by wyjść na spotkanie z Prawdą. Zastanówmy się tylko, jaką to prawdę twórcy scenariusza mieli na myśli. Czy chodziło im o gorzką prawdę, mówiącą, że niedawne ofiary okrutnej eksterminacji bardzo szybko potrafiły przeobrazić się w bezwzględnych katów? Na pewno nie. Gdyby tak było, to scenarzyści umieściliby w tekście sceny ukazujące bestialstwo i perfidię stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa. Zamiast mocnych, zapadających w pamięć scen, otrzymujemy jedynie rzucone mimochodem krótkie zdania : „Kiedyś byłam prokuratorem. Duże publiczne procesy. Wysłałam nawet kilka osób na śmierć. Krwawa Wanda to ja”. Zdania te wypowiedziane są przez Agatę Kuleszę w bardzo znaczący sposób, z ironią i takim tonem, jakby opowiadała o tym, że w młodości robiła różne głupoty, o których już nie warto dzisiaj wspominać. Kwituje zresztą swą wypowiedź jednoznacznie brzmiącymi słowami : „Przeminęło z wiatrem”. Nic więc dziwnego, że jej wyznanie nie robi zbyt dużego wrażenia na Idzie, która po krótkiej pauzie daje dowód na to, że jej myśli skupione są na jej prywatnych sprawach, związanych z wyjaśnieniem losów jej nieznanych rodziców. Ida nie drąży tematu ponurej przeszłości swej ciotki, lecz pyta : „I co będzie jak znajdziemy tego Szymona?”. Dokładnie tak samo jak Ida reaguje na słowa Wandy widz (zwłaszcza młody, mający często spore braki w zakresie wiedzy historycznej), po którym spływają one jak woda po kaczce, bo naczelną zasadą przekazu filmowego jest operowanie obrazem o dużej sile wyrazu, a nie oddziaływanie poprzez nawet najstaranniej dobrane frazy wkładane w usta aktorów.

Twórcy filmu kreują postać Wandy Gruz z jednej strony na bezwolną ofiarę bezwzględnej Historii, a z drugiej strony na doświadczoną kobietę, dobrze znającą wszystkie kolory życia i w związku z tym doskonale nadającą się do roli przewodniczki po Drodze Do Prawdy, na którą nieśmiało wkracza jej niewinna siostrzenica.

Filmowa Wanda, to typ kobiety, o której zwykło się mówić : „równa babka”. Jest bezpośrednia, ma poczucie humoru, lubi się zabawić. W pierwszym kontakcie może robić wrażenie osoby oschłej, niesympatycznej i nieprzystępnej, ale jednocześnie, zarówno Ida, jak i widzowie, otrzymują liczne sygnały świadczące o jej wrażliwości i dojrzałości emocjonalnej.
Jakże ludzka wydaje się postać tej kobiety w zestawieniu z ukazanymi w filmie postaciami polskich chłopów. Zarówno Szymon Skiba, jego syn Feliks, jak i jego żona Kaśka, bardziej przypominają nędzne szczury niż istoty ludzkie. Kierują nimi jedynie dwa uczucia : chciwość i strach. Nie mają wyrzutów sumienia. Boją się tylko, żeby prawda o tym, co zrobili nie wyszła na jaw i żeby nie przegnano ich z gospodarstwa przejętego po zamordowanych Lebensteinach.

W latach sześćdziesiątych, w których dzieje się akcja „Idy”, Wanda Gruz nie pełni już żadnej ważnej funkcji publicznej, jest prawdopodobnie prokuratorem w stanie spoczynku. Niemniej jednak nadal posiada wpływy i znajomości wystarczające do tego, by w dotkliwy sposób zemścić się na zabójcach swej rodziny. Wanda mówi przecież do Feliksa : „Mogę cię zniszczyć”. Wspaniałomyślnie nie robi tego jednak, gdyż pojawienie się w jej życiu czystej niczym anioł Idy uruchomiło w jej psychice skomplikowany mechanizm autorefleksji, który przez lata zalegał bezużytecznie w zakurzonym magazynie jej podświadomości. Ta autorefleksja prowadzi ją do uświadomienia sobie swej życiowej klęski i do podjęcia decyzji o samobójstwie. Scenarzyści zadbali więc o to, aby samobójstwo Wandy nie było ucieczką od życia znudzonej alkoholiczki, która nie potrafi pogodzić się z faktem, że lata jej świetności minęły bezpowrotnie, lecz uroczystym aktem końcowym przedstawienia, jakim było jej dziwne życie, któremu w ostatnim momencie zdołała nadać sens, poprzez odkrycie Prawdy i przekazanie tej Prawdy następnemu pokoleniu.

Można zadać pytanie : „Na jakiej postaci historycznej wzorowali się autorzy scenariusza, tworząc na papierze postać Wandy Gruz?” Czy była to Helena Wolińska-Brus, okryta złą sławą prokuratorka, oskarżająca w ważnych procesach politycznych okresu stalinowskiego? Raczej nie, gdyż pani ta do końca życia nie wyraziła skruchy za swe zbrodnie i w roku 2008 zmarła w Oksfordzie śmiercią naturalną. Podobnie zatwardziała w swych przekonaniach aż do grobowej deski pozostała sędzina Maria Gurowska, która skazała na karę śmierci generała Fieldorfa. Może więc twórców zainspirowała osoba Julii Brystiger, ps. Krwawa Luna, która słynęła z zadawania sadystycznych tortur przesłuchiwanym młodym więźniom? Ten trop wydaje się najwłaściwszy, zważywszy, że ta oddana funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa pod koniec swego życia przeszła całkowitą przemianę duchową i odeszła z tego świata jako głęboko wierząca katoliczka. W 1997 nakręcono o niej nawet film dokumentalny „Świat Luny” w reżyserii Ignacego Szczepańskiego.
Brystiger, jako kobieta wykształcona i posiadająca skomplikowaną osobowość z pewnością świetnie nadawałaby się na bohaterkę interesującego filmu fabularnego. Dlaczego więc pan Paweł Pawlikowski i pani Rebecca Lenkiewicz nie zdecydowali się na zrobienie o niej filmu biograficznego? Odpowiedź jest oczywista. Ten numer by po prostu nie przeszedł, bo na twórców posypałyby się gromy ze strony różnych środowisk, niekoniecznie tylko prawicowych. Jak więc można dzisiaj próbować w kinie rehabilitować lub chociażby przedstawiać w pozytywnym świetle stalinowskie bestie pochodzenia żydowskiego w taki sposób, żeby opinia publiczna „łyknęła” taki kontrowersyjny przekaz bez sprzeciwu? Czy jest na to jakiś sposób? Okazuje się, że jest. Należy stworzyć postać anielską, która swym zbawiennym światłem opromieni mroczne wnętrze tajemniczej pani prokurator. Dodatkowo należy całość pięknie sfotografować, okrasić odpowiednią oprawą muzyczną i główne role powierzyć utalentowanym aktorom, którzy użyją swych umiejętności w taki sposób, by historia była dla widza maksymalnie wiarygodna. Międzynarodowy sukces „Idy” świadczy o tym, że taka sprytna strategia okazała się „strzałem w dziesiątkę”.

Nie jestem całkowitym wrogiem manipulacji w sztuce. Dopuszczam możliwość zastosowania manipulacji w obrębie fikcyjnej, całkowicie wykreowanej przez twórcę rzeczywistości, jeśli służy ona wyższym celom, na przykład uwrażliwieniu widza na jakieś problemy dzisiejszego świata. Manipulacja nie może jednak dotyczyć tuszowania pewnych niewygodnych faktów historycznych, bo traci ona wówczas znamiona zabiegu artystycznego i staje się zwyczajnym fałszowaniem prawdy, które ze sztuką nie ma nic wspólnego.

Na koniec dodam tylko, że nie należę bynajmniej do szeregów Obrońców Krzyża Smoleńskiego, ani innej prawicowej grupy zrzeszającej klerykalno-antysemickich oszołomów. Zawsze bliższe były mi poglądy lewicowe. Nie mam również absolutnie nic przeciwko Żydom. Wręcz przeciwnie. Jestem po prostu typem kinomana szczególnie uwrażliwionego na próby wciskania mu kitu i robienia z niego balona. Nie zamierzam dochodzić przyczyn, dla których pan Pawlikowski i pani Lenkiewicz zdecydowali się na zastosowanie w scenariuszu tej wyrafinowanej manipulacji. Nie interesuje mnie tak naprawdę to, czy stoi za nimi jakieś potężne żydowskie lobby, czy też był to wyłącznie ich samodzielny pomysł. Dla mnie, jako kinomana, liczy się jedynie fakt, że dostrzegłem w tym filmie coś bardzo niefajnego, nieszczerego, ukrytego sprytnie pod atrakcyjnym plastycznie płaszczykiem.

Wobec podobnych zagrywek będę zawsze nastawiony negatywnie i zawsze będę przyznawał tego typu produkcjom symboliczną jedną gwiazdkę, bez względu na to, czy posiadać będą one jakieś dodatkowe walory artystyczne, czy też nie.


autocoto


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jasny gwint
maksymalna dawka powietrza


Dołączył: 22 Sty 2015
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:08, 23 Lut 2015    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jasny gwint
maksymalna dawka powietrza


Dołączył: 22 Sty 2015
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:11, 23 Lut 2015    Temat postu:

Prawdziwi Polacy nie popierają tego filmu, bo to kandydatka na zakonnice zauroczona muzyką z saksofonu idzie do łóżka z facetem.

Dla przykładu tak Faustyna, to jest arcydzieło!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:58, 23 Lut 2015    Temat postu:

Czy "Ida" (nie ogladalem) mialaby szanse na nagrode gdyby nie poruszala problemow zwiazanych ze starszymi bracmi?

Trudno mi spojrzec obiektywnie na sposob przyznawania tych nagrod skoro komisja jest "subiektywna" gdyz nalezy do jedej parafi (powtarzem opinie asystentki greckiego pochodzenia pracujacej dla greckiego multimilionera)



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:09, 23 Lut 2015    Temat postu:

Stopniowanie bzdury:
1. Pojawianie się tylko po to, żeby wklejać nieswoje myśli (czasem nawet nie zrozumiane) jest niezbyt mądre.
2. Wklejanie dwa razy tych samych bzdur tylko dlatego, że są bzdurami jest po prostu głupie.
3. Wyrażanie swojej opinii o czymś czego się nie zna wymyka się klasyfikacji.

(nie używam określeń idiotyzm i kretynizm tylko dlatego, że "ktoś" w korespondencji ze mną stwierdził, że to jest niewłaściwe.... Ja dodatkowo doszedłem do wniosku, że nawet jeśli nazwie się coś po imieniu, to i tak niczego to nie zmieni... )

Niestety, zgodnie z przewidywaniami, a więc bez zaskoczenia, natychmiast okazało się, że wszyscy - także na forum, znają się na wszystkim i mogą ze swobodą mistrzów recenzować filmy, których nie oglądali.
Wielki jest nasz naród!!!...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Pon 18:14, 23 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:27, 23 Lut 2015    Temat postu:

A Leonardo dostał wreszcie Oskara?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:33, 23 Lut 2015    Temat postu:

Kilo OK napisał:
A Leonardo dostał wreszcie Oskara?

Czy chodzi o mojego wujka Leonarda, na którego wszyscy mówili "Leonardo"? ... Eee, chyba nie, bo on nie żyje... Leonardo Cohen też chyba nie startował do Oskara... Think
Może chodzi o di Caprio? To Twój idol?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:38, 23 Lut 2015    Temat postu:

Oczywiście że Cohen, przecież wszyscy wiedzą że jest aktorem, grającym w oskarowych filmach. Że też sie głupio pytasz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin