Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pierdzące siłowniki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:45, 18 Kwi 2016    Temat postu:

Pogłoska słucha rad Paszteta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pogłoska dnia Pon 18:56, 18 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 2:51, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Mnie interesuje czy jest jakiś głębszy sens istnienia tych siłowników. Do czego one właściwie służą.

1) Wiadomo, że część zapierdala na innych etc. tak jak mućka daje mleko i jak któregoś dnia przestanie dawać to zawiozą do rzeźni i gówno, kogo będzie obchodzić, co czuje.
Jednak zapierdalają wszyscy. Wszyscy są częścią jakiegoś schematu. Część jest zmuszona zapierdalać, część zapierdala, bo im się wydaje, że się wzbogaci, ci bogaci oddają się jakimś działaniom, które im sprawia przyjemność (np. badania genetyczne, budowanie rakiet, żeby gdzieś polecieć), które to działania też mogą mieć jakiś inny cel, o którym nie zdaja sobie sprawy. A bogaci są potrzebni bo biedni nie mają czasu na ezoteryczne rzeczy, bo zajęci są zapierdalaniem na bogatych i odkładaniu ochłapów, co im bogaci rzucą na zachętę.
Te zapierdalnie odbywa się trochę na podobnej zasadzie do ru*hania. Ru*hacie, bo się przeważnie sprawia Wam to przyjemności, a nie poto to żeby się reprodukować. Aczkolwiek samo ru*huanie ma w zasadzie na celu reprodukcje.


2) Drugi aspekt to jest taki. Jeżeli jest jakiś cel do osiągniecia to jak go osiągnąć w skali wszechświata. Załóżmy, że nie ma form życia to wtedy macie planety z kupą popiołu jakiś skał czy cieczy i gazów. I przez miliardy lat nic się nie dzieje. Więc jak ten popiół na cos przerobić? Czy może do tego służą formy życia, które spełniają role siłowników(?), które mogą ten popiół na coś przetwarzać w sposób bardziej zorganizowany. Mogą np. przenosić się na inne planety w sposób bardziej kontrolowany, a nie czekać jak jakaś kometa losowo poleci. Etc.

Stąd stawiam hipotezę:

Życie jest przeciwieństwem chaosu

(tylko żeby jakiś filozof nie podpierdolił mi pomysłu, (biorę Was za świadków) )





PS

Niestety ponowne czasy polowania na jeleni nie przyjdą dla ludzkości, bo ta nie będzie się cofać w rozwoju. Raczej gotów bym przypuszczać, że ludzie mogą się stać jeleniami dla nowego gatunku, którego reprezentanci okażą się wydajniejszym siłownikami. A ktorego nadejscie jest za rogiem, przecież już koledzy probuja genetycznie zmodyfikować DNA ( a swoją drogą ciekawe co na to zwolennicy teorii ewolucji Darwina )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marianna
mieszkaniec Patagonii


Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:13, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:

Stąd stawiam hipotezę:
Życie jest przeciwieństwem chaosu

(tylko żeby jakiś filozof nie podpierdolił mi pomysłu, (biorę Was za świadków) )




Niestety jesteś jednym z wielu, który coś podobnego wymyślił *. Materia nieorganiczna dąży do chaosu, czyli ma wysoką entropię. Człowiek jest taką istotą, że w naturalny sposób dąży do obniżenia entropii. Jak już wydepta przez przypadek ścieżkę blisko swojej lepianki, będzie chciał wzdłuż niej układać kamienie "żeby było ładniej". Człowiek jakoś podświadomie dąży do "poukładania", czyli jest z natury przeciwnikiem chaosu. Niska entropia prowadzi do budowania coraz bardziej złożonych struktur, również społecznych. Jesteśmy na tak wysokim stopniu złożoności strukturalnej, że trudno w łatwy sposób te zależności i hierarchie określić. Może stąd u Ciebie ta frustracja?

Jednak nic poza naszymi własnymi ograniczeniami, nie hamuje nas przed powrotem do życia pierwotnego. W którym cały majątek jesteśmy w stanie nieść na plecach i na nikogo nie musimy pracować. Tutaj Baronie powinieneś sobie zadać pytanie, które zadawali już sobie dawno wspomniani przez Paszteta filozofowie: być, czy mieć? Think

* [link widoczny dla zalogowanych]

p.s. W temacie: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Marianna dnia Wto 9:34, 19 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
nieustraszony granatnik


Dołączył: 15 Lip 2014
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:03, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Ja może na trochę innej płaszczyźnie uderzę w temat..
W mojej ocenie chaos jest tylko naszym subiektywnym odbiorem i istnieje wtedy, kiedy żyjemy nieświadomi tego, że świat i rzeczywistość nie są takie, jakimi je widzimy (tu można wrzucić kilka kawałków o tym, że widzimy go tylko dzięki naszym umysłom i umiejętności przetwarzania odbijanego światła w kolory, fal w dźwięki i obrazy.. że w zasadzie gdyby nie umysł, to świat wygląda całkiem inaczej, jest atomową pustką, która materializuje się tylko dzięki ruchowi, a czas jest względny i tak dalej.. i tak dalej..). Postrzegamy świat powierzchownie nie wchodząc w jego istotę, która tak naprawdę jest głęboko w nas. Chaos jest wtedy, kiedy ludzie nie mają świadomości siebie i tego, że umysł gromadzi dużo więcej i dużo głębiej niż tylko to, co widzimy tu i teraz i nawet umiejętność analizy nie czyni chaosu porządkiem. Póki ludzie nie wnikną w tę zakurzoną pierdołami sferę umysłu i nie pojmą, że sensem życia jest szczęście i unikanie nieszczęścia.. i nie chodzi tu o krótkotrwałe radości z powodu nowego domu, ubrań, samochodów, kolejnych kobiet i facetów, dobrego żarcia i tym podobnych, tylko o głębokie doświadczenie szczęścia wynikającego z poznania i zrozumienia siebie, relacji międzyludzkich i tego, co tworzy naszą rzeczywistość i osiągnięcie dzięki temu spokoju, pozbycia się przyziemnych pragnień, które poza cierpieniem niewiele dobrego wnoszą, będą żyli w chaosie pozorów i powierzchowności. Świat tak wygląda, ponieważ został stworzony na bazie pazerności. Na bazie „mieć”, a nie „być”. Ludziom wydaje się, że im więcej mają, tym są szczęśliwsi, podczas kiedy to szczęście ulotne jest i pozorne, bo wystarczy stracić to, co się posiada i człowiek doświadcza nieszczęścia i dramatu, w konsekwencji może nawet choroby psychicznej, aż do samobójstwa. Tak naprawdę do życia nie potrzeba nam wiele, tylko, że ludzie z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu nastawili się na podążanie za coraz większymi wygodami, pojmując jakiś dziwny prestiż w sposób niszczący owo „być”, przez to koncentrują swoją uwagę na rzeczach powierzchownych i nieistotnych. A pomyśleć, że wystarczyłoby do szczęścia życie we współczuciu, życie nie jako jednostkowe „ego”, które zbudowane jest na bazie egoizmu, próżności i zachłanności, tylko jako część całości, która nie oczekuje poklasku i zysków.. Nie chodzi mi o życie w ascezie, tylko o świadome kierowanie swoim życiem i umiejętnością zrównoważonego „mieć”, po to, żeby w pełni „być”.. w poszanowaniu innych, we współczuciu, pozbywając się chciwości, kłamstwa i gniewu i temu podobnych atrakcji, o których większość mówi „truizmy” lub „pierdoły”. Ja głęboko wierzę w to, że ponieważ sami jesteśmy sprawcami tego, co się na świecie dzieje, więc i sami możemy to zmienić. Można jeszcze oczywiście rozwinąć się w aspekcie naturalnego dążenia ludzi do rozwoju, stąd te badania, tworzenie, kreacja, natomiast przekroczyliśmy granice, poza którymi rządzi światem „mieć”, a nie powtarzane do znudzenia „być” i obawiam się, że globalnego odwrotu nie ma.. co nie wyklucza, że istnieją odwroty jednostkowe ludzi zadających pytania, szukających odpowiedzi i pragnących szczęścia czując, że to, co mamy dookoła to nie do końca jest to, czego pragną.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marianna
mieszkaniec Patagonii


Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:10, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Tak nie do końca się z tym zgadzam, bo sugerujesz, że "być" jest ważniejsze od "mieć" i w dużej mierze krytykujesz to "mieć".
"Mieć" można stracić, a i owszem, ale "być" też można stracić.
"Pieniądze szczęścia nie dają, ale można sobie za nie kupić całkiem dobrą imitację". Do osiągnięcia pewnego poziomu szczęścia uważam, że są niezbędne. Choć pewnie wszyscy dawno przekroczyliśmy poziom finansowy, który jest potrzebny do szczęścia np. Indianie w amazońskiej dżungli do szczęścia potrzebują gumiaków i blachy falistej.

Na jednym z blogów (https://zyciepodpalmami.wordpress.com/) można przeczytać jak dobrze jest zrezygnować z wielu "niezbędnych" nam do życia przedmiotów i zamieszkać na Karaibach. Wiele z tych "niezbędnych" okazuje się zbędnych. Nie jest to usłane różami, bo trzeba nauczyć się inaczej żyć, a przede wszystkim zrezygnować ze stylu życia do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Clue całej tej historii jest to, że autorka bloga oszczędza i inwestuje pieniądze w nieruchomości, by na starość nie pracować. Czyli środkiem do "być" jest jednak "mieć".
Gdyby tak popłynąć na Karaiby, kąpać się w oceanie, cieszyć się błękitem nieba i "być". Czy płynąc wpław nie zachciało by mi się "mieć" deskę do surfowania?

Wydaje mi się, że trzeba nauczyć się cieszyć z tego co się ma. Docenić to co się ma. Stanąć z boku i z dystansu spojrzeć na siebie.

A może każdy jest inny? Jedni będą zawsze dążyć do szczęścia poprzez "mieć". Dla innych szczęściem będzie "mieć", a dla pozostałych wystarczy "być" choć z pustą miską. Trudno odmówić każdemu z tych podejść swoistej logiki. Niestety przy takim rozumowaniu, Baron pozostaje nadal ze swymi pierdzącymi siłownikami Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
nieustraszony granatnik


Dołączył: 15 Lip 2014
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:39, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Myślę, że z tym krytykowaniem to trochę nie tak. Wyraziłam swoje odczucia bez oceniania co jest złe, a co dobre. Przekazałam opis świata widziany moimi oczami. Każdy i tak żyje, jak chce i z jaką filozofią mu po drodze i fantastycznie.. Ja jestem na etapie z ostatniego zdania mojego poprzedniego postu, zresztą odkąd pamiętam zawsze czułam niedosyt posiadania jakiejś swojej jednolitej, duchowej prawdy a najbliższą, dającą mi najlepsze odpowiedzi filozofią jest Buddyzm, który szczególnie koncentruje się na tych głębszych obszarach sumienia i umysłu, bez nakazów, bez moralizatorstwa podrzuca tylko ciekawe nauki i spostrzeżenia do przemyślenia i doświadczania samodzielnego i subiektywnego. Świat jest tak skonstruowany, jak sami go widzimy.. ja też pracuję, też mam dni świstaka, też czasami na mnie pada deszcz, ale czuję, że robię to dla siebie, jestem zadowolona z tego, co robię, wiem do czego dążę, małymi kroczkami i w swoim tempie zdobywam swoje kolejne szczyty, cały czas ciężko pracuję nad sobą a jeśli widzę, że to, co robię jest dobre chętnie dzielę się z innymi.. W dupie mam, że z lotu ptaka można postrzegać mnie, jak trybik srający i pierdzący, przerzucający gnój w jakiejś mega machinie, bo odczuwam ogromną satysfakcję ze swojego życia. Oczywiście, że też czasami marudzę i narzekam, że obawiam się, że ulegam pragnieniom, ale w każdej chwili, kiedy budzą się we mnie emocje staję na chwilę i zadaję sobie pytania dzięki, którym każdą chwilę przeżywam świadomie i na własne życzenie, a wiedząc dlaczego czuję się tak a nie inaczej coraz lepiej poznaję siebie. Zatem każdy musi w sobie sam odnaleźć obraz siłowników i ładu bądź chaosu w jakim istnieje. Sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie i ubrać rzeczywistość w pasujące do siebie fatałaszki, jednak jeśli coś człowieka uwiera to znaczy, że warto się zastanowić o co kaman. Może trzeba po prostu coś zmienić..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:32, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:


Życie jest przeciwieństwem chaosu


Trzeba by to najpierw zdefiniować życie i chaos. Jeżeli to pierwsze to wszelka materia ożywiona a chaos to destrukcja to teza jest cokolwiek dyskusyjna.

Patrząc nie na człowieka a na planetę, wszelkie życie w tym człowiek, z wielkim zapotrzebowaniem na energię przetwarza to co buduje naszą planetę na czynnik pierwsze, eksploatuje złoża, zjada rośliny i zwierzęta. Taki totalny saprofit, zostają po nim odchody i gazy.
Z drugiej strony ktoś powie człowiek buduje, tworzy, tylko na jak długo?
Niedaleko jest nieczynna cementownia, w komunie dawała zatrudnienie okolicznej ludności, później padła. W mgnieniu oka ludzie sami ją rozebrali na czynniki pierwsze, żelazo na złom, papiery, drewno na opał.
Żadna budowla nie jest stała i pewna, pewny jest tylko rozkład.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:40, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Mam prośbę do Mati, żeby używała akapitów, bo w moim wieku czytanie męczy rękę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:04, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Ciekawe z punktu widzenia terapeuty byłoby pytanie, dlaczego Baron pisze o siłownikach w trzeciej osobie. Dla niego to są oni, bo Baronowi się wydaje, że stoi z boku i jest obserwatorem.
Nie będę spekulował nt. możliwej odpowiedzi barona.

Ale jest takie zjawisko, bardzo częste na sesjach, kiedy ktoś wyciąga problem, który go bardzo zajmuje, wgłębia się w niego, angażuje, żeby pomóc tym 'im'. Wtedy dobry terapeuta pyta wprost, czy to nie jest przeniesienie. Czy fakt, że ludzie bezmyślnie funkcjonują w trybach, co bardzo rzeczonego B. zajmuje, nie jest wołaniem o pomoc dla siebie, usiłowaniem ukrycia tego, że B. też w tej grupie jest, choć przed sobą skłamie, że nie (jeśli przed sobą, to na zewnątrz tym bardziej).
Może tu warto pogrzebać - jeśli jest taka wola.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 3:38, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Marianna :
Dlaczego frustracja? Dla mnie to jest niemal objawienie
Paszet :
Rzecz jasna, że jestem jednym z tych siłowników skora jak oni, co dziennie zapie*dalam do „pracy”
Tylko „qrwa” aż mnie skręca żeby się dowiedzieć po co.
(natomiast używanie trzeciej osoby (do tego w liczbie mnogiej) to pozostałość z … wojska. B. mi się spodobało używanie trzeciej osoby przez skomunalizowanych trepów („obywatelu zróbcie to czy tam to”), że od razu zaadoptowałem tę formę. Potem trepy z uporem debili, pytali mnie często ilu Was jest podchorąży „von DupenDrapen”, na co odpowiadałem trzech: podchorąży, [imie] i [ nazwisko]. (oczywiście nie miało to pozytywnego wpływ na awansowanie w hierarchii wojskowej) )

No, ale wracając do tematu
Podsumowujac w skrócie to zdaje się, że opisujecie w zasadzie jakieś schematy życia lub rożne interpretacje jego odbioru. Lub chcecie podać jakieś recepty na życie jak być „zadowolonym/szczęśliwym”. Albo cytujecie jakieś teorie np. zwiększania lub zmniejszania entropi. W sumie można się spierać, które teorie są prawdziwe albo nie etc. (np., jeżeli entropia w układzie zamkniętym wzrasta i jeśli życie zimniejsza entropie to może jest tu sprzeczność??)

A ja się pytam, po co zapie*dalacie (w ten czy inny sposób). Tylko nie chodzi mi o to, że zapie*dalacie, bo Wam się wydaje, że coś chcecie osiągnąć (np. odłożyć na emeryturkę, albo po to żeby móc siedzieć gdzieś w szałasie w puszczy i przeżywać nirwanę samozadowolenia, albo żeby zarobić na samolot, etc.).

Chodzi mi o to czy jest jakiś inny interesujący sens, o którym nie wiemy (?)
Albo inaczej po co entropia maleje (jeśli użyć języka pseudo naukowego zakładając, że życie zmniejsza entropię) )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marianna
mieszkaniec Patagonii


Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:42, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:
np., jeżeli entropia w układzie zamkniętym wzrasta i jeśli życie zimniejsza entropie to może jest tu sprzeczność??
[...]
Chodzi mi o to czy jest jakiś inny interesujący sens, o którym nie wiemy (?)
Albo inaczej po co entropia maleje (jeśli użyć języka pseudo naukowego zakładając, że życie zmniejsza entropię) )

Nie ma żadnej sprzeczności o ile rozumie się poprawnie co to entropia. Gdyby mieć np. dwa pojemniki z kulkami, jeden z białymi, a drugi z czarnymi. Co by się stało, gdyby te kulki wsypać do dużego pojemnika i mieszać? Po pewnym czasie mielibyśmy doskonale wymieszane kulki, a taki stan oznacza, że entropia osiągnęła maksimum, czyli doskonały bałagan. Gdyby teraz pojawił się człowiek, mógłby zacząć układać kulki np. na dole pojemnika czarne, a na górze białe. Zmniejszyłby tym samym entropie. Im bardziej kulki byłyby przez niego uporządkowane tym entropia byłaby bliższa zeru.

Teraz możemy wrócić do życia. Na przykład. Co zrobi człowiek na pustyni, gdzie entropia jest bardzo duża? Przyniesie całe drewno rozrzucone po okolicy w jedno miejsce. Zacznie, budować szałas, ogradzać się, porządkować. Zmniejszy entropię choć nikt, go o to nie prosił, nikt mu nie kazał tego robić.

Dlaczego tak zrobił, czyli dlaczego "zapier..."? Żeby przeżyć. Nie różnimy się niczym pod względem chęci przeżycia od innych organizmów żywych. Wszystkie organizmy żywe tylko żyją, reprodukują się i umierają. Ba, nawet więcej, weźmy za przykład wirusy, które organizmami żywymi nie są. Reprodukują się i umierają. Pytanie "po co?" jest tak samo sensowne jak po co świeci słońce? Po co w ogóle jest świat? W związku z tym, że nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania, możemy sobie wykreować jakieś bóstwo, które nam, maluczkim, odpowie na wszystkie pytania i jeszcze ciut więcej.

Nie wiem dlaczego "zapier...", ale wiem, że wszyscy jakoś tam muszą. Czy jest w tym "głębszy sens"? Nie sądzę. "Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było." Angel



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
nieustraszony granatnik


Dołączył: 15 Lip 2014
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:04, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:
Marianna :
(...)
A ja się pytam, po co zapie*dalacie (w ten czy inny sposób). (...)



Pokuszę się o taką teorię:

Zapierniczamy od zarania dziejów, od jaskini.. żeby przetrwać i zachować gatunek, jednak kiedyś to zapitalanie polegało na bieganiu z dzidą lub wędką, zbieraniu grzybów i jagód, podtrzymywaniu ogniska, wychowywaniu dzieci i poszukiwaniu nowych miejsc, w których jadło się znalazło. I każdy w stadzie miał swoją rolę naturalnie, dla wspólnego dobra.

Czasy się zmieniają, ale ludzie nadal potrzebują jedzenia, ciepłego ubrania i ognia do gotowania i dlatego zapitalamy. Zmiany dzisiaj w stosunku do „wtedy” polegają na tym, że nie musisz sam pielić, ani z dzidą dygać po lesie, tylko wykonujesz coś, dzięki czemu dostajesz bilon, z którym zasuwasz do piekarni i rzeźnika.

Coraz więcej ludzi, coraz szersze horyzonty, coraz więcej możliwości, coraz więcej potrzeb, coraz więcej pragnień, coraz szybszy rozwój, ale jeść trzeba. Zatem dzisiaj praca pełni w mojej ocenie więcej niż jedną czy te dwie jaskiniowe funkcje. Masz o tyle fajniej, że możesz sam decydować o tym, co przyniesie Ci steka na talerz, zatem poza standardowym jedzeniem masz możliwość kreować swoje życie samemu i robić coś ponad pielenie ogródka i polowanie.

Z tego wynika, że dodatkowo rozwijasz się, uczysz, dorzucasz cegiełkę do wspólnie budowanego domu.

Podsumowując: praca istnieje od początku ludzkości, bo bez niej gatunek by nie przetrwał i razem z ludzkością ewoluuje.

Jeśli oczekujesz odpowiedzi w stylu: Bóg ma plan a jego sensu należy doszukiwać się w gwiazdach i ładzie/chaosie wszechświata, to ja dziękuję pięknie, wracam do swojego komputerka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:01, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Marianna napisał:

(...)
Nie ma żadnej sprzeczności o ile rozumie się poprawnie co to entropia. Gdyby mieć np. dwa pojemniki z kulkami, jeden z białymi, a drugi z czarnymi. Co by się stało, gdyby te kulki wsypać do dużego pojemnika i mieszać? Po pewnym czasie mielibyśmy doskonale wymieszane kulki, a taki stan oznacza, że entropia osiągnęła maksimum, czyli doskonały bałagan. Gdyby teraz pojawił się człowiek, mógłby zacząć układać kulki np. na dole pojemnika czarne, a na górze białe. Zmniejszyłby tym samym entropie. Im bardziej kulki byłyby przez niego uporządkowane tym entropia byłaby bliższa zeru.
(...)
Co zrobi człowiek na pustyni, gdzie entropia jest bardzo duża? Przyniesie całe drewno rozrzucone po okolicy w jedno miejsce. Zacznie, budować szałas, ogradzać się, porządkować. Zmniejszy entropię choć nikt, go o to nie prosił, nikt mu nie kazał tego robić.
Dlaczego tak zrobił, czyli dlaczego "zapier..."? Żeby przeżyć. (...)


Szacunek dla tych wszystkich rozważań i ich autorek i autorów! Ale... "wait a minute"!
Shame on you Najpierw z inżynierską upierdliwością przyczepię się do tych kulek - ... Przecież one są punktem wyjścia do dalszych rozważań o entropii, prawda?
Kulki nigdy w rzeczywistości nigdy nie dadzą się "doskonale wymieszać" ponieważ musiałyby zostać spełnione warunki idealnej izotropii istniejącej w rzeczywistym Wszechświecie.

Wróćmy na chwilę do tych "mieszanych kulek". W rzeczywistym świecie nie dadzą się wymieszać idealnie z co najmniej trzech powodów:
1. Nigdy rzeczywiste kulki nie będą miały idealnie powtarzalnej masy, kształtu, wielkości i parametrów wpływających np. na tarcie.
2. Pojemnik, w którym są mieszane nie ma idealnego kształtu, parametrów powierzchni ścian w zakresie kształtu i sprężystości.
3. Pojemnik wraz z kulkami nie znajduje się w izotropowej przestrzeni - np. pod względem grawitacji.
W rzeczywistości kulki nie osiągnęłyby "maksimum entropii"...
Można stwierdzić, że to podważanie stwierdzenia o kulkach i maksimum entropii jest infantylne (sam próbowałbym w taki sposób to obalić... )
Przejdźmy w takim razie do czegoś poważniejszego.
Na tapetę weźmy... Big Bang...
Otóż kuleczka zwana pretensjonalnie "osobliwością"(... miała z niewiadomych powodów dosyć ścisku od nadmiaru energii i pieprznęła zaczynając tworzyć przestrzeń i czas. Dlaczego nie rósł ten bąbel izotropowo tylko na skutek różnych niejednorodności zaczęła się tworzyć materia i oddziaływania nie wiadomo (?)
Pogardzana przeze mnie Wikipedia podaje taką informację:
"Zasada izotropowości przestrzeni mówi, że dla obserwatora fundamentalnego, znajdującego się w aktualnym położeniu Ziemi, materia na niebie jest rozłożona izotropowo, co oznacza, że w każdym kierunku obserwator widzi tę samą ilość materii, co w pojęciu kosmologii oznacza, że galaktyki równomiernie pokrywają niebo. Zasada ta jest bezpośrednią konsekwencją prowadzonych obserwacji(...)"
To trąci myszką już od wielu lat czyli od czasu gdy pojawiły się pojęcia ciemna energia i ciemna materia potwierdzone w zasadzie od 2011 roku. Drugi element ośmieszający takie proste tłumaczenie wynika z odkrytej w 1992 roku anizotropii Wszechświata (Satelita COBE). Ta anizotropia określana jako niewielka doczekała się wielu interpretacji dla potrzeb obrony nieskazitelnego modelu inflacji Wszechświata. Spoglądając na to z dystansem można sobie zażartować, że miotanie się fizyków ze znajdowaniem wytłumaczenia dla tej anizotropii kojarzy się raczej ze starym dowcipem o kelnerze, który tłumaczył, że "jajeczko jest tylko częściowo nieświeże".
Upraszczając do granic przyzwoitości pojęcia używane przez FIZYKĘ, spytałem kiedyś znajomego profesora - fizyka teoretycznego skupionego na astrofizyce, jak można wytłumaczyć tę anizotropię, którą również można nazwać zaburzeniem izotropowego kształtowania się Wszechświata w zakresie rozkładu składników i ich form. Pan prof. uśmiechnął się i powiedział, że są dwa wytłumaczenia. Albo zamieszał to wszystko Bóg, któremu izotropia wydawała się strasznie nudna, albo za parę chwil trzeba będzie wszystkie podręczniki od fizyki powiesić na gwoździu w wiejskim wychodku i zacząć wszystko od nowa. Dokończył tak: "ponieważ jestem ateistą bardziej skłaniam się w kierunku drugiego wytłumaczenia. Cieszę się, że mam niewiele lat do emerytury i z pewną powściągliwością mogę jeszcze przekazywać te głupoty moim studentom..."...

Po tym krótkim wstępie (... ) wypada wrócić do entropii, z której przykłady sprowokowały mnie mnie do napisania na ten temat.
W świetle tych rozważań odważę się na prostackie w swojej prostocie stwierdzenia. Zbierania drewna na pustyni, przebieranie kuleczek czy sortowanie ziarenek maku przez Kopciuszka tak jak okrzyki naukowców "k...a co się dzieje" po nieudanym eksperymencie kojarzą mi się raczej z całkowitym brakiem idealnej i przewidywalnej rzeczywistości. Dodając do tego niedoskonałość ludzkich zmysłów, brak większej przewidywalności w zachowaniach ludzkich oraz to, że żyjemy wśród innych ludzi, rozpatrywanie tego w kategorii zjawisk takich jak entropia - nawet w skali makro - statystycznej, jest może dobre na zdobycie grantów, ale mnie nie przekonuje.
W prozie codzienności widać tylko to, że jedni "zapierniczają" a inni nie, jedni mówią o szczęściu inni o pechu, jedni są mili a inni nie i tak istnieje tysiąc kategorii łącznie z ich mixem, według których można opisywać miotanie się ludzi "na tym najlepszym ze światów".
Ogólnie jednak pewnikiem jest tylko to: rodzimy się, żyjemy (w bardzo różny sposób) i umieramy - bo nie mamy innego wyjścia.
I jak to jest w reklamie: "no i fajnie"...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Śro 13:05, 20 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:30, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Formalny napisał:

Na tapetę weźmy... Gang Bang...
(...)
I jak to jest w reklamie: "no i fajnie"...

formalny, nie podejrzewałam ciebie o takie skłonności


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marianna
mieszkaniec Patagonii


Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:54, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Formalny napisał:
Najpierw z inżynierską upierdliwością przyczepię się do tych kulek - ... Przecież one są punktem wyjścia do dalszych rozważań o entropii, prawda?

Nie prawda. Były tylko przykładem obrazującym w kilku słowach co to jest entropia. Nie było też nigdzie mowy, że to opis świata rzeczywistego.
Jednak skoro nalegasz to możesz trzasnąć wykład na kilka stron ze wzorami i udowodnić, że masz rację. Wierzę w Ciebie. Antycypuję odrobinkę... masz rację.

Formalny napisał:
Na tapetę weźmy... Big Bang...

Nie wiadomo, a przynajmniej fizycy nie odkryli, czy świat jest izotropowy, czy nie. Dlatego dalsza dyskusja na ten temat w odniesieniu do entropii nie ma sensu.

Formalny napisał:

Zbierania drewna na pustyni, przebieranie kuleczek czy sortowanie ziarenek maku przez Kopciuszka tak jak okrzyki naukowców "k...a co się dzieje" po nieudanym eksperymencie kojarzą mi się raczej z całkowitym brakiem idealnej i przewidywalnej rzeczywistości. Dodając do tego niedoskonałość ludzkich zmysłów, brak większej przewidywalności w zachowaniach ludzkich oraz to, że żyjemy wśród innych ludzi, rozpatrywanie tego w kategorii zjawisk takich jak entropia - nawet w skali makro - statystycznej, jest może dobre na zdobycie grantów, ale mnie nie przekonuje.

Nauka nie jest do przekonywania. Jak się z nią nie zgadzasz to nic na to nie poradzę. Po prostu stosuje się pojęcie entropii w wielu dziedzinach nauki w tym do odpowiedzi na pytanie dlaczego żyjemy. Dawno już wprowadzono pojęcie "biologicznej strzałki czasu", w której entropia jest kluczowa. Polecam książkę Erwina Schrödingera. Tak, tego samego, który wymyślił równanie falowe i słynnego kota. Książkę, która ukazała się stosunkowo niedawno w języku polskim p.t. "Czym jest życie". Jest tam jeden rozdział opisujący dokładne entropię w odniesieniu do życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:47, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Marianna napisał:

(...)

Ciągle łudzę się, że Marianna nie przyjął moich "rozważań" ze śmiertelną powagą tak jak nie przyszłoby mi do głowy uznawać tutejszą dyskusję za dysertację naukową. Nie zmienia faktu, że w pełni szczerze napisałem o szacunku jaki miałem dla jej uczestników.
Warto jednak zwrócić uwagę na co najmniej dwie rzeczy. Od czasów kiedy uczeni na przełomie XIX i XX wieku orzekli, że wszystko co było do odkrycia zostało odkryte, a wszystko co było do wynalezienia już zostało wymyślone, bardzo zmieniło się podejście do nauki. Nie szacunek, ale właśnie podejście. Po runięciu murów fizyki newtonowskiej i zepchnięciu jej do roli wyjaśniania zjawisk w "lokalnej" skali, walą się mury następnych pewników naukowych. Wśród prawdziwych naukowców (a nie kibiców nauki z popularnych pism) pojawia się mnóstwo niepewności a to zwykle jest zwiastunem pojawienia się nowej jakości fizycznego opisu świata. Takie hasła jak czarna materia i czarna energia, teoria strun, raczkująca dopiero na dobrą sprawę fizyka kwantowa i jej pobocza oraz całe mnóstwo zjawisk odkrytych, ale będących dopiero na etapie prób interpretacji, wprowadzają dość duże zamieszanie do świata fizyki i sporo niepewności co do prawdziwości dotychczasowych fundamentalnych twierdzeń.
W tej sytuacji dość dziwnie wygląda przedstawianie entropii jako aktu wiary lub wręcz nietykalnego bożka w świecie fizyki lub zjawisk fizycznych, które są obecne w każdej dziedzinie naukowej opisującej świat. W tym obecnym świecie spojrzenie na dotychczasowe "pewniaki" wymaga coraz większej ostrożności i rezygnacji z bycia pewnym siebie. Coraz bardziej okazuje się, że pojęcia uznawane za fantastyczne lub co najmniej odważne stają się raczej prędzej niż później faktem, tak jak choćby w sytuacji gdy np. wczorajsze "słowa" z teorii Higgsa, "dzisiaj" stają się ciałem w postaci potwierdzenia istnienia tych cząstek (w CERN - LHC).
Twój "wykład na kilku stronach ze wzorami" raczej dowodziłby pilnego nauczenia się przez Ciebie zadanego rozdziału z opracowanego kilka lat temu podręcznika aniżeli byłby dowodem na naukowe zaawansowanie...
------------------------------
Na koniec przepraszam czytających za wtrącenie w temat prywatnego akcentu.
Twoje zdanie: "Nauka nie jest do przekonywania. Jak się z nią nie zgadzasz to nic na to nie poradzę." dowodzi nonszalancji w ocenianiu nieznanych Ci zasobów wiedzy drugiego człowieka. Wyraźnym brakiem szacunku dla rozmówcy i tanim mędrkowaniem jest natomiast próba tłumaczenia kim był Schrödinger i zalecanie by się zapoznać się z tym co napisał.
Wydaje mi się, że wiem kto się kryje pod nowym nickiem Marianna, pozostając przy starych niemiłych nawykach...
I te nawyki zniechęcają do dalszej dyskusji bo przenoszą jej poziom w nieciekawe rejony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:56, 20 Kwi 2016    Temat postu:

bosska napisał:
Formalny napisał:

Na tapetę weźmy... Gang Bang...
(...)
I jak to jest w reklamie: "no i fajnie"...

formalny, nie podejrzewałam ciebie o takie skłonności

Słoneczko! To jest czysty freudyzm gdy określenie Big Bang cytujesz jako Gang Bang...
Jest mi dodatkowo naprawdę przykro, że pomimo podświadomego nieśmiałego pytania o moje skłonności, muszę Cię rozczarować, że nie są to skłonności do Ciebie...

Poza tym:
1. Formalny - nie "formalny"
2. Ciebie - nie "ciebie"
3. Znowu piszesz nie na temat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:47, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Formalny napisał:
bosska napisał:
Formalny napisał:

Na tapetę weźmy... Gang Bang...
(...)
I jak to jest w reklamie: "no i fajnie"...

formalny, nie podejrzewałam ciebie o takie skłonności

Słoneczko! To jest czysty freudyzm gdy określenie Big Bang cytujesz jako Gang Bang...
Jest mi dodatkowo naprawdę przykro, że pomimo podświadomego nieśmiałego pytania o moje skłonności, muszę Cię rozczarować, że nie są to skłonności do Ciebie...

Poza tym:
1. Formalny - nie "formalny"
2. Ciebie - nie "ciebie"
3. Znowu piszesz nie na temat


oj formalny, poczucia humoru nie znajdę u ciebie nawet cienia. żeby choć jakaś iskierka, nie mówiąc już o błyskotliwej ripoście, zabawnej puencie, czymkolwiek. zero, null, nic, figa z makiem. a podobno poczucie humoru jest oznaką inteligencji.

poza tym, nawet nie zamierzałam stawać w konkury ze ślepą do twoich wdzięków. pisałam to już zresztą, że na ciebie nie lecę. ciebie i ślepą zdaje się łączy coś więcej niż tylko to samo miasto, a ja nie zamierzam rozbijać waszego związku. dodatkowo, umarłabym chyba z nudów. wolę inteligentnych mężczyzn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:24, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Kochani, jaka nauka? Jaka filozofia?
Tu chodzi o czystą fantazję.
Czego chce od nas materia ograniczona prawami i zasadami?
Tak jak w określonych warunkach sól wykrystalizuje z roztworu, tak w określonych warunkach powstanie życie i będzie krzątać się, zabiegać, budować oraz burzyć i ewoluować.
Cecha materii.
Dokąd zmierzasz materio?
A Baron chce być nowym prorokiem, który to odkryje i ogłosi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pogłoska dnia Śro 18:26, 20 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Śro 18:47, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:

Niestety ponowne czasy polowania na jeleni nie przyjdą dla ludzkości, bo ta nie będzie się cofać w rozwoju.

Dlaczego? Wyobraźmy sobie jakąś globalną katastrofę. Brak prądu, brak paliw, brak komunikacji i informacji. Jesteśmy bezbronni i bezradni. Przeciętny człowiek nie potrafi nic, nawet rozpalić ogniska bez zapalniczki.


Mati napisał:
Póki ludzie nie wnikną w tę zakurzoną pierdołami sferę umysłu i nie pojmą, że sensem życia jest szczęście i unikanie nieszczęścia.. i nie chodzi tu o krótkotrwałe radości z powodu nowego domu, ubrań, samochodów, kolejnych kobiet i facetów, dobrego żarcia i tym podobnych, tylko o głębokie doświadczenie szczęścia wynikającego z poznania i zrozumienia siebie, relacji międzyludzkich i tego, co tworzy naszą rzeczywistość i osiągnięcie dzięki temu spokoju, pozbycia się przyziemnych pragnień, które poza cierpieniem niewiele dobrego wnoszą, będą żyli w chaosie pozorów i powierzchowności.


Upatrywanie sensu życia w dążeniu do szczęścia i unikaniu nieszczęść to też wchodzenie w pewien bardzo subiektywny schemat. Bo niby dlaczego akurat to miałoby być sensem dla każdego? unikanie nieszczęść to także unikanie pewnego doświadczenia. A jeśli nawet przyjąć, że tak, to dlaczego czyjeś szczęście polegające na zdobywaniu kolejnych samochodów, ubrań, kobiet czy mężczyzn miałoby być "mniej sensowne" od czyjegoś szczęścia opartego na uważnym poznaniu siebie i świata, jeśli ten ktoś tak właśnie to szczęście czuje (i, jak napisała Marianna, do szczęścia tak rozumianego dąży)?
A "przyziemne pragnienia"? Ja nie znam pragnień nie przyziemnych
Wszystkie są przyziemne, bo są ludzkie.


Baron von DupenDrapen napisał:

A ja się pytam, po co zapie*dalacie (w ten czy inny sposób). Tylko nie chodzi mi o to, że zapie*dalacie, bo Wam się wydaje, że coś chcecie osiągnąć (np. odłożyć na emeryturkę, albo po to żeby móc siedzieć gdzieś w szałasie w puszczy i przeżywać nirwanę samozadowolenia, albo żeby zarobić na samolot, etc.).
Chodzi mi o to czy jest jakiś inny interesujący sens, o którym nie wiemy (?)
Albo inaczej po co entropia maleje (jeśli użyć języka pseudo naukowego zakładając, że życie zmniejsza entropię) )

Po nic. Zapierdalam, bo nie umiem nie zapierdalać i nie umiem uwierzyć, że mogę tego nie robić. Zapierdalam, bo jestem tchórzem. Nie mogę odwikłać się z siebie, odejść, rzucić, zatrzymać, przestać.
Nie znam żadnych mniej lub bardziej interesujących sensów, wyłącznie krótkie zachwyty i małe przyjemności, które dostarczają mi paliwa na jakiś czas oraz wieczną presję jechania na oparach.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin