po 30-tce

nudziarz

Gupi jestem, ale z własnych obserwacji wiem jedno:
dziecko ( i nie tylko dzieko ) chce być wyróżnione nie dla siebie samego, ale chce poczuć się wyjątkowo wobec innych . Wiec jesli w rodzinie nagrodą jest "good joob", całus, wyprawa na loda etc.. i jesli ta nagroda nie została rozmieniona na drobne - bedzie motywowała.
Problemem nie jest sam wymiar motywacji ile jej przewidziane wcześniej stopniowanie, odpowiednio do poczucia sukcesu dziecka i oceny tego sucesu w oczach rodziców.
Jesli to zostanie zachwiane. pozostaje kupno mieszkania po dostaniu się na studia ( bo do dyplomu na tychże droga jeszce daleka.... )

pogłoska

Kobieta z klasą

Moja mama chciała mi płacić za......... wyrywanie siwych włosów

gdy ujrzała pierwszy na swej skroni. Pamiętam dostałam złotówkę... i na tym się skończyło.

Później grywałam z dorosłymi ( wujkami i ojcem) w pokera, oczywiście za kasę . Na początku nie chcieli mnie bo dziecko, bo pieniądze, ale jakoś ubłagałam. Nawet czasem ich ogrywałam. Pamiętam, że to były symboliczne pieniądze dla wszystkich ( przynajmniej tak wydawało mi się). Trzymałam je w pudełku od bombonierki - drobne w przegródkach, a papierki pod spodem.

Potem już sama, w wieku 6 lat zrobiłam pierwszy porządny biznes, oparty na prawdziwych pieniądzach i prawdziwej marchewce!

Ech, to były czasy!

Kewa

W sumie od motywacji pieniężnej nie uciekniemy.

Chodzi tylko o to, żeby w rodzinie unikać takich motywacji, bo rodzina wymienia między sobą inne wartości. Pieniądze są ważne w szerszych stosunkach społecznych. Syn ma stypendium naukowe i już samo przyznanie tego było dla niego ogromnym wyróżnieniem. W związku z tym, że stypendium wynosi 120 zł miesięcznie trzeba było założyć konto, wyrobić kartę. Myślę, że poczucie własnej wartości syna znacznie wzrosło. Ostatnio postanowił zasponsorować sobie... okulary. Wybrał sobie najlepsze, wymarzone, ale tak nas wzruszył, że sfinansowaliśmy ten zakup sami.

lulka

beeper

Kewa

bosska

Kewa

Seeni

Moja dostaje 110 i też 19-ście. Z hakiem. !5- latka dostaje 60 zetów.

Kewa

Taki "hak" za dychę!

Kobieta z klasą

Ja mojej dałam kiedyś 5 zł ( 6latka) na wycieczce miała sobie coś kupić. Przywiozła kasę do domu. Teraz powiedziała, że chce oszczędzać i mam jej płacić złotówkę za opróżnianie zmywarki. Jak do tej pory zarobiła tylko tę jedną jedyną złotówkę, choć zmywarkę jeszcze kilka razy opróżniła i bez kasy ( choć z bólem bo obowiązków nie lubi).
Druga mała, zbiera rozrzucone po domu groszaki i mówi, że kupi nam wszystkim lody

bosska

Kobieta z klasą

Myślę, że to nie chodzi o kwotę, ale na co ją przeznacza.
Jednemu możesz dać stówkę i przyjdzie do domu z książką, albo pójdzie do teatru, a drugi wyda na grę komputerową albo słodycze

Seeni

No stówka to zasadniczo na niewiele starcza. Na książkę, na teatr dofinansowuję osobno. Stówka jest na piwo w pubie, na drożdżówkę na uczelni, drobny prezent dla koleżanki, dodatkowe doładowanie i bilet do Bydzi.
Ale moje stare dziecko pracuje dorywczo i zasadniczo stówka jest wychowawczo raczej. Bo jeżeli chodzi o potrzeby to - kropla w morzu.

Kewa

Moja faktycznie wydaje jedynie na książki, czasem jakiś soczek w szkole.Piwa nie pije, do teatru muszę dofinansować, czekolady, którymi się żywi też zasadniczo kupujemy z kasy domowej.

flykiller · Gość

Zdarzało mi się dostawać kasę za stopnie. Od dziadka. Ale na tyle sporadycznie, że nie weszło mi w krew wyciąganie łapy.

nudziarz

Oj... ja tez synowi ( i córce zresztą ) w prezencie dyplomowym rzuciłem po laptopie.
Tyle że PO ( i bez zkojarzeń prosze

) zamknięciu jakiegoś etapu życia i był to rodzaj gratulacji a nie gratyfikacji

P.S. Co daje się po doktoracie ? .. tylko nie piszcie że auto, bo syn ma lepsze ode mnei

Kewa

nudziarz

aż tak mało wychwawczych metod nie stosuję !
Coś łatwiejszego ?????????