Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trochę inna rocznica
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:38, 08 Wrz 2006    Temat postu: Trochę inna rocznica

W zeszłym miesiącu minęło 25 lat od czasu wyprodukowania pierwszego komputera osobistego, choć oczywiście różni producenci mają tu różne zdanie i trwają o to spory, ale jakoś tak to ustalono, że rocznica wypadła dopiero co. No i tak... to komputery towarzyszą nam już całkiem niezły kawałek czasu, niekiedy sam się dziwię, jak wiele mi go zabierają... Co dają w zamian? Nauczyłem się mnóstwa rzeczy, choć w znacznej części niepotrzebnych, dzięki internetowi poznałem znacznie więcej ludzi i to takich, których nie miałbym szans praktycznie poznać w inny sposób, przeżyłem sporo miłych chwil. Z drugiej strony wiem jaki to jest koszmarny pożeracz czasu. W tej chwili większy niż tv i wszystkie inne media razem wzięte (na szczęście książki jeszcze nie skapitulowały i mogą na mnie liczyć)...
A jak to się zaczęło?
Trudno mi dokładnie ustalić kiedy pierwszy raz zetknąłem się z komputerem - prawdopodobnie połowa lat 80-tych, może rok 1986? Widziałem różne "spektrumy", "złomodorki" i "atarynki" u kolegów, ale jakoś nie miałem potrzeby z nich korzystać, nie imponowały mi specjalnie. Potem jednak w ramach wypożyczenia trafił do mojego domu Amstrad CPC 6128 . Krótko bo krótko, ale w owych czasach był to szczyt techniki. Wyglądał w pełni profesjonalnie i miał własną stację dysków! Żadnych tam kaset i kombinowania. Co prawda monochromatyczny zielony monitor był trochę mało atrakcyjny, ale w zupełności mi nie przeszkadzał.
[link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście nastolatka interesowały przede wszystkim gry, których było zatrzęsienie... niestety, dyskietki do amstrada były nietypowe i piekielnie trudne do zdobycia, co powodowało, że właściwie niewielkie miałem pole manewru i niewiele gier i programów jednorazowo do wykorzystania przed zakasowaniem i zapisaniem innych... Zacząłem oczywiście uczyć się programowania w Basicu i nie minęło wiele czasu, jak dość dobrze to opanowałem. Wymyślałem dziesiątki idiotycznych programów, z dużym naciskiem na wykonywanie przez nie losowych czynności, w efekcie tworzyłem abstrakcyjne graficzne i muzyczne arcydzieła, które były całkiem niepowtarzalne i bezdennie złe - na szczęście przepadły w mrokach dziejów. Dziś już zupełnie nie pamiętam jak mi się to udawało...

Pamiętacie swój pierwszy styk z maszyną, przed którą teraz siedzicie? (nie mówię dokładnie o tym komputerze, tylko o komputerach jako takich)... Lękaliście ich się? Fascynowały Was? Były obojętne?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
Gość





PostWysłany: Sob 17:17, 09 Wrz 2006    Temat postu:

Siedze przy komuterze od kilku dni niemal bez przerwy i strawie na nim caly weekend prawdopodobnie lacznie z nocami. Jest tylko on, redbull, projekt, skype, wspolpracownicy i oczy na zapalkach. I tak sie tylko tak sobie mysle, ze kiedys interesowalo mnie co tam sie w srodku dzieje, a teraz interesuje mnie tylko strona uzytkowa. Nie wiem i nie chce wiedziec jak to dziala, choc mialem szczescie albo pecha byc w szkole, gdzie komputerow bylo sporo, kiedys. Chyba w 1985 dlubalem w ZX81, pozniej Meritum (napisalismy na niego gre w węża, pół szkoły grało), później pojawiły się Spectrum-gumiaki w sporej ilości, wiec wieczorami nie chcialo sie wracac do domu kiedy piszczały Kasprzaki na których kopiowało się gry na programie (do dzis pamiętam) Copy-Copy autorstwa niejakiego Rolanda Wacławka. No i wreszcie został kupiony (1987) pierwszy pecet, model XT z kolorowym (co za szał) monitorem, 20MB twardym dyskiem i oszałamiającą ilością RAMu 640KB. Pamiętam jak dziś, kosztował coś koło 20mln ówczesnych złotych, co było sumą pozwalającą kupić na giełdzie dwa nowiutkie Polonezy. Byłem jednym z nielicznych, którzy mogli dostąpić zaszczytu dotykania tego ustrojstwa
W 1988 zająłem nawet 2 miejsce w ogólnopolskiej olimpiadzie programistycznej, a moja aplikacja w Pascalu pracowała w całej Polsce przy rozliczaniu kart pracy pracowników (dziś zrobiłby to byle kto na excelu). Można powiedzieć, że kalkulacja płac ponad 1000 ludzi zależała od tego, czy jakiś gówniarz się nie rąbnął przy pisaniu linijek, czy nie Mogłem nawet isć bez egzaminów na polibudę, ale na szczęście mi przeszło, nie dość, że zawsze czułem się humanistą raczej, to doszły do tego hormony i już nie w głowie mi było przesiadywanie wieczorem przed jakimś ekranem.
I kiedy pomyślę sobie nad tym co się zmieniło przez kilkanaście lat, to chyba jestem zadowolony. Tak jak z komórki. Może to i nawet zabiera czas, ale też inaczej z czasu się korzysta. Zawsze mnie trochę nosiło, więc cieszę się, że te gadżety waża razem niecałe dwa kilo. Zeby jeszcze nie trzeba było ich ładować i nie bylo żadnych kabli...

Książki nigdy nie przegrają z komputerem, ale już codzienne gazety chętnie powitam na e-papierze. Zwłaszcza, że szkoda lasów.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 21:12, 09 Wrz 2006    Temat postu:

Kod:


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 9:41, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Pon 9:33, 11 Wrz 2006    Temat postu:

koniec lat 80tych - mój młodszy kuzyn miał jakiś taki ówczesny "komputer" - ZX czy jakieś inne cudo i nie rozumiałam po co taka zabawka dzieciakowi
początek lat 90tych w moim domu pojawił się komputer - stanął na starym okragłym babcinym stoliku. Wyglądał podobnie jak te współczesne tylko monitor był maleńki i czarnobiały. Możan było sobie coś napisać i poprawić błędy i to było fajnie, dużo fajniej niż na maszynie. Strasznie żałowałam, że nie było takich cudów gdy wystukiwałam po nocach moją pracę magisterską na maszynie.
W pracy też miałam komputer - służył głównie jako maszyna do pisania a ponieważ był jedynym komputerem w moim miejscu pracy więc czasami odwalałam robotę za innych. Jak sienazywał ten program do pisania? chyba WordStar czy jakoś podobnie. Było na tym komputerze też kilka gier: Tetris, Prince i jakieś wyścigi samochodowe i pewnie coś jeszcze. To znacznie zwiększało moją atrakcyjnosć
Moj domowy komputer sprawił, że mój syn w wieku lat około 4-5 napisał swoje pierwsze słowo - oczywiście na klawiaturze a potem przyczynił sie do dewastacji podłogi w moom mieszkaniu bowiem był czas, że przewałały sieprzez nasz dom tłumy dzieciaków z podwórka.

Dla mnie komputer to głównie "maszyna do pisania", i pudło do przechowywania różnych dokumentów i zdjęć. No i internet jako skrzynka pocztowa i ewentualnie czytelnia.
NIe słucham muzyki z komputera, nie oglądam filmów na monitorze. Ale moje dzieciaki wykorzystują komputer głównie chyba do tych celów - to chyba kwestia przyzwyczajenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 10:59, 11 Wrz 2006    Temat postu:

Gdyby nie zamiłowanie mojego syna do komputera, chyba do tej chwili stukałabym coś na mojej wysłużonej maszynie, smarując błędy korektorem. Zaczęło się od Commodorka, najeżdżaliśmy helikopterkiem na różne regiony świata zadane przez komputer i trzeba było trafić dobrze. Fajna zabawa - rodzinna.
Teraz lubię komputer, zachwyca mnie jego mądrość i wiedza i to że zawsze można go wyłączyć. Głupieję gdy się psuje i jestem pełna podziwu dla tych, dla których nie jest on czymś nie z tego świata, ale zwykłym osiągnięciem techniki (coś jak samoloty, które dla mnie nie mają prawa latać )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:42, 11 Wrz 2006    Temat postu:

Uwielbiam komputer pasjami!
Pokochałam go od pierwszego wejrzenia i tak już zostało.
Czy Spectrum plus to był komputer???
Jeśli tak to dostałam go właśnie w momencie gdy urodziło mi się drugie dziecko. Ponieważ było bardzo grzeczne, a ja siedziałam na urlopie macierzyńskim to w przerwach między karmieniami i spacerami pogrywałam w Zybeksa, Manica, Bomber Mana i takie tam bzdury.
Na całe szczęście po kilku miesiącach szlag go trafił (nie wiem czy przypadkowo) bo pewnie doszłoby do rozwodu .
Czytam na portalach jakieś newsy, ale prawdziwych gazet mi nie zastępuje. O książkach nawet nie wspomnę.
Natomiast jest dla mnie skarbnicą wiedzy i zastępuje wszystkie encyklopedie, słowniki i itd.
Nie ukrywam, że lubię też sobie porozmawiać z ludźmi, choć chat podobał mi się tylko jeden - wiele lat temu, a potem stwierdziłam, że szkoda czasu na pierdoły. Zdarzyło mi się jednak poprzez forum poznać kilkoro wspaniałych ludzi ( w tym pisarza sf. ze starej Fantastyki, znanego poetę, jedna wielką miłość, jedną wielką przyjaźń, jednego alkoholika o którym z kolei wiersze pisano itd. itp)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:10, 11 Wrz 2006    Temat postu:

To jest takie dość dziwne zjawisko. Wedle wszelkich psychologicznych podręczników korzystanie z komputera prowadzi do stopniowej alienacji użytkownika, utraty kontaktów z rzeczywistym światem itp. A jednak zdaję sobie sprawę, że dzięki korzystaniu zeń poznałem więcej ludzi niż prawdopodobnie poznawałbym w normalnym niekomputerowym trybie...

Tak i to pisanie, które zawsze można poprawić, grafika, muzyka, informacja... Wszystko łatwo dostępne...


Lulko, paru pisarzy ze starej Fantastyki miałem okazję poznać dawno temu osobiście, strasznie sympatyczni ludzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:33, 11 Wrz 2006    Temat postu:

Aproxymat napisał:
To jest takie dość dziwne zjawisko. Wedle wszelkich psychologicznych podręczników korzystanie z komputera prowadzi do stopniowej alienacji użytkownika:


Mam pewne, wyrobione zdanie na temat takich podręczników.
Być może są drogowskazem dla tych wyalienowanych już, ale z komputerem jest chyba podobnie jak z innymi nałogami.
Dopóki wie się co jest w życiu najważniejsze to chyba nie ma się problemu z jakakolwiek alienacją.
Lubić (nawet pasjami) nie oznacza, że czegoś ważniejszego nie wykonuję jak należy. Wszystko ma swój czas i swoje miejsce.
Komputer czy też net nigdy mi niczego nie zastąpił, a jest miłym dopełnieniem. O tym, że jest niezbędnym narzędziem pracy nawet nie wspomnę. Gdybym musiała stać przy desce zamiast korzystać z autocada choćby to pewnie zmieniłabym zawód.
No ale psychologowie też muszą z czegoś żyć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:39, 11 Wrz 2006    Temat postu:

I zapewne sami nie piszą już swoich podręczników na starych maszynach do pisania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beeper
tańczący z ujemnym niedźwiedziem


Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zza torka

PostWysłany: Pon 13:41, 11 Wrz 2006    Temat postu:

Pierwszy raz bezpośrednio z komputerem zetknąłem się gdzieś na początku lat 90-tych, kiedy toto sprytne urządzenie zostało zakupione do obsługi sekcji technicznej dużej chłodni. Oczywiście, podczas nocnych i weekendowych dyżurów, kiedy nikt się po zakładzie nie szwędał, brało się kij od szczotki, blokowało czuwak i grało w dość prymitywne jeszcze gry: hydraulika i trójwymiarowe klocki, które należało ściśle umieścić w sześciennym boksie. O ile sie nie mylę to nazywało się to kubik, albo jakoś podobnie. Na jednej ze zmian chłopaki tak się zagrali, że zapomnieli wyłączyć gorącą parę, która odszraniała mroźnię i temperatura wewnątrz z minus 24-ech podskoczyła o jakieś piętnaście stopni. Jeszcze chwila i wszystko by się rozmroziło. No nawet trudno mi sobie wyobrazić, jakie straty poniósłby zakład bo cały odmrożony towar trzeba byłoby przemielić na mączkę mięsną. I tak jeden wyleciał z zakładu a drugiego przeniesiono na inne stanowisko. No i oczywiście, już potem trudniej było grać. Ale przecież Polak potrafi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cadrah
napastnik LZS Mizerów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:35, 12 Wrz 2006    Temat postu:

Hm ...komputery...cóż...spory kawałek mojego życia.....

Chyba po raz pierwszy zacząłem myśleć o komputerze w kategoriach a może by sie przydał gdy kolega moja starszy o jakieś 3 lata stał się dumnym posiadaczem zestawu do samodzielnego montażu pt: ZX Spectrum. Nie powiem zaciekawiło mnie to zwierzę...troszkę.

Jakiś czas bawiłem sie tym zaciekawieniem, gdzieś tam w międzyczasie szkoła i "organki elwirka" o, przepraszam ELWRO 800 Junior spięte w sieć, działające w CP/M - w pracowni informatycznej, oraz duma całej szkoły nieszczęsny Amstrad (3 sztuki) z nieszczęsną 3 calową stacją dyskietek niekompatybilną z niczym.

Zaciekawienie moje, zaczeło w końcy przybierać jakieś realne formy....w drodze kupna (w Pewexie) stałem się posiadaczem Commodore 64 z magnetofonem, na stacje dyskietek, czy też Amigę 500 niestety nie było mnie stać...

Przygoda z komodą trwała jakieś 6 m-cy...tworzyłem wówczas mnóstwo programików w Basic'u. Głównie bzdurnych d'oh! . Gdy doszedłem do wniosku, że nic więcej z niej nie wycisnę, sprzedałem bez żalu.....za pieniądze te kupiłem takie cudo na dwóch kołach jak orkan Dancing Zdecydowanie była to korzystna wymiana......

Trochę pobujałem się bez komputera....., studia i pierwszy PC - 486 DX 100 Mhz, 8Mb RAMu, dysk 800 Mb i co ważniejsze CD x2 Dancing
Cóż Doom chodził, Duke 3d jak cię mogę.....było dobrze, aż się nie sfajczył.....

Cyrix 133 Mhz - straszny kibel, wieszało się wszystko i zawsze...
Pentium 166 - jest dobrze, 4 tyg później 200 MMX - jest lepiej Anxious
AMD 450, DURON 700......

No i zaczeło się kulać...praca w branży DURON 1100....1200, Athlon 2000,
a..później zmieniłem branże Blue_Light_Colorz_PDT_02

Teraz stoi sobie celeron 1,8 w notbook'u, nie otwierany od 2 m-cy, w pracy także mała rakieta stacjonarna Blue_Light_Colorz_PDT_02 , a w domu jeszcze na dokładkę DURONIK

ps. przepraszam za skróty Blue_Light_Colorz_PDT_02 , ale zaczełem ziewać pisząc to a co dopiero gdyby przyszło mi to czytać......

Z HARCERSKIM POZDROWIENIEM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
melpomena
zła kobieta


Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 9156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 475 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 8:57, 13 Wrz 2006    Temat postu:

Ech. Mój pierwszy to atari z wmontowanym magnetofonem kasetowym. Czasami trzeba było kilkanaście razy wgrywać grę. Za monitor słuzył stary, czarnobiały telewizor, około 21 calowy. Tak mniej wiecej miał tyle. Stał pod ławą i grało się leżąc na brzuchu...
Kolejny to byla Amiga 1200. Stacja dyskietek w klawiaturze. I ukochana gra Settlers.
A potem blaszak
Oczywiście, wszystko sponsorował mój brat. Kiedy się ożenił, to po roku zabrał i komputer, więc wypadało sobie kupić własny. No i swój własny mam od 3 lat.
No i oczywiście marzy mi się laptopik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 17:41, 13 Wrz 2006    Temat postu:

Kod:


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 12:39, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
melpomena
zła kobieta


Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 9156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 475 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:56, 13 Wrz 2006    Temat postu:

A.
Zapomniałam o Elwro - miałam taki komputer w LO Takim żółwikiem rysowaliśmy figury geometryczne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cadrah
napastnik LZS Mizerów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 7:04, 14 Wrz 2006    Temat postu:

iście traumatyczne przeżycie......na "organkach elwirka" nie dało się zrobić wiele więcej poza pogonieniem żółwika eh

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:50, 14 Wrz 2006    Temat postu:

Pamiętam jakiś program w tv w odległych czasach, w którym mądry naukowiec dowodził, że tzw. małe komputery osobiste nie mają przyszłości, gdyż jedyną ścieżką rozwoju tej technologii jest jej rozrost także w sensie rozmiarów, nie zaś miniaturyzacja i powszechna dostępność. Zdaje się, że takie panowało wówczas przekonanie w wielu naukowych kręgach

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marconi1000
antyrankingowiec nr 1


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 15:35, 14 Wrz 2006    Temat postu:

PIerwszy komputer...
Nie! Przepraszam - to jeszcze nie był komputer, tylko coś ogromnego, co się znajdowało w klimatyzowanym pomieszczeniu o wymiarach jakieś 8x12 metrów i nosiło nazwę: MASZYNA MATEMATYCZNA. Zobaczyłem "toto" na specjalnej wycieczce do pewnego centrum obliczeniowego i wysłuchałem entuzjastycznych objaśnień dotyczących nieprawdopodobnych ilości działań matematycznych wykonywanych w czasie jednej sekundy! Brzmiało to jak bajka o żelaznym wilku, do realności powszechnego wykorzystania chyba nikt jeszcze nie podchodził na serio (koszt tego był niesamowicie wysoki) ale wtedy nie przypuszczano, że postep w tej dziedzinie będzie tak szybki.

W jakiś czas później - będąc w jednym z ogromnych zakładów przemysłowych, dowiedziałem się od jego dyrektora, że jeden z wydziałów produkcyjnych jest obsługiwany od miesiąca przez nowoczesny ośrodek obliczeniowy, wyposażony w maszynę matematyczną, która dokonuje wszelkich rozliczeń materiałów, czasu pracy, zarobków pracowników, etc. etc....
Pokazano mi nastepnie ten ośrodek, a kiedy wyszliśmy z niego - zobaczyłem przez otwarte drzwi - sąsiednie inne ogromne pomieszczenie, w którym przy stołach siedziało kilkadziesiąt osób, każda z nich przed zwykłymi elektrycznymi maszynami do liczenia. Okazało się, że tu sprawdzano tradycyjnymi sposobami wszystkie wyniki otrzymane w nowym ośrodku... tak - dla pewności...

No, a później, w mojej pracy zafundowano pracownikom trzystopniowe kursy obsługi już prawdziwych komputerów. Zapisało się sporo osób, ale okazało się, że około połowy z nich wykruszyło się przed ukończeniem kursu podstawowego.
Takie pamiętam początki...

marc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
Gość





PostWysłany: Czw 16:00, 14 Wrz 2006    Temat postu:

Te komputery nas "zjedzom"
Powrót do góry
Nikt
sikający na stojąco


Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 7296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 478 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z samego dna

PostWysłany: Pią 8:54, 15 Wrz 2006    Temat postu:

Pierwszy komputer, a własciwie to mikrokomputer to ZX spektrum, ale nie gumiak, tylko już ze zwykłymi (plastikowymi?) klawiszami. Potem Atarynka. Na studiach blaszaki, pierwsze blaszaki, jeszcze niektóre nawet bez dysku twardego, tylko z dwoma, ba był jeden nawet z trzema FDD jeden(dwa) na 5 i 1/4 cala, drugi (trzeci) na 3 i 1/2 cala. Niezapomniane ćwiczenia z informatyki, jak podczas zajęć/ćwiczeń padła komenda sformatowania DYSKIETKI i po paru sekundach/minutach prowadzący mówi" No koniec. A teraz przechodzimy do następnego ćwiczenia" A ja słysze z tyłu głos panienki: "Jaki koniec koniec. Mi wyświetla dopiero 17%"
I moja gęba uśmiechnięta z ustami, jak szparagi, gdyby nie uszy, to wtedy miałbym uśmiech dookoła głowy. (zgadnijcie, co panienka formatowała?). Potem pierwsza praca. Jako młody gniewny dobijałem sie o kompa chyba z pól roku, az w końcu podjęto decyzje, że dadza mi kompa, ale jak nie bede wykorzystywał, to kopa w dupe i na bruk! pierwszy komp w domu, to własciwie służbowy laptop, tylko dokupiłem za własne pieniądze monitor CRT (kolorowy VGA(?) ). Potem pierwszy blaszak złożony tymi rencami, wszystkie części kupione na giełdzie na Polibudzie. To był wypas od razu Pentium I 100.
Duke 3D po kablu na dwa kompy i gra do białego świtu. A potem poleciało Pentium II, Pentium III. Obecnie Atlon 3200+ z 1GB Ram (W Pentium I 100 miałem twardziela chyba 1,4 GB ) w dualu + P4 blaszak na biurku w pracy z którego niniejszy post wystukuję.


Komp, kompem, ale "smycz" to dopiero przekleństwo naszych czasów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nikt dnia Pon 8:13, 18 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Sob 0:44, 16 Wrz 2006    Temat postu:

w podstawowce, nazwy nie pamietam, to byl poczatek lat 90tych. mielismy zaprogramowac ludzika, aby przeszedl przez ustawiony przez nas labirynt. co na zasadzie dwa kroki do przodu, jeden w lewo... etc. jako jedyna z klasy wymyslilam wtedy, ze moj ludzik bedzie sie w jednym miejscu krecil, a potem wlanie kilka razy lbem o sciane.. Brick wall i pojdzie dalej.

do sasiada chodzilam na gre o Ninja. wgrywana z magnetofonu, Adas mial przerabane, bo jak do niego zeszlam to siedzialam do pozna i chcialam grac, grac, grac..

mnie wprzeciwienstwie do Paszteta, uwaga cytuje:
Cytat:
...doszły do tego hormony i już nie w głowie mi było przesiadywanie wieczorem przed jakimś ekranem.

ta gra podobala mi sie zdecydowanie bardziej niz sasiad i nawet wolalabym, zeby se poszedl do innego pokoju telewizje poogladac eh

potem koniec podstawowki, komp z windowsem i nauka obslugi; paint, word.. a w domu "Larry in the land of lounge lizzards" czy jakos tak to sie nazywalo.. przygody z prostytutkami, kasyna, wedding chappels, kupowanie prezerwatyw.. i nauka prawdziwego angielskiego - wszystko w jednej grze [nie w realu] Angel

teraz jest i laptop, jeden drugi.. rozne programy uzytkowe, zdjecia i ich obrobka [moj nos, oczy i usta - przpadam za powiekszaniem sobie tego i owego ]. no i internet, glownie poczta, fora, publicystyka, humor.

nie zapominam o spacerach, oddychaniu i myciu.. [choc moglabym czesciej zapominac o jedzeniu... ale to juz inna historia]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin