po 30-tce

Kewa

Czy w dobie wszędobylskiego seksu może on być jeszcze tabu? Mam koleżankę która bez zawstydzenia opowiada o swoich orgazmach, o swoim pożyciu z mężem, czasem mnie to smieszy, czasem wprawia w zakłopotanie, dodam, że ona nie mówi tego tylko w cztery oczy ale w obecności osób przypadkowych. Co Wy na to? Jesteście otwarci i chętni do rozmowy o seksie?

Drahna

Nie zawsze, nie ze wszystkimi, nie o wszystkich aspektach.

Aproxymat

No cóż, to kwestia hmm... też pewnych upodobań, dla niektórych opowiadanie o swoich doznaniach erotycznych jest też ich częścią, czy jakimś "przedłużeniem". Rzecz gustu, tak jak nie wszystkim odpowiada wysłuchiwanie takich opowieści

Anka

Nie znoszę kiedy któreś z partnerów wywleka na forum publiczne aspekty sypialniane - wyznaje zasadę dobrego smaku w tej kwestii.

znana ktośka · Gość

Kewa

Rozmawiałam kiedyś dość długo przez telefon z chłopakiem z działu IT, a koleżanka nadawała o cudowności orgazmu i teraz tak, no niby się z nią zgadzam, ale nie teraz, nie w takiej sytuacji i nie publicznie, chciało mi się smiać i było mi wstyd

druga sytuacja, ona klepie jak to zachęcała męża tańcem erotycznym, wcale nie przeszkadza jej, że nie otrzymuje zwierzeń z naszej strony, oczywiście wszyscy się uśmiechamy ze zrozumieniem, tylko że ja (a może każda z nas?)zastanawiam się, czy to ja jestem taka niedzisiejsza? coś ze mną nie tak?

Aproxymat

Kewo, większość ludzi reaguje niechęcią, zażenowaniem czy śmiechem na takie opowieści (podobnie jak często na różnych erotycznych "gawędziarzy" przechwalających się swoimi niebywałymi dokonaniami). Po prostu ludzie liczą na wzajemność - ja nie opowiadam publicznie o swoich przeżyciach - oczekuję, że i ty nie będziesz tego robić. Jak ktoś zaczyna jednak snuć takie opowieści, to człowiek znajduje się w sytuacji cokolwiek niezręcznej - dołączyć się? próbować przebić? zignorować?

lulka

Chyba jestem niekulturalna w takim razie bo znalazłam się w podobnej sytuacji i po prostu powiedziałam, że mnie to nie interesuje.
Inna sprawa, że powiedziałam to koleżance. Gdyby takie opowieści snuła przede mną pani urzędniczka z Urzędu Skarbowego to słuchałabym z zapartym tchem Angel

. (Teraz powinnam udać się na topik o kłamstwach i kłamstewkach i leżąc na zimnej posadzce walić głową w ową posadzkę i żałować za swoją obłudę).
Poza tym też jestem niedzisiejsza i zgadzam się z przedmówcami.

Kewa

Zatem: niedzisiejsi naszych czasów łączcie się!

Nie zebym się przejmowała zachowaniem mojej kolezanki, ale miałam faktycznie mieszane odczucia, tym bardziej, że inne osoby jakoś zdawały się traktować naturalnie te jej zwierzenia

lulka

Anka

Tu nie chodzi o to że jesteśmy nie dzisiejsi – to powinno być wpisane w kulturę osobistą każdego człowieka , jak można dysputować o czymś tak intymnym . Rozgłaszać na prawo i lewo ile razy i w jaki sposób . Nie jestem jakaś pruderianka , ale to co przeżywam jest moje a nie publiczne . Owszem po żartować sobie ogólnie można , lecz wynosić to co dzieję się w alkowie sypialnianej to świństwo . Mam znajomą której maź opowiada na zgromadzeniach koleżeńskich , co to ta jego żona potrafi . Widzę po minię tej kobiety że jest jej po prostu wstyd . Nie daj boże kiedy towarzystwo popije , zaczynają się głupie teksty pod jej adresem . Gdyby mój mąż zrobił cos takiego ciężko by odpokutował

Aproxymat

Ale zobaczcie, to jest zjawisko powszechniejsze. Włączcie jakikolwiek program rozrywkowy, czy weźcie gazetę poświęconą rozmaitym "gwiazdom" - pełno tam opowieści i to opowieści samych "gwiazd" o swoim erotycznym życiu. Czy one mają przymus opowiadania o tym? A ludzie lubią naśladować sławnych i podziwianych. Skoro sławni i podziwiani tak chętnie się dzielą swoimi intymnymi sprawami, to zawsze znajdą się naśladowcy - taki się klimat w kulturze wytwarza, są i tacy, którzy wprzęgają to w swoją walkę z "ciemnogrodem", więc i coraz częściej można spotkać ludzi rozpowiadających o swoich przeżyciach. Czy to jest złe? Jeśli słuchacze i opowiadacze mają takie same poglądy - to raczej nie, lecz rzadko się zdarza, by w grupie nie trafił się ktoś o poglądach odmiennych niż reszta

melpomena

Czytam wasz wypowiedzi i stwierdziłam w końcu - a co mi tam.
Witam.
Jestem melpomena i jestem odszczepieńcem. Miałam kiedyś przyjaciółkę i mam koleżankę, które dzielą/dzieliły się ze mną swoim życiem intymnym. Nie obrzydzało i nie obrzydza mi to niczego. Skoro mają taką potrzebę to mówią. Nie wprowadza mnie to w zakłopotanie, nie daję poznać facetowi, że tyle o nim wiem, nie krępuje mnie słuchanie. Czasem się pośmiejemy, czasem zadumamy. Dla mnie to jest babska rozmowa.
Może to dlatego, że długo i mocno się przyjaźnimy to jestem przyzwyczajona. Obce kobiety czy też zwykłe znajome nie dzielą się ze mną takimi przeżyciami i dobrze, nie wiem jakbym zareagowała na osobę, z którą stopień zażyłości jest na poziomie zerowym.
Niemniej zwierzenia są jednostronne. Jestem typowym introwertykiem i takie zwierzenia nie przeszłyby mi przez gardło.

Kasztanka · Gość

Dzien dobry.
Przezywaja mnie Kasztanka lub Lania ze wzgledu na peciny i nie tylko.
To, ze jestem najlepsza w lozku nie powinno nikogo obchodzic poza samymi zainteresowanymi. Tongue out (1)

Jako takich zwierzen nie wysluchuje, bo od razu mowie, ze sa dwie mozliwosci:
a) pomylono mnie z seksuologiem,
b) ktos jest pieprzniety.

Anka

Inaczej traktuje zwierzenia długoletnie , wzajemne z kimś ,z kim - mam długi okres znajomości . Ale nie można wleźć na imprezę nie znając nikogo tam i opowiadać jakim to się nie jest ogierem

O to mi właśnie chodzi .

Kasztanka · Gość

Ale mozna za to wyjsc z takiej imprezy nic nie opowiadajac i zostawiajac po sobie opinie ogiera.

Albo kasztanki ...

pamparampam

Dawno nikt tu nie zaglądał, ale nie omieszkam odgrzać tematu, choćby po to by sie przywitać z Kewą

Tak tak to ja, tak więc witaj!!!
A co do tematu - pomyślcie sobie teraz o plaży nudystów. Ci ludzie którzy tam chodzą tez sie przecież nie znają, a siedzą sobie na piasku obok siebie i w dodatku nago. A przecież nie wszyscy by na to poszli. Chcę jedynie powiedzieć, że są wśród nas ekschibicjoniści, a kierunkiem owego działania może być pokazywanie swojego ciała, mówienie o intymnych przeżyciach, ale też opowiadanie o kłutni z małżonkiem i swoich odczuciach. W końcu to też ekschibicjomizm tylko na innej płaszczyźnie.
A rozmawianie o sferach bardzo prywatnych z przyjacielem (takim prawdziwym) to zupełnie inna kwestia. Przynajmniej tak mi sie wydaje.

Kasztanka · Gość

Ja naprawde nie wiem, o czym piszecie.
Staracie sie w tych waszych rozmowach opisac orgazmmmmmmmmmmm???
I jak Wam to On/Ona robili?
I wiecie, dlaczego bylo tak, a nie inaczej?
i wszyscy w tych opowiadaniach wszystko pamietaja???
No to ja zbyt prosta albo zbyt skomplikowana jestem.

Mam przyjaciol, znajomych, ale moja wiedza ogranicza sie do ogolnej swiadomosci, czy im sie w lozku uklada czy nie. Bez bezsensownych konfabulacji. Tongue out (1)

Pasztet · Gość

Plaza naturystow - dosc obrzydliwe miejsce; glownie dlatego, ze najbardziej rozkraczaja sie emerytowane Niemry spalone na mahon

(nadaje sie do wikipedii?)

Tabu to moze i tabu, ale z drugiej strony oslabiajaca jest niemoznosc wypowiedzenia kilku zdan o seksie przez wiele osob. Jakies "te sprawy", jakies "ten teges" i inne wytrychy slowne brzmia dosc zalosnie. Mnie akurat opisy lozkowych akrobacji nieszczegolnie krepuja, duzo bardziej krepuje mnie kiedy ktos szczegolowo opowiada o swoich dolegliwosciach, operacjach, kuracjach i zabiegach. Celuja w tym zwlaszcza stare baby, ktore "te sprawy" omijaja szerokim lukiem, ale o cewnikach, basenach, zylakach i innych obrzydlistwach potrafia pierdolic godzinami. Bleee
Chyba jednak wole dyskusje o piercingu na cipce.

Kasztanka · Gość