Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Radio Wolne Forum
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> W przerwie na kawę!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
emma.
space mona


Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:47, 02 Sty 2006    Temat postu: Radio Wolne Forum

Witam bardzo serdecznie nowego uzytkownika,
witam w imieniu wlasnym,
witam w imieniu wszystkich uzytkownikow.

W skrytosci ducha licze,
ze mile przywitanie zagwarantuje mi dobrą prasę,
czy raczej dobry felieten
a moze dobrą bajke o emmie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 13:56, 02 Sty 2006    Temat postu:

Dziękuję za miłe powitanie i pragnę nadmienić przy okazji, że przenoszę się tu z o2, w związku z prośbami o to. Bajka o Emmie już była . No może kiedyś powstanie kolejna, zresztą następne będą (po dokończeniu tych z o2) związane już pewnie wyłącznie z tym forum.
Obiecałem przekleić tutaj też te dotychczasowe bajeczki, co zapewne jeszcze dziś spróbuję zrobić
Powrót do góry
oldAliAs99
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:37, 02 Sty 2006    Temat postu:

No to super.

Przy okazji. Czy będzie tak, że każda bajeczka w innym topiku?
Byłoby łatwo trafić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 14:46, 02 Sty 2006    Temat postu:

Ali, ich jest (bajeczek) ponad 30, nie wiem czy jest sens zakładać tyle topików. Myślę, że powklejam je tutaj, na zasadzie jeden post = jedna bajeczka. Przy okazji można sobie będzie powspominać dawne forumowe czasy i obgadać nieobecnych
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 15:48, 02 Sty 2006    Temat postu:

No to zaczynam (na razie dotychczasowe, po konsultacjach z Anulą pojawią się nowe):
Forumowe Bajeczki z Morałem
Bajeczka 1.

O gromiku i kozie z nosa.

Dawno temu na forum o2, na pewnym przytulnym topiku żył sobie pewien gromik. Ale nie był to zwykły gromik jak tysiące innych gromików. To był gromik, który miał Plan i Wielkie Nadzieje. To był gromik, który zapragnął mieć swój wkład w dorobek ludzkości. Myślał nad tym niezwykle długo. Aż w końcu doszczętnie opętała go idea, która zapragnął rozpropagować. Fizjonomistyka! Zaczął od zbierania konterfektów innych forumowiczów, ale kiedy Ci zaczęli go w końcu nękać pytaniami po co mu one, zaniechał tego. Podjął więc wędrówki po całym forum i uważnie przyglądał się forumowiczowym fizjonomiom. Z bliska, niekiedy używając lupy, dokładnie badał rozstaw oczu, spiczastość uszu, kształt nosa. Lecz nie wszystkim się to podobało. Nie każdy chciał być poddany takim badaniom. Tym bardziej, że i sama fizjonomia gromika nie wszystkim przypadała do gustu.
I oto coraz częściej zwracali forumowicze uwagę, że im bliżej zbliża gromik swoją fizjonomię do cudzej, tym bardziej widać, jak z jego nosa zaczyna wyłaniać się jakiś niepokojący i nieapetyczny kształt. Także gromik czuł, ze coś jest nie tak, ale brał to za złudzenie, gdyż sądził, że wszystko "wydaje się".
Pewnego dnia kiedy gromik akurat porządkował notatki, w jego nosie nastapiło gwałtowne poruszenie. "To pewnie od kurzu" - pomyślał gromik. I potężnie kichnął. I oto z jego nosa wyskoczyła koza. A nie była to taka zwykła koza, jak tysiące innych kóz z tysięcy innych nosów. To była koza z Intelektem. Obdarzona własną niezależną osobowością.
- Kim jesteś? - zapytał gromik.
- Jestem kozą. Kozą z nosa - odparła koza, zgodnie z prawdą.
- To wiem - zauważył gromik. - Ale może byś tak wróciła na swoje miejsce?
To mówiąc gromik wskazał na nos.
- Ani mi się śni, Mistrzu - zaśmiała się złośliwie koza. - Mierziło mnie przebywanie w nosie. Teraz zamierzam poznać całe forum, które wydaje mi się o niebo atrakcyjniejsze od twego organu węchu.
- Buahahaha - zarechotał ponuro gromik. - Forum jest nudne jak flaki z olejem. Pełne tchórzliwych pomarańczy i beznadziejnych postów. Wali mnie to co cię mierzi, wracaj do nosa!

Lecz było za późno - koza już umknęła i zaczęła hasać po różnych topikach. Z czasem było już jej pełno wszędzie. Nikogo nie słuchała, a gromika w szczególności. Próżno gromik gonił ją i próbował z powrotem do nosa wetknąć. Koza juz zdązyła urosnąć na tyle, że gromikowy nos nie pomieściłby jej w sobie. Gromik podupadł na duchu. Zaczął szukać ukojenia w ramionach kochanek, co skwapliwie koza wyśmiewała. W końcu zaszył się gdzieś i słuch po nim zaginął, choc niektórzy wierzą, że wróci i kozie harce powstrzyma.

Jaki stąd morał?
Łatwiej cudze nosy oceniać, niż w swoim kozę zawczasu dostrzec.



Narodziny Kozy z Nosa Gromika. Stara forumowa waza.


Ostatnio zmieniony przez Radio Wolne Forum1 dnia Czw 22:03, 23 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 15:53, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 2

O AliAsie99, Wrednym i Wielkim Przepisywaniu Kodu Forum.


Stało się tak, że Adminem forum został Wredny. Wydawać by się mogło, że wpłynie pozytywnie na rozwój forum. Niestety, władza spaczyła jego delikatną psychikę, a wrażliwe niegdyś serce, z każdym dniem stawało się coraz bardziej kamienne. Prości forumowicze z lękiem wymawiali jego nick, a czasem nie wymawiali go wcale by gniewu Wrednego nie prowokować. Kiedy wstępował na jakiś topik milkł gwar rozmów a forumowicze niechętne rzucali ku niemu spojrzenia. Stał się więc bezwględnym postrachem forum. Nie było dnia by kogoś nie zabanował albo topiku z dymem nie puścił. Mroczny cień strachu padł na forum.
Ale żył wtenczas na forum AliAs99, który Wrednego się nie bał. Był to mąż światły i zabójczo przystojny, za którym wiele forumowiczek poszłoby na każdy topik. AliAsa Wredny nie ruszał, gdyż zdawał sobie sprawę, że ukrzywdzenie go wywołałoby rozruchy na forum i władzy jego zagrozić mogło. By więc AliAsa na swoją stronę przekabacić, pakietem reform zwanych Nowym Kodem Forum, próbował go omamić. Wiele dni obiecywał, że trwa Wielkie Przepisywanie Kodu Forum, aż w końcu, że się dokonało, lecz jak każdy mógł dostrzec nic na forum nie uległo zmianie. Pojął więc AliAs, że jest oszukany i niechęcią wielką do wrednego zapałał, do nieposłuszeństwa forumowiczów nawołując.

Pewnej nocy jednak, kiedy AliAs utrudzony pisaniem postów kładł się do swego łoża, poczuł dziwne a niespotykane mrowienie w członkach. Podbiegł do zwierciadła i ze zdumieniem spostrzegł, że cała jego postać dziwnej uległa przemianie. Palce wygięly się w okrutne szpony, a oblicze wykrzywił nienawistny grymas - wypisz wymaluj - była to twarz Wrednego!
Tak się bowiem złożyło, że AliAs i Wredny byli jedną osobą - lecz w dwu postaciach wystepującą! I jeden w drugiego niespodziewanie mógł się przekształcać! Takoż i Wredny tej nocy pochylał się już nad klawiaturą, by przeklinany przez forumowiczów klawisz "Delete" nacisnąć - gdy spostrzegł, że palec do klawisza się zbliżający, nie jest jego własnym palcem - lecz zupełnie innym! I on przejrzał się szybko w pękniętym kawałku lusterka i rozpoznał w sobie AliAsa.

Odtąd ich losy potoczyły się inaczej niż dotąd. AliAs przerażony nikczemną postacią, w którą się przemieniał (zwykle działo się to we wtorki i czwartki) na forum przestał się niemal pokazywać. Podobno wyjeżdżał za granicę, ale wracał ilekroć dawne kształty odzyskiwał. Zrozumiał też wreszcie na czym tragedia odrzuconego przez innych Wrednego polegała. Niestety, psychika jego również uległa zmianie. Nabrał bowiem zwyczajów Wrednego i sadyzm w jego duszy się zalągł a i dręczenie innych nie sprawialo mu już kłopotów, nawet wierną Monę Lizę powiesił kiedyś dla zwykłej rozrywki.

Zaś i Wredny zmienił się w AliAsa się przekształcając. Coraz rzadziej na forum się pojawiał i mniej nad topikami się znęcał. Aż zbył się nawet nicka swego na cele dobroczynne i ponoć stał się przyzwoitym człowiekiem.

Morał z tej bajeczki jest taki:
Nigdy nie wiadomo kto kim się stanie, gdyż dobro i zło dwie części ludzkiej natury stanowią.



Alias obserwuje w lustrze swą przemianę we Wrednego. Artysta nieznany.


Ostatnio zmieniony przez Radio Wolne Forum1 dnia Czw 22:20, 23 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 15:54, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 3

O jednym, kurna, pomarańczowym co chciał zostać niebieskim.

Były takie czasy na forum, że pomarańczowi i niebiescy żyli obok siebie wzajemnie się szanując i wspierając w potrzebie. Niektórzy pomarańczowi przechodzili czasem na niebieskość a i wśród niebieskich zdarzali się zwolennicy powrotu do pomarańczowej natury.
Pomarańczowi brali sobie za żony niebieskie kobiety a niebiescy łączyli z pomarańczowymi niewiastami zaś dzieci z tych związków nie żywiły obaw przed żadnym z kolorów.

Z czasem jednak jedni od drugich zaczęli się coraz bardziej izolować. Dziś już najstarsi forumowicze nie pamiętają, kiedy coś zaiskrzyło i między kolorami zapanowały wzajemne animozje.

Ale był wśród pomarańczowych jeden, co pomimo narastającego konfliktu, postanowił zostać, kurna, niebieskim. Jak postanowił, tak zaczął czynić. Wziął zawiniątko z jedzeniem i bukłaczek z lekkim pomarańczowym trunkiem i ruszył w drogę. Już na samym początku wędrówki natrafił na pierwszych niebieskich strażników, co granic nowowytyczonych między kolorami pilnowali.
- Czego tu szukasz, parszywa pomarańczo? - zapytał jeden ze strażników i splunął pogardliwie pod nogi pomarańczowego.
- Jestem tu nowy - powiedział pomarańczowy - i chciałbym, kurna, zostać niebieskim. Powiedzcie mi jak mam to zrobić.
- Buahaha - roześmiali się niebiescy. - Patrzcie jak pomarańcza chce nam dorównać! Nam, niebieskiej elicie! A spadaj na Madagaskar!
I tu niebiescy kopniakami pomarańczowego odegnali, aż na pomarańczowa stronę, ale kiedy go porzucili, jeden z nich wrócił do pomarańczowego i pochylił się nad nim.
- Hej, ty... - wyszeptał, rozglądając się nieufnie wokoło. - Ja też byłem kiedyś pomarańczowy jak ty, dam ci moje zapasowe niebieskie przebranie i będziesz mógł śmiało na niebieską stronę przejść. Potem udasz się do Krainy Preferencji, gdzie będziesz mógł się zarejestrować i żyć między niebieskimi, a żaden z nich Cię nie pozna.
- Czy warto, kurna, podejmowac taki wysiłek, by stać się takimi jak wy? - odparł pomarańczowy. - To ja już wolę pozostać w moim dotychczasowym kolorze i kurna, dobrze mi w nim. A wam, niebiescy okrutnicy, co przybieracie łatwo, kurna, pozy i w tysiące strojnych kurna nicków chodzicie odziani, będę póki mi sił starczy dokuczał i dziedziny wasze nawiedzał, kobiety wasze uwodził i starców waszych znieważał.
Wstał pomarańczowy, otrzepał się, pomiętą czapkę wygładził i dumnie założył, po czem odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę pomarańczowo zachodzącego słońca.
Ale słowa dotrzymał i odtąd niebieskie towarzystwo nie zna dnia ni godziny, kiedy do nich zawita i szyderstwem celnym ugodzi.

Morał jest z tej bajeczki ten:
Nie kolor świadczy o forumowiczu, lecz posty i czyny jego.

Pomarańczowy odchodzi w stronę pomarańczowo zachodzącego słońca. Artysta nieznany.


Ostatnio zmieniony przez Radio Wolne Forum1 dnia Czw 22:36, 23 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 15:59, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 4.

O Marconim1000 co forumowiczów nauczał.

Pewnego razu na forum o2.pl przybyła liczna delegacja adminów z innych forów. Admin o2.pl starał się bardzo, by forum wypadło w ich oczach jak najokazalej. Obwoził więc cały dzień dostojnych gości po co piękniejszych forumowych rejonach. Pokazywał im topiki ekskluzywne, lśniące od pięknych i błyszczących postów, skąd dochodził gwar kulturalnych rozmów. Forumowicze ubrani w odświętne nicki serdecznie dostojników pozdrawiali i nastrój uroczysty acz pogodny panował.
Lecz nagle, już w drodze powrotnej, stało się nieszczęście! Oto stangret zmylił drogę i miast do siedziby Admina, zawiózł delegację w ukryte wcześniej przed ich wzrokiem, niegościnne forumowe slumsy. Ukazał się więc Adminowi i jego gościom widok doprawdy przygnębiający. Wszędzie zalegały rudery zaniedbanych topików, ledwie z 2-3 postów skleconych. Pomiędzy nimi, pośród stosów odpadków, wegetowała forumowa biedota, żebracy liczący, że ktoś im litościwie post do topiku dopisze, hordy pryszczatych wyrostków, tajemnicze indywidua załatwiające tu swoje podejrzane porachunki. Co gorsza, na niektórych topikach dało się zauważyć nabazgrane graffiti, gdzie słowa "Admin to [...]" nalezały do najłagodniejszych. Zdziwili się dostojnicy wielce, że Admin o swe forum nie dba należycie i poradzili mu by problem ten rozwiązał, jak na przyzwoite forum przystało, poprzez rozwój edukacji wśród forumowiczów. Kiedy więc Admin wrócił do swej siedziby, wielce zdenerwowany kompromitacją, zawezwał od razu przed swe oblicze Marconiego1000. Marconi był to jeden ze starych mędrców forumowych, o którym powiadano, że wie wszystko i nikomu swej wiedzy nie odmówi. Misję mu Admin zlecił, by wśród owych biedaków oświatę zaczął szerzyć.

Niezbyt się to Marconiemu uśmiechało, bo rzadko w tak niemiłych miejscach bywał, ale cóż - woli Admina sprzeciwiać się nie odważył. Dotarł więc do forumowych favelas i ogłosił, że każdy ma się zgłosić na prowadzonego przez niego wykłady.
Na pierwszym chętnych nie było wielu. Ledwie 3 osoby: jeden niebieski, lecz kompletnie pijany, pomarańczowy co wyglądał na niespełna rozumu i mała dziewczynka, co to nawet pisać nie umiała. W lot pojął Marconi, że nie nauczy ich ni strof Homera ni twierdzeń Gödla. Zaczął więc zasady kultury i dobrego wychowania im tłumaczyć. Gadał tak bite dwie godziny. Potem zapytał ich co zrozumieli.
- A [...] ty, Marconi [...] jeden [...] - warknął pijany niebieski. - I więcej tu nie wracaj, bo cię z ziomkami [...] stąd.
- Mam tysionc kohanych homikuw - oznajmił pomylony pomarańczowy. - Hcesz jednego?
- - roześmiała się dziewczynka. Potem dodała - .
Zaczęli hałasować jeden przez drugiego aż się zrobiło zbiegowisko. Tłumek pomarańczowych i niebieskich otoczył Marconiego i zrozumiał ów, że grozi mu niebezpieczeństwo. Napisał więc szybko prośbę o pomoc do Admina i wręczył ją jakiemuś pomarańczowemu z prośbą by ten ją dostarczył we wskazane miejsce. Pomarańczowy ów okazał się jednak półnalfabetą, z adresu "Do Admina" odczytał tylko "mina", poszedł więc na pole minowe o drogę pytać i zaginął bez wieści.
Tak więc stał się Marconi od tego czasu ulubionym obiektem ataków różnych podejrzanych typków, którzy krok w krok za nim odtąd wszędzie chodzili drwiąc zeń i zaczepiając go. Aż stało się to męczące dla wszystkich, bo gdzie się nie pojawił, tam zaraz zgraja natrętna przychodziła za nim topiki psując bez umiaru. I tak jest do dziś.

Morał z tej bajeczki mozna wywieść taki:

W pojedynkę nikt świata nie naprawi a tylko pogorszyć wszystko może.



Marconi objaśniający skąd się biorą pomarańcze.


Ostatnio zmieniony przez Radio Wolne Forum1 dnia Pią 22:46, 24 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:03, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 5
O Bedicku i Kruku.

Dawno temu, w początkach forum, pierwsi forumowicze nie znali jeszcze wynalazku ognia. Pisali swe posty zgrabiałymi dłońmi zimą, a nocami nie pisali prawie wcale, bo klawiatur swych nie widzieli a stukanie w nie po omacku marne przynosiło efekty. Oczywiście w siedzibie Administracji o2, ogień był od zawsze, trzaskał wesoło w kominku i ogrzewał Admina gdy ten wypoczywał utrudzony całodziennym banowaniem.
Był wówczas wśród forumowiczów jeden, zwany Bedickiem, któremu taki stan rzeczy wcale nie odpowiadał. "Niby dlaczego my mamy marznąć i siedzieć po ciemku, a Admin, który mniej pisze na forum od nas, może korzystać z ognia do woli?" - myślał. - "Musi być jakaś sprawiedliwość!". Przez kilka dni obmyślał zawiły plan jak tu do Admina się dostać i ogień mu wykraść. W końcu zamiar swój w życie wprowadził i po licznych przygodach, na opis których nie ma tu miejsca, pierwszą pochodnię płonącą na forum przyniósł. Zaraz też nad wodą ognisko rozpalił i różnych forumowiczów pospraszał aby mogli się ogniem nacieszyć. Zapanowała wielka radość na forum, czasy zimna i mroku odeszły w niepamięć...
... Ale jak zwykle, historia lubi się powtarzać. Admin wpadł we wściekłość gdy zobaczył co na forum się dzieje. Pojął, że forumowicze będą teraz pisać więcej niż dotąd i jeszcze na dodatek o takich porach, kiedy on akurat lubił spać. Więcej postów na forum - więcej pracy dla Admina. To nie mogło Bedickowi ujść na sucho! Trzeba przyznać, że Admin niezbyt się wysilił, kiedy Bedicka schwytano i przed jego oblicze postawiono, ukarał go typową karą dla ogniokradów. Bedick zawisł przykuty do bardzo stromistego topiku, a drapieżne ptaszysko miało mu codziennie pożerać wątrobę. Zwykle taką funkcję pełnią sępy, ale że na forum takich nie było, więc Admin zlecił wykonanie kary Krukowi.
Humor Bedickowi nieco się popsuł. Zrozumiał, że uciec nie da rady a perspektywa codziennego męczeństwa nie napawała go entuzjazmem. Kiedy więc Kruk tylko się przed nim pojawił, zapytał go skazaniec:
- Hej Kruku, chyba nie chcesz na serio zjeść mojej wątroby?
- Dlaczego nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie Kruk. - Wątroba jest bardzo smacznym i pożywnym pokarmem.
- No... wiesz... a nie sądzisz, że tak na surowo, to jakoś tak mało apetycznie, że o higienie nie wspomnę?
- No zaraz - zdziwił się Kruk. - A jak mam niby ją zjeść? Przecież nie masz w środku usmażonej a surową wątrobę. Mógłbym cię co prawda przypiekać, ale to strata czasu, a ja głodny jestem. - To mówiąc, Kruk narysował ołówkiem kopiowym na korpusie Bedicka, krzyżyk w miejscu od którego chciał zacząć wydziobywanie wątroby. Bedick wpadł w panikę, bo ujrzał, że Kruk nie żartuje. Wtedy go olśniło.
- Kruku, czy wiesz jak szkodliwe dla wątroby jest spożywanie alkoholu? - zapytał.
- Wiem, trąbią o tym na okragło, marskość, te sprawy. Ale nie wierć już się, bo mi utrudniasz pracę.
- Zaczekaj, zaczekaj. A zjadłbyś taką starą zniszczoną alkoholem wątrobę?
- Buee - skrzywił się Kruk. - Takiej nie, wolę świeże rzeczy.
- O! A czy wiesz, że ja na topiku o ognisku bezustannie wraz z innymi oddawałem się pijaństwu i moja wątroba, co tu kryć, nie nadaje się do niczego?
- Naprawdę? No to co ja mam zrobić? Mam rozkaz zjadać twoją wątrobę, ale zatruwać się nie mam zamiaru... Skoczę , zapytam Admina, może ci karę zmieni...
- Nie nie, poczekaj, po co zaraz lecieć do Admina. Mam lepszą propozycję! Uwolnij mnie, a ja zaproszę cię na ognisko na moim topiku, gdzie będziesz wraz z nami jadł i pił do syta i bawił się do bladego świtu zamiast pracować dla Admina.
- No ale... hm... - Kruk miał wielką ochotę zgodzić się na pomysł Bedicka, ale jeszcze się chwilę wahał. - A będzie smażona wątróbka?
- Z cebulką! - zapewnił go Bedick.
- Świetnie! - ucieszył się Kruk. Zaraz uwolnił Bedicka i wraz z nim nad ognisko się udał. Stał się stałym jego bywalcem, a nawet okazało się, że pięknie śpiewa i gra na gitarze i nikt go nie podejrzewał, że był kiedyś o krok od zadręczenia Bedicka.
Tak to Bedicka uratowała przed nieszczęściem wada, jaką niewątpliwie jest pijaństwo.
I taki jest też morał z tej bajeczki:
Jeśli z rozumu korzystasz, nawet twe wady mogą ratować ci życie.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:03, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 6

O Qrde i złotym Rybozaurze

Dawno temu żył sobie na forum o2 ubogi forumowicz UM. Właściwie to nikt nie znał go pod tym nickiem. Ponieważ nadużywał on słówka "qrde", kiedy mu się nie wiodło (a często mu się nie wiodło), wszyscy zaczęli nań wołać Qrde. Żył sobie tak Qrde spokojnie lecz w niedostatku. Codziennie przychodził nad forumowe głębiny i w ich mętnych wodach usiłował jakiś ciekawy post wyłowić, który mógłby potem na targu sprzedać. Lecz posty na forum kiepskiej były jakości, czasem zepsute już za życia i nie nadawały się do niczego. Zdarzały się całe tygodnie, w których Qrde nie złowił niczego. Na dokładkę inni forumowicze odsuwali się od niego, tłumacząc, że zapach starych i stęchłych postów, który go otaczał, był nie do zniesienia dla ich wrażliwych nosów...
Pewnego dnia załamany Qrde postanowił sobie, że jeśli żadnego postu zdatnego do użycia nie złowi, z forum odejdzie na zawsze i na jakimś pustkowiu żywota dokona. Ale oto stał się cud i na jednym z topików wpadł w ręce Qrde Rybozaur! Rybozaur był cały szczerozłoty i milczał. Musiał milczeć, bo milczenie i złoto w jednej chodzą parze.
- Ojej! - ucieszył się Qrde. - Prawdziwy Rybozaur! Sprzedam go i przez czas jakiś będę mógł żyć na godnym mnie poziomie.
Rybozaur milczał dalej, ale popatrzył na Qrde z wyrzutem, po czym ruchem płetwy wskazał na wodę. Sumienie ruszyło Qrde, bo szkoda mu się zrobiło tak pięknej zdobyczy się pozbywać i w obce ręce sprzedawać. Qrde był bowiem z natury poczciwy bardzo. Wpuścił więc Rybozaura z powrotem do wody. I wtedy stał się cud drugi! Rybozaur przemówił bowiem w te słowa:
- Zacny UMie, od dawna śledziłem twoje smutne losy na forum. Na jałowość tutejszych wód i postów marną jakość nic nie poradzisz, gdyż takie jest przeznaczenie tego forum - w ogólnym rozkładzie się pogrążyć. Ale na inny twój ból zaradzić mogę.
Tu Rybozaur skomplikowany ruch płetwą wykonał i na brzegu skrzynka z butelkami wypełnionymi dziwnym płynem się pojawiła.
- To jest, drogi UMie, magiczna nalewka. Każdy kto jej spróbuje w mig Cię polubi i nigdy już samotności na forum doznawać nie będziesz. Dziękuję Ci za dobre twe serce! - i Rybozaur zanurzył się w głębiny.
Qrde stał chwilę na brzegu osłupiały, potem do skrzynki pobiegł i przekonał się, że rzeczywiście jest w nich aromatyczna i smakowita nalewka. Postanowił przetestować jej działanie na forumowiczach. Tak się złożyło akurat, że odbywał się gdzieś w ogrodach zjazd forumowiczów, który BV zorganizowała. Ubrał się Qrde najlepiej jak potrafił, nalewkę ze sobą wziął i mimo pewnej takiej nieśmiałości na zjazd ów podążył. Nie trzeba już chyba dodawać, że zyskał niekłamaną sympatię i nikt już od niego sie nie odsuwał.

Morał jest oczywisty:
Każdy dobry uczynek zawsze będzie odwzajemniony
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:06, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 7

O Wild Thingu i Kobiecie-z-Klasą

Są niekiedy takie opowieści o forum o2.pl, którym trudno dać wiarę. Zabobonni forumowicze przekazują je sobie, zniekształcając nieraz tak, że nie sposób dociec jakie były źródła różnych forumowych wydarzeń. Tak też było gdy na forum Wild Thing się pojawił. Nikt go jeszcze nie widział a już wszyscy zaczęli powtarzać mrożące krew w żyłach historie o jego wyczynach, wyglądzie i usposobieniu. Różnie go sobie opisywano: raz miał mieć trzy głowy i 6 metrów wzrostu, inni mówili, że jest raczej złośliwym małym pokurczem, ale za to w warzeniu trucizn wszelakich nadzwyczaj biegłym. Mówiono, że język jego plugawy jest a gdy w złość wpadnie to lepiej w drogę mu nie wchodzić... Osobliwym zaś jego nawykiem miałoby być pożeranie forumowych niewiniątek. Albo kobiet - bo były też głosy, że pożera kobiety.
Ponieważ na forum w owych czasach nie było rycerzy, którzy mogliby mu czoła stawić, nic lepszego nie zdołali przerażeni forumowicze wykoncypować, jak tylko zatrutą przynętę mu podrzucić. Zmontowali więc pośpiesznie sztuczną kobietę, wypchali ją smołą i siarką w i forumowych ostępach umieścili, by ją Wild Thing znalazł i pożarł, po czym ducha w męczarniach wyzionął.
Leżała więc sobie owa kobieta-przynęta, aż znalazł ją, nie... nie Wild Thing, a przechodzący akurat Admin. Zdziwił się ów niepomiernie, a że w dobrym był humorze, bo stu spamerów dopiero co zmasakrował, kobietę ową ożywił, urody jej przydał i klasą obdarzył. Potem poszedł w swoją stronę. Kobieta-z-klasą rozejrzała się nieufnie po nieznanym miejscu i pomyślała, że dobrze by było zapytać kogoś o drogę w bardziej cywilizowane obszary forum. Ale że nikogo w pobliżu nie było, ruszyła przed siebie i niespodziewanie przed siedzibą Wild Thinga stanęła. Zakołatała do drzwi i Wild Thing otworzył, trochę rozdrażniony, bo przerwała mu interesującą lekturę.
- Czego chcesz kobieto!? - warknął.
- Jestem Kobietą-z-klasą, szukam drogi do forum.
- A co? Skoro jesteś z forum, to chyba wiesz jak tam trafić?
- Nie! Bo dotąd byłam kobietą-przynętą, nie miałam osobowości, dopiero dobry Admin mnie ożywił i oto jestem - oświadczyła Kobieta-z-klasą.
- Admin nie może być dobry - zauważył Wild Thing, który miał już na sumieniu kilka z Adminem zatargów. - I jego dzieło też nie może być dobre. Poza tym wcale nie jest powiedziane, że jesteś naprawdę ożywioną, może dalej jesteś pułapką?
- Jak mam udowodnić, że nie jestem?
- No jak, zaraz sam sprawdzę. - I tu Wild Thing złapał Kobietę-z-klasą i zaczął sprawdzać, czy nie jest ona pułapką.
- Ratunku! - wrzasnęła. - Ręce precz ode mnie, brutalu!
Wyszarpnęła się i uciekła krzycząc o napadzie. Biegła przed siebie na oślep, aż pomiędzy ludniejsze topiki dotarła i tam wszystkim o swojej przygodzie opowiedziała.
Wild Thing nie namyślał się długo, nie był bowiem zły z natury, a jedynie porywczy i postanowił całą sprawę z forumowiczami wyjaśnić. Ale kiedy dotarł do forumowego centrum, sława damskiego boksera już go otaczała. Rozzłościło go to jeszcze bardziej i na jeden topik wstąpił żeby w gorzałce gniew swój uspokoić. Rychło się upił i takiego go Straż Forumowa złapała i do dyspozycji Admina zaniosła. Admin wiedział już, że Wild Thing narozrabiał i na dokładkę Kobiete-z-klasą znieważył nietykalność jej naruszając. Rozkazał więc wtrącić Wild Thinga na jakis czas do lochu, a potem dodał, żeby mu jeszcze Thing obciąć. Ot tak, lubił sobie Admin czasem kogoś pomęczyć.
Tak też się stało. Wild, już bez Thing, upokorzony i skacowany, zemstę srogą przyobiecał... Ponoć do dziś można sylwetkę jego zwalistą pośród mrocznych topików dostrzec i usłyszeć jak złorzeczy i do buntu namawia...

Morał jest z tej bajeczki zaś taki:
Lepiej nie sprawdzać bez zastanowienia się uprzedniego, kto kim jest naprawdę.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:06, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 8
O Wredocie co chciała Wrednemu we wredności dorównać.

Uskarżali się od dawna forumowicze na rządy Wrednego, co AliAsem niekiedy się stawał. Mimo bowiem jego tyranii na forum kwitł występek i szerzyła się nędza. Nic dziwnego pojął Wredny, że musi mieć na forum swoich sobowtórów, aby ewentualnych buntowników zmylić. Zebrał więc grupkę kandydatów, którzy odpowiedni do tej roli mu się wydawali i wyznał im, że muszą nauczyć się go naśladować, by lepiej jego intencje zrozumieć. Niestety, naśladownictwa były zupełnie nieudane i Wredny bez wahania zabanował niemal wszystkich. Niemal, bo oszczędził niepozorną Wredotę, która nawet nick odpowiedni miała, tyle że niezbyt groźnie się prezentowała i z Wrednym nikt jej pomylić nie mógł. Wymyślił więc sobie Wredny zabawę, polegająca na tym, że Wredotę oszczędzi, jeśli ta wykaże, że potrafi go na forum we wredności doścignąć. Dał jej na to 24 godziny.

Wredota przejęła się bardzo tym zadaniem. Ale nie miała pojęcia jak się do tego zabrać. Przez pierwsze 2 godziny krążyła po różnych topikach to tu, to tam zaglądając i uważnie innych forumowiczów obserwując. Poznała trochę ich obyczaje, kiedy nowe posty tworzą, kiedy najaktywniejsi są pomarańczowi, kiedy niebiescy. W końcu wzięła się do dzieła. Na pierwszy ogień poszedł przypadkowy pomarańczowy, co w pocie i trudzie topik nowy założył.
Weszła na topik Wredota, pomaranczowego boleśnie w kostkę kopnęła, po czym cały topik nieobyczajnymi bazgrołami pokryła. Potem napatoczył się jej niebieski co akurat ubranko swoje zrzucił i na pomarańczowo dyskusje toczył. Wykorzystała chwilę jego nieuwagi, niebieski nick ukryła i biedak musiał do Admina napisać prośbę o pomoc. Spodobało się to Wredocie i rychło zrozumiała, że nie będzie miała kłopotów z dorównaniem Wrednemu.
Następne kilka godzin demolowała różne topiki i wprowadziła niezmierne zamieszanie na forum. Robiła to przy tym tak zręcznie, że nikt jej o nic nie podejrzewał a winy za wszystko zwalano na innych. Wzajemne oskarżenia tylko pogłębiły chaos. Forumowicze przestali sobie ufać i co chwila omal nie dochodziło do linczu. Teraz Wredota juz praktycznie nie musiała nic robić, tylko przyglądała się jak forum pogrąża się w wirze niesnasek. Kiedy tak patrzyła na nadjechał akurat Wredny, którego wszyscy wzywali do zaprowadzenia, choćby ogniem i mieczem, porządku.
- Co tu się u licha dzieje? - zapytał Wredny Wredotę.
- Och, to tylko malutka próbka moich możliwości - Wredota uśmiechnęła się niewinnie. - Taka tam wprawka.
- Nie waż mi się więcej tego robić! Wprowadzam dla Ciebie nowe reguły gry - oznajmił wzburzony Wredny. - Odtąd nie będziesz już mi w niczym dorównywać, lecz moją przeciwwagą na forum masz być, bo widzę, że we dwoje doprowadzilibyśmy tylko to forum do katastrofy.

I tak się stało. Od tamtej pory nie ma na forum grzeczniejszej i uczynniejszej osoby niźli Wredota. Przynajmniej niektórzy tak mówią. Zdania są wciąż podzielone.

Morał, z którym nie każdy musi się zgadzać:
Nie sztuka być złym, sztuka zdawać sobie z tego sprawę.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:08, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 9
O Mavericku i Zlym Facecie

Dawno temu żyli na forum dwaj sąsiedzi - Maverick i Zly Facet. Maverick dobry był i życzliwy a jego topik wszyscy chętnie odwiedzali. Zaś Zly 'Facet zły był i złośliwy, każdemu kto mu się nawinął dokuczał i groził, aż w końcu ci co koło jego topiku się kręcili bez śladu zaczęli znikać. Forumowicze poczęli więc jego topik omijać z daleka.
Pewnego razu przyszedł Maverick na topik sąsiada.
- Dzień dobry sąsiedzie! - Maverick uchylił kapelusza. - Może byście tak wstapili na mój topik na herbatkę a może i na łyczek czegoś mocniejszego? Zapraszam serdecznie.
- Paszoł won- mruknął ponuro Zly Facet. Był bowiem bardzo zajęty montowaniem pułapki, która na zasadzie zapadni miała nieostrożnych przechodniów w swe trzewia wciągać i następnie szatkować ich na drobne kawałeczki.
- No przecież nie może być tak - ciągnął Maverick - żebyśmy my, dwaj najbliżsi sąsiedzi tak ze sobą kontaktów nie utrzymywali.
- Hm... - Zly Facet wpadł właśnie na pomysł by na Mavericku pułapkę swą wypróbować. - A podejdźcież no ino bliżej, sąsiedzie.
Maverick ufnie podszedł, stanął na klapie zapadni, Zly Facet szarpnął za dźwignię i... nic się nie stało.
- O, sąsiedzie! Coś wam się popsuło - powiedział Maverick. - Widzę, żeście tę zębatkę tu źle zamocowali.
Wyjął zza pazuchy klucz nasadkowy ósemkę i raz-dwa pułapkę naprawił. Potem poszedł w kierunku swego topiku, wciąż serdecznie Zlego Faceta zapraszając.
Zly Facet postał chwilę zadumany, bo przyszło mu na myśl, że Maverick tak zręczny jest w konstruowaniu pułapek, gdyż sam takowe na swoim topiku zakłada. Postanowił więc sąsiada odwiedzić i naocznie sprawę wybadać.
Wszedł na topik maverickowy, a tu od razu otoczył go zewsząd tłum życzliwych forumowiczów, wznoszących na jego cześć toasty. Piękne forumowiczki wdzięcznie się do niego uśmiechały i kieliszki z drogimi trunkami oraz różne smakołyki zaczęły mu podsuwać. Sam Maverick gościa uściskał i wszystkim w ciepłych słowach przedstawił.
Zerknął Zly Facet przez okno na swój topik, a ten wydał mu się punury, zapuszczony i nieprzyjazny. I zrozumiał wówczas, że źle forumowiczów oceniał a jego życie dotychczasowe jałowe było i puste. Zmienił się więc i tylko nick o jego dawnym charkterze przyświadczał, lecz nikt już poważnie nicka tego nie odbierał.

Morał taki jest albowiem:
Nie sądź innych podług siebie, bo inni - jak to inni - są inni niż ty.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:09, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 10.
O Nudziarze co uchroniła forumowiczów od zguby.
Było to dawno temu. Forum pogrążyło się w zastoju. Niewiele pojawiało się nowych topików. Nawet spamerzy zapadli w letarg i tylko z rzadka od niechcenia zaglądali na forum. Admin i jego świta również nie mieli wiele do roboty. No owszem, banowali od czasu do czasu jakiegoś przypadkowego forumowicza, ale nawet to nie sprawiało im satysfakcji. Zarządził więc Admin sobie urlop i wyjechał na długi wypoczynek. A forumowe sprawy toczyły się swoim powolnym i spokojnym biegiem.
I wtedy stała się rzecz straszna a nieoczekiwana. Choć już starożytni forumowi wróżbici przepowiadali, że ten dzień nadejdzie. Różnili się tylko w dokładnym określeniu pierwszych oznak katastrofy. Jedni mówili, że będzie to wtedy, gdy liczba topików osiągnie 100.000, inni, że wtedy, gdy każdy forumowicz będzie miał przynajmniej jeden topik założony na sumieniu, jeszcze inni, że nieszczęście nastąpi, gdy w koniunkcji znajdą się Mars z Plutonem, ale to akurat się nie mogło zdarzyć, bo nikt forumowiczów o takich nickach wówczas nie widział.
W każdym razie serwer padł.
Forumowicze, uwięzieni akurat na nim wpadli w panikę. Nie można się było wydostać. Nikt z zewnątrz nie mógł też do nich dotrzeć. W oczy zajrzał im lęk przed długim powolnym konaniem.
Była wśrod nich Nudziara, której nikt dotąd poważnie nie brał, bo wszystko co miała do zaoferowania to flaki z oliwą z oliwek - nader nieapetyczne danie. Teraz jednak, jako jedyna zachowała zimną krew.
- Uspokójcie się! - krzyknęła do przerażonych forumowiczów. - Nie zginiemy tutaj. A przynajmniej nie od razu, tylko za jakiś czas.
- Aa!! - jęknął ktoś z tłumu. - Jesteśmy tutaj sami. Nie mamy co jeść a wkrótce skończy się nam powietrze. Nawet gdy pomoc nadejdzie, odnajdą tylko nasze martwe nicki.
- Możemy pozjadać się nawzajem - odezwał się ktoś inny. - W gryzieniu się mamy już wprawę. Może zrobimy losowanie?
- Cisza! Nie gadać! - powstrzymała ich Nudziara. - Mam plan. Po pierwsze macie pisząc posty robić większe odstępy między wersami.

Tak jak ja to robię.

Dzięki temu będziemy mieć więcej powietrza w topikach.

Po drugie. Będziecie jeść moje flaki z oliwą z oliwek.

To pozwoli przeżyć długo, bo danie takie będzie przez dłuższy czas trawione przez żołądki.

Po trzecie

Macie mniej pisać w ogóle, bo czasem to już naprawdę nie mogę was czytać - Nudziara popatrzyła na zebranych uważnie.

Zawstydzili się pozostali forumowicze. Pojęli, że niepotrzebnie panikowali, bo oto w prosty sposób zostali uratowani. Nudziara zaś zgodnie ze swoim planem częstowała ich flakami z oliwą a oni jedli nie krzywiąc się nawet specjalnie. Minęło tak kilka godzin. W końcu ktoś serwer uruchomił. Forum odzyskalo kontakt ze światem zewnętrznym. Zapanowała ogólna radość a Nudziara cieszyła się odtąd niezwykłym na forum poważaniem. Skoro jednak tylko nadarza się okazja, by z forum się na świat zewnętrzny wymknąć, skwapliwie z niej korzysta. Pewnie dlatego, że trzeciego punktu jej planu nadal nikt nie chce realizować.

Morał z bajeczki tej jest taki:
Nieszczęścia zawsze trwają krócej niż to się wydaje, więc nie należy wpadać w rozpacz.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:11, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 11.
O Anzelmie.

Wiek pary i elektryczności na forum dopiero się rozpoczynał. Szło to mozolnie, forumowicze bowiem z natury swej przekorni są i jak im się da żarówkę, to i tak przy świecach pisać swe posty będą. Takoż i pierwsze serwery parowe nie wzbudziły w nich entuzjazmu i dalej preferowali te stare, przez cierpliwe forumowe woły i osiołki poruszane.
Żył wówczas też wśród forumowiczów niejaki Anzelmo. Wielki był z niego forumowy hulaka i utracjusz. Majątek przodków przepuścił, a czas swój pędził na rozrywkowych topikach, często w gronie forumowiczek o bliżej nieokreślonej profesji. Szydził z każdego a mądre rady starych forumowiczów miał za nic. Rychło też w oczy zajrzało mu widmo bankructwa. Aby więc mieć z czego żyć i za co pić, zdecydował się na uczestnictwo, za niewielką sumę, w eksperymentach prowadzonych przez Forumową Akademię Nauk. Instytucja ta zacna promowała na forum postęp, lecz że niełatwo było doń forumowiczów przekonać, usiłowała zachęcić ich do korzystania z rozmaitych urządzeń, które miały im życie ułatwić bądź ubarwić przynajmniej.
Gdy więc Anzelmo w jej progach stanął, od razu zaproponowano mu wypróbowanie parowej maszyny co forumowe duchy miała wywoływać. Słysząc to Anzelmo wybuchnął śmiechem okrutnym, krztusił się nim jeszcze, gdy machinę uruchomił, bowiem w duchy on żadne nie wierzył, a wręcz przeciwnie za zimnego racjonalistę w tej kwestii się uważał.
Maszyna zasyczała, zazgrzytała a potem nagle rozległ się w niej dziwny huk i oto przed oczami śmiejącego się jeszcze Anzelma pojawiła się nieco mglista lecz łatwo rozpoznawalna postać. Zdziwił się odrobinkę Anzelmo, a gdy postać nieco bardziej się wyostrzyła ujrzał, że nie kto inny się mu ukazał, jak jego forumowy pradziadek - Gonzo.
- Nie dziw się tak, kochany prawnuku - oświadczył Gonzo. - Już od dawna obserwowałem co na forum czynisz, więc gdy tylko nadarzyła się okazja by z tobą porozmawiać, od razu się zgłosiłem.
- I co z tego? - zapytał Anzelmo.
- A to, że niepokoi mnie twoje zachowanie. Wstyd przynosisz naszemu rodowi. Nie wspomnę tu już o tym, żeś mój nagrobkowy pom-nick uszkodził szukając pod nim ukrytych precjozów.
- No ale tam była tylko stara trąbka - odparł Anzelmo. - Korzystam z niej czasem, gdy jestem pijany.
- To nie jest zwykła trąbka, to jest trąbka, której dźwięki poruszają najczulsze struny forumowych dusz - westchnął Gonzo. - Grał na niej mój pradziadek, w dawnych szczęśliwych czasach. Ale ty nie umiesz nawet z niej najprostszej nuty poprawnie wydobyć. Wstyd mi za ciebie. Pogadamy jeszcze, kiedy dołączysz do naszych szeregów...
I duch Gonza z trzaskiem zniknął.
- W sumie to nie takie głupie - powiedział do siebie Anzelmo. - Zobaczymy, czy z tej trąbki rzeczywiście da się wykrzesać.
Podążył na swój topik, trąbkę z półki zdjął, z kurzu oczyścił. Po czym zaczął grać - ale jedyne co mu wyszło to "I'm Broken" i "5 Minutes Alone". Nieoczekiwanie wokół niego zgromadził się tłumek forumowiczów, którym takie melodie akurat też w duszach grały. Rozległy się brawa. Posypały drobne monety. Trąbka lśniła złotym blaskiem, grał "Mouth For War" i "This Love" a potem jeszcze wiele innych standardów Pantery.
Odtąd nie zaznał już Anzelmo biedy a pojął, że choć nic lepszego nie umie robić, to zasłużył sobie na poczesne miejsce wśród swoich przodków.

Morał z tej bajeczki następujący wysnuć można:
Nawet w duszy największego obiboka drzemie niekiedy wielki artysta, którego warto wyzwolić.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:12, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 12
O Ślepej i nicku-niewidce.

Dawno temu, za siedmioma topikami, żyła sobie na forum o2 Ślepa. Wiodła życie towarzyskie i pełne przygód i awantur. Na dokładkę była tak popularna, że każdy kto ją na swej drodze spotkał, ten zaraz a to o autograf, a to o wspólną fotkę ją prosił. Właściciele rozrywkowych topików zapraszali ją do siebie i stawiali jej drinki, a chmary forumowych dzieciaków nie dawały jej spokoju domagając się by się z nimi bawiła. Zza forumowych chaszczy zaś błyskały flesze paparazzich. Sprzykrzyło się Ślepej takie życie. Kilka razy publicznie złożyła deklarację odejścia z forum, lecz szloch wielbicieli zawsze sprawiał, że ostatecznie zmieniała decyzję. Nie pomagały plastyczne operacje nicków Ślepej - zawsze była rozpoznawana...
Pewnego dnia postanowiła jednak radykalnie swój los odmienić. Wyczytała na forum ogłoszenie, że na pewnym podejrzanym topiku, za niewielką sumę można nick-niewidkę nabyć, który to nick przywdziawszy niewidzialnym się całkiem forumowicz stawał. Nie namyślając się długo, na ów topik mroczny się udała. W istocie, pewien forumowy szarlatan, którego nicka ze względu na dobro śledztwa wymienić tu nie można, zaraz jej piękny nick-niewidkę sprzedał, choć suma, której zażądał wcale do małych nie należała.
"Ha!" - pomyślała Ślepa - "Zaraz go przymierzę i odtąd nikt już nie będzie mi w niczym przeszkadzał".
Tak też uczyniła. Niestety - nie przewidziała, że gdy tylko nick-niewidkę się założy - nick dotychczasowy ulega anihilacji i gdzieś w pozaforumowych rzeczywistościach się rozmywa. Takie są bowiem nieubłagane prawa forumowej QED*, że gdy się nick-niewidkę przywdzieje, nie tylko staje się niewidzialnym, ale i wszelka pamięć o tej osobie wśród forumowiczów.
znika.
Kiedy więc Ślepa znalazła się z powrotem, między forumowymi znajomymi, nagle się okazało, że nie tylko nikt jej nie dostrzega, ale też i nikt o niej zupełnie nie pamięta. Forumowi dozorcy usuwali plakaty z jej podobiznami ze ścian topików, dziwiąc się kto porozwieszał reklamy zupełnie nieznanej osoby. Redaktorzy techniczni pośpiesznie zmieniali zawartość pierwszych stron kolorowych czasopism, bo nie wiedzieli, czemu na nich znajduje się jakaś Ślepa, o której nikt nie słyszał i nikt na pewno nie będzie chciał czytać. Słowem - Ślepa zniknęła z forum w sposób doskonały. Ze zgrozą spostrzegła też, nijak nicka-niewidki zdjąć już nie zdoła. I stało się jasne, że nikt jej pomóc nie może, gdyż nikt już o jej istnieniu nie wie. Niewidzialna i nieznana pomknęła do warowni Admina, w nim jedynej nadziei na ratunek upatrując. Kiedy dotarła na miejsce, okazało się, że nie jest jedyna. Ofiar szarlatana pragnących niewidzialności zasmakować było znacznie więcej. Wśród nich byli forumowicze znamienici o nieskazitelnej dotąd opinii. Admin wpadł w złość - nie miał bowiem czasu na zajmowanie się, jak to się wyraził "głupotami" i nawet zgryźliwie zauważył, że forumowicze sami są sobie winni i on nijak im pomagać nie ma ochoty. Błagalne jęki przekonały go w końcu i pomógł wszystkim i Ślepej również. Ale nie byłby sobą, gdyby czegoś złośliwego nie uczynił i odtąd Ślepa (i inni też) sporadycznie i spontanicznie z forum znikają i nikt o nich nie pamięta ani za nimi nie płacze.

Morał jest taki:
Uciążliwości wszelkie należy znosić z podniesionym czołem, chyba że ma się ochotę na jeszcze większe.

* QED - elektrodynamika kwantowa
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:13, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 13

O Ziefie.

Na forum o2.pl spadł pierwszy śnieg. Nadszedł siarczysty mróz i chwycił forum w swoje stalowe szpony. Zziębnięci forumowicze prawie przestali pisać, poukrywali się na kilku co cieplejszych topikach i racząc się rozgrzewającymi napojami czekali na wiosnę. Na jednym z takich topików rozległo się donośne pukanie a po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Zief. Dawno nie widziano go w tych stronach i wielu spisało go już na straty odkąd powaśniony z niektórymi forumowiczami odszedł w nieznane. Teraz widać było po nim, że długą ma za sobą drogę. Z trudem drzwi zatrzasnął oddzielając topik od wycia szalejącej na zewnątrz zamieci, ze śniegu się otrzepał, siadł za stołem i czegoś mocniejszego od gospodarza zażądał. Obsiedli wnet dookoła niego forumowicze i o losy jego dotychczasowe zaczęli wypytywać. Zief, rozgrzany alkoholem, nie dał się długo namawiać i wkrótce roztoczył przed zdumionymi forumowiczami niezwykłą epopeję swej wędrówki.
- Są inne działy forum, niż tylko to potrzydziestkowe - opowiadał im. - Niektóre pewnie trochę znacie, ale są i takie, o których istnieniu macie bardzo małe pojęcie.
I tu zaczął snuć opowieści niewiarygodne. Mówił Zief o "Rozmowach kulturalnych o seksie i związkach", gdzie dzieją sie rzeczy tak nieobyczajne, iż nawet najbardziej doświadczeni potrzydziestkowi forumowicze nerwowo chcichocząc zaczęli się rumienić. Mówił o "Polityce", gdzie lud żyje w krwawych bojach zaprawiony i tak podejrzliwy wobec obcych, że nierozważny podróżnik, nawet za niewinne pytanie może się z życiem pożegnać. Opowiadał o "Stosunku do wiary i Kościoła", gdzie tyluż świętych żyje co demonów i trwają nieustanne zmagania o forumowe duszyczki. I o "Oprogramowaniu" gdzie dziwne, po części skomputeryzowane stworzenia, wiodą żywot tajemniczy i porozumiewają się nieznanym forumowej nauce dialektem. Mówił też o najodleglejszych forumowych krainach, gdzie rzadko ślad swój cywilizacja forumowa zostawiła: o dziale "W jakim kierunku podąża..." gdzie stoją ruiny topików bezludnych, o "Bankowości i usługach finansowych", tam niemal wszystkie swe oszczędności postradał namówiony do udziału w jakimś nader wątpliwym funduszu. O "Koszykówce" wreszcie, gdzie chyba nikt z potrzydziestek swej stopy nie postawił.
Nie trzeba dodawać, że nikt z forumowiczów wiary tym opowieściom nie dawał biorąc je za bajki jeno i zwidy, jakie w umyśle podróżnika utrudzonego zrodzić się musiały. Zauważył Zief niedowierzanie w oczach zebranych.
- Przecież to wszystko prawda! - zawołał. - Kazde z was może tam pójść i zobaczyć to wszystko na własne oczy, miast tkwić tu w jednym miejscu i czekać nie wiadomo na co.
- Nam tu jest dobrze i nie trzeba nam żadnych nowości, nie chcemy niczego zwiedzać ani nikogo poznawać. - mruczeli forumowicze, lecz nikt w oczy Ziefowi nie patrzył i nie przyznawał się, że w duchu zazdrości mu przygód.
- No to sobie tu siedźcie. - powiedział Zief. - Ja was znowu opuszczam i nie wiem czy warto żebym wracał, skoro nie interesuje was to co gdzie indziej się dzieje. Ale powiadam wam, zaprawdę, że gdy na innych działach o was - potrzydziestkach - opowiadałem, również nikt w istnienie wasze nie chciał uwierzyć.
Dopił ostatni łyk, zapiął się szczelnie i wyszedł. A wiatr zagłuszył słowa jego pożegnania.

Tak więc doszliśmy do morału tej bajeczki:
Niczego na forum nie można być bardziej pewnym jak tego, że nikt w słowa tu nikomu nie wierzy
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:15, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 14
O Forumowej Komisji Śledczej i Jupiterze.

Dawno temu, na forum działała Forumowa Komisja Śledcza. Była instytucją bardzo przez forumowiczów poważaną, gdyż wielki miała udział w rozwiązywaniu rozmaitych forumowych zagadek i tajemnic. Zgłaszali się do niej forumowicze gnębieni troską o stan forum i osobistymi problemami, a Komisja nikomu pomocy nie odmawiała i każdy był usatysfakcjonowany jej rozstrzygnięciami.
Pewnego dnia jednak stawiła się przed obliczem Komisji grupka wzburzonych forumowiczów.
- Jupiter zniknął! - krzyczeli. - Nigdzie nie ma Jupitera!
- Sprecyzujmy -poprosiła Komisja. - Czy zniknął mityczny rzymski bóg, czy może na nieboskłonie przestała się pojawiać największa z planet układu solarnego? W pierwszym bowiem wypadku w grę może po prostu wchodzić upadek dawnej rzymskiej religii, w drugim jakieś zagadkowe zjawisko astronomiczne.
- Forumowicz Jupiter zniknął! - odparli forumowicze. - Szukamy go i szukamy a nigdzie go nie ma! Ani śladu! Prosimy o pomoc.
- Forumowicz Jupiter - Komisja zanotowała wszystko w swym kołonotatniku. - Oczywiście zajmiemy się wyjaśnieniem tej sprawy. Forumowicz Jupiter zostanie odnaleziony. A jeśli nie, to dowiemy się co było przyczyną jego zniknięcia.
- Dziękujemy Komisjo! - forumowicze ukłonili się nisko i odeszli zostawiając Komisję w stanie głębokiego zamyślenia.
Forumowa Komisja Śledcza szybko opracowała dokładny plan poszukiwań. Na licznych topikach pojawiły się ogłoszenia "Forumowicz Jupiter zaginął! Każdy kto wskaże miejsce jego pobytu i przyczyni się do jego odnalezienia może oczekiwać nagrody". Ogłoszenia zadziałały natychmiast. Przed topikiem Komisji zaczęły się ustawiac kolejki forumowiczów przynoszących mniej lub bardziej wartościowe informacje o Jupiterze. Właściwie to zawsze były one mniej wartościowe. Powiedzmy nawet wprost - były na ogół zupełnie sprzeczne. Jedni bowiem twierdzili, że Jupiter żyje i ma się dobrze - widywali go osobiście, bądź znali tych co go znali. Inni z kolei twierdzili, że widzieli na własne oczy zwłoki Jupitera ogryzane już przez różne forumowe hieny i szakale. Jeszcze inni mówili, że Jupitera nie było nigdy i jest on tylko wymysłem. Dowodów na istnienie Jupitera było tyle co na jego nieistnienie.
Forumowa Komisja Śledcza była już bliska ogłoszeniu raportu, uznającego, że zaginiony forumowicz znajduje się podobnie jak kot Schrödingera w dziwacznym stanie życia i śmierci zarazem i niemożliwe jest rozstrzygnięcie co do jego faktycznej kondycji.
I wtedy przed obliczem Komisji stanął sam Jupiter. Cały, zdrowy i nieco zaskoczony zamieszaniem wokół swej osoby.
Sprawa więc wyjaśniła się sama. Ale nie był to koniec kłopotów Komisji. Trzeba było wręczyć obiecaną nagrodę - zasłużył na nią sam Jupiter. Zgodnie z bajkowymi regułami przyznawania nagród, Jupiterowi należało się albo "pół forum we władanie" albo "małżeństwo z córką ogłoszeniodawcy". Co do połowy forum - Komisja nie miała uprawnień nawet do ćwierci, gdyż Admin jej niczego nie nadał. Co do córki... Wkrótce na topikach pojawiły się ogłoszenia:
"Córka Forumowej Komisji Śledczej poszukiwana! Każdy kto wskaże miejsce jej pobytu i przyczyni się do jej odnalezienia może oczekiwać nagrody".

I tak doszliśmy do kolejnego morału:
Zawsze jest coś lub ktoś kogo warto na Forum poszukać.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:16, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 15
O Aberracji, Jednorękim Nostradamusie i Pozaforum.

Co dzieje się z nickami, które odchodzą z forum? Skąd się na forum biorą nowe? Czy istnieje tylko jedno forum, czy jest jeszcze coś poza nim a jeśli tak to co? Te i inne pytania niejednemu forumowiczowi nasuwały się, w niezbyt, trzeba to przyznać, częstych chwilach forumowych refleksji. Odpowiedzi nie znał nikt, poza, co oczywiste, Jednorękim Nostradamusem. Ów znał odpowiedzi na wszelkie pytania, ale udzielał ich niechętnie, a jeśli już to w sposób tak zawiły i mętny, że nic z nich nie wynikało i wynikało wszystko zarazem. Drażniło to forumowiczów, którzy wszak wolą gdy rozmawia się z nimi klarownie formułując swe myśli. Jednoręki Nostradamus twierdził jednak, że trudności ze zrozumieniem go wynikają raczej z niskiego potencjału umysłowego forumowiczów, odsyłał ich do podstawówki albo i do szkoły specjalnej, jeśli wydawali mu się mniej pojętni, po czym wracał do swojej pracy mrucząc coś nad tablicami numerologicznymi.
Żyła jednak wśród forumowiczów Aberracja, która nie tylko ciekawska była ale i nieustępliwa i zbyć się niezrozumiałymi wyjaśnieniami Jednorękiemu nie dawała. W końcu ustąpił jej i zgodził się kilka swych cennych chwil przeznaczyć na rozwianie jej wątpliwości co do podstawowych tajemnic forum.
O wyznaczonej godzinie Aberracja stawiła się w pracowni Nostradamusa, a ten skinął jej uprzejmie swą jedyną ręką i zaczął objaśniać prawdziwy kształt forum.
- Nie wszystko jest takie jak się wydaje - mówił. - Ani forum ani nawet my sami nie jesteśmy rzeczywiści. Jesteśmy tylko cieniami rzucanymi na serwer przez prawdziwych Forumowiczów, którzy żyją w Pozaforum. Nawet nasze słowa nie są naszymi słowami, lecz to Oni przemawiają przez nas i kierują każdym naszym gestem. Jesteśmy złudzeniem i forum jest złudzeniem. Najstraszniejsze jest to, że i Admin jest tylko cieniem prawdziwego Admina i nie on, ale tamten prawdziwy z Pozaforum losami forum zawiaduje. Gdy nicki odchodzą z forum, to nie znikają całkiem, bo przechodzą do Pozaforum, gdzie w jedno stapiają się ze swoimi Prawdziwymi Wzorcami. Także i nowe nicki, to Ich dzieło.
- Czy możemy więc wydostać się do Pozaforum? - zapytała Aberracja.
- Czynimy to codziennie, choć nie wiemy nic o tym, gdy nasze Prawdziwe Ego przestają pisać na forum.
- Nie mamy więc wcale wolnej woli? A może moglibyśmy się zbuntować?
- Nie mamy - odparł Jednoręki Nostradamus. - Nawet jeśli się zbuntujesz, to nie ty się zbuntujesz a prawdziwa Aberracja.
- Chciałabym ją poznać, tę prawdziwą Aberrację - westchnęła Aberracja. - Czy można to jakoś zrobić?
- Można napisać o tym na forum, choć oczywiście nie ty to napiszesz, lecz prawdziwa Aberracja. Ale może będzie chciała poznać samą siebie i się do ciebie odezwie?
- Tak zrobię - postanowiła Aberracja.
Podziękowała Nostradamusowi i poszła na swój topik. I długo myślała jaki tu post do prawdziwej Aberracji z Pozaforum napisać. Ale nie wymyśliła nic, bo prawdziwa Aberracja z Pozaforum miała mnóstwo innych zajęć i nie miała czasu na myślenie o forum.

Morał z tej bajeczki jest taki:
Nie należy za bardzo wątpić w swe istnienie, bo może się to znudzić osobie, która nas wymyśliła.
Powrót do góry
Radio Wolne Forum1
Gość





PostWysłany: Pon 16:18, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bajeczka 16
O tym jak Zochaa i Gremlin sprawili, że IP i czas połączenia są logowane.

Pewnego razu Admin, zaraz po przebudzeniu, rozejrzał się po swojej siedzibie i dostrzegł, że panuje w niej niewyobrażalny bałagan. Wszędzie zalegały sterty rozmaitych papierzysk, butelki i puszki po podejrzanych napojach, resztki pożywienia a nawet skalpy zabanowanych forumowiczów. Zdenerwowało go to okrutnie i natychmiast ogłosił, by znalazł się forumowicz, który to wszystko posprząta i poukłada. Forumowicze wpadli w popłoch. Sami bowiem nie byli dotąd skłonni dbać o porządki na forum, a co dopiero siedzibę Admina sprzątać. Była jednak wśród nich Zochaa, która już parokrotnie podejmowała się niewdzięcznej roli forumowej sprzątaczki. Teraz, ku nieskrywanej uldze pozostałych i ich gromkich oklaskach, przed szereg wystąpiła a Admin na rydwan swój ją zaprosił i do siedziby zawiózł.
Na miejscu Zochaa wzięła się raźno do dzieła: odkurzała, zamiatała, układała a nawet uprała rzadko używany sztandar Forum. Pod koniec dnia wydawało jej się, że z zadaniem już się praktycznie udało jej uporać. Otworzyła drzwi do ostatniego z pomieszczeń, a była to izba, gdzie stał sam Złoty Komputer Admina, który służył do zarządzania całym forum. Oprócz komputera widok był znajomy - stosy teczek z aktami forumowiczów (i aktami forumowiczek), puszki po piwie, ciemne plamy po nieokreślonych substancjach na ścianach i... nim Zochaa zdołała w pełni oszacować co się tu jeszcze znajduje, rozległ się złośliwy chichot i w głowę trafiła ją spora papierowa kulka. Za kulką posypały się następne pociski - ogryzki, spleśniałe kanapki z wołowiną i rzeczy, których nie wypada tu nazywać po imieniu.
- Proszę natychmiast przestać!! - krzyknęła Zochaa i zamachnęła się miotłą na oślep w stronę, z której nadlatywały te wszystkie rzeczy.
Cios trafił kogoś kto wydał okrzyk bólu i wyskoczył na środek pomieszczenia. Był to Gremlin - stwór, który dawno temu zalągł się tutaj i wiódł nieskomplikowany żywot na psotach i złośliwościach, po których Admin dziwił się niekiedy, dlaczego świeże mleko w spiżarni tak szybko skwaśniało a na ścianach pojawiają się nieobyczajne rysunki. Gremlin przerażony, że ktoś go zdemaskował, wskoczył na Komputer Admina.
- Nie waż się mnie tknąć! - zaskrzeczał - bo wcisnę "reset" i wszystko będzie na ciebie!
- Złaź stamtąd poczwaro - Zochaa pogroziła Gremlinowi.
- He he he - Gremlinowi spodobało się, że może znowu komuś podokuczać. I zaczął na chybił trafił stukać palcami po klawiaturze.
Zochaa popatrzyła na to ze zgrozą, po czym mocniej miotłę w dłoniach ujęła i zaczęła nią Gremlina okładać. Strach opisać co się dalej działo, zależnie od tego kto w klawiaturę trafił - Gremlin celowo czy Zochaa przypadkiem, na forum zaczęły się dziać dziwne rzeczy: topiki znikały i pojawiały się, dublowały, forumowicze zmieniali barwy, pojawiały się nawet czarne i zielone nicki. Aż w końcu, kiedy Zochaa pochwyciła Gremlina z łapę a ten wyrywając się usiadł na klawiaturze - nad wszystkimi postami rozświetliły się wielkie czerwone neonowe napisy: "IP i czas połączenia logowane".
- Oj, co teraz? - zreflektowała się Zochaa. A Gremlin czujnie nadstawił uszu, bo usłyszał jak na korytarzu zadudniły już ciężkie buty Admina.
- Szybko, musimy coś zrobić! - odparł Gremlin - bo zaraz marnie skończymy...
Zaczęli gorączkowo po klawiaturze stukać, ale efektu żadnego nie zdołali uzyskać, bo Admin właśnie wkroczył i przyjrzał im się uważnie.
- Dobra robota, ładnie posprzątane - pochwalił. - Tu może być jak jest i proszę mi przy Komputerze nie grzebać bo jeszcze narobicie na forum kłopotów.
Admin podziękował raz jeszcze, na Gremlina patrzył co prawda podejrzliwie, ale że ten wstrętne miał oblicze, pomyślał, że lepiej mu się nie przyglądać jeśli ma się w planach wieczerzę.
Zochaa i Gremlin chyłkiem z siedziby Admina uciekli, ale do dziś drżą na myśl, że ten ich za to co zrobili ukarze. Admin jednak nic im nie zrobił, bo od dawna projektował by napisy "IP i czas połączenia logowane" się wyświetlały. Zmienił tylko ich rozmiar i kolor, bo nie przepadał za czerwienią. A potem wrócił do swych obowiązków.

A morał jest taki:
Przypadek potrafi sprawić, że złe uczynki w dobre się przekształcają, dlatego warto czasem w klawiaturę bezmyślnie postukać.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> W przerwie na kawę! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin