Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nowele

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Wto 21:39, 04 Sie 2009    Temat postu: Nowele

Miś

Spała gdy przyszedł. Leżała w błękitnej pościeli. Oboje mieli ten sam gust. Uśmiechnął się widząc tuż przy poduszce małego, brązowego misia z oklapniętym uszkiem, którego jej kupił na stacji benzynowej. Przypomniał sobie jak się wtedy uśmiechnęła gdy wyciągnął go spod zimowej kurtki. Teraz on widząc tą małą kukiełkę mimo oczywistego skojarzenia z prezentem kupionym pospiesznie i trochę na siłę, uśmiechał się tak jak ona wtedy.
Otworzyła lekko jedno oko i połowa jej buzi natychmiast się roześmiała.
- śpisz? - zapytał
- coś ty, czekam aż przyjdziesz i od trzech dni wcale nie śpię.
Oboje parsknęli śmiechem. Podniosła głowę znad poduszki i zaczęła przecierać zaciśniętymi pięściami oczy. Ziewała przy tym całkowicie nieskrępowana.
- widziałam jak się śmiałeś.
- uśmiechałem się do Ciebie.
- nieprawda, widziałam. Śmiałeś się do misia. To się nazywa zoofilia. Chociaż on taki pluszowy to może bardziej pasuje frotteryzm - mrugnęła do niego porozumiewawczo.
-miś jest pluszowy więc to nie frotteryzm, a pluszyzm - mrugnął identycznie jak ona - wstaniesz wreszcie, filozofie?
- a po co? spać mi się chce.
- mimo tego, że jest 13:40 zrobię śniadanie. OK?
- zrób, a ja będę spać. Jak zrobisz to mnie obudzisz, ok?
- zrobię, ale nie wiem gdzie jest ketchup
i pieczywo tostowe. Chyba, że wyjątkowo nie chcesz tosta do kawy?
- przekonałeś mnie, wstaję. Za chwilę powiesz, że nie umiesz obsługiwać tostera - przestała się uśmiechać i powiedziała to już znudzonym głosem. - idę do łazienki. Chociaż kawę mi zrób.
- zrobię, zrobię, mała złośnico - zaakcentował końcówkę zdania żeby chociaż trochę to familiarnie zabrzmiało.
Przeszukał lodówkę w nadziei znalezienia ketchupu. Nie było tam też pieczywa tostowego. Naprawdę nie wiedział gdzie to schowała i żart przestał być żartem. Znalazł kawę. Resztki starej kawy zapleśniały w filtrze od ekspresu. Wyrzucił filtr do toalety, bo wiadro ze śmieciami było przepełnione.
Otworzyły się drzwi od łazienki. Wyszła zawinięta w żółty ręcznik.
- zrobiłeś? - skrzywiła twarz w grymasie mającym pokazać, że nie jest tak źle i przebaczyła mu już poprzednią wpadkę.
- nie zrobiłem, bo nie wiem gdzie są filtry.
- filtry się skończyły. Wyrzuca się kawę ze starego filtra i wsypuje tam nową kawę. No heloł.
- stary filtr był zapleśniały więc go wyrzuciłem - czuł, że to zdanie zagęszcza znacznie i tak już gęstą atmosferę.
- to go wyciągnij i jakoś sobie poradzimy - starała się szczerze uśmiechnąć, ale była już bardzo zła.
- wyrzuciłem go do toalety - uciął ostanie słowo jakby się bał postawić kropkę na końcu zdania.
- wiesz co? - wysyczała - ty jesteś nieźle pierdolnięty - zawsze mówisz, że nie mam wrzucać podpasek do kibla, a teraz wrzucasz tam filtr pełen fusów? I to ja się nie znam na budowie kanalizacji, czy coś tam?
- fusy to co innego. One się wypłuczą - patrzył błagalnym wzrokiem w jej oczy.
- wiesz co? Idź sobie. Obudziłeś mnie rano. zażądałeś śniadania, spierdoliłeś mi ostatni filtr do kawy i to ma być miłe spotkanie?
- nie miałem gdzie wyrzucić tego filtra, bo... Pójdę lepiej. Przepraszam - miał minę zbitego psa.
- a teraz będziesz miał minę zbolałej suki. Nienawidzę Cię. Wszystko robisz na pokaz. - zabrała misia z pościeli i rzuciła nim w jego stronę. - On był z shela, prawda? i kupiłeś go w ostatniej chwili na stacji benzynowej. Cieszyłam się, że go mam, to był "mój miś" to byłeś Ty. A teraz nie wiem... - rozpłakała się - idź sobie.
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:36, 04 Sie 2009    Temat postu:

Hmm... Niebieski? To Twoja twórczość? Czy będzie ciąg dalszy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Śro 8:43, 05 Sie 2009    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Śro 10:43, 09 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:57, 05 Sie 2009    Temat postu:

Silenced

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bosska dnia Śro 11:44, 25 Wrz 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:07, 05 Sie 2009    Temat postu:

To znaczy korekta powinna obejmować rozpoczynanie zdań dużymi literami w dialogach. Tak będzie poprawniej i czytelnie. Ale treści nie ruszam, tylko właśnie się zastanawiałem, czy to początek większego utworu, czy tak własnie ma się zakończyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:08, 05 Sie 2009    Temat postu:

A co do treści, dlaczego tak trudno jest się dogadać ? :hamster_confused:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:10, 05 Sie 2009    Temat postu:

Silenced

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bosska dnia Śro 11:44, 25 Wrz 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 10:13, 05 Sie 2009    Temat postu:

a mnie sie nie podoba opowiadanie niebieskiego. jakas niezrownowazona ta kobieta, hustawka humorow tak silna, ze wybija zeby przy pierwsyzm podejsciu. a facet to cipka, zwykla cipka, ktora odczuwa potrzebe tlumaczenia sie z wyrzucenia zaplesnialego filtra do kawy(szok!)??

to juz opowiadanie bosskiej jest mi blizsze, a przynajmniej wizerunek tej kobiety, ktora nawet jak ulega kontuzji, to mowi, ze jest ok, bo przeciez jest ok, bo to sie zagoi, i nawet jesli on juz nigdy nie zadzwoni, to tez da sie to jakos po cichu zniesc.

Not talking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
Gość





PostWysłany: Śro 10:34, 05 Sie 2009    Temat postu:

Niebieski napisał:
No, ale skoro już zacząłem to może ktoś z forowiczy się dołączy i napisze swoje opowiadanie, niekoniecznie prawdziwe?


Bardzo chętnie

Ja tylko śnię - część pierwsza

Zaintrygował mnie ten pokraczny blaszany szyld zawieszony nad wejściem inaczej nawet bym nie zauważył tego niepozornego sklepiku. Ale nie mogłem się nie uśmiechnąć bo przelicytował kakafonię krzykliwych reklam wśród których można było odnaleźć "Garnitur od Armaniego dla konesera", "Samochód Twoich Marzeń" i "Najpiękniejszą biżuterię dla ukochanej" i, o dziwo, ten niepozorny napis "Wszystko na sprzedaż" brzmiał przy nich jak jedyna niesfałszowana piosenka. Witryna była zasłonięta żaluzjami i był tylko jeden sposób przekonania się czym jest to "wszystko". Popchnąłem automatyczne drzwi i wszedłem do środka.
Wnętrze było słabo oświetlone i z trudem dostrzegałem zarysy półek i leżących na nich przedmiotów. Rozglądnąłem się za sprzedawcą ale, być może znudzony brakiem klienteli, przebywał gdzieś na zapleczu. Moja ciekawość zwyciężyła urażoną dumę jedynego klienta i popchnęła mnie do regału by odgadnąć leżące na półkach przedmioty. Dopiero teraz zatrzasnęły się drzwi, którymi tutaj wszedłem i ze zdziwieniem uświadomiłem sobie, że w panującej ciszy bez trudu słyszę bicie swego serca. Zgasło z trudem oświetlające wnętrze wątłe światło i otoczyła mnie nieprzenikniona ciemność.
Poczułem na ramieniu czyjąś dłoń.
- Proszę się nie bać, jest pan we właściwym miejscu - wyszeptał mi ktoś do ucha i delikatnie pociągnął mnie za rękaw w głąb tej ciemności.
- Niech pan się rozluźni - to co włożył mi w dłoń było chyba, zimniejszą od lodu, szklanką z jakimś napojem. Pachniał jak nierozcieńczona whisky. Zapach, który niegdyś na przemian kochałem i nienawidziłem. Zwilżyłem nią usta i język by przypomniała mi na chwilkę wszystkie rzeczy, za którymi kiedyś tęskniłem.
- Teraz, tutaj, to pierwszy taki sklep, tu można kupić wszystko - wyszeptał mój przewodnik. Odkryłem w tej nieoczekiwanej koincydencji naszych myśli jakiś kolejny rodzaj podstępnej socjotechniki i początkowe zainteresowanie ulotniło się ustępując miejsca obrzydzeniu. Odwróciłem się w kierunku, gdzie spodziewałem się znaleźć drzwi.
- Nie, nie trzeba tak myśleć! - przytrzymał mnie za łokieć - to nic takiego! - dodał prawie błagalnie. Próbując zatrzymać deja vu, jakie nieświadomie we mnie wywołał mocno zacisnąłem powieki. To co zobaczyłem kiedy ochłonąłem już na tyle by móc podnieść je do góry na chwilę zaparło mi dech w piersiach.
Stałem nad brzegiem jeziora nade mną świeciły gwiazdy i ten księżyc jaki zapamiętałem z ilustracji do "Piotrusia Pana". Wiał lekki, ale ciepły wiatr, gładził mnie po włosach i czułem w nozdrzach smak wszystkich dróg jakie kiedyś obiecywał mi opowiedzieć. Gapiłem się prawie bezmyślnie to na wodę to na niebo dopóki nie wyrwała mnie z tego otępienia dobiegająca do mnie zewsząd, chwytająca za serce skarga. „Soldier of fortune” i Deep Purple, każdą nutkę tej melodii od wielu lat znałem na pamięć. Oniemiały spojrzałem w bok gdzie z wyczekującą miną stał sprzedawca.
- Śliczne, śliczne, prawda? - przemówił tym samym pośpiesznym ale nienatrętnym szeptem Z emocji aż wyciągnął ręce przed siebie jakby z trudem powstrzymując się od klaskania. - Ale niech pan nie bierze tego aż tak serio, to zwykła socjotechnika - prychnął wzruszając lekceważąco ramionami. Na mgnienie oka zagościło we mnie coś w rodzaju niepokoju, ale szybko to od siebie odpędziłem.
- Rany, jak to zrobiliście? - potarłem czoło w zamyśleniu – przecież to niemożliwe - kręciłem głową zastanawiając się czy mam wierzyć swoim oczom. - Nieważne, ot trochę techniki, trochę pracy i jest - wydął policzki jakby chciał mi pokazać, że ten krajobraz wyczarował się ot, tak prawie sam z siebie - to nic takiego, może mi pan wierzyć. Najważniejsze dopiero przed nami! - ściszył głos tak bardzo, że musiałem mocno wytężać słuch by słyszeć wszystko co mówi - co pan sobie życzy? - zapytał zupełnie mnie tym pytaniem zaskakując.
- Czego sobie życzę? - powtórzyłem próbując przebić się przez pustkę w swojej głowie - znaczy, co pan przez to rozumie? - zapytałem po nieudanej próbie rozeznania się w intencjach pytającego.
- Co ja przez to rozumiem, dobre - z uciechy klepnął się po udzie - no przecież sam pan przyszedł do mnie do sklepu - przypomniał - no i chyba wie pan co chce pan kupić, prawda? - spojrzał jakby z niepokojem.
- Noooo, tak... - przyznałem - ...sam przyszedłem do pana. Ale czym pan właściwie handluje?
- Ooooo, jakie brzydkie słowo, handluje.... Zupełnie do pana nie pasuje - był tak zawiedziony, że zawstydziłem się i szybko się poprawiłem:
- Zechce mi pan przedstawić swoją ofertę?
Widziałem jak pokraśniał z dumy ale nawet odrobinę wyżej nie podniósł głosu kiedy mi oznajmiał, że już zaprezentował swoją ofertę.
- Z pewnością zwrócił pan uwagę na szyld, prawda? - patrzył teraz natarczywie w moje oczy jakby bał się, że zaprzeczę - sprzedam panu wszystko, cokolwiek pan sobie zażyczy. Nie istnieje nic czego nie mam, że się tak wyrażę, na składzie - uśmiechnął się jakby chcąc złagodzić złe wrażenie jakie mogła spowodować niewiarygodność jego oświadczenia.
Podszedłem bliżej wody i przykucnąłem by zanurzyć w niej dłonie. Nie poczułem nic szczególnego, ta woda nie istniała, a to jezioro, te gwiazdy i księżyc były doskonałym złudzeniem. Odwróciłem się do swojego przewodnika a ten potakująco pokiwał głową.
- Tak, to hologram – przyznał zwykłym głosem, który w zestawieniu ze scenicznym szeptem jakim wcześniej szczodrze mnie obdarowywał był dziwnie nienaturalny – bardzo realistyczny i dość kosztowny – do tego wiatrak, trochę chemii, no i oczywiście, sprzęt nagłaśniający. Pozwalają lepiej przedstawić asortyment. Chce pan jeszcze coś zobaczyć? – zauważył jak odruchowo złapałem za kieszeń i dodał uspokajająco – na razie tylko reklama. Nawet jeżeli nie kupi pan nic to niech pan się chociaż trochę zorientuje w tym co mam na sprzedaż.
Nie musiał tego mówić, już sam wiedziałem, że muszę zobaczyć resztę.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 10:52, 05 Sie 2009    Temat postu:

Po uzyskaniu informacji, że wszystkie rowerki wodne są wypożyczone, a liczba oczekujących wskazuje, że wypożyczone będą jeszcze przez najbliższe dwie godziny, humory lekko im przygasły.
Powlekli się w stronę najbliższego barku.
- Chcesz loda?
- Uhm.
Po konstatacji, że barek nie posiada lodów o smaku owocowym, Mimozce jeszcze bardziej wydłużyła się mina. Ustalili, że owocowe lody kupią tuż obok, w następnym barku. Mimozka wyszła na zewnątrz, z pewnym zniecierpliwieniem oczekując na Marmurka, który marudził w środku. Po chwili Marmurek wyszedł z kawą i zadowoloną miną.
- Poczekamy na frytki. - rzekł.
- Jakie frytki?
- No, zamówiłem nam frytki.
- Zamówiłeś nam frytki?? - osłupiała Mimozka. - Ale ja nie mam ochoty na frytki! Mogłeś mnie spytać!
Marmurek, lekko zły, przypomniał wcześniejsze ustalenia, w których, faktycznie, miały pojawić się frytki lecz - znacznie później.
- Chciałem ci zrobić przyjemność - zakończył płaczliwym tonem.
- Do cholery! - rozkręciła się Mimozka. - Od 5 minut mówię o lodach, że chcę owocowego loda, że takie lody pewnie są tuż obok, a ty kupujesz mi... frytki?? W ogóle nie słuchasz tego, co do ciebie mówię! Uzgadniaj ze mną to co robisz! Nie chcę tych frytek!
- To nie! Zjem sam! Nie będę z tobą niczego uzgadniał, gdy chcę ci zrobić niespodziankę.
- Niespodziankę? Czy ty w ogóle myślisz...
ble, ble, ble. Awantura rozkręcała się na dobre, angażując siedzącą nieopodal pod parasolkami parę, która wymianie zdań przysłuchiwała się ze złośliwym uśmiechem.
Nafoszona Mimozka pogalopowała (sama!) do pobliskiego barku i sama kupiła sobie owocowego loda, którego pochłanęła bez satysfakcji. Nafoszony Marmurek zmordował jedną porcję bardzo niesmacznych frytek, a drugą wyrzucił do śmieci.
Nafoszeni Mimozka z Marmurkiem, z pianą na ustach, w trzydziestoparostopniowym upale, kontynuowali wyłuszczanie swoich racji przez pół drogi powrotnej, intensywnie godząc się przez następną połowę.

Pytanie: kto zawinił? Mimozka czy Marmurek?
Pytanie: ile lat mają Mimozka i Marmurek? Blue_Light_Colorz_PDT_02
ŚiB, pokusisz się o jakieś podsumowanie?
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 11:20, 05 Sie 2009    Temat postu:

ech, anima, sama sie o to prosilas.
nie mam zamiaru rozprawiac o winie czyjejkolwiek, bo mam zastrzezenia do zachowania obojga. po co ona sie tak o te frytki uniosla to ja nie wiem, przeciez wystarczylo podziekowac i przypomniec o lodzie. dlaczego on pomyslal ze tluste fryty w 30 stopniowym upale beda mila niespodzianka, to nie rozumiem, chociaz ja osobiscie takie wlasnie frytki chetnie bym przyjela. nie lubie takich twardych, chrupiacych, mocno spieczonych - wole takie bardziej ziemniaczane. no w kazdym razie poczatek jest w niefortunnym pomysle uszczesliwienia dziewczyny, jednak w kategoriach WINY (ciezkie slowo), to ja bym tego nie rozpatrywala. przedzial wiekowy ich obojga? od lat 5 do 105, bo taka eskalacja "jestes glupi, nie myslisz, wszystko robisz zle" nie zna wieku - niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
Gość





PostWysłany: Wto 23:49, 11 Sie 2009    Temat postu:

Ja tylko śnię - część druga

Dotknął mojego ramienia, a kiedy spojrzałem mu w oczy pokazał nimi kierunek. W mgnieniu oka, zanim zmaterializowała się w mojej głowie jakakolwiek refleksja, znowu spadła na nas ciemność, ale trwała najwyżej pół sekundy bo najpierw obok moich stóp a potem w głąb tej ciemności zupełnie jakby zapalały się jeden od drugiego, rozsypały się maleńkie ogniki. Zrozumiałem, że wytyczają trasę, którą mam przejść. Podążając za nimi wzrokiem zobaczyłem, że daleko przede mną wstaje słońce. Czas płynął tam inaczej bo stało już wysoko na niebie gdy dochodziłem do miasta, najwyżej dziesięć minut niezbyt szybkiego marszu. Po drodze słyszałem szczęk oręża, głośne krzyki i czułem ostry zapach potu i mdłą woń krwi.
Na rynku zobaczyłem dość spory kamień i zmęczony marszem usiadłem na nim. Bitewny zgiełk już się uciszał. Pokonani, którzy uszli z życiem zamknęli się w swoich domach i tam rozpamiętywali swoją klęskę. Ich kobiety szukały kryjówek by nie stać się uciechą dla zwycięzców. Młodzież zaganiano do grzebania trupów.
Wódz kazał zaprowadzić się do niego. Na miejscu zeskoczył z grzbietu konia i podszedł do beczki, bo wewnątrz niej mieszkał człowiek, którego chciał poznać.
- Wyjdź Diogenesie – zawołał głośno. Z otworu wychyliła się zarośnięta głowa mędrca.
- Witaj Aleksandrze – bez pośpiechu ale grzecznie przywitał się z wodzem.
- Jestem Aleksander Wielki i właśnie zdobyłem miasto, w którym mieszkasz w tej beczce gorzej niż żebrak. A wiele o tobie słyszałem i wiem, żeś godzien lepszego życia. Mów czego chcesz a dostaniesz to ode mnie: pieniądze, służbę, kobiety... – zawiesił głos by do wszystkich zgromadzonych dotarła jego wspaniałomyślność.
Mędrzec również milczał co szybko zniecierpliwiło Aleksandra.
- No mów czego chcesz, czasu nie mam za wiele – popędził go.
- Nic nie chcę od ciebie wodzu bo też i niewiele potrzebuję. To co mam wystarcza mi do życia. Może tylko odsuń się stąd troszkę bo zasłaniasz mi słońce.
Obraz zaczął falować i stawać się coraz bardziej nieprzejrzysty, ale gonitwa myśli nie pozwalała mi się skupić na tym zjawisku. Już nawet nie zastanawiałem się nad technicznymi aspektami spektaklu, który przed chwilą oglądałem, bo to było nieważne, ważne było to co teraz czułem. Nie zdążyłem tego nazwać bo niepostrzeżenie znów otulił mnie szczelny mrok. Cicho i nieśmiało wdarły się weń krople muzyki i wkrótce całkowicie wypełnił się monumentalnym preludium. Porywało mnie ono od niepamiętnych czasów - Woman in Black i Uriah Heep. Próbując powstrzymać nieznośne wirowanie w głowie mocno nią potrząsnąłem. Zacząło we mnie kiełkować podejrzenie, że do mojej whisky dosypano jakiś narkotyk.
Zamknąłem oczy i mocno ścisnąłem skronie palcami. Mój przewodnik nie dawał żadnego znaku życia nie wiedziałem nawet czy jest gdzieś w pobliżu. A ja nie miałem pojęcia gdzie znajduje się wyjście na ulicę a co więcej nie byłem pewien czy w ogóle chcę stąd wychodzić. Nigdy wcześniej nie słyszałem o takiej formie reklamy. Tajemnicą były dla mnie aspekty techniczne tego przedsięwzięcia, dałbym sobie uciąć rękę, że rozgrywające się przed chwilą sceny były tak realne jak ja sam. Widziałem Aleksandra w jego błyszczącej zbroi, słyszałem każde słowo Diogenesa, czułem zapach rozgrzanej od słońca ziemi i końskiego potu...
Nagle mnie olśniło. Jeden szczegół nie był prawdziwy. Przecież oboje powinni mówić po grecku! Odetchnąłem z ulgą bo jednak nie postradałem zmysłów. I pożałowałem, że wszystkim na co odważyłem się w czasie projekcji było wykorzystanie leżącego na ziemi głazu w charakterze siedziska. Powinienem podejść bliżej, teraz byłem bardzo ciekawy zasięgu tego wykreowanego przez stojące tu pewnie gdzieś lasery świata. Mogłem spróbować zwiedzić jakiś dom, albo pokręcić się po rynku. No i spróbować odkryć co tu właściwie mogę kupić - bo to nadal było dla mnie tajemnicą. Wszystko... Uśmiechnąłem się przypominając sobie ten odrapany szyld. I w tym momencie gdzieś w górze zapaliły się reflektory, znienacka zmieniła się melodia a w odległości kilku metrów ode mnie zaczęła rozwijać się z ziemi w górę ogromna, biała płachta. Po chwili zrozumiałem, że to ekran, na którym zobaczę kolejne przedstawienie. Obok mnie, dosłownie spod ziemi wyrosły dwa wygodne fotele. Zanim usiadłem na tym, który wybrałem dotknąłem go ręką by sprawdzić czy nie jest przypadkiem tylko trójwymiarowym obrazem. Poczułem przy tym nieokreślony niepokój, ale znowu nie było czasu by znaleźć jego źródło.
Powrót do góry
anmario
Gość





PostWysłany: Śro 9:16, 12 Sie 2009    Temat postu:

Ja tylko śnię - część trzecia

Bo oto pojawił się i mój sprzedawca. Najpierw oznajmił mi to zapach jego perfum przy czym każdy posiadacz nosa musiał od razu zdać sobie sprawę, że skropiony nimi człowiek ma na sobie kilkaset dolarów nawet jeżeli poza tym jest całkiem nagi. Ale na te perfumy poszły zapewne tylko drobne, które pozostały po zakupie garnituru, koszuli i butów. Jego ubiór był kompozycją tak doskonałą, że właściwszym dla niego miejscem mogła wydawać się galeria sztuki kompletowana przez nieliczącego się z wydatkami, a jednocześnie wrażliwego na przemawiające z eksponatów piękno prezesa.
- Zatem przejdźmy do interesów - jego głos oprócz tego co usłyszałem oznajmiał, że co do tego, że jestem zdecydowany na zakup towaru nie ma już żadnych wątpliwości. Może po prostu jakiś logistyk przeoczył, że przez cały czas nie miałem najmniejszego pojęcia co sprzedaje się w tym supersklepie. Co ciekawe kiedy przyjrzałem się swoim odczuciom sam doszedłem do wniosku, że rzeczywiście jestem ich pewnym klientem nawet gdyby mieli w sprzedaży tylko wczorajsze gazety. Zebrałem resztki mojej własnej woli jaka we mnie pozostała i rzuciłem tą mizerną armię do walki:
- Obawiam się, że eeee... że błędnie ocenił pan... - urwałem, ale on tylko przyglądał mi się życzliwie i czekał na dalszy ciąg.
- ... że błędnie pan ocenił siłę nabywczą moich pieniędzy - dokończyłem prawie ze wstydem. Fakt, że nie miałem pojęcia co oni tutaj mają nie przesłonił mi świadomości,że cokolwiek to nie będzie to z pewnością mnie na to nie stać.
- Nie mam pojęcia ile ma pan pieniędzy... Nie wiem przecież czy w ogóle ma pan jakiekolwiek pieniądze.
To było to tak oczywiste, że poczułem się jak ostatni kretyn. No bo niby skąd sprzedawca w sklepie, w którym znajdowałem się pierwszy raz w życiu miałby wiedzieć ile zer na końcu ma moje konto w banku?
- Różni ludzie tutaj przychodzą i różne rzeczy kupują - urwał i potarł czoło dłonią. Nie wiedziałem czy szukał właściwych słów czy może przyglądał się w myślach owym ludziom.
Nagle całe pomieszczenie wypełnił dźwięk, który rozpoznałem jako terkot przesuwającego taśmę filmową projektora. Był tak głośny, że urządzenie musiało być uważane za przedpotopowe już w czasach Chaplina. Reflektory jakby niechętnie gasły jeden po drugim aż w końcu znowu zapadła całkowita ciemność. Po chwili nieco ją rozproszyło światło znajdującego się gdzieś za nami projektora, a ekranie pojawił się obraz, o którym można było powiedzieć, że jest czarnobiały, jeżeli za czerń przyjęłoby się te bure odcienie szarości a za biel tło reprezentowane przez mętną gamę kolorów powiedzmy, brudnokremowych. Na tym tle wyświetlały się teraz kolejne cyfry w odwróconym porządku: 9, 8, 7.... Zanim wyświetliło się zero poprawiłem się w swoim fotelu i dla wygody łokcie położyłem na oparciach a nogi wyciągnąłem przed siebie. W końcu w dość krótkim czasie widziałem tu tak wiele ciekawych rzeczy, że nie miałem wątpliwości, że i teraz przeżyję coś interesującego.
Intuicja mnie nie zawiodła. Króciutki film jaki namalował na ekranie snop światła emitowanego przez projektor wstrząsnął mną do głębi. Przede wszystkim dlatego, że miałem świadomość, że to co ze sto lat temu zarejestrowała jakaś prymitywna kamera wydarzyło się wtedy naprawdę.
Całkiem naga kobieta bez ruchu leżała na ziemi na plecach. Nogi podkurczyła pod siebie a ręce wyciągnęła nad głową tak jakby tuż po przebudzeniu chciała słodko się przeciągnąć. Otaczał ją tłum przepychających się jeden przez drugiego gapiów, z których każdy chciał stać jak najbliżej żelaznej klatki, w której była zamknięta. Być może chcieli ją oglądać tylko dlatego, że była pięknością doskonałą i nawet bardzo zła jakość obrazu nie potrafiła przyćmić jej urody.
Po krótkim czasie wśród tłumu pojawili się jeźdźcy na koniach. Świstając batami i rozdzielając kopniaki spowodowali, że ludzie cofnęli się tworząc okrąg o średnicy kilkudziesięciu metrów, którego centrum była klatka z jej lokatorką. Ona sama cały czas leżała bez ruchu, a o tym że żyła i była przytomna zaświadczało widoczne w zbliżeniach podnoszenie się w oddechu i opadanie jej brzucha oraz patrzące w niebo inteligentne, rozmarzone oczy.
Potem niektórzy z jeźdzców zeskoczyli ze swoich koni na ziemię i szybko i sprawnie zdemontowali jej żelazne więzienie. Do przegubów rąk i nóg leżącej zawiązali długie, grube liny. Z niedowierzaniem i zgrozą zobaczyłem, że ich drugie końce są przywiązywane do siodeł koni.
Zakryłem oczy a kiedy je odkryłem było już po wszystkim. Widok pozbawionego kończyn, drgającego w agonii korpusu, który jeszcze niedawno był śliczną, młodą dziewczyną spowodował, że zawartość mojego żołądka podeszła gwałtownie do góry. Żeby nie zwymiotować mocno zacisnąłem dłoń na ustach i trwałem w tej pozycji dopóki nie poczułem, że znowu mogę mówić.
- Co to ma znaczyć? - z nienawiścią i obrzydzeniem pochyliłem się do swojego przewodnika. Szukałem w myśli mocnych słów, które mogłyby opisać moje wzburzenie, ale nawet mocne przekleństwa wydawały mi się za mało odpowiednie, za słabe.
- Podam was za to do sądu! - oświadczyłem i wstałem w zamiarze natychmiastowego opuszczenia tego miejsca.
- To cena - wyjaśnił jakby oznajmiał mi najprostszą rzecz pod słońcem - wszystko za wszystko, to chyba uczciwa transakcja, co? - zapytał a kiedy dotarło do mnie to co mi powiedział nogi ugięły sie pode mną i powoli osunąłem się z powrotem w swój fotel.
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Czw 21:21, 13 Sie 2009    Temat postu:

To może nie jest nowela, ale nie wiem gdzie to wleić.
Postanowiłam tutaj.


Forum
W pisałam w gogle forum i kliknęłam na pierwsze z góry. Otworzyłam zaczęłam czytać. Wśród masy bzdur, kilka postów ciekawych. Czasem zabawne wypowiedzi i żarty. Wycofałam się. Na następny dzień wykonałam te same czynności. Przeczytałam coś i postanowiłam odpisać. Pomyślałam super, nie trzeba się logować. Wystarczy cos napisać. Wahałam się długo. Kilka razy pisałam tekst i usuwałam. Aż wreszcie się odważyłam. Udało się jest. Nie pamiętam czy ktoś odpisał czy nie. Pamiętam tylko podniecenie. To dziwne odczuwać dreszczyk emocji z pisania postów na forum.
Nagle ktoś zaczął się pode mnie podszywać. Poradzono, aby się zalogować. I też tak zrobiłam. Myślałam, że to niesamowite, pisać tak z całkiem obcymi osobami, dzielić się swoimi poglądami i wyrażać swoje myśli. Moje myśli mogą dotrzeć do tylu osób.
Na początku było miło. Szybko się nauczyłam wklejać linki z muzyką. Ogólnie szybko się uczę. Później było gorzej. Osoby dla mnie w miarę miłe przegoniły mnie z topiku. Zastanawiałam się dlaczego, bo często zadaję sobie to pytanie. Myślę, że chodziło o to, że opanowałam swoją osobą topik oraz o mężczyzn. Dziwię się bo właściwie nigdy nie wiadomo kto jest po drugiej stronie. Przecież nigdy nie wiemy tak do końca czy to mężczyzna. Sama z czystej ciekawości przez jakiś czas pisałam bezosobowo.
Postanowiłam stworzyć coś swojego i pisałam nadal. Jednak po jakimś czasie na forum zrobiło się nudno, panował bałagan i nawet nie miałam ochoty tam zaglądać. Pisałam zmuszając się, czasem mobilizowana przez jakiegoś „czytacza”.
Do czasu aż ktoś podał linka na inne forum. Znów nie mogłam się zdecydować. Jednak się zarejestrowałam. Czułam się dziwnie, choć bardzo miło mnie przywitano. Jakoś tak wydawało mi się, że nie pasuję. „Oni się znają. O czymś piszą, nie wiem o czym”- przechodziło mi przez głowę. Postanowiłam zapoznać się z forum. Przeglądałam tematy. Dużo czytałam. „Niektóre osoby tu piszące są bardzo zdolne”- myślałam. „Co ja tu robię”- opanowało mnie zwątpienie. Zajęło mi trochę poznawanie foromowiczów za szafą. Tyle stron zdjęć. Minął przy tym tydzień.
Zaczęłam pisać. Miałam pewne problemy, ale pomagano mi często. Pamiętam jak uzyskałam pomoc wklejaniu emotek w jednej zabawie filmowej, oraz zdjęć. Zaczęłam się czuć coraz swobodniej. W krótkim czasie napisałam ponad dwa tysiące postów. Poznałam prywatnie kilka osób. I przez to zaczęłam forum traktować jak jakieś moje miejsce rozrywki, zabawy i spotkań. A foromowiczów nie jak projekty ale ludzi. I to był błąd. Ponadto ta moja bezpośredniość, ufność, otwartość to mnie zgubiło. Dostałam mnóstwo rad od doświadczonych osób. Łatwo słuchać gorzej zastosować. Człowiek wie jak powinno być a sam czasem nie stosuje się do tego.
Wiele rzeczy rozumie dopiero jak sam doświadczy. Doświadczenia podobno uczą ostrożności. Wiem, że forum to, nie jest złym miejscem. Czy dobre dla mnie? Jeszcze tego nie wiem. Dalej mnie cieszy jednak dzielenie się myślami i że zostawiam kawałek czegoś mojego.
Wiem też, że forum będzie istnieć ze mną czy beze mnie. Forum to taki dworzec. Pasażerowie przyjdą, posiedzą, porozmawiają i odjadą. Inni czekają dłużej, inni wpadną na krótko. Jeszcze inni stanowią obsługę dworca i są cały czas.
Takie jest forum. Trochę iluzji, trochę humoru. Czy mój pociąg już nadszedł, czy czas już na mnie? Wszystko się okaże. Gdzieś przecież muszę pisać, bo lubię. Chyba, że zacznę pisać pamiętniki, albo bloga.



PS. Mel jak zacznę pisać bloga, wrzucę Ci linka
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:07, 13 Sie 2009    Temat postu:

Rose, większość użytkowników postrzega siebie jako właśnie takie "osobne osoby" (jest nawet taka ranga). A to nie tak, bo każdy, nawet ktoś kto tylko jeden wpis pozostawił, jest częścią forum.
Różnica między tym a tamtym forum jest taka, że choć tu bywa różnie a nawet czasem strasznie, to jednak staramy się coś z tym robić. A jeśli można Ci dodać otuchy, to właśnie próbuję to przekazać. Głowa do góry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin