po 30-tce

Społecznik · Wysłany: Pon 20:26, 26 Mar 2012 Temat postu:

Mam podobny problem. W moim bloku mieszka dosłownie nie śmietanka towarzyska, ale wedlowskie ptasie mleczko. Sąsiad chleje co sobotę, a jak się napruje atakuje tych, których nie lubi, (czyt. tych co znim nie pija). Za każdym razem zgłaszam na policję. Czasem mam spokój przez tydz, a czasem kilka miesięcy. Zawsze, gdy popije atakuje mnie i próbuje sprowokować, ale nie reaguję. Ostatnio jeździłam na policję do powiatu. Ale życie nie jest łatwe z takimi osobnikami. Życzę Ci powodzenia!

Społecznik · Wysłany: Pon 21:32, 26 Mar 2012 Temat postu:

Zadzwonić na policję?[/quote]
Czasem zadziała stare komunistyczne hasło "ŻADASZ CISZY, ZACHOWAJ JĄ SAM".

hachiko · Gość

Seeni · Wysłany: Wto 7:33, 27 Mar 2012 Temat postu:

No niestety prawomocny wyrok Sądu jest konieczny ale absolutnie niewystarczący do zaspokojenia swoich roszczeń. Na pociechę mogę tylko napisać, że wierzyciel koszty postępowania egzekucyjnego ponosi jedynie zaliczkowo. Potem pokrywa je dłużnik. Rzecz jasna o ile jest wypłacalny, a często nie jest.
W sporej ilości spraw egzekucja okazuje się być bezskuteczna i postępowanie jest umarzane.
Teraz nie ma rejonizacji jeżeli chodzi o komorników i można sobie wybrać, po zrobieniu rozeznania, takiego najbardziej sprawnego.

hachiko · Gość

Seeni, wyrok jest prawomocny od końca stycznia,ale w naszym kraju sformułowanie " rygor natychmiastowej wykonalności" dotyczy od roku wzwyż, a w międzyczasie można stracić zmysły. Czytałam ludzi na forum o identycznej sytuacji. Wiesz, że ludzie są do tego stopnia zdeterminowani,że opłacają pobyt takiej rodzince pobyt w hotelu pracowniczym ? W moim mieście zlikwidowano takie hotele...
Moi nie są wypłacalni, nie pracują. Zamiast sobie zafundowałam im wakacje

Zwariowałam zwariowałam, tra lala Anxious

letnisztorm · Wysłany: Wto 7:49, 27 Mar 2012 Temat postu:

Ciesz się że uzyskałaś wyrok , u nas sąd w podobnej sprawie odmówił uzasadniając że w " takiej dzielnicy" takie zachowania są normą i rodzina zakłócająca spokój nie przekracza zasad współżycia społecznego tam przyjętych.

Jeżeli zapłacisz za lokal tymczasowy, możesz domagać się odszkodowania do gminy.

Seeni · Wysłany: Wto 7:49, 27 Mar 2012 Temat postu:

Bidula

Ale pomyśl, jak cudownie będzie, jak się ich w końcu pozbędziesz.

hachiko · Gość

Społecznik · Wysłany: Wto 16:06, 27 Mar 2012 Temat postu:

Społeczniku mozesz mówic o szczęściu, libacje i awantury miałam codziennie o każdej porze dnia i nocy.
Dzięki za otuchę

Zgadzam się , jak najbardziej. Mam szczęście, bo atakują mnie wręcz podczas urlopów i w soboty. w pozostałe dni tygodnia tylko słownie. Ale mimo to kocham swoje mieszkanie. I nie poddam się. Jestem na nich skazana do końca życia. Mam też o tyle dobrą sytuację, że jeden z sąsiadów już siedział,i to nie za kradzież zapałek, więc może będzie się bał. Na razie spokój.

hachiko · Gość

Nigdy nic do końca nie jest pewne, więc nie wiadomo, czy nie wydarzy sie coś, co pozwoli Tobie na zamianę lokum.
Doświadczyłam takich scen , o których piszesz,ale się poddałam i uciekłam, a wrócę, kiedy dostanę wieści,że sobie poszli, do czego dążę. Trzymaj się!

Społecznik · Wysłany: Czw 19:40, 29 Mar 2012 Temat postu:

Tak, masz rację. Ale staram się godzić z tym jak jest. Nie zmienię ich. Denerwuje mnie tylko ta bierność i obojętność Twoich sąsiadów. W grupie można więcej zdziałać. Dlaczego ludzie są teraz tak obojętni. Ciężko znaleźć świadka do sądu itd...

hachiko · Gość

Ponieważ częśc z nich boi się zemsty, częśc uczestniczy w libacjach,a reszta to starsi ludzie.

Społecznik · Wysłany: Pią 15:17, 30 Mar 2012 Temat postu:

sweety

Dotąd takie problemy były dla mnie abstrakcją ale nie dalej jak 2 tyg. temu do mieszkania obok wprowadziło się dwoje ludzi, para albo małżeństwo, bezdzietne i od 2 tyg może jeden dzień był spokojny i bez kłótni. Nie wiem jak można się wyzywać i kłócić non stop, po co razem zamieszkali i to w kawalerce? Gorzej że nerwa mam a nie wiem czy mam się wtrącić, raz miałam stracha że pan wypchnie panią z balkonu w środku nocy(2.30)
darła się strasznie a wokół cisza...
Mi to w sumie nie przeszkadza bo i tak często nie śpię ale będę miała wyrzuty jeśli coś się stanie a ja nie zareaguję Think

Jayin

Na podobną parę (tyle, że mieli dwoje dzieci w wieku przedszkolno-szkolnym) pomogło uporczywe wzywanie dzielnicowego przez sąsiadów. W końcu sami się zirytowali tym, ze ktoś w mundurze przeszkadza im w kłótniach i nieco ścichli. Oczywiście już nigdy nikomu nie powiedzieli "dzień dobry" i ciągle sfochowany wyraz twarzy mieli - ale nie sądzę, żeby to miało dla kogoś znaczenie...

Dzielnicowy też był już zirytowany tym wiecznym wzywaniem, ale od czegoś w końcu jest Tongue out (1)

I musiał przychodzić i ich upominać.

Ludzie boją się wzywać dzielnicowych, czy policję - albo im się nie chce - a od tego oni są. Muszą uspokajać wrzeszczących po nocach i kłócących się, upiornie zakłócających ciszę nocną.

W ciągu dnia pozostaje tylko upominanie osobiste, nawalanie szczotką w sufit czy podłogę (chociaż lepiej działają rury od kaloryferów - jeśli to blok mieszkalny) oraz wredne straszenie policją w przypadkach niereformowalnych lub procesami sądowymi, w przypadku napotkania osobników rzucających w sąsiadów wiązankami wyzwisk i przekleństw. No i trzeba się liczyć z tym, że dobre sąsiedzkie kontakty z takimi osobnikami można spisać na straty.

Podstawą do opanowania takiej recydyw jest wspólne działanie sąsiadów - i konsekwentne. Nie wolno sobie odpuścić, tylko równie upiornie i z uporem co recydywa sąsiedzka - namolnie nasyłać władzę na takich, upominać, na drzwiach kartki przyklejać, na ostracyzm sąsiedzki skazać i inne takie "udogodnienia" sąsiedzkie im prezentować (w ramach dozwolonych przez prawo, żeby nie było...)

Problem tylko w tej władzy - bo czasem odmawiają przyjazdu... No, wtedy to trzeba zacząć namolnie straszyć władzę jej przełożonymi Kwadratowy

W ostateczności pozostaje rzucenie uroku i laleczki voodoo... Think