Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

i can see dead people
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tolek_Banan
200 kg odważnik


Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 2:19, 09 Lis 2006    Temat postu: i can see dead people

a przeciez to juz po swiecie zmarlych, halowinie i takich tam. skonczylem wczoraj czytac pewna ksiazke i pomyslalem sobie, ze to prawda "w zyciu moze zdarzyc sie wszystko, w szczegolnosci moze nic sie nie zdarzyc". to "nic" jest oczywiscie pojeciem wzglednym, dla jednego wakacje na teneryfie to wlasnie nic, dla innego to szczyt marzen i zyciowe osiagniecie. czy mozna bezkarnie zbyc najprostsze nawet marzenia poirytowanym drgnieciem powieki? mozna, ale nie bezkarnie. cena za nasze poirytowane drgniecia powieki bedzie emocjonalna erozja albo inaczej, zgrubienie naskorka. gdybym palil papierosy, moglbym teraz efektownie sztachnac sie dymkiem, udajac gleboki namysl. a tak, to tylko pozostaje mi poudawac gleboki namysl, bez sztachania sie dymkiem. tak czy siak, w ksiazce tej autor zadal ciekawe pytanie. czy znajdujac sie w spirali kariery potrafilibysmy pieprznac wszystko i rozpoczac zupelnie nowe zycie, jesli tylko nadazylaby sie taka okazja? no coz, jest to zachowanie typowego introwertyka, dopuscic do sytuacji, kiedy rzeczywistosc staje sie na tyle nieznosna, ze szukamy pretekstu zeby od tej rzeczywistosci uciec. do tego musi to byc introwertyk szalony, albo odwaznego serca, bo skakanie na glowke do nowego basenu zawsze obciazone jest pewnym ryzykiem. i czy takie skoki w nowe zycie nie sa tak naprawde skazone pietnem zdrady i ucieczki? i czy frustracja z dotychczasowego zycia wystarczy do podjecia takich krokow? chyba nie, chyba frustracja musi byc wzmocniona jakas nowa nadzieja. na przyklad nadzieja na dlugie wspolne zycie w milosci. no dobra, koniec tej mentalnej sraczki, czas stop, pora spac!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 8:13, 09 Lis 2006    Temat postu: Re: i can see dead people

Tolek_Banan napisał:
odwaznego serca


Widzisz Pan, to wystarczy,
jesli nie odwazne to jakiekolwiek w ogole... oops

i poszla usmiechnieta spieprzyc sobie dzien praca
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 9:44, 09 Lis 2006    Temat postu:

Znowu nie wytrzymalam. Tongue out (1)


PORTRET KOBIECY

Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.


Wisława Szymborska
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:58, 09 Lis 2006    Temat postu:

Spirala kariery - czyż to właśnie nie jest uciekanie przed nieznośną rzeczywistością?
W paradoksalny sposób wycieczka na Wyspy Kanaryjskie nią nie jest.
Wracając do tematu - wszyscy czasami chcemy uciec (tak MI się wydaje) gdyż przygniata nas nieznośna lekkość bytu .
Nawet maniak seksualny w pewnym momencie z przykrością stwierdzi, że interes to mu może jeszcze i stoi, ale zadyszki dostaje. Sam dokonuje wyboru w swej załóżmy niezmierzonej odwadze? Czy lepiej się pogodzić, czy może skoczyć na głęboką wodę i wstąpić do zakonu Karmelitów Bosych?
Myślę, że to skakanie to najczęściej coś w rodzaju przepaści, w którą coś lub ktoś nas popycha - wprost do lodowatej, wzburzonej falami wody.
Owszem, zawsze lepiej wylądować w ciepłych betach z owłosionym udem między swoimi udami - w końcu miłość wszystko usprawiedliwia.

Teraz, po sztachnięciu się dymkiem i głębokim namyśle (ma się tę przewagę) moge refleksyjnie wyznać, że "I can see dead people" kojarzy mi sie z "Szóstym zmysłem", a co za tym idzie poważnie rozpatruję kwestię zmiany nicka na "Lady in the Water"

(Lulka!!!!...Q...a - wróć!!!!)

Uciekanie więc przed rzeczywistością nie jest zdradą (poza lapidarnymi przypadkami) - czasami lepiej być egoistą niż się udusić, czy tam dostać zadyszki.
Oczywiście jest jeszcze drugie wyjście - o wiele prostsze.
Można sobie pobełkotać na forum między jednym, a drugim sztachnięciem. To się daje pogodzić ze spiralą.
W końcu mam lęk wysokości i nie lubię zimnej wody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 11:40, 09 Lis 2006    Temat postu:

Tyle mam do napisania, ze nie wiem, czy znowu czegos nie zapomne, albo czy klawiatura to wszystko zniesie. Tongue out (1)

lulka (na litosc boska! Tongue out (1)), jak ja Ci zazdroszcze!
Nie tylko tego zdjecia Twojej szefowej, ale i rozmyslu. Bo np. takim moim kluczowym problemem (oprocz gubienia kluczy Tongue out (1)) jest to, ze nasajmprzod robie, a pozniej ... budze sie w takiej zimnej wodzie. To nie jest takie do konca zle, bo dobrze robi na rozpalone i ciala, i glowy. Byle woda nie byla zbyt wzburzona, ale od czego jest w koncu olej w 3 litrowej butelce? Tongue out (1)

Poszukiwanie naznaczone pietnem? Nie, z tym sie nie zgodze ( i mam do tego prawo Tongue out (1)). Zarowno czyny, jak i czasami nawet same zamysly (oops) wymagaja konsekwencji, ale nie moga byc wg mnie rozpatrywane jako naprawianie wyimaginowanych bledow. To jest kolej rzeczy albo zycia. Jak kto sobie chce, tak niech nazywa.

Porazka nazwalabym frustracje z powodu "zamienil stryjek siekierke na kijek". Ale od czego mamy spirale? Mozemy przeciez wykonac kolejny obrot. Tongue out (1)
Poki zycia, czasu i zdrowia...

Ale ja tu se gadu-gadu, a pytania zadal mezczyzna.
No coz Tolku, 90 % mezczyzn po udanym stosunku zaklada spodnie.
I wraca do domu.

Tongue out (1)Tongue out (1)Tongue out (1)

ps.1:
Nie nalezy czytac glupich ksiazek, bo pozniej tylko palic sie chce albo powieki drgaja. Od zaczytania.
ps.2:
bardzo prosze o nieprzysylanie do mnie PW o wykonanie obrotu, poniewaz w chwili obecnej jestem szczesliwie nieruchawa z wyboru. Tongue out (1)
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:00, 09 Lis 2006    Temat postu:

Już nie będę się dopytywał co robią ci mężczyźni po nieudanym stosunku.


Ucieczka przed rzeczywistością? Eee... niewykonalna. Zawsze trzeba oddychać, jeść i takie tam. Można się oszukiwać. To bywa nawet przyjemne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 15:21, 09 Lis 2006    Temat postu:

Teeeeeee, Maciwoda, Ty tak nie skacz, bo sobie noge skrecisz. Tongue out (1)



Tak sie zastanawiam, czy oszukiwanie siebie jest przyjemniejsze:

- w malzenstwie, zwiazku, ukladzie, kiedy sie nie dostaje tego, co sie chce (i nawet nie dlatego, ze partner nie potrafi, tylko, ze sie szuka jednak czegos innego),

- czy juz bedac poza nim i z przylepionym na usta usmiechem sie mowi, "tak, to jest to, czego szukalam/lem".

Kwestia ceny, priorytetow i dojrzalosci, czy bedziemy jednak w stanie pewne rzeczy udzwignac (silownia nie ma tu nic do rzeczy Tongue out (1)).
Osobiscie, to juz za dlugo i za duzo bylam podtruwana, bym mogla sie zgodzic na jakiekolwiek bycie z kims, kto jest dla mnie toksyczny.
Powrót do góry
Pasztet
Gość





PostWysłany: Czw 15:55, 09 Lis 2006    Temat postu:

Nie chcialbym zeby to zabrzmialo jakos fatalistycznie, ale czlowiek przestaje sie miotac kiedy dojrzy bardzo prosta prawde: w zyciu nie mozna miec wszystkiego. A przynajmniej w jednym zyciu.

Tzn. pewnie mozna, jesli przypadkiem urodzilo sie jako dziedzic wielkiego majatku i do tego przodek nie wycial nam chamskiego numeru w postaci zapisania calej kasy jakiejs fundacji, czy innym tredowatym. Wtedy mozna sie zajac samorozwojem, medytowaniem w jaskini, odkrywaniem swiata, imprezowaniem, czy nauka japonskiej kaligrafii. Mozna tez miec szczesliwe zycie rodzine i jednoczesnie hobbystycznie bzykac top-modelki. Mozna po prostu czerpac z zycia bez ograniczen i przezyc je w sposob wielokrotnie bogatszy, niz ci, ktorzy na swoje przyjemnosci, rozwoj, realizacje ambicji i marzen musza po prostu zarobic. Mozna, nie oznacza, ze tak sie rzeczywiscie dzieje, ale to juz wybor tych, ktorzy moga go dokonac bardzo swobodnie.

Pozostali musza zapierdalac, zeby zarobic na swoje wybrane przyjemnosci, pozostawiajac za soba nigdy nie dotkniete pola naszego swiata, ktore chcieliby zahaczyc, ale juz prawdopodobnie nigdy tego nie zrobia. Byle tylko przy tym zapierdalaniu nie zapomniec po co sie to robi, i czy przypadkiem nie jest to stadny instynkt biegu po cos, czego nie chcemy.
Tu zawsze przywoluje jako przyklad kretynski slogan misiecznika LOGO z okladki: "Sto iles tam rzeczy, ktore MUSISZ MIEC"
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 16:14, 09 Lis 2006    Temat postu:

Tak informacyjnie - to pomylilam sie o 6 minut w zalozeniu, ze jednak potknie sie kolega Pasztet o ten temat. Tongue out (1)

A pytajaco ( i nie chcialabym by zabrzmialo to zbyt infantylnie) - nie kojarzy Ci sie praca z satysfakcja, zadowoleniem, spelnieniem? Abstrahujac zupelnie od swiadomosci, ze jest sie pracoholikiem. Tongue out (1)
Powrót do góry
Pasztet
Gość





PostWysłany: Czw 16:29, 09 Lis 2006    Temat postu:

Im dluzej zyje tym bardziej mi szkoda godzin, ktore moglbym wykorzystac na cos zupelnie innego. Satysfakcja tak czy siak przeklada sie na pieniadze, a te sa tylko narzedziem. Gdybym mial miec satysfakcje, czy spelnienie zamiast pieniedzy, to musialbym rzucic te robote w diably, bo czym mialbym zaplacic za pozostale przyjemnosci i spelnienia, ktorych troche jeszcze jednak jest?
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 16:37, 09 Lis 2006    Temat postu:

Czyli jednak priorytety w przyjemnosciach. Tongue out (1)

I raczej twierdzac oglednie - jedynie troche przemyslane, bo przeciez nie wiesz jak ma sie to co wybrales, do tego, z czego musiales zrezygnowac.

Wybory, wybory, wybory ... 2006. Tongue out (1)

Nie brzmisz fatalistycznie - brzmisz po prostu znajomo.
Powrót do góry
nudziarz
Gość





PostWysłany: Czw 16:40, 09 Lis 2006    Temat postu:

Czyli zahaczamy o odwieczną kwestię BYĆ czy MIEĆ..a raczej o poszukiwanie pewnego punktu równowagi pomiędzy tymi biegunami.

Nie wierzę zbytnio w rozumienie kariery zawodowej wyłacznie jako stale powiekszającego się źródła dochodu.
Tu jest potrzebna pasja i najogólniej pojęta chcęć zrealizowania się.
Wniosek.. to musi nas nakrecać.. stać się źródłem nieustannej adrenaliny wrecz potrzebą.
Pracoholizm... niekoniecznie...... może jako skutek a nie przyczyna.

A rzucić to nagle... hmmm... czasem można się zorientować ze w tym pędzie więcej się daje niż dostaje, czasem pojawia się nagle inna równie potezna siła napędowa. ....
Bo rzucić ot tak sobie coś co dla nas jest równie ważne jak powietrze.... nie wierzę .
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 16:43, 09 Lis 2006    Temat postu:

nudziarz napisał:

Bo rzucić ot tak sobie coś co dla nas jest równie ważne jak powietrze.... nie wierzę .


Applause
Powrót do góry
Pasztet
Gość





PostWysłany: Czw 16:57, 09 Lis 2006    Temat postu:

Troche wiem Kasztanko, liznalem wielu rzeczy, ale zaglebilem sie tylko w te, ktore wydawaly sie najlepiej smakowac (jesli juz trzeba bylo wybierac). Jakkolwiek to brzmi
Pewnie, ze priorytety w przyjemnosciach. Albo mowiac bardziej ogolnie w robieniu sobie dobrze na rozmaite sposoby.

Owa odwieczna kwestia to banal. Mozna nawet powiedziec, ze bzdura, ktora jest zalozenie o istnieniu wylacznie alternatywy pomiedzy Miec, a Byc. Doskonale wiemy, ze mozna Miec i Byc, a takze Nie-Miec i Nie-Byc.
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:17, 09 Lis 2006    Temat postu:

Aproxymat napisał:
Ucieczka przed rzeczywistością? Eee... niewykonalna. Zawsze trzeba oddychać, jeść i takie tam. Można się oszukiwać. To bywa nawet przyjemne.


Co prawda rzeczywistość jest chyba jedna, ale skakanie do nowego basenu to jakaś totalna zmiana - środowiska, miejsca zamieszkania, kraju, żony, męża, pracy itd.
Stąd moje porównanie do przepaści. Wybierasz coś i spadasz nie wiadomo gdzie. Jeszcze gorzej jak nie wybierasz, a spaść i tak musisz bo i tak bywa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tolek_Banan
200 kg odważnik


Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 8:45, 10 Lis 2006    Temat postu:

dziewczyny, idzcie za instynktem, tylko on was nie oszuka. i pamietajcie o tych kilku procentach, ktorym po udanym stosunku ciagle malo. chcialbym jakos lekko podsumowac, zeby topik nie dostal zakalca. ale nie podsumuje, bo po pierwsze primo z rana nie nadaje sie do niczego, a po drugie secundo, to przychodzi mi do glowy tylko historia, jaka ostatnio wyczytalem w gazecie. historia o milosci ktora szczerym i goracym plomieniem zapalala miedzy 20-kilkuletnia dziewczyna i 80-kilkuletnim mezczyzna. niektorzy zawistnicy rozsiewaja oszczercze plotki, ze na intensywnosc owego plomienia milosci spory wplyw mial fakt, ze wzmiankowany starzec byl wlascicielem sporej sieci hoteli. ale kazdy, kto choc raz byl zakochany, wie, jak glupie to sa oskarzenia. obawiam sie tylko, ze ta historia niewielki ma zwiazek z tematem topiku i nie bardzo nadaje sie na blyskotliwa puente. a moze jednak? musze napic sie kawy, zeby to ocenic.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Pią 8:51, 10 Lis 2006    Temat postu:

Ok, ok.
Publicznie? Niech bedzie. Tongue out (1)
Jako, ze uchodze za doswiadczona (oops) kobiete, to sie przyznam, ze bylam w takiej sytuacji. To znaczy czekalam sobie po drugiej stronie tego muru, ktory opisal Toleslaw. Bez zbednych i dodatkowych atrakcji dodam jedynie, ze ja to skacze do basenu zawsze. Ale w tym konkretnym przypadku Marys byl tak zapogubiony siegajac i dna piekiel i nieba w jednej chwili, ze nie potrafil wybrac. Wiec zrobilam to za Niego.
Dzisiaj ... moze o Nim, bo o mnie to nie ma po co - jest w dalszym ciagu ojcem i mezem. I dalej robi kariere, ale w kregach zblizonych do zainteresowanego krazy legenda, ze ciagle przed czyms ucieka w prace.
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:17, 10 Lis 2006    Temat postu:

Czyli co?
Teraz będziemy sobie opowiadać historie miłosne rodem z forum internetowego?
Ok.
Mój rodzony braciszek będąc w Hamburgu przez pewien czas zwrócił na forum uwagę na dziewczynę piszącą z Nowego Jorku.
Po odpowiednim czasie uganiania się za nią po forum przenieśli się na gg.
Pierwszego wieczoru już bardziej intymnych rozmów (bo tylko we dwoje) okazało się, że jedno i drugie poza granicami kraju przebywa tylko tymczasowo.
Po drugim wieczorze bardzo się zbliżyli (odległosciowo) gdyż okazało się, że Ona studiuje w Warszawie, a On w stolicy pracuje.
Trzeciego wieczora ich radosć nie miała granic gdyż okazało sie, że obydwoje sa na stałe zameldowani w niewielkiej mieścinie na Dolnym Śląsku. Poniewaz niebawem obydwoje wracali do kraju to umówili się w owej mieścinie. Ona - sprytna kobitka wybadała najpierw jego upodobania z których wynikało, że On lubi niewysokie, drobne kobietki.
Na pytanie ile ma wzrostu odpowiedziała, że ok. 170 cm.
Kolejności rozmów już nie pamiętam, ale czym bliżej było do realnego spotkania tym wyższa okazywała się Ona. I tak doszła do 176.
Gdy w końcu się spotkali okazało się, że ma 179.
Na całe szczęście to nie przeszkodziło w ślubie, który odbył się po roku od tej historii. A ja? Mam teraz piękną brataniczkę Julkę za którą przepadam pasjami - z wzajemnością .
Inna sprawa, że basen, który z początku wyglądał na niebezpieczny okazał się zwykłym brodzikiem. W sumie nikt nie musiał zmieniać kraju, żony, męża, pracy itd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Pią 9:19, 10 Lis 2006    Temat postu:

lulka, moja droga, ja nie chcialam ani nic opisywac, ani tez nikomu drogi pokazywac.

Nie od tego jestem w dzisiejszych czasach.
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:23, 10 Lis 2006    Temat postu:

Kasztanka napisał:
lulka, moja droga, ja nie chcialam ani nic opisywac, ani tez nikomu drogi pokazywac.


Spoko Kasztanka
Odniosłam się do tej 20-letniej dziewczyny i 80-letniego mężczyzny.
Choć różnica wielu w historii którą opowiedziałam to tylko trzy lata. No i dobrze. Gdyby brat zakochał się w 80-cio letniej kobiecie to pewnie Julki by z tego nie było .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin