Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[O2] Czego pragną faceci?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Wto 16:40, 22 Lis 2005    Temat postu: [O2] Czego pragną faceci?

[15.11] 01:47 Zraniona2
Chce wiedziec prawde!Czy wy naprawde lubicie ten sex ,czy sie go boicie?Czy lubicie jak kobieta Was pozada,czy wolicie jak od Was stroni?Ja mam 32 lata,on 29.Sex nie z tej ziemi.Pozadanie nie z tej ziemi.Mowil ze sie we mnie strasznie zakochal,przyznaje ze ja w nim tez.Po pieciu miesiacach "euforii"nagle przestal dzwonic i pisac.
Zero wytlumaczenia.Nic nie rozumie!Czy to mozliwe ze mialam za duze wymagania"lozkowe".O co Wam chodzi kochani mezczyzni?Czy to jest naprawde az tak odstraszajace?

[15.11] 01:58 [link widoczny dla zalogowanych]
a moze chodziło o coś innego??? dlaczego wszystko sprowadzasz do sexu.....bo generalnie z tego co napisałas wygląda tak jakbyscie widząc sie...uprawiali tylko i wyłącznie sex...

[15.11] 02:24 Zraniona2
Wlasnie ze przez te cale 5 miesiecy kochalismy sie tylko moze ze cztery razy....tak myslac teraz ,to smutne to troszke.

[15.11] 02:27 [link widoczny dla zalogowanych]
...pożądanie "nie z tej ziemi"????....i tylko 4 razy???....bez obrazy....ale albo ja jestem lekko "do tyłu"...albo coś mi sie tutaj nie zgadza...sorka

[15.11] 02:36 Zraniona2
Dzielila Nas odleglosc,ja tylko moglam do niego jechac(ja mieszkam w innym kraju)telefon i internet byl Naszym rozwiazaniem,ale odpowiedz mi na moje podstawowe pytanie,jesli jestes facetem,czego Wy naprawde pragniecie?

[15.11] 03:04 [link widoczny dla zalogowanych]
czego Pragniemy???....tego samego co kobiety...tylko troszke inaczej "podane"...miłosc,sex,zaufanie,odpowiedzialność...czyli mysle ze standard....nie osmiele sie tutaj byc przedstawicielem wszystkich facetów...ale generalnie o to własnie chodzi....jesli coś jest nie "teges"...to zawsze staram sie wyjasnic wszystko na bieżąco....ucieczka nie wchodzi w gre...wiec nie bede oceniał faceta...bo nie wiem tak na prawde co tam miedzy wami było....jesli po prostu zwiał....to zenada[zniesmaczony]

[15.11] 03:10 Zraniona2
Wlasnie to mi sie podoba,tak wlasnie wyobrazalam sobie dojrzalego faceta.Czy 29 lat na mezczyzne to jeszcze nie dojrzalosc?Wydawal sie wcale nie glupi,ale to zachowanie mnie zalamalo.

[15.11] 03:14 [link widoczny dla zalogowanych]
teoretycznie powinien miec wszystko poukładane...ale z drugiej strony...kto z nas ma tak do końca wszystkie "klepki" ;) wygląda mi to ....jakby koleś ukrył przed tobą ..."coś"....i teraz po prostu uciekł...ale to takie moje dociekania a'la Rutkowski ;)

[15.11] 03:25 Zraniona2
Zaznaczam tez, ze niczego mi nie brak,jestem wykrztalcona,mowia ze bardzo atrakcyjna,czego ja nie widze,moze i lepiej bo nigdy nie naduzywalam tego tzw.daru,na dodatek lubie sie kochac i umie to robic.....chyba ze moze za bardzo dominuje w lozku?Wiem,ze to byl zawsze moj problem.

[ciach nieistotny dla tematu czat!]

[15.11] 06:01 [link widoczny dla zalogowanych]
Nieznajomy zza szafy: Nie wytrzymałem i muszę spytać: dlaczego TY ciągle za tą szafą...tak tam...To hobby jak u Szymona Słupnika czy tez konieczność? :)
A serio mówiąc: pytanie zadane jako temat topica jest, choć dość nieporadnie zadane, to jednak bardzo sensowne... Porusza ważny problem jaki występuje w kontaktach międzyludzkich. Dlaczego tak się dzieje, że niektórzy ludzie, deklarujący przyjaźń, jakieś większe uczucie lub choćby tylko sympatię, nagle milkną lub co gorsza, zaczynają mówić nieprawdę, robić "uniki" i rujnować nagle swój wizerunek i wiarę w drugiego człowieka? Obserwuję to w wielu wypadkach i zastanawiam się z czego to wynika. Czy to rodzaj tchórzostwa i obawy przed przyznaniem się do braku umiejętności poważnego traktowania ludzi z otoczenia - swoistego "rozchwiania" uczuciowego? To byłoby chyba zbyt proste wytłumaczenie. Może to rodzaj egocentryzmu i co za tym idzie zwykle nie liczenie się z drugim człowiekiem? Nie liczenie się z tym, że można pustymi deklaracjami i mniej lub bardziej widoczną nieszczerością lub wręcz jawnym kłamstwem sprawić przykrość lub w przypadku ludzi bardzo wrażliwych doprowadzić nawet do tragedii... Może to po prostu zwykłe samolubne korzystanie z tego, co druga osoba może dać, bez chęci dawania czegokolwiek z siebie? Obserwuję to od bardzo dawna, w przypadkach zwykłych - mniej lub bardziej zażyłych znajomości, deklarowanych przyjaźni czy wręcz poważnych uczuć. Co gorsza, często te osoby po prostu nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że z czysto ludzkiego punktu widzenia postępują paskudnie...

[15.11] 06:14 Zraniona2
naprawde zaczynam sie zniechecac do facetow,bo czy warto tracic tyle czasu i energii w kogos,po to zeby byc pozuconym i nawet nie zaslugiwac na wyjasnienie?

[15.11] 06:20 Zraniona2
BARANEZII,gdzie zes przepadl,dosyc madrze pisales,chociaz czasem sprawiales mi przykrosc,ale tutaj trzeba sie liczyc ze wszystkim....

[15.11] 06:24 Zraniona2
Zmykam do lozka,na mnie juz pora.....czekam na jakies konkretne odpowiedzi....pozdrawiam.

[15.11] 09:17 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Formalny (05.11.15 06:01):
Nieznajomy zza szafy: Nie wytrzymałem i muszę spytać: dlaczego TY ciągle za tą szafą...tak tam...To hobby jak u Szymona Słupnika czy tez konieczność?
A serio mówiąc: pytanie zadane jako temat topica jest, choć dość nieporadnie zadane, to jednak bardzo sensowne... Porusza ważny problem jaki występuje w kontaktach międzyludzkich. Dlaczego tak się dzieje, że niektórzy ludzie, deklarujący przyjaźń, jakieś większe uczucie lub choćby tylko sympatię, nagle milkną lub co gorsza, zaczynają mówić nieprawdę, robić "uniki" i rujnować nagle swój wizerunek i wiarę w drugiego człowieka? Obserwuję to w wielu wypadkach i zastanawiam się z czego to wynika. Czy to rodzaj tchórzostwa i obawy przed przyznaniem się do braku umiejętności poważnego traktowania ludzi z otoczenia - swoistego "rozchwiania" uczuciowego? To byłoby chyba zbyt proste wytłumaczenie. Może to rodzaj egocentryzmu i co za tym idzie zwykle nie liczenie się z drugim człowiekiem? Nie liczenie się z tym, że można pustymi deklaracjami i mniej lub bardziej widoczną nieszczerością lub wręcz jawnym kłamstwem sprawić przykrość lub w przypadku ludzi bardzo wrażliwych doprowadzić nawet do tragedii... Może to po prostu zwykłe samolubne korzystanie z tego, co druga osoba może dać, bez chęci dawania czegokolwiek z siebie? Obserwuję to od bardzo dawna, w przypadkach zwykłych - mniej lub bardziej zażyłych znajomości, deklarowanych przyjaźni czy wręcz poważnych uczuć. Co gorsza, często te osoby po prostu nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że z czysto ludzkiego punktu widzenia postępują paskudnie...

Formalny, nie rozumiem... Ty mi coś zarzucasz?... Może czegoś nie doczytałeś lub coś opatrznie zrozumiałeś. Mam nadzieję, że to nie z takiego powodu, że jakaś moja wypowiedź jest ogólnie przez wszystkich rozumiana nie tak jak chciałem.

Konkrety, fakty.

Taki list, jak ten Twój powyżej, można napisać do każdego... i biedaka sumienie zagryzie bo nie będzie wiedział o co chodzi...
Jeżeli nie ma konkretnych zarzutów, to jest to zwyczajne obrzucanie błotem.

[15.11] 09:26 [link widoczny dla zalogowanych]
Zraniona.. ech zycie... :D :D

No posmiac sie tu mozna nie powiem , nawet za szafą .. :D

Cztery raz to wprawdzie nie osiem.. jak na dzien w miesiącach euforii..

ale jak na piec miesiecy ..? Na widzenia chodzilas czy jak..?

[15.11] 09:33 kobieta-z-klasą.
Pięć miesięcy to chyba za krótki okres by mówić o jakimś wiążącym uczuciu. Może mówił to co chciałaś słyszeć a nie to co czuł? To, że sobie poszedł w siną dal to może znaczyć, że dla niego nie było to nic zoobowiązującego, może mała przygoda?

[15.11] 09:34 [link widoczny dla zalogowanych]
Witajcie.

Mam tylko malutkie pytanie do tego gościa z za szafy.

Czy ty cyborg jesteś czy masz nadzwyczajne zdolnosci do niespania :)

Udzielasz sie od 4 rano :) :) . Niesamowiete :)

[15.11] 09:42 [link widoczny dla zalogowanych]
Atko: jak zwykle pięknie wyglądasz...

...zza szafy. Nie wiem gdzie znalazłeś ślady zarzutów? Nie było ich! Następnym razem nic nie napiszę albo poprzedzę wstępem: uwaga - żart. Takim żartem był ten mój wstęp, a od słów: "A serio mówiąc..." były już tytlko moje rozważania na temat stosunków międzyludzkich w nawiązaniu do tematu topica. Nie miały te rozważania nic wspólnego z Tobą...

[15.11] 09:55 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Atka (05.11.15 09:34):
Witajcie.

Mam tylko malutkie pytanie do tego gościa z za szafy.

Czy ty cyborg jesteś czy masz nadzwyczajne zdolnosci do niespania :)

Udzielasz sie od 4 rano :) :) . Niesamowiete :)

Atka, księżniczki są niby na nauki posyłane, ale czego ich tam uczą to ja nie wiem. Jako dama powinnaś wiedzieć, że zwracając się do kogoś per gościu na pewno nie zaskarbisz sobie jego przychylności.
A odpowiedź na Twoje pytanie była tam na samym początku.

[15.11] 10:01 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Formalny (05.11.15 09:42):
Atko: jak zwykle pięknie wyglądasz...

...zza szafy. Nie wiem gdzie znalazłeś ślady zarzutów? Nie było ich! Następnym razem nic nie napiszę albo poprzedzę wstępem: uwaga - żart. Takim żartem był ten mój wstęp, a od słów: "A serio mówiąc..." były już tytlko moje rozważania na temat stosunków międzyludzkich w nawiązaniu do tematu topica. Nie miały te rozważania nic wspólnego z Tobą...

Formalny... takie odniosłem wrażenie jakby to do mnie było, tylko właśnie nie wiedziałem co takiego zrobiłem. Ale jak to nie do mnie to w porządku.

-------------
Odpowiedź na to pytanie czemu 4 razy w 5 mieś. też była... bo w różnych krajach mieszkali.

[15.11] 10:11 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Zraniona2 (05.11.15 02:36):
Dzielila Nas odleglosc,ja tylko moglam do niego jechac(ja mieszkam w innym kraju)telefon i internet byl Naszym rozwiazaniem,ale odpowiedz mi na moje podstawowe pytanie,jesli jestes facetem,czego Wy naprawde pragniecie?

tego nie przeczytalam... fakt.. widac zza szafy lepiej chyba.

czego pragną..faceci. Czego pragną do tego dązą..

Wiez czy znajomosc via net.. to tylko jeden wymiar a reszta ..wyobraznia.

deklarowane uczucie w drodze takich kontaktow najczesciej bywa na wyrost.

Czasami sie zdarzy ze nagle w swoim ideale zaczynasz dostrzegac cos co zaczyna cie draznic..To cos urasta do problemu , ktory przyslania wszystko inne. To nie znaczy ze ktos inny cie nie zaakceptuje.

I nichby on byl nawet Albertem Ein.. jak jest w jakims pukcie wqurwiający.. przechlapane.

[i znowu ciach czat!]

[15.11] 13:47 Zraniona2
Selena,jak chcesz mi pomoc to prosze zacznij czytac co pisze od poczatku tak jak Zza Szafy to robi,doceniam to,a jeszcze odpowiem w ten sposob,ze tak,to byla dla Nas przygoda,oboje ja chcielismy,on mnie w to wciagnal pierwszy,ale czy to przygoda czy nie przygoda,wydaje mi sie ze nie tak zakancza sie sprawy........

[15.11] 13:57 Zraniona2
oboje jestesmy po stalych zwiazkach,moj rozwod jeszcze nie zakonczony,ale umawialismy sie ze nie bedziemy sie wiazac "obraczka",
kto by niechcial takiego zwiazku?Dlaczego On pozwolil na to zebym praktycznie jadla mu z reki,zaufalam mu,zwierzalam,wiedzial ze boje sie zakochania,wiem tez ze nic jemu nie zrobilam,nigdy sie nie klocilismy.....nic nie rozumie!!!!!

[15.11] 13:59 namietna czekoladka
wiekszosc pragnie sexu i tylko sexu.ale bywaja i tacy ktorzy pragna byc kochani ktorzy potrzebuja ciepla i kobiety nie do sexu ale do rzycia.

[15.11] 14:00 [link widoczny dla zalogowanych] pluminka@tlen.pl
Po prostu, nie było uczucia z Jego strony, dostał co chciał, znudziłaś Mu się i szuka innej podnietry, albo może miłości????? Pomylił seks z uczuciem?

15.11] 14:01 kobieta-z-klasą.
Cytat:
Zraniona2 (05.11.15 13:57):
oboje jestesmy po stalych zwiazkach,moj rozwod jeszcze nie zakonczony,ale umawialismy sie ze nie bedziemy sie wiazac "obraczka",
kto by niechcial takiego zwiazku?Dlaczego On pozwolil na to zebym praktycznie jadla mu z reki,zaufalam mu,zwierzalam,wiedzial ze boje sie zakochania,wiem tez ze nic jemu nie zrobilam,nigdy sie nie klocilismy.....nic nie rozumie!!!!!

skoro jadłaś mu z ręki to może miałaś różowe okulary? Brak obiektywizmu na sprawę zaślepił Tobie jego osobę. Może wcale nie był tym, kim sobie go wyobrażałaś. Najwidoczniej nim nie był skoro tak zakończył znajomość. Nie ma co szukac przyczyn a zamknąć książkę i otworzyć nową. Bywa.

[ciach!]

[15.11] 14:08 [link widoczny dla zalogowanych] pluminka@tlen.pl
A tak w ogóle to podoba mi się wypowiedź niejakiego Pana "Formalnego" z 6:01 bodajże, w pełni się zgadzam z Jego opinią. Niestety. Najlepiej to dać drapaka, poczym schować głowę w piasek jak struś...Ot i dorosłość (!)

[15.11] 14:18 w temacie problemu
facet okazał się motylem, z kwiatka na kwiatek,
bez zobowiązań - to najwygodniejsze,
i bez tłumaczeń - po co?
na pewno sprawiało mu przyjemność - Twoje zaanagażowanie i jego zaanagażowanie (jego - samokontrolowane),
takie emocje (i orgazmy) się ceni,
popatrz na to pod innym kątem: intensywne doświadczenia erotyczne jako luksusowy towar, warunek - wszystko musi mieć pozór "naprawdę",
z jednym szczegółem - Ty o niczym nie wiesz, tzn. nie wiesz, że to tylko "na czas określony", dla emocji,
zwykłe seksulane wyrachowanie,

znam to

[15.11] 14:22 kobieta-z-klasą.
sexualne wyrachowanie po 4 sexownych uniesieniach? :o Toż to przecież nawet nie wstęp do tych uniesień :(
Nie oceniajmy też, że to facet z kwiatka na kwiatek- tego nie wiemy. Równie dobrze może odszedł bo bał się zaangażowania, może odmyśliło mu się, może nie był gotów na takie wyzwanie, może, może...
ale
po co nad tym zastnawiać się?
Odpowiedź zna tylko on
tu nie ma co myśleć i zastnawiać się
trzeba iść dalej

[15.11] 14:22 w temacie problemu
skończył, bo zaczęło mu przeszkadzać: może z Twojej strony szło już za daleko ("razem bez obrączki"), może znalazł "lepiej i bliżej"?
do tej gry trzeba zawsze nowej, świeżej, że się tak wyrażę, krwi...
:(

trzymaj się !!

[...]

[15.11] 14:27 w temacie problemu
Cytat:
kobieta-z-klasą. (05.11.15 14:22):
sexualne wyrachowanie po 4 sexownych uniesieniach? :o Toż to przecież nawet nie wstęp do tych uniesień :(
Nie oceniajmy też, że to facet z kwiatka na kwiatek- tego nie wiemy. Równie dobrze może odszedł bo bał się zaangażowania, może odmyśliło mu się, może nie był gotów na takie wyzwanie, może, może...
ale
po co nad tym zastnawiać się?
Odpowiedź zna tylko on
tu nie ma co myśleć i zastnawiać się
trzeba iść dalej

kochana, zapomniałaś o tym, co ta dziewczyna pisała: spotkania to nie było jedyne co ich łączyło ,
były telefony, rozmowy, net,
to robi swoje i tą drogą także stymuluje się erotyczne przeżycia, nie wiem, czy o tym wiesz... ????

[15.11] 14:29 [link widoczny dla zalogowanych] pluminka@tlen.pl
w temacie problemu
facet okazał się motylem, z kwiatka na kwiatek,
bez zobowiązań - to najwygodniejsze,
i bez tłumaczeń - po co?
na pewno sprawiało mu przyjemność - Twoje zaanagażowanie i jego zaanagażowanie (jego - samokontrolowane),
takie emocje (i orgazmy) się ceni,
popatrz na to pod innym kątem: intensywne doświadczenia erotyczne jako luksusowy towar, warunek - wszystko musi mieć pozór "naprawdę",
z jednym szczegółem - Ty o niczym nie wiesz, tzn. nie wiesz, że to tylko "na czas określony", dla emocji,
zwykłe seksulane wyrachowanie,

znam to

W "temacie problemu", Całkowita racja, nic dodać nic ująć. Czego to zaślepienie nie wyczynia z człowiekiem ;) Szarpie za sobą i ciągnie.......i się idzie...idzie...jak na sznureczku. Też to znam. Z perspektywy czasu oceniam jako bardzo żałosne.

[15.11] 14:32 w temacie problemu
KzK nie ma sensu kwestionować tego, co przeżyła ta kobieta - czy jest prawdą to, co pisze, czy może nie,
jeżeli mówi, że było to mocne, intensywne itd. to chyba tak było,

wrażliwości są różne,
z rozmów z wieloma różnymi kobietami, poznanymi w necie, wiem, że TAK jest,

a jak to się dzieje - nie wnikam w to

[15.11] 14:33 kobieta-z-klasą.
qurcze, daję głowę, że czytałam gdzieś, że spotkali się i sexowali 4 razy :o
przez Ciebie muszę teraz powrócić do 1 strony i przeczytać raz jeszcze ;)
Jeśli to niesienia tylko netowe to już nic nie powiem- jak tylko, że czuję się staro ;)

[15.11] 14:35 w temacie problemu
Pluminka - tak,

żałosne- ale "grubo po" i jeszcze to nieszczęście na "finał milczenia" beeeee

[15.11] 14:38 w temacie problemu
Cytat:
kobieta-z-klasą. (05.11.15 14:33):
qurcze, daję głowę, że czytałam gdzieś, że spotkali się i sexowali 4 razy :o
przez Ciebie muszę teraz powrócić do 1 strony i przeczytać raz jeszcze ;)
Jeśli to niesienia tylko netowe to już nic nie powiem- jak tylko, że czuję się staro ;)

bo jesteś realistką

znasz to - "przeżyj to sam" ? kiedyś tak na koncertach Lombardu na całe gardło się śpiewało, ale to inna spiewka

[15.11] 14:38 [link widoczny dla zalogowanych]
Hmmm... trudno radzic kobiecie zawiedzionej..

Ja wyznaje zasade , ze nigdy nie odkrywam sie do konca bez potrzeby..
Moze go wlasnie zmeczyly Twoje opowiesci o przeszlosci..

A druga rada jaką moge Ci dać.. nigdy nie jedz facetowi z ręki...

Jesli juz ..to raczej spraw aby on Ci z niej jadł..

Nie kazdy sie nadaje na terapeute. Moze w Twoich opowiesciach o nieudanym związku zobaczyl siebie..

Nie wyklada sie kart na stól.. Pozwol facetowi zagrac w czarnego Piotrusia..:0 Nie ch sie delektuje stopniowo .. a nie... wciągasz go w sadzawke wlasnej przeszlosci...

[15.11] 14:42 w temacie problemu
sel >

OK selena,
ale to nie uzasadnia jego absolutnego milczenia,
a to milczenie jest dla facetów typowe, wręcz zasada,

poza tym, jest jeszcze coś takiego, jak podmiotowe traktowanie drugiej osoby - przecież współzaangażownej w intymność z nami

[ciach!]

[15.11] 14:48 kobieta-z-klasą.
Cytat:
w temacie problemu (05.11.15 14:42):
sel >

OK selena,
ale to nie uzasadnia jego absolutnego milczenia,
a to milczenie jest dla facetów typowe, wręcz zasada,

poza tym, jest jeszcze coś takiego, jak podmiotowe traktowanie drugiej osoby - przecież współzaangażownej w intymność z nami

czasem po prostu tak jest najlepiej: uciąć i nie mieć żadnego kontkatku. Może nie chciał słuchać próśb, błagań, żalów... może chciał odejść po cichu... to też należy zrozumieć. 5 miesięcy to nie pięć lat. A związek netowo- telefonowy ma to do siebie, że łatwiej jest wymigać się od bezpośredniej rozmowy. Dziś jestem, jutro pstryk, zmiana numeru... a życie nadal się toczy. Po prostu ten facet nie był jej pisany, ot i tyle.

[15.11] 14:54 w temacie problemu
milczenie jest na pewno bardzo wygodne - a najbardziej dla niego,
jej na pewno nie jest lżej (odczuwalna podmiotowość własnej osoby cierpi),
wypada się po prostu pożegnać - napisać choćby sms, mail itd.
zwyczajnie potraktować drugą osobe - jako czującą

[15.11] 15:01 [link widoczny dla zalogowanych] pluminka@tlen.pl
Milczenie jest bardzo wygodną formą "rozejścia się'. Zawsze można przecież sobie i innym, nawet tej drugiej osobie (partnerowi) w kilku słowach wyjaśnić, że przecież to dla Jej dobra, żeby nie cierpiała, nie przypominała sobie, i że w ogóle żałuję, czuję się podle i nie chcę bardziej ranić.....i......myk.

[15.11] 15:01 [link widoczny dla zalogowanych]
Faceci pragną czuć sie wyjatkowo.
Pragną byc podziwiani i doceniani.
Muszą słyszeć od swojej kobiety non stop że są wyjatkowi jedyni i niepowtarzalni.
Upewnianie ich w przekonaniu, ze nikt inny lepiej by tego nie zrobił jest czynnoscią nader pozadą.

I nie ma sie co dziwić ze tak chce, bo my kobiety, też pragniemy być dla nich wyjatkowe :D :D

[15.11] 15:02 kobieta-z-klasą.
a ja stosuję w życiu zasadę:
'nigdy nie wymagaj nic w życiu od innych ( bo każdy człowiek jest inny,nie każdy myśli, czuje i pragnie tak jak ty)
za to wymagaj jak najwięcej od siebie'

i od kiedy tę zasadę stosuję nie rozczarowuję się ludźmi.

[15.11] 15:03 kobieta-z-klasą.
Cytat:
Atka (05.11.15 15:01):
Faceci pragną czuć sie wyjatkowo.
Pragną byc podziwiani i doceniani.
Muszą słyszeć od swojej kobiety non stop że są wyjatkowi jedyni i niepowtarzalni.
Upewnianie ich w przekonaniu, ze nikt inny lepiej by tego nie zrobił jest czynnoscią nader pozadą.

I nie ma sie co dziwić ze tak chce, bo my kobiety, też pragniemy być dla nich wyjatkowe :D :D

gdybyś tak słodziła mojemu facetowiu, uciekł by tak jak ten opisany powyżej
ja również nie cierpię takiego słodzenia
brrrr

[15.11] 15:05 [link widoczny dla zalogowanych] pluminka@tlen.pl
"kobieta-z-klasą" - żeby tak całkiem nic od nikogo? W myśl zasady "umiesz liczyć - licz na siebie"? A gdzie wspólnota? partnerstwo? bliskość? zaufanie? pomoc w potrzebie? Gdzie oczekiwania i tęsknoty? Gdzie miłość, która ma (ponoć stanowić siłę napędową naszego życia? Jest ale bez żadnych oczekiwań? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że tak można...

[15.11] 15:06 [link widoczny dla zalogowanych]
a tam Barbie

Trzeba to robić umiejetnie, niby od niechcenia i z przypadku.

Pownie mozna zagłaskac kota na śmierc, albo opiepszac chłopa non stop, ale myśle ze wszędzie trzeba umiaru ( którego mi brakuje)

[15.11] 15:07 [link widoczny dla zalogowanych]
Czasem facet woli zamilknac niz powiedziec, co ma do powiedzenia.. Moze byloby to bardziej przykre.

Czy warto tak drązyc temat i dzielic wlos na czworo..

Odszedl.. bo cos mu nie pasowalo. A moze dawal jakies sygnaly ale ona zaslepiona nie potrafila ich wlasciwie odczytac..?

[15.11] 15:08 kobieta-z-klasą.
Cytat:
pluminka (05.11.15 15:05):
"kobieta-z-klasą" - żeby tak całkiem nic od nikogo? W myśl zasady "umiesz liczyć - licz na siebie"? A gdzie wspólnota? partnerstwo? bliskość? zaufanie? pomoc w potrzebie? Gdzie oczekiwania i tęsknoty? Gdzie miłość, która ma (ponoć stanowić siłę napędową naszego życia? Jest ale bez żadnych oczekiwań? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że tak można...

ależ to wszystko jest. Tylko, że nie wymagam tego od mojego partnera. To jest ta różnica. Ja daję bo chcę i on daje bo chce, a nie dlatego, że ja mam takie a nie inne oczekiwania od niego.

[15.11] 15:10 [link widoczny dla zalogowanych] pluminka@tlen.pl
aaaaaaaaaaaaa "kobieta -z-klasą" to już w takim razie zupełnie inna bajka

[15.11] 19:17 [link widoczny dla zalogowanych]
szczerość może myć bolesna !
faceci pragną kobiety która jest
kucharką w kuchni jak potafi
kurtyzany w łóżku
i mądrej żony
nie koniecznie musi być piękna !
wystarczy, że ma to coś !
a nie jędzy, która beczy jak to jej w związku na internecie,
nie widziały gały co brały ???

[15.11] 20:24 Zraniona2
Wlasnie przeczytalam wszystkie Wasze wypowiedzi,dzieki,prawdopodobnie wszyscy macie po troszku racji,ale ja jemu nigdy sie nie wyplakiwalam z moich problemow,on mial dosyc swoich,byc moze dawal mi jakies sygnaly wczesniej ktorych ja nie zauwazylam,ale cofam sie w czasie i naprawde nic nie widze,bylo super,on byl naprawde kochaniutki...

[15.11] 20:28 Zraniona2
I jeszcze jesdno,to On mnie wciagnal w ten caly romans,ja go nie szukalam,fakt,zawsze moglam odmowic,ale to byl akurat taki czas w moim zyciu ze czulam ze potrzebuje kogos przy sobie,ze potrzebuje sie poczuc kobieta,poprosu chcialam byc z kims blisko.....

[15.11] 20:31 Zraniona2
........tak wogole,Nieznajomy zza Szafy,gdzie jestes?Ty jestes moja "bratnia"dusza tutaj.Pomoz!

[15.11] 20:37 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Zraniona2 (05.11.15 20:31):
........tak wogole,Nieznajomy zza Szafy,gdzie jestes?Ty jestes moja "bratnia"dusza tutaj.Pomoz!

pewnie schował się spowrotem za szafę

Nie marudź, nie szlochaj, weź się w garść, bo życie toczy się dalej. Potrzebowałaś kogoś, to się zjawił. Gdybyś trzymała dystans, to byś nie miała teraz problemu, ale nie miałabyś też miłych wspomnień. Potraktuj to jak pewien zamknięty etap w życiu i żyj dalej nie oglądając się za często za siebie. Przecież to normalne, że wiele w życiu przemija i nie się co nad tym zbyt długo rozczulać. Przejdzie Ci. :)

Powodzenia

[15.11] 20:38 Zraniona2
W TEMACIE PROBLEMU-lubie co piszesz,myslisz tak jak ja........uwazam ze podejmujac takie decyzje jak np.ze chce sie romansu,to trzeba liczyc sie z tym ze w gre wchodzi drugi czlowiek,ktory ma uczucia,czy ono przemija czy tez nie trzeba zawsze drugiej osobie o tym powiedziec a nie uciekac,to boli strasznie....to milczenie dobija!

[15.11] 20:39 [link widoczny dla zalogowanych]
Tak sobie myślę, ze tym powiedzeniu , które przytoczył Dziadek jest duzo prawdy...dużo ale nie do konca
Czasem , trafiaja się okazy nie umiejące pewnych rzeczy docenić ( i Panowie i Panie ) i tym dokonują ostatecznej przemiany .
Mamy więc po pewnym czasie kurtyzane w salonie...bo wychodząc raz na rok z zaślubionym nie wie jak sie zachować i kucharkę w łóżku...ale do wszystkiego potrzebny jest ten drugi ludź
I żeby wydobył to co dobre i żeby spowodował, że wylezie to co najgorsze
Bo jak ktos mądry powiedział : żeby grabie uderzyły w czoło to trzeba na nie odpowiednio nadepnąć ...

[15.11] 20:43 Zraniona2
Ja nie szlocham...poprostu chce sie wygadac i zobaczyc co inni o tym mysla,ja juz nawet za nim nie tesknie(moze dlatego ze go nie widze ;) wkurza mnie tylko takie glupie roztanie.....czy sa jeszcze prawdziwi mezczyzni na tym popieprzonym swiecie?!

[15.11] 20:46 [link widoczny dla zalogowanych]
Są, są, zapweniam, że są prawdziwi mężczyźni na tym świecie.
Jestem nawet w posiadaniu takiego jednego męskiego egzemplarza, ale się nie podzielę

Fakt, świat jest popieprzony, dodaj jeszcze trochę soli i magi do smaku i będzie się wtedy nadawał do konsumpcji

[ciach!]

[15.11] 20:50 Zraniona2
Mala Malgosia,czy Ty bylas kiedys tak beztrosko pozucona?Mam poprostu ochote na "slodka zemste",ale jaka?Moze jakies pomysly?

[15.11] 20:52 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Formalny (05.11.15 06:01):
Nieznajomy zza szafy: Nie wytrzymałem i muszę spytać: dlaczego TY ciągle za tą szafą...tak tam...To hobby jak u Szymona Słupnika czy tez konieczność?
A serio mówiąc: pytanie zadane jako temat topica jest, choć dość nieporadnie zadane, to jednak bardzo sensowne... Porusza ważny problem jaki występuje w kontaktach międzyludzkich. Dlaczego tak się dzieje, że niektórzy ludzie, deklarujący przyjaźń, jakieś większe uczucie lub choćby tylko sympatię, nagle milkną lub co gorsza, zaczynają mówić nieprawdę, robić "uniki" i rujnować nagle swój wizerunek i wiarę w drugiego człowieka? Obserwuję to w wielu wypadkach i zastanawiam się z czego to wynika. Czy to rodzaj tchórzostwa i obawy przed przyznaniem się do braku umiejętności poważnego traktowania ludzi z otoczenia - swoistego "rozchwiania" uczuciowego? To byłoby chyba zbyt proste wytłumaczenie. Może to rodzaj egocentryzmu i co za tym idzie zwykle nie liczenie się z drugim człowiekiem? Nie liczenie się z tym, że można pustymi deklaracjami i mniej lub bardziej widoczną nieszczerością lub wręcz jawnym kłamstwem sprawić przykrość lub w przypadku ludzi bardzo wrażliwych doprowadzić nawet do tragedii... Może to po prostu zwykłe samolubne korzystanie z tego, co druga osoba może dać, bez chęci dawania czegokolwiek z siebie? Obserwuję to od bardzo dawna, w przypadkach zwykłych - mniej lub bardziej zażyłych znajomości, deklarowanych przyjaźni czy wręcz poważnych uczuć. Co gorsza, często te osoby po prostu nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że z czysto ludzkiego punktu widzenia postępują paskudnie...

Hejka Formalny :D
Ja też sie nad tym zastanawiam.
Pewnych rzeczy nie potrafię zrozumieć może dlatego,ze jestem szczera do bólu i zawsze staram się mowić prawde do końca.To czasem ułatwia życie.Nie znoszę takiego zachowania jak opisałeś.Po co człowiek sam siebie niszczy niedomówieniami,zmianą osobowości? Nie wiem , nie rozumiem tego.Po co zmieniac swój wizerunek.Czy nie lepsza jest szczerosć? :)

[15.11] 21:01 [link widoczny dla zalogowanych]
Formalny wytłumaczenie ?
Według mnie czasem rodzą się osobniki pozbawione przez matkę naturę uczuć wyższych i by funkcjonować podbierają od innych sporą dawkę emocji i kazdego dobrego uczucia jakie jest im sie tylko w stanie ofairować. Karmią się tym szybko i namiętnie a następnie pozostawiają takiego wyssanego robaczka by jak najszybciej zabrać się do następnego .
Pokarm ten na długo im nie wystarcza, szybko go trawią i nie przyswajają jako w pełni wartościowego.

[15.11] 21:04 Zraniona2
...gdzie wszyscy pouciekali?!!

[ciach czat!]

[15.11] 21:57 [link widoczny dla zalogowanych]
Dośka, Łaciata: - chyba macie sporo racji - każda z Was wymienia część elementów wywołujących takie stany... Czasem to wszystko występuje jednocześnie i wtedy robi się już naprawdę paskudnie. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale myślę, że te zachowania "ohydne" nie są jakąś wyraźną cechą jednej płci...Może są statystyczne różnice, ale....

[15.11] 22:07 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Formalny (05.11.15 21:57):
Dośka, Łaciata: - chyba macie sporo racji - każda z Was wymienia część elementów wywołujących takie stany... Czasem to wszystko występuje jednocześnie i wtedy robi się już naprawdę paskudnie. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale myślę, że te zachowania "ohydne" nie są jakąś wyraźną cechą jednej płci...Może są statystyczne różnice, ale....

Nie umiem powiedzieć ci o swojej płci bo nigdy sie tak nie zachowuję.Wole szczerze powiedzieć co mnie gryzie bo zawsze wtedy można coś naprawic,poradzić, a tak nie wiadomo co zrobić.Chyba umiała bym zrozumiec faceta,ze ma potrzebę zaspokojenia swoich potrzeb,Tylko niech nie używa wielkich słów bo potem kogoś może skrzywdzić.I po co?

[15.11] 22:31 Zraniona2
po jaka cholere faceci uzywaja slow tj.kocham Cie czy zakochalem sie w Tobie?To sa tak potezne slowa,chce sie wnie wierzyc,a tu takie oszustwo!

"Faceci uprawiaja sex,kobiety milosc"-to bedzie chyba moje motto na dalsza droge zycia.

[19.11] 05:20 AGA3211
i musisz sie do tego przyzwyczaic serduszko...

[19.11] 08:30 [link widoczny dla zalogowanych]
Witam.

Dwa dni temu jechałem w pociągu z jakimiś dwiema dziewczynami w przedziale. Jedna miała coś około trzydziestki, druga - dwadzieścia kilka.

Jakoś tak rozmowa nam zeszła na tematy o miłości. One opowiadały o swoich nieudanych związkach i o tym jak to "faceci" (:-/) je potraktowali. OK, rozumiem ich ból i żal.

Ale kiedy ja im opowiedziałem, jak wielką wagę przywiązuję i zawsze przywiązywałem do słów "kocham Cię", to one mi zaraz przerywały i twierdziły, że: "przecież to nic takiego, że kobieta Ci powiedziała, że Cię kocha - raz się kocha, a potem się to zmienia". Próbowały mnie przekonać, żebym traktował te słowa bardziej lekko. Na nic zdawały się zaś moje argumenty o partnerstwie, przyjaźni w związku, honorze itp. :-/

Przyznam, że cieszyłem się już, kiedy miałem wysiąść w Pile, bo po takich argumentach i dalszej gadce, jaka potem była, miałem już tych dziewczyn dość.

Zatem nie jest regułą, że to mężczyźni są tymi "złymi" - niestety, kobiety również. Bowiem po tym, co usłyszałem tam w pociągu, z żadną z tych dziewczyn nie chciałbym być razem. Wszak "teraz ona mogłaby mnie kochać, a potem to mogłoby się zmienić". :-/

Dlatego, @ Zraniona2, staraj się nie uogólniać tego na płeć męską, lecz po prostu: popatrz, że jest wiele takich mężczyzn i takich kobiet, ale gdzieś tam są i tacy normalni mężczyźni, jak i normalne kobiety.

I na koniec.

Ja także nie chciałbym ani uprawiać seksu, ani uprawiać miłości ;-). Uprawiać można buraki na polu ;-). Ja bym wolał kochać i być kochanym. Ale nie gniewaj się na mnie za te słowa. Po prostu, miłość to zbyt trudne pojęcie, żeby pasowało do niego słowo "uprawiać". A, że wiele ludzi (i mężczyzn, i kobiet) uprawia seks czy miłość - trudno, takich ludzi trzeba omijać z daleka, a zwracać uwagę na tych, którzy mają do tego pojęcia właściwe odniesienie.

Ja także staram się unkać złych ludzi - skutkiem jest to, że wolę sam siedzieć w swojej "jaskini", gdyż bardzo rzadko spotycha się tych dobrych ludzi.

Ale... pociesz się w następujący sposób (ja też się tak pocieszam): na świecie muszą być i tacy źli ludzie, po to, żeby też dobierali się w pary i, żeby dla nas zostali już tylko ci dobrzy. :-)

Przesyłam serdeczne pozdrowienia.

[19.11] 09:22 Łaciata z pracy
Wiem jedno...jeżeli komuś zbyt szybko przychodzi stwierdzenie "Kocham" , zbyt łatwo nim sie posługuje i nadużywa przy każdej okazji to ma to dla mnie taki wydźwięk jak "przepraszam" rzucane potrąconej przypadkowo osobie...z przyzwyczajenia
Dla mnie wartościowe jest dopiero po jakimś czasie, powiedziane z trudem , przez zacisnięte gardło z powodu emocji lub w sytuacji gdy się tego najmniej spodziewasz...

[19.11] 21:23 Zraniona2
Laciata,wiem ze masz racje i Ty Jaras tez masz racje,ale chodzi o to ze tacy"ludzie"jak ten z ktorym ja sie zadalam i naiwnie uwierzylam w puste slowa,nadaja milosci zle imie,ja juz w nia nie wierze,bo skonczylam 32 lata i myslalam ze w tym wieku ludzie powinni juz wiedziec jak kochac,jestesmy wkoncu dorosli,jak bylismy malolatami to naduzywalismy tych slow,co chwila sie w kims zakochiwalismy,a i teraz czlowiek sie dalej uczy zycia,i tez wiem ze gdzies sa Ci ludzie co szczerze mowia co czuja,tylko szkoda ze jest ich tak malutko....

[19.11] 21:43 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Zraniona2 (05.11.19 21:23):
Laciata,wiem ze masz racje i Ty Jaras tez masz racje,ale chodzi o to ze tacy"ludzie"jak ten z ktorym ja sie zadalam i naiwnie uwierzylam w puste slowa,nadaja milosci zle imie,ja juz w nia nie wierze,bo skonczylam 32 lata i myslalam ze w tym wieku ludzie powinni juz wiedziec jak kochac,jestesmy wkoncu dorosli,jak bylismy malolatami to naduzywalismy tych slow,co chwila sie w kims zakochiwalismy,a i teraz czlowiek sie dalej uczy zycia,i tez wiem ze gdzies sa Ci ludzie co szczerze mowia co czuja,tylko szkoda ze jest ich tak malutko....

Ale Ty myślisz, że skąd ja takie wnioski wysnułam....ehhhhh

[20.11] 12:01 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
jaras_k (05.11.19 08:30):
Witam.

Dwa dni temu jechałem w pociągu z jakimiś dwiema dziewczynami w przedziale. [...i tak dalej - ciach!]

Brawo !!- chyba podsumowłeś tą dyskusję. Uprawa trójpolówki: praca,dom,sex
w oderwaniu od wspólnej ( podkreślam -wspólnej!!) przyjemności z bycia razem , miłości i partnerstwa,kończy się zachwaszczeniem ugoru. Zraniona - być może i Ciebie to spotkało

[20.11] 12:24 [link widoczny dla zalogowanych]
Witam.

Nigdy nie było u mnie w związkach żadnej wspólnoty. Mimo, że znajomi mówili: "jaras teraz jest z dziewczyną", to sam jaras zawsze jednak musiał sobie sam radzić, bo te "moje" dziewczyny ta wspólnota chyba brzydziła ("no jak to można uzależniać się od faceta" :-/).

Więc cóż za różnica, czy "jaras ma dziewczynę" (taką, jakie miałem wcześniej), czy "jaras jest sam" (i ma wtedy święty spokój)?

Aż korci, żeby napisać, że ta druga opcja jest lepsza i, już nawet na tym forum tak pisałem. Ale obecnie sam nie wiem. Może kiedyś poznam dziewczynę naprawdę wartą szacunku i wtedy (dzięki jej staraniom) zmienię swe myślenie.

Po za tym, oprócz tej "trójpolówki", jak to określiłeś, mam jeszcze bogate hobby. Wiesz co to jest kolej? To pewnie i wiesz, że to potrafi dużo czasu pochłaniać (jeśli się człowiek zaangażuje). A wiesz, co to jest informatyka? To także bardzo obszerna dziedzina. Jakoś nie jestem zbytnio ruchliwym i stadnym "zwierzęciem", żeby mieć większe potrzeby.

Więc na razie, kiedy "jaras jest sam" - wcale mu nie jest aż tak źle.

Mogłoby być lepiej, ale nie jest i nie było wcześniej. Ale, może kiedyś będzie...

Pozdrowienia.

[ciach pomarańczowy troll!]

[20.11] 12:28 [link widoczny dla zalogowanych]
PS. Na tą wspólną (podkreślam: wspólną) przyjemność bycia razem powinny się _wspólnie_ starać OBIE strony - nie tylko jedna (jak to zawsze było w moim przypadku). Skoro więc nie ma wspólnoty - jest samotność.

[ciach pomarańczowy troll!]

[21.11] 17:46 kaim
spedzilem troche czasu czytajac wszystkie wypowiedzi i ... nie widze gdzie tu problem... ja osobiscie marze, by spotkac kiedys kogos takiego ja Ty,Zraniona... i jestem pewien, ze takich jak ja jest bardzo wiele... nie wolno sie przejmowac niepowodzeniami i zyc nadzieja... ja bede zyl w nadzei, ze Cie kiedys spotkam :) pozdro

[21.11] 18:40 Zraniona2
KAIM,jestes wspanialy,jestes prawdziwym mezczyzna,chcetnie bym za to podziekowala Twojej mamie,zasluzyla na to.....ja natomiast czekam na kogos takiego jak Ty,jak mowia...gora z gora sie nie zejdzie,ale czlowiek z czlowiekiem zawsze.Pozdrawiam.

[ciach nie wnoszące nic do tematu!]

[21.11] 18:46 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Łaciata z pracy (05.11.19 09:22):
Wiem jedno...jeżeli komuś zbyt szybko przychodzi stwierdzenie "Kocham" , zbyt łatwo nim sie posługuje i nadużywa przy każdej okazji to ma to dla mnie taki wydźwięk jak "przepraszam" rzucane potrąconej przypadkowo osobie...z przyzwyczajenia
Dla mnie wartościowe jest dopiero po jakimś czasie, powiedziane z trudem , przez zacisnięte gardło z powodu emocji lub w sytuacji gdy się tego najmniej spodziewasz...

Łaciata zgadzam się z Tobą :D
dlaczego to wiesz :D

[21.11] 18:49 [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
jaras_k (05.11.20 12:24):
Witam.

Nigdy nie było u mnie w związkach żadnej wspólnoty. [...itd., ciach zbyt długi cytat!]

Wyznaję inną koncepcję życia - ale sznuje twój wybór .Może nigdy nie kochałeś wiec używasz te kobiety troche mechanicznie ,ale moze to tylko tak wygląda z boku , abyc moze chcesz sie przedstawic jako "twardzie" ( moze nawet jestes - mnie nic do tego ) Ale tak jak powiedzialem ja mam inna koncepje , moze wynikajaca ze stalej "ruchliwości" po świecie ( ok 200 dni w roku jestem w drodze ) wiec bez zaufania i partnerstwa wszystko by sie rozlecilo
A moze tylko ja o tym nie wiem ?

[ciach nie wnoszące do tematu!]

[21.11] 19:31 kaim
wiem co czujesz... bylem w podobnej sytuacji kilka mies temu... jej chodzilo tylko o sex a ja sie zakochalem jak glupi szczeniak... to byl zawsze moj problem... za szybko sie przywiazuje... i choc mnie zranila, teraz jestem daleko, to nadal mi sie sni, widze ja na ulicy... ... szkoda ze nie mozemy sie spotkac... moze pogadamy poza tym forum????????????????

[21.11] 21:03 [link widoczny dla zalogowanych]
Witam.

Cytat:
egoista99 (05.11.21 18:49):
Może nigdy nie kochałeś wiec używasz te kobiety troche mechanicznie ,ale moze to tylko tak wygląda z boku , abyc moze chcesz sie przedstawic jako "twardzie" ( moze nawet jestes - mnie nic do tego )
Nie wiem zupełnie, z czego wynika ta wypowiedź - czy chcesz mnie obrazić, czy też nie zrozumiałeś o czym napisałem. Hmm... zakładam na razie tą drugą opcję...

Cytat:
Ale tak jak powiedzialem ja mam inna koncepje , moze wynikajaca ze stalej "ruchliwości" po świecie ( ok 200 dni w roku jestem w drodze ) wiec bez zaufania i partnerstwa wszystko by sie rozlecilo
No i właśnie, proszę Ciebie, wydaje mi się, że ja doskonale rozumiałem i rozumiem o co chodzi. Zawsze chciałem, aby każdy mój związek był oparty na zaufaniu i partnerstwie.

Ale...

Tego tylko ja chciałem - żadna z tych dziewczyn już do tego takiej wagi nie przywiązywała.

I właśnie dlatgo napisałem to, że mimo, iż mówiło się, że "jestem z dziewczyną", to faktycznie z nią nie byłem. To znaczy mówiliśmy na siebie "para", mówilismy sobie czułe słówka i stwarzaliśmy tylko namiastkę prawdziwego związku. Bo potem to wszystko nagle pryskało jak bańka. "Nagle" okazywało się, że "ona jest tylko moją przyjaciółką", "a tak w ogóle to ona nie potrzebuje mężczyzny" itp.

Dlatego właśnie napisałem, że zawsze musiałem sobie radzić samemu. Nie zakładaj, że jestem takim "Dżolero", który wyrywa "laski" i w ogóle ich nie kocha. Prawdę mówiąc, jest mi głupio, że byłem w tylu związkach, a żaden z nich nie był "tym jedynym". :-/

Dobrze rozumiem np. wypowiedź @ kaim, który tu nieco wyżej napisał:
Cytat:
kaim (05.11.21 19:31):
jej chodzilo tylko o sex a ja sie zakochalem jak glupi szczeniak... to byl zawsze moj problem... za szybko sie przywiazuje...
bo wydaje mi się, że ja tak samo głupio postępuję. Zbytnio zaufam kobiecie, która już z góry chyba wie, że ona na pewno ze mną nie będzie, ale, dla własnej wygody, woli mi o tym wcześniej nie powiedzieć, tylko "trochę się pooszukiwać", a dopiero, kiedy "sprawy zajdą już zbyt daleko", wycofać się "z twarzą". :-/

Tak, niestety, postępuje wiele kobiet. Mi tylko pozostaje być o wiele bardziej ostrożnym, niż kiedyś...

I tu właśnie jest problem - jeśli tak dalece posuniętą ostrożnością potraktuję jakąś dobrą dziewczynę, to mogę przegapić naprawdę fajną okazję. Tego się boję. :-/

Domyślam się jednak, że nie ja jeden mam ten problem.

Ale nie zamierzam tutaj na tym forum szukać "lekarstwa" na to - mogę sobie tylko o tym pogadać i tyle. Zaś tylko mogę szukać rozwiązania w sobie samym.

Przesyłam pozdrowienia.

[ciach ("gruchające gołąbeczki" @ kaim i @ Zraniona2 ;-) !]

[22.11] 12:10 [link widoczny dla zalogowanych]
Czy to nie jest tak, ze wszyscy ludzie chca podobnych rzeczy? A przynajmniej wiekszosc. Jedynie sposob, w jaki wydaja im sie one do osiagniecia, jest rozny.

[ciach "gołąbeczek" @ kaim !]

[22.11] 14:27 [link widoczny dla zalogowanych]
Witam.

Cytat:
Marry Popins (05.11.22 12:10):
Czy to nie jest tak, ze wszyscy ludzie chca podobnych rzeczy? A przynajmniej wiekszosc. Jedynie sposob, w jaki wydaja im sie one do osiagniecia, jest rozny.

Nie wydaje mi się, żeby tak było. Mało tego, powiedziałbym zupełnie odwrotnie: każdy chce czego innego, a jedynie sposób w jaki wydaje im się to do osiągnięcia, myślą, że jest ten sam.

Przykłady? Proszę bardzo.

Jeden człowiek chodzi do knajpy, żeby nie "zdziczeć" samotnie w domu, a drugi chodzi do knajpy, bo lubi wychlać.

Jeden człowiek lubi obcować z płcią przeciwną, bo szuka sobie partnera do życia, a drugi też to lubi, ale szuka sobie partnera do "szybkiego seksu" i "przygód miłosnych".

Jeden człowiek bierze ślub z drugim po to aby kogoś kochać i być kochanym, założyć rodzinę, mieć dzieci, zaś drugi człowiek bierze ślub jako środek służący jego własnym interesom, nie kocha i nie ma zamiaru mieć dzieci, a przed ślubem spisuje intercyzę.

OK, przykłady "przesiąknięte złem"? No, to inne, "lepsze".

Jeden kupuje komputer, bo chce na nim pracować, a inny, kupuje komputer, bo chce na nim grać.

Jeden wsiada w pociąg, aby dojechać nim do pracy, rodziny, innego miasta (ale tak w ogóle nie lubi on kolei), a drugi wsiada do pociągu tylko poto, żeby przejechać się nim "w tę i nazad" (bo lubi kolej).

No cóż, przytoczyłem tu tylko takie pierwsze lepsze przykłady, jakie mi przyszły do głowy, ale można by ich mnożyć i mnożyć...

Mówiąc inaczej: sposób ten sam, lecz cel zupełnie inny.

Najgorsze jednak jest to, że poznają się dwie osoby, które coś tam do siebie czują, ale nie znają nawzajem swych celów w życiu, a mają je zupełnie inne (lecz nie chce im się/nie umieją/nie mają czasu o tym porozmawiać) - a kiedy już poznają swoje cele i stwierdzą, że "to nie jest to", zwykle jest już za późno i "trzeba" wziąć rozwód, osierocić dziecko, zdradzić partnera. A nawet, jeśli już "są po" rozmowach z sobą o swych celach, to nie chce im się myśleć o wzajemnym "dostrojeniu" tych celów tak, aby nie stały w sprzeczności z celami partnera.

I nie jestem pewny, czy nie jest to przyczyną rozpadu wielu "dobrze zapowiadających się" związków, rozwodów w małżeństwach i innych przypadków rozstania.

Przesyłam serdeczne pozdrowienia.

[ciach mój post nic nie wnoszący do tematu!]

[22.11] 15:08 Zraniona2
znowu sobie przelecialam wszystkie odpowiedzi i opinije na moj temat i tak szczerze nikt mi jeszcze nie odpowiedzial na to ,dlaczego albo jacy ludzie odchodza bez zadnego slowa,tak jakby nic sie nie stalo,dokladnie jak w utworze M.Zebrowskiego"Miedzy Nami nic nie bylo",od czego oni uciekaja,czy to strach przed prawdziwym uczuciem?
Niewiem....nie moge tego zrozumiec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Wto 16:42, 22 Lis 2005    Temat postu:

Witam.

To normalnie niespotykana sprawa: na [link widoczny dla zalogowanych] pojawił się temat w którym tak niewielki procent postów było trollpostami, a tak wiele zawierało bardzo ciekawą treść. :-)

Nie lubię słowa "facet", ale wątek wydał mi się bardzo fajny, bo padło w nim wiele ciekawych wypowiedzi.

A ponieważ, w czasie awarii mojego komputera trochę tam się udzielałem, postanowiłem ten temat zaprezentować i tutaj, bo lepiej mi się tutaj rozmawia, a i ludzie są tu jakby mądrzejsi ;-).

Właściwie nie mam nic do dodania, bo jako jedne z ostatnich w tym wątku (w chwili pisania tego posta) są właśnie moje wypowiedzi. Niech więc będą one moim wniesieniem do tematu czegoś tam. Ale, jeśli się tutaj dalej rozwinie dyskusja - z chęcią poczytam i podyskutuję.

A Was zapraszam do dyskusji. Mam nadzieję, że nie zostanę "zjedzony" za to, że przeniosłem tutaj wątek z [link widoczny dla zalogowanych]. Wszak inni też tu przenosili wątki ze [link widoczny dla zalogowanych] i nikt się nie czepiał ;-).

Co o tym sądzicie? Czego pragną mężczyźni według Was?

Serdecznie wszystkich pozdrawiam.

PS. Zapomniałem tylko (dla uczciwości) podać link do oryginalnego wątku:
>>[link widoczny dla zalogowanych]<<


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Wto 17:09, 22 Lis 2005    Temat postu:

Ja też nie mam wiele do dodania, bo jak ktoś narzeka na los (albo facetów), to z niego fujara, albo manipulant - generalnie: nie ma winy z jednej strony, jak to ktoś wdzięcznie ujął:
widziały gały, co brały

ale, ale - jaras, masz u mnie duuuuży plus za to:


Ja także nie chciałbym ani uprawiać seksu, ani uprawiać miłości . Uprawiać można buraki na polu


Dokłóadnie tak!

W zyciu nie chciałabym mieć od czynienia z mężczyzną, który ma podejście do tak pięknego aktu, jak wsiok do uprawy roli
Boże mój, jak słyszę taką frazę, to widze już oczyma wyobraźni, jak się taka para mozoli Dancing fizycznie, w pocie czoła, wyrabiając normę dzienną Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 0:47, 23 Lis 2005    Temat postu:

:-)

Znaczy, że wg Ciebie jestem fujara albo manipulant? ;-)

Wiesz, kiedy spotykam jakąś fajną dziewczynę, która od początku mi się zaczęła podobać, a potem to uczucie we mnie narasta i narasta, najlepiej powiedziałbym jej:
- Mojaś Ty i nie oddam Cię już nikomu!
a potem bym tak właśnie zrobił.

Ale...

Często było tak, że nawet tak myślałem, a nawet postępowałem, bo chciałem tak bardzo być z daną dziewczyną, lecz ona "nie pozwalała" jakoś "nie oddać się nikomu", po prostu się "wymykała z rąk" :-(.

Dziś zaś, po tylu nieudanych próbach, kiedy spotykam jakąś fajną dziewczynę, często mam obawy, czy byłbym dla niej dobrym partnerem, czy ona ze mną by się nie zanudziła, czy mielibyśmy o czym z sobą rozmawiać lub wreszcie, czy po jakimś czasie ona też nie postanowiłaby się "wycofać", pójść "w swoją stronę", zostawić mnie. :-/

Tak jak nigdy nie byłem pewny uczuć wobec mnie u poznawanych przeze mnie kobiet (o czym wspomniałem w jednym z postów z zacytowanego wyżej wątku), tak zawsze byłem pewny swoich uczuć wobec nich - i właśnie wtedy się na tym zawodziłem, kiedy zostawałem sam.

Wczoraj jedna z moich byłych dziewczyn, nota bene, jedna z najwiekszych miłości, napisała do mnie w e-mailu, że w ogóle się do niej nie odzywam, że ona nie ma wcale ze mną kontaktu itp. Fakt, ostatnio widziałem się z nią w wakacje, kiedy z kolegą byliśmy na wycieczce szynobusem z Kołobrzegu do Goleniowa. Ponieważ nie bywam ostatnio zbyt często w Kołobrzegu, a ona miała jeszcze kilka moich rzeczy, które pożyczyła ode mnie będąc moją dziewczyną, a nie miała jak ich oddać (sama chciała - nie to, że ja na niej to wymogłem), to umówiliśmy się, że spotkamy się na dworcu PKP (ja nawet nie wiem, gdzie ona teraz mieszka). OK, spotkaliśmy się, poznałem jej nowego chłopaka, którego ona poznała zaraz po naszym już definitywnym rozstaniu, oddała mi rzeczy, a potem się pożegnaliśmy, bo już właściwie szynobus stał podstawiony przy peronie.

Wczoraj minęło już trzy miesiące od tamtego czasu (bo to było w sierpniu), a ja sobie myślę tak: mam do niej duży żal, że to ona wszystko zakończyła, choć myślę, że wcale nie było to potrzebne; z drugiej strony, wtedy, gdy się z nią spotkałem i ją zobaczyłem, znowu mi mocniej zabiło serce; ale... przecież ona ma innego chłopaka, sama ode mnie odeszła, stwierdziła, że nie ma odwagi i pewności, wolała uciec. Nawet sama się do tego przyznała i to publicznie, właśnie na forum [link widoczny dla zalogowanych]. To teraz mam jechać do niej do Kołobrzegu (albo ona do mnie do Koszalina) "na kawkę i ploty", a jednocześnie patrzeć jak inny chłopak ją obściskuje i całuje? Po co? Przecież to właśnie myśmy sobie mówili "mój Ci on!" (ona mi) / "mojaś Ty!" (ja jej) i co? Jajco :-(.

Nie, nie chcę wcale się z nią już kontaktować, o spotkaniu nawet nie wspomniawszy; na tego e-maila też nie odpisałem. Chciałbym jak najszybciej o niej zapomnieć, "and load other pleasures into my memory". :-/

Nie wiem, "nie stanąłem na wysokości zadania" twierdząc, że "nie oddam jej już nikomu" - po prostu "oddałem". :-/

Ale OK, już trudno, nie ma już co rozpaczać - "trzeba patrzeć w przyszłość", jak mawiał jeden z naszych byłych (choć bardzo nielubianych przeze mnie) prezydentów. Ale właśnie dziś się boję, że kolejny raz znowu "nie stanę na wysokości zadania". :-/

Mimo, że znowu się będę starał i angażował...

Kurczę, taki ze mnie już "durny" romantyk. Może i masz rację, żem fujara, bo manipulant, to chyba nie. ;-)

Tak naprawdę, @ Yashko, to... aaa, zresztą, co Ci będę gadał, pewnie i tak wiesz, co mam na myśli. ;-)

Zatem na pytanie tamtego wątku, na które rzeczywiście niewiele ludzi udzieliło swą odpowiedź (w kontekście związku kobiety z mężczyzną) mogę tak odpowiedzieć: pragnę poznać kobietę, która będzie miała dość podobny do mnie charakter, dzięki temu dobrze zrozumie mnie i moje cechy, którą mocno pokocham i która mocno pokocha mnie, a wtedy ja jej powiem: "mojaś Ty! nie oddam Cię nikomu!" i właśnie "stanę na wysokości tego zadania", a więc naprawdę "nie oddam" jej nikomu. Niczego bardziej nie pragnę, bo, jako samotny kawaler, to prawie wszystko, co zawsze lubiłem i o czym marzyłem "za gówniarza", w zasadzie już mam. A nigdy też zresztą nie miałem zbyt wygórowanych marzeń.

A tymczasem... w zacytowanym wątku, @ eXocet (pewnie znany paru tutaj osobom z [link widoczny dla zalogowanych]) pisze nam jak to dla niego, (cytuję) "rozpieszczonego jedynaczka" odejście od kogoś to tylko jest "ot tak" - pstryknięcie palcem :-/. Nie będę się już w tamtym wątku więcej udzielał. :-/

Kurtka, nie mam się z kim tak wygadać, więc zrobiłem to publicznie na forum - trudno...

Pozdrawiam Ciebie, @ Yashka i wszystkich pozostałych gorąco.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:44, 23 Lis 2005    Temat postu:

A może to....
Słuchać nie znaczy słyszeć.
Może zamiast wsłuchiwać się tylko w swoje serce należy słyszeć od czasu do czasu to co mówi osoba, z którą jesteśmy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 16:59, 23 Lis 2005    Temat postu:

Cześć.

Drahna napisał:
A może to....
Słuchać nie znaczy słyszeć.
Może zamiast wsłuchiwać się tylko w swoje serce należy słyszeć od czasu do czasu to co mówi osoba, z którą jesteśmy.
Masz rację.

Tylko, że do tego potrzebna jest szczerość. Potrzebne są słowa mówione przez tą drugą osobę, abym mógł je słyszeć. A tymczasem tam, nie wiem, z braku czasu chyba nie, może z braku umiejętności, ale najbardziej to myślę, że z braku chęci - tych słów nie było. A podobno każda z tych dziewczyn, kiedy się poznawaliśmy, określała się, jako osoba "szczera do bólu", "zawsze będąca sobą", "mówiąca to co myśli", "nieowijająca w bawełnę" itp.

No, a już na pewno wiedziały one o tym, że nie jest tak łatwo mnie obrazić, jeśli wygłasza się wobec mnie krytykę, ale, co bardzo ważne: rzetelną, konstruktywną i dobrze uzasadnioną. Zatem, kiedy pytałem je: "czy coś jest nie tak?", "czy jest coś co Ci się nie podoba?", "czy coś źle zrobiłem?", bo np. sam nie byłem na tyle rozgarnięty, żeby "połapać", że być może popełniłem jakiegoś "babola" - wszak jestem człowiekiem i wolno mi się czasami nieświadomie pomylić; lecz od razu zapewniam, że nigdy nie byly to jakieś karkołomne pomyłki. I wtedy dostawałem odpowiedź typu: "nieee, wszystko jest OK". I vice versa, kiedy mi się coś nie podobało, więc konstruktywnie zwracałem na to uwagę, a najczęściej zaczynałem rozmowę od pytania: "dlaczego tak a tak (nie) zrobiłaś?", dostawałem wtedy w odpowiedzi "niezbywalny" argument: "bo tak i już", "bo nie", "bo tak lubię".

Tak, @ Drahno? To tego mam słuchać (znaczy: próbować słyszeć) w związku? No, to fajnie mi się "kroi"... :-/

A przecież każda z tych dziewczyn wiedziała dobrze, że nie obraziłbym się na nią, gdyby mi powiedziała: "słuchaj, uważam, że tak i tak źle zrobiłeś i nie podoba mi się to bardzo", ja wtedy bym zapytał: "a dlaczego, Ukochana?" i otrzymałbym odpowiedź: "aaa, dlatego, że...". Od tego właśnie są DWIE osoby w związku, żeby sobie wszystko szczerze mówić, bez obrażania się nawzajem. A, kurna, niechby mi nawet "nawrzucała", ale z sensem :-P. To takie trudne?

Dlatego to ja, zamiast dziś rozpaczać, mógłbym cynicznie powiedzieć o sobie i o nich (o nas) podobnie jak nieco powyżej powiedziała @ Yasha i jeszcze to uzupełnić: "widziały gały co brały, a że nie wykorzystały one dobrze tego co brały - to już nie moja sprawa". :-/

Ale na razie jeszcze nie jestem aż tak cyniczny... Wciąż jeszcze wierzę...

I na koniec...

Choć tak naprawdę, kiedy już faktycznie przestanę wierzyć w kobiety i kobietom całkowicie - będzie to naprawdę już koniec dobrego o nich myślenia.

Wiesz... na pewnym forum (niestety, sorry, ale nie powiem na jakim - brak tolerancji w Polsce :-/), przypadkiem natrafiłem na życiorys pewnego dziennikarza muzycznego, Tomasza Beksińskiego, a także na różne opowieści o nim, jakich nie znajdziesz nigdzie na oficjalnych o nim stronach. Zapewne niejedna osoba, która go nie rozumiała, powiedziałaby o nim: "psychol", "chory człowiek" - heh, a wiesz... ja, po dokładnej lekturze tego wszystkiego, późniejszych poszukiwaniach informacji o nim w internecie i zrozumieniu tego wszystkiego - jestem nim po prostu zafascynowany. Kurczę, odnośnie kobiet miał (bo popełnił samobójstwo) on bardzo podobne przeżycia i przemyślenia do mnie (zresztą, nie tylko odnośnie kobiet).

Jednak... dam sobie głowę uciąć, że gdybym zacytował tutaj jego własne słowa na temat kobiet, zostałbym przez Was wszystkie (włącznie z Tobą) "zagryziony" jako "męska szowinistyczna świnia" (bo takie powiedzonko ostatnio jest u Was modne) i "wyzwany od czci" za to.

A wiedz, że nie był to człowiek prymitywny, lecz taki, o którym pewna osoba napisała:
ktoś napisał:
Szanuję go za to, że był człowiekiem, który szukał swojego ideału aż do końca, nie zmienił się, nie był jakże powszechną w dzisiejszych czasach przysłowiową "chorągiewka na wietrze" , że był człowiekiem który nie mógł się pogodzić z tym, że oglądając film w kinie musi słuchać ciamkania popcornu i siorbania coli przez tych co przyszli na pewno nie na film, ale nie wiem po co. Szanuję pamięć o nim , jako człowieka wrażliwego, który jakby został na siłę wepchnięty do naszego świata, gdzie nikt na nic nie ma czasu, a okazanie szczerych, ludzkich uczuć jest traktowane jako oznaka słabości i może zostać wykorzystanie przeciwko okazującemu, przez ludzi żądnych władzy, bogactwa, którzy bezwzględnie będą podążać ku wymierzonemu celowi nie patrząc na to, że kogoś po drodze zdeptali, że czyjaś duszę złamali.

Niestety, każdy nieudany związek przybliża mnie coraz bardziej do takiego właśnie myślenia o Was, jak myślał Beksiński (pozwolę sobie jednak oszczędzić Wam tej "przyjemności" i nie zacytuję jego słów) :-/. On jednak takiego myślenia nabrał tylko po obejrzeniu jednego filmu w kinie (taką już miał gość psychikę), a ja - po kilkunastu swoich próbach założenia szczęśliwego związku (ja mam nieco inną psychikę). :-/

Ale, jak powiedziałem, wciąż na razie jeszcze wierzę w Was, Wam, w miłość i partnerstwo, a także w to, że przemyślenia Beksińskiego są nieprawdą...

Pozdrawiam Cię ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Śro 17:13, 23 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:


Znaczy, że wg Ciebie jestem fujara albo manipulant?

Wiesz, kiedy spotykam jakąś fajną dziewczynę, która od początku mi się zaczęła podobać, a potem to uczucie we mnie narasta i narasta, najlepiej powiedziałbym jej:
- Mojaś Ty i nie oddam Cię już nikomu!
a potem bym tak właśnie zrobił.
Kurczę, taki ze mnie już "durny" romantyk. Może i masz rację, żem fujara, bo manipulant, to chyba nie.

Tak naprawdę, @ Yashko, to... aaa, zresztą, co Ci będę gadał, pewnie i tak wiesz, co mam na myśli.

Co ja ci będę prawiła kazania
Ale jeśli mam wyrazić swoje zdanie, to powiem, że problem może być w pokładaniu zbyt dużych oczekiwań, zaufania, w osobach nowo poznanych. Bo na czym innym polega rozczarowania, jak nie na tym, żę znajomość nie spełniła naszych nadziei?
Ja postępuje na przykład w ten sposób, że każdy na początek otrzymuje ode mnie jakiś niewielki kredyt zaufania, który może nadużyć już na wstępie - a więc znajomość nie rozwinie się - albo możę tak się zachować, ze przekona mnie do tego, iż zasługuje na wiecęj
W przyznawaniu kredytów kieruję się pewnymi zasadami: najwięcej otrzymują ludzie o podobnych poglądach (czyli wierzący, Żydzi i protestanci), potem wyznawcy innych religii (katolicy, itd), a dla ateistów odnosnie bliżzzych relacji nie przewiduję miejsca wcale No, mogę ewentualnie iść na kawę albo na piwo, ale na tym koniec I mam święty spokój.
Tak więć nie mam możliwości się rozczarować, bo nie wchodzę w żadne układy towarzyskie (romanse, miłosci, przyjaźnie) z osobami odnosnie których nie mam postaw obrarzyć ich zaufaniem.
Jeśli kiedykowiek łamałam tę zasadę, to odczuwałam skutki tej decyzji na własnej skórze

Cytat:
A tymczasem... w zacytowanym wątku, @ eXocet (pewnie znany paru tutaj osobom z [link widoczny dla zalogowanych]) pisze nam jak to dla niego, (cytuję) "rozpieszczonego jedynaczka" odejście od kogoś to tylko jest "ot tak" - pstryknięcie palcem :-/. Nie będę się już w tamtym wątku więcej udzielał. :-/

No i widzisz - to jest przykład wchodzenia w relację z chorym człowiekiem. Pewnie sobie nie zdaje sprawy, że nie jest w stanie zbudować żadnego zdrowego związku. A jeśli ciągle znajduje chętne na swoje wdzięki - no coż, każdy jest kowalem swojego losu i jedynie bolesne doświadczenai mogą kogoś oduczyć naiwnosci, ale kiedyś te krzywdy wrócą do osoby, która tak źle się obchodzi z ludźmi, którzy go obdarzają uczuciem i sympatią. Taki dureń nie miałby u mnie szans nawet na wspólną kawę
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 17:24, 23 Lis 2005    Temat postu:

Cześć.

Yasha napisał:
Ja postępuje na przykład w ten sposób, że każdy na początek otrzymuje ode mnie jakiś niewielki kredyt zaufania, który może nadużyć już na wstępie - a więc znajomość nie rozwinie się - albo możę tak się zachować, ze przekona mnie do tego, iż zasługuje na wiecęj ;)
W przyznawaniu kredytów kieruję się pewnymi zasadami: najwięcej otrzymują ludzie o podobnych poglądach (czyli wierzący, Żydzi i protestanci), potem wyznawcy innych religii (katolicy, itd), a dla ateistów odnosnie bliżzzych relacji nie przewiduję miejsca wcale :) No, mogę ewentualnie iść na kawę albo na piwo, ale na tym koniec ;) I mam święty spokój.
@ Yashko, ale ja postępuję podobnie, może tylko nie rozgraniczam w tym osób wierzących/ateistów lub Polaków/Żydów/Murzynów itp. Chyba nawet Ci o tym mówiłem, kiedy rozmawialiśmy wczoraj. Uważam, że każdemu człowiekowi sprawiedliwie trzeba dawać te "kredyty zaufania", lecz konsekwentnie obserwować "ich zużycie" (tu akurat się zgadzamy). Ale może się mylę, a jednak masz Ty rację... Sam już nie wiem.

Zatem myślę, że chyba to rozumiem, bo postępuje dość podobnie.

Yasha napisał:
Cytat:
A tymczasem... w zacytowanym wątku, @ eXocet (pewnie znany paru tutaj osobom z [link widoczny dla zalogowanych]) pisze nam jak to dla niego, (cytuję) "rozpieszczonego jedynaczka" odejście od kogoś to tylko jest "ot tak" - pstryknięcie palcem :-/. Nie będę się już w tamtym wątku więcej udzielał. :-/

No i widzisz - to jest przykład wchodzenia w relację z chorym człowiekiem. Pewnie sobie nie zdaje sprawy, że nie jest w stanie zbudować żadnego zdrowego związku. A jeśli ciągle znajduje chętne na swoje wdzięki - no coż, każdy jest kowalem swojego losu i jedynie bolesne doświadczenai mogą kogoś oduczyć naiwnosci, ale kiedyś te krzywdy wrócą do osoby, która tak źle się obchodzi z ludźmi, którzy go obdarzają uczuciem i sympatią. Taki dureń nie miałby u mnie szans nawet na wspólną kawę :D
Kurczę, a weź sobie poczytaj (tak tylko, z ciekawości), co on dalej tam wypisuje... Z wątku pt. "Czego pragną faceci?" zrobił chyba "Czego pragnie eXocet?" :-/.

Echhh... :-/

Pozdrawiam Cię mocno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo` Mama
nie oddaję pożyczek


Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:30, 23 Lis 2005    Temat postu:

cześć, jaras
słuchaj.. a może Ty powinieneś raczej założyć temat "czego pragną kobiety"? ( w sensie - od mężczyzn )
miałbyś wtedy okazję skonfrontować swoje poglądy z ich wypowiedziami..
być może jednak jest coś, co robisz nie tak i mógłbyś się o tym dowiedzieć..?
moje doświadczenie jest takie:
to nie świat jest zły, to moje rozumienie świata jest błędne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 17:38, 23 Lis 2005    Temat postu:

Cześć, @ Yo` Mama.

Heh, może... ;-)

Ale, fakt, faktem - to chyba ja teraz zrobiłem z tego wątku pt. "Czego pragną faceci", wątek "Czego pragną jarasy?". ;-)

A tymczasem nie wypowiada się tutaj nikt inny... Czyżby ani sami "zainteresowani" czyli mężczyźni nie mieli żadnych pragnień? A kobiety czyżby nie miały żadnych poglądów na temat pragnień mężczyzn?

I ja z ciekawością bym poczytał coś ciekawego... Choć niekoniecznie o @ jarasie. :-)

Przesyłam serdeczne pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:50, 23 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:

Tylko, że do tego potrzebna jest szczerość. Potrzebne są słowa mówione przez tą drugą osobę, abym mógł je słyszeć. A tymczasem tam, nie wiem, z braku czasu chyba nie, może z braku umiejętności, ale najbardziej to myślę, że z braku chęci - tych słów nie było.


Jaras kobiety znane sa ponoć z gadulstawa. I głupoty. Anxious
Wiesz na czym polega nasza głupota? Na tym, że jesteśmy szczere do bólu mówiąc o innych (nigdy o sobie ani o sprawach nas bezpośrednio dotyczacych)
Nie wiem jak to napisać, żeby być dobrze zrozumianą. Jeśli chcesz poznać zdanie kobiety na jakis temat nie pytaj o nie wprost, tylko twórz wiarygodną historię dotyczącą wyimaginowanych przyjacół, znajomych. Sytuacji.
Łatwiej nam odkrywać karty zajmując mniej osobiste stanowisko w jakiejś sytuacji niezwiązanej z nami.
Na podstawie hipotetycznej odpowiedzi poznajesz nasz stosunek do interesujących Cie spraw.
Nie wszyscy ( to niezależne od płci) maja tyle odwagi by zająć jakieś okreslone stanowisko dotyczące nas samych. Wolimy asekuranctwo i wymijajace, nic niewnoszące odpowiedzi.
Nie wiem czy mnie rozumiesz.
To się nazywa słyszeć.......z tysiąca nic nie wnoszących słów tworzysz mozajkę prawdziwego oblicza. Delikatną, ledwie słyszalną...prawdziwą.


Chyba zamotałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 18:07, 23 Lis 2005    Temat postu:

Drahna napisał:
Chyba zamotałam.
Strasznie to wszystko skomplikowane, a rzec by się chciało: pokomplikowałyście. :-/

Nie, nie zamotałaś - rozumiem. Tylko nie rozumiem, po co, zamiast prostą drogą, do celu iść tak krętą?

Echhh... ja się chyba do żadnego związku nie nadaję. Mam zbyt prosty umysł na to - prawie tak jak komputer: "depczesz" po Enterze i dostajesz wynik. A tutaj jakieś wyimaginowane historie, asekuranckie odpowiedzi itp... :-/

Na dodatek, taka potencjalna kandydatka na moją Dziewczynę "musiałaby" we mnie zaakceptować moje różne "ciemne strony": wady, upodobania niezgodne z jej charakterem, odmienne poglądy czy to polityczne, czy życiowe, czy religijne, a nawet pewną odmienność w upodobaniach seksualnych - kurdę, to chyba za dużo w sytuacji, gdy nawet tak prosta sprawa, jak 100% szczerość jest za trudna. :-/

No trudno - jeśli nie będzie w moim życiu żadnej dziewczyny, jakoś przeżyję. Nie wiem czy można umrzeć z miłości czy też z jej braku... Może i tak, ale do tego czasu pożyję sobie jednak sam i, jak napisała @ Yasha, także będę miał święty spokój.

A tymczasem jednak namawiam wszystkich innych do opisywania swoich pragnień (mężczyźni) lub swojego zdania o pragnieniach mężczyzn (kobiety).

Czyżbym "zapodał" zbyt mądry temat? Czyżby wątek miał "umrzeć", bo tematy odchudzania czy "wklejanych obrazków z bałwankami" były popularniejsze, niż głębsze przemyślenia ludzi? ;->

Przesyłam moc pozdrowień dla Ciebie i pozostałych.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jaras dnia Śro 18:09, 23 Lis 2005, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Śro 18:08, 23 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:
@ Yashko[/b], ale ja postępuję podobnie, może tylko nie rozgraniczam w tym osób wierzących/ateistów lub Polaków/Żydów/Murzynów itp. Chyba nawet Ci o tym mówiłem, kiedy rozmawialiśmy wczoraj. Uważam, że każdemu człowiekowi sprawiedliwie trzeba dawać te "kredyty zaufania", lecz konsekwentnie obserwować "ich zużycie" (tu akurat się zgadzamy). Ale może się mylę, a jednak masz Ty rację... Sam już nie wiem.

Zatem myślę, że chyba to rozumiem, bo postępuje dość podobnie.

Czy "mam rację"?
Nie sądzę
Każdy ma rację odnośnie jedynie własnego życia, a nie osmielam się zajmować stanowiska w sprawie ludzkości.
Ale... moja przyjaciółka, która mnie zna od lat twierdzi, żę ja jestem tak opanowana i tak wszystko kontroluję, że jak dotąd nigdy nie byłam prawdziwie zakochana, czyli tak, żeby zgłupieć i stracić głowę. No może "tak", to nie byłam, ale że byłam i to wiele razy - to pewne.
Nie uważam, że zakochać się równa się zdurnieć do imentu. No i rzeczywiście mam wiele zimnej krwi, której nie tracę nawet w dramatycznych okolicznościach - typu dobrze bym się czuła jako dowódca oddziału komandosów w akcji terrorystycznej.
Rozumiesz więc, że nie jestem odpowiednią osobą do sondowania w temacie "czego pragną kobiety". Bo ja, jeśli czegoś pragnę, to konsultuję to z rozumem, a nie z emocjami (jak mi to gdzieś tutaj w teście wyszło - mam super męski mózg
Blue_Light_Colorz_PDT_02
Stąd wykazuję kompletny brak zrozumienia wobec skarg osób uwiedzionych, oszukanych czy zranionych.
Myślę, że trudno wyraźnie rozgraniczać, czego pragną faceci czy kobiety, bo to może być bardzo indywidualne. Wszyscy pragniemy tego samego, tylko wybieramy inne metody realizacji.
Utarło się przekonanie, że kobiety dązą do stałego związku, a mężczyźni tego unikają jak ognia - otóż to zależy... bo akurat w moim przypadku trafiałam na takich, którzy się oświadczali na pierwszej randce, co wywoływało mój popłoch (co jest zrozumiałe wobec osoby nie ulegającej emocjom w podejmowaniu ważnych decyzji). Zdarzało mi sie to na tyle często, że dochodzę do wniosku, że chyba mężczyźni o wiele lepiej wiedzą czego pragną i czego chcą, bo ja bym się nie mogła zdecydować na to, aby "z marszu" deklarować się wchodzić w poważną relację. Czyli mężczyźni jak już "trafią", to się nie zastanawiają, nie czekają, tylko działają, a ja potrzebuję czasu, najlepiej dużo
W takim razie nie rozumiem również powodów mizdrzenia się kobiet do mężczyzn i podejmowania heroicznych wysiłków, aby zwrócić ich uwagę - typu: godzenie się na niezobowiązujący związek albo przypadkowy seks.
Po co się tak tanio sprzedawać? d'oh!
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 18:18, 23 Lis 2005    Temat postu:

OK, a czego Ty pragniesz, @ Yashka? :-)

O ile, oczywiście, nie jest to tajemnicą... ;-)

A czego, według Ciebie, pragną mężczyźni?

Pozdrawiam Cię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Śro 18:18, 23 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:
Drahna napisał:
Chyba zamotałam.
Strasznie to wszystko skomplikowane, a rzec by się chciało: pokomplikowałyście. :-/

Nie, nie zamotałaś - rozumiem. Tylko nie rozumiem, po co, zamiast prostą drogą, do celu iść tak krętą?


Ech, właśnie to jest proste, to co ja starałam ci sie powiedzieć, i... osobiste - z czym nie zgadzam się z drahma. No, ale ja nie jestem typową kobietą (czasem nawet ubolewam, że jestem mało kobieca )
Wybór stylu zycia jest jak wybór systemu operacyjnego w komputerze. A potem szczegóły, inne programy (inne wybory) dostosowujesz tak, aby były kompatibilne z tym systemem i nie wykazywały errorów w działaniu. Zasady są jak firewall i antyvir. Nie ma bola, żeby nie zadziałało, jeśli wszystko wykazuje zgodność.
Co w tym skomplikowanego?

BTW - z tymi religijnymi sprawami czy z pochodzeniem/narodowmością to też jest proste a zarazem odpowiedzialne.
Przykład:
jeśli chcesz się wiązać z osobą z innej religii/kultury, to nawet jeśli dziś nei jest on ortodoksyjnie nastawiony do swoich praktyk, to musisz brać pod uwagę, że pewnego dnia może go coś nawiedzić, co wywróci jego (i przy okazji twoje) życie do góry nogami. I co wtedy? Albo będziesz gotowy, albo ... rozstanie?
Np - Żyd niewiedzący zawsze pozostanie Żydem. I kiedyś może zapragnąć żyć "po żydowsku" a wtedy żona poganka strzeli sobie w łeb Brick wall
A żona żydówka?
Zakupi drugi zlew, drugą parę sztućców oraz garnków, i będzie hulać
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 18:48, 23 Lis 2005    Temat postu:

Yasha napisał:
No, ale ja nie jestem typową kobietą (czasem nawet ubolewam, że jestem mało kobieca :( )
Eeee... nie odniosłem takiego wrażenia po rozmowie z Tobą. Masz bardzo przyjemny głos i ciepły uśmiech. :-)

Wcale nie odczułem, jakbym rozmawiał z "nie-kobietą" czy też "mało-kobietą". Wręcz odwrotnie. ;-)

Na Twoich zdjęciach też niczego Ci w kobiecości nie brakuje. Przynajmniej, według mnie. :-)

Yasha napisał:
Wybór stylu zycia jest jak wybór systemu operacyjnego w komputerze. A potem szczegóły, inne programy (inne wybory) dostosowujesz tak, aby były kompatibilne z tym systemem i nie wykazywały errorów w działaniu. Zasady są jak firewall i antyriv. Nie ma bola, żeby nie zadziałało, jeśli wszystko wykazuje zgodność.
Co w tym skomplikowanego?
Nic.

Tylko rozczarowuje mnie fakt, jak wiele ludzi wybiera jako ten "system" tylko ten "jedynie słuszny" ("bo sąsiad też taki ma w kompie i jest cool"), nie widząc po drodze żadnych innych "systemów". Domyślam się, że, jak na dzisiejsze czasy, "system" ten jest może bardzo wygodny, ale niekoniecznie najbezpieczniejszy. Są np. takie, w których nie trzeba dodawać żadnych "firewalli" ani "antywirusów", żeby czuć się całkiem bezpiecznym.

I nie mówię tu o komputerach, oczywiście - to tylko jest taka alegoria (trudne słowo ;->) i metafora (jeszcze trudniejsze słowo ;->).

Yasha napisał:
BTW - z tymi religijnymi sprawami czy z pochodzeniem/narodowmością to też jest proste a zarazem odpowiedzialne.
Przykład:
jeśli chcesz się wiązać z osobą z innej religii/kultury, to nawet jeśli dziś nei jest on ortodoksyjnie nastawiony do swoich praktyk, to musisz brać pod uwagę, że pewnego dnia może go coś nawiedzić, co wywróci jego (i przy okazji twoje) życie do góry nogami. I co wtedy? Albo będziesz gotowy, albo ... rozstanie?
Np - Żyd niewiedzący zawsze pozostanie Żydem. I kiedyś może zapragnąć żyć "po żydowsku" a wtedy żona poganka strzeli sobie w łeb
A żona żydówka?
Zakupi drugi zlew, drugą parę sztućców oraz garnków, i będzie hulać :)
No, właściwie to się z tym zgadzam, choć nie do końca.

Bowiem, nie jestem może aż tak religijny jak Ty, ale wiem, że (jeśli mam słuchać rad z mojej wiary katolickiej) Jezus kochał wszystkich ludzi, bez względu na rasę, poglądy, wyznanie czy wygląd. A my, ponoć, mamy postępować tak, aby starać się być podobnym do Niego, czyż nie?

I właśnie dlatego, odnosząc to do wcześniej wspomnianych przez Ciebie "kredytów zaufania", mogę nimi sprawiedliwie obdarować KAŻDĄ osobę, a potem patrzeć, jak sumiennie z nich ona korzysta.

Najwyżej później, jak napisałem nieco powyżej w tym wątku - tylko ubolewam nad tym, że nie ma nikogo, kto chciałby jednak dobrze te "kredyty" wykorzystać.

Wielkie pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 18:53, 23 Lis 2005    Temat postu:

I wreszcie...

Czego, z kolei, pragniesz Ty, @ Drahno? :-)

O ile, oczywiście, także nie jest to tajemnicą... ;-)

A czego, według Ciebie, pragną mężczyźni?

I także Cię, jak zwykle, pozdrawiam. :-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:15, 23 Lis 2005    Temat postu:

Przepraszam Jaras, ale chyba to tu nie ma najmniejszego znaczenia.
(czego ja pragnę)
Mężczyźni pragną zwykle czegoś innego niż ja.
Tak jak napisała Yasha...każdy na takie sprawy patrzy przez pryzmat własnych doświadczeń.
A ja mam ich pare za sobą i to bardzo rozmaitych.
Mało tego. Życie na bieżąco koryguje moja wizję/obraz dotyczący życia.
Przez wielu nazywana jestem formaliną ze starymi a nawet starszymi zasadami.
Nie tylko Ty Jaras się gubisz. Mądrzy tego świata połamali sobie zęby na niejednym z takich tematów.
Ja wiem jedno... "kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa".
Nie ma dwóch takich samych kobiet i dwóch identycznych mężczyzn.
Nie ma zatem uniwersalnej instrukcji obsługi żadnej ze stron (niestety).




Wiem jedno....(męskie pragnienia + kobiece pragnienia) + czas = zwiazek.
Czyli
kompromis + czas = związek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 19:34, 23 Lis 2005    Temat postu:

Drahna napisał:
Przepraszam Jaras, ale chyba to tu nie ma najmniejszego znaczenia.
Tak jak napisała Yasha...każdy na takie sprawy patrzy przez pryzmat własnych doświadczeń.
I mnie właśnie, w tym wątku, ciekawią te indywidualne "własne doświadczenia" i pragnienia ludzi. Nie chcę, żeby cały wątek był tylko o @ jarasie. Nie może być sobie też o @ Drahnie? Lub o każdym innym człowieku? ;-)

Ale OK, jeśli nie chcesz - nie pisz. Ja napisałem. ;-)

Serdeczne pozdrowiątka. ;-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drahna
piórko na gzymsie


Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:52, 23 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:

Ale OK, jeśli nie chcesz - nie pisz. Ja napisałem.




Hehehehehehehe, nieźle. Nie czuję się jednak zmotywowana. Blue_Light_Colorz_PDT_02
Zwłaszcza, że większość tych jak to ująłeś "własnych doświadczeń" jest zbyt osobista.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin