Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

'Podaj dalej'
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:42, 22 Sie 2012    Temat postu: 'Podaj dalej'

http://www.youtube.com/watch?v=DvKAPHvCPS8&feature=related

Obejrzałam ‘Podaj dalej’.. po raz en-ty i po raz en-ty ...eeee.. to nie jest tematem topika.... Ten chłopiec powiedział, że trzeba obserwować ludzi i, że być może nie można naprawić świata, ale można naprawić człowieka.

Załóżmy, że patrzę na kogoś i według mnie mogłabym go ‘[link widoczny dla zalogowanych], poradzić, powiedzieć, że uważam jego zachowania za działanie, które doprowadzi go do zguby, ale jakie mam prawo do tego, żeby wpieprzać się w jego życie, żeby mu radzić – choć w dobrej wierze – co więcej z pełną świadomością/przekonaniem, że moje słowa, moja wizja, moja prawda może mu pomóc ? Przecież może to, co ja uważam za naprawianie, dla tego drugiego człowieka wcale – na pierwszy rzut oka – tym nie jest?

Czy Trevor na pewno ma rację? Czy jego pomysł w dzisiejszym świecie, wśród ludzi z poczuciem swojej wolności i indywidualności ma szansę na sukces?

Macie dookoła siebie ludzi, którym moglibyście pomóc? Czy myślicie, że ta pomoc byłaby naprawdę pomocą?

Jakim prawem mogę kogoś naprawiać, skoro to wszystko może być tylko moim subiektywnym odczuciem? Na czym się oprzeć?
Wrócić sercem do czasów, kiedy było się niewinnym i szczerym dzieckiem? Może w tym właśnie tkwi sukces?

W jaki sposób zmodyfikowalibyście ideę ‘podaj dalej’ przystosowując ją do.... no własnie.. do czego?
...jeśli ta idea w ogóle potrzebuje modyfikacji

Za mało pytań? Poczekajcie, walnę kolejne trzy lufy … bo do tego dochodzi jeszcze opcja, czyja prawda jest lepsza..

Może czasami trzeba wziąć sprawy w swoje ręce bez oglądania się na 'poprawność polityczną'?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 13:06, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:50, 22 Sie 2012    Temat postu:

Nie poprawiam już nikogo, nie ulepszam, nie doradzam.
Chociaż kiedyś odczuwałam taką "misję zbawienia świata", i owszem.

Bo (ponieważ :

a) ludzie średnio lubią "dostawać dobre rady" - bo i tak wolą na własnych błędach się nauczyć i zrobić po swojemu

b) nie czuję się na tyle wszechwiedząca, by moje rady były jedyne i słuszne

c) a czasami... czasami można komuś zaszkodzić w dalszej perspektywie, zmieniając jego życie swoimi radami, chociaż na tę chwilę mogą wydawać się nam najlepsze. nie chcę ponosić moralnej odpowiedzialności za czyjeś wybory

Niech się tam dzieje każdemu, co się dziać ma i co sam wybiera.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:02, 22 Sie 2012    Temat postu:

A czy nie myślisz, że tym sposobem człowiek zamyka się na drugiego człowieka? Zawsze można powiedzieć sobie 'to nie moja [link widoczny dla zalogowanych]' i zatrzasnąć okiennice, ale powiedzieć sobie 'spróbuję, zaryzykuję, trudno najwyżej się nie uda' wymaga od nas więcej.. Poza tym może jednak ten drugi ktoś, przystanie na chwilę, zastanowi się i coś z naszej wizji wyciągnie. W końcu świat nie jest domem jednego człowieka, tylko plątaniną relacji miliardów ludzi.. nie da się przed tym uciec, można się co najwyżej próbować chować.. lub głowę w piasek.
Idea 'podaj dalej' jest czymś absolutnie przeciwnym.
To idea wychodzenia do ludzi i mówienia im wprost o pewnych rzeczach. Tak też buduje się relacje..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 14:09, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:06, 22 Sie 2012    Temat postu:

Hm... To trochę inaczej chyba, Mati. Bo masz rację w tym co piszesz, o relacjach i refleksji, jakiej źródłem mogą być nasze słowa, relacje z innymi ludźmi.

Daleka jestem od stawiania siebie w roli mentora i doradcy.
Najpierw o tym pomyślałam, czytając twoje pytania. Że to chodzi o ukierunkowywanie niejako "na własną modłę" życia innych ludzi.

Ale jasne, że warto iść do ludzi, opowiadać im o tych swoich "wizjach", myślach, refleksjach - dzielić się tym - wtedy być może jakiś procent ludzi przez nas spotkanych coś z tego dla siebie przyswoi i wyjdzie im to na dobre. Tylko by nie wpaść w pułapkę urządzania świata po swojemu, nie nakładać kalki swoich pomysłów i poglądów/"ja bym tak zrobił" na życie innych ludzi.

Dać "wędkę refleksji", a nie zmuszac do zjedzenia konkretnej ryby. O tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:16, 22 Sie 2012    Temat postu:

Jayin napisał:
(...)
Najpierw o tym pomyślałam, czytając twoje pytania. Że to chodzi o ukierunkowywanie niejako "na własną modłę" życia innych ludzi.

(...)


Pomyślałaś o tym dlatego, że nie jesteś już dzieckiem..
Nie mamy tej niewinnej, czystej i prostej szczerości. Jesteśmy natomiast zatruci przez nieufność, ostrożność i 'polityczną poprawność'. Nie rozumiem tylko dlaczego.
Patrz.. ta cudna idea, taka prosta do bólu wyszła z umysłu dziecka. I poniekąd udało mu się. Ludzie za tym poszli. Oczywiście to tylko film.. Pytanie, czy warto by było kosztem życia swojego tak walczyć o tę ideę..
o życie innych w lepszym świecie..

Ukierunkowanie na swoją modłę? Tak.. poniekąd o to też chodzi, bo próżnie czasami mam wrażenie, że niektórzy ludzie są ślepi. Ciężko patrzeć jak sobie życie marnują, bo pozwalam im uczyć się na błędach.. czasami te błędy piekielnie dużo kosztują.
Dla Trevora wszystko było proste.. oczywiste.. tak, jak jest często dla nas, kiedy słuchamy [link widoczny dla zalogowanych] innych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 14:07, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:22, 22 Sie 2012    Temat postu:

Piękna idea.

Ale... Zawsze jest jakies ziarno niepewności, czy rzeczywiście jest taka piękna jak się nam wydaje...? I to być może też stopuje ludzi przed krokiem w stronę poświęcania swojego życia, czasu i starań - by innym żyło się lepiej, kierując mniej lub bardziej wyraźnie ich ścieżki w kierunkach, jakie nam się wydają wg tej idei piękne i dobre dla nich.

Idea w świecie dziecka jest czysta. Bo nie zatruta. Tak.
Idea w świecie dorosłego może się łatwo wypaczyć. Albo zostać zepchnięta na bok.

Szkoda. Że świat nasz, dorosły, nie ma tej jasności i prostoty patrzenia, jakie mają dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:27, 22 Sie 2012    Temat postu:

Dorośli są głupi
Zdegustowany
i ślepi
Zdegustowany
i mają zamknięte [link widoczny dla zalogowanych]
Zdegustowany

jedyne, czym mogą uratować facjatę, to nie poddawać się


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 14:05, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:29, 22 Sie 2012    Temat postu:

I to jest ta upiorna odpowiedzialność...
Za własne sumienie.
Wbrew temu, że sił brakuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:42, 22 Sie 2012    Temat postu:

Jayin napisał:
(...)nie chcę ponosić moralnej odpowiedzialności za czyjeś wybory

(...)


Jesteś wierząca. Jakimś prawem był(?) ktoś taki jak Jezus, który chodził i nauczał innych, jak postępować, jak żyć, żeby być szczęśliwym. Czy w Jego czasach, ktoś wiedział, że to będzie autorytet, którego słowa będą powtarzać tysiące lat ? A jednak On brał moralną odpowiedzialność za wybory innych.. w końcu umarł za nich na krzyżu.. Skoro powiedział swoim uczniom: Idźcie w świat i nieście słowo Boże ludziom (czytaj: nauczajcie) dał im prawo mówienia, jakich wyborów dokonywać, żeby było dobrze..
Według mnie mówienie, że nie mam prawa mówić innym jak żyć, lub też nie chcę brać moralnej [link widoczny dla zalogowanych] itd pkt.c) to ucieczka..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 14:04, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:51, 22 Sie 2012    Temat postu:

Prawo każdy ma. Mówić. Inna zupełnie sprawa, gdy taki "uprawniony" na siłę będzie chciał ludzi zmieniać i oczekiwać, że zrobią jak on chce, a inna - kiedy daje się swego rodzaju tylko "drogowskazy". Tak mi się wydaje.

Prawo - prawem (do wolności słowa), ale pozostaje jeszcze odpowiedź, czy lepiej mierzyć siły na zamiary (porywać się czasem z motyką na słońce, ale w imię idei), czy zamiar wg sił? Często ludzie wybierają to drugie, jako bardziej "wymierne". Bo ogarniają to myślami. I to jest bezpieczniejsze.

Możliwe, że to ucieczka. Przed tą odpowiedzialnością za swiat.
Albo szlaban. Bo kiedy się zacznie być odpowiedzialnym za jedną osobę, za kolejną.. Za następne trzy... Za jeszcze pięć...

Pytanie padnie - ile człowiek jest w stanie w sobie zmieścić tego poczucia odpowiedzialności? Żeby nie oszaleć, lub zniknąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 6:53, 23 Sie 2012    Temat postu:

Nie czuję się na siłach nikogo "naprawiać", ponieważ sama jestem "nienaprawiona". Pakowanie się w cudze sprawy, jeśli nie potrafi się uzdrowić własnych, zakrawa na bezczelność.

Nie chciałabym też, aby ktoś mi doradzał i diagnozował moje życie, uzurpując sobie do tego prawo dlatego, że stoi z boku i wydaje mu się, że przez to ma szerszą perspektywę. Ja się doskonale potrafię sama zautodiagnozować i sama najlepiej znam swoje bolączki, choć nie umiem na tyle "wyjść spoza siebie", nie mam woli może, żeby z tej wiedzy skorzystać i poprawić to, co ewidentnie jest do poprawienia.
W tej sytuacji cudze rady, choćby całkiem trafne i dawane w dobrej wierze, bardzo by mnie irytowały, bo, raz, powielały własne spostrzeżenia, dwa, akcentowały moją indolencję i budziły wyrzuty sumienia (przecież sama to wiesz, więc czemu nic z tym nie robisz?)
Powrót do góry
mailo
maszynista z Melbourne


Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 2406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: inąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:10, 23 Sie 2012    Temat postu:

Ja w takich przypadkach zdecydowanie doradzam i pomagam i jak najbardziej czuję się na siłach. Szczególnie kiedy widzę w kimś potencjał, możliwości, a ten ktoś to marnuje. To mnie wręcz wkurza ! Nic na siłę oczywiście. Nie daję też gotowych rozwiązań podanych na tacy - wskazuję tylko kierunek i uświadamiam komuś: "jesteś świetny". A co już ktoś z tym z zrobi to jego sprawa. Jeśli spotykam się z oporem to nie drążę, bo nie odczuwam misji zbawiania świata. Nie- to nie. Twoje życie-twój wybór.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hower
Johnnie Walker


Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 4817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 437 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaaa???

PostWysłany: Czw 17:53, 23 Sie 2012    Temat postu:

Zmienić świat to brzmi fajnie, ale nie na siłę. Powoli przestaję patrzeć na to jako coś globalnego i zaczynam widzieć drobne sytuacje na każdym kroku..och..jak trudno było mi przełamać wszechobecną obojętność bo z natury jestem spokojny i nie szukam rozgłosu. Tak naprawdę jak pomyślę o tym głębiej to nie robię tego dla innych tylko i wyłącznie dla siebie, z wewnętrznej potrzeby takiej jakby satysfakcji...Do tego potrzebna jest intuicja by nie poświęcać energii na coś co nie ma sensu, co jest puste i nie daje nic..choć czasem wystarczy sama świadomość, ze przeanalizowałem sytuację zrobiłem co w danej chwili chciałem a podstawą do tego było "by nikogo nie krzywdzić"...bo mi nie wolno..nikomu nie wolno...tak jak nikomu nie wolno włazić w moje życie...przecież to jest proste. Gdyby tak jeszcze do tego wszystkiego nie brakowało mi odwagi... czasem myślę:a może zbyt emocjonalnie podchodzę do wielu rzeczy i zbyt się przywiązuję...nie..tak nie jest to moje życie tak wybrałem i tak decyduję..więc miło mi będzie jeśli ktoś w pewnych nawet najkrótszych momentach będzie chciał mi potowarzyszyć. Liczę się z Tobą więc licz się ze mną..jeśli tego chcesz możemy sobie coś dać co jest więcej warte niż całe złoto świata. Każdy z nas w końcu potrzebuje w jakimś momencie pomocy..być może nie trafiamy na właściwych ludzi..a możne ci ludzi są zaćmieni tym co mają i brak im miejsca w sercu na emocje...taak..jesteśmy ograniczeni...cielesność nas ogranicza no i sami się nawzajem ograniczamy...zamiast żyć i czerpać jeden od drugiego, dzielić się...bo nie ma nic cenniejszego niż dać komuś kawałek siebie..tylko nie trzeba się bać, trzeba próbować..próbować zmieniać odrobinę, robić coś inaczej każdego dnia..przecież ambicje, kreatywność mogą iść w parze z dobrą intencją.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 18:48, 23 Sie 2012    Temat postu:

A ja tam lubię czasami ,,ponaprawiać,,. Życie było bu zupełnie jak kluska z olejem gdyby nie tacy naprawiacze jak ja.

Z wyjątkowym upodobaniem, wręcz mistrzostwem i niesamowitą pasją, upoobałem sobie zmienianie nieokrzesanych dzikich tygrysiczek w potulne kociczki. Potulne kociczki zaś w dzikie tygrsiczki. To nic że ranym bywa zostać.
Takie naprawiacwo warte jest odniesionych ran.

050


............................

Czasami nachodzi mnie refleksja że warto by było POnaprawiać też co POniektórch sympatyków, wyborców, członków i przywóców Platformy Obywatelskiej. Przy POmocy gazu peprzowego i szturmowej pałki gumowej...

Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 19:05, 23 Sie 2012    Temat postu:

Diabelsky napisał:
A ja tam lubię czasami ,,ponaprawiać,,. Życie było bu zupełnie jak kluska z olejem gdyby nie tacy naprawiacze jak ja.

Z wyjątkowym upodobaniem, wręcz mistrzostwem i niesamowitą pasją, upoobałem sobie zmienianie nieokrzesanych dzikich tygrysiczek w potulne kociczki. Potulne kociczki zaś w dzikie tygrsiczki. To nic że ranym bywa zostać.
Takie naprawiacwo warte jest odniesionych ran.

050


............................

Czasami nachodzi mnie refleksja że warto by było POnaprawiać też co POniektórch sympatyków, wyborców, członków i przywóców Platformy Obywatelskiej. Przy POmocy gazu peprzowego i szturmowej pałki gumowej...

Blue_Light_Colorz_PDT_02


A ja powiem Ci tak prywatnie, że jak się pije gorzałe, to się gorzałe zakąsza kiełbasą, a nie klawiaturą.
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:29, 23 Sie 2012    Temat postu:

Jayin napisał:
(...)
Możliwe, że to ucieczka. Przed tą odpowiedzialnością za swiat.
Albo szlaban. Bo kiedy się zacznie być odpowiedzialnym za jedną osobę, za kolejną.. Za następne trzy... Za jeszcze pięć...
Pytanie padnie - ile człowiek jest w stanie w sobie zmieścić tego poczucia odpowiedzialności? Żeby nie oszaleć, lub zniknąć.


Ale świat to też my. My go budujemy i jeśli nie będziemy czuli się za niego odpowiedzialni to szlag wszystko trafi nie z powodu asteroidy, wulkanów, naturalnych zmian klimatu.. to być może prędzej czy później nas wykończy (i to przyjmuję z pokorą), a z naszego powodu ( a tego przyjąć nie potrafię). Z powodu takiego, że będąc jedną z głównych – bo decyzyjnych i świadomych - części składowych pozwalamy mu umierać. Zamykamy oczy i po cichu przyzwalamy na ludzkie nieszczęścia. (tu można przytoczyć dziesiątki przykładów zza miedzy: rodzina alkoholików, w której tłucze się dzieci, młoda narkomanka mieszkająca pod 14A, żebrak spod zielonego za rogiem... itd..itd.. przechodzimy obok tego odwracając wzrok.. bo 'śmierdzi') To oczywiście ogromne uproszczenie, ale myślę, że kto chce ten zrozumie co mam na myśli. Człowiek, który wierzy w słuszność takiej odpowiedzialności nie oszaleje i zniknie, nawet jeśli poczuje odpowiedzialność za miliony, ich setki ..A pomyśleć, że wystarczyłoby, gdyby każdy poczuł odpowiedzialność za troje… potrzebujących i zagubionych…

flykiller napisał:
(...) bardzo by mnie irytowały, bo, raz, powielały własne spostrzeżenia, dwa, akcentowały moją indolencję i budziły wyrzuty sumienia (przecież sama to wiesz, więc czemu nic z tym nie robisz?)
Ja się doskonale potrafię sama zautodiagnozować i sama najlepiej znam swoje bolączki, choć nie umiem na tyle "wyjść spoza siebie", nie mam woli może, żeby z tej wiedzy skorzystać i poprawić to, co ewidentnie jest do poprawienia.


A gdyby ktoś, kto patrzy z boku, dostrzegł te Twoją indolencję i postawił Cię w sytuacji w której ‘wyjście z siebie’ byłoby już tylko o krok? Gdybyś prawie nie miała innej opcji, albo wcale jej nie miała? Gdybyś z inicjatywy osoby trzeciej musiała stawić czoła swoim błędom?
Cytat:
Zauważyłam, że oszukujemy się pięknie, albo unikamy konfrontacji z trudnymi sprawami odsuwając je na bok, albo zrzucając na kogoś innego. Bo w razie czego ‘ja umywam ręce’. Ale jeśli ktoś stanie Ci przed nosem i krzyknie potężnie, to możesz albo zrobić coś, żeby naprawić błędy, albo z premedytacją dać dyla.. tyle, że wtedy nie jest tak łatwo się [link widoczny dla zalogowanych] wiedząc, że ktoś z boku ‘czuwa’ i ‘wie’.


Hower napisał:
(...)Tak naprawdę jak pomyślę o tym głębiej to nie robię tego dla innych tylko i wyłącznie dla siebie, z wewnętrznej potrzeby takiej jakby satysfakcji...(…).


Egoizm w NAJCZYSTSZYM wydaniu  Byłoby cudnie, gdyby wszyscy ludzie byli takimi egoistami.

Dzisiaj, przez większą część dnia, byłam struta, jak muchomor. O to samo zapytałam męża.. 'po co? po jaką cholerę? Odpowiedział mi dokładnie tak, jak Ty to napisałeś: 'dla siebie Zosiu, dla siebie..'


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 14:03, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 19:55, 23 Sie 2012    Temat postu:

Mati napisał:

A gdyby ktoś, kto patrzy z boku, dostrzegł te Twoją indolencję i postawił Cię w sytuacji w której ‘wyjście z siebie’ byłoby już tylko o krok? Gdybyś prawie nie miała innej opcji, albo wcale jej nie miała? Gdybyś z inicjatywy osoby trzeciej musiała stawić czoła swoim błędom?
Zauważyłam, że oszukujemy się pięknie, albo unikamy konfrontacji z trudnymi sprawami odsuwając je na bok, albo zrzucając na kogoś innego. Bo w razie czego ‘ja umywam ręce’. Ale jeśli ktoś stanie Ci przed nosem i krzyknie potężnie, to możesz albo zrobić coś, żeby naprawić błędy, albo z premedytacją dać dyla.. tyle, że wtedy nie jest tak łatwo się oszukiwać wiedząc, że ktoś z boku ‘czuwa’ i ‘wie’.

Jak słusznie zauważył Hower - zmieniać świat, ale nie na siłę. Stawianie kogoś pod ścianą, przyciskanie go do muru kojarzy mi się jednak z rozwiązaniami siłowymi. Jako osoba nader delikatna i czuła (na własnym punkcie Angel) bardzo źle znoszę wszelką presję, więc zupełnie nie przekonuje mnie ta metoda.
Chęć zmiany musi powstać w naszej głowie i cudze prośby, groźby i czujna obecność, moim zdaniem, tego nie zainicjują. Sami jesteśmy swoim "katalizatorem". Albo my, albo nikt. Natomiast cała reszta otoczenia pełna dobrych chęci, może pełnić funkcję wspomagającą i wspierającą.

Zresztą, nie wiem. Może rzeczywiście jest i tak, że pomoc trzeba umieć przyjąć i dojrzeć do tego. Może nie każdy to potrafi, albo nie każdy ma taką potrzebę. W każdym razie, zawsze czułam wielką nieufność w stosunku do cioć i wujków "dobra rada", misjonarzy płci obojga, którzy poprawiają sobie samopoczucie na zasadzie transakcji wiązanej. Intencje mnie zajmują, chociaż może nie powinny? Pomoc to pomoc.


Ostatnio zmieniony przez flykiller dnia Czw 20:17, 23 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Hower
Johnnie Walker


Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 4817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 437 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaaa???

PostWysłany: Czw 20:19, 23 Sie 2012    Temat postu:

A gdyby uznać, ze podstawą naszego bytu jest równoległy świat zbudowany na uczuciach na tym co mamy w sercu. A to co odbieramy zmysłami jest tylko po to by utrzymać świadomość i przedłużyć ten łańcuch życia, łańcuch emocji...a wtedy okazało by się, ze jesteśmy tym mocniejsi razem, wspólnie ile w nas dobra..to jak w dobrym małżeństwie...nauczyć się myśleć jako my, wyczuwać drugiego człowieka...wyczuwać te momenty kiedy ktoś nas potrzebuje, ale bezinteresownie i oddawać się temu bezgranicznie, nawet jeśli to chwila...taki shot empatii..z pewnością samemu do tego trzeba być silnym.może potrafimy z siebie to wydobyć jakby na zawołanie tylko trzeba się tego nauczyć...nauczyć się słuchać i jasnego wysławiania by być dokładnie zrozumianym tak by było jak najmniej wątpliwości....więc prosto nie znaczy łatwo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:35, 23 Sie 2012    Temat postu:

flykiller napisał:
(...)
Jak słusznie zauważył Hower - zmieniać świat, ale nie na siłę. Stawianie kogoś pod ścianą, przyciskanie go do muru kojarzy mi się jednak z rozwiązaniami siłowymi. Jako osoba nader delikatna i czuła (na własnym punkcie Angel) bardzo źle znoszę wszelką presję, więc zupełnie nie przekonuje mnie ta metoda.
Chęć zmiany musi powstać w naszej głowie i cudze prośby, groźby i czujna obecność, moim zdaniem, tego nie zainicjują. Sami jesteśmy swoim "katalizatorem". Albo my, albo nikt. Natomiast cała reszta otoczenia pełna dobrych chęci, może pełnić funkcję wspomagającą i wspierającą.


Tak, Ciebie nie przekonuje, bo Ty jesteś świadoma i raczej nie masz 'zrytego beretu', poza tym sprawiasz wrażenie osoby, której co najwyżej nie chce się nic zmieniać.. a ile jest ludzi, którzy albo nie są świadomi, albo chcą coś zmienić a nie mogą, nie potrafią, są zbyt słabi.. Czy nie jest tak, że w aspekcie bycia swoim własnym katalizatorem są ludzie zwyczajnie niedojrzali? Po co [link widoczny dla zalogowanych] i zakazy? Właśnie dlatego, że są ludzie, którzy nie dojrzeli do np. uczciwości..

flykiller napisał:

Zresztą, nie wiem. Może rzeczywiście jest i tak, że pomoc trzeba umieć przyjąć i dojrzeć do tego. Może nie każdy to potrafi, albo nie każdy ma taką potrzebę. W każdym razie, zawsze czułam wielką nieufność w stosunku do cioć i wujków "dobra rada", misjonarzy płci obojga, którzy poprawiają sobie samopoczucie na zasadzie transakcji wiązanej. Intencje mnie zajmują, chociaż może nie powinny? Pomoc to pomoc.


Dochodzę do wniosku, że jak okiem sięgnąć wszystko, co ludzie robią, robią to po to, żeby sobie zrobić dobrze. Myślisz, że wszystkie fundacje czy ludzie dobrej woli nie wykonują swoich misji, żeby poczuć się lepiej? Na tym chyba polega 'podaj dalej'? Dla mnie w tym momencie ważniejszy jest efekt, czy też cel tego dobrze sobie robienia. Intencje są zatem jasne.
Źródło - jak pisze Hower - tkwi w sercu.
W przeciwnym razie jaka byłaby różnica między Amber Gold i jej datkami na ołtarze i zoo a WWF, czy Fundacją Pelikan?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 13:58, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:49, 23 Sie 2012    Temat postu:

Hower napisał:
(...)wyczuwać drugiego człowieka...wyczuwać te momenty kiedy ktoś nas potrzebuje, ale bezinteresownie i oddawać się temu bezgranicznie, nawet jeśli to chwila...taki shot empatii..(...)[link widoczny dla zalogowanych]


..o tym mówił Trevor: obserwować ludzi.
a czy 'interesownie' oznacza już dobre samopoczucie i zadowolenie z efektów swojego działania? a jeśli tak, to czy jest to moralnie naganne, podejrzane? i czy w związku z tym wartość naszego działania w pojęciu społecznym spada?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 13:57, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin