Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poziom nauczania osiagnął dno .. i zszedł o metr niżej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
flykiller
Gość





PostWysłany: Śro 22:22, 07 Maj 2014    Temat postu:

kasia_imig napisał:
Z ciekawości obadałam sobie maturę z polskiego i ona jest... sama nie wiem... jakaś głupia (wcale nie taka łatwa swoją drogą, chociaż miejscami żenująca). (...) I czy naprawdę w naszej literaturze nie ma nic ciekawszego? Pisałam analizę porównawczą wierszy Leśmiana i Asnyka... Boże, jak wszystko się zmienia .
edit> zauważyłam, że aby zdać maturę z polskiego nie trzeba przeczytać ŻADNEJ książki.

Też przejrzałam z ciekawości i wydaje się prosta (no, ale to poziom podstawowy). Rzeczywiście, zaskoczyło mnie i nawet, chyba, zatrwożyło, że nie tylko nie zakłada potrzeby znajomości lektur ale i, w ogóle, historii literatury. Taką maturę można zdawać, praktycznie, w ciemno. Z drugiej strony, bada zdolność czytania ze zrozumieniem i umiejętność zastosowania wiedzy w praktyce (nie wystarczy np. teoretyczna znajomość definicji środka stylistycznego, trzeba umieć go wskazać i określić, czemu służy w konkretnym tekście).

Ja również pisałam analizę porównawczą wierszy i, właściwie, nie powiem, żeby wymagało to jakiejś głębszej wiedzy. Wystarczyło mieć opracowaną stronę techniczną utworu (budowa wiersza, środki stylistyczne), jakieś pojęcie o biografii autorów i osadzeniu ich w kontekście epoki, a jeśli chodzi o całą resztę, można było dość swobodnie płynąć. Bardzo miło i, praktycznie, bezstresowo wspominam ten egzamin.
Powrót do góry
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:06, 08 Maj 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
... a jeśli chodzi o całą resztę, można było dość swobodnie płynąć. Bardzo miło i, praktycznie, bezstresowo wspominam ten egzamin.


Jestem pełen podziwu jak możliwe, żeby zdać mature z polskie w taki "bez wysiłkowy sposób Padam



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:15, 08 Maj 2014    Temat postu:

ribka_pilka napisał:
Niestety, nie mogę tu wkleić całego artykułu z Dziennika Łódzkiego (przeczytałam w wersji papierowej), a dostęp do pełnej treści netowej jest płatny.
Fragment:
Z profesorem Jackiem Wodzem, socjologiem, rozmawia Piotr Brzózka
Kolejny rocznik maturzystów opuszcza szkoły. Jak maluje się ich przyszłość, kim będą za 10 lat?
Czynniki, które wpłyną na ich przyszłość, są dziś nie do przewidzenia. Mamy maturę, jaką mamy - ja mam o niej jak najgorsze zdanie - ale prawdziwa tragedia polega na kompletnym kryzysie naszych uczelni. Minister Kudrycka pogrążyła szkolnictwo wyższe na minimum 30 lat, robiąc z niego mechanizm dostarczania ludzi na rynek pracy, a nie miejsce, gdzie tworzy się elity.

To znaczy, że nauka, którą maturzyści odebrali dotąd i którą będą kontynuować na studiach nie pomoże im w życiu?
Na uczelnie trafiają ludzie bardzo źle wykształceni. Zdarzają się tacy, których możliwości intelektualne są bliskie zera. Bez umiejętności czytania, analizy. Absolutna tragedia. Jedyne, co potrafią, to rozwiązywać testy. To efekt nauki w szkole dla idiotów, bo tylko idioci świetnie rozwiązują testy.




A to mnie pan profesor rozbawił. Blue_Light_Colorz_PDT_02

Dwadzieścia lat temu zdawałam u niego najśmieszniejszy egzamin w życiu. To był dopiero pozim, podał tematy na miesiąć przed nim i każdy przyszedł z gotową pracą, oblała jedna osoba bo przyniosła.... kserówki.


Uważam że, dawniej egzamin maturalny, znaczy jak ja zdawałm, był też banalnie prosty, bonawet taka kretynka jak ja z dysgrafią ( bez zaświadczenia nawet) miała piątki.
Not talking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Czw 8:12, 08 Maj 2014    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:
flykiller napisał:
... a jeśli chodzi o całą resztę, można było dość swobodnie płynąć. Bardzo miło i, praktycznie, bezstresowo wspominam ten egzamin.


Jestem pełen podziwu jak możliwe, żeby zdać mature z polskie w taki "bez wysiłkowy sposób Padam



np. piszac bezwysilkowy razem Tongue out (1)

oczywiscie zartuje... ja mature z polskiego wspominam koszmarnie, bo wielkim wysilkiem bylo dla mnie mieszczenie w ciasne ramy jedynie slusznych interpretacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:07, 08 Maj 2014    Temat postu:

Ktoś tu narzekał, że uczelnie obecnie dostają niskiej jakości "materiał" i sądząc po maturach, coraz gorszy. Tak naprawdę może załamać wiedza, jaki jest poziom absolwentów wyższych uczelni. System skłania uczelnie do prowadzenia studenta za wszelką cenę od pierwszego roku do ostatniego. Najlepiej znani mi są inżynierowie elektrycy i mechanicy, którzy w najlepszym wypadku potrafią powoływać się na fragmenty książkowej wiedzy, posługiwać się dobrze komputerem i AutoCAD'em, ale wykazują zerową zdolność do samodzielnego myślenia i brak jakiekolwiek woli wychodzenia poza wyuczone schematy. Zaglądanie do fachowej literatury, to nieznany zwyczaj, ale on już towarzyszy absolwentom wyższych uczelni od dawna. Znajomi nauczyciele akademiccy z innych kierunków - np. z Wydziału Prawa stwierdzają, że poza nielicznymi przypadkami, większość studentów potrafi czasem nawet perfekcyjnie "wyrecytować" opanowany materiał, ale gdy dochodzi do koniecznosci interpretacji i syntezy opanowanej wiedzy, pojawia się ogromny problem.
Po prostu od dawna, nawet gdy w szkołach wszystkich stopni udaje się zmobilizować do nauki jakąś część młodzieży, to szkoła niezależnie od stopnia, nie uczy myślenia.
Kto miałby jednak uczyć tego myślenia, jeśli większość nauczycieli od początków nauczania, to ludzie z przypadku pracujący w szkolnictwie, często uczący skomplikowanych przedmiotów będąc tylko po kursach i nie czujący całkowicie przedmiotu, którego nie nauczają.
To, że pojawiają się i znakomici pedagodzy jak i wybitni uczniowie, osiągający wspaniałe wyniki, w konkursach i wszelkiego rodzaju olimpiadach, nie tłumi obrazu statystycznie dominującego poziomu nauczania jak w tytule tego tematu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 14:45, 08 Maj 2014    Temat postu:

Aj tam, aj tam.
Oczywiste jest, z perspektywy czasu, że tylko nasze szkoły( tzn te do których chodziliśmy) uczyły logicznego myślenia, tylko nasi pedagodzy byli pedagogami z powołania, no i oczywiście tylko my byliśmy wybitnymi uczniami, którzy chłonęli wiedzę jak gąbkę i tylko nauka była im w głowie.
Generalnie narzekanie na: dzisiejszą młodzież, dzisiejszą szkołę, dzisiejsze obyczaje i dzisiejsze cokolwiek, odbieram jako jeden z galopujących objawów stetryczenia.
Jeżeli taka wokół rzesza młodych idiotów to dlaczego nasze dzieci (wnuki) są takie zdolne, mądre, inteligentne..itd...
W charakterze wyjątku, czy jak???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:28, 08 Maj 2014    Temat postu:

Objawem stetryczenia jest raczej brak umiejętności postrzegania, co się wokół człowieka dzieje i narzekanie dla narzekania, bez odniesienia do konkretnego zjawiska.
Na marginesie: nie wiem czego objawem jest ocenianie treści wypowiedzi w zależności od jej autorstwa.
Wokół nas są rzesze młodych ludzi, potencjalnie ogromnie zdolnych, zdegradowanych intelektualnie przez brak zajmowania się nimi przez rodziców uważających , że to im należy się wyłącznie "coś od życia", natomiast gdy dziecku zapewnią nowy komputer wypas i ciuchy lepsze niż mają rówieśnicy, to katalog obowiązków jest zamknięty. Taka sztafeta pokoleń wędruje już od dawna i tak powielany jest schemat w następujących po sobie pokoleniach. Gdy np. matka jest egocentryczką skupioną na swoim wyglądzie i przekonana o swojej niepowtarzalnej atrakcyjności i wyjątkowości, to tylko przypadek sprawi, że córka będzie inna - ambitniejsza intelektualnie i obyczajowo...
Potem taki młody człowiek trafia do szkoły, gdzie gdy już znajdzie się nawet pedagog wymagający uruchomienia głowy w tematach wykraczających poza to, co najmodniejsze i co "chodzi" w środwiskach zamożnych więc obiegowo uznanych za kulturotwórcze - pisane przez "...tfuuuurcze", to i tak rodzice będą interweniować w stylu co ta głupia baba/dziad, chce od mojego dziecka, - cudownego, "bo hodowanego na mój obraz i podobieństwo".
W końcu taki materiał na ćwierćinteligenta trafia na uczelnię, zainteresowaną w masowej produkcji absolwentów, bo to kasa dla uczelni, a powierzchowność przekazu wiedzy, daje nauczycielom akademickim czas i spokój na robienie prywatnej kasy w ramach różnych grantów i zleceń zewnętrznych.
Tak to się kręci całe kółko w cyklu zamkniętym, który nie podoba się jednym, a innym - zwolennikom bylejakości, podoba się, bo nie psuje spokoju.
Tak! Niektórzy mogą z czystym sumieniem powiedzieć, że ich dzieci są zdolne, choc nie zawsze (życiowo) mądre, bo to efekt wielu czynników, ale ambitne i uczciwie podchodzące do swoich obowiązków, również w zakresie zdobywania wiedzy, a nie tylko papierka odfajkowującego stopień wykształcenia. Mogą to powiedzieć, gdy dotyczy to matek włożyły w to spory wysiłek, czasem rezygnując z wpatrywania się w lustro, by zachwycać się sobą i nowymi ciuchami, a ojców, gdy rozmawiali z dziećmi nie tylko tłumacząc, że nauczyciel, który postawił pałę, to idiota, ale również rozmawiając o świecie, wiedzy i dając przykład swoim postępowaniem.
Ci wszyscy mający pod tym względem czyste sumienie mogą wtedy z lekceważeniem przeczytać swoiste manifesty bylejakości i kpiny z tego, że widzący tę bylejakość, to symbole starczego stetryczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EMES
emerytowany hank moody


Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 7868
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1187 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 15:40, 08 Maj 2014    Temat postu:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:01, 08 Maj 2014    Temat postu:

W moim odczuciu sprawa jest prosta. Rozwalono w drzazgi znakomity system edukacji w tym kraju, oparty na kształceniu zawodowym oraz średnim technicznym. System w którym licea ogólnokształcące były marginesem. System , który przewidywał mozliwość zmiany decyzji ucznia ( technika dla absolwentów szkół zawodowych oraz technika pomaturalne ), zastepując go wszechobecnymi szkołami ogólnokształcącymi przy jednoczesnej marginalizacji średniego szkolnictwa technicznego i praktycznej likwidacji szkolnictwa zawodowego.
Wiec - młodzież, która dawniej poszła by sciezką "techniczną", a prawdopodobnie nawet techniczna - zawodową z koniecznosci idzie do liców.
Jaki poziom uczniów - taki i pozom szkół.
Nastepnym etapem było umożliwienie niekontrolowanego rozrostu szkolnictwa wyższego ( i to szkolnictwa nastawionego na zysk ) , co spowodowało dramatyczny spadek jego poziomu.
Więc - idioci ida do liceów. Przyzwoity poziom matur spowodował by , iż 80 % ich absolwentów zwyczanie zakończyłoby edukację z wykształceniem podstawowym, więc dostosowuje się poziom egzaminu do poziomu ucznia.
Tych samych idiotów z dyplomem maturalnym, z otwartymi rekami przyjują szkoły pseudowyższe, gdzie działa identyczny mechanizm, do tego oparty o potęzne pieniadze.
Mamy więc idiotów-licencjatów i idiotów magistrów.
Tyle.

P.S. IBM ( do którego aktualnie aplikuje moja cora ) wyraźnie zaznacza, iż kandydatury absolwetów wyższych szkół prywatnych nie będą rozpatrywane.
O czymś to swiadczy


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Czw 17:12, 08 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 17:59, 08 Maj 2014    Temat postu:

nudziarz napisał:

P.S. IBM ( do którego aktualnie aplikuje moja cora ) wyraźnie zaznacza, iż kandydatury absolwetów wyższych szkół prywatnych nie będą rozpatrywane.
O czymś to swiadczy

O dyskryminacji i kierowaniu się stereotypami.
No, ale pracodawcy wszystko wolno.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 18:32, 08 Maj 2014    Temat postu:

kasia_imig napisał:
Mów za siebie . Ja dopiero studiuję .

No ja też! Znowu! przewala oczami
Nie wiem skąd takie przekonanie, że mamy samych debili. Są pewnie i tacy i tacy, ale nasi gimnazjaliści z matematyką i naukami przyrodniczymi radzą sobie lepiej od rówieśników z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii.
[link widoczny dla zalogowanych]
Syn dziś zdawał fizykę i wrócił ukontentowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:49, 08 Maj 2014    Temat postu:

nudziarz napisał:
W moim odczuciu sprawa jest prosta. Rozwalono w drzazgi znakomity system edukacji w tym kraju, oparty na kształceniu zawodowym oraz średnim technicznym. System w którym licea ogólnokształcące były marginesem. System , który przewidywał mozliwość zmiany decyzji ucznia ( technika dla absolwentów szkół zawodowych oraz technika pomaturalne ), zastepując go wszechobecnymi szkołami ogólnokształcącymi przy jednoczesnej marginalizacji średniego szkolnictwa technicznego i praktycznej likwidacji szkolnictwa zawodowego.
Wiec - młodzież, która dawniej poszła by sciezką "techniczną", a prawdopodobnie nawet techniczna - zawodową z koniecznosci idzie do liców.
Jaki poziom uczniów - taki i pozom szkół.
Nastepnym etapem było umożliwienie niekontrolowanego rozrostu szkolnictwa wyższego ( i to szkolnictwa nastawionego na zysk ) , co spowodowało dramatyczny spadek jego poziomu.
Więc - idioci ida do liceów. Przyzwoity poziom matur spowodował by , iż 80 % ich absolwentów zwyczanie zakończyłoby edukację z wykształceniem podstawowym, więc dostosowuje się poziom egzaminu do poziomu ucznia.
Tych samych idiotów z dyplomem maturalnym, z otwartymi rekami przyjują szkoły pseudowyższe, gdzie działa identyczny mechanizm, do tego oparty o potęzne pieniadze.
Mamy więc idiotów-licencjatów i idiotów magistrów.
Tyle.

P.S. IBM ( do którego aktualnie aplikuje moja cora ) wyraźnie zaznacza, iż kandydatury absolwetów wyższych szkół prywatnych nie będą rozpatrywane.
O czymś to swiadczy

Trudno byłoby znaleźć kontrargumenty dla tego rozumowania. No chyba, że z gatunku demagogii... Najgorsze jest to, że każdy kolejny minister, czy raczej ministrowie odpowiedzialni za edukację we wszystkich jej odmianach, zaczynają od nowa majstrować przy niej, według koncepcji oderwanych od rzeczywistości i dotychczasowych doświadczeń.
Z gatunku realiów. Znajomy prowadzący firmę, w której istotną częścią jest dział konstrukcyjny, po kilku całkowicie nieudanych próbach zatrudnienia jako konstruktorów absolwentów Politechnki, 2 lata temu przyjął bystrych chłopaków, którym jeszcze nie odechciało się myśleć. Zafundował im dodatkowo stypendium, dzięki któremu pracując u niego, jednocześnie studiują na PP. Rezultat jest szokujący. Będąc aktualnie na 4 roku, wyprzedzają o lata świetlne fachowością i pomysłowością niedoszłych konstruktorów, żądających w czasie rozmów kwalifikacyjnych dużych pieniędzy przede wszystkim za to, że mają tytuł magistra inżyniera.
Zdolną mamy młodzież - z ogromnym potencjałem, pod warunkiem, że nie niszczy go system edukacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:55, 08 Maj 2014    Temat postu:

Kewa napisał:
kasia_imig napisał:
Mów za siebie . Ja dopiero studiuję .

No ja też! Znowu! przewala oczami
Nie wiem skąd takie przekonanie, że mamy samych debili. Są pewnie i tacy i tacy, ale nasi gimnazjaliści z matematyką i naukami przyrodniczymi radzą sobie lepiej od rówieśników z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii.
[link widoczny dla zalogowanych]
Syn dziś zdawał fizykę i wrócił ukontentowany.

Nikt nie twierdzi, że mamy samych debili! Mamy zdolną i utalentowaną młodzież, której zdolności i potencjał są trwonione przez fatalny system edukacji i generalne równanie w dół - ściąganie nawet najzdolniejszych do poziomu najsłabszych. Statystycznie pomijalne przypadki sukcesów naszych młodych ludzi nie zmieniają tragicznego obrazu całego systemu edukacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 19:23, 08 Maj 2014    Temat postu:

Znaczy się niewątpliwie aktualny system szkolnictwa (nieszczęsne gimnazjum, stopniowa redukcja techników, całkowita liceów zawodowych) jest mało przemyślany i generalnie do bani. Ale nie generalizowałbym zaraz, że za "naszych" czasów na studia trafiali geniusze a teraz debile o zerowym stopniu wiedzy, braku umiejętności samodzielnego myślenia itd.
To jest ocena wysoce krzywdząca dla całej rzeszy młodych ludzi.

Jestem debilem matematycznym, to jest choroba wrodzona i z całą pewnością nie zdałabym teraz matury z matematyki- nawet tego nieszczęsnego 30% ( nota bene- wtedy też zdałam z trudem i jedynie dlatego, że jestem ulubionym dzieckiem Boga)
Nie przypominam też sobie, żebym mimo osiągania wyjątkowo dobrych, chociaż niezasłużonych, ocen (z wyjątkiem tej nieszczęsnej matmy) jakoś szczególnie była nastwiona na naukę, zgłębianie wiedzy i poszerzanie horyzontów intelektualnych. Co do zasady, okres pobierania nauki dość nieszczęśliwie zbiegł się z moim okresem dorastania. Niejednokrotnie zatem przedkładałam egzystencjalne rozmowy przy winie, czy tańce do białego rana nad katorżniczą pracę od podstaw. Moi rówieśnicy zachowywali się podobnie. Nie wiem, czy była ze mną na studyjnym roku chociaż jedna osoba, która studia traktowała li i jedynie jako kuźnię wiedzy. Byli wśród nas idioci, rasowi intelektualiści, zdolni ale leniwi i wszystkie inne maści ale nie przypominam sobie żadnej takiej osoby, której jedynym celem i pragnieniem było zdobycie jak najlepszego wykształcenia.
Bez względu na to jak duże wymagania stawia konkretna uczelnia, jak mocno przyuczał do samodzielnego myślenia- trudno oczekiwać, że wykształci osoby gotowe do natychmiastowego podjęcia pracy w praktyce. Nikt nie jest lekarzem po studiach medycznych, prawnikiem po prawie, czy architektem po architekturze, bez względu na to jak poprawnie interpretuje, czy syntetyzuje wiedzę. Do tego niezbędna jest praktyka a nie teoria a tym, co słusznie zauważył mój ulubiony tetryk Nudziarz, szkoły w ogóle przestały się zajmować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:44, 08 Maj 2014    Temat postu:

Zasadniczo Wielce Szanowna Seeni nie istnieje coś takiego jak debil matematyczny.
Są ludzie mniej lub bardziej inteligentni, lub utalentowani, ale albo sie jest po prostu debilem, albo było się fatalnie uczonym matematyki.
Generalnie matematyka ( na pewnym poziomie ) jest bardzo zblizona do prawa ( tyle, ze zdecydowanie od niego łatwiejsza ). To nic innego jak wyciąganie logicznych wniosków na podstawie posiadanych informacji, tyle tylko, ze ilośc niezbędnych informacji, w porównaniu z prawem jest ułamkowa.
Utarło się stwierdzenie, ze matematyka jest trudna i ta plota podtrzymywana jest przez kolejne pokolenia, a nawet przekazywana dzieciom przez rodziców.
Przeciętny rodzic wydrze się jesli jego pociecha nie nauczyła się historii ( No tyle nie potrafileś zapamiętać ??!!! ), natomiast okaże dziwne zrozumienie , jesli dzieciątko przyniesie pałę z matmy ( no tak... matematyka, pewnie nasze maleństwo to humanista ).
Zaryzykuje stwierdzenie, ze kazdy, w miare inteligentny człowiek matematykę na poziomie licealnym jest w stanie wymyslić sam - potrzebne mu sa wyłącznie konkretne podstawy.
I odcięcie się od paniki jaka nieodłącznie kojarzy sie ze słowem "matematyka" zanim ktoś nawet do niej się dotknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:36, 08 Maj 2014    Temat postu:

Z czasów mojego LO, przypomniała mi się pewna ciekawa symetria jaka występowała między moim profilem mat-fiz a humanem. Koleżanki z humana absolutnie nie rozumiały matematyki i, uwaga, uczyły się konkretnych zadań na pamięć, licząc że na kartkówce będą te same lub chociaż podobne.
Ja z kolei, zupełnie nie rozumiałem tych "interpretacji" i uczyłem się na pamięć "co poeta miał na myśli" (z takich skryptów gdzie "Chłopi" mieścili się na dwóch stronach Blue_Light_Colorz_PDT_02 ). Na pamięć ryłem co poeta miał na myśli plus odpowiednie cytaty bo cytaty były u nas wysoko premiowane. Nie zrealizowałem niestety mojej mrocznej fantazji żeby pod tablicą poprosić polonistkę "To może mi Pani udowodni że ten sztywny od pięciuset lat koleś miał na myśli to a nie tamto ? Bo ja twierdzę że tamto i co teraz ? Wyrzuci mnie Pani ze szkoły czy duchy będziemy wywoływać ?".
Dobrą stroną tego wszystkiego jest to że do dzisiaj potrafię wyrecytować niektóre wierszyki:

"Powołał go Pan na słup,
Na słupie miał dom i grób"
Itd. itp.
Dużo ich znam na pamięć (przynajmniej jedną-dwie zwrotki) Angel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pochodzenie O-Ren Ishii dnia Czw 22:38, 08 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Pią 7:37, 09 Maj 2014    Temat postu:

Nudek, jestem dotknięta dyskalkulią, która w mojej rodzinie jest dziedziczna. Nikt nigdy mnie nie uprzedzał do tego przedmiotu, nikt nie straszył. Nie widzę cyfr, ich powiązania, nie mam wizji przestrzennej, nie rozumiem zależności oraz jak można połączyć cyfrę z literą Przechodziłam z klasy do klasy dzięki uczeniu się na pamięć wzorów i definicji. To nie jest niechlujstwo ani lenistwo co zgodnie potwierdzili moi korepetytorzy, którzy w trakcie zajęć cierpliwie (pod koniec już nie) czekali na moją odpowiedź lub jakikolwiek ruch długopisem na kartce. Naprowadzali przez liczmany, opowiastki , krojenie owoców,aż w końcu poddali się ciągnąc się za brodę lub podwijając wąsy. Jestem tępa w przedmiotach ścisłych i koniec kropka. Dzięki Bogu syn ma dobre noty i wszystko rozwiąże,ale potrzebuje dłuższego czasu niż inni.
On z kolei nie trawi j.polskiego ze względu na wymagane wypracowania, które u niego zmieściłyby się w dwóch linijkach. Woli konkret bez dodatkowego upiększania i filozofii co autor miał na myśli.
Powrót do góry
obserwator
wróg prefektury


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia 5

PostWysłany: Pią 8:03, 09 Maj 2014    Temat postu:

Seeni napisał:
Aj tam, aj tam.
Oczywiste jest, z perspektywy czasu, że tylko nasze szkoły( tzn te do których chodziliśmy) uczyły logicznego myślenia

ktoś kto tak twierdzi, tu akurat mogłby mieć rację
gdybyś chciała się za mną spotkać (obaj mieszkamy w trójmieście) to umożliwiłbym porównanie podręcznika do matematyki z liceum z lat 70-tych z dzisiejszymi.

Tamtejszy zakres logiki (coś koło jednej trzeciej podręcznika do III klasy) to po prostu mistrzostwo świata, podobnie jak sposób przedstawienia tej wiedzy.

Co jakiś czas przeglądam podręczniki do matmy, ze szczególnym uwzględnieniem logiki i o co zostało z tego do dzisiaj to nie wiem jak nazwać: nazwanie tego dziadostwem, ochłapem to za mało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez obserwator dnia Pią 8:04, 09 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:39, 09 Maj 2014    Temat postu:

Za człowieka wykształconego powinno uważać się od doktora wzwyż.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pią 9:10, 09 Maj 2014    Temat postu:

hachiko napisał:
Nudek, jestem dotknięta dyskalkulią, która w mojej rodzinie jest dziedziczna. Nikt nigdy mnie nie uprzedzał do tego przedmiotu, nikt nie straszył. Nie widzę cyfr, ich powiązania, nie mam wizji przestrzennej, nie rozumiem zależności oraz jak można połączyć cyfrę z literą

Jestem w stanie to zrozumieć, jak najbardziej. Nie miałam szczęścia do matematyków, dlatego nigdy nie polubiłam matematyki. Dziwnym trafem jakoś świetnie dawałam sobie radę. W liceum zbierały się u mnie na stancji przyszłe pielęgniarki, które miały podobną do Ciebie przypadłość (więc to się nazywa dyskalkulia? Think ) wkładałam im wiedzę matematyczną do głowy niemal łopatą. Skutecznie mnie przy tym odymiały, bo przy okrągłym stole byłam jedyną osobą niepalącą. Mieszkałam wtedy z dziewczyną, która nie była w stanie nauczyć się matematyki. Za nic. Nie tylko ona, a przecież miałyśmy tego samego nauczyciela. Myślę, że tym spotkaniom zawdzięczam przyswojenie sobie wszystkich wzorów, bo zupełnie nie miałam do tego pamięci. Właściwie do dziś nie znam biegle tabliczki mnożenia. Mam taką przypadłość, że muszę zrozumieć, albo chociaż do rymu musi być. Wtedy na maturze dostałam kartkę z zadaniami (było 5) i zaczęłam od najprostszych. Na ocenę pozytywną trzeba było zrobić przynajmniej 3. Szybko zrobiłam 3 zadania i zaczęłam pisać ściągi i przekazywać dalej, nakłaniana do tego niecnego czynu przez własną wychowawczynię. Potem z nudów zabrałam się za kolejne zadania. Zrobiłam czwarte i spojrzałam krytycznym wzrokiem na piąte. Pomyślałam: "nie, tego nie jestem w stanie zrobić", po czym doznałam iluminacji, zrobiłam piąte i skończył się czas. To była jedyna matura w historii szkoły, gdzie wszyscy zdali matematykę. Do dziś, gdy spotykam koleżankę z którą wtedy mieszkałam otwarcie mówi, że zdała dzięki mnie. Pomijając fakt, że w ogóle nie chciała iść na maturę, bo wtedy pielęgniarki nie musiały jej mieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 3 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin