Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"..zmieniamy się nad przepaścią.."
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:29, 08 Paź 2013    Temat postu:

Mati napisał:


I dlatego nie jestem pewna, czy całkiem zasadna jest teoria mówiąca o tym, że człowiek po 30-tce się nie zmienia, bo jest ‘za stary’.. co w nas się starzeje tak na dobrą sprawę, poza fizycznością oczywiście? Umysł? Czy stary człowiek nie ma już predyspozycji do nauki? Do oświecenia? Serce? Czy nie potrafiłby już się zakochać? Otworzyć na świat?


Bo to i nieprawda jest.
Uczymy się całe życie, przystosowujemy i zmieniamy.
Był taki moment w moim życiu (po wielkiej "przepaści"), że oglądając swoje zdjęcia myślałam o sobie jak o zupełnie obcej mi osobie i wiele lat mi zajęło by te osoby jakoś połączyć - lulkę sprzed i lulkę po.
Moja mentalność zaś, spojrzenie na wiele spraw zmieniło się diametralnie i nieodwracalnie.
Tymczasem znajomi - choćby ze szkoły do dzisiaj mówią, że się nic nie zmieniłam (i bynajmniej nie wygląd mam na myśli).
Dla ludzi te przemiany są niezauważalne bo stojąc nad przepaścią z reguły nie myśli się o tym by zmienić opcję polityczną, ogolić się na łyso czy przestać się spóźniać.
Zresztą - nawet gdy spektakularnie przemienimy się w aborygena to pod opaską z liści dla innych wciąż jesteśmy tacy sami.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
Gość





PostWysłany: Wto 11:09, 08 Paź 2013    Temat postu: Re: "..zmieniamy się nad przepaścią.."

flykiller napisał:
(...)
Nie. We wszystkich teoriach na temat potrzeb, bezpieczeństwo jest tą kategorią, która stoi niemalże u podstaw tych potrzeb. Ludzie nie umieją funkcjonować nad przepaścią, poza, może, jakimiś szczególnymi przypadkami. (...)


Zgadza się, ale czy to przypadkiem nie brak poczucia bezpieczeństwa stymuluje rozwój? poszukiwanie innych perspektyw? innych punktów widzenia i odniesień? właśnie po to, żeby do tego poczucia bezpieczeństwa dążyć?
Czy poczucie bezpieczeństwa nie jest tożsame ze swoistym 'marazmem'?
Bardzo prawdopodobne, że się mylę i że to, co piszę nie jest prawdą, ale tak mi się wydaje..
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 12:27, 08 Paź 2013    Temat postu:

Tak mi się wydaje, że jakkolwiek zmieniamy się przez całe życie, to zawsze wokół moralnego kręgosłupa. Bo jest w nas coś stałego, jakiś rdzeń, trzon niezmienny, osobowość (?). Możemy zmieniać partnerów, zawody, styl życia, ale zawsze brzydzimy się kłamstwem (o ile się brzydzimy), jesteśmy introwertyczni (jeśli jesteśmy), mamy kłopoty z podejmowaniem decyzji (jeśli mamy). Nawet gdy otoczenie postrzega nas inaczej, nawet gdy musimy przez jakiś czas grać, dostosowywać się (gdy sami kłamiemy i szalejemy do białego rana). Zmieniamy się. Gdy jesteśmy na krawędzi, po prostu zmieniamy się szybciej. A może tylko wracamy? Do siebie.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FRIDA
Gość





PostWysłany: Wto 14:23, 08 Paź 2013    Temat postu:

Często pod wpływem pewnych wydarzeń - niekoniecznie tych na krawędzi, czy na przepaści - ale ważnych i istotnych dla nas, w wyniku poznania nowych osób, możemy zmienić swoją dotychczasową mentalność w pewnych sferach, dziedzinach, możemy uświadomić sobie pewne sprawy, na które dotychczas byliśmy zamknięci, możemy także zrozumieć, że można myśleć zupełnie inaczej, a nasze dotychczasowe horyzonty - na dane kwestie były ograniczone. To jest rozwój naszej osoby, czasami może być błyskawiczny, ale nie jest to odrzucenie naszych fundamentów, naszych podstaw, naszego trzonu i kręgosłupa. Ludzie się rozwijają. A wszelkie wydarzenia drastyczne, nad przepaścią, mogą im ten rozwój bardzo przyśpieszyć.
Powrót do góry
FRIDA
Gość





PostWysłany: Wto 14:35, 08 Paź 2013    Temat postu:

Rozwój, dojrzewanie pod wpływem bodzców, jakie niosą nam ze sobą doświadczenia życiowe - są oczywiste i nieuniknione, bo życie rozwija nas każdego dnia. Ale nie mają nic wspólnego z taką zmianą o jakiej pisała/zakładała Mati w poście założycielskim - czyli na poziomie - ''piwnicy i fundamentów'' - danego człowieka. Dwie grupy osób, piszą w tym temacie - o zupełnie czym innym.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 14:38, 08 Paź 2013    Temat postu:

FRIDA napisał:
Dwie grupy osób, piszą w tym temacie - o zupełnie czym innym.

Też mam takie wrażenie. Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:15, 08 Paź 2013    Temat postu:

FRIDA napisał:
Rozwój, dojrzewanie pod wpływem bodzców, jakie niosą nam ze sobą doświadczenia życiowe - są oczywiste i nieuniknione, bo życie rozwija nas każdego dnia. Ale nie mają nic wspólnego z taką zmianą o jakiej pisała/zakładała Mati w poście założycielskim - czyli na poziomie - ''piwnicy i fundamentów'' ....


Ależ ja cały czas piszę o piwnicy i fundamentach, a nie żadnym tam rozwoju.
Kolega stanął nad przepaścią bo go żona zdradziła, a następnie porzuciła.
Facet z sympatycznego skądinąd pantoflarza zmienił się w potwora z premedytacją łamiącego kobiece serca.
Bawi go to, cieszy - tia, zemsta na całym znienawidzonym rodzie kobiecym.
To to jest rozwój?
No jakiś tam na pewno, tyle, że mnie rozwój kojarzy się jednak z czymś pozytywnym.
Ci, którzy o tym nie wiedzą nadal postrzegają go jako potulnego, punktualnego, sympatycznego faceta.
Mnie po owej przepaści zmienił się światopogląd - przestałam wierzyć w Boga definitywnie i raz na zawsze.
To to nie jest piwnica?
A pozornie jestem taka sama - wesoła, sympatyczna, roztrzepana.

Inna sprawa, że może Mati miała co innego na myśli.


Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:28, 08 Paź 2013    Temat postu:

Zresztą - zmiana swojego życia - w postaci wyjechania na dziką wieś by hodować kury gdy wcześniej było się zacnym lekarzem na stanowisku też jest dla mnie przemianą fundamentalną i jakby kompletnym przewartościowaniem.
Nie twierdzę przy tym, że na gorsze.

Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FRIDA
Gość





PostWysłany: Wto 15:32, 08 Paź 2013    Temat postu:

Powiedzmy, że jest cała masa ludzi, którzy pod wpływem niespodziewanych ciężkich wydarzeń i tak ostatecznie zachowają niezmienność, stałość - światopoglądową, mentalną, co do postrzegania wartości, co do zachowan. Chociaż początkowo, kiedy uderzenie było świeże, zakładali, że teraz będzie inaczej, że się zmienią, poprawią relacje z najbliższymi, itp. Znam przykład odwrotny, kiedy zagorzała ateistka po tragicznej śmierci swojego męża, zaczęła chodzić do kościoła, chodzić do spowiedzi i deklarować wiarę. Wytrzymała rok. Kiedy emocje i większy ból opadł, wróciła do tego sprzed. Znowu zagorzała ateistka, bo ten ateizm wypływa po prostu z niej, ona jest do niego przekonana, a tamto to jakaś chwila słabości. Ale oczywiście ja nie neguję tego, że mogłoby być inaczej, zresztą nigdy nie neguje indywidualnych przypadków / właściwie, cieszę się, kiedy są/ Angel
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:44, 08 Paź 2013    Temat postu:

Wszyscy jesteśmy indywidualnymi przypadkami i dopóki żyjemy nie jesteśmy w stanie przewidzieć co i kiedy te nasze fundamenty może zmienić.
Owszem - rozwój i doświadczenie przygotowuje nas na te zmiany bo widzimy, obserwujemy, wybieramy dla siebie to co najlepsze.
Jednak jedno wiem na pewno - nadal siebie nie znam i choć moje fundamenty są naprawdę solidne to nie mam żadnych podstaw by sądzić, że kiedyś znowu nie runą.


Uciekam Frido prasować firanki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FRIDA
Gość





PostWysłany: Wto 15:48, 08 Paź 2013    Temat postu:

lulka napisał:
Zresztą - zmiana swojego życia - w postaci wyjechania na dziką wieś by hodować kury gdy wcześniej było się zacnym lekarzem na stanowisku też jest dla mnie przemianą fundamentalną i jakby kompletnym przewartościowaniem.
Nie twierdzę przy tym, że na gorsze.

Think


Uważam, że nie jest to żadna przemiana fundamentalna. Ktoś po prostu ma w sobie tendencję, być może dotychczas ukrytą - do zmian w trybie życia. Umiejętność szybkich, błyskawicznych zmian w swoim życiu, umiejętność zmiany miejsca zamieszkania, pobytu, trybu życia z wielkomiejskiego na wiejski. Ci ludzie niekoniecznie dokonali przewartościowań w swoim wnętrzu, bo jeśli ktoś przez 30 lat był lekarzem w Wawce, to on się zrealizował, spełnił zawodowo, może i zrobił niebotyczną karierę. Teraz może spokojnie osiąść na wsi, gdzie ma spokój od hałasu wielkiego miasta, od zgiełku, a i z tego miejsca może leczyć ludzi, i tam będą pacjenci, potrzebujący lekarza. To jest Twoja opinia, Lulko, że ci ludzie dokonali przewartościowań, a niekoniecznie tak jest.
Przykład z mojego podwórka w ostatnich dniach jest bardzo podobny. Pan z marmurowych wnętrz, z pięknych gabinetów, przenosi się na wieś hodować konie. Ale on żadnych przewartościowań nie zrobił, on się już spełnił, zrealizował - w tym co robił do tej pory. Pan jest grubo po 60-tce, chce spokojnej wsi. Nie będzie wykonywał dotychczasowego zawodu na wsi, teraz - zgodnie z potrzebą wewnętrzną - będzie hodował konie.
Owszem, przenoszą się także młodzi ludzie - w wiejskie klimaty, mają ku temu indywidualne powody, zresztą jeśli chodzi o pisarzy - wena twórcza na wsi może być lepsza, mogą być bardziej twórczy / to dotyczy artystów różnej maści/. Najzwyczajniej są ludzie, którzy mają w sobie od zawsze tendencje do zmian, zakodowaną mobilność, nie widzą problemu w zmianie miejsca zamieszkania, w zmianie miasta, a nawet wykonywanego zajęcia. Dla innych - to nie lada problem i kłopot. Ale to nie są zmiany fundamentalne Not talking


Ostatnio zmieniony przez FRIDA dnia Wto 15:59, 08 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 15:53, 08 Paź 2013    Temat postu:

Eee.... nie zmieniamy się raczej, tylko zwyczajnie uświadamiamy sobie (z siłą wodospadu), co jest dla nas w życiu najistotniejsze. Bez sytuacji zagrożenia życia niby to wiemy, mamy z "tyłu głowy", ale w feworze codziennych obowiązków, gdzieś nam to ucieka.
Myślę, że życie na skraju przepaści nieustannie, nie jest najlepszym pomysłem. To własnie constans zabija w nas świadomość istoty życia. W sumie bez znaczenia, czy ten constans to prozaiczna rzeczywistość, czy życie na skraju. Jak jest tak samo - nie zmuszamy się do spojrzenia z perspektywy.
Postulowałabym natomiast żyć, w taki sposób, jakby każdy dzień miałby być tym ostatnim.
Bo jak się dobrze zastanowić, mając taką perspektywę, wbrew poczatkowym deklaracjom, nie lecielibyśmy w pierszej kolejności, żeby wygarnac szefowi, nie uprawiali dzikego seksu ani nie sprzeniewierzali oszędności, tylko spędzalibyśmy ten czas z tymi, których kochamy.
Prawdopodobnie to banał Think , ale z wszystkich ważnych rzeczy w życiu najważniejszy jest ten drugi, bliski Ci człowiek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
Gość





PostWysłany: Wto 17:02, 08 Paź 2013    Temat postu:

Ponieważ spotkały się skrajne opinie, pozwoliłam sobie na próbę połączenia ich jakoś i wyszło na to, że po przeczytaniu Waszych wszystkich postów zarysował mi się taki oto obraz:

człowiek to zbiór cech tych genetycznych (kolor oczu, włosów, budowa ciała.. i zestaw cech osobniczych, które nabierają kształtu i wyrazu poprzez środowisko- szerokopojęte, w jakim wzrastamy, ale i zestaw cech również osobniczych, które z powodu ograniczeń narzuconych przez środowisko nie miały szansy ujrzeć światła dziennego – innymi słowy człowiek ma kilka twarzy – te widoczne na zewnątrz i te, których sami sobie nawet nie uświadomiliśmy,). To jakimi jesteśmy w danym momencie jest zobrazowane w hierarchii wartości jakim hołdujemy. Ale, zdarza się, że na pewnym etapie życia przytrafia nam się coś, co powoduje, że nagle dostajemy olśnienia i na wierzch zaczynają wychodzić te nasze ukryte dotąd oblicza, które to mają wpływa na fundamentalna zmianę naszego życia i podejścia do niego, a co za tym idzie na przewartościowanie pewnych rzeczy. I tak np. biorąc na widelec takiego bandytę. Do tej pory żył trybem i kierował się wartościami, które w jakimś sensie takiego bandytę z niego uczyniły, ale na skutek nazwijmy to ‘przepaści’ nad jaką się znalazł wylazła na wierzch ta twarz, która spowodowała, że z bandyty stał się księdzem. W związku z tym być może faktycznie on się nie z gruntu zmienił (choć środowisko i ludzie powiedzą ‘ten to się zmienił’), on tylko w sprzyjających okolicznościach dał dojść do głosu swojej drugiej twarzy, ale predyspozycje do bycia zarówno bandytą, jak i księdzem miał w sobie od zawsze. Oczywiście temu wszystkiemu pomagają i to wzbogacają doświadczenia o których tu była mowa.. Tak, jak ten biznesman, który nagle stał się np. ornitologiem.. Miał w sobie dwie ‘natury’ – brylującego, towarzyskiego, przedsiębiorcy, ale też i wycofanego, cichego i spokojnego miłośnika przyrody.. może ma ich też więcej i może kiedyś stanie znowu na krawędzi i fundamentalnie zmieni swoje życie stając się np. malarzem.. Czyli wygląda na to, że każdy człowiek jest trochę, jak otwarta księga, której niektóre rozdziały się posklejały w danych warunkach, a każda twarz to osobny zestaw cech i sposobu życia.
Dlatego odkrycie naszej nowej - starej twarzy jest dla nas fundamentalną zmianą..
Powrót do góry
flykiller
Gość





PostWysłany: Wto 18:39, 08 Paź 2013    Temat postu:

Mati napisał:

No a to, o czym napisała Lulka i Anmario.. przecież nie da się tak ot zmienić trybu życia i wywrócić styl do góry nogami. Nie da się wstać sobie rano i przy kawce stwierdzić, że zaczynam nowe życie. Musi zajść jakaś głęboka zmiana w sposobie myślenia, odczuwania.. Jeśli np. taki businessman nagle zaszywa się na wsi, rezygnując z blichtru miejskich elit i bycia w towarzystwie, to nie dzieje się przez przypadek.

Moim zdaniem, jak najbardziej się da i jest to, głównie, kwestia możliwości. Gdybym miała możliwości (sprecyzujmy - finansowe), natychmiast rzuciłabym miasto, by hodować eko-warzywka w swoim własnym ogrodzie, w swoim własnym domu, na swoim własnym kawałku pola i z pewnością nie towarzyszyłaby temu jakaś głęboka, wewnętrzna przemiana oprócz tej wynikającej z "okoliczności natury" (mniej stresu, zgiełku, inne tempo życia, itd.). Nie mówmy o rozdaniu majątku biednym i szukaniu wolności z plecakiem na ramieniu, tylko o zamianie jednego komfortu na drugi. Dla mnie taka przemiana to żadna przemiana, tylko stopniowe dojrzewanie do zmian, ale pewnie, jak już zostało napisane, mówimy o zupełnie różnych sprawach.

Mati napisał:

Zgadza się, ale czy to przypadkiem nie brak poczucia bezpieczeństwa stymuluje rozwój? poszukiwanie innych perspektyw? innych punktów widzenia i odniesień? właśnie po to, żeby do tego poczucia bezpieczeństwa dążyć?
Czy poczucie bezpieczeństwa nie jest tożsame ze swoistym 'marazmem'?
Bardzo prawdopodobne, że się mylę i że to, co piszę nie jest prawdą, ale tak mi się wydaje..

Nie utożsamiałabym poczucia bezpieczeństwa z marazmem, tylko ze stabilizacją i komfortem psychicznym stwarzającymi optymalne warunki, właśnie, do rozwoju osobistego. Na pewno są ludzie wydajni i kreatywni w atmosferze destabilizacji, ale albo szybko się spalają, albo stanowią mniejszość. Wydaje mi się, że ten (nieszczęsny) przeciętny Kowalski najlepiej czuje się i rozwija w klimacie przeciętności i bezpieczeństwa.

Mati napisał:
Ale, zdarza się, że na pewnym etapie życia przytrafia nam się coś, co powoduje, że nagle dostajemy olśnienia i na wierzch zaczynają wychodzić te nasze ukryte dotąd oblicza, które to mają wpływa na fundamentalna zmianę naszego życia i podejścia do niego, a co za tym idzie na przewartościowanie pewnych rzeczy.

O czymś takim myślałam w pierwszym poście. Tylko ja, właśnie, nie bardzo wierzę w te "olśnienia". Tzn., sądzę, że się przytrafiają, ale nielicznym i to, że np. prezes banku po zawale postanawia przewartościować swoje życie i zaszyć się w głuszy, to nie jest dla mnie "ten" poziom olśnienia. Zmiana na pewno, ogromna, diametralna, ale czy dogłębna? Czy to jest nowy człowiek, czy "mężczyzna po przejściach"?

A tak na marginesie - czy Wy byście chcieli doznać takiego olśnienia? Rozstać się ze sobą definitywnie, czy tam, przeredagować się od podstaw?
Powrót do góry
ws
maszynista z Melbourne


Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 2151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 127 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:31, 08 Paź 2013    Temat postu:

tak po kolei
wg mojej wiedzy, zmieniamy się w tym sensie, ze zmienia się nasz poziom świadomości , świadomości siebie i co za tym idzie, swiadomosci otaczajacego nas swiata
taka zmiana jest zwykle trwala, poniewaz jak sie cos wie, to nie da sie tak funkcjonowac jak gdyby sie nie wiedzialo,
podejrzewam, ze doswiadczenia negatywne maja na nas wiekszy wplyw niz pozytywne, tzn mocniej utrwalaja sie w nas zmiany wywolane nimi, tak przypuszczam
wiem tez, ze wszystko co sie wydarza, sluzy rozwojowi, i tak dlugo sie wydarza, znow i znow, poki sie nie nauczymy, dopiero wtey pojdziemy dalej
mamy tez taki mechanizm, ze przyzwyczajamy sie, adaptujemy do nowych okolicznosci, gdy sa negatywne, przekraczamy kolejne granice i coraz trudniej o takie dno, ktore by nami wstrzasnelo, bywa to przeklenstwem, a bywa tez mechanizmem obronnym
zwykle kiedy znow wracamy na stare koleiny, mamy dosc silne juz mechanizmy ostrzegawcze i w zaleznosci od tematu oraz nas samych, odwagi, uczciwosci, dosc szybko reagujemy
wiedza to duza rzecz, ale dosc czesto sabotujemy mozliwosc wlasnego rozwoju, bo wg mnie nie jestesmy gotowi na zmiany jakie bez watpienia ze soba niesie owa wiedza,
innymi slowy, zgadzam sie z opinia, ze ludzie zyja tak jak sa w stanie w danych okolicznosciach


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:39, 08 Paź 2013    Temat postu:

tam się zmieniamy...
ludzie po zawale do palenia wracają .....


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:45, 08 Paź 2013    Temat postu:

flykiller napisał:


A tak na marginesie - czy Wy byście chcieli doznać takiego olśnienia? Rozstać się ze sobą definitywnie, czy tam, przeredagować się od podstaw?


Rozstać się ze sobą definitywnie to chyba bym nie chciała.
Nie chciałabym też żyć na krawędzi, ale nie da się ukryć, że lubię zmiany.
Tkwienie wciąż w jednym miejscu (praca, miejsce itd) powoduje, ze wcale nie czuje się bezpiecznie, a wprost przeciwnie - czuję się znudzona, czuję, że nie bardzo wiem po co żyć itd.
Zmiana pozwala mi odkrywać w sobie jakieś tam jeszcze możliwości, a to mi daje satysfakcję.
Chyba jestem niespokojnym duchem - to ściąga na mnie wiele dobrych rzeczy, ale i złych bo przecież nie zawsze wszystko się udaje, nie zawsze kończy się tak jakbym chciała.

Ps. Tak naprawdę zgadzam się z Fridą jak i z tym co napisała Ws.
Używamy tylko różnych określeń, inny ciężar gatunkowy mają dla nas te same rzeczy...Jakoś tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ws
maszynista z Melbourne


Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 2151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 127 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:47, 08 Paź 2013    Temat postu:

a bo nie zmieniamy sie w kogos innego, tylko jak mamy szczescie, jak dostajemy szanse, to czasem mozemy dotrzec do nieznach sobie wczesniej obszarow, jak zdradzony maz, co sie przemienil w lamacza serc, okrutnika , mial to zawsze, ale musiala sie wydarzyc przepasc, by mogl po to siegnac, teraz wiedzac ma wybor, a to jest nie do przecenienia

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ws
maszynista z Melbourne


Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 2151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 127 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:50, 08 Paź 2013    Temat postu:

chcialabym olsnien doswiadczac jak najwiecej, nie mniej nie lacze tego z rozstawaniem sie ze soba, ale z laczeniem sie ze soba

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
Gość





PostWysłany: Wto 22:02, 08 Paź 2013    Temat postu:

nudziarz napisał:
tam się zmieniamy...
ludzie po zawale do palenia wracają .....


a widzisz... moja ś.p Babcia rzuciła palenie po tym, jak wylądowała w szpitalu.. Przytyła i wedle Dziadka wyglądała 'jak potwór', ale nigdy do palenia nie wróciła.. Po wyjściu ze szpitala przeżyła już tylko ślub mojej kuzynki.. bez papierosa..

flykiller napisał:
(...)

A tak na marginesie - czy Wy byście chcieli doznać takiego olśnienia? Rozstać się ze sobą definitywnie, czy tam, przeredagować się od podstaw?


http://www.youtube.com/watch?v=C5sSzoF9T0w

chciałabym.. chciałabym odkryć te swoje twarze, o których wiem że są i wiem, że są lepsze od tej którą mam teraz..
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin