Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

mobbing
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:21, 05 Lis 2016    Temat postu:

Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:
Ja poważnie mówię - wtf ??

U mnie za ostatnie 3 lata - dyrektor wywalił kopyta (lat 39), koleś dostał padaczki (lat 41) - diagnoza - na tle nerwowym, drugi poszedł w piątek do domu, w poniedziałek napisał że chory (uznałem że zapił Blue_Light_Colorz_PDT_02 ), w kolejny poniedziałek - nerwica i depresja (diagnoza lekarska, wypis ze szpitala - zero ściemy). Także pytam - wtf ? Ja mam latek 38 i zaczyna mnie to martwić jak się kończą kolesie ok 40-tki...

(no chyba że to ja mobbinguję i harrasuję i to wszystko moja wina Blue_Light_Colorz_PDT_02 )

Nie wiem czy Twoja wina...
Napiszę tak : życie zacina się po 40
A poważnie, tępo życia, sporo obowiązków, którym chcemy sprawdzać, coraz wyższe normy i wymagania, chcemy posiadać więcej, chcemy czemuś sprostać, coś osiągnąć itp...
Często brak alternatywy, odskoczni. Nagromadzenie stresu, złe zrządzanie nim, brak odreagowania...
Co radzą terapeuci : sport, znalezienie hobby, świeże powietrze, momenty wyciszenia, umiejętność wypoczywania oraz ukierunkowania stresu. Mądra jestem, bo byłam na szkoleniu
Często dopada mnie frustracja w pracy. Pracuję na dwóch etatach a płacą za pół. I jeszcze "beznadziejna przełożona bezpośrednia, matka przełożona", która czepia się mimo elastycznego czasu pracy, czasu przyjścia (nie chodzi o długość czasu pracy, ale o sam moment przyjścia ) i nazywa to dyscypliną czasu pracy... Mniejsza o to...
I dlatego zaczęłam chodzić w miarę regularnie na gimnastykę, znalazłam sobie hobby, czytam, oglądam filmy i programy o zwierzętach typu słodkie dzieciństwo albo salon sukien ślubnych , tudzież jakiś program naukowy. To mnie odpręża. Gdybym miała kasę - kupowałabym jeszcze buty i prezenty innym. Oczywiście buty dla siebie...
Trzeba jakoś odpuszczać sobie.
Terapeuta nawet radził aby robić sobie nierozsądne prezenty sobie, nawet takie na które nas nie stać... Po prostu szukać wytchnienia i przyjemności. Każdego uspokaja coś innego, np. Ciebie jazda na rowerze, innych majsterkowanie, pisanie na forum z zupełnie obcymi osobami, spacerowanie itp...
Wiem co to nerwica, padaczka i depresja. Wcale bym tego gówna nie chciała, samo sie przyplątało. Na początku byłam wściekła : dlaczego ja, dlaczego mi, nie chcę tego... Teraz nie pozostaje mi nic jak sobie z tym radzić. Na razie jakoś idzie. Szukam sposobów. Sporo czytałam. Nie ma jednego dobrego sposobu. Każdy musi opracować swój, bo jesteśmy rózni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Sob 15:22, 05 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:32, 05 Lis 2016    Temat postu:

rosegreta napisał:

Nie wiem czy Twoja wina...
Napiszę tak : życie zacina się po 40
A poważnie, tępo życia, sporo obowiązków, którym chcemy sprawdzać, coraz wyższe normy i wymagania, chcemy posiadać więcej, chcemy czemuś sprostać, coś osiągnąć itp...
Często brak alternatywy, odskoczni. Nagromadzenie stresu, złe zrządzanie nim, brak odreagowania...
Co radzą terapeuci : sport, znalezienie hobby, świeże powietrze, momenty wyciszenia, umiejętność wypoczywania oraz ukierunkowania stresu. Mądra jestem, bo byłam na szkoleniu
Często dopada mnie frustracja w pracy. Pracuję na dwóch etatach a płacą za pół. I jeszcze "beznadziejna przełożona bezpośrednia, matka przełożona", która czepia się mimo elastycznego czasu pracy, czasu przyjścia (nie chodzi o długość czasu pracy, ale o sam moment przyjścia ) i nazywa to dyscypliną czasu pracy... Mniejsza o to...
I dlatego zaczęłam chodzić w miarę regularnie na gimnastykę, znalazłam sobie hobby, czytam, oglądam filmy i programy o zwierzętach typu słodkie dzieciństwo albo salon sukien ślubnych , tudzież jakiś program naukowy. To mnie odpręża. Gdybym miała kasę - kupowałabym jeszcze buty i prezenty innym. Oczywiście buty dla siebie...
Trzeba jakoś odpuszczać sobie.
Terapeuta nawet radził aby robić sobie nierozsądne prezenty sobie, nawet takie na które nas nie stać... Po prostu szukać wytchnienia i przyjemności. Każdego uspokaja coś innego, np. Ciebie jazda na rowerze, innych majsterkowanie, pisanie na forum z zupełnie obcymi osobami, spacerowanie itp...
Wiem co to nerwica, padaczka i depresja. Wcale bym tego gówna nie chciała, samo sie przyplątało. Na początku byłam wściekła : dlaczego ja, dlaczego mi, nie chcę tego... Teraz nie pozostaje mi nic jak sobie z tym radzić. Na razie jakoś idzie. Szukam sposobów. Sporo czytałam. Nie ma jednego dobrego sposobu. Każdy musi opracować swój, bo jesteśmy rózni.


Kto i jak decyduje kiedy i jak odpuścić ? Ja poważnie mam zagwozdkę czy jestem na kursie i ścieżce. Widzę codziennie jak kolesie 40-tki wypadają z kolein i myślę kto następny - czy będę to ja. Przyszła do mnie żona tego odjebanego i mówi że nie może się gościu denerwować. Więc zapytałem ją uprzejmie - czego oczekuje ? Teraz myślę że to w chuj ważne pytanie - czego oczekujemy. Ja nic nie mogę zmienić w pracy tego gościa chyba że go zdegraduję - to go ucieszy ? Jaki jest powrót to dla niego ? Odpowiedź w tyle czaszki - nie ma. Może florystka byłaby opcją ale akurat nie w tej branży jesteśmy. I tak widzę to dzień po dniu - łamią się autorytety, łamią się charaktery a 1 koleś w ogóle sobie zszedł - cecha wspólna to wiek.
No i tu przychodzi moment żeby popatrzeć w lustro. Marzenia mówisz ? Nie mam - miałem zajawkę na motorsport. Zrobiłem to co było właściwe - kupiłem mieszkania i już nigdy nie zrealizuję tego co chciałem. Alfa perro robi to co jest słuszne i właściwe.

ps
rower jest fajny
nakurwiasz 3 godziny po lesie to się możesz zastanowić nad tym i owym Blue_Light_Colorz_PDT_02

ps 2
wszystkim odwala po 40 czy tylko części populacji ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pochodzenie O-Ren Ishii dnia Sob 16:33, 05 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Sob 16:39, 05 Lis 2016    Temat postu:

Coś jest złego w powietrzu, w tempie życia, w nas. Mój formalnie stomatolog a praktycznie lekarz od wszystkiego polecił mi książkę: Zespół psychologiczno-jelitowy GAPS, dr Natashy Campbell-McBride. Zamówiłam i czytam, jednak z wrodzonym sobie sceptycyzmem. Autorka jest neurologiem i dietetykiem. Wyleczyła swoje dziecko z autyzmu. Co ważne, nie namawia do przerwania terapii, nie lekceważy badań naukowych. Twierdzi jedynie, że wszystkie choroby, a zwłaszcza psychiczne zaczynają się w jelitach. Jako typowy jelitowiec muszę przyznać, że, cholera, ma rację. Polecam.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kewa dnia Sob 16:40, 05 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:39, 05 Lis 2016    Temat postu:

Nie wiem czy wszystkim... może tylko tym mniej odpornym...
Takie pytania należałoby zadawać fachowcom.
Czasem chciałabym być nieczułą francą. Co to nic nie będzie ją ruszać i nic nie będzie dostrzegać prócz własnego nosa...
Nie wiem, wiem, że jak mam sporo emocji to po prostu biegnę przed siebie...
I wcale bym nie chciała mieć tego modnego wg niektórych główna, ale ma się takie tendencje i już...
Poza tym, jesteśmy zaprogramowani na 40 lat życia, a obecnie żyjemy na kredyt, więc cóż się dziwić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:42, 05 Lis 2016    Temat postu:

Kewa napisał:
Coś jest złego w powietrzu, w tempie życia, w nas. Mój formalnie stomatolog a praktycznie lekarz od wszystkiego polecił mi książkę: Zespół psychologiczno-jelitowy GAPS, dr Natashy Campbell-McBride. Zamówiłam jednak z wrodzonym sobie sceptycyzmem i czytam. Autorka jest neurologiem i dietetykiem. Wyleczyła swoje dziecko z autyzmu. Co ważne, nie namawia do przerwania terapii, nie lekceważy badań naukowych. Twierdzi jedynie, że wszystkie choroby, a zwłaszcza psychiczne zaczynają się w jelitach. Jako typowy jelitowiec muszę przyznać, że, cholera, ma rację. Polecam.

Kewa masz rację, nawet zmieniłam dietę, prawie nie jadam mięsa.
A dieta jest bardzo ważna przy autyzmie.
Ostatnio u mnie w pracy jest modna dieta dr Dąbrowskiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 16:48, 05 Lis 2016    Temat postu:

Wyścig szczurów....

Zastosujcie dietę paleo, czyni cuda. W pelicie w nikt nie dożywał 40-stki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:10, 05 Lis 2016    Temat postu:

Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:
Ja poważnie mówię - wtf ??

U mnie za ostatnie 3 lata - dyrektor wywalił kopyta (lat 39), koleś dostał padaczki (lat 41) - diagnoza - na tle nerwowym, drugi poszedł w piątek do domu, w poniedziałek napisał że chory (uznałem że zapił Blue_Light_Colorz_PDT_02 ), w kolejny poniedziałek - nerwica i depresja (diagnoza lekarska, wypis ze szpitala - zero ściemy). Także pytam - wtf ? Ja mam latek 38 i zaczyna mnie to martwić jak się kończą kolesie ok 40-tki...

(no chyba że to ja mobbinguję i harrasuję i to wszystko moja wina Blue_Light_Colorz_PDT_02 )


a może to selekcja naturalna? przetrwają tylko najsilniejsze osobniki, z silną psychiką. słabą masz psychikę, nie wytrzymujesz, odpadasz. choroby cywilizacyjne, wynikające z długotrwałego stresu, są chorobami naszych czasów. kiedyś facet nie miał takiego parcia, jak wychodził z maczugą z jaskini. ale dopadały go choroby ciała. czasy się zmieniły i teraz ludzi dopadają choroby duszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 21:56, 05 Lis 2016    Temat postu:

Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:

ps 2
wszystkim odwala po 40 czy tylko części populacji ?

mnie to się raczej z wiekiem nasilają różne niekorzystne uwarunkowania psychiczne Angel
podlegając nieustannym presjom typu: jedz to, nie jedz tamtego, ruszaj się, ćwicz, relaksuj, słuchaj muzyki, odpręż się, znajdź swoją oazę, oddaj się swojemu hobby, ciesz się z rzeczy małych, spaceruj po powietrzu, znajdź czas dla siebie, słuchaj ludzi, polub ludzi, pokochaj siebie, bądź uważna, bądź świadoma, słuchaj siebie, uwierz w siebie, bądź dla siebie dobra, otwórz swój umysł, otwórz swoje serce, zwolnij, itp. itd., wzbiera we mnie fala mdłości i frustracji, nic więcej.
Powrót do góry
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:16, 05 Lis 2016    Temat postu:

Może i Cię Anima frustrują te sposoby ale działają
I trzeba szukać, tego konkretnego, który jest nasz, który działa na nas.
Nie dzielę się z Wami swoim doświadczeniem dla współczucia jak tu jedna forowiczka mi insynuuje, a dlatego, że może komuś coś się przypada...
Mnie czasem czyjeś doświadczenia pomagają, podzielenie się nimi.
Współczucie mam w dupie, pragmatyczna jestem z natury.
Pamiętam sytuację ze szpitala po urodzeniu Miśki. Wtedy nie wiedziałam czy śnię, czy to koszmar, film czy prawdziwe życie. Taka maligna.
Przysłali mi panią psycholog. Pewnie dlatego, że odmawiałam brania leków. Wkurzali mnie strasznie, bo mnie w ogole nie słuchali. Pani psycholog, młode dziewczę usiadła przede mną na krzesle. Siedziałam na łóżku, w pozycji tureckiej, myśląc o tym kiedy się obudzę. Ona do mnie : mogło być gorzej. Spojrzałam na nią i powiedziałam : mogło byc lepiej. Pani wyszła, bo rozmowa nam sie nie kleiła. Nie miałam ochotę na rozmowę z nią. Ludzie robią dobre lub złe wrażenie. Ona zrobiła na mnie złe.
Z całego personelu tylko jeden lekarz wydał mi sie normalny. Przyszedł do mnie, usiadł przy mnie na łóżku, przytulił mnie i spytał się czy już postawiono Miśce diagnozę.
Reszta to gnojki i szkoda o nich pisać. Był np taki, który nie czytał kart pacjentów. Wpada do mnie i pyta : mama a gdzie dziecko...
Powiedziałam krótko : proszę wyjść. Przeprosił później, ale wtopę zaliczył...
Miało być o sposobach, tzn. chciałam bronić tych frustrujących, mdłych rad.
Trafiłam na fajnego (nie lubię tego słowa, ale brakuje mi innego określenia w tym momencie) terapeutę-psychologa. Zdziwił mnie, bo nie było durnych testów i głupich pytań. Był niepozorny, drobny człowiek...
A jednak, ma poczucie humoru tzn. moje rozumie... chyba
I wcale nie muszę sie otwierać, ani tym bardziej szukać przyczyny. Ot, po prostu wymienia sposoby a ja testuję na sobie. I działają.
Cały pic polega na tym, że odwracasz swoją uwagę od rzeczy które akurat ciążą. Mam atak duszności, gorąca, klaustrofobii wyobrażam sobie przestrzeń, cała pokrytą lądem i lodowaty wiatr... I czuję chłód, powaga. Nie wiem jak to działa. Po prostu przekierowywuję swoje myśli... Nie poddaję się tym niepożądanym w danym momencie.
Koleżance, której robi się słabo w marketach przy kasie, nie dlatego, ze wysoki rachunek, po prostu stoi w kolejce, poradził aby spróbowała liczyć gumy np. Podobno jej pomaga. Moja dentystka kazała mi kiedyś liczyć oświetlenie w jej gabinecie przy zabiegu...
Ot, banały ale leczą.
Cierpiałam na bezsenność. Włączam muzykę, takie plumkanie i zasypiam. Zasnąc też pomaga książka.
Zaczęłam tez oglądać programy typu "słodkie dzieciństwo" lub salon sukien ślubnych. W życiu sie o to nie podejrzewałam, ale to sa pozytywne programy, takie slodkie i wszyscy tam szczęśliwi i mnie też to tak nastraja.
Podobno pomagają też kabarety lub czytanie dowcipów...
Ma być śmiech, sporo śmiechu.... Kurcze ja jestem smutnym człowiekiem, lubię sobie pobiadolić i popłakać, a tu...
No cóż, mózgu mi nie wymienią.
Choć super wygląda w tych wszystkich rezonansach, tomografach i zapisach fal... Powaga
Ostatnio staram się nie znienawidzić mojej przełożonej bezpośrednio...
Nie chcę złych emocji... I nie chcę tabletek... Mają się ze mną na tym świecie...
Dobrej nocy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Sob 23:18, 05 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:11, 06 Lis 2016    Temat postu:

urzekła mnie twoja historia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:01, 06 Lis 2016    Temat postu:

animavilis napisał:
Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:

ps 2
wszystkim odwala po 40 czy tylko części populacji ?

mnie to się raczej z wiekiem nasilają różne niekorzystne uwarunkowania psychiczne Angel
podlegając nieustannym presjom typu: jedz to, nie jedz tamtego, ruszaj się, ćwicz, relaksuj, słuchaj muzyki, odpręż się, znajdź swoją oazę, oddaj się swojemu hobby, ciesz się z rzeczy małych, spaceruj po powietrzu, znajdź czas dla siebie, słuchaj ludzi, polub ludzi, pokochaj siebie, bądź uważna, bądź świadoma, słuchaj siebie, uwierz w siebie, bądź dla siebie dobra, otwórz swój umysł, otwórz swoje serce, zwolnij, itp. itd., wzbiera we mnie fala mdłości i frustracji, nic więcej.


zdrowy rozsądek, a Tobie przecież tego nie brakuje.
nie ma sensu przestrzegać tych wszytskich presji, czy słuchać rad wszystko najlepiej wiedzących pensjonariuszek, tylko siebie. sama wiesz, co jest dla Ciebie dobre, co lubisz. żyjesz ze sobą ileś tam lat - wystarczająco dużo, by się poznać.
nie wiem, skąd się to wzięło, że 40 to jakaś magiczna liczba, wiek, gdzie niezbędne są zmiany, najlepiej zasadnicze. czy to poczucie utraconej młodości? ale przecież nikt nikomu nie broni czuć się młodym - wiek, to stan umysłu, jak ktoś tu napisał. a może stoi za tym arytmetyka - przy optymistycznym założeniu dożycia 80-tki, 40 lat to połowa. a kto z nas nie wie, jak długo będzie żył? jego połówka może być w każdej chwili od momentu narodzin. a może to czas pewnych podsumowań i dokonywania bilansów życiowych? co mam, kim jestem, podliczanie wszytskich straconych i wykorzstanych szans, możliwości. w tym wypadku ważne jest tylko jedno pytanie: czy jestem szczęśliwy? jeśli tak, to po co zmieniać, jeśli nie, to co mogę zmienić. i zawalczyć o swoje życie, bo jak śpiewa gawliński - tylko jeden raz odwiedzamy świat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:57, 06 Lis 2016    Temat postu:

Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:
Przyszła do mnie żona tego odjebanego i mówi że nie może się gościu denerwować. Więc zapytałem ją uprzejmie - czego oczekuje ? Teraz myślę że to w chuj ważne pytanie - czego oczekujemy. Ja nic nie mogę zmienić w pracy tego gościa chyba że go zdegraduję - to go ucieszy ? Jaki jest powrót to dla niego ? Odpowiedź w tyle czaszki - nie ma. Może florystka byłaby opcją ale akurat nie w tej branży jesteśmy.


zwolniłabym takiego kolesia, a w najlepszym razie przeniosła na niższe, mniej stresujące, ale też mniej płatne stanowisko. dlaczego? bo ktoś będzie musiał przejąć część jego - tych bardziej stresujących - obowiązków. a pensja dla obu zostanie taka sama. a to nie jest sprawiedliwe, bo dlaczego ktoś ma za kogoś odwalać robotę? a jak ktoś nie ma odpowiednich predyspozycji psychicznych do wykonywania swego zawodu czy zajmowania swego stanowiska, to czas na zmiany.
kiedyś pracowałam z jedną laską, która miała upośledzone dziecko. w związku z tym czuła się uprzywilejowana, wciąż się zwalaniała do lekarzy, na badania, na ćwiczenia, na wszystko. jak zgodnie z ustalonym planem urlopowym zarezerwowałam i opłaciłam łódkę, na miesiąc przed wyjazdem zażądała ode mnie zmiany terminu urlopu, bo ona ma turnus rehabilitacyjny. przegięła, jak kiedyś we trzy tworzyłyśmy projekt. jej w sumie w tych pracach nie było, bo ciągle jej coś wypadało, musiała jechać na jakieś badania i w ogóle. ale do podziału premii pierwsza się ustawiła. poszłyśmy z tym do szefa. bo niby z jakiej racji we dwie odwalamy całą robotę, bo goni termin, zostajemy po godzinach, zrywamy weekendy, a ona albo zwolnienie na dziecko, albo urlop na żądanie, albo musi wyjść o 14, bo lekarz. okazało się, że nie byłyśmy z tym pierwsze. w pracy wszyscy są równi i nie może być tak, że ktoś ma permanentną pozycję uprzywilejowaną z powodu chorego dziecka. została przeniosiona do innego działu, z mniejszą pensą, ale też bardziej elastycznymi godzinami pracy.
nie ma ludzi niezastąpionych. jak ktoś nie ma odpowiednich uwarunkowań psychicznych, albo ma sytuację osobistą, uniemożliwiającą mu należycie wykonywać swoje obowiązki - niech zmieni pracę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:21, 06 Lis 2016    Temat postu:

bosska napisał:
animavilis napisał:
Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:

ps 2
wszystkim odwala po 40 czy tylko części populacji ?

mnie to się raczej z wiekiem nasilają różne niekorzystne uwarunkowania psychiczne Angel
podlegając nieustannym presjom typu: jedz to, nie jedz tamtego, ruszaj się, ćwicz, relaksuj, słuchaj muzyki, odpręż się, znajdź swoją oazę, oddaj się swojemu hobby, ciesz się z rzeczy małych, spaceruj po powietrzu, znajdź czas dla siebie, słuchaj ludzi, polub ludzi, pokochaj siebie, bądź uważna, bądź świadoma, słuchaj siebie, uwierz w siebie, bądź dla siebie dobra, otwórz swój umysł, otwórz swoje serce, zwolnij, itp. itd., wzbiera we mnie fala mdłości i frustracji, nic więcej.


zdrowy rozsądek, a Tobie przecież tego nie brakuje.
nie ma sensu przestrzegać tych wszytskich presji, czy słuchać rad wszystko najlepiej wiedzących pensjonariuszek, tylko siebie. sama wiesz, co jest dla Ciebie dobre, co lubisz. żyjesz ze sobą ileś tam lat - wystarczająco dużo, by się poznać.
nie wiem, skąd się to wzięło, że 40 to jakaś magiczna liczba, wiek, gdzie niezbędne są zmiany, najlepiej zasadnicze. czy to poczucie utraconej młodości? ale przecież nikt nikomu nie broni czuć się młodym - wiek, to stan umysłu, jak ktoś tu napisał. a może stoi za tym arytmetyka - przy optymistycznym założeniu dożycia 80-tki, 40 lat to połowa. a kto z nas nie wie, jak długo będzie żył? jego połówka może być w każdej chwili od momentu narodzin. a może to czas pewnych podsumowań i dokonywania bilansów życiowych? co mam, kim jestem, podliczanie wszytskich straconych i wykorzstanych szans, możliwości. w tym wypadku ważne jest tylko jedno pytanie: czy jestem szczęśliwy? jeśli tak, to po co zmieniać, jeśli nie, to co mogę zmienić. i zawalczyć o swoje życie, bo jak śpiewa gawliński - tylko jeden raz odwiedzamy świat.


Jeżeli jest się szczęśliwym, spełnionym to faktycznie nie ma to sensu.
U mnie akurat tak było do czterdziestki, potem ten mój pokładany świat zaczął się składać jak domek z kart.
Żadne tam bilanse czy rozliczenia utraconych szans, jedynie konieczność odnalezienia się w nowej rzeczywistości, sprostanie wyzwaniom, a ponieważ jest to kolejny etap w życiu, poprzeczka ustawiona jest już wyżej.

Niewiele jest osób które same z siebie są silne psychicznie i przebojowe, większość tych o których tak myślimy, po prostu pracuje nad tym, zapewne z zastosowaniem sposobów o których pisała Rosa.

Wielu z moich znajomych, współpracowników ze starej i teraz nowej pracy uważa mnie za osobę niezwykle odporną na stresy i silną psychicznie ( niektórych to bardzo koli w oczy). Ja chyba tylko wiem ile kosztowało mnie to pracy, nauki, leczenia ........ przesłuchanej muzyki, pokonanych kilometrów, wydrapanych ran, obejrzanych filmów, wypitych butelek wina.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Nie 9:45, 06 Lis 2016    Temat postu:

A ja się obecnie składam. Chociaż powinnam pewnie napisać "zwijam" w opozycji do tego co robiłam przez ostatnie lata, czyli rozwoju. Składam jest bardziej adekwatnie, albo ograniczam. Spadło na mnie w ostatnim czasie kilka klęsk, no może ciosów zaledwie, ale takich, na które absolutnie nie byłam przygotowana. Jednocześnie zawodowo porwał mnie łagodny rozwojowy nurt. Nagle zdałam sobie sprawę, że mi się już nie chce dociskać, że ważne sprawy mi uciekają, że mój czas się kurczy. Zakończyłam więc działalność gospodarczą, bo nie chce mi się zabiegać o klientów, zostawiłam tylko umowę o pracę (2/5) i zawarłam jeszcze dwie w niepełnym wymiarze . Mogę iść na zwolnienie, mogę korzystać z urlopu, mogę się urywa gdy muszę. Mam luz. Poczułam zatem ten moment, by odpuścić, wsłuchałam się w siebie i złapałam rytm. Nie mam poczucia przegranej,przeciwnie - mam poczucie sprawczości,przynajmniej w sferze zawodowej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:05, 06 Lis 2016    Temat postu:

życie składa się z kawałków, wystarczy tylko je pozbierać.
coś się kończy, coś zaczyna.
co nie zabije, to wzmocni.


takiego typu tekstów pełno jest w necie.
nigdy nie jest tak, że zawsze ma się z górki, bo życie to sinusoida. każdemu z nas przytrafiają się różne klęski i świat nie raz zawalił się nam na głowę. pewnie też zrobi to z kilka razy jeszcze.
ważne jest, jak do tego podchodzimy, co z tym robimy, jakie mamy zdolności adaptacyjne, czy bierzemy się w garść, co z tego wynosimy, czy też ciągle biadolimy i użalamy się nad sobą. każda zła chwila przemija, bo nic nie trwa wiecznie. ta, gdy biadoliomy nad sobą, też powinna kiedyś się skończyć.

zresztą, z tego, co piszecie, to Wy obie, Letnia i Kewa, jesteście najlepszym przykładem, że nawet złe rzeczy, które nam się przytrafiają, można przekuć w coś dobrego.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:14, 06 Lis 2016    Temat postu:

Czasem można a czasem kończy się to źle. To bardzo cienka linia. Jeżeli ktoś ma barierę przed "biadoleniem" może przegapić chwilę kiedy konieczne jest już zwrócenie się do kogoś o pomoc.
Bo przecież trzeba być takim silnym zamiast narzekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:28, 06 Lis 2016    Temat postu:

letnisztorm napisał:
Czasem można a czasem kończy się to źle. To bardzo cienka linia. Jeżeli ktoś ma barierę przed "biadoleniem" może przegapić chwilę kiedy konieczne jest już zwrócenie się do kogoś o pomoc.
Bo przecież trzeba być takim silnym zamiast narzekać.

wtedy to jest głupota.
trzeba wiedzieć, kiedy skończyć biadolić i zacząć coś robić. zwrócienie się po pomoc to też działanie, często wymagające więcej odwagi, niż próby dawania sobie samemu rady. właśnie dlatego, że trzeba się po pomoc zwrócić jak i potem umieć tę pomoc przyjąć.

biadolenie jest potrzebne, bo pomaga nam z negatywnymi emocjami. nie można tylko biadolić całe życie, narzekać i uczynić z tego sensu życia. nieprawdziwe?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:29, 06 Lis 2016    Temat postu:

bosska napisał:
Pochodzenie O-Ren Ishii napisał:
Przyszła do mnie żona tego odjebanego i mówi że nie może się gościu denerwować. Więc zapytałem ją uprzejmie - czego oczekuje ? Teraz myślę że to w chuj ważne pytanie - czego oczekujemy. Ja nic nie mogę zmienić w pracy tego gościa chyba że go zdegraduję - to go ucieszy ? Jaki jest powrót to dla niego ? Odpowiedź w tyle czaszki - nie ma. Może florystka byłaby opcją ale akurat nie w tej branży jesteśmy.


zwolniłabym takiego kolesia, a w najlepszym razie przeniosła na niższe, mniej stresujące, ale też mniej płatne stanowisko. dlaczego? bo ktoś będzie musiał przejąć część jego - tych bardziej stresujących - obowiązków. a pensja dla obu zostanie taka sama. a to nie jest sprawiedliwe, bo dlaczego ktoś ma za kogoś odwalać robotę? a jak ktoś nie ma odpowiednich predyspozycji psychicznych do wykonywania swego zawodu czy zajmowania swego stanowiska, to czas na zmiany.
kiedyś pracowałam z jedną laską, która miała upośledzone dziecko. w związku z tym czuła się uprzywilejowana, wciąż się zwalaniała do lekarzy, na badania, na ćwiczenia, na wszystko. jak zgodnie z ustalonym planem urlopowym zarezerwowałam i opłaciłam łódkę, na miesiąc przed wyjazdem zażądała ode mnie zmiany terminu urlopu, bo ona ma turnus rehabilitacyjny. przegięła, jak kiedyś we trzy tworzyłyśmy projekt. jej w sumie w tych pracach nie było, bo ciągle jej coś wypadało, musiała jechać na jakieś badania i w ogóle. ale do podziału premii pierwsza się ustawiła. poszłyśmy z tym do szefa. bo niby z jakiej racji we dwie odwalamy całą robotę, bo goni termin, zostajemy po godzinach, zrywamy weekendy, a ona albo zwolnienie na dziecko, albo urlop na żądanie, albo musi wyjść o 14, bo lekarz. okazało się, że nie byłyśmy z tym pierwsze. w pracy wszyscy są równi i nie może być tak, że ktoś ma permanentną pozycję uprzywilejowaną z powodu chorego dziecka. została przeniosiona do innego działu, z mniejszą pensą, ale też bardziej elastycznymi godzinami pracy.
nie ma ludzi niezastąpionych. jak ktoś nie ma odpowiednich uwarunkowań psychicznych, albo ma sytuację osobistą, uniemożliwiającą mu należycie wykonywać swoje obowiązki - niech zmieni pracę.


Masz rację. Gdyby to maszyna decydowała to dokładnie taki wynik operacji by wypluła. Jednak żadna firma nie zdecydowała się na postawienie maszyn w miejsce kierowników z gatunku homo sapiens. Przypuszczam że człon "homo" jednak odgrywa swoją rolę.
Mam jeszcze czas na przemyślenia. Zobaczymy. Jakoś to będzie - jak zawsze.(paolo coelho the best of Blue_Light_Colorz_PDT_02 )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:47, 06 Lis 2016    Temat postu:

wyobraź sobie, że te najbardziej stresujące kwestie oddelegowujesz na innych pracowników. na trochę jest ok, ale po dłuższym czasie zaczyna im się to nie podobać. koleś zaś coś sobie robi, żona pozywa firmę, bo przecież uprzedzała, a mąż zostawił list. w większości takich przypadków firmy idą na ugodę i płacą odszkodowania. jak rozumiem, Ty masz zapewniony awans, a prezes klepie Cię po plecach.

człowiekiem trzeba być zawsze, ale człowieczeństwo nie wyklucza rozsądku.
generalnie paolo coelho Ci się przyda .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:45, 07 Lis 2016    Temat postu:

Odporność na stresy jest ważną cechą pracownika, jednak nie jedyną i nie najważniejszą.
Bywa tak że ci najbardziej wartościowi są najmniej i vice versa.
Dobry kierownik szuka złotego środka a nie idzie na łatwiznę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin