Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rutyna
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
illunga
Procyon Lotor


Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 8282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 473 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:54, 15 Paź 2008    Temat postu: Rutyna

Na Skrawkach 25 lipca, Fi wkleiła fragment z Cortazara i to jest impuls dla tego topika.

Codzienność. Powtarzalność. Rutyna. Jak odszukać radość w następujących po sobie dniach i tygodniach? Jak nie zostać cyborgiem z dobą rozpisaną w terminarzach na godziny...na minuty? Cząstki dnia kradzione dla siebie z pełną świadomością, że przyjdzie za to zapłacić....brakiem snu...kolejnymi "nadgodzinami"....pośpiechem...bólem głowy...
Czy rutyna to bezpieczeństwo czy pułapka?
Nie dobija Was czasami powtarzalność codzienna?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez illunga dnia Śro 9:04, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 9:12, 15 Paź 2008    Temat postu:

Kocham codzienna powtarzalnośc za poczucie bezpieczeństwa jakie ze sobą niesie. Nienawidzę codziennej powtarzalności za jednorodność i nudę. Jednocześnie tak mam. Czasami naprzemiennie. Angel

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
illunga
Procyon Lotor


Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 8282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 473 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:28, 15 Paź 2008    Temat postu:

To jest właśnie taka dziwna prawidłowość Seeni- ja też lubię, kiedy wszystko jest poukładane, a z drugiej strony jak tak dziś popatrzyłam na ten kalendarz, to aż się skrzywiłam- powtarzalność. Ktoś mi kiedyś mówił,ze dzieci lubią mieć tak ściśle określony świat, określone granice. Tak zaczęłam to budować dla nich i sama wpadłam w taki rytm.
Ale czasem mnie to wkurza. Trochę brakuje jakiegoś "strzału zza winkla", kwiatów na wycieraczce, nowej kiecki na spokojnie, a nie w biegu...Bo ja wiem czego Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
melpomena
zła kobieta


Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 9156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 475 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:58, 15 Paź 2008    Temat postu:

Pierwsze co przyszło mi do głowy, to tak samo jak Seeni - bezpieczeństwo.
U mnie rutyna się przełamała jakieś pół roku temu.
Było obrażanie się, fochy - nie moje, tylko osób, którym odmawiałam.
Trochę mi było głupio, trochę byłam zirytowana, ale zadziałało.

Już nie ma bezpiecznych sobót za klawiaturą, zaczęło się też przerzucać na niedziele i szczerze mówiąc jestem z tego powodu zadowolona. Czasami marudzę i stękam, ale nie na długo, zostaję zakrzyczana i jest mi z tym dobrze. Trochę rutyny zostało, jest też aspekt niewiadomej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
illunga
Procyon Lotor


Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 8282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 473 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:35, 15 Paź 2008    Temat postu:

Ten aspekt niewiadomej jest najfajniejszy Pewnie,że nie chodzi tu o jakieś trzęsienia ziemi i coś wywracające nam rzeczywistość do góry nogami (chyba już za stara się czuję na to Think ). Raczej o coś co zmusza do myślenia. Bo powtarzalność sytuacji powoduje chyba jakieś takie skostnienie- idzie się jedną koleinką i nie chce się z niej wyłazić. Te same gesty, słowa, takie samo podejście do rzeczy...Skorupowacieje sie z tym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:49, 15 Paź 2008    Temat postu:

zastanowiło mnie jedno... d'oh!
..dlaczego zapłacić za to, co robimy dla siebie?.. że wykorzystujemy czas wedle naszych pragnień..(a po co żyjemy na świecie, jak nie po to, żeby robić sobie od czasu do czasu dobrze?) To jest dla mnie dziwne i tak właśnie jest w naszej kulturze, że czujemy się ‘winni’ za każdą ‘zabraną’ dla siebie chwilę..tak jakbyśmy robili coś złego..Czujemy się winni przed innymi i tylko z ich powodu .. Wydaje mi się to paradoksem.. Żyjemy po to, żeby być szczęśliwymi i na wszystko można sobie próbować czas znaleźć.. Nie zawsze się udaje, ale uważam, że błędem jest ‘życie tylko dla kogoś’ i zapominanie o sobie.. Jesteśmy tu i teraz i to w jaki sposób zagospodarujemy sobie każdą chwilę wpływa na nasze samopoczucie.. jeżeli jesteśmy zadowoleni emanujemy tym na otoczenie, dajemy innym namiastkę poczucia spokoju, nieco uśmiechu… To nie jest egoistyczne, to jest normalne… Powinniśmy dbać o siebie, o swoje pragnienia, o swoje ciała, bo zaniedbane odbijają się potem jeszcze głośniejszym echem i frustracjami..
Rutyna i codzienność mnie osobiście zabija, dlatego zapełniam czas jak mogę tym, co lubię robić i co sprawia mi najwięcej satysfakcji.. Zadowolona \ja\ to i zadowolone dziecko.. to otaczający nas spokój.. to poczucie spełnienia i satysfakcja z tego, że zaplanowane czy nie, ale wykonane..
Rutyna być może i daje poczucie bezpieczeństwa (bo nie ma zagadek, ani tajemnic, ani codziennego zadziwienia), ale są sprawy w których taka oczywistość nas przytłacza i sprowadza do roli tych cyborgów o których piszesz.. Potrzeba trochę ryzyka, adrenaliny, niepewności.. żeby było ciekawiej, inaczej, weselej.. Marazm i otępienie spowodowane właśnie takim szarym ‘codniem’ doprowadziły mnie kiedyś do stanu ostatecznego, w którym nagle coś pękło.. po prostu.. pękło.. Wszystko się zmieniło.. Teraz poszło w drugą stronę, ze skrajności w skrajność – tez niedobrze, ale lepiej niż kiedyś.. Czasami po prostu „walę’ na oślep.. pomysł, decyzja, realizacja.. i satysfakcja , ogromna satysfakcja i zadowolenie z siebie.. Bo wydaje mi się, że warto ‘chwytać te chwile’, żeby wypełniać nimi swoje życie.. żeby pod koniec tygodnia mieć problem z wyliczeniem tych wszystkich drobiazgów (bo to nie muszą być wielkie rzeczy, które zabierają nam mnóstwo czasu), nie dlatego, że ich nie było tylko dlatego, że z każdej nawet najbardziej banalnej i przyziemnej rzeczy można sobie zrobić własne ‘przeżycie w przedstawieniu jednego aktora’..
Jesteśmy często już tak osłabieni tą rutyną, że wszystko zaczyna nam 'wisieć', stajemy się obojętni.. i tak nam wisi do czasu dopóki nie 'pęknie'..a wtedy "hulaj dusza!!! piekła nie ma' - czy to pod postacią depresji czy 'szaleństwa'...

edit> ale, żeby było nam dobrze trzeba tego chcieć, bo wydaje mi się, że chcieć to móc 'przenosić nawet góry'..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Śro 11:12, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
illunga
Procyon Lotor


Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 8282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 473 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:40, 15 Paź 2008    Temat postu:

To nie tak,że to co dla siebie jest be. Ale zwyczajnie, kiedy jest wszystko poukładane i uklepane, to ....boszszszsz, dlaczego doba ma tylko 24 godziny?!
Chyba marudzę dziś jak potrzaskana Brick wall Dopadł mnie jakiś brak dopełnienia. Człowiek jest taki cholernie porządny. Do bólu. Jak się czegoś podejmie, to choćby się waliło i paliło... i najlepiej "ja siama" Brick wall
Idę, bo smędzę strasznie. Melancholia jesienna :hamster_wind:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:56, 15 Paź 2008    Temat postu:

...może sauna Ci dobrze zrobi?
wszystkie smędzenia się wypocą i spłynż z zimną wodą wprost do kratki pod prysznicem..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 14:28, 15 Paź 2008    Temat postu:

Od dupy strony dyskutujemy- bo nikt nie zdefiniował owej rutyny, czy powtarzalności i mam wrażenie, ze każda pisze trochę o czymś innym.
Ja np powtarzalnie i rutynowo kończę dzień czytaniem książki. Rutynowo i powtarzalnie po kolacji wypijam pół kieliszka wina ( albo caly)To jest rutyna, z której nie życzę sobie rezygnować w żadnym wypadku. Chętnie natomiast zrezygnowałabym z codziennego chodzenia do pracy, ale niestety nikt nie chce utrzymywać mnie i mojego potomstwa.
Nie prowadzę żadnego kalendarza. Planuję w głowie i owszem staram sie to co zaplanowane zrealizować, posiadając jednakowoż zawsze jakiś wariant b i c gdyby plany się nie powiodły. Nie czuję się specjalnie zaganiana. Odpowiada mi dzień wypełniony obowiązkami- wszak nawet te same nigdy nie są takie same. Odpowiada mi wieczorne leniuchowanie- to też constans, że po dwudziestej nie wykonuję żadnych czynności poza tymi, które służa zaspokajaniu moich potrzeb. Moja rutyna jest zasadniczo wyjątkowo przyjemna co najmniej w 50%


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Śro 14:38, 15 Paź 2008    Temat postu:

...mateczka... napisał:
...może sauna Ci dobrze zrobi?
wszystkie smędzenia się wypocą i spłynż z zimną wodą wprost do kratki pod prysznicem..


Wlasnie - mnie rutynowa sauna bardzo dobrze robi.
A jeszcze lepiej te pare piw po niej.
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Śro 14:41, 15 Paź 2008    Temat postu:

rutyna dnia codziennego- jak najbardziej tak, ze względu na te wszystkie plusy, o których już bylo powyżej
rutyna w związku- jak najbardziej nie, bo to początek końca; ale to według mnie, a ze mną gadać o związku to trochę jak ze szczerbatym o sucharach
natomiast zupełnie bezrutynowe są weekendy. z reguły gdzieś wybywamy, bo nie potrafię usiedzieć na tyłku i najpełniej relaksuję się w ruchu; a jak jest długi weekend potrafimy się z młodym spakować w niedużą torbę i wybyć w miejsca, które obydwoje kochamy
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Śro 14:45, 15 Paź 2008    Temat postu:

...mateczka... napisał:
...może sauna Ci dobrze zrobi?
wszystkie smędzenia się wypocą

wolę inne metody wypacania smędzeń, smutków i innych stresów, niż sauna Anxious
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Śro 15:04, 15 Paź 2008    Temat postu: Re: Rutyna

illunga napisał:
Nie dobija Was czasami powtarzalność codzienna?


Mnie dobija data, gdy rano wstaje albo sie wcale nie klade. Ze juz ktorys tam, a ja w lesie.

Nigdy nie wiem o ktorej wroce do domu. Ale za to z dosc duzym prawdopodobienstwem moge juz tak okolo 20 powiedziec, gdzie sie obudze.

To gonienie w pietke ma dla mnie oblicze bezpieczenstwa. Swego czasu zrobilam sobie dosc dlugie wolne na regeneracje. Myslalam, ze zwariuje.
Chyba nie umiem inaczej, bo od zawsze jestem w biegu.


EDIT
Wiem, wiem - zyje bardzo niehigienicznie. Ale ja to teraz najbardziej kocham. Inna rzecz, ze za jakis czas poprzestawiam sobie te moje wszystkie milosci i bede powoli lepic pierogi. Obiecuje. Angel


Ostatnio zmieniony przez Kasztanka dnia Śro 15:12, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Śro 15:31, 15 Paź 2008    Temat postu: Re: Rutyna

Kasztanka napisał:
bede powoli lepic pierogi. Obiecuje. Angel


wyobraziłam sobie scenkę z Tobą lepiącą pierogi. nie wiem czemu, ale na koniec zdzierałaś je wszystkie z sufitu, głośno klnąc i złorzecząc Tongue out (1)


Ostatnio zmieniony przez zadziora dnia Śro 15:32, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Śro 15:39, 15 Paź 2008    Temat postu:

Kuzwa, napisalam powoli lepic, a nie jedynie lepic. Not talking

Lubie gotowac, ale gdy mam na to czas. Swieta robie z niewielka pomoca dzieci na okolo 25 osob. Kiedys myslalam o knajpie, ale jak pomyslalam, ile musialabym a) wyrzucac jedzenia b) gosciom wpychac stare, to mi sie odechcialo.
Moze na starosc? Taka fajna, plywajaca, z muzyka na zywo.
Z sekstetem co najmniej. Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
Mii
Lilla My


Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 10858
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1025 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sama nie wiem skad

PostWysłany: Śro 17:23, 15 Paź 2008    Temat postu:

Lubię swoją rutynę...jest bezpieczna, powolna i zagospodarowana.
Może to kwestia wieku, bo już od dłuższego czasu nie spieszę się, żyje pomału, spokojnie z małymi wyjątkami kiedy muszę się sprężyć, ale wtedy wykraczam poza rutynę.
Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że pośpiech nic nie daje.... Not talking że gonitwa wykańcza...psuje współżycie międzyludzkie.
Nie oznacza to, że jestem flegmatyczką...wręcz przeciwnie, ale staram się żyć wolniej...wtedy mam możliwość zauważyć to co w biegu może umkąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:58, 15 Paź 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
Od dupy strony dyskutujemy- bo nikt nie zdefiniował owej rutyny, czy powtarzalności i mam wrażenie, ze każda pisze trochę o czymś innym.


odwracając zatem dupę na miejsce..:
według słownika wyrazów bliskoznacznych rutyna: nawyk, przyzwyczajenie, zwyczaj, nałóg, rutyna, dyspozycja, skłonność

..czyli w zasadzie coś, co nie może nas niczym zaskoczyć.. w skrajnych wypadkach 'odruch ciała' można to nazwać 'cyborgizmem', uległość wobec ustalonych procedur postępowania, parafianizm, słabość, ofiarowanie sobie poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji (niekoniecznie w znaczeniu negatywnym).. Think w zasadzie nie wiem po, co to piszę.. nieważne..
Ill zadała pytanie: Nie dobija Was czasami powtarzalność codzienna?

Zależy jaka.. czytanie, choć rutynowe stanowi niezłe oderwanie od świata realiów.. czytanie chyba nie jest dobrym przykładem, bo choć samo w sobie posiada cechy 'rutyny' to jednak każde kolejne zdanie książki wprowadza nas w całkiem inny świat... Mycie, prasowanie, zmywanie.. cóż, ulubiona 'sidiczka', mikrofon pod postacią tubki pasty do zębów, miotły i odpowiedniej widowni i stajemy się Adele, Tracy, Courtem.. Jak dzieci..
Ale fakt, można się zmęczyć..można stracić na moment siły, zwłaszcza kiedy spotykają nas dodatkowo różne przykrości i porażki.. można poczuć jakiś bezsens w monotonnej powtarzalności..jak Syzyf... i można też albo się martwić, albo 'wziąć tę tubke pasty i wyśpiewać swój najlepszy koncert'..

Kasztanka.. proponuje Sopot i dokładam się do interesu.. Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Śro 19:00, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Śro 19:06, 15 Paź 2008    Temat postu:

Kasztanka napisał:
Kuzwa, napisalam powoli lepic, a nie jedynie lepic. Not talking

Lubie gotowac, ale gdy mam na to czas. Swieta robie z niewielka pomoca dzieci na okolo 25 osob. Kiedys myslalam o knajpie, ale jak pomyslalam, ile musialabym a) wyrzucac jedzenia b) gosciom wpychac stare, to mi sie odechcialo.
Moze na starosc? Taka fajna, plywajaca, z muzyka na zywo.
Z sekstetem co najmniej. Blue_Light_Colorz_PDT_02


nigdy się nie zastanawiałam nad tym, co bym chciała robić na starość. pewnie bym chciała mieć taką emeryturę, żebym nic nie musiała robić, tylko spędzać czas na wojażach i podróżując wszędzie, gdzie mnie oczy poniosą. może się zaciągnę do jakiegoś wędrownego cyrku jako klown? Think
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:09, 15 Paź 2008    Temat postu:

zadziora napisał:
Kasztanka napisał:
Kuzwa, napisalam powoli lepic, a nie jedynie lepic. Not talking

Lubie gotowac, ale gdy mam na to czas. Swieta robie z niewielka pomoca dzieci na okolo 25 osob. Kiedys myslalam o knajpie, ale jak pomyslalam, ile musialabym a) wyrzucac jedzenia b) gosciom wpychac stare, to mi sie odechcialo.
Moze na starosc? Taka fajna, plywajaca, z muzyka na zywo.
Z sekstetem co najmniej. Blue_Light_Colorz_PDT_02


nigdy się nie zastanawiałam nad tym, co bym chciała robić na starość. pewnie bym chciała mieć taką emeryturę, żebym nic nie musiała robić, tylko spędzać czas na wojażach i podróżując wszędzie, gdzie mnie oczy poniosą. może się zaciągnę do jakiegoś wędrownego cyrku jako klown? Think


..jesli jeszcze przybierzesz wizerunek z avatara i ten uwodzicielski tik to na tej emeryturze stać Cię będzie na coroczne wakacje w Kongo.. Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:17, 15 Paź 2008    Temat postu:

jeżeli można wtrącic swoje trzy halerze,
rutyna zabija i już.
mozna się udusić tym dniem niczym nie różniącym się od poprzedniego.

dla bezpieczeństwa to --> niezmiennie, codziennie, aż do znudzenia:
myję zęby każdego dnia, jeżdzę samochodem i jestem towarzyski.

a całą ręsztę gdybym miał spędzać tak samo, każdego dnia to ...

... to ja już wolę uprawiać samogwałt.

ps. pardons
(mam gorączkę)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin