Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

religia w szkołach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Pałac Kultury i Nauki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Nie 17:11, 15 Kwi 2007    Temat postu:

No a ja dalej uważam, że apel w świeckiej szkole nie powinien rozpoczynać się modlitwą, że w klasach i salach szpitalnych nie powinny wisieć krzyże (mogą być kapliczki), że religioznawstwo owszem, nawet na maturze, że owszem etyka, ale już nie religia...
jestem za świeckim państwem, dla mnie wiara jest sprawą bardzo intymną i zupełnie nie poddającą się instytucjom


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
katolik
ewenement na skalę światową


Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 1273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 22:32, 16 Kwi 2007    Temat postu:

Pisałem o tym ze religia w szkole jest nieporozumieniem.
Chciałbym powrotu do poprzedniego kształtu, ale... Ale pewnym ułatwieniem dla rodziców jest to że dzieci ucza sie religii w tym samym budynku.
Paranoja są oceny za obecnosć w kosciele.

Kewa
Katechetka niech cierpi, niech odpowieda na niewygodne i niełatwe pytania, od tego jest . Uwazame że twoje dziecko powinno chodzić na religie, a jesli bedzie maiała z tym trudnosci - list do biskupa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 7:27, 19 Kwi 2007    Temat postu:

katolik napisał:


Kewa
Katechetka niech cierpi, niech odpowieda na niewygodne i niełatwe pytania, od tego jest . Uwazame że twoje dziecko powinno chodzić na religie, a jesli bedzie maiała z tym trudnosci - list do biskupa.

Tak właśnie czuję. Na każdej lekcji religii córka dyskutuje z katechetką i nie wiem jak długo obie wytrzymają. Ostatnio moja Kasia odpowiedziała na pytanie nauczycielki o to kiedy zamierza zrezygnować z lekcji: "jak mnie pani wyrzuci".
Doszło do tego , że uczniowie gratulują Kaśce odwagi eh


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sabina
maszynista z Melbourne


Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:52, 19 Kwi 2007    Temat postu:

katolik napisał:



Katechetka niech cierpi, niech odpowieda na niewygodne i niełatwe pytania, od tego jest .


Zasadniczo się zgadzam, ale jak to się ma do rzeczywistości? Katechetka musi odbębnić program nauczania i tyle. Niewygodne pytania pozostawia się rodzicom i szkolnym kolegom, bo ileż można truć nastolatkom o nieśmiertelnym kalendarzyku, i innych naturalnych metodach planowania rodziny? Tongue out (1)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
Gość





PostWysłany: Czw 13:11, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Przeciez kiedys bylo tak samo. Pamietam lekcje religii i nie byly to kolka dyskusyjne, a raczej wykladanie prawd absolutnych. Przestalem chodzic w czwartej klasie podstawowki, po krotkich utarczkach z rodzicami, bo moja buntownicza dusza nie mogla zniesc mentorskiego tonu i przepytywania z tresci kazania w ostania niedziele (ktorej oczywiscie nie znalem).

Z drugiej jednak strony, wydaje mi sie, ze religia w szkole to po prostu wygoda dla rodzicow tych dzieci, ktore na religie uczeszczaja, a jest to przygniatajaca wiekszosc. Oczywiscie takie zjawiska jak np. uwzglednianie religii (de facto przedmiotu nadobowiazkowego) w sredniej ocen moga budzic opor, ale jak pamietam to w mojej szkole sredniej mialem trzy przedmioty nadobowiazkowe i oceny brane byly do sredniej. Czemu akurat religia powoduje protesty w tej sprawie, a np. dodatkowy jezyk obcy juz nie?
Msza rozpoczynajaca apel niczym sie nie rozni od apeli z okazji rocznicy rewolucji pazdziernikowej, czy z okzaji dnia milicjanta - oba zjawiska to przejaw zwyklego serwilizmu wladz szkoly wobec wladz oswiatowych i serwilizmu wladz oswiatowych wobec wladz panstwowych. Ludzie po prostu lubia wychodzic przed szereg w lizaniu komus dupy. Tego sie nie zmieni zadnym przepisem, a ja mam osobiscie mieszane odczucia co do prawnych regulacji laicyzujacych na sile nasze zachowania.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 19:16, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Pasztet napisał:


Z drugiej jednak strony, wydaje mi sie, ze religia w szkole to po prostu wygoda dla rodzicow tych dzieci, ktore na religie uczeszczaja, a jest to przygniatajaca wiekszosc. Oczywiscie takie zjawiska jak np. uwzglednianie religii (de facto przedmiotu nadobowiazkowego) w sredniej ocen moga budzic opor, ale jak pamietam to w mojej szkole sredniej mialem trzy przedmioty nadobowiazkowe i oceny brane byly do sredniej. Czemu akurat religia powoduje protesty w tej sprawie, a np. dodatkowy jezyk obcy juz nie?
Msza rozpoczynajaca apel niczym sie nie rozni od apeli z okazji rocznicy rewolucji pazdziernikowej, czy z okzaji dnia milicjanta - oba zjawiska to przejaw zwyklego serwilizmu wladz szkoly wobec wladz oswiatowych i serwilizmu wladz oswiatowych wobec wladz panstwowych. Ludzie po prostu lubia wychodzic przed szereg w lizaniu komus dupy. Tego sie nie zmieni zadnym przepisem, a ja mam osobiscie mieszane odczucia co do prawnych regulacji laicyzujacych na sile nasze zachowania.


No a za co właściwie miała by być ta ocena? Za chodzenie do kościoła? To już są zajęcia pozalekcyjne, a za takoweż można dać jedynie szóstkę, jako wyraz uznania. Nie spotkałam się z przypadkiem, żeby do średniej wliczać przedmioty nadobowiązkowe, ale może gdzieś tak jest.
Msza na apelu organizowanym dla wszystkich (czytaj: świeckich, czytaj:różnowyznaniowych) dzieci, różni się od apeli ku czci, bo dotyka spraw fundamentalnych, spraw absolutu. A w to już z butami włazić nie można. Można uczcić zryw patriotyczny, ale już sławić imię stwórcy-Boga publicznie nie wypada. O ile do kościoła iść nie muszę, o tyle dziecko w szkole ma obowiązek być .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
Gość





PostWysłany: Czw 19:32, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Cytat:
Z drugiej jednak strony, wydaje mi sie, ze religia w szkole to po prostu wygoda dla rodzicow tych dzieci, ktore na religie uczeszczaja, a jest to przygniatajaca wiekszosc.


pasztet> pytanie może i glupie.
Ale.. czy o wygode rodziców tu chodzi?
Oczywiście.. jest to jakis argument, szcególnie w duzych miastach.
Jednak w tychze miastach, te same dzieci biegaja na zajecia pozaszkolne.
I to Ci sami rodzice je na nie wysylaja

I jeszce jedno. Średnia ocen w zdecydowanej większości przypadków ma nikle znaczenie ( pomijajac kwestie stypendialne) ale juz ocena niedostateczna i zwiazany z nia brak promocji do klasy nastepnej - kapitalne.
Ocena niedostateczna z przedmiotow nadobowiązkowych zgodnie z obowiazujacymi przepisami nie wpływa na promocje.
A z religii wplywac zacznie.
Dawanie takiego "bacika" katechetom.. chyba nie jest najlepszym pomyslem
Powrót do góry
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Czw 23:25, 19 Kwi 2007    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Pon 11:31, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Pasztet
Gość





PostWysłany: Pią 0:13, 20 Kwi 2007    Temat postu:

W latach piecdziesiatych byla religia, mimo tego, ze w szkolach bylo mnostwo zydowskich dzieci. Tak sie glupio sklada, ze doskonale wiem, ze Zydom zupelnie to nie przeszkadzalo. A byly to czasy najglebszej, stalinowskiej komuny.
Coz za paradoks, ze teraz religia w szkole stwarza az taki problem w czasach, kiedy nie ma praktycznie zadnej istniejacej kontr-religii wyznawanej przez uczniow. Nie rozumiem tego calego oburzenia. Zabijcie mnie - nie rozumiem. Wyimaginowane problemy, ktore tak naprawde nie istnieja. Powolywany czesto przyklad zaszczutego dzieciaka z malej miejscowosci jest bzdura, bo jesli rodzice nie chodza do kosciola, to spolecznosc i tak o tym wie. Jesli mianoby sekowac za to rodzine, lacznie z dzieckiem, to i tak by sekowano.
Powrót do góry
nudziarz
Gość





PostWysłany: Pią 6:20, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Pasztet > ta dyskusja przesuneła cięzar problemu rzeczywiscie na obszary mniej istotne.
Istota lezy w tym co napisałem wcześniej.
Dziecko przezywające kryzys wiary, czy po prostu nie majace ochoty uczyć sie religii ( zakłądam wczesniejszy brak deklaracji rodziców o nieuczeszczaniu) - w chwili wprowadzenia nowych przepisów, moze właśnie z religii pozostać w tej samej klasie na drugi rok.
Religia staje sie więc obowiazkowym przedmiotem nauczania a kosciół uzyskuje potezne narzedzie przymusu.

Nie wspominając o tym, ze szkoła powinna np. dla jednego( sic!) dziecka zorganizować przedmiot pt etyka.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 7:17, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Nie, kewo, płód nie był z plastiku i do dziś dziwię się, kto klesze pozwolił na taką inwencję pedagogiczną i dlaczego nikt się tym wtedy nie zainteresował.

Nie ma sensu snuć kasandrycznych wizji, w jakim kierunku zmierza kraj, w którym religia najpierw awansowała na przedmiot szkolny, z perspektywą na pozycję na świadectwie, a w przedszkolach zaczyna się stosować brainwashing trzylatków - po prostu, nie rozumiem, co jest niezrozumiałego w fakcie, że przedmiot kultu nigdy nie powinien pojawić się w szkołach, dzieląc młodzież na wierzącą i niewierzącą, a może i lepszą bądź gorszą oraz umożliwiając manipulowanie ocenami.
Wpajanie wartości związanych z dziedzictwem narodowym powinny w pełni realizować lekcje języka polskiego i historii.

Domyślam się, że posyłanie dzieci na zajęcia z religi w latach 50-tych mogło być jednym z nielicznych przejawów biernego [i zarazem legalnego] sprzeciwu czy niezadowolenia z ówczesnego systemu, na jaki można było sobie wówczas pozwolić, stąd brak dezaprobaty wobec tego rozwiązania.

Niebieski, naprawdę sądzisz, że pojawienie się oceny z religii na świadectwie zmusi większość ludzi do głębszych przemyśleń na temat tego, czy ich dziecko powinno uczestniczyć w tych zajęciach?
Powrót do góry
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Pią 8:15, 20 Kwi 2007    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Pon 11:32, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Pasztet
Gość





PostWysłany: Pią 8:54, 20 Kwi 2007    Temat postu:

animavilis napisał:
Domyślam się, że posyłanie dzieci na zajęcia z religi w latach 50-tych mogło być jednym z nielicznych przejawów biernego [i zarazem legalnego] sprzeciwu czy niezadowolenia z ówczesnego systemu, na jaki można było sobie wówczas pozwolić, stąd brak dezaprobaty wobec tego rozwiązania.

Jaki protest? Zapytaj kogos starszego
To po prostu bylo oczywiste i nikt nie robil z tego zadnego tematu. Oceny z religii byly na swiadectwach w polskich szkolach publicznych od poczatku ich istnienia. To komuchy wykopaly religie ze szkol.

Nie wiem Nudziarzu jakie sa plany Romka i kolegow, ale nie sadze, zeby ktos wpadl na az tak debilny pomysl, zeby religia stala sie przedmiotem obowiazkowym albo zeby ocena z tego przedmiotu miala wplyw na zaliczenie roku, a tylko tego typu rozwiazania sa niebezpieczne.

Natomiast powtarzanie tych wszystkich tekstow o rzekomej fali dyskryminacji uczniow, ktorzy nie chodza na religie... - to przeciez bzdura do kwadratu. Jasne, ze takie przypadki moga sie zdarzyc, ale jestem gotow zalozyc sie, ze zdarzy sie wielokrotnie wiecej przypadkow psychicznego znecania sie nad kolegami z powodu ich otylosci, tego, ze nosza okulary, maja dziwne imie, nie maja iPoda albo komorki, czy wreszcie nosza ciuchy z bazaru, a nie z Zary czy Gapa. Niereligijnosc znajdzie sie gdzies w drugiej dziesiatce.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 9:00, 20 Kwi 2007    Temat postu:

No właśnie, pozostaje jeszcze kwestia fatalnej organizacji.
Kiedy chodziłam do liceum, religia była ostatnią lekcją, więc nieuczęszczający mieli niejako bonus w postaci krótszych zajęć szkolnych. Nie da się ukryć, że część zrezygnowała z religii powodowana tą właśnie okolicznością.
Natomiast "karanie" dziecka w środku zajęć lekcyjnych dodatkową, zastępczą lekcją z inną klasą jest absurdalne, z drugiej jednak strony, trudno pozwolić, żeby w ciągu godzinnego okienka pętało się np. po ulicy, skoro szkoła odpowiada za ucznia w tym czasie [chociaż nie wiem - odpowiada? jeśli rodzice podpisują zobowiązanie o rezygnacji z tej lekcji?].
Sprawę załatwiałyby lekcje etyki, tylko jak zorganizować takie zajęcia dla np. 3 uczniów? A jeśli połączyć je dla uczniów wszystkich klas, znowu powstaje problem ustalenia stosownej godziny, nie kolidującej z zajęciami we wszystkich klasach.
Oczywiście, znalezienie rozwiązania jest sprawą chęci i inwencji dyrekcji szkoły, a tych, najwyraźniej, brakuje.

P.S.
Wśród setki debilnych pomysłów RG i spółki ten nie tylko nie byłby zaskakujący, ale nawet, z ich punktu widzenia, zapewne, konsekwentny.
Powrót do góry
nudziarz
Gość





PostWysłany: Pią 9:10, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Cytat:
[chociaż nie wiem - odpowiada? jeśli rodzice podpisują zobowiązanie o rezygnacji z tej lekcji?].


odpowiada
Szkołą odpowiada za bezpieczeństwo dziecka na czas trwania zajeć objetych siatka oraz zajęć pozalekcyjnych prowadzonych przez nauczycieli.
Szkołą ma obowiązek zapewnic opieke uczniowi, który przebywa na terenie szkoły a z jakiś przyczyn nie ma zajeć.
Szkoła takiej odpowiedzialnosci nie ponosi wyłacznie w przypadku posiadania pisemnej zgody prawnego opiekuna na opuszcenie przez dziecko terenu szkoły w czasie trwania zajęć.
Powrót do góry
zief
jarzębina


Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:27, 22 Kwi 2007    Temat postu:

animavilis napisał:
Nie ma sensu snuć kasandrycznych wizji, w jakim kierunku zmierza kraj, w którym religia najpierw awansowała na przedmiot szkolny, z perspektywą na pozycję na świadectwie, a w przedszkolach zaczyna się stosować brainwashing trzylatków - po prostu, nie rozumiem, co jest niezrozumiałego w fakcie, że przedmiot kultu nigdy nie powinien pojawić się w szkołach, dzieląc młodzież na wierzącą i niewierzącą, a może i lepszą bądź gorszą oraz umożliwiając manipulowanie ocenami.
Wpajanie wartości związanych z dziedzictwem narodowym powinny w pełni realizować lekcje języka polskiego i historii.


Otoz cala edukacja jest przymusem. I dodam od razu: tak, indoktrynacja ideologiczna rowniez.
To wlasnie przymus spoleczny ktorego szkola jest czescia formuje wartosci, postawy moralne i poglady. Przynajmniej u wiekszosci ludzi, w swojej podstawowej formie. Dzis moze i ta presja jest mniejsza, ale nie dalbym za to twierdzenie nawet 10 dolarow. Ten przymus, presja przybiera bardziej subtelne i wulgarne formy, ale w swej istocie jest wlasnie przymusem (np. rozne formy propagandy na rzecz UE, w tym wywozenie dzieciakow na tak zwane Parady Schumana; nie uwazasz za lekko podejrzane, ze utworzenie klubu europejskiego w szkole bylo powaznym plusem podczas awansu zawodowego, a dajmy na to klubu antyunijnego bylo smiercia zawodowa?).
Jesli nawet material przejsciowo sie buntuje, to i tak ziarno w nim pozostaje. A potem hippie zmienia sie w yuppie To takie okrutne uproszczenie, ale w istocie przymus ideologiczny trwa. Dobor lektur, oceny z zachowania (sic), dobor tresci na historii... w istocie wiekszosc z nas to konformisci (a reszta to ci, ktorzy sie swego konformizmu wstydza) i daje sie ksztaltowac, powierzchownie co prawda... ale takie nakladanie sie powierzchownych zmian potrafi sie niezle nawarstwic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
Gość





PostWysłany: Pon 6:44, 23 Kwi 2007    Temat postu:

Zief > to co napisałeś nie jest aż tak złe. Dokładnie tymi metodami kształtuje się społeczenstwa próbując zlikwidowac w nich cechy niepożadane . ksenofobię, rasizm etc.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy przestaje kształtować się postawy etyczne a zaczyna światopogladowe.( i to nie w zakresie uniwersalnych wartosci moralnych jakie one niosa ) do tego wbrew woli sporej.. jesli nie dominujacej części społeczeństwa.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 7:16, 23 Kwi 2007    Temat postu:

zief napisał:
(...)

Jesli spojrzeć na to z tej strony, nie sposób nie przyznać Ci racji.
Jeśli jednak zadaniem szkoły ma być przekazywanie wiedzy, kształtowanie praktycznych umiejętności i zdolności samodzielnego myślenia, a jednocześnie postaw moralnych, to dzieje się tak w oparciu o fakty. Być może, czasem przedstawiane tendencyjnie, czasem przeinaczane, ale wciąż weryfikowalne i zgodne ze stanem współczesnej wiedzy.
Dlatego nie widzę w szkole miejsca na "przedmiot", którego istota zasadza się na domniemaniach, forsowanych jako jedynie prawdziwe i słuszne oraz kształtowania na tej właśnie podstawie czyichś postaw.

Na marginesie, skoro religia w szkole budzi tyle sprzecznych emocji, to może chociażby dla uleczenia tej niezdrowej atmosfery, należałoby zrezygnować z dalszego przy niej majstrowania(?)
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:11, 23 Kwi 2007    Temat postu:

Ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że jednak szkoła nie powinna skupiać się na wpajaniu różnych ideologii, jakie by one nie były, kosztem przekazywania rzeczowej wiedzy. I tak poziom tej ostatniej ponoć strasznie spada - czy to chodzi o biologię, geografię czy historię (że o języku polskim nie wspomnę). Nasycanie programu religią wydaje się po prostu nie na miejscu i na pewno poziomu nie podnosi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 16:30, 23 Kwi 2007    Temat postu:

Aproxymat napisał:
Ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że jednak szkoła nie powinna skupiać się na wpajaniu różnych ideologii, jakie by one nie były, kosztem przekazywania rzeczowej wiedzy. I tak poziom tej ostatniej ponoć strasznie spada - czy to chodzi o biologię, geografię czy historię (że o języku polskim nie wspomnę). Nasycanie programu religią wydaje się po prostu nie na miejscu i na pewno poziomu nie podnosi.

Odbiegnę troszkę od tematu. Właśnie wysłuchałam w "trójce", że 30% (bodajże) Polaków nie wie co stało się w Katyniu!!!
W krajach islamskich to by nie dziwiło (ba! nawet w Ameryce), ale u nas?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Pałac Kultury i Nauki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin