po 30-tce

Yasha · Gość

Dziś w telewizornie nie SF, ale Wejście Smoka, z dzikim Brucem Lee

To jest film!

Aproxymat

"Wejście Smoka" to prawdziwa klasyka

ok. "13 piętro" :

Tytuł: Trzynaste piętro
Tytuł oryginalny: The Thirteenth Floor
Reżyseria: Josef Rusnak
Zdjęcia: Wedigo von Schultzendorff
Scenariusz: Josef Rusnak, Ravel Centeno-Rodriguez
Obsada: Craig Bierko, Armin Mueller-Stahl, Gretchen Mol, Vincent D'Onofrio, Dennis Haysbert, Leon Rippy, Brad Henke, Tia Texada, Alison Lohman
Muzyka: Harald Kloser
Rok produkcji: 1999
Kraj produkcji: Niemcy, USA
Czas projekcji: 100 min.

Koper

Kojarzę tylko Haralda Klosera z tej całej ekipy. Tyle, że to taka III liga Hollywoodu, a cała reszta to w ogóle jakaś... okręgówka.

A w niedzielę zdaje się ma być Final Fantasy na Polsacie...

Aproxymat

No i niestety poziom tej "okręgówki" ma też wpływ na poziom filmu. Tak jak wspomniałem, niezły pomysł został przez to zepsuty...

"Final Fantasy" widziałem kiedyś w kawałkach, więc o fabule niewiele powiem, natomiast wizualnie prezentowało się to całkiem fajnie

Koper

Jakbyś nie pisał teraz na Forum, tylko oglądał Polsat to mógłbyś obejrzeć FF w całości. Fabuła jest troszkę może niespecjalnie mądra, ale film ma klimat i świetnie się go ogląda. W porównaniu z jakimiś tam AvP czy VanHelsing to jest wręcz genialny.

A wizualnie faktycznie fajniutki.

Aproxymat

I tak przegapiłem. Za mało jednak oglądam tv i zdarza się, że coś mnie omija

Koper

A w najbliższym czasie jest jakieś dobre sci-fi w TV może? Ma ktoś jakieś info?

Aproxymat

w tv? chyba nie ma szans. Nie oglądam właściwie nic, bo nic nie ma ciekawego

Koper

Nie przesadzaj. Wczoraj byli "Podejrzani" z Kevinem Spacey, a jutro jest Milan-Shalke.

Aczkolwiek z fantastyki to faktycznie nic. Chociaż w piątek jest "Szósty Dzień" z Arniem na TVN. Nic nadzwyczajnego, ale obejrzeć można.

Aproxymat

Łee... "Szósty dzień" jest dość drętwy, nawet jak na Szwarcusia... Znowu - fajny pomysł jest pretekstem do gonitw i strzelanin

Widziałem w weekend, ale nie wiem na jakim kanale, kawałek "Ringu" ale w tej amerykańskiej wersji...

Koper

Czy Ty wszystkie filmy oglądasz we fragmentach i na tej podstawie oceniasz?

A amerykańska wersja jest lepsza od japońskiej...

Aproxymat

W telewizji oglądam we fragmentach. Normalnie wolę oglądać pełne wersje na dvd czy w kinie. Przynajmniej bez reklam

Amerykańska jest moim zdaniem trochę inna - nie wiem czy lepsza czy gorsza, są odczuwalne różnice, ale ogólnie robiona była na podobnej zasadzie co japońska. Za to obejrzałem amerykański Ring 2 (japoński widziałem dużo wcześniej) i to jest już kompletnie inny film od oryginału. Ale też prawdę mówiąc sequel sam w sobie (nawet japoński) jest dużo słabszy do tej pierwszej części...

Koper

Ale nawet w telewizji FRAGMENTY mogą się trafić bez reklam.

Ja najpierw oglądałem amerykański RING, potem japoński, stąd może wyżej cenię USA-ńską wersję. Poza tym japońska jakaś banalna taka (wszystko odkrywają dzięki wizjom).

Aproxymat

No, za to było w weekend "12 małp" - film, który bardzo lubię. Kiedy poszedłem dawno temu na niego do kina, myślałem, że to będzie coś bardziej zabawnego, a film jest w gruncie rzeczy bardzo poważny i inteligentnie zrobiony

Koper

A przy okazji dziwny.

PS: To trochę w telewizji nie było i długo nie będzie

, ale oglądałeś ostatnią (w sumie to taką środkową trochę

) część sagi Lucasa?

Aproxymat

Taaaa... ale jakoś się do niej nie mogę przekonać. Niby wszystko co trzeba w niej jest, niby zgrywa się z tą późniejszą (ale pierwotną) częścią, niby jest nieporównanie lepsza od "Mrocznego Widma", ale brakuje mi w niej czegoś, tego "nieuchwytnego" czegoś, co sprawia, że film zostaje w pamięci na dłużej. Jest efektowny, ale jakaś taka sztuczność mi w nim przeszkadza. No ale z tych "nowych" części ta wydaje mi się najlepsza

Koper

Pomijając już drażniący mnie nadmiar komputerowych trików, generalnie zgadzam się z tym co napisałeś, z tym że mnie najbardziej wkurzało to, że każdy Jedi mógł wygrać z każdym i z każdym mógł przegrać. Do finałowej sceny Obi-Wan zachowywał się jak ostatnia sierota, a Anakin był już taki boski i w ogóle, że wynik finałowej potyczki mógł być tylko jeden. A tu suprise. Obi-Wan daje łupnia młodemu Vaderowi obcinając mu przy okazji wszystkie kończyny (poza tą, którą już miał obciętą wcześniej) - jednym ciosem - niezła przesada. I tak samo inne potyczki. Palpatine 3 mistrzów Jedi zabija w 3 sekundy ale od windu dostaje łupnia tak, że sam się kaleczy swoimi cudownymi błyskawicami. Windu to niby dobry Jedi ale chce zabić bezbronnego, rannego kanclerza. Czyżby zalążek ciemnej strony mocy w nim drzemał?

Itd. itp. Niekonsekwencji jest naprawdę za dużo. A na dodatek młody Vader jest dużo potężniejszy niż stary Vader (ten ze starej trylogii) a 20 lat u Imperatora nic mu nie dało - niczego się nie nauczył, nawet puszczania błyskawic z rąk.

I jeszcze na dokładkę ta głupia scena niby rozpaczy po stracie Padme. Śmiać się czy płakać (nad kiepską reżyserią) ??

Za to jakoś się ostatnio przekonałem do muzyki Williamsa z sagi.

Aproxymat

Oj, ja na te fabularne kiksy to już nawet przymknąłem oko, ale faktycznie jest ich bardzo dużo. Myślę, że od "Widma" poprzez "Klony" przestałem postrzegać "Star Wars" jako jakąś uniwersalną opowieść, a raczej czystą rozrywkę i to niezbyt wysokich lotów. Te romantyczne wątki to już w ogóle taki plastik, że szkoda gadać

A na "King Konga" się wybrałeś?

Koper

E-e... Jakoś tak mnie nie ciągnie na ten film. Wielka małpa, dinozaury i inne cudaki... Nie chce mi się iść do kina dla samych efektów specjalnych.

Aproxymat

Hehe - wczoraj słyszałem fajną rozmowę dwóch łysych dresiarzy w sklepie (stali w kolejce przede mną):
- W kinie ma być taki Kong Kong
- Co? Mówi się Hong Kong, to chyba [***] jakieś kung fu, co?

Nie wiem do jakich dalej wniosków doszli, ale podobny dialog słyszałem kiedy w pociągu dwaj "znawcy" wspominali film "Bitwa o Ardeny" (Ardeny zmieniły się w Ardy, a ostatecznie doszli do porozumienia, że chodzi o "Bitwę o Andy"