Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

czy Pasztet ma depresję i jak uratować go od samobójstwa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 4:55, 08 Lut 2015    Temat postu:

Nie róbmy tu amatorki. Pogubiłem się kiedyś tam. Teraz to raczej czas składania, bardzo świadomego. Stąd w niektórych sytuacjach mogę być niespodziewanie szczery. W tym topiku np. dla dobra sprawy, bo wiem jak trudno jest pójść po pomoc, kiedy zaczyna coś szwankować w życiu, a nie bardzo wiadomo co. A jedyne, co się wtedy słyszy, to 'weź się w garść', 'ogarnij się cżłowieku', co się z tobą dzieje, rusz dupę i pracuj jak dawniej' itp.
A to tylko pogłębia problem, bo dochodzi potężne poczucie winy, które nakręca zjazd nastroju każdego dnia i coraz gorzej, coraz gorzej, a później do szafy, pod kołdrę, i kiedy już się nie da pod nią dłużej ukrywać, to najbezpieczniejszym miejscem do ukrycia się przed światem zaczyna się wydawać trumna.
Tak to mniej więcej jest.

Stąd wydaje mi się, że całkowita otwartość akurat w tym temacie ma jakiś sens. Bo im szybciej się zacznie coś robić z postępującą niemocą, która nie żadnej przyczyny, tym łatwiej i szybciej pomoc da rezultat. To tyle.

I naprawdę w dupie mam, czy ktoś to wyśmieje, bo uważam temat za zbyt ważny. Może komuś się akurat przyda. I nie musi się koniecznie do tego publicznie przyznawać. Nie o to przecież chodzi. Ani o krzyż zasługi dla mnie, jako męczennika o sprawę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:00, 08 Lut 2015    Temat postu:

Hans napisał:
Pasztet napisał:
to może.... flykiller
to się rozmarzyłeś Tongue out (1) rozumiem, że to propozycja, bo przecież to kobiety wybierają

Tyle czasu się dobijam, że to raczej żart
(acz na tyle prowokujący, że podszyty mikrą nadzieją )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:03, 08 Lut 2015    Temat postu:

no teraz to zabrzmiało jakbyś się przestraszył, że za bardzo majtki ściągnąłeś.

Myślę, że niepotrzbnie się wzbudzasz. Na tym forum jest w sumie 10 juserów, wliczając w to nas dwóch. Z tego może 3-4 osoby kojarzą kim jesteś - innymi słowy jesteś tu anonimowym Zenkiem.

Wracając do tej bardziej ciekawej części - uważasz, że już ogarnąłeś sam siebie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:17, 08 Lut 2015    Temat postu:

Długo, bardzo długo trwało zrzucenie maski, przed samym sobą. Czyli odpowiedź na proste pytanie 'kim jestem'. Niby proste, ale w ramach zadania domowego pomyśl, jak byś na nie w pierwszym odruchu odpowiedział? (odpowiedź jest Twoja, nie chodzi o zdejmowanie gaci).
Później przychodzą pytania 'czego chcę' i 'czego nie chcę'.
Miesiącami dochodzi się do szczerości wobec samego siebie. Opakowanie, maski i pozy tak mocno potrafią w człowieka wrosnąć, że diabelnie trudno jest się tego pozbyć.

Jestem na etapie składania się. Tzn. konfrontuję się z życiem. A ponieważ niektóre istotne elementy mojego życia są kompletnie niezgodne z tym, co w sobie odkryłem, to muszę z nich zrezygnować, a to nie jest proste, zwłaszcza w moim wieku. Więc jest poczucie straty, żałoba, wychodzenie z niej itd. I do tego konfrontacja z otoczeniem, które ma kłopot z niektórymi nowymi (a właściwie odsłoniętymi) cechami swojego dotychczasowego ziomala.

PS. Te 3-4 to jakaś zaniżona liczba. Samych intymności miałem więcej, a jeszcze do tego parę osób znam tak tylko, wódka i papierosy (na dragi to tu za starzy ludzie są)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:25, 08 Lut 2015    Temat postu:

Pasztet napisał:
Długo, bardzo długo trwało zrzucenie maski
ciekawe. ja ze swego doświadczenia mogę powiedzieć, że czuję się jak na planie filmu "znikający punkt". to coś, co jest mną jest po prostu kurwa nieogarnięte - ale nauczyłem się już parę podstawowych sztuczek, jak reagować w stresujących sytuacjach, jak zrobić, żeby przymusić to "coś" do oczekiwanego zachowania itepe. I nie śmiem powiedzieć, że panuję całkowicie nad sobą, ale od biedy mogę powiedzieć, że wiem, jak siebie zachęcić do jakichś tam zachowań

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:40, 08 Lut 2015    Temat postu:

Hans napisał:
to coś, co jest mną jest po prostu kurwa nieogarnięte

No i z tym jest największa praca. Odnaleźć PRAWDZIWĄ odpowiedź na pytanie: dlaczego coś robię?
Wiesz kiedy odpowiedź jest prawdziwa? Kiedy jest niezmienna dla podobnych sytuacji na przestrzeni całego życia. One się przypominają. Kiedy przychodzi taka nagła eureka, np. ja nagle odnalazłem odpowiedź na pytanie dlaczego nie mogę wytrzymać długo pracując tak jak pracuję (czyli dlaczego czegoś nie robię, tak dobrze jak bym mógł). I zaczęło mi się wszystko składać. Źle wybrane studia, niezgodne z marzeniami, nauki ścisłe zamiast humanistycznych. I choć byłem dobry w tym co robiłem, to nie sprawiało mi to żadnej radochy. Póki działał urok nowości (nowi ludzie, nowe tematy, uczenie się nowych rzeczy), to jakoś funkcjonowałem, a później to już był tylko wewnętrzny rzyg. I spuszczanie z tonu, ucieczka, zakładanie kolejnej firmy i w koło Macieju. Twardo się trzymała ta maska, młoty pneumatyczne by się wykruszyły. Bo diabelnie trudno zmierzyć się z konsekwencjami takiego postawienia sprawy. Czyli z fundamentalną zmianą w życiu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Nie 8:25, 08 Lut 2015    Temat postu:

Byłam ciekawa kiedy i czy pękniesz.
Powrót do góry
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:11, 08 Lut 2015    Temat postu:

Pasztet napisał:


Ale może przy okazji, że wrzuciłeś taki topik - pogadajmy o tabu. Dlaczego jeśli ktoś w towarzystwie powie, że ma kiłę, to pomruk jest o wiele mniejszy, niż po przyznaniu się kogoś do korzystania z pomocy psychiatry, czy psychoterapeuty.... Tego rodzaju coming-out jest, mam wrażenie, trudniejszy niż wyznanie, że zrobiło się loda koledze na spływie kajakowym.


Nie wydaje mi sie, ze tak jest. Wrecz przeciwnie. Ostatnie coming-outy roznej masci gwiazd i celebrytow spowodowaly swoista mode na depresje.
To dobrze, ze mowi sie o niej wiecej, ale wyroslo tez przeswiadczenie, ze trzeba miec kase (np na lezak w Bangkoku, indywidualna terapie), czas i odpowiednia pozycje spoleczno zawodowa, zeby moc "pozwolic sobie na depresje".

A tabu? Mysle, ze jest wiele tematow tabu, roznych, w zaleznosci od srodowiska.
Choroby psychiczne oczywiscie tez, np schizofrenia. Bieda, wstydliwe choroby, jak chociazby nietrzymanie moczu, przemoc fizyczna lub psychiczna w tzw. dobrych domach..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 11:25, 08 Lut 2015    Temat postu:

A kogo to poza depresantem i jego najbliższymi interesi?


Kiedy założysz watek co zjadł na śniadanie/ile czasu w WC spędził/spędziła xxxx.
Sick


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:59, 08 Lut 2015    Temat postu:

Kilo OK napisał:
A kogo to poza depresantem i jego najbliższymi interesi?

Mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Nie 12:06, 08 Lut 2015    Temat postu:

Tak, też mam wrażenie,że depresja jest modna, co nie zmienia faktu,że jest niebezpieczna. Właściwie "moda" służy oswajaniu zjawiska i większej akceptacji. Bliska mi kiedyś osoba, a potem zacięty wróg, gdy starałam się wyciągnąć ją z nałogu wykrzyczała mi, że nigdy jej nie zrozumiem, bo nie wiem jak to jest mieć depresję. Tak, brała leki na depresję,które popijała alkoholem. Chodziła od lekarza do lekarza po recepty, bo ciągle było mało. Zmarła rok temu. Nie, to nie było samobójstwo, a może było, ale nie wprost - zapiła się na śmierć, ale wcześniej kilka miesięcy przeleżała w śpiączce. Nadal mam do niej żal - głównie za to co zrobiła swemu synowi. Najpierw pozbawiła go ojca, potem też wmówiła mu depresję. Teraz jest uzależniony od wszystkiego i chyba nie dożyje trzydziestki. Napisałam bez związku z Pasztetem, ale skoro ma być to topik terapeutyczny...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 12:15, 08 Lut 2015    Temat postu:

annaliza napisał:
Kilo OK napisał:
A kogo to poza depresantem i jego najbliższymi interesi?

Mnie.


Depresja jako depresja, czy depresja Paszteta?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:59, 08 Lut 2015    Temat postu:

Niestety, obawiam sie, ze Pasztet, gdy wstanie, nie bedzie juz mial takiego slowotoku, a szkoda, bo, bedac dla mnie wiarygodny, w tym, co pisze, moglby byc cennym zrodlem wiedzy o depresji w ogole.

A poniewaz od nastu lat znam Paszteta osobiscie i b lubie, to jego depresja w pewien sposob rowniez mnie interesuje. w tym sensie, ze zwyczajnie, zycze mu wszystkiego dobrego.

Cos jeszcze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 13:26, 08 Lut 2015    Temat postu:

Miewam okresy smutku. Prawdziwego. Z taką dodatkową informacją z tyłu głowy, że nie dam rady.
Ale potem daję. To mnie czasami irytuje.Wolałabym móc spokojnie pogrążyć się w odmentach bólu, zniechęcenia itd. Zatrzymać się czasami, spojrzeć na siebie z boku, albo głębiej, podywagować nad swoim jestestwem. I zwyczajnie nie mogę. Nigdy nie mam tak, że nic mi się nie chce. I zawsze jak już prawie udaje mi się skupić na sobie ( w sensie na swoim wnętrzu) to atakuje mnie konieczność natychmiastowego obrania ziemniaków, czy puszczenia przelewu za energię, o którym od miesiąca zapomniałam.
Być może, zwyczajnie, nie mam żadnego wnętrza Think
Nie rozumiem depresji. Wiem, że są ludzie, którzy na nią cierpią, ale to wiedza nabyta w tym sensie, że w ogóle nie czuję co oznacza depresja.
Mimo braku depresji wizytę u psychiatry, z całą pewnością, chętnie bym zaliczyła.
Mój mąż pozostający bez pracy przez kilka długich miesięcy zaordynował mi swojego czasu, że cierpi na depresję. To mnie wzburzyło ohydnie i kategorycznie zabroniłam mu tej depresji. Tzn, oczywiście powiedziałam mu, że ma iść do lekarza, ale z drugiej strony powiedziałam też, że może na tę depresję zapadać góra godzinę dziennie, jak już wyśle wszystkie aplikacje w sprawie pracy i posprząta i tylko wtedy jak jestem w pracy. Pomyślałam sobie egoistycznie, że mam na głowie utrzymanie rodziny, pracę po 10-16 godzin dziennie, liczne obowiązki domowe, obowiązek wspierania męża w trudnej sytuacji życiowej, obowiązek nieustannego wspierania dzieci ( Psa) i z uwagi na sygnalizowaną depresję małzonka dojdą mi do tego wszystkie obowiązki domowe oraz zajmowanie się chorą teściową. Niestety depresja męża nie wchodziła w grę, bo doba ma tylko 24 godziny i nawet przy znacznym skróceniu snu, ze wszystkim nie wydolę. Not talking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:34, 08 Lut 2015    Temat postu:

Gwoli wyjaśnienia topik ten nie powstał w celu dojeżdżania Paszteta, ale zrodził się jako nocny spontan, bo jako ten forumowy Kaszpirowski wyczułem jakąś niepokojącą energię w jego postach.

Gwoli wyjaśnienia dwa, jeśli topik ten przekształci się w jakąś sesję terapeutyczną, to musicie wziąć poprawkę na fakt, że Pasztet nie jest jakąś stłamszoną stokrotką tylko pieprzonym cierniem w dupie - z teg powodu oczekiwałbym tu jednak bluźnierczych przekleństw, wycia gwałconych owieczek oraz innych destrukcyjnych aktów, które nie wszyscy będą mogli znieść. Czujcie się ostrzeżeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 13:40, 08 Lut 2015    Temat postu:

annaliza napisał:
Niestety, obawiam sie, ze Pasztet, gdy wstanie, nie bedzie juz mial takiego slowotoku, a szkoda, bo, bedac dla mnie wiarygodny, w tym, co pisze, moglby byc cennym zrodlem wiedzy o depresji w ogole.

A poniewaz od nastu lat znam Paszteta osobiscie i b lubie, to jego depresja w pewien sposob rowniez mnie interesuje. w tym sensie, ze zwyczajnie, zycze mu wszystkiego dobrego.

Cos jeszcze?


Aha
Czyli TWA Paszteowe.


Hans ale wiesz że pier...
Załatwiasz tu swoje porachunki z Pasztetem, reszta to sofistyka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:42, 08 Lut 2015    Temat postu:

Kilo, chyba jednak trochę za duże buty próbujesz nosić

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 13:53, 08 Lut 2015    Temat postu:

Jest tu dwóch, trzech stabilnych emocjonalnie unserów... ale nie z twego TWA.
Chcesz tyrać Paszteta wasza sprawa, czasami jest to zabawne, a co mnie interesuje jego depresja, opryszczka czy cokolwiek innego. Zrozum, gdy zamykam lapka znikacie.... Może pownienieś przekroczyć morze Czerwone?

Kwadratowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:48, 08 Lut 2015    Temat postu:

Czyjaś obsesja na temat jakiegoś TWA powinna nas interesować? Retorycznie pytam.

Temat depresji, jak z tym żyć i nie umierać mnie akurat interesuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Nie 16:11, 08 Lut 2015    Temat postu:

Hans napisał:

w temacie psychicznych to wydaje mi się, że wszystko zależy od towarzystwa (...)

Też tak myślę. Ciągle są takie kręgi, w których ten temat budzi konsternację i chęć przemilczenia. Ale też takie, gdzie rozmawia się o swoich problemach i terapiach aż nazbyt wiele i chętnie. To duża ulga trafić na ludzi, których wrażliwość lub/i osobiste doświadczenia umożliwiają zrozumienie.
Tak sobie myślę, że to nie czynniki zewnętrzne (obawa przed reakcją otoczenia) stanowią główny problem w podjęciu decyzji o wizycie u specjalisty, ale szereg indywidualnych barier, jakie musi pokonać sam zainteresowany, co jakby jest wewnętrznie sprzeczne, bo jak ma znaleźć w sobie wiarę (w powodzenie swojego działania), motywację i siłę ktoś, kto właśnie cierpi na deficyty tych wszystkich czynników(?)
Fundamentalnym problemem wydaje mi się brak zaufania do osoby, która ma pomóc (lekarza, terapeuty), obawa przed instrumentalnym, przedmiotowym potraktowaniem, lęk przed, de facto, obnażeniem się przed obcym człowiekiem, wreszcie, niepewność co do merytorycznych kompetencji tegoż. Jednym słowem, przed kiepskim wyborem.
Dalej, pojawiają się wątpliwości co do sensu takiego działania. To są ogromne koszty, przede wszystkim emocjonalne, ale patrząc na to od strony praktycznej, także te związane z czasem i, zazwyczaj, finansami. A tutaj nikt nie daje żadnych gwarancji. Nie ma żadnej pewności, że będzie lepiej. Dodatkowo, jako dorośli ludzie, lubimy, jak sądzę, myśleć o sobie jako o osobach, które osiągnęły pewien stopień samoświadomości i legitymują się jakimś tam poziomem intelektualnym. Niemiło jest przyznać, że to nie wystarcza. Dziwi. Nie ułatwia też gaszenia zwątpień, jak obcy człowiek będzie w stanie pokierować nami lepiej, niż my (z naszą wiedzą, doświadczeniem, samoświadomością, ho ho!) sami.
Wreszcie, często, jak przypuszczam, czujemy się nieuprawnieni do skorzystania z pomocy. Przecież jeszcze wstajemy. Chodzimy. Pracujemy. Realizujemy zadania. Nie jesteśmy chorzy na raka i nie mamy dziecka na wózku ze stwardnieniem bocznym zanikowym. Jakoś się kręci. Przecież inni mają jeszcze gorzej. Jeśli, na dodatek, cierpimy na pewną niestabilność emocjonalną, przy dobrych wiatrach we wtorek w ogóle zapominamy po co chcieliśmy się w piątek umawiać do psychiatry, skoro jest... całkiem nieźle, zupełnie przyzwoicie, słońce świeci, jutro zapiszemy się na kurs prawa jazdy, będzie wspaniale! i, w ogóle, nie ma co przesadzać.

Przykro mi, nie umiem tego napisać w pierwszej osobie Angel

Hans napisał:
dlaczego ciężko? jak odwiedzasz w szpitalu ciotkę umierającą na raka to też jest ciężko?

a nie jest?

Pasztet napisał:
A teraz staram się dobierać pracę, rozrywki i znajomych do mojej natury. (...) Jeśli to koncert życzeń w celu ratowania pasztetowego życia, to może.... flykiller

podejrzewam, że flykiller nie leży w Twojej naturze, Pasztet (ani jako potencjalna znajoma, ani rozrywka). Niektóre spotkania są takie pociągające dlatego, że nigdy nie wychodzą poza forum.

Pasztet napisał:

Z tego co się dowiaduję na zajęciach przygotowujących - nie ma tyle czasu, żeby zdążyła się wytworzyć istotna więź.

Nie obawiasz się, że czas nie odgrywa tutaj aż tak znaczącej roli? Że więź, jeśli ma się pojawić, nie potrzebuje miesięcy, ani nawet wielu tygodni?

Hans napisał:
to coś, co jest mną jest po prostu kurwa nieogarnięte - ale nauczyłem się już parę podstawowych sztuczek (...)

Sam się tego nauczyłeś? a co było wcześniej z tym nieogarniętym?

Kilo OK napisał:
A kogo to poza depresantem i jego najbliższymi interesi?

Mnie. I w ogóle, i w szczególe, i pod każdym innym względem Angel

Hans napisał:

Gwoli wyjaśnienia dwa (...)

Pisujemy tu, w większości, już kilka lat, więc to raczej zbyteczne wyjaśnienia (ostrzeżenia)

Kilo OK napisał:

Hans ale wiesz że pier...
Załatwiasz tu swoje porachunki z Pasztetem, reszta to sofistyka.

Co Ty bredzisz?
Przecież Oni się uwielbiają!
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 13, 14, 15  Następny
Strona 2 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin