Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy to moglo zdarzyć się naprawdę
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 10:06, 15 Cze 2009    Temat postu:

szamil buckstar napisał:
Dawid wszedł do pokoju (...)

Nieeee... to nie może być prawda... Los nie mógł być aż tak okrutny!



Druga historia rose wydaje mi się nieprawdziwa, ale tylko dlatego, że zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić rose robiącej komuś straszną scenę [że już o bębnieniu w cudze auto nie wspomnę].



Moja historia jest prawdziwa do momentu bezcelowego pętania się nocą po cmentarzu. Poza tym, rzeczywiście, jeden z płockich cmentarzy, w związku z tym, że leży w centrum miasta, jest kompletnie pozbawiony "zaplecza" w postaci domów pożegnań, więc zwłoki przed wniesieniem do kościoła faktycznie przebywają jakąś godzinę wcześniej w otwartej, niepilnowanej kapliczko-grobowcu, gdzie każdy może wejść i np. ściągnąć zmarłemu obrączkę z palca Sick
Powrót do góry
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:59, 15 Cze 2009    Temat postu:

a jednak Boo hoo!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:51, 15 Cze 2009    Temat postu:

w regulaminie totka stoi jak byk
'odbiór nagrody w regulaminowym terminie 60 dni'

Anxious


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:07, 15 Cze 2009    Temat postu:

a w tytule tematu nie ma nic o dokładnym wpisywaniu dat!

a nastrój musi być


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 15:05, 15 Cze 2009    Temat postu:

animavilis napisał:

Druga historia rose wydaje mi się nieprawdziwa, ale tylko dlatego, że zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić rose robiącej komuś straszną scenę [że już o bębnieniu w cudze auto nie wspomnę].



No i wyszło, że jestem pierdoła.
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 15:07, 15 Cze 2009    Temat postu:

animavilis napisał:

Moja historia jest prawdziwa do momentu bezcelowego pętania się nocą po cmentarzu. Poza tym, rzeczywiście, jeden z płockich cmentarzy, w związku z tym, że leży w centrum miasta, jest kompletnie pozbawiony "zaplecza" w postaci domów pożegnań, więc zwłoki przed wniesieniem do kościoła faktycznie przebywają jakąś godzinę wcześniej w otwartej, niepilnowanej kapliczko-grobowcu, gdzie każdy może wejść i np. ściągnąć zmarłemu obrączkę z palca Sick

Daltego wydawała mi się nieprawdopodobna ze względu na to, że nie spotkałam się z otwartym w nocy cmentarzem, nie wspominając już o kaplicy.
Powrót do góry
Poldek
googletyczny autopostowicz


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 15624
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1119 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 16:42, 15 Cze 2009    Temat postu:

Dzwonek telefonu, który oderwał mnie od rozmyślania ile punktów karnych mam jeszcze do wykorzystania był inny niż zwykle. Właściwie omal go nie zignorowałem jako obcy, irytujący dzwięk, nie słyszałem go już od wielu lat i dopiero rzut okiem na wyświetlacz przypomnial, do kogo od zawsze był przypisany.
Cholera. Odebrac, nie odebrac..po co dzwoni co jasnej cholery??
Czesc, Aniu. Nie sadzilem ze Cie jeszcze usłysze kiedykolwiek…
Krotka rozmowa o niczym, kurtuazyjny wstep o którym oboje wiemy ze doprowadzi do sedna sprawy.
Chcesz się spotkac? Po co? Nie mam Tobie nic do powiedzenia. Nie wiem dlaczego nie chcesz przez telefon.
Nie denerwuj mnie.
Tak, jade.
Nie wazne.
Wracam jutro.
To nie może poczekac?
Ok. Jutro po poludniu, niech będzie.
Nie, nie chce żebyś przyjeżdżała. Spotykamy się Chmielnej. Tak, w tej kawiarni. Pa.
Wlasciwie przez caly dzien myślałem już tylko o tym, co może chcieć ode mnie. Tyle lat razem, tyle uczuc i przezyc, ale..to było tak dawno. Ile już, zaraz, zaraz…6..7 lat. Po jaka cholere dzwoni do mnie po 7 latach? Znalem ja, wiedziałem uparta bestia i nic z niej nie wyciągnę. Tyle ze teraz już caly czas miałem przed oczami delikatna twarz okolona czarnymi wlosami i wpatrzone we mnie piekne brazowe oczy…
Jak zwykle się spóźniła. Nie miałem zalu, wiedziałem dlaczego to robi i z podziwem patrzyłem na jej ciagle dziewczeca, zgrabna sylwetke sciagajaca pożądliwe spojrzenia innych facetow przeciskajaca się miedzy stolikami. Przelotny buziak na powitanie, taki jakim witaja się znajomi zbyt bliscy aby ograniczyc się do ucisku dloni i zbyt dalecy by zmienil się w namiętny pocałunek.
Nic się nie zmienila.
Piekna jak zawsze, seksowna jak zawsze. Ta zmyslowa, dziewczeca uroda która nigdy tak naprawde nie przeminie.
Leniwa, troche nerwowa rozmowa. O niczym tak naprawde, wiedziałem ze ma rodzine, urodzila dziecko, ze jej kariera – z powodu ktorej się rozstaliśmy – stanela w miejscu, ze w domu wszystko ok., ze Ojciec umarl…
Wiedzialem ze się denerwuje, zawsze wtedy skubala maly palec lewej reki, takie rzeczy nigdy się nie zmieniaja.
Sedno sprawy? Jakie sedno sprawy, naprawde chciałam Cie spotkac po prostu i porozmawiac.
Powiedz. Wydus to z siebie i miejmy to z glowy. Wlasciwie to mnie samego zaskoczyl oschly ton z jakim to rzuciłem, ale chyba trafilem w sedno.
Podniosla glowe i patrzac mi w oczy tak jak kiedys, rzucila…
CHCE MIEĆ Z TOBA DZIECKO.
Dluzsza cisza, wyjaśnienia.
Nie, kocha swojego meza, nie interesuje jej żaden powrot, ma rodzine, jest w sumie szczesliwa. Nie, Maz o niczym nie wie i się nie dowie.
To ma być sprawa tylko miedzy nami…
Ale chce żebym dal Jej to dziecko…którego kiedys, wiele lat temu, nie chciala mi dac.
Milczalem.
Wstalem, nachyliem się, wziąłem Jej piekna twarz w dlonie…pocalowalem zmyslowe usta. Wyszedlem. Bez slowa.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak plakalem jak wtedy….


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:16, 15 Cze 2009    Temat postu:

Rozbiłem sie z tego lata z namiotem na terenie zaprzyjaźnionego osrodka wczasowego, dzieki czemu majac wczasy za darmo, moglem korzystać ze zdobyczy cywilizacji.. ciepła woda, kawiarnia, stół bilardowy... a i zlowione ryby mozna było po cichu w kuchennej zamrazarce przetrzymac.
Tylko Ci namolni sasiedzi imprezujacy co noc i co wieczór zapraszajacy do towarzystwa.... W końcu nie wypadalo juz odmowić... chodź chlopie mamy super spiryt, przemyt prosto od Ruskich !!!!... brrr.. ale co robic, uznaja mnie za jakiegoś dziwolaga.. wypiję dwa i się zmyję.
Łatwo powiedzieć.. trudniej zrobic......

Na lekko miekkich nogach padlem w namiocie na materac i zasnalem natychmiast.
Coś mnie obudziło... chyba grzmot,tylko - cholera- dlaczego jest tak ciemno ?. latarka powinna byc w kieszeni namiotu.. jest!. Pstryknąłem wylacznikiem... nic. Drugi, trzeci, czwarty raz...nadal ciemno.
Spokojnie .. pewnie latarke szlag trafił, trzeba wyjść przed namiot. Wychodzę.. ciemność.....ale nie taka zwyczajna nocna ciemność. Czarna sciana, bez jakichkolwiek odcieni szarosci.

Dopada mnie mysl. Metylowym napoili ! trzeba natychmiast znaleźć ludzi..tylko jak ?
Pamietam kierunek na świetlicę, obok sa mieszkania obslugi... tam bedzie najblizej.
Z wyciagnietymi przed siebie rekami.. obijajac się o drzewa, stopa po stopie ide w kierunku budynku. W koncu natrafiam na scianę i po niej posuwam sie w kierunku, w ktorym powinny być drzwi.Ide tak pewnie uż z 10 minut ...

Nagle... posrodku tej ciemnosci pojawia się pomarańczowa kropka!. Nie wierzę sobie i zaczynam mysleć, że to pewnie jakis objaw ze strony sparalizowanych metanolem nerwow wzrokowych. Ale kropka nie znika... a nawet dolacza sie do niej zapach dymu z papierosa i zapity glos " Ale k* ciemnica. W zyciu takiej nie widzialem, a przez ten pier* piorun swiatla pewnie nie bedzie do rana".I drugi" Wracaj pijaku do domu bo cały osrodek obudzisz! "


......

Nie wierzvcie latarkom ! zawsze trzeba mieć dwie


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:16, 15 Cze 2009    Temat postu:

glus napisał:
Dzwonek telefonu, który oderwał mnie od rozmyślania ile punktów karnych mam jeszcze do wykorzystania był inny niż zwykle. Właściwie omal go nie zignorowałem jako obcy, irytujący dzwięk, nie słyszałem go już od wielu lat i dopiero rzut okiem na wyświetlacz przypomnial, do kogo od zawsze był przypisany.
Cholera. Odebrac, nie odebrac..po co dzwoni co jasnej cholery??
Czesc, Aniu. Nie sadzilem ze Cie jeszcze usłysze kiedykolwiek…
Krotka rozmowa o niczym, kurtuazyjny wstep o którym oboje wiemy ze doprowadzi do sedna sprawy.
Chcesz się spotkac? Po co? Nie mam Tobie nic do powiedzenia. Nie wiem dlaczego nie chcesz przez telefon.
Nie denerwuj mnie.
Tak, jade.
Nie wazne.
Wracam jutro.
To nie może poczekac?
Ok. Jutro po poludniu, niech będzie.
Nie, nie chce żebyś przyjeżdżała. Spotykamy się Chmielnej. Tak, w tej kawiarni. Pa.
Wlasciwie przez caly dzien myślałem już tylko o tym, co może chcieć ode mnie. Tyle lat razem, tyle uczuc i przezyc, ale..to było tak dawno. Ile już, zaraz, zaraz…6..7 lat. Po jaka cholere dzwoni do mnie po 7 latach? Znalem ja, wiedziałem uparta bestia i nic z niej nie wyciągnę. Tyle ze teraz już caly czas miałem przed oczami delikatna twarz okolona czarnymi wlosami i wpatrzone we mnie piekne brazowe oczy…
Jak zwykle się spóźniła. Nie miałem zalu, wiedziałem dlaczego to robi i z podziwem patrzyłem na jej ciagle dziewczeca, zgrabna sylwetke sciagajaca pożądliwe spojrzenia innych facetow przeciskajaca się miedzy stolikami. Przelotny buziak na powitanie, taki jakim witaja się znajomi zbyt bliscy aby ograniczyc się do ucisku dloni i zbyt dalecy by zmienil się w namiętny pocałunek.
Nic się nie zmienila.
Piekna jak zawsze, seksowna jak zawsze. Ta zmyslowa, dziewczeca uroda która nigdy tak naprawde nie przeminie.
Leniwa, troche nerwowa rozmowa. O niczym tak naprawde, wiedziałem ze ma rodzine, urodzila dziecko, ze jej kariera – z powodu ktorej się rozstaliśmy – stanela w miejscu, ze w domu wszystko ok., ze Ojciec umarl…
Wiedzialem ze się denerwuje, zawsze wtedy skubala maly palec lewej reki, takie rzeczy nigdy się nie zmieniaja.
Sedno sprawy? Jakie sedno sprawy, naprawde chciałam Cie spotkac po prostu i porozmawiac.
Powiedz. Wydus to z siebie i miejmy to z glowy. Wlasciwie to mnie samego zaskoczyl oschly ton z jakim to rzuciłem, ale chyba trafilem w sedno.
Podniosla glowe i patrzac mi w oczy tak jak kiedys, rzucila…
CHCE MIEĆ Z TOBA DZIECKO.
Dluzsza cisza, wyjaśnienia.
Nie, kocha swojego meza, nie interesuje jej żaden powrot, ma rodzine, jest w sumie szczesliwa. Nie, Maz o niczym nie wie i się nie dowie.
To ma być sprawa tylko miedzy nami…
Ale chce żebym dal Jej to dziecko…którego kiedys, wiele lat temu, nie chciala mi dac.
Milczalem.
Wstalem, nachyliem się, wziąłem Jej piekna twarz w dlonie…pocalowalem zmyslowe usta. Wyszedlem. Bez slowa.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak plakalem jak wtedy….

Prawdziwe, na pewno.
Niestety..strasznie smutne, bo...przypuszczam, że nie spełniło się jej pragnienie. I może dobrze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:40, 15 Cze 2009    Temat postu:

Zapładniacz Gluchna - prawda
Nudny vs Obcy - prawda



i ja już wiem dlaczego lubię fora internetowe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:45, 15 Cze 2009    Temat postu:

A plemniki jego, to Gluśki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:48, 15 Cze 2009    Temat postu:

Paj napisał:
A plemniki jego, to Gluśki.


Glusiki

nie mylić z ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 18:49, 15 Cze 2009    Temat postu:

Co wy chcecie Glus taki wzruszający, że aż mnie ujął.
Chyba się rozczulę dziś. Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:51, 15 Cze 2009    Temat postu:

bo prawdziwy facet to prócz tego że jest świnią to ma też zaprogramowanego "romantyka". tylko trzeba znać kody. tzn solucje te no.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 19:53, 15 Cze 2009    Temat postu:

Po przeczytaniu historii Nudziarza, wierzę w nią, przypomniała mi się taka przygoda.
Namówiłam koleżankę na wyjazd w Bieszczady. Umówiłyśmy się tam z inną koleżanką i jej towarzystwem. Długo przekonywałam rodziców, odrzucając i argumentując każdy zarzut przeciwko wyjazdowi. Wreszcie się udało. Byłam dumna ze swojej siły perswazji.
W pociągu ścisk, cała noc na korytarzu na stojącą. Nogi mi ścierpły.
Gdy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że jesteśmy spóźnione jeden dzień. Towarzystwo ruszyło nie wiadomo gdzie, zostawiając tylko enigmatyczną wiadomość.
Wściekłe, zmęczone podróżą w obcym miejscu, same z namiotem. Wysypałyśmy wszystkie części i zaczęłyśmy oglądać. Oczywiście wszystko zaplanowałam, bo za nim zacznę wykonywać jakąś pracę tworzę plan działania. Jednak plan ciężko było zrealizować, było późne popołudnie jak znów oglądałam części namiotu i nie mogłam dojść, która rurka do której pasuje. Na szczęście mili chłopcy, zresztą interesujący, wcześniej dość długo obserwujący nasze poczynania – czyli kłótnie, wkroczyli do akcji.
Namiot stanął, i to w ostatniej chwili, bo zasnęłam na stojąco. Obudziłam się nawet nie wiem, która była godzina, postanowiłam, że pójdę do toalety ( no co czasami trzeba Tongue out (1)). Wyszłam z namiotu i zobaczyłam, nic nie zobaczyłam oprócz ciemności. W życiu nie widziałam takiej ciemności. Dobrze, że paliło się światło w budynku i kierowałam się w stronę plamki światła. Idę tak po omacku, uważając żeby żadnej traszki czy innej żmijki nie nadepnąć, gdy nagle łapie mnie ktoś w pasie i krzyczy: mam cię. Ledwo wytrzymałam, o mały włos, a bym się osikała. Okazało się, że to Zwierzak – tak mówili na gościa, który w dzień się ukrywał (pewnikiem spał) a nocy napadał na ludzi. Dziwne to wszystko.
Wyjazd w Bieszczady nie udany. Koleżanka zła na inną koleżankę, nie pożyczyła mi nawet pasty do zębów( okazało się, że zapomniałam). Poza tym kazali mi paść kozy, niby, że to taka tradycja. Jakiś chłopak nosił pająki w kieszeniach i koniecznie chciał abym się z nimi zaprzyjaźniła – swego czasu miałam arachnofobie. Koleżanka po trzech dniach mieszkania wśród tych wszystkich dziwaków chciała wracać do domu, więc musiałam też chcąc nie chcąc wracać. No chyba, ze zamieszkałabym w namiocie z kolesiem i pająkami, brr. A naddatek groziła mi próchnica, mycie zębów bez pasty jest mało skuteczne. Chociaż mogłam piaskiem, byłoby piaskowanie.
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:57, 15 Cze 2009    Temat postu:



tak to jest jak się Pannie pod namiotem marzy ąę toaleta.. zamiast wystawić tyłek trzy metry od namiotu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:58, 15 Cze 2009    Temat postu:

Mati napisał:


tak to jest jak się Pannie pod namiotem marzy ąę toaleta.. zamiast wystawić tyłek trzy metry od namiotu


a tam Toffi Anal i jego niespełna rozumu banda


Brrrrrrrrrr

Pieprzę te Bieszczady Boo hoo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 20:00, 15 Cze 2009    Temat postu:

Szamil tylko nie mów, że znasz tego od pająków?
Powrót do góry
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:03, 15 Cze 2009    Temat postu:

rose napisał:
Szamil tylko nie mów, że znasz tego od pająków?


Kurde to był znany na całą okolicę Bartek Duda,
Na te pająki wyrywał same fajne dupy

a wyśta spanikowały



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:03, 15 Cze 2009    Temat postu:

..”jedziemy do lasu!!!” padła pełna animuszu propozycja. Część żywo podłapała temat. Był przełom lutego i marca. Dziesięć lat temu… rany Julek..to już dziesięć lat. Północ. Wkoło biało i zupełnie niespokojnie. Pięć terenówek i ze dwadzieścia osób. Staliśmy przy ognisku piekąc kiełbasy i piliśmy w dużych ilościach, tak więc wszyscy po upływie chwil kilku byli już nieźle narąbani. Zapakowaliśmy się jednak do dwóch aut i pojechaliśmy w głuszę. Minęliśmy niewielki zagajnik młodych sosenek i wjechaliśmy w bór. Zmierzaliśmy dokądś, ale nikt pojęcia nie miał dokąd właściwie jedziemy. Przed siebie, leśnym duktem. Po pewnej chwili znaleźliśmy się nad jeziorem. Niebo było bezchmurne a księżyc oświetlał spokojne wody, ciągnąc swój błyszczący ogon aż po horyzont. Nad jeziorem mostek, tuż obok krzaki wrastające przez piaszczystą plażę do wody. ‘To co? Jedziemy!’ zawołał ktoś z tyłu. Ruszyliśmy po kolei wjeżdżając do wody obok mostku. Zostawialiśmy krzaki po lewej i tuż za nimi wyjeżdżaliśmy na plażę zataczając koło. I tak w koło. Część zachwyconych pijaczków wysiadło i kotłowało się po plaży. Zostałam w samochodzie sama. Kolega wszedł z latarką na koniec mostku i machając do mnie coś wołał. Usłyszałam jedynie ‘tu jest… dno!’ więc nie zastanawiając się długo wbiłam jedynkę, dwójkę i ruszyłam w jego kierunku. W jednej chwili silnik zabulgotał i zgasł. Woda solidnie zalewała maskę a kolega złapał się za głowę. Siedziałam w środku zastanawiając się co dalej, ale kiedy zobaczyłam jak grupa ładuje się w pełnym rynsztunku do wody postanowiłam im pomóc. O słodka naiwności! Otworzyłam drzwi i w tej samej chwili woda wlała mi się do środka. Siedziałam po pas w lodowatym kawałku spokojnego jeziora. Wysiadłam brnąć i dotarłam do brzegu. ‘Coś Ty zrobił?’ krzyczałam. ‘Tu jest dno..tu jest dno.. spadaj Młody, tu faktycznie jest dno ’ przedrzeźniałam go z sarkazmem w głosie. Wszyscy ryknęli śmiechem. ‘Tu jest niewidoczne dno” zawołał z rechotem sprawca mej tragedii, ‘mówiłem, że dna nie widać głupia’. Skrzywiłam się i złapałam jeden koniec liny, który następnie przywiązałam do zanurzonego haka ‘umarłej’ kumpelki. Zaczęła się akcja wyciągania. Było mi wszystko jedno. Woda była niemal ‘w kostkach’ a ja siedząc w niej manewrowałam kierownicą to w jedną to w drugą stronę. Lina się napinała, ale nic z tego nie wynikało. Samochód, który mnie wyciągał zakopał się na wjeździe do jeziora i nie mogliśmy ruszyć w żadną stronę żadnym autem. Utknęliśmy na dobre. Pomysłów na wyciąganie było tyle, ilu nagrzmoconych ludzi, ale nic nie skutkowało. W końcu panowie zawiązali linę w pętlę i skręcając obie jej połowy kijem poruszyli samochodem kolegi. Po dumnych trzech godzinach udało mu się wyjechać a po kolejnej pół godzinie wyciągnęli i mnie. Niestety samochód nie chciał odpalić. Rozpłakałam się jak bóbr. Pierwszy raz w życiu wyłam roniąc łzy jak grochy z powodu czegoś, rzeczy, która zasadniczo miała to w nosie. „Nie umieraj mi tu teraz, mamy jeszcze tyle do zrobienia, proszę’. Ludzie pokładali się ze śmiechu widząc mój 'dramat', a ja waliłam pięścią w maskę z wściekłości i bezsilności. Potem z własnej głupoty. W końcu uklękłam w wodzie i zaczęłam bełkotać coś o wielkim Bogu, stwórcy wszechświata i takie tam.. prosiłam Go, prosiłam ją.. obiecałam poprawę. Wsiadłam znowu do auta i z uporem maniaka piłowałam. Podczas, kiedy całkiem poważna, zdruzgotana i zapuchnięta modliłam się o cud towarzystwo położyło się ze śmiechu na plaży turlając się w różne strony. Ktoś popuścił. ‘Daj spokój Zośka, zaciągniemy Cię na linie’ zawył ktoś. I stał się cud. Aśka nagle zakaszlała i odpaliła. Silnik przepalił wodę i ożył. Wszyscy zamilkli. ‘Hurrra!!! Kocham cię, kocham!!!’ zaczęłam pląsać wkoło samochodu i z ogromną czułością gładziłam zimny i mokry motor. To niemożliwe! Odezwał się inny głos. To niemożliwe!.. Cała zabawa trwała do szóstej rano, kiedy to zmordowani wróciliśmy do domku. Od tamtej chwili na krótko znowu zaczęłam się zastanawiać nad sensem istnienia.. Potem tylko podniosłam gwint do ust.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin