Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy to moglo zdarzyć się naprawdę
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rosegreta
Gość





PostWysłany: Czw 18:31, 18 Mar 2010    Temat postu:

To może dziś o gafie. Często mi się zdarzają wpadki, niestety.
A było to tak. Rok... nie taki dawny aż Tongue out (1) Pierwszy rok studiów. Mieliśmy pisać kolokwium na zajęciach (nie pamiętam czy pierwsze czy drugie). Poprzednia grupa oznajmiła, że zajęcia mieli z powodu choroby doktora O. z jakimś młodym dupkiem, asystentem. Pilnował ich itp.
Wchodzę do sali wykładowej jako jedna z pierwszych, widzę jakiś kolega siedzi przy pierwszym stoliku i czyta gazetę. Zawsze siadałam w pierwszych rzędach, więc podchodzę do niego. Witam się : cześć. Odpowiada: cześć. Jakoś tak nie kojarzę twarzy, ale to pierwszy rok, więc nie widzę w tym nic podejrzanego. Mamy dziś kolokwium - zagaduje. On spogląda z nad gazety i mówi- yhy. Podobno z jakimś dupkiem - kontynuuję. Pilnował, zabierał kartki podobno i stawiał minusy, szok- ciągnę dalej. I pewnie jeszcze będzie przynudzał- brnę dalej. Zauważyłam tylko lekki uśmiech u kolegi. Myslę sobie: a jakiś niemrawy. Pewnie przeszkadzam mu w lekturze. Wyciągnęłam więc notatki i zaczęłam czytać. Gdy już wszyscy się zeszli do sali. Kolega ów wstaje, idzie za katedrę i mówi : dzień dobry państwu, z powodu choroby doktora O. ja poprowadzę dziś zajęcia, nazywam się ...
Moja mina bezcenna.
A muszę dodać, że podczas kolokwium czytał gazetę za katedrą.


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Czw 18:34, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
....
fortepian w koziej skórze


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zależy skąd wiatr wieje.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:12, 18 Mar 2010    Temat postu:

Ja o farcie z tej samej beczki co gReta.

Do tej pory nie wiem czemu połączono socjologię z ekonomią i w dodatku wykłady zakończono egzaminem. Socjologia ciekawa, gorzej z ekonomią, ale p. dr sądził odwrotnie, bowiem kładł nacisk na ekonomię.
Mój umysł tego nie chcial objąć i w proteście w wykladach nie kazał uczestniczyć, ale na egzamin chciał nie chciał trzeba było iść i jeszcze zdać. Poszłam na egzamin nie czytając nawet notatek, bo takich nie miałam. Atmosfera nerwowa, bo co kto wyszedł to oblał i do poprawki. Myślę sobie wejdę podam indeks...ale zauważyłam, że koleżanka doucza się z notatek, gdzie pismo było bardzo czytelne. Poprosiłam ją o notatki i weszłam na egzamin wraz i dwiema osobami. Dostałam pytanie, zanim pozostałym podał zagadnienia/pytania ja już conieco na przygotowaną kartkę przepisałam. Odpowiedziałam na pytanie...podając nawet wzory i dostałam drugie...Tu było łatwiej sciągnąć, bo p. dr zajęty był rozmową i słuchaniem co mówiła inna studentka. Odp. na drugie pytanie też przeczytałam z kartki, co uprzednio ściągnęłam z jej notatek i otrzymałam 4+. Oczywięcie to była najlepsza ocena z dotychczasowych. Nikt nie wierzył, że nie byłam obkuta, ale na tym nie koniec.

Przyszedł termin poprawki, ja jestem na ćwiczeniach, gdzie przyszła p. mgr będąca w komisji poprawkowej, porozmawiała z prowadzącą, po czym wymienia moje nazwisko i prosi bym wyszła.
Gorąco mi się zrobiło, bo tylko głupia jedna myśl mi przyszła zanim dołączyłam do p. mgr zamykając drzwi od sali: że musiał widzieć jak ściągałam i chce zmienić mi ocenę, albo dopytać. Rzeczywiście chciał mnie dopytać, o tym informuje mnie po drodze do sali egzaminacyjnej p. z komisji.
Wymyślam argumenty; że zapomniałam wiadomości, że nie powtórzyłam, że w moim przypadku nie lubię ekonomii i nauczyłam się tylko na egzamin i nic już nie pamiętam. Pani oświadczyła tuż przed drzwiami, że jeśli nie odpowiem, ocena się nie zmieni. No to strach ustępował, a pan zapytał coś tam z socjologii, a to akurat lubiłam i umiałam. Pan poprawiając ocenę na bdb powiedział, widzisz Wando nie mówiłem, że panią bym skrzywdził.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
STALKER
drzewo morelowe


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 4098
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 346 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:17, 18 Mar 2010    Temat postu:

lulka napisał:
\
Ps. Pewnie ten celnik nie uwierzył?


Ja bym sam nie uwierzył


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szymon Krusz
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 22282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 388 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nizin....społecznych
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:32, 18 Mar 2010    Temat postu:

W ubiegłym roku firma organizowała wycieczkę do Włoch (piąta rocznica śmierci papieża Jana Pawła II ) przy okazji trochę pozwiedzaliśmy jeden nocleg wypadł w Rimini do kolacji było jeszcze trochę czasu i trzeba było ten czas jakoś zagospodarować.Hotel był blisko morza więc poszliśmy grupką na plażę aby trochę pospacerować zobaczyliśmy muszelki i zaczeliśmy je zbierać oczywiście te najładniejsze były w wodzie więc zdjęliśmy buty skarpetki podwinęliśmy nogawki i weszliśmy do wody.Woda okazała się nad wyraz ciepła (początek Kwietnia) więc sobie trochę pochodziliśmy po tej wodzie trzeba było widzieć miny Włochów chodzących po plaży gdy widzieli nas chodzących w wodzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:05, 18 Mar 2010    Temat postu:

Jeśli już temat o studiach... Politechnikę na St. Wieczorowym "robiłem" pracując już od kilku lat jako konstruktor w dużej firmie w dziale doświadczalnym. Konsultantami firmy byli pracownicy Politechniki.
Na IV roku była "przejściówka". Temat: skrzynka przekładniowa. Dane obroty wejściowe, obroty wyjściowe, moc przenoszona... - bułka z masłem. Nagle mnie olśniło! Przecież ja dokładnie coś takiego konstruowałem 3 lata wcześniej i w firmie to pracuje do dziś w kilku egzemplarzach! Hurra! Znalezienie dokumentacji trwało pół godziny, znajoma kreślarka z firmy, za bombonierę i bukiet kwiatów skopiowała pięknie wszystkie rysunki wymieniając tylko tabelki na obowiązujące na studiach. Pełen luz! Po miesiącu zabrałem dokumentację i "spracowany" poszedłem na konsultacje. System polegał na tym, że najpierw musiał przejściówkę przejrzeć i zatwierdzić asystent, a dopiero z jego parafką szło się po zaliczenie do p. docenta.
Okazało się, że jednak są "schody"! Pan asystent z ważną miną przejrzał dokumentację i zrównał mnie z trawą: "panie! Co pan tu wymyślił! Przecież to się rozsypie po 5 minutach pracy!" Zakreślił mi kilka poprawek kazał jeszcze raz zrobić obliczenia. Poprawki nie miały sensu, więc pracowicie kreślarka usunęła z rysunków zaznaczone miejsca, koleżanka od nowa przepisała na maszynie obliczenia. Po tygodniu zgłosiłem się do pana magistra. "panie! Co pan tu wymyślił"... itd, itd. Poprawione miały być inne elementy... Sytuacja powtarzała się. Stojąc szósty raz przed drzwiami pokoju pana magistra, mając mordercze myśli, zobaczyłem nadchodzacego pana docenta, który miał ostatecznie zatwierdzić zaliczenie z przejściówki. Znałem go z widzenia - był jednym z konsultantów w firmie, a on też musiał mnie zapamiętać. Z daleka zapytał: "co pana tutaj sprowadza?" Opowiedziałem po krótce historię pięciu nieudanych podejść - nie mogłem jednak powiedzieć, jak powstała dokumentacja!
Pan docent spytał: może mi pan przypomnieć swoje nazwisko? Powiedziałem. Poprosił o indeks i zaczął się przez chwilę wpatrywać w nazwisko, po czym nagle rozrechotał sie niepoważnie. Wziął bez słowa moje rysunki - tyle razy "poprawiane", ale naprawdę ciągle w pierwotnej wersji i z indeksem w ręce, ciągle się śmiejąc, wszedł do gabinetu pana magistra. Rzuciłem się z uchem do drzwi. Usłyszałem taki tekst pana docenta skierowany do asystenta:
-"co ty kozi synu wykombinowałeś? Przeczołgałeś tego studenta, który jest konstruktorem skrzynki z firmy "X", z której wzięliśmy temat do przejściówki. Parafuj to."
Chwila ciszy, drzwi się otwierają. Pan docent stanął w drzwiach, podał mi indeks i powiedział: napracował się pan nad poprawkami, ale teraz jest już bardzo dobrze. Zajrzałem do indeksu. Rzeczywiście - "bdb"...


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szymon Krusz
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 22282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 388 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nizin....społecznych
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:03, 18 Mar 2010    Temat postu:

I jeszcze kilka wspomnień z tej wycieczki.Pierwszy nocleg mieliśmy w Brnie akurat w dzień zmiany czasu z zimowego na letni były wywieszki a jakże w recepcji pełna kultura Hotel też był pełna kultura.Przewodnik prosił aby nie przeciągać zbytnio wizyt w pokojach i położyć się wcześniej aby nie zaspać bo będziemy wstawać o godzinę wcześniej i że budzenie będzie telefoniczne.Poprzestawialiśmy zegarki poszliśmy spać.Rano dzwoni telefon pani w telefonie mówi po czesku która jest godzina i życzy nam miłego dnia patrzymy na zegarki okazuje się że............. jeszcze mamy godzinę na spanie (później okazało się przynajmniej tak mówił nam przewodnik że podobno komputer coś pokręcił i włączył automatyczną sekretarkę nie o tej godzinie co trzeba)oczywiście przeproszono nas za to ale było już po spaniu.Po całym dniu jazdy i przejeździe przez Austrię pierwszy nocleg we Włoszech mieliśmy w Lido di Jesolo zajeżdżamy przed hotel leje jak z cebra (pogoda pogarszała się z upływem dnia w Czechach było słonecznie w Austrii było pochmurnie i zaczęło padać a gdy wjechaliśmy do Włoch zaczęło lać )rozdają nam klucze do pokojów mamy tylko zanieść bagaże do pokoi trochę się ogarnąć i zejść na obiad.Schodzimy okazało się że zjechały dwie wycieczki z Polski (później jeszcze raz się spotkaliśmy z nimi w innym hotelu) czekamy na obiad najpierw w holu hotelowym później na sali w końcu wchodzi jakiś facet i głośno coś tam mówi i gestykuluje chodziło o to abyśmy siedli tak aby się te dwie wycieczki nie wymieszały i podano nam obiad pierwsze danie zupa (wyglądało to jakby do kotła z wodą wsypali jedną paczkę chińskiej zupki )i na drugie danie pizza myśleliśmy że w ojczyźnie pizzy to zjemy naprawdę ekstra pizzę jak nam podano tę pizzę myśleliśmy że nóż i widelec nam się powyginają gdy zaczęliśmy ją kroić.Każdy tylko coś tam zjadł co udało się odkroić i zostawił resztę.Ale chyba coś tam do nich dotarło bo śniadanie było już dużo dużo lepsze od tego obiadu.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pią 13:32, 19 Mar 2010    Temat postu:

Formalny napisał:
Usłyszałem taki tekst pana docenta skierowany do asystenta:
-"co ty kozi synu wykombinowałeś? Przeczołgałeś tego studenta, który jest konstruktorem skrzynki z firmy "X", z której wzięliśmy temat do przejściówki. Parafuj to."

Dla takich słów warto żyć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Strona 11 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin