Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

...Rodzicielskowatość...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camparis
posępny dorsz


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Nie 9:57, 31 Sie 2008    Temat postu:

szamil buckstar napisał:
a nie pomyślałaś żeby dać dziecku poznać (nie mam na myśli poddawania dziecka nachalnej indoktrynacji) kim właściwie jest ten Bóg i o co z nim chodzi?


Uważam, że to rodzice przekazują swoje wartości dziecku. A skoro dla nas nie ma boga, to tak przekazujemy dziecku wizję świata. Owszem, mała wie, że są religie (zaopatrzyłam się w książkę dla dzieci o największych religiach świata). Ale na nią nie uczęszcza ...

No i nie ukrywam, że od kościoła odrzuca mnie jego nachalność. Gdy przedszkolanka uczyła dzieci wiersza "Katechizm polskiego dziecka" to ksiądz przeinaczył wiersz i dzieciom wbił do głowy, że nie powinno w ostatnich wersach być "w Polskę wierzę" tylko "w boga wierzę" ;( i dzieciaki podczas przedstawienia w tym miejscu się zacięły ...

Ale tutaj miała być dyskusja o roli rodzica w wychowywaniu dziecka, a nie temat religii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:03, 31 Sie 2008    Temat postu:

Ale tutaj miała być dyskusja o roli rodzica w wychowywaniu dziecka, a nie temat religii.[/quote]


ależ jest

przepraszam, że zmąciłem temat
dziękuję Ci za odpowiedź

pozdrawiam

Shhh


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:33, 31 Sie 2008    Temat postu:

..rodzice mogą uczyć dziecko tego co uważają za słuszne, ale jeżeli już decydują się zrobić to na własną rękę to niech zaangażują się conajmniej tak, jak robią to księża i katecheci.. inaczej dziecko pozostawione samo sobie nie rozwinie się duchowo.. A druga sprawa to konsekwencje.. Podejmując każdą decyzję musimy liczyć się z konsekwencjami. W tym wypadku są to wyrazy oburzenia, zdziwienia, krytyki.. W takim społeczeństwie żyjemy, purytańskiemu..I to większość ustala reguły. Można się im sprzeciwiwac i coraz wiecej ludzi młodych to robi, ale trzeba liczyć się z niechęcią ze strony innych..
a dziecko.. w przyszłości samo zdecyduje, ale powinno mieć chyba z czego wybrać..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camparis
posępny dorsz


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pon 8:44, 01 Wrz 2008    Temat postu:

...mateczka... napisał:
a dziecko.. w przyszłości samo zdecyduje, ale powinno mieć chyba z czego wybrać..

I pozwolę dziecku samemu wybrać. Dlatego uczę ją (opowiadam) o wszystkich największych religiach. Pozwolę jej wybrać, bo dzieci, które są od dziecka wtłaczane w obowiązujące schematy, raczej takiego wyboru nie mają (dopiero jak się uniezależniają od rodziców).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Camparis dnia Pon 16:57, 01 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 15:41, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Byłam jako dziecko "wtłoczona w schemat", z tym, że dopiero po przeczytaniu ostatnich postów dotarło do mnie, że to był schemat. Jakoś tak od zawsze przemawiało do mnie, że kwiatki, pieski i inne duperele stworzył Dobry Pan Bóg i tak mi do dzisiaj zostało. Indoktrynacji silnej poddawana nie byłam, Nie przymuszano mnie do chodzenia do kościoła i nie kazano klęczeć na grochu za opuszczenie religii. Wiedziałam niemalże od początku, że są ludzie którzy wierzą w innego Boga - z tym, że owe wierzenia traktowałam na równi z klechdami sezamowymi. Brak wiary w cokolwiek poza naukę zawsze mnie zdumiewał, ponieważ istnienie Boga przyjmowałam za pewnik.
Moje córki są praktykującymi katoliczkami.
Pewnie nie bardzo mają już wybór- zostały wtłoczone w schemat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Pon 16:29, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
(...) ponieważ istnienie Boga przyjmowałam za pewnik(...)


ja wiem, że to temat o zaangazowaniu rodziców w sprawy dzieci i pozornie dyskusja o religi jest off topick ale...:
myślę, że w tym stwierdzeniu Seeni jest zawarta najważniejsza sprawa - jeśli rodzic coś uważa za słuszne, to robi to z przekonaniem wewnętrznym i jest szansa, że pomyślnie.
Jakoś nigdy istnienia Boga (a szczególnie w "jedynie słusznym" go rozumieniu) nie przyjmowałam za pewnik i powiem szczerze, że próbowałam wtłoczyć swoje dzieci w schemat (by im było łatwiej niż mi - bo fajnie jest być "wierzącym" człowiekiem). Z perspektywy czasu myślę sobie, że lepiej byłoby gdybym była po prostu autentyczna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 20:52, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Seeni napisał:

Moje córki są praktykującymi katoliczkami.
Pewnie nie bardzo mają już wybór- zostały wtłoczone w schemat.

Bo religia jest częścią naszej kultury (bardzo ważną częścią) i tak jak uczysz dzieci, że prezenty pod choinkę przynosi Mikołaj, a Nowy Rok należy hucznie przywitać, tak jak przekazujesz, że kradzież jest zła, a opiekuńczość dobra, tak samo uczysz wiary w boga. Wszelki wybór religii jest w naszych warunkach ciągle jeszcze czymś sztucznym - nie ma supermarketu z ideami. No chyba, że salony sieci IDEA
Globalizacja pewnie daje jakieś pole manewru - mnie nie przekonuje. Mogę być katoliczką, ateistką lub agnostykiem- nie mogę być innowiercą, bo nie byłabym w tym autentyczna, nie wyrosłam w hinduizmie, czy islamie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:08, 29 Sty 2009    Temat postu:

...w zasadzie mam w tym temacie pewien drobiazg do powiedzenia..
jak bardzo bym chciała, żeby było dobrze tak bardzo kończą mi się pomysły..
Otóż.. miałam żal do rodziców o brak jakiegokolwiek zainteresowania losem swoich dzieci w szkole.. teraz chyba powoli zaczynam rozumieć tę niechęć do szkoły i szkolnych atrakcji..
Wychowawczyni Julii jest zwyczajnie niemiła dla tych dzieci.. opryskliwa, niechętna jakiemukolwiek działaniu.. Dałam jej półtora roku szansy. Gro rodziców juz na początku mówiło, że ta pani jest 'słaba'.. Może być świetnym nauczycielem przedmiotu, ale pedagogiem okazuje sie być chyba kiepskim. Choć nie wiem czy to nie idzie w parze.. d'oh! Bycie kiepskim pedagogiem i równie kiepskim nauczycielem.. Niemniej jednak Julka nie ma problemów z nauką, ale nie czuje - ani ona ani inne dzieci - żadnej solidarności z wychowawczynią.. Pani wykonuje swoje prace od - do i ucieka do domu.. Wszystkie okazje do wspólnego obchodzenia i świętowania nas omijają.. Inne klasy organizują, działają, te dzieci czują jakąś wspólnotę z nauczycielem.. u nas tego nie ma i jeżeli sami tego nie zorganizujemy, my rodzice, a właściwie nas troje, czworo to nic się nie dzieje.. Inne panie robią akcje, rodzice przynoszą poczęstunki i dzieci mają w klasach uroczystości.. Nasza pani unika takich klasowych zgromadzeń jak ognia..
Co więcej, wszystkie zebrania od jakiegoś czasu są indywidualne, bo wiadomo, że pojedyncze osoby łatwiej spacyfikować niż tłum niezadowolonych rodziców.. A my mamy uwagi i chcemy wyrazić swoje niezadowolenie.. Najwięcej widzą i czują dzieci.. Julka nigdy się nie skarżyła, aż do niedawana, kiedy pełna goryczy powiedziała, że pani o niczym, nigdy im nie mówi i czują się odtrącone.. bez opieki.. bez poczucia, że ta pierwsza wychowawczyni jest właśnie tą ulubioną i pamiętaną...
Nadal jestem skarbnikiem, pominąwszy, że dokładam do interesu, żeby coś tym dzieciom organizować, ale przyznam szczerze, że coraz mniej we mnie entuzjazmu.. Nie chodzi o kasę tylko właśnie o to, że na 40-ro rodziców może w sumie z pięć mam wykazuje jakiekolwiek zainteresowanie i chęć działania..
..czy właśnie w ten sposób umierają ideały? w zasadzie nie tyle umierają, co zostają uśmiercane przez innych..
(takie pytanie retoryczne)

jest mi z tego powodu naprawdę przykro..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:24, 29 Sty 2009    Temat postu:

Pytanie:

Ile zarabia Pani wychowawczyni?
Czy ma męża?
Czy ma dzieci?
Czy potrzebuje okulary do czytania?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 0:47, 30 Sty 2009    Temat postu:

od września prosiłam nauczycielki o współpracę:

zapisałam dziecia do skautów, mówi, że skauci są głupi, jest w klubie piłkarskim, o kolegach mówi, że nie maja pojecia o regułach, jeździ na kucu, kuc, jest najlepszym przyjacielem, a nauczycielka pływania z basenu, rosjanka z pochodzenia wymawia jego imię z odpowiednim akcentem....

zapisałam go do świetlicy poszkolnej i prosiłam, błagałam, nie dawajcie mu grać na komputerze, play station i DS (nintendo). niech wchodzi w jakiekolwiek byle interakcje z innymi dziećmi. przez kilka miesięcy echo. grał tylko na hotpinkgames.com...

koniec stycznia. nauczycielka powiedziała Jasiowi, że dzisiaj w nintendo gra klasa 6. rzucił krzesłem. zadzwonił znajomy, który odbiera młodego odkad jestem półsprawna, pokłóciliśmy się... pokuśtykałam do szkoły, młody twierdzi, że rzucił krzesłem w scianę, nie w nauczycielkę.
komu wierzyć... a tak naprawde to mnie to oczywiście wali. jeśli będzioe trzeba to mu zmienię szkołę tysiąc razy. czy kopnięcie krzesła to taki kurwa dramat?
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 8:10, 30 Sty 2009    Temat postu:

zadziora napisał:
jeśli będzioe trzeba to mu zmienię szkołę tysiąc razy. czy kopnięcie krzesła to taki kurwa dramat?

Nie. Ja urządzałam spazmy z drapaniem się po twarzy i tupaniem. W końcu jak się ma te 8 czy 10 lat i czuje pokrzywdzonym, to można i wypada, zwłaszcza że później już nigdy nie [nie wypada].
Tylko, jak mu będziesz tysiąc razy zmieniać szkołę, to chyba coraz trudniej będzie o interakcje z innymi dziećmi.
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Pią 8:45, 30 Sty 2009    Temat postu:

No wiem, ze przeczytasz to byc moze w kwietniu, ale jest szansa, ze w ogole.

Mnie czasem koncza sie juz koncepty na uszczesliwianie dzieci (znaczy, by sie odnajdowaly w zyciu i spolecznosci w taki sposob, w jaki inni sobie tego zycza). Wtedy daje sobie na luz. Mowie pie***le, niech w koncu na wlasnej skorze poczuje odpowiedzialnosc. I wiesz co sie okazuje wtedy? One sobie doskonale radza bez tych moich interwencji (kazdym badz razie lepiej bez niz z), a te wszystkie sytuacje nie sa warte moich nerwow i kolejnych siwych wlosow. Ja mam po prostu robic swoje (stworzyc baze)

i

wracam do nich po to, by po raz kolejny tlumaczyc, ze kazdy z nas jest inny i dlatego trzeba troche odpuscic w oczekiwaniach.
Z tym, ze o tym ostatnim, to sama ze soba najpierw musze porozmawiac.

Buzka

I jeszcze na koniec odnoszac sie do tego, co napisala animka 050 - porownujac z perspektywy to, co nie tak robia moje dzieci z tym, co ja robilam, to moge smialo powiedziec, ze moja mama byla o kilka piekiel przede mna. I dlatego tez bede twierdzila, ze jest najwspanialsza mama na swiecie pomimo paru bledow, ktore jednak popelnila.
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:28, 30 Sty 2009    Temat postu:

zadziora napisał:

młody twierdzi, że rzucił krzesłem w scianę, nie w nauczycielkę.


Think

eee.. to faktycznie luz.. w końcu każdy ma prawo okazywać niezadowolenie w sposób w jaki mu się podoba, zwłaszcza gówniarz w stosunku do nauczyciela..
Jedno rzucenie może i nie jest dramatem, ale kiedyś może nim być..

osobiście uważam, że zachowania typu rzucanie czymkolwiek w akcie niezadowolenie nie jest na miejscu..Wiem, bo sama rzucałam i jeszcze czasem też mi się to zdarza.. (kiedyś w akcie wściekłości chciałam wyrwać się mamie i rzuciłam się na ziemię...kiedy padłam moja ręka okazała się być złamana) teraz rzucił krzesłem w ścianę następnym razem rąbnie kolegę a potem panią..
Faktem jest, że pani zlekceważyła Twoją prośbę i możnaby rzec, że sama jest sobie winna, jednak reakcja rodzica w takiej sytuacji jest fundamentalna.. Albo powiesz mu 'nie przejmuj się, pani jest głupia i sama sobie winna' czym podważysz całkowicie jakiś tam jej autorytet (co doprowadzi do tego, że Pani całkowicie wtedy straci władzę nad nim), albo doprowadzisz do tego, że Jaś więcej tym krzesłem nie rzuci i będzie potrafił panować nad agresywnymi reakcjami, kiedy coś nie idzie po jego myśli..

..w klasie Julki problem polega na tym, że pani krzyczy. jest niemiła, nieżyczliwa, opryskliwa i gburowata dla nich..niesprawiedliwie ocenia te dzieci, ale nie chodzi o naukę - raczej o zachowanie.. Kiedyś, kiedy Julka mówiła mi, że dostała uwagę, ale to nie ona gadała podchodziłam do tego z przymróżonym okiem, bo znam ją.. dobrze.. i wiem, że gęba jej się nie zamyka.. Potrafi pół godziny w łazience nawijać sama do siebie.. Ale kiedy podobne jej skargi zaczęły się powtarzać zastanowiło mnie to.. Odnoszę wrażenie, że Pani ma po prostu brzydko mówiąc 'wylane' na to wszystko.. za półtora roku skończy wychowawstwo i będzie miała spokój..

Szkoły zmieniać nie zamierzam, klasy też nie.. to byłoby z jednej strony najprostsze z drugiej bardzo trudne.. a ucieczka to nie wyjście.. za dużo sama uciekam i wiem, że to nie jest dobre, żeby uczyć tego Julki.. Poza tym ona musiałaby wyrazić potrzebę zmiany..

Szamil... odpowiedzi na te pytania w przypadku osoby, która powinna być z powołania nie mają znaczenia..

chyba za bardzo sie przejmuję.. Brick wall


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:33, 30 Sty 2009    Temat postu:

...mateczka... napisał:

Jedno rzucenie może i nie jest dramatem, ale kiedyś może nim być..



I będzie tak: http://www.trzydziestki.fora.pl/po-30-tce,7/pomocy,2507.html#357028 ? Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 10:14, 30 Sty 2009    Temat postu:

animavilis napisał:
zadziora napisał:
jeśli będzioe trzeba to mu zmienię szkołę tysiąc razy. czy kopnięcie krzesła to taki kurwa dramat?

Nie. Ja urządzałam spazmy z drapaniem się po twarzy i tupaniem. W końcu jak się ma te 8 czy 10 lat i czuje pokrzywdzonym, to można i wypada, zwłaszcza że później już nigdy nie [nie wypada].
Tylko, jak mu będziesz tysiąc razy zmieniać szkołę, to chyba coraz trudniej będzie o interakcje z innymi dziećmi.


zmiana szkoły to oczywiscie ostateczność, tak sobie o tym napisałam, w zasadzie bez sensu, bo takiej koniecznosci nie ma, natomiast masz rację z tymi interakcjami... właściwie nie bardzo wiem, co z młodym począć. sama jako dziecko bardzo sie przejmowałam brakiem gromadki przyjaciółek, czy psiapsiułek, bardzo chorowałam na początku podstawówki, wiekszość czasu i tak spędzałam w szpitalach, więc nie miałam mozliwości nawiazywania przyjaźni z rówieśnikami, i brakowało mi tego... młodego przywiozłam do innego kraju, dzieci zaczynaja tu szkołę w wieku 4 lat, więc po krótkim okresie w przedszkolu, dzieć pomaszerował do szkoły. na początku czuł się strasznie zagubiony i wyalienowany, przykro mi z tego powodu, bo właśnie tego poczucia alienacji bardzo bym chciała oszczędzić własnemu dziecku. w każdym razie staram sie jak mogę, by jednak nawiazywał przyjaźnie, czy po prostu wchodzil w interakcje z innymi dzieciakami, natomiast on sie zdaje to mieć kompletnie w tyle
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 10:25, 30 Sty 2009    Temat postu:

Kasztanka napisał:
Mnie czasem koncza sie juz koncepty na uszczesliwianie dzieci (znaczy, by sie odnajdowaly w zyciu i spolecznosci w taki sposob, w jaki inni sobie tego zycza). Wtedy daje sobie na luz. Mowie pie***le, niech w koncu na wlasnej skorze poczuje odpowiedzialnosc. I wiesz co sie okazuje wtedy? One sobie doskonale radza bez tych moich interwencji (kazdym badz razie lepiej bez niz z), a te wszystkie sytuacje nie sa warte moich nerwow i kolejnych siwych wlosow. Ja mam po prostu robic swoje (stworzyc baze)

i

wracam do nich po to, by po raz kolejny tlumaczyc, ze kazdy z nas jest inny i dlatego trzeba troche odpuscic w oczekiwaniach.
Z tym, ze o tym ostatnim, to sama ze soba najpierw musze porozmawiac.

Buzka

I jeszcze na koniec odnoszac sie do tego, co napisala animka 050 - porownujac z perspektywy to, co nie tak robia moje dzieci z tym, co ja robilam, to moge smialo powiedziec, ze moja mama byla o kilka piekiel przede mna. I dlatego tez bede twierdzila, ze jest najwspanialsza mama na swiecie pomimo paru bledow, ktore jednak popelnila.


czyli co? mam przestać stawać na głowie i starać się go zachęcić do nawiazywania kontaktów z innymi? jak bym mu na to pozwoliła to pewnie przesiedziałby życie przed kompem, myslałam że go do komputera zniechęcę jak go odetnę od gierek wszelkich, ale młody sobie odpala jakąkolwiek aplikację i w niej miesza, potrafi siedziec godzinami bawiąc się dokumentem worda czy excela Brick wall i to mnie niepokoi (że wyrośnie na jakiegoś emocjonalnie niedorozwiniętego informatyka) [przepraszam wszystkich informatyków za ten przykład, posłuzenie się nim nie oznacza wcale, że wszystkich informatyków mam za niedorozwiniętych ]
Powrót do góry
Poldek
googletyczny autopostowicz


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 15624
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1119 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 10:34, 30 Sty 2009    Temat postu:

zadziora napisał:
potrafi siedziec godzinami bawiąc się dokumentem worda czy excela


moze zaprzyjaznil sie z asystentem pakietu office Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:37, 30 Sty 2009    Temat postu:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 10:44, 30 Sty 2009    Temat postu:

...mateczka... napisał:
..w klasie Julki problem polega na tym, że pani krzyczy. jest niemiła, nieżyczliwa, opryskliwa i gburowata dla nich..niesprawiedliwie ocenia te dzieci, ale nie chodzi o naukę - raczej o zachowanie.. Kiedyś, kiedy Julka mówiła mi, że dostała uwagę, ale to nie ona gadała podchodziłam do tego z przymróżonym okiem, bo znam ją.. dobrze.. i wiem, że gęba jej się nie zamyka.. Potrafi pół godziny w łazience nawijać sama do siebie.. Ale kiedy podobne jej skargi zaczęły się powtarzać zastanowiło mnie to.. Odnoszę wrażenie, że Pani ma po prostu brzydko mówiąc 'wylane' na to wszystko.. za półtora roku skończy wychowawstwo i będzie miała spokój..


kurcze, przygnębiające to co piszesz, a zwłaszcza konieczność czekania półtora roku na zmianę nauczyciela. natomiast skoro wszystkie dzieci narzekaja na takie zachowanie i nastawienie tej nauczycielki, trochę mnie dziwi bierna postawa rodziców, bo przecież można chyba zmienić wychowawczynię?

rzucanie czymkolwiek też uwazam za naganne, tyle że grzeczne i układne wyrażenie swojego niezadowolenia często pozostaje bez echa

co do młodego, oczywiscie musiał wysłuchać mojego długiego ględzenia na temat kultury, zachowania i zasad współzycia w społeczeństwie, no i dostał karę. natomiast co mnie najbardziej wkurwia w całej tej sytuacji, to robienie z dzieciaka degenerata i wielkiego halo z sytuacji, do której sie praktycznie samemu doprowadziło. nie wspomninam juz nawet o tym, że walę grubą sieczkę za tą cholerną szkołę, więc choćby dlatego nauczyciele nie powinni mieć 'wylane' na wszystko... 'najzabawniejsze' jest natomiast zakończenie historii... polazłam do szkoły, porozmawiałam z nauczycielką, dyrektorka i wszystkimi swiętymi, załagodziłam jakos sytuację, po czym dosłownie dwa dni później młody rozkosznie usmiechnięty wrócił do domu, chwaląc się, że cąłe popołudnie grał na x-boxie. no rzesz kurwa mać!!!


Ostatnio zmieniony przez zadziora dnia Pią 10:48, 30 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Pią 10:46, 30 Sty 2009    Temat postu:

glus napisał:
zadziora napisał:
potrafi siedziec godzinami bawiąc się dokumentem worda czy excela


moze zaprzyjaznil sie z asystentem pakietu office Think


( )

poczekaj Gluś, tak Cię skopię przy najblizszej okazji, że Ci się odechce gupich żartów Not talking
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin