Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trzydziesto - stulatkowie.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Sob 13:53, 26 Lis 2005    Temat postu:

Yasha napisał:
Ano coś w rodzaju piżama party się odbyło, rzeczywiście...

Chyba nie musze pytać jak było ? - z pewnością świetnie
Powrót do góry
Yasha
Gość





PostWysłany: Sob 14:09, 26 Lis 2005    Temat postu:

Pierwsze party forumowe czyli tzw. pierwsze koty za płoty
Na razie wszystko wskazuje na to, że dobrali się tutaj ludzie, którym zależy na (przynajmniej) minimalnym porozumieniu i sensownej wymianie zdań, w atmosferze zabawy, rozumianej jako hmm... przyjazną, niewymuszoną i życzliwą.

Zabawa dużo lepiej integruje niż kłotnia, rywalizacja czy problemy.
Zabawa czy też "gra" (zdaje się, że któryś psycholog czy też filozof opracował teorię gier - homo ludens) jest ważnym elementem współpracy, kooperacji.
Bawiąc się uczymy się odpowiedzialności i trenujemy więzi interpersonalne. Śmiem twierdzić, że w każdej ludzkiej czynności pojawia się element zabawy.
Stąd jako dzieci, bawimy się w sklep, albo w doktora, a później wybieramy tą aktywność jako swój zawód. Naturalnie, są profesje bardziej "zabawowe", i mniej - typu artysta i np. górnik w kopalni

Każdna grupa społeczna, nacja czy też nawet TWA wypracowuje charakterystyczne dla siebie formy zabaw, które mogą być kompletnie niezrozumiałe dla obcych, i nieuznane za "zabawne"
Powrót do góry
Yasha
Gość





PostWysłany: Sob 14:31, 26 Lis 2005    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Sob 15:17, 26 Lis 2005    Temat postu:

@ Yashka:
Ludzie nie lubią czytać... - do takiego ostatnio wniosku doszliśmy z moim Tatą, kiedy na stronie WWW firmy, w której pracuję miałem umieścić opis pewnej usługi.

Jak nie "podasz na tacy", to nic z tego. ;-)

Ale ja ten artykuł przeczytałem cały, zaś najbardziej spodobał mi się pewien jego fragment pokazujący, jak dziś pojęcie gry i dobrej zabawy zostało wypaczone.

Autor artykułu napisał:
Wiele rzeczy się przemieszało. To, co dawniej było tylko grą i zabawą, przestało tym być i zaczęło mieć walor marketingowy, polityczny, społeczny. Grę i zabawę coraz częściej traktuje się jako środek do osiągania realnych celów. Ekstremalny przypadek to operacje plastyczne, w których chcesz przyjąć czyjąś konkretną twarz. Jest w MTV program pt. "Chcę mieć znaną twarz". Zgłaszają się do niego ludzie, którzy chcą sobie zrobić operację plastyczną. Twórcy programu wybierają ich w drodze selekcji i finansują operację w zamian za pozwolenie na filmowanie całego procesu. Ktoś np. zapragnął wyglądać jak Brad Pitt i dzięki wielu operacjom zaczyna tak wyglądać. Można pomyśleć, że to rodzaj dawnego karnawału. A jednak tutaj przebieranie się nie następuje na poziomie ubioru, ale ciała i jest w zasadzie nieodwracalne. Pojawia się istotna kwestia tożsamości. Ktoś chce wyglądać jak jakaś inna osoba, przybrać czyjąś twarz, bo ta osoba osiągnęła swoim wyglądem sukces. Wygląd jest dziś sprawą niemal najważniejszą. Niektórzy mówią, że współcześnie panuje kult ciała. To nieprawda. To, co panuje, to raczej kult wyglądu. Ludzie daliby się posiekać na dowolne sposoby, byleby uzyskać ten właściwy, najbardziej pożądany.

Podobnie spatologizowały się gry i zabawy polegające na oszołomieniu. Dziś chodzi o to, żeby jak najskuteczniej "odgrodzić się" od rzeczywistości i jak najdłużej utrzymywać się w tym stanie. To zaczyna być coraz poważniejszy problem wielu krajów. Na przykład w Anglii czy Japonii ekscesywne spożycie alkoholu i narkotyków jest na porządku dziennym w wielu środowiskach od piątku do niedzieli. To już jest styl - wracasz do domu w piątek po pracy i ruszasz na ostro. Taka postać kapitalizmu, jakiej doświadczamy ostatnio, wiąże się nie tylko z ciężką pracą i konkurencją, ale i upokorzeniem - nierzadko od poniedziałku do piątku wieczorem. Pracujesz od rana do wieczora, mogą cię wyrzucić w każdej chwili, nie masz niekiedy żadnych praw. A w piątek wychodzisz z roboty, idziesz do klubu "Prozac", albo "Ministerstwo" (jeśli mieszkasz w Krakowie), zażyjesz ecstazy, puszczą ci trochę transowej muzyki i po pewnym czasie stroboskop, alkohol i chemia zrobią swoje. Nie pamiętasz tego szefa, który cię gnębi, ani innych problemów. Po pewnym czasie stajesz się wypoczęta, oczywiście, ze szkodą dla organizmu, bo nadwerężyłaś się biologicznie, ale jesteś "zresetowana" i w poniedziałek znowu możesz iść do pracy. Coraz więcej ludzi preferuje ten sposób spędzania wolnego czasu.

To sorry, ale jeśli ja mam się w taki sposób bawić - to w takim razie wolałbym być "stetryczałym trzydziestolatkiem". ;-)

Serdeczne pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Sob 15:49, 26 Lis 2005    Temat postu:

Fragment z artykułu dotyczący rodzajów gier czyli zabaw:

Agon (łac. agon — zapasy, walka) to gry oparte na współzawodnictwie. Stwarzają sztuczną równość, której w prawdziwym życiu nigdy nie ma, dają poczucie, że wszyscy mają jednakowe szanse. Typowymi przykładami zabaw typu agon są różne dyscypliny sportowe oraz gry rywalizacyjne. Uczestnikom stwarza się identyczne warunki, tak żeby zwycięstwo zależało wyłącznie od ich aktywności i umiejętności. Weźmy np. bieg na sto metrów: stawia się obok siebie osoby i to, która pierwsza dobiegnie do mety, nie powinno zależeć od żadnych czynników zewnętrznych, ale od tego, jak trenowali, jak są zbudowani, ile wytrzymają.

Gry typu alea to gry losowe (łac. alea — kości), np. toto-lotek i wszelkie gry hazardowe. Tu też chodzi o równość, ale równość wobec losu. W grach tego typu nic nie powinno zależeć od człowieka. Porządna gra typu alea to taka, w której typujesz zestaw liczb albo w inny sposób poddajesz się losowi i nie masz później żadnego wpływu na wynik.

Trzeci typ gier to mimicry, czyli gry i zabawy, które polegają na udawaniu, ale także i na obserwacji czyjegoś udawania (filmu, spektaklu) np: teatr, karnawał, RPG (ang. Role Playing Games). Te gry polegają na przyjmowaniu cudzej tożsamości.

Czwarty typ gier to ilinx, czyli zabawy oparte na oszołomieniu, najczęściej na wzbudzeniu oszołomienia fizjologicznego, np. przy pomocy karuzeli czy kolejki w wesołym miasteczku, albo też chemicznie: alkoholem lub innymi używkami.


Jak na razie, to rozpatrywalismy jedynie głównie ten ostatni rodzaj gier
A przecież to forum jest znakomitym przykłaadem pierwszego i trzeciego typu
Może by wziąć i je pod uwagę?
Aczkolwiek najłatwiej jest koncentrować sie na 2 i 4 p;ozycji, bo nie wymaga zbytniego zaangażowania choćby inicjatywy, wyobraźni czy inteligencji.
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:33, 27 Lis 2005    Temat postu:

No, są jeszcze gry "mieszane", łaczące cechy wyróżnione w artykule - typowa planszowa gra strategiczna (ale nie szachy) z jednej strony opiera się na rywalizacji, ale zawiera zwykle jakieś elementy losowe.W RPG w klasycznej postaci również oprócz "wcielania się" rzuca się kostkami - częściowa losowość też "imituje" dzięki temu nieprzewidywalną rzeczywistość.

Natomiast co do głównego wątku... Hmm... Nie przepadam za hucznymi i hałaśliwymi imprezami (nie liczę koncertów, na których sporadycznie bywam), zwykle szybko się męczę i nudzę. Jeśli już, wolę bardziej kameralne warunki. Nie piję alkoholu, ale też nie jestem "wojującym" abstynentem, choć zaobserwowałem, że w moim towarzystwie znajomi też starają się nie nadużywać napojów wyskokowych, może nie chcą mi sprawiać przykrości?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 12:30, 27 Lis 2005    Temat postu:

Witam.

Aproxymat napisał:
No, są jeszcze gry "mieszane", łaczące cechy wyróżnione w artykule - typowa planszowa gra strategiczna (ale nie szachy) z jednej strony opiera się na rywalizacji, ale zawiera zwykle jakieś elementy losowe.W RPG w klasycznej postaci również oprócz "wcielania się" rzuca się kostkami - częściowa losowość też "imituje" dzięki temu nieprzewidywalną rzeczywistość. :)
Mi zaś przypomina się pewna dziedzina matematyki zwana teorią gier.

Tu jednak dotyczy ona właśnie gier planszowych, od kółko i krzyżyk począwszy, przez szachy, warcaby czy wiele, wiele innych gier.

Każdą grę, według tej teorii, można zapisać w postaci drzewa matematycznego.

Jak?

Bardzo prosto, choć sama struktura tego drzewa staje się w miarę upływu "czasu" (kolejnych ruchów graczy) w grze coraz bardziej skomplikowana. Jednak zawsze w każdych z tych gier jest jedna wspólna cecha: grę zaczyna się od tego samego układu planszy lub pionków na niej - tak jak drzewo, które ma zawsze tylko jeden korzeń. Zaś możliwych zakończeń tych gier jest też zawsze skończona ilość, tak jak skończona jest ilość gałęzi na takim drzewie. Niektóre z nich będą prowadzić do zwycięstwa jednego gracza, niektórego - do zwycięstwa drugiego, a niektóre - do remisu (partii nierozstrzygniętej).

Weźmy pod uwagę np. kółko i krzyżyk, dośc prosta gra, więc prosto będzie wytłumaczyć. Wiadomo: wygrywa ten, kto postawi obok siebie w poziomie, pionie lub po ukosie trzy znaczki "O" lub "X".

Powiedzmy, że zaczyna gracz "O". Może on postawić swój znaczek na jednym z dziewięciu pól na planszy. Do korzenia drzewa więc dorysowujemy dziewięć gałęzi.

Jednak po żadnym z tych pierwszych ruchów gra jeszcze nie jest rozstrzygnięta, więc gramy dalej...

Drugi gracz, "X", może postawić swój znaczek na jednym z pozostałych ośmiu pól na planszy. Zatem do każdej z tych dziewięciu gałęzi drzewa można dorysować po osiem kolejnych.

Kolej na ruch gracza "O". Ten już może postawić swój znaczek na jednym z siedmiu pozostałych pól na planszy. Do każdej więc z tych 9*8=72 gałęzi możnaby dorysować kolejne siedem.

I tak dalej...

Oczywistą sprawą jest to, że niektóre gałęzie tego drzewa nie osiągną maksymalnej swej długości (co nastąpiłoby, gdyby zapełnić całą planszę znaczkami "O" i "X"), a wynik bedzie zwycięski dla gracza "O" lub "X". Inne gałęzie mogą osiągnąć maksymalną długość (będzie ona wynosić dziewięć, gdyż tyle trzeba ruchów, aby zapełnić znaczkami całą planszę) i wśród nich mogą być wyniki zwycięskie dla jednego lub drugiego gracza, a także remisy.

Już taka prosta gra jak kółko i krzyżyk generuje wiele tych gałęzi drzewa, a pomyście sobie jak wyglądałoby drzewo na przykład dla szachów! :-O

W szachach już w pierwszym ruchu jest wiele możliwości: można ruszyć jednym z ośmiu pionków, a każdym z nich na dwa sposoby (o jedno lub o dwa pola do przodu), można też ruszyć jednym z dwóch "koników". A już po pierwszym ruchu "białych" i "czarnych", w kolejnych posunięciach jest jeszcze więcej możliwości, w zależności oczywiście od pierwszego posunięcia. Drzewo dla szachów byłoby istną plątaniną gałęzi. :-O

Takie drzewa matematyczne pomagają takie gry przenieść w świat komputerów, gdyż komputery nie "myślą", a już na pewno nie mają zdolności analizy abstrakcyjnej.

Tylko, że, z racji wielkości (i ilości pamięci jaka by była potrzebna na zapamiętanie), nie da się w komputerze zapisać całego takiego drzewa - gdyby się dało, wówczas komputer byłby zawsze zwycięzcą w każdej grze, bo "szedłby" tylko po tych gałęziach drzewa, które prowadziłyby do jego wygranej. Byłby doskonałym, niepokonywalnym (prawie?) graczem.

Ten temat mnie nawet dość ciekawi. :-)

Aproxymat napisał:
Natomiast co do głównego wątku... Hmm... Nie przepadam za hucznymi i hałaśliwymi imprezami (nie liczę koncertów, na których sporadycznie bywam), zwykle szybko się męczę i nudzę. Jeśli już, wolę bardziej kameralne warunki. Nie piję alkoholu, ale też nie jestem "wojującym" abstynentem, choć zaobserwowałem, że w moim towarzystwie znajomi też starają się nie nadużywać napojów wyskokowych, może nie chcą mi sprawiać przykrości? :D
Ooo, właśnie, Stary - znowu sedno sprawy...

Ja mam tak samo właśnie.

To nie jest tak, jak któraś tu "mądralińska" napisała, że nie umiem się dobrze bawić, tylko nie chcę się bawić na czwarty z wymienionych przez @ Yashę sposobów, na który z kolei lubi "bawić się" najwięcej ludzi na świecie. I ludzie nieraz tego po prostu nie rozumieją.

Na szczęście, moi znajomi raczej też, w moim towarzystwie starają się "ograniczać spożycie"... ;-)

Przesyłam serdeczne pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Nie 12:44, 27 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:
Już taka prosta gra jak kółko i krzyżyk generuje wiele tych gałęzi drzewa, a pomyście sobie jak wyglądałoby drzewo na przykład dla szachów! :-O

A ile gałęzi będzie miało drzewo zwane człowiekiem, jeśli ilość jego ruchów jest w zasadzie nieograniczona, albo bliska nieskończoności - czyi "gra" między dwojgiem lub więcej ludzi to jest prawdziwy kosmos możliwości
Dlatego może tak mnie interesuje użytkowanie forów internetowych, gdzie spotykam nieskończenie wiele możliwości perturbacji mojej własnej serii

W zwykłym życiu tych możliwości jest znacznie mniej, a więc taka "gra sieciowa" to ocean mozliwych zdarzeń!
Powrót do góry
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Nie 13:05, 27 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:
To nie jest tak, jak któraś tu "mądralińska" napisała, że nie umiem się dobrze bawić, tylko nie chcę się bawić na czwarty z wymienionych przez @ Yashę sposobów, na który z kolei lubi "bawić się" najwięcej ludzi na świecie.

Nie ma to jak przekręcanie słów, wyrywanie ich z kontekstu całej rozmowy i ustawienie pod odpowiednim kątem, by osiągnąć zamierzony cel, albo i dwa Blue_Light_Colorz_PDT_02

jaras napisał:
I ludzie nieraz tego po prostu nie rozumieją.

Moi przyjaciele i jak widzę Aproxymata, a nawet Twoi raczej rozumieją. Z pewnością znalazłoby się jeszcze więcej takich osóbek, więc nie uogólniaj "mądraliński"

Jasha - artykuł warty przeczytania. Niemniej czasami odnoszę wrażenie, że bawiąc się, bądź grając w daną grę czerpiemy coś ze wszystkich po kolei, tworząc jak gdyby własny twór.
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 13:17, 27 Lis 2005    Temat postu:

znana ktośka napisał:
(...) "mądraliński"
Uderz w stół, a nożyce się odezwą? ;->

EOT. :-/

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:31, 27 Lis 2005    Temat postu:

Z tym kultem "młodości" o którym wspomniała Yasha to jest prawda.
Ostatnio przeglądałam jakiś portal o restauracjach, klubach, pubach w Warszawie żeby zobaczyć gdzie można się jeszcze pobawić poza miejscami, które znam.
Czytałam też opinie bywalców danych knajpek i natknęłam się na takie zdanie: "Niestety, w tym klubie można się natknąć na staruchów powyżej 30-stu lat. Dlatego najlepiej przychodźcie ze swoim towarzystwem, a wtedy można ich po prostu nie zauważać".
Skąd to się bierze?
Może właśnie z tego, że 30-latkowie czy też ludzie starsi siedzą w domach i nie ma, że się tak górnolotnie wyrażę tradycji?
Mam wielu znajomych za granicą w związku ze swoja pracą i naprawdę jesteśmy ewenementem.
Poza tym może tak jest w dużych miastach?
Kilka lat temu wylądowałam na dwa dni w jakiejś małej mieścinie na Kaszubach (nie pamiętam nazwy). Po "pracy" oczywiście chcieliśmy się zabawić. Były tam dwa zabawowe miejsca - knajpa w hotelu i jakiś klub.
W obydwu przekrój wiekowy był ogromny i wszyscy świetnie się bawili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Nie 13:34, 27 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:
Uderz w stół, a nożyce się odezwą? ;->

Czasami uderzamy, ponieważ chcemy, by się odezwały Samemu nudno się bawić - w grupie raźniej.

Również pozdrawiam
Powrót do góry
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Nie 13:38, 27 Lis 2005    Temat postu:

lulka napisał:
W obydwu przekrój wiekowy był ogromny i wszyscy świetnie się bawili.

Dlatego, że nie o wiek tutaj chodzi, a o samą chęć zabawy, pewien rodzaj tolerancji i wytworzenie odpowiedniego klimatu. Jeżeli ktoś chce się dąsać, to lepiej mu będzie w domku. Z kolei jeśli lubi coś innego, a przecież ma do tego prawo, to powinien udać się tam, gdzie sam spędzi miło czas.
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 14:04, 27 Lis 2005    Temat postu:

Wypowiem się jeszcze odnośnie tematu, bo ktoś chyba usiłuje mnie tutaj znowu "ugryźć", a także robi to jak najbardziej "podjazdowo". :-/

Najwyraźniej dla niektórych, tak jak "dobra zabawa" = "alkohol", to także "siedzenie w domu" = "brak dobrej zabawy". Heh, mówiłem, że dość "płytki" ten tok myślenia. :-/

Ale wystarczy mieć tylko bogate zainteresowania, na przykład tak jak ja: koleją, starymi telefonami komórkowymi Nokia, tworzeniem stron internetowych, programowaniem i ogólnie informatyką - i wówczas stają się zbędne wszelkie knajpy i alkohol, a nawet łażenie po kumplach. Bo ja, na przykład, jeżdżę sobie na wycieczki kolejowe, łażę na dworce kolejowe z aparatem w dłoni, a z Przyjacielem niekiedy w nocy z soboty na niedzielę siedzimy i dłubiemy w naszych Nokiach (zmiana oprogramowania czy innych ustawień, poszukiwanie programów do telefonów komórkowych), oprócz tego programuję, siedzę nieraz po tydzień nad stroną internetową, czy też tworzę muzykę lub grafikę. O jeżdżeniu symulatorem kolejowym nawet nie wspomnę.

Dla mnie to właśnie jest DOBRĄ ZABAWĄ - nawet jeśli w domu.

Gdybym zaś jeszcze miał Dziewczynę, to chodzilibyśmy sobie na spacery za miasto, na wspólne zakupy czy randki (nawet, jeśli mieszkalibyśmy z sobą). Ale tego już pewnie nie liczy się jako "dobrej zabawy" - raczej knajpy czy odwiedziny u znajomych. A randki z dziewczyną, to często już słyszę, że w ogóle są "egzotyczne" - bo "komu by się chciało". Dodatkowo, oczywiście, też starałbym się ją "zarazić" niektórymi z moich zainteresowań: zatem, na przykład, zabierałbym ją na swoje wycieczki kolejowe itp. Ale to wszystko już, jak widzę, jest dla niektórych w ogóle poza tematem tego wątku.

Ot - "płytko", bardzo "płytko". :-/

Dla innych zaś niech to sobie będą knajpy czy inne przyjemności. Nikomu przecież nie bronię tego. ;->

Sam jednak potrafię się bawić na tysiąc innych sposobów i nie znam pojęcia nudy.

Może jednak właśnie, kiedy będę już stetryczałym "dziadkiem" i nie będzie już innych możliwości - wtedy zabiorę swoją Ukochaną "babcię" do knajpki. Póki co jednak - mam wiele tych innych możliwości. :-)

I teraz już naprawdę EOT, bo nie lubię dyskutować z trollami.

Pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 14:29, 27 Lis 2005    Temat postu:

Aaa... przypomniało mi się...

Kiedyś mieszkałem z jedną ze swoich dziewczyn i tak podobnie właśnie, jak opowiedziałem wyżej, spędzaliśmy sobie czas. Jednak rzeczywiście, czasami się już nam kończyły pomysły i byliśmy już o krok od nudy...

Nieeee... to nie my. ;-)

Braliśmy sobie kartki w kratkę z zeszytu i... graliśmy "w statki" lub "w kropki" czy inne tego typu gry! :-)

Czy ktokolwiek z Was pomyślałby o tym, że można i tak się świetnie bawić w domu? Jakoś wątpię w to. ;-)

To kto tutaj jest bardziej "stetryczały"? ;->

Jeszcze raz pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Nie 14:38, 27 Lis 2005    Temat postu:

znana ktośka napisał:
Jasha - artykuł warty przeczytania. Niemniej czasami odnoszę wrażenie, że bawiąc się, bądź grając w daną grę czerpiemy coś ze wszystkich po kolei, tworząc jak gdyby własny twór.

Jak autor spominał - wszystkie z tych czterech typów są potrzebne dla społeczeństwa, ale w każdej z tych form może dość do nadużyć. Przewaga jednej formy zabawy nad drugą też może świadczyć o jakiejś chorobie trapiącej społeczność.

Lulka zauważyła, że w społeczności bardzo młodych ludzi, ktoś starszy nie będzie atrakcyjnym towarzystwem, nie z tego przecież powodu, żę zagraża dobrej zabawie, w knajpie, gdzie każdy bawi się w swoim gronie.
Przypuszczalnie rozchodzi się tutaj o mechanizm podobny, jak w cytowanym artykule - o reprezentację. Gdy nie mamy własnych osiągnięć, chcemy się obracać w towarzystwie tych, którzy niejako za nas osiągają sukces: a więc młodzi, piękni i bogaci, zdolni, na stanowiskach. (Dla przykładu - większość Polaków życzyła by sobie na stanowisku prezydenta Donalda Tuska, bo choć jest słabszy politycznie od Kaczyńskiego, to w oczach wielu jest przynajmniej bardziej przystojny )

Tacy ludzie będą unikać zabawy, gdzie trzon stanowi rywalizacja, a więc skoncentrują się na sposobach na zresetowanie siebie - ekstatyczne tańce, alkohol, narkotyki, szybki i niezobowiązujący seks dostarcza łatwto dostępnej i prędkiej satysfakcji. Szybko można się lepiej poczuć, dowartościować dzięki zabawie w "fajnym" towarzystwie. Zabawa może być takim substytutem osiągnięć i sposobem na zapomnienie o troskach i niepowodzeniach.
Stąd modne są kluby, dokąd nie wpuszcza się ludzi skromnie odzianych, niezbyt atrakcyjnych, starszych, aby w maksymalny sposób stworzyć wyselekcjonowaen warunki dla lubiących clubbing.
Na wsi ludzie nie mają tak wysublimowanych potrzeb, po tygodniu ciężkiej pracy wystarczy im zabawa na niemal każdych zaproponowanych warunkach

I jeszcze jedna moja obserwacja:
Czy Polacy potrafią się bawić?
Jeśli chodzi o zabawy z muzyką i tańcem - zdecydowanie lepiej wychodzi to nacjom południowym, gdzie tego rodzaju zabawa jest tak naturalna jak oddychanie. Są to natury otwarte dla innych, łatwo nawiązujące znajomości i życzliwe obcym.
Podczas szabatu w miastach izraelskich można zobaczyć korowody tańczących ludzi w różnym wieku, przeżywajacych radośnie święto w sposób naturalny i niewymuszony. Polacy by się wstydzili zazwyczaj, o ile się nie napiją, to start jest trudny.

Obserwując z kolei Amerykanów, Anglików - tam popularne są zabawy na zasadzie agonu - które Polakom kojarzą się z... przedszkolem
A oni świetnie się bawią i relaksują przy tego rodzaju grach towarzyskich.

Śmiem twierdzić, że w każdym przypadku ci 20-to latkowie, o których mówiła Lulka, nie umieli by się w ogóle znaleźć w takim gronie i nie potrafili by się dobrze bawić, w każdym razie - nie lepiej, niż starsi. Wiem to z autopsji

Nie jesteśmy tu jednak po to, aby narzekać i wrzucać sobie nawzajem docinki, ale aby dostrzec, że warunkiem dobrej wspolnej zabawy jest nie tylko odpowiednie grono, ale i nasz stosunek do siebie nawzajem
Będziemy wobec siebie zyczliwsi, to i nasze zabawy, nawet te proste spełnią swą rolę rozrywki.

Pozdrawiam
Powrót do góry
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Nie 14:49, 27 Lis 2005    Temat postu:

jaras napisał:
Wypowiem się jeszcze odnośnie tematu, bo ktoś chyba usiłuje mnie tutaj znowu "ugryźć", a także robi to jak najbardziej "podjazdowo". :-/Najwyraźniej dla niektórych, tak jak "dobra zabawa" = "alkohol", to także "siedzenie w domu" = "brak dobrej zabawy". Heh, mówiłem, że dość "płytki" ten tok myślenia. :-/

Dlaczego uważasz, że cokolwiek napiszę dotyczy Ciebie. Tak delikatnie zasugeruję, że oprócz Ciebie na świecie są jeszcze inni ludzie, którzy się bawią tak jak Ty, bądź inaczej........Co z Twoim, tokiem myślenia ? Odpowiadając na pościk Lulki pisałam, że każdy bawi się tak jak chce. Można wziąć również pod uwagę wspomniane przez Ciebie kółko i krzyżyk i wiele innych.....oraz zasugerowaną z kolei przeze mnie tolerancję.............Jeżeli Ci się nudzi, to możesz zamiast mnie posiedzieć przed kompikiem i porobić stos zestawień. Mnie to nie bawi, ale może Ciebie będzie, a ja na tym skorzystam Blue_Light_Colorz_PDT_02
Wesolutki zaczynam coraz bardziej zauważać, co Cię tak naprawdę bawi .............Nie tylko Ty masz poczucie humoru i umiejętność czerpania z pewnych działań satysfakcji
Powrót do góry
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Nie 14:54, 27 Lis 2005    Temat postu:

Yasha napisał:
Jak autor spominał - wszystkie z tych czterech typów są potrzebne dla społeczeństwa, ale w każdej z tych form może dość do nadużyć. Przewaga jednej formy zabawy nad drugą też może świadczyć o jakiejś chorobie trapiącej społeczność.

Masz rację

Yasha napisał:
Będziemy wobec siebie zyczliwsi, to i nasze zabawy, nawet te proste spełnią swą rolę rozrywki.

Nic dodać, nic ująć.
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 14:59, 27 Lis 2005    Temat postu:

@ Yashka:
Tak było w komuniźmie: "chleba, wina i igrzysk ludowi trzeba". ;-)

I do dziś w wielu kulturach polskich ten zwyczaj przetrwał, a wręcz, powiedziałbym - skostniał. ;-)

Ja nie pamiętam, czy to Tobie kiedyś mówiłem, czy komu, ale uważam, że muszą wymrzeć ze dwa jeszcze pokolenia (z nami włącznie) i wtedy może tamci kolejni ludzie zaczną żyć i bawić się w inne cywilizowane sposoby. :-)

Może... bo może i nie... ;-)

Wszak to od nas zależy, jakie sposoby "dobrej zabawy" zaszczepimy swoim dzieciom. ;->

Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yasha
Gość





PostWysłany: Nie 15:13, 27 Lis 2005    Temat postu:

Nie tylko w komuniźmie
W ostrym kapitalizmie również.
Kapitalizm (w przeciwiństwie do systemu feudalnego, gdzie role były rozpisane w chwili urodzenia, o czym wspomniał autor artykułu) daje złudzenie, że człowiek może zrobic karierę i z pucybuta stać się Rotszyldem. Zazwyczaj wierzy w to ktoś kto ma niewiele ponad 20 lat
Stąd wyscig szczurów dotyczy tego bardzo młodego pokolenia, które za cel stawia sobie zdobycie intratnego zawodu i dobrej pozycji społecznej. Potem zwykle okazuje się, że życie nie było tak łaskawe jak marzenia i cóż zostaje - igrzyska
W weekend, bo w tygodniu - ciężka harówka, w niepewnej pracy, zazwyczaj na stanowisku poniżej wykształcenia.

Inne formy "zabawy" o których warto wspomnieć - operacje plastyczne, moda, kosmetyki, ciuchy, jakiekolwiek zakupy, na które nas stać albo nie. Jakże szybko można się lepiej poczuć, gdy człowiek się skropi drogimi perfumami
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin