Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kanary.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Travel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:00, 17 Wrz 2012    Temat postu:

Na fotkę przedstawiającą walkę z krewetkami czekam z niecierpliwością.
Podobnie jak na zdjęcie dzikiej plaży. To coś dla mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:39, 18 Wrz 2012    Temat postu:

Słońce chyliło się ku zachodowi i to był dla nas znak, by wyruszyć na dziką plażę. Wzięliśmy trochę ciepłej odzieży, bo noce są już chłodne. Zapakowałem plecak, Sławek swój, a nasze laski wolne od bagażu szły z nami skocznym krokiem ku nieznanemu. Plaża była niewielka, lecz bardzo malownicza. Od reszty lądu dzieliła ją wysoka skarpa, klif, z którego zeszliśmy wąską ścieżką. Na oswajanie oceanu wybraliśmy miejsce pod skarpą. Osłonięci od wiatru rozsiedliśmy się na kilku kamieniach, przy których salony w Wersalu bledną. Na nasz stół wybraliśmy największy kamień, na którym lampki z czerwonym winem stały pewnie. Sławek, jako gospodarz dzisiejszej uroczystości podniósł toast i życzył wszystkim upojnych wrażeń podczas oswajania oceanu i obcowania z duchami. By tych duchów nie prowokować wypiłem mały łyczek, a kobiety jeszcze mniej. Sławek na to, że w takim tempie picia to żaden duch do nas nie przyjdzie, a ocean zignoruje.
Spójrzcie - rzekł Sławek - Słońce za chwilę wpadnie do wody i przyjdą duchy nocy. One są gorsze od okrutnego boga słońca i będziecie tego gorzko żałować.
- Sławek jest podróżnikiem i zwiedził pół świata. Ostatnio był w Meksyku i zapuszczał się w niedostępne rejony dla zwykłego turysty. Opowiedział nam historię mrożącą krew w żyłach, która go tam spotkała. Właściwie, to ledwo uszedł z życiem, lecz miło ją wspomina. Ale to za chwilę.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:51, 18 Wrz 2012    Temat postu:

- Dwóch wojowników posadziło mnie na tronie i przywiązali sznurami do specjalnych klamer, by w akcie karmienia słońca nie przyszło mi do głowy, aby przerwać uroczystość.
Rytuał był następujący: W uroczystym orszaku zniesiono mnie na tron i przywiązano. Tron było to wydrążone w skale zagłębienie, z którego wychodziła wąska rynna na urwisko skalne skierowane ku południowemu słońcu. W samo południe miało mi być wyjęte serce z klatki piersiowej i wzniesieniu go ku słońcu przez kapłana i przywódcy plemiennego. Krew z mojego ciała miała popłynąć rynną na skały i rozlać się, by ubłagać boga słońca, aby wstawił się za zmarłymi. Nie można się dziwić ich zwyczajom, bo pochodzą w prostej linii od Azteków, a wiemy, jakie ofiary czynili z ludzi.
Kiedy tak leżałem przywiązany do tronu, miałem nadzieję, że to mi się śni, albo uczestniczę w strasznej komedii, w końcu żyję w cywilizowanych czasach. Te nadzieje okazały się płonne, kiedy ujrzałem zbliżających się wojowników z ogromnym nożem, by wyjąć mi serce. Ja wpadłem w szał i zacząłem się drzeć w niebo głosy uzmysławiając sobie grozę sytuacji i moją bezsilność. To zachęciło oprawców i ucieszyło, bo ofiara musi być świadoma i radować się, że została wybrańcem do wypełnienia misji. Te warunki spełniłem, południe nastało i widzę tych dwóch od serca, by mi je wyjąć.
Ostrze noża przyłożyli do mojej lewej piersi i lekko naciskając, zrobili mi na skórze ślad, w który następnie miał się zagłębić nóż.
Nagle taniec z okrzykami dzikich ustał, bo miał nadejść kulminacyjny moment wyjęcia mojego serca i podarowania bogowi słońca. Widziałem, jak mój oprawca zamachnął się, by jednym precyzyjnym ruchem ręki dokonać dzieła nakarmienia boga słońca.
Nie wiem, co dalej się działo, bo nastąpiła ciemność. Nic nie widziałem i sądziłem, że to z bólu, albo upływu krwi tak się dzieje. Pomyślałem że jeszcze trochę i będzie po wszystkim, lecz tak się nie stało, bo nadal żyję i uświadomiłem sobie, że mam głowę nakrytą jakąś tkaniną. Po chwili słyszę - "mój ci jest, mój ci jest"
Czy umarłem i znalazłem się w średniowieczu, albo u Sienkiewicza na kolacji? Nie, to działo się na prawdę.
Po zdjęciu mi płótna z głowy sprawa się rypła, bo widzę Indian skręcających się w pół ze śmiechu, a u wezgłowia stała moja Skło, lecz poważna. Po uwolnieniu mnie z więzów oszołomiony zwlokłem się z tronu .
Kiedy doszedłem do siebie, podczas wspólnego posiłku, zostałem zapoznany z ich kulturą i obrzędami religijnymi.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Wto 22:52, 18 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:17, 29 Wrz 2012    Temat postu:

Usunięte. Poprawiony post jest poniżej.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Nie 12:34, 30 Wrz 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:19, 30 Wrz 2012    Temat postu:

Słońce już było za horyzontem i nasza plaża tonęła w półmroku. Spożyliśmy już trzy butelki wybornego wina i nadal żaden duch nas nie odwiedził. Ocean nie został oswojony, za to wzmogły się fale. One były coraz większe, grzywy się tworzyły i z hukiem wpadały na naszą dziką plażę. Kiedy wpatrywałem się w morską toń po horyzont poczułem się nieswojo. Ten bezkres oceanu, jak otchłań, działały na moją wyobraźnię, niczym środki halucynogenne. Nawet ujrzałem nieistniejące rzeczy, jakby projekcję, której się przyglądałem. Nie widziałem granicy między wodą a powietrzem i wszystko zlewało się w jedną całość. Jak bym się znalazł w głębinach morskich. Tylko mi brakuje Neptuna - pomyślałem. Po chwili się uspokoiłem, bo przecież jestem na plaży, a tam jego moc nie sięga. Nawet go prowokowałem wymawiając słowa: Hej, Trójzębny, bo ci ząbek wypadnie!
Nasze kobiety i Sławek też swoje dodali, że powinien się przemianować w Posejdona, bo porządniejszy. Ania dodała, że na bal może ich zaprosić, a Neptun tylko dźgnąć trójzębem. Albo tylko jednym zębem, bo pewnie pozostałe dwa mu już wypadły ze starości.
Nastała zupełna ciemność i gdyby nie gwiazdy i szum morza, nie wiedziałbym, że jestem na plaży. Nie wiem, co bardziej szumiało - morze, czy nam w głowach. Jestem pewien, że bardziej morze, ponieważ te cztery flaszki wina to nic takiego. Fakt, że kobiety wypiły mniej, więc zmieniam z nic takiego na prawie nic takiego. Jednak dalej to nic takiego, ale ze względu, że wszystko zostało wypite, ciemno i późno, postanowiliśmy wracać do hotelu.
Chciałem ruszyć się pierwszy, lecz coś mnie trzymało. Czułem się, jak przymurowany do kamienia, na którym siedziałem. To nie brak sił, czy broń Boże z powodu alkoholu, lecz moja wola była innego zdania, niż decyzja powrotu. Właściwie to nie wola, a jakaś siła nie pozwalała mi wstać. Tą siłą był anioł, który zbliżał się do mnie od strony oceanu. Nie mógł być to Neptun, Posejdon, czy inny bóg wód, bo aniołem była kobieta. Widziałem wyraźnie jej przepiękne kształty, śliczną twarz i płynne ruchy, przy których najlepsza baletnica wysiada.

Na drugi dzień podczas śniadania podsłuchaliśmy rozmowę przy sąsiednim stoliku, jak ktoś opowiadał o dzikiej plaży niedaleko hotelu.
Mówił o czerech turystach pijących wino na kamieniach: - Możliwe, że to mogli być też jacyś bezdomni żule, których nie stać na picie w normalnych warunkach. A jeden to jakiś egzaltowany gostek - stwierdził - bo co chwilę gadał o bogach mórz i aniołach.
-Uśmialiśmy się z tego, bo ci nieszczęśnicy nie wiedzieli, jakie bogactwo myśli, wrażeń i uczuć może towarzyszyć spożywaniu wina na plaży. W żadnym pięcio gwiazdkowcu tego nie dostaniesz, co dać ci może dzika plaża.
Mnie dała wiele i nadal się zastanawiam, czy anioł kobieta była ułudą, czy realna. A może ją miałem w zasięgu ręki?

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Nie 12:45, 30 Wrz 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:04, 09 Paź 2012    Temat postu:

Nie każdy dzień był ciekawy, bo zdarzało się nam wylegiwać na leżaku w cieniu palm, szumem oceanu. Hotel jest położony tuż przy brzegu, lecz na wysokiej skarpie. Kiedy się dobrze splunie, ono spadnie wprost do wody. W ogóle, to nie lubię spędzać wczasów poziomo, więc ciągnie mnie, gdzie wzrok sięga i nie sięga. Moich współtowarzyszy również ciągnęło i na ten dzień zaplanowaliśmy rajd rowerowy. Wcześniej zamówiliśmy 4 górale do jazdy przełajowej i walki z trudnym terenem. A trudny był rzeczywiście, bo nawet krew się polała. Celem podróży było przejechanie wyspy w poprzek i wykąpanie się tam w oceanie. Fuerteventura ma przewężenie o szerokości pięć km i krajobrazie piaszczysto kamienistym. Jest tam wiele wydeptanych ścieżek, którymi można jechać rowerem, lecz miejscami należało go pchać pod górę, często grzęznąc w piachu. Ale od początku i o tej krwi. Otóż zaraz po śniadaniu poszliśmy do recepcji, a tam już tam stały nasze rowery. Były to prawdziwe górale w sam raz do charakteru naszej podróży. Miały szerokie opony z grubym bieżnikiem, bo takie najlepiej radzą sobie w piachu. Wyposażone w hamulce hydrauliczne, którymi można łatwo zablokować koło. Trochę mi się to nie podobało i ostrzegłem, by delikatnie hamować przednim kołem. Wiem co to znaczy, bo na rowerze przejechałem milion kilometrów i zaliczyłem niejedną wywrotkę. Rowery miały jeszcze jedną wadę, a był nim biały kolor. Nie cierpię białego, bo taki damski. Może być każdy, byle nie biały, lecz nie dla naszych dam, bo im ten kolor się podobał. Ania gnana ciekawością i przygodą, wzięła rumaka między nogi, depnęła ostro i śpiewała swoim radosnym głosem: -"Wio koniku, a jak się postarasz..."
I nie postarał się konik, bo po chwili chlasnęła na asfalt, tłukąc się niemiłosiernie. Ela jadąc zaraz za nią wywaliła się też i obie wyglądały, jak w bitwie pod Grunwaldem. Szybko zeskoczyłem z roweru, by ratować laski i nie wiem dlaczego, najpierw zacząłem zbierać z drogi Anię. Może dlatego bo się nie ruszała, a Ela próbowała wstać o własnych siłach. W takiej sytuacji byłem gotów na natychmiastowe ratowanie życia i najlepszym sposobem było sztuczne oddychanie metodą usta usta.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Śro 8:55, 10 Paź 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:55, 11 Paź 2012    Temat postu:

Sławek był już daleko i nie zdawał sobie sprawy z wypadku. Wystartował rowerem pierwszy, a że tuż za hotelem droga prowadziła ostro w dół, więc rozpędzenie się do dużej prędkości nie wymagało większego wysiłku. Ciągnęło samo, a problem sprowadzał sie do umiejetnego hamowania. I tego zabrakło naszym damom - za dużo miały hamólców! Przednich hamulców, bo jak wiadomo, gdy sie ich ma za dużo, mozna fiknąć koziołka. One nie fikały, lecz straciły równowagę, kiedy tylne koło oderwało się od drogi i poupadały na bok. Ania leżąc na drodze w końcu zaczęła się poruszać i cała akcja ratownicza z mojej strony ograniczyła się do pomocy w wydostaniu się spod roweru i oględzin ciała. Nie miała na sobie śladów zadrapań, stłuczeń, natomiast Ela broczyła krwią z niewielkiej rany. Pomyślałem, że to już koniec rajdu i będziemy wracać do hotelu i szukać pomocy medycznej. W oddali widzę, jak Sławek się zatrzymał i przyglądał całej sytuacji. Przywoływałem go machając ręką, a on ani myśli wracać, tylko zachęcał do dalszej jazdy. Spojrzałem jeszcze raz na Elę i Anię i zapytałem czy będą zdolne wrócić do hotelu. One, ze tak, ale po ukończeniu rajdu na drugą stronę wyspy.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:10, 16 Paź 2012    Temat postu:

Poddałem się ich woli i ruszyliśmy wolno w dół, przypominajac im, by nie używały przedniego hamulca. One mnie nie słuchały i mogłem gardło zedrzeć bez skutku. Po drodze w sklepie kupiliśmy opatrunek na ranę. Gdyby nas zwąchał jakiś drapieżnik, to po śladach krwi trafiłby na...mnie. No bo kobiety wystawiłyby mnie na pożarcie, gdyż taki jest los faceta. A dlaczego nie Sławka miałby zeżreć? Bo go już nie było, a jego plecy ledwo widzieliśmy. Żaden drapieżnik nie zadałby sobie trudu, by go dopaść, mając mnie apetycznego w zasięgu kłów.
Sławek zniknął nam zupełnie, a my, w trójkę jechaliśmy zaplanowaną trasą. Wyjechaliśmy poza obręb miasteczka i przed nami roztaczał się pustynny krajobraz z górami na horyzoncie. One wyglądały okazale i ciarki przeszły mi po plecach na myśl, że musimy je pokonać. Zwątpiłem też w nasze kobiety po przejściach. One tym widokiem się nie przejęły zwłaszcza, że w oddali ujrzały ciężko pracującego Sławka. Nam wszystkim napłynęła energia i zaczęliśmy za nim pogoń. Dystans się skracał i dzieliła nas odległość kilkaset metrów. Laski są lekkie, więc szły po piachu niczym strzały. Ja za nimi dopingowałem do większego wysiłku posiłkując się moralką.
Góry w oddali okazały się niewielkie i przedzielone przełęczami, którymi można było przeprowadzić rowery. I w takiej przełęczy dopadliśmy Sławka zrozpaczonego z powodu flaka. Nic innego mu nie pozostało, jak prowadząc rower wrócić do hotelu i walnąć się na leżak. Tudzież wypić łyk(i) wina. My, w trójkę, realizowaliśmy plan, który miał zaprowadzić na drugą stronę wyspy i wykąpać się tam.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Śro 7:48, 17 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:42, 29 Paź 2012    Temat postu:

A wzbogacenie graficzne kiedy ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:50, 30 Paź 2012    Temat postu:

Juli* napisał:
A wzbogacenie graficzne kiedy ?


Grafika będzie. Jak Apro wróci do sprawności, to poproszę go o pomoc w wklejeniu fotek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:54, 31 Paź 2012    Temat postu:

Topik o Chorwacji wzbogacałeś chyba sam. Co prawda pisałeś, że się trochę męczysz, ale dałeś radę.

Ok. Poczekam. Jakby co, to na pewno znajdzie się wielu, którzy służą pomocą. W tym i ja. Nie trzeba być adminem, by umieć wstawić fotkę. Nawet komuś we własnym poście. Wystarczy podać dalej, oddać link i po sprawie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:11, 02 Lis 2012    Temat postu:

Wstawić fotkę jeszcze umiem, ale ze zmniejszaniem nie radzę sobie. To znaczy zmniejszałem, ale wraz z tym obcina mi część obrazu i się wkurzam. Jeśli Apro nie będzie miał czasu, to chętnie skorzystam z Twojej pomocy.
Widzę, że jesteś biegła w kompowo forowych sprawach. Ja nie lubię się tego uczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:31, 03 Lis 2012    Temat postu:

Sądzę, że sobie radzisz i to całkiem nieźle. Ale gdyby było inaczej wielu Ci pomoże.

Ok. Zatem czekam na opisy i ewentualne fotki.
U mnie na tapecie podróże w strefy umiarkowane, ewentualnie chłodniejsze. Cóż było gorąco, bo ja chciałam. Teraz pewnie będzie inaczej, gdyż ktoś inny chce. Nie ma to jak kompromisy. Ale o Kanarach poczytać ( pooglądać) nie zaszkodzi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:45, 03 Lis 2012    Temat postu:

Ania dopadając na przełęczy Sławka z dumą w głosie powiedziała: -Kochanie, co się stało? Może ci pomóc?
On poczuł się pokonany i bezbronny, jednak nadal silny i dziarsko odrzekł: -Ostatni będą pierwszymi.
Ania roześmiała się na głos i stwierdziła: -Ale nie w tym życiu!
Sławek zawrócił, a my pojechaliśmy dalej. Z tego miejsca wszyscy mieliśmy z górki, jednak grzęźliśmy w piachu. To był półmetek, lecz nie pod względem trudów. Wszystko było przed nami i to, że musieliśmy pokonać następne wzniesienia, które wcześniej nie były widoczne.
Na Fuerteventura zawsze wieją wiatry, jak na wszystkich Kanaryjskich, lecz na tej wyspie najbardziej. Jeśli wiatry uderzają w formacje skalne, powstawać może nawet muzyka. Czegoś takiego nie usłyszeliśmy, lecz jakieś szumy i dudnienie tak. Zbliżając się do brzegu słychać było coraz większy hałas, a nawet ryk. Czułem się, jak by miało nas stratować stado rozwścieczonych byków. Nie zagrażały nam, bo ich tam nie było, lecz znacznie coś gorszego. Bykami okazał się rozwścieczony ocean.
Kiedy pokonaliśmy ostatnie wzniesienia ukazał nam się wzburzony ocean z falami, jak tsunami. One z wściekłością uderzały o skalny klif wystający nad poziom wody jakieś sto metrów. Gdyby ktoś spadł z tej wysokości, nic by z niego nie pozostało. Idealne miejsce dla samobójców i odważnych, by spoglądać w dół. Żeby tego dokonać, należy zbliżyć się do krawędzi klifu, ale tak, by nie ześlizgnąć się z pochyłości skalnej. Jednak musiałem tam się zbliżyć i kuknąć w dół. Ela z Anią trzymały mnie za rękę, bo nigdy nic nie wiadomo. Ale warto było się wychylić dla tych widoków i emocji. To takie igranie ze śmiercią. Wszyscy czuliśmy się, jak zdobywcy świata, a Mt. Everest to pryszcz. Oczywiście nie spoglądanie w dół, lecz zejście tam. Nie wiem, czy znalazłby się śmiałek gotowy tam pójść. Może ze sprzętem wysokogórskim spuściłby się na linie i zdobył to przeklęte miejsce.
Nagle Ania pokazała na człowieka siedzącego na występie skalnym tuż nad rozbryzgującymi się falami. Powiedziała, że to jakiś śmiałek, albo wariat. Raczej to drugie, bo normalny człowiek by tak nie ryzykował.
Mój wyczyn zdobywcy świata zbladł przy tym śmiałku i ostentacyjnie zagrałem mu na nosie. Kobiety się śmiały i ze swej małości przy tym śmiałku.
Już mieliśmy wracać, bo droga powrotna trudna, a my już trochę głodni. Jeszcze raz rzuciłem okiem w przepaść i zobaczyłem, że przy śmiałku jest rower. Chciałem przemilczeć ten fakt, lecz Ania też to zauważyła. Stwierdziła, że to nie żaden sportowiec, tylko normalny facet z lekkim brzuszkiem na rowerze. Nawet podobny do Sławka. Po krótkim namyśle stwierdziła, że to on i szybko wzięła komórkę dzwoniąc do niego. Jakże się uradowała, że podziwiany śmiałek okazał się jej mężem. No i że cały i zdrowy. Ja też się uradowałem pomimo, że zepchnął mnie w cień wyczynów wyspowych.
Droga powrotna była znacznie łatwiejsza, bo Sławek wskazał nam ścieżkę wzdłuż brzegu, która prowadziła do pobliskiego miasteczka, a stamtąd drogą asfaltową do Costa Calma i hotelu. Wyjaśnił nam po drodze, że panę w rowerze naprawili mu w miejscowym sklepie rowerowym i drogą, która biegła niedaleko naszej ścieżki dostał się nad morze. Tam pod klifem są ścieżki w skałach i rowerem bez trudu można je pokonywać.
Kiedy wróciliśmy, po kąpieli udaliśmy się na kolację, by uczcić nasze dokonania. Kobiety miały wielkie, bo po wywrotce na rowerach, pokiereszowane, bez szemrania zdobyły wyspę. Sławek z flakiem zdobył ją pierwszy, a ja bez sukcesu. Musiałem to odreagować i na szybko wypiłem cztery lampki wina. Później do kolacji następne. Ale rekordu nie pobiłem, bo Sławek wypił więcej. W końcu mistrzowi się należy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Sob 22:46, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:00, 05 Lis 2012    Temat postu:

W2 napisał:
Musiałem to odreagować i na szybko wypiłem cztery lampki wina. Później do kolacji następne.


Pomaga coś takiego ? Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:17, 07 Lis 2012    Temat postu:

Czy pomaga...na pewno rozluźnia. Powoduje lekki błogostan, w którym godzę się z porażką. A kiedy minie, powoduje większą ochotę do rywalizacji. Angel

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:38, 08 Lis 2012    Temat postu:

A działa tak tylko na Kanarach ? Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:59, 08 Lis 2012    Temat postu:

Nie tylko na Kanarach, lecz w Dubrowniku też.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:13, 08 Lis 2012    Temat postu:

W Chorwacji lubią trunki wszelakie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:26, 08 Lis 2012    Temat postu:

Tam alkohol robi się ze wszystkiego. Nawet z trawy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Travel Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin