Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

UFO , Piramidy , Nostradamus , Yeti , Atlantyda ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:09, 22 Sie 2010    Temat postu:

Jasne, że można. To nie jest mój prywatny topik.
Gdzie o tym manuskrypcie można poczytać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Nie 16:11, 22 Sie 2010    Temat postu:

W ostatnim numerze NŚ oops wiem,że tego nie czytasz,ale tam znajduję nieraz interesujące rzeczy.
Można też wpisać w google.


Ostatnio zmieniony przez hachiko dnia Nie 16:12, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:49, 22 Sie 2010    Temat postu:

Uważam, że są inne czasopisma, niż NŚ, które przekazują bardziej rzetelną wiedzę.
Poczytałem w Wiki o tym manuskrypcie i właściwie nie wiadomo skąd się wziął i jaką treść zawiera. Przydałby się jakiś nowy kamień z rosetty, żeby go przetłumaczono.
Manuskrypt Voynicha mógłby służyć, jako motyw w opowiadaniu fantastycznym. Już mi we łbie coś świta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Pon 7:23, 23 Sie 2010    Temat postu:

Ha! No i zainspirowałam...
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:41, 23 Sie 2010    Temat postu:

Oczywiście zainspirowałaś. Wyobrażam sobie coś takiego, że w owym manuskrypcie zakodowana jest wiedza wykraczająca poza nasze możliwości poznawcze. Dopiero w przyszłości może zostać odczytana ukazując ludzkości rąbka tajemnicy o wszechświecie i samym stwórcy.
Warto o tym pomyśleć zwłaszcza, że na podobnej kanwie Lem napisał powieść. Chodziło Meteoryt Tunguski i przekaz tam zawarty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Pon 13:43, 23 Sie 2010    Temat postu:

Podobne jest przesłanie Browna w Zaginionym symbolu...ludzkość nie dojrzała do przejęcia i korzystania z wiedzy o Wszechświecie i o sobie samych.
Manuskrypt Voynicha, z tego co wyczytałam, przypomina jakiś leksykon.
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:07, 23 Sie 2010    Temat postu:

Manuskrypt, stare księgi bardziej, lub mniej tajemnicze, zapiski, przesłania, mity - to wszystko pobudza wyobraźnię i zaraz tworzymy sobie teorię, marzenia, wierzenia.
Ale to bzdura, bo nie ma żadnych przesłań od innych cywilizacji, Atlantów, Plejadan, czy bogów. Włąściwe przesłanie mamy zapisane w naszym DNA i już zostało odczytane. Na drugim krańcu poznania mamy kosmos, który obserwujemy wielkimi teleskopami. To są największe odkrycia, większe od najmądrzejszych starych ksiąg, bo te księgi są głupie. Tylko nasza wiara jest wielka i stąd całe zamieszanie.
Sorki, że odzieram z pięknych wierzeń, ale to same wierzenia są piękne, a nie przedmiot tych wierzeń. Dlatego piszę fantazję.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Wto 7:33, 24 Sie 2010    Temat postu:

W2 napisał:
Manuskrypt, stare księgi bardziej, lub mniej tajemnicze, zapiski, przesłania, mity - to wszystko pobudza wyobraźnię i zaraz tworzymy sobie teorię, marzenia, wierzenia.
Ale to bzdura, bo nie ma żadnych przesłań od innych cywilizacji, Atlantów, Plejadan, czy bogów. Włąściwe przesłanie mamy zapisane w naszym DNA i już zostało odczytane. Na drugim krańcu poznania mamy kosmos, który obserwujemy wielkimi teleskopami. To są największe odkrycia, większe od najmądrzejszych starych ksiąg, bo te księgi są głupie. Tylko nasza wiara jest wielka i stąd całe zamieszanie.
Sorki, że odzieram z pięknych wierzeń, ale to same wierzenia są piękne, a nie przedmiot tych wierzeń. Dlatego piszę fantazję.



Nie chodziło mi o przesłanie cywilizacji w tym manuskrypcie, lecz spuściznę.Pewnie jest czymś w rodzaju naszej encyklopedii powszechnej albo odskocznią jakiegoś artysty lub dowcipem. Zastanawiające jest to,że wielu szyfrantów z II wojny światowej nie mogło odczytać pisma, które jest niepodobne do żadnego.
Jeśli jest to kawał, ktoś musiał zadać sobie wiele trudu, by to pismo wyglądało na wiarygodne.

Nic się nie stało. Nie trzymam się twardo poglądów, które mogą prysnąć w każdej chwili za sprawą - nauki, odkryć i wreszcie ...cudu (?), jednak lubię sobie marzyć.
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:21, 24 Sie 2010    Temat postu:

Spuścizna dawnych czasów wydaje się nam bardzo wiarygodna, bo to nasi pradziadowie napisali, albo jeszcze starsze praszczury. To musi być sama prawda. A jak jest w rzeczywistości?
Przyjrzyjmy się najbardziej popularnej starej księdze, jaką jest Biblia. Otóż jej współczesna wersja ma niewiele wspólnego z pierszopisami. Stało się tak, ponieważ kopiści w zakonach zmieniali jej treść w zależności od zapotrzebowania politycznego ówczesnych czasów. Jeszcze wcześniej wielu skrybów pisało ewangelie i powstało ich kilkaset.
A to wszystko wiedzą od jednego człowieka, Pawła, który akurat taką wiedzę o Jezusie przedstawił.
Jaka natomiast jest prawda? Tam, o prawdziwych wydarzeniach może być bardzo mało.
Podobny los jest w innych najstarszych księgach, które służą, jako narzędzie dochodów cwanej części każdego społeczeństwa.
Jednak nie należy odrzucać najstarszych zapisków i zdać się na historyków, bo oni mają narzędzia badawcze dotyczące również autentyczności każdego manuskryptu.
Wolę swoje poglądy budować na opiniach badaczy, niż fantastów danikeno podobnych. Jednak i to poczytać warto, ale z największym krytycyzmem.
Pomarzyć zawsze warto.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Wto 9:22, 24 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Wto 20:17, 24 Sie 2010    Temat postu:

A tak, poruszyliśmy już chyba kwestię przekładu biblii.
Bardzo ciężko jest oddać sens starodruków, które jeszcze nie doczekały się tłumaczeń i bardzo łatwo zejść na ślepe tory.
No właśnie, ówczesna arena polityczna
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:55, 24 Sie 2010    Temat postu:

Masz rację, kiedyś o Biblii pisaliśmy. Jednak nie zaszkodzi pogadać jeszcze. Wracając do zapisków z okresu działalności Jezusa i poprzedzający go okres, to 60 lat temu znaleziono rękopisy w Qumran. W nich nie ma nic o osobie Jezusa, jakiego znamy z nauk religii. Natomiast pojawia się imię Jezus, które było popularne w gminie żydowskiej (prawdopodobnie) Esseńczyków.
Historycy badający zwoje znad Morza Martwego przypuszczają, że imieniem Jezus nazwano ruch narodowo wyzwoleńczy spod jarzma Rzymskiego.
Nie wykluczone, że było wielu Jezusów, przywódców tych ruchów, a ten nam znany mógł być największym przywódcą i dlatego zapisał sie w pamięci ewangelistów.
No to już dosyć o Biblii, ale to jest przykład, jak można wykorzystywać do końca niepoznane zapiski, robiąc z tego wielką ideologię.
Lepiej miał Champollion, bo znalazł wspomniany Kamień z Rosetty i nie ma dyskusji. A te nieodczytane starodruki mogą być wszystkim, nawet oszustwem, jak Całun Turyński.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:40, 24 Sie 2010    Temat postu:

O Boże, nie wytrzymam tej piekielnej wędrówki, podaj mi rękę, bo ty się iść nie da.
- Kochanie chwyć się mocno mojej ręki i podciągnę Ciebie. Tylko uważaj na nóżki, bo tu same czeluści są i możesz upaść.
- Zdzichu i Ela, co się tak gramolicie! - zawołał Radek - jak takim tempem pójdziemy, to nigdy nie dojdziemy do naszego stanowiska archeologicznego. Jeszcze nam zwieją te szczątki praludzkie i będziemy zdani tylko na Twoje psychiatryczne zdolności.
- Radek się denerwował, bo jeszcze mamy godzinkę trudnej drogi. W końcu dotarliśmy do celu. Jaki tu gwar, bo wielu Kenijczyków odkopuje kolejną jaskinię.
- Moi Drodzy, musimy teraz założyć czołówki, bo jaskinia jest długa i ciemna. Zanim tam wejdziemy, trochę powiem o odnalezieniu tych jaskiń, o których nikt wcześniej nie wiedział. Zawdzięczam to Angelice, bo to ona znalazła i co z tego, że przez przypadek. Ale najlepiej, żeby Angelika sama o tym powiedziała.
- No wiesz Radku! Mam nasze intymne sprawy opowiadać?
- Przecież Ela i Zdzichu są naszymi przyjaciółmi , więc możesz im to powiedzieć.
- Już dobrze, żartowałam - rzekła Angelika i kontynuuje - Idziemy w grupie i przodem podążają robotnicy kenijscy, a my parę kroków za nimi. Nagle powiedziałam do Radka - pocałuj mnie.
Radek na to, że tu nie wypada, bo oni co chwilę się oglądają i coś między sobą komentują. Pewnie nas obgadywali.
Powiedziałam, że schowajmy się w tym zagłębieniu skalnym i tam mnie pocałujesz. Radek na to z ochotą przystał i w cichości skryliśmy się tam przed oczami tubylców.
Całowaliśmy się namiętnie pomimo, że noc też mieliśmy całuśną. Radek pewnie coś więcej sobie obiecywał, aż tu nagle ziemia się pod nami osunęła i wpadliśmy w zapadlisko. Nie było tak źle, bo tylko do kolan, ale jednak rwetesu narobiłam.
Po krótkiej chwili strachu zaczęliśmy się śmiać i na powrót całować z jeszcze większą namiętnością, Na to przyszli robotnicy i patrzyli ze zdziwieniem sądząc, że tacy dzicy jesteśmy.
Ale najważniejsze miało się dopiero zacząć z nadspodziewanym skutkiem. To było coś więcej, to była puszka Pandory.
Ale o tym następnym razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:29, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Kiedy Angelika skończyła opowiadać ich ciekawą przygodę, Radek zaczął nas ponaglać, gdyż jaskinia stała przed nami w całej swej okazałości, a czas uciekał. Zaświeciliśmy nasze czołówki i podążyliśmy za Radkiem i Angeliką, bo oni znali doskonale tą jaskinię. Samo wejście do niej było niewielkie i należało zejść po stromej skale, by następnie iść już prawie poziomo. Włąśnie to wejście było zasypane ziemią i dlatego wcześniej nikt jaskini nie odkrył. Prawdopodobnie z tego powodu przez setki tysięcy lat nie była odwiedzana przez nikogo.
Kiedy wchodziliśmy do jaskini coraz głębiej, ogarniała nas ciemność i chłód. Panował specyficzny klimat, czułem się przytłoczony ponurym wyglądem w świetle latarek. Nie tylko z powodu poznawania nowego tajemniczego miejsca, w końcu wiele jaskiń, grot zwiedziłem, ale tutaj było inaczej. Tu trochę czułem się, jak u siebie. Może to wspomnienia i skojarzenia z którąś z dawno zwiedzanych jaskini, a tu się one spotęgowały.
W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie znajdowało się stanowisko archeologiczne. Już z oddali słyszeliśmy odgłosy pracowników, którzy ciężko pracowali usuwając kolejne warstwy gruntu i skały, odkopując szczątki praczłowieka. Teraz dokładnie widziałem, jaka to ciężka praca w terenie. To nie takie zwykłe odkopywanie, lecz misterna robota dłutkiem i pędzelkiem. Ich praca ma więcej wspólnego z rzeźbieniem. Najwięcej czynności wykonuje się w pozycji leżącej. Oni muszą tak pracować, gdyż cenne znaleziska można łatwo uszkodzić. lub nawet nie zauważyć w usuwanym gruncie.
Co było takiego wyjątkowego i niesamowitego w tych szczątkach? Przecież dla archeologa to jest chleb powszedni pocić się nad takimi znaleziskami. Inni znaleźli wiele takich szczątków i rewolucji w nauce nie było.
Jednak znalezisko Radka i Angeliki było wyjątkowe, a to dlatego, bo może przewrócić do góry nogami całą wiedzę o ewolucji człowieka. To, co odkopali, to nie mieści się w głowie nawet dyletantowi, a co dopiero mówić o specjalistach. To może mieć nawet społeczne konsekwencje, ponieważ o kwestie teologiczne zahacza.
Radek cały czas mówi do nas i pokazuje prawie kompletny szkielet człowieka sprzed półtora miliona lat. Najlepiej zachowała się czaszka i ona wywołała największe zdziwienie Radka i jego zwierzchników. On wykonał odlew gipsowy puszki mózgowej i wysłał do swojego instytutu, a oni podejrzewają jakieś oszustwo. Według nich nie jest możliwe, by Homo ergaster miał pojemność puszki mózgowej, jak współczesny człowiek.
Kiedy Radek tak mówił, miałem jakieś dziwne zwidy. Przed oczami pokazywał mi się jakiś obraz, raz bardziej wyraźnie, a raz ledwo widoczny.
W następnych chwilach obraz stał się bardzo wyraźny, a Radek i reszta osób prawie zanikły.
Niesamowite, co ujrzałem, a nawet brałem w tym aktywny udział.
Ale o tym później.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:02, 07 Wrz 2010    Temat postu:

Znajduję się w tej samej jaskini, ale zupełnie innej scenerii. Jestem z jakimiś ludźmi, są nadzy, ale trochę bardziej owłosieni, niż ja. Tak mi tylko się wydawało, bo ja też byłem nagi i tak samo owłosiony.
W jaskini panował półmrok, który ledwo rozświetlały dwa łuczywa zatknięte w szczelinach w skale. Światło od łuczyw rzucało cienie od ludzi na przeciwną ścianę skalną i wyglądało, jak by właściwe życie toczyło się na ścianie. To z pewnością było życie duchów i pamiętam, że byłem o tym święcie przekonany. Miałem nastrój sakralny i przypuszczam, że pozostałym członkom też taki towarzyszył. Jednak nie miałem odczuć czysto teistycznych, a raczej konieczności wykonania jakiejś misji.
W jaskini było nas wielu mężczyzn, może 10, albo więcej, gdyż nie umiałem ich zliczyć, a jedynie ogarnąć wzrokiem i rozumiałem ich mnogość. Ci mężczyźni zachowywali się normalnie, ich reakcje były prawidłowe, ale coś było nie tak.
Nie mówiliśmy, a porozumiewaliśmy się tylko nieartykułowaną mową, pojedynczymi głoskami, chrząknięciami. Do komunikacji wykorzystywali głównie gesty i mowę ciała. Przyznać muszę, że szło nam sprawnie, bo ja też brałem aktywny udział w tej hordzie, imprze, naradzie.
Już nie pamiętam szczegółów, ale omawialiśmy jakiś plan, czy realizację planu, który maił niebawem nastąpić.
Nagle wszyscy poderwaliśmy się, jak oparzeni, pokrzykując ruszyliśmy w kierunku wyjścia z jaskini. Sprawnie nam to poszło, niczym drużyna piłkarska, znaleźliśmy się u wyjścia jaskini. Uderzyło mnie okropne gorąco i duża wilgotność. To była sauna, w której długo nie można wytrzymać, my wspinaliśmy się na pobliską górę. Na niej wdrapaliśmy się na ogromne drzewo z którego roztaczał się widok na całą okolicę. Na drzewie i w tym palącym słońcu wypatrywaliśmy ptaków. Byłem cały zlany potem, bo temperatura mogła sięgać 50 stopni, a my tkwiliśmy na drzewie już kawał czasu. Całe szczęście, że liście drzew dawały dużo cienia.
Nagle ukazały się ptaki, cała chmara ptaków, jakby sępów, albo innych drapieżnych. One krążyły w jednym miejscu w oddali około 20 minut biegu.
My wszyscy ruszyliśmy w pogoń do tego miejsca, żeby ani jednej minuty nie stracić. Schodzenie z drzewa i ze skał było pryszczem, najgorzej, kiedy znaleźliśmy się na otwartej przestrzeni, a słońce mieliśmy w zenicie. Musieliśmy wykonać prawie sprinterski bieg, by zdążyć przed...

Ale o tym powiem następnym razem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Wto 10:04, 07 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KASKADA
jarzębina


Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:33, 12 Wrz 2010    Temat postu:

Przeczytaj wiadomość na pw.
Pozdrawiam oops


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KASKADA
jarzębina


Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:49, 13 Wrz 2010    Temat postu:

W2, "Bramy Ezechiela" rewelka. Pisz ciąg daldszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:28, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Przed szaleńczym biegiem, na skraju lasu, zrobiliśmy krótki odpoczynek w celu rozejrzenia się po okolicy, a była nią sawanna ciągnąca się na ogromnym obszarze. W oddali widać było krążące sępy prawdopodobnie nad świeżo padłym zwierzęciem. Musiało już dogorywać, bo ptaki zniżały lot i niektóre pewnie ofiarę rozszarpywały.
Wiedziałem, że czas działa na naszą niekorzyść i niedługo będzie po obiedzie. Oczywiście zjedzą go sępy, a później dołączą większe drapieżniki.
Patrzę lekko w prawo, a tam w niewielkiej odległości w cieniu drzewa wyleguje się kilka lwów. Dalej jest wataha hien spoglądających w stronę krążących ptaków. Na pewno są jeszcze inne niebezpieczne zwierzęta, których nie widziałem. Słychać było jedynie odgłosy zmęczonej dziczyzny.
A miały się czym męczyć, bo upał był niesamowity. Wszyscy staliśmy w cieniu drzew, by być niewidocznym dla drapieżników, lecz w końcu niechcący musieliśmy im się pokazać, by zdążyć na obiad w postaci padliny.
W pewnym momencie poderwałem się do biegu i pozostali mężczyźni zrobili to samo. Biegliśmy dość wolno, spokojnie, obserwując lwy, gdyż one były najbardziej niebezpieczne. Musieliśmy się do nich zbliżyć, by zabrać padlinę, zawrócić i co sił w nogach uciekać z powrotem do lasu, a następnie jaskini.
Lwy nas zauważyły i największy samiec stanął na nogi. Przyglądał się nam bacznie, jak by się szykował do ataku. Wiedziałem, że nas nie zaatakują, bo jest za gorąco. Lew w takim upale po ataku ma małe szanse na przeżycie, ponieważ może ulec przegrzaniu. Ale nigdy nie wiadomo, jak zwierze zareaguje, bo może być bardzo głodne i zaryzykuje pogonią. Gdyby lwy zdawały sobie sprawę, że w ich zasięgu jest zdychające zwierzę, na pewno by tam się udały, aby bez walki zabrać padłą zdobycz. Jednak do takich refleksji zdolni byliśmy tylko my, ludzie, bo dysponowaliśmy dużym mózgiem, logicznym myśleniem i umieliśmy łączyć z sobą fakty, Poza tym potrafiliśmy przekazywać sobie informacje i złożone pojęcia, by zaplanować taką wyprawę.
Biegniemy coraz szybciej sawanną i zalewam się potem. Dzięki poceniu jest możliwe usuwanie ciepła z organizmu, by nadal pracę wykonywać.
Wydaje mi się, że biegnę bardzo długo, bo opadam z sił i mam majaki przed oczami. Raz po raz upadam, ale podnoszę się i dalej biegnę. Widzę, jak obok mnie towarzysz biegu upadł i nie podnosi się. Ale na pewno mu nic nie będzie. Chyba go lwy nie zjedzą.
W końcu dobiegliśmy do upragnionego zwierzęcia, a była nią mała Antylopa. Nie ruszała się, a wokół rozszarpującę ją sępy. Wiedziałem doskonale, że, kiedy lwy zwąchają zapach krwi, mogą ruszyć do ataku.
Sępy to niebezpieczne ptaki i należało je odgonić od padliny, więc zaczęliśmy rzucać w nie kamieniami, kijami i wykrzykiwać głośno. One leniwie odstąpiły od niej, a następnie my Antylopę porwaliśmy. Sprawnie nam to poszło - w czterech chwyciliśmy padlinę i szaleńczym tempem biegliśmy z powrotem. Miałem tylko jeden jedyny cel, by dobiec do lasu i zawlec tam Antylopę. Jednak pomimo szybkiego tempa, szło mi, jak po grudzie. Zmęczony byłem niesamowicie, ale nadal biegłem. Przed oczami pole widzenia mi się zwężało, obraz chwilami zamazywał się, ale w jego centralnej części widziałem doskonale. Czułem, że mój mózg się gotuje z gorąca, że wysiada, że coś złego się z nim dzieje. Jednak mózg człowieka jest duży, bo jego obwody neuronalne są zdublowane. Kiedy jeden ulega czasowemu uszkodzeniu, jego rolę przejmują te zdublowane. Lwy i inne zwierzęta tego nie mają. Czyżby wielkość naszego mózgu była wynikiem adaptacji do wysokich temperatur?
Już o niczym innym nie myślałem, tylko, jak tylko dobiec do celu, a on uświęca środki. W razie zaatakowania przez dzikie zwierzę, walczyłbym z nim. Wiem, że z mizernym skutkiem, ale podjąłbym walką, by tylko donieść zdobycz do celu.
Szybkość biegu był warunkiem przeżycia i całe szczęście, że natura nas w niego wyposażyła. Ale do lasu było jeszcze trochę drogi, a lwy patrzą na nas. Mężczyźni, którzy nie nieśli padliny, zaczęli mocno wykrzykiwać w kierunku lwów i je odstraszać. Udało się, ale to nie była nasza zasługa, lecz gorąca panującego na sawannie. Parę chwil później, kiedy słońce zelżeje, nie mielibyśmy żadnych szans z lwami w pozyskaniu padniętego zwierzęcia.
Jesteśmy już w lesie i niesiemy naszą zdobycz, by zanieść do jaskini. Zanieść do naszych żon i dzieci.

Nagle uświadomiłem sobie, że jestem w tej samej jaskini, ale w dzisiejszych czasach. Ela, Angelika i Radek słuchają mojej opowieści i mi nie przerywają.
Zapytałem, co wam jest, że nic nie mówicie?
Zdzichu - rzekł Radek - a tobie co jest? Ty wpadłeś w trans i cały czas opowiadasz jakąś ciekawą historię. Czy zmyślasz?
-Sorki, wybaczcie, czasem tak mam, że nachodzą mnie jakieś wspomnienia i są one bardzo dziwne, bo tracę kontakt z rzeczywistością. Aktualną rzeczywistością.
-Zdzichu, czy to jest zatracenie rzeczywistości, to śmiem wątpić. Mam pewną hipotezę, przemyślę ją jeszcze raz i powiem wam o niej później. Teraz musimy wracać, bo niedługo dzień się skończy, a tu żyją dzikie zwierzęta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milka...
jestem tylko złudzeniem


Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:17, 16 Wrz 2010    Temat postu:

ciekawe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:15, 16 Wrz 2010    Temat postu:

Milko, a co Cię tak zaciekawiło? Czy ten ostatni post, czy może miałaś cierpliwość, by całość przeczytać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milka...
jestem tylko złudzeniem


Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:43, 17 Wrz 2010    Temat postu:

calość czytalam wczesniej (nie wiem czy zaczęlam od poczatku)
czytam tę Twoją opowieść...chyba się rozkręcasz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 16 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin