Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

rose
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 85, 86, 87 ... 89, 90, 91  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Co nick to topik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 15:33, 08 Lip 2017    Temat postu:

rosegreta napisał:

No dobra, skoro chcę posprzątać łazienkę, to muszę się iść do niej....

:hamster_evil:
Nie wiem, czy to zamierzone, ale doskonałe. Chociaż terapeuta mógłby nie być w pełni usatysfakcjonowany.

To są takie momenty, kiedy mój sceptycyzm wobec psychoterapii jeszcze wrasta. W wieku kilkudziesięciu lat już od bardzo, bardzo dawna jest się "jakimś". "Jakimś", z całym spektrum wad i zalet. I już się, z grubsza, wie, jakim się jest, czego się chce (lub też czego się nie chce - to również dobry rodzaj wiedzy), co się lubi, a co nie, do czego się jest stworzonym, a czego lepiej się nie tykać.
Dlatego bardziej od pozytywnego programowania, czyli, w gruncie rzeczy, okłamywania siebie, od naginania rzeczywistości do swoich potrzeb, przekonuje mnie pomoc polegająca na umożliwieniu jednostce zaakceptowania siebie w pełni, razem z tym, co ją uwiera i boli, co nie jest fajne i pożądane, na nauczeniu jej żyć ze sobą i swoimi wadami. Oczywiście, gdyby tu był Pasztet, natychmiast zakrzyknąłby, że nie wiem, czym jest terapia. Istotnie, nie wiem, ale wiem, że próby zamiany "muszę" na "chcę" na pewno nie nastawiłyby mnie przyjaźnie do terapeuty.
To moje prawo - nie chcieć i nie lubić.

W ramach umowy międzysąsiedzkiej, powinnam posprzątać dzisiaj klatkę schodową. Za cholerę nie będę przed samą sobą udawać ani sobie wmawiać, że tę klatkę chcę sprzątać. Wcale mi się od tego bardziej jej sprzątać nie zachce. Przeciwnie, nie cierpię sprzątać klatki schodowej, nie znoszę trwonić czasu na pucowanie obskurnego korytarza, nie widzę praktycznie żadnej różnicy w jego wyglądzie, gdy jest posprzątany lub gdy posprzątany nie jest (w tym pierwszym przypadku śmierdzi na nim kwiatową chemią), nie widzę korzyści dla siebie z racji machania mopem i ubolewam nad skąpstwem mieszkańców bloku, którzy podnieśli larum, bo spółdzielnia zaproponowała im podniesienie czynszu o 10 zł, w zamian za wynajęcie ekipy sprzątającej.
Z podobnych względów nie będę dokonywać gwałtu na mojej naturze i "bardzo chcieć" uprawiać jakiś sport, gdyż jestem typem asportowym, nijakie i nigdy endorfiny mi się na skutek udręczania ciała - mimo ponawianych okresowo prób - nie wydzielały. Itd., itp.

Oswajam się z myślą, że jak neurotykiem i paranoikiem byłam, tak będę, że jak unikałam kupowania bluzek koszulowych, żeby ich później nie musieć prasować, tak i unikać będę, jakbym nie pragnęła zostać mistrzem kierownicy, to już nim nie zostanę, i trzeba tylko zadbać o to, aby te wszystkie "muszę" i "powinnam", te gorzkie żale z powodu moich niedoskonałości, to poczucie winy, że znowu coś zawaliłam, bo jestem, jaka jestem - nie weszły mi na głowę, nie przytłoczyły mnie, żeby je ugłaskać, oswoić i, w gruncie rzeczy, polubić, jak w piosence:


(...)
Mam na prerii dom, dom, dom. Tam przykucnę u drzwi i...
Postaram się nie zmrużyć oka, gdy przyjadą do mnie moje myśli.
Rozkulbaczę konie, zaproszę je za próg, zapytam: jak droga?
Zapytam: należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga?
I będę pytał spokojny, zły ja nie będę w ogóle,
Jeśli będą wśród was także te ochrypło-czarno-ponure
Byle by gaz uiścić będziemy sobie pichcić, będziemy sobie mieszkać.
Was braciszkowie czarni czule przytulę, przeganiać was chcę przestać.




Rose, nie musiałaś mówić, że lubisz być chwalona, bo każdy to lubi i każdy cieszy się, gdy go doceniają. On Cię chwali, bo o tym wiem. Co, oczywiście, nie oznacza, że nie ma za co.




A teraz muszę posprzątać ten obrzydliwy korytarz. Bardzo mi się nie chce i bardzo cierpię.
Powrót do góry
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:47, 08 Lip 2017    Temat postu:

Fakt, większość tekstów co pisze o sobie- miały być zabawne. Nie zawsze to mi wychodzi. Niektórzy odbierali to jak marudzenie, narzekanie lub żalenie się... Nic to, nie biorę odpowiedzialności za odbiór mnie.
Sceptycznie podchodzę do wszelkich terapii, ale próbuję, bo chcę zmian. Nie chcę ataków paniki, bólów brzucha itp. Mam nerwice, słabe nerwy, jestem delikatna, zbyt wrażliwa a wręcz przewrażliwiona.
Jednak ostatnio wpadłam na to, że lubię swoją wrażliwość. Podziwiam ludzi "zimnych", trzymających swoje emocje na postronku, niewzruszonych.
Jednak wybieram swoje "rozchwianie". Lubię jednak odczuwać, wkurzać się, płakać... Tyle, że do pewnego momentu. Odczuwać tak, jednak nie poddawać się emocjom. Czyli nie popadać w stany odrętwienia, depresji, niemocy, umierania. Nie takich kiedy oddychanie sprawia mi ból i boję sie zejść z fotela, jakby wszystko co otacza fotel było otchłanią pożerającą mnie.
Trudno to wytłumaczyć, zrozumieją tylko ci co kiedykolwiek tego doświadczyli.
I jakoś sobie radzę. Np gdy dopada mnie panika na sali koncertowej, jest duszno, brak powietrza, wyobrażam sobie zimny wiatr wiejący od morza lub lodowce Antarktydy, że przeszywa mnie lodowaty chłód wbijający swoje igiełki w moje ciało.
Z tym chcę a muszę, ja rozumiem to tak, że jak muszę to czuję negatywne wibrację. A chcę, to w sumie chcę mieć porządek w łazience. Lubię zapach czystości, blask. Używam innych zapachów, nie kwiatowych.
Owszem, czy muszę czy chcę tak samo mi się nie chce, ale faktycznie, ja chcę posprzątać łazienkę... Nie wiem czy zrozumiesz o co mi chodzi.
I każdy jest inny, i każdy powinien szukać dla siebie dobrych rozwiązań. Nie ma doskonałych chyba metod.
Wbrew pozorom, nie jestem osobą zbyt wylewną, nie chodzę opowiadać o moich odczuciach. Nie wiem dlaczego, nie chcę leżeć na kozetce i opowiadać, wolę słuchać o sukcesach i sposobach innych, potem wypróbowywać wybrane, najbliższe mi na sobie.
Ostatnio terapeuta opowiadał mi o tym, że czasem warto przemyśleć zyski, że czasem nie warto tracić zbyt wiele energii na walkę, walczyć, że trzeba odpuścić. Wszystko zalezy od nas, co nam pasuje, czego chcemy, na czym nam zalezy. My mamy dbać o komfort swojego życia.
Owszem chciałabym mieć wiele rzeczy, sukcesów. jednak skoro nie jestem wstanie tego mieć obecnie po co się zadręczać. To nic nie da pozytywnego dla nas. Tylko będziemy sie zadręczać. A wszak wiemy jakie myśli potrafią byc przykre, nachalne, dręczące.

ps. A sport, trudno mi sie zmobilizować, o jak trudno. Jednak gdy już coś zrobię, poćwiczę, popływam, pobiegam, potańczę czuję się wypompowana, padnięta ale oczyszczona, jakoś dobrze tak..
Wzięłam kartę multisport, szkoda z niej nie korzystać skoro potrącają mi środki z wypłaty. Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Sob 17:51, 08 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 9:15, 09 Lip 2017    Temat postu:

rosegreta napisał:

Owszem, czy muszę czy chcę tak samo mi się nie chce, ale faktycznie, ja chcę posprzątać łazienkę... Nie wiem czy zrozumiesz o co mi chodzi.

Poniekąd.
Jest szereg rzeczy, które chcę zrobić, bo widzę w tym sens (np. uporządkować klamoty, poprzesadzać kwiaty, itp.), ale ogólna i szczególna niemożność nie pozwalają mi się za to zabrać. To nie jest kwestia "nie chce mi się" czy lenistwa (choć dla patrzącego z boku tak to może wyglądać). To raczej rzecz totalnej demobilizacji, rozwałki, faktu, że ilość codziennych "muszę" i "powinnam" do zrobienia pozbawia mnie energii, a ilość rzeczy, o których "muszę" i "powinnam" pamiętać, zaśmieca mózg. A może tylko szukam usprawiedliwień i, rzeczywiście, jestem patentowanym leniem(?)
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 16:40, 15 Lip 2017    Temat postu:

Ja tam zasadniczo chcę, żeby łazienka była czysta. Nie musi być czysta, chociaż powinna, nie muszę jej sprzątać ( bo zasadniczo jest czysta) i nie chce mi się dzisiaj jej sprzątać. Ani jutro, ani pojutrze. Wolę pojechać na plażę albo polatać po łąkach z Psem. No ale poniekąd jednak chcę, żeby była czysta, dopieszczona, bez smug na lustrze. Toteż namówię Moje Dziecko jutro do jej posprzątania. Ewentualnie za gratyfikacją pieniężną.
Czasami chce mi się sprzątać. Lubię sprzątać po ciężkim dniu w pracy. Powtarzalność czynności, natychmiastowy efekt i zmęczenie fizyczne relaksują mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:01, 26 Lip 2017    Temat postu:

Chciałabym wiele rzeczy, niestety nie mam mocy spełniania życzeń, ale jakby ktoś miał to się polecam
Wszystko co dobre niestety kończy się o wiele szybciej niż to co dla nas nieprzyjemne. Pewnie tez to niektórzy zauważyli.
Urlop bez zasięgu, co się z tym wiąże i bez internetu może być całkiem przyjemny. Już w drodze do domu odebrałam telefon z pracy. Koleżanka miała dla mnie nieprzyjemną wiadomość, że zostałyśmy ukarane za pracę po godzinach czyli wolnym czasie od pracy. Chciałyśmy zmniejszyć zaległości a jednocześnie zarobić coś nie coś w sumie niewiele nam oferowali za to. Jednak cieszyło nas, że będziemy miały zrobioną pracę i była do tego motywacja. Z tym, że my za to nie dostałyśmy nagrody. Zaś osoby, które nic nie robiły, dostały od kierownika nagrody w tej samej wysokości co ja za pracę po godzinach. Na przyszłość, olewam pracę i zaległości, skoro kierownik też olewa. Bardzo nas z motywował do dalszego działania.
Żyłam przez tydzień w błogiej nieświadomości. Szkoda, że urlop sie kończy i trzeba wracać do gniazda os.
Już w dzień powroty był dla mnie szokiem. W mieszkaniu sajgon. Chcę posprzątać mieszkanie, chcę posprzątać łazienkę. Tongue out (1)
Normalnie sprzątaczka była na wakacjach.
Muszę chyba wyznaczyć rodzinie zadania, tylko0 nie mam pomysłu na egzekwowanie wykonania zadań.
Udałam się do sklepu, gdyż moja nieobecność przyczyniła się do opustoszenia lodówki. Zastałam w niej światło.
Pobliski market stonka jakieś 300 metrów od domu. I tu napotkałam skutek przebywania mojej osoby na kompletnym odludziu. To znaczy w hotelu było pełne obłożenie, a hotel spory, ale to byli turyści i rozwrzeszczani koloniści. To taki hałaśliwy jednak niedokuczliwy gatunek.
Dokoła las, szumiący strumień i czyhające na krew kleszcze.
A w stonce ogłupiały i denerwujący naród. Po kolejnym potrąceniu mnie koszykiem (strasznie tego nie lubię) oznajmiłam ludziom, że jeśli jeszcze raz ktoś mnie potrąci to zostanie zamordowany w afekcie. Może i mieli mnie za wariatkę ale poskutkowało, zaczęto mnie omijać i mogłam spokojnie zrobić zakupy. Jakieś dwie kobiety (chyba matka z córką) strasznie mnie irytowały tym bardziej, że kręciły się blisko mnie... Po zwróceniu im uwagi też na szczęście zaczęły trzymać się z daleka.
Ciekawo czy dziś już będę bardziej przystosowana do zycia wśród ludzi...
Postanowiłam jednak tego nie sprawdzać dziś, bo chcę ugotowac obiad i ogarnąć mieszkanie do używalności. Nie chce mi się nawet odwiedzać znajomych mimo zaproszenia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 11:01, 26 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:47, 07 Wrz 2017    Temat postu:

Nie wiem czy się komuś to przyda, ale to jeden z moich ulubionych "ptaszników" tj. fotografów ptaków [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Takie bajkowe trochę zdjęcia, jest w nich trochę takiej magi...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Czw 20:48, 07 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:49, 29 Wrz 2017    Temat postu:

Ponieważ gdzieś tam osiągnęłam apogeum problemów, obecnie sprawami na które nie mam wpływu a które w sposób istotny nie wpływają na moje życie, nie sa katastrofami nie przejmuje się. Dbam o mój system nerwowy, nie karmię depresji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:45, 29 Wrz 2017    Temat postu:

Uciekł mi pociąg... Naprawdę. Miśka się uparła aby wracać pociągiem i .... odjechał bez nas.... Następny o 17. Siedzimy więc w Arkadach, obserwujemy rybki i czekamy na sok... Piszę aby zeszło ze mnie napięcie... Chciałabym być spokojna, nie przejmować się takimi historiami.
Ostatnio do wysokiego ciśnienia doprowadził mnie DOK. Zamówiłam bilety na przedstawienie teatralne dla dzieci przez internet. Chciałam opłacić rezerwacje a tu niespodzianka. Rezerwacja już została opłacona. Byłoby super gdyby ktoś zafundowałby nam bilety, ale po prostu komuś opchnęli moje miejsca. . Pani była w kasie Dzierżoniowskiego Ośrodka Kultury bardzo nieuprzejma. Zebrało mi się za to, że domagam się moich biletów. Wszak to wina systemu, więc mam wyjść i nie zawracać jej głowy... Niby, że zadzwoni. Gówno, nie zadzwoniła. Zamówiłam nadtępne, bo akurat się zwlniły. Miejsca już nie takie atrakcyjne.
Mąż twierdz, że powinnam to tradycyjnie olać.
Czy Wam się też zdarzają takie sytuacje? Jak sobie z nimi radzicie?
Ktoś mnie przytuli?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pią 22:29, 29 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:10, 29 Wrz 2017    Temat postu:

Dzień, który miał być dniem przyjemnym, bo wolny od pracy i miło spędzony dzieckiem okazuje sie pechowym.
No bo ledwo zdążyliśmy na przedstawienie do opery wrocławskiej przez korki i roboty drogowe. Potem pociąg odjechał przed czasem co normalnie jest niemożliwe. Następny miał zaś opóźnienie. W pociągu okazało się, że Miśka zgubiła kurtkę. Normalnie ...ech... i jeszcze Miśce upadł mój telefon i pękła szybka. Mąż coś kiedyś wspominał, że ubezpieczył mój telefon...
Zdarzeń ciąg nieszczęśliwy...
Mam nadzieję, że to koniec przygód... tzn. pecha. A na koniec dnia czeka mnie nagroda.. np. wygrana w totka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:14, 30 Wrz 2017    Temat postu:

Nie rozumiem tego forumowego czasu. Anxious
Dlaczego post Letniej jest przed moimi choć był odpowiedzią...
I wygrałam w totka, co prawda tylko 5 zł, ale to oznacza, że pecha nie ma się przez cały czas... Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 22:12, 30 Wrz 2017    Temat postu:

rosegreta napisał:
(...)
Mąż twierdz, że powinnam to tradycyjnie olać.
Czy Wam się też zdarzają takie sytuacje? Jak sobie z nimi radzicie?

W ogóle sobie nie radzę. Tradycyjnie, skacze mi gul. Muszę przeczekać. Właśnie kontynuuję potyczkę ze sprzedającym na allegro i, ostatnio, z lubością nakręcałam się: ach, poczekaj, ty gnoju, jaki ci wystawię komentarz i, nakręcając się dalej, obmyślałam treść tego komentarza. Lakoniczny, ale trafiający w punkt. Szczegółowy i wiarygodny. Grzeczny i bez zbędnych emocji, ale bezwzględny. Miażdżący!! I jak już maksymalnie podniosłam sobie ciśnienie, to tak się rozbawiłam sama sobą, że mi cała złość przeszła.
Dlatego dochodzę do wniosku, że skoro z natury nie umiem się nie przejmować, nie potrafię zachować dystansu, to nie mam innego wyjścia, jak przeczekiwać te wszystkie negatywne emocje.
Powrót do góry
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:49, 01 Paź 2017    Temat postu:

No właśnie. Mimo tego, że wiem, nie powinnam się nakręcać czymś na co nie mam wpływu... a jednak...
Nakręcam się, skacze mi ciśnienie, złoszczę się, wściekam, nie mogę spać. Fakt, że mija to po jakimś czasie i z dalszej perspektywy wygląda to zabawnie. Tyle niepotrzebnej energii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 12:09, 01 Paź 2017    Temat postu:

No właśnie, tyle niepotrzebnej energii, którą można by jakoś przekierować... może jesteśmy choleryczkami(?)
Z drugiej strony, zawsze podejrzewałam się o melancholię. Czy można być melancholijnym cholerykiem (cholerycznym melancholikiem)?
Powrót do góry
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:32, 01 Paź 2017    Temat postu:

Nie wiem.
Mnie się natomiast wydaje, że jestem bardzo delikatną osobą, o delikatnej konstrukcji psychicznej. Mozna powiedzieć, że melancholia nie jest mi obca. Wieczna depresja i dążenie do perfekcyjności, której nie jestem w stanie osiągnąć, no bo jestem niedoskonała.
Poza tym, potrafię krzyczeć i się nakręcać, gwałtownie reagować i stawiać na swoim.
Chyba można być melancholikiem z reakcjami cholerycznymi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:10, 02 Paź 2017    Temat postu:

rosegreta napisał:
Nie rozumiem tego forumowego czasu. Anxious
Dlaczego post Letniej jest przed moimi choć był odpowiedzią...
I wygrałam w totka, co prawda tylko 5 zł, ale to oznacza, że pecha nie ma się przez cały czas... Angel


Może jesteśmy w innych wymiarach gdzieś poza czasem i przestrzenią a nasze drogi stykają się tylko na forum. Był jakiś film coś koło tego tylko że jakaś para listy do siebie pisała. A czas był sfiksowany.

A tu na pocieszenie ...... że gdzieś tam Pendolino się opóźniło bo czekało na kobietę z [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Pon 16:56, 02 Paź 2017    Temat postu:

Bardzo eleganckie to PKP
Powrót do góry
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:26, 22 Paź 2017    Temat postu:

Wyjaśniłam sytuację z biletami. Pani od rezerwacji odsprzedała swojemu znajomemu moje bilety. Chciała być miła, znalazła jeszcze nieopłacone i sprzedała. Pewnie normalnie nikt do tej pory nie reagował, gdy znalazł się w podonej sytuacji, dopóki nie trafiło na mnie. Jakiegoś upierdliwca, który zaczął wnikać. Wszak pani próbowała mi sprzedać bajkę o bardzo złym systemie, który sam z siebie sprzedaje bilety komu chce. Normalnie, system działa tak, że bilety się rezerwuje a wciągu kilku dni (7 lub 14 ) trzeba je opłacić, inaczej rezerwacja się kończy o czym system powiadamia.
No nic, zdarzyło się, ale mogła chociaz mnie nie okłamywać, nie udawać, że nic nie wie i że nie ma z tym nic wspólnego. Przeprosić i tyle. Wszak nie jestem na razie aż tak sfrustrowana aby strzelać do ludzi z takich powodów.
Gdy zadzwoniłam do pani z informacją, że wyjasniłam sprawę moich biletów, pani zareagowała agresją. Poinformowała mnie, że mogę na nią się poskarżyć, gdzie tylko chcę... Choć nic na temat pisania skarg nie wspomniałam, a tylko spokojnie wyjasniłam, że niepotrzebnie mnie okłamuje i że wystarczyło przeprosić. Nie traciłam bym czasu na studiowaniu programów dokonujących rezerwacji , bo szukałam błędu w oprogramowaniu a nie w czynniku ludzkim.
Pani z fochem mnie przeprosiła, dodając, że przeprasza jak mi na tym tak zależy.
Może już nigdy więcej nie postąpi w ten sposób... (tak się zastanawiam).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Wto 19:22, 24 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:34, 27 Paź 2017    Temat postu:

Dziś mam wolne. Wzięłam urlop, bo Misia jest podziębiona . Pogoda - czasem słońce, czasem deszcz, z podkreśleniem na deszcz. Czyli buro, zimno i ponuro, zniechęcająco. Misia się nudzi i ja się nudzę... Tzn. coś tam razem robimy. Gotujemy obiad : krem z zielonego groszku i małe kotleciki z piersi (mają być małe, bo inaczej Miśka nie chce jeść). Chciałam kupić sobie buty, które mi sie podobają i jak zwykle , na które mnie nie stać... Najpierw walczyłam z kodem rabatowym, a gdy już pomyslnie udało mi się uzyskać rabat, to portal przez którego dokonuje się płatności, chciał ode mnie hasło... Potem jakieś kody kazał mi wpisywać a na końcu abym mu podała nr telefonu itp... wycofałam się, bo za wiele żądali. No cóż nie muszę mieć tych butów, skoro nr karty im nie wystarcza...
I z tych nudów chyba zaczęłam dyskutować na temat molestowania i spraw męsko-damskich. Nie czuję się pewnie w takich tematach. Na zaczepki przeważnie nie odpowiadam, udaję, że to nie do mnie... W necie też unikałam albo zmieniałam temat. Kilka razy usłyszałam, że traci ktoś ze mną czas... Przykre to było, bo wydawało mi się, że jestem interesującym rozmówcą... ale to mi się wydawało, wiem.
Sama nie wiem dlaczego jeszcze piszę na forum. Chyba sama dla siebie, bo myślę, że przeważnie ja się tylko czytam...
Właściwe to mi wystarcza - ja sobie sama. Czasem tęsknię za kimś... ale to czasem, gdy zbyt długo jestem sama ze sobą... i nic mi się nie chce, tak jak dziś...
Miśka obok mnie rysuje nietoperze i biedronki. Ma talent. Zdziwiłam się, ze naprawdę robi to dobrze...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pią 16:42, 27 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 20:49, 27 Paź 2017    Temat postu:

rosegreta napisał:
Kilka razy usłyszałam, że traci ktoś ze mną czas... Przykre to było, bo wydawało mi się, że jestem interesującym rozmówcą... ale to mi się wydawało, wiem.

Może jesteś, tylko pewnie nie chodziło o rozmowę

rosegreta napisał:

Sama nie wiem dlaczego jeszcze piszę na forum. Chyba sama dla siebie, bo myślę, że przeważnie ja się tylko czytam...

Ja Cię czytam. I tak jak pisałam, odnajduję w Twoich postach bardzo wiele z siebie. Trochę mnie to przeraża, bo z reguły nie są to sprawy budujące. Mam wrażenie, że cechuje nas podobny rodzaj rozmemłania (na wszelki wypadek nie będę tego rozwijać )


Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Pią 20:49, 27 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
rosegreta
kontynuacja stanu początkowego


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:13, 10 Gru 2017    Temat postu:

Nie wiem co robić, czy płakać, rozpaczać, czy wyjść i biec przed siebie...
Serce mi pęka z rozpaczy, ale to nic nie pomoże, nie przyniesie ulgi, wiem.
To jest tak, że niby wiemy, że jest śmierć, że rodzimy się śmiertelni i każdego kres nastąpi. Jedni umrą młodo a inni wieku ... Chyba, że się jest Kirkiem Douglasem i żyje się ponad wiek...
Dziś umarł mój tata. Patrzyłam jak próbuje łapać się życia...
Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy, siedział ze mną i mówił nawet dość logicznie.
Nie chce go pamiętać starego i zniedołężniałego... Chcę pamiętać go innego, żywego... Nigdy nie był żywiołowy, chyba, ze się zdenerwował. A jak się zdenerwował, choć następowało to nader rzadko to trzeba było chować się przed jego gniewem (najlepiej w łazience ).
Martwił się o nas, przezywał każde niepowodzenie nasze.
Gdy prosiło się o pieniądze na kino - wręczał je mówić - a masz roztrwoń resztki fortuny magnackiej...
Lubiłam jak żartował, zawsze robił to z powagą, dla mnie może dlatego było to jeszcze bardziej zabawne. Nigdy nie był obłudny.
Miał ciężkie dzieciństwo jak każde wojenne dziecko.
Mogłabym pisać tak całą noc, ale to mi go nie zwróci.
Cięzko się pogodzić z brakiem kogoś, kto odgrywał tak ważna rolę w życiu.
Dla mnie to był najlepszy tata na świecie, ale tego to mu juz nigdy nie powiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Co nick to topik Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 85, 86, 87 ... 89, 90, 91  Następny
Strona 86 z 91

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin