Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

czy Pasztet ma depresję i jak uratować go od samobójstwa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:56, 09 Lut 2015    Temat postu:

No... miał ostatnio jakieś strasznie powyciągane sutki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:03, 09 Lut 2015    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:
Pasztet napisał:
...Ja odstawiłem leki po kilku miesiącach,...


Ja pe*dole! Ty uważaj z tymi lekami bo one czasem z normalnego człowieka potrafią zrobić wariata ...

Produkują leki antydepresyjne, a potem sie okazuje ze czesto po nich ludzie popelniaja samobojstwa. Tak zdaje się bylo z prozakiem . W TV co i raz pokazuja reklamy z nowymi lekami, a na końcu wyliczja skutki uboczne których jak sie słucha to włosy sie jeżą. A niedługp potem ida reklamy firm prawniczych oferujacych pomoc w procesach dla tych co nie wytrzymali terapii (tj. dla ich rodzin ) ...


Daj luz, dragi go nie zabiły (choć namawiały do skoku z 10 piętra) to psychotropy nie dadzą rady. Zapija jedne drugimi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:14, 09 Lut 2015    Temat postu:

To ja bym miała konkretne pytania do Paszteta:
- czy ktoś Ci pomógł (oprócz terapeuty) i jak?
- ile czasu minęło od zrozumienia, że to depresja do znalezienia pomocy?
- od razu trafiłeś na właściwą terapię czy były porzucane?
- znalazłeś przyczynę i to pomogło?
Oczywiście tylko, jeśli zechcesz odpowiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Pon 23:02, 09 Lut 2015    Temat postu:

Kiedyś dzieci, które miały problem z czytaniem i liczeniem, były uważane za niezdolne lub leniwe. A te nadmiernie aktywne, pobudzone i rozkojarzone, za niegrzeczne i trudne. Kiedyś niektórzy ludzie byli, po prostu, ponurzy. Współcześnie uważa się, że część tych dzieci ma dysleksję i dysgrafię. Że te nadaktywne dotknął syndrom ADHD. A ci ponurzy ludzie - cierpią na dystymię.
Zaczęłam się przyzwyczajać do myśli, że "ja tak mam", że permanentnie obniżony nastrój (w latach młodzieńczych nawet dość histerycznie i radykalnie), leży w mojej naturze. I pewnego dnia spadła na mnie ta "dystymia", wariacja na temat depresji, po prostu, szyta jak na miarę (oczywiście, nie wykluczam pomyłki - jestem przecież tylko fenomenalnym autodiagnostą ).
I to jest trochę... irytujące.
Z jednej strony to doskonale, że nauka znajduje przestrzeń na definiowanie nowych zjawisk, przez co ludzie nimi dotknięci przestają czuć się rarogami, przestają czuć się gorsi, napiętnowani, łatwiej im zrozumieć siebie i przeciwdziałać.
Z drugiej, po pierwsze, rodzi pole do nadużyć i nadinterpretacji (może to robię), po wtóre, hm, pozbawia czegoś. Konsekwencją takiego określania staje się próba wyrównania "deficytów". ale zaraz ugrzęznę (no i wsiadam na swojego konika)...
... ktoś musi cierpieć, aby szczęśliwym być mógł ktoś; ktoś musi widzieć szklankę do połowy pełną, żeby dla kogoś była do połowy pusta; ktoś musi tryskać energią, aby ktoś mógł gasnąć, itd. itp.
Nie może być tak, że wszyscy z pieśnią na ustach i do przodu!
I w takim sensie, może czasem lepiej zachować coś z siebie dla siebie, nawet jeśli stawia to kogoś w mniej korzystnej sytuacji życiowej, nawet jeśli nie daje mu to szczęścia. Może bliższe prawdy jest stwierdzenie ja tak mam, taki jestem, a nie - odrobinę patetyczne - cierpię na dystymię.
Powrót do góry
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:59, 09 Lut 2015    Temat postu:

Do tego dochodzi jeszcze poczucie, że ktoś nami manipuluje. Że to koncerny farmaceutyczne wymyślają choroby, produkują leki na nadaktywność, brak aktywności, niemożność wysiedzenia w jednym miejscu przez dzieci, zakłócenie tempa poznawczego, bierność, ospałość, otępienie, niską samoocenę, bujanie w obłokach, obgryzanie paznokci, lenistwo, niepanowanie nad sobą, senność, bezsenność, zmęczenie…
To wygodne. Jest choroba, jest lekarstwo – trzeba brać.

A ja się w tym gubię. I brak mi autorytetów, którym potrafiłabym zaufać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:05, 10 Lut 2015    Temat postu:

Cos takiego nawet nie slyszalem o takiej przypadlosci!

Ja tez musze byc czesciowo dystymikeim i hikikomorikiem u ktorego wystepuje dodatkowe zaburzenie: prokrastynacjia i ktory
"kontaktując się ze światem zewnętrznym, najczęściej używa do tego Internetu"

Licze jednak ze partycypacja forum uzdrowi mnie z tych przypadlosci ...

Wlasnie zamowilem elektrody, ktorymi sprawdze czy mam bardziej eletrycznie aktywna prawa czy lewa czesc mozgu (ze tez na to wczesniej nei wpadlem)



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:06, 10 Lut 2015    Temat postu:

flykiller napisał:

I w takim sensie, może czasem lepiej zachować coś z siebie dla siebie, nawet jeśli stawia to kogoś w mniej korzystnej sytuacji życiowej, nawet jeśli nie daje mu to szczęścia. Może bliższe prawdy jest stwierdzenie ja tak mam, taki jestem, a nie - odrobinę patetyczne - cierpię na dystymię.


Wtedy może należy zadać sobie pytanie jak bardzo jestem tym zmęczona...
To bardzo częsta obawa, czy po lekach nadal będę sobą, czy nie ogłupią mnie, nie otumanią, nie pobudzą sztucznie i czy wtedy to nadal będę ja zadowolona ale mniej refleksyjna.
Czasem warto sprawdzić jak powinno być. Chociaż na trochę.
Dystymia prowadzi do przyzwyczajenia, w depresji wyraźnie widać zmianę w podejściu do życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:11, 10 Lut 2015    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:

Wlasnie zamowilem elektrody, ktorymi sprawdze czy mam bardziej eletrycznie aktywna prawa czy lewa czesc mozgu (ze tez na to wczesniej nei wpadlem)



Czekamy na wyniki! Koniecznie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pogłoska dnia Wto 0:20, 10 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
nieustraszony granatnik


Dołączył: 15 Lip 2014
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:59, 10 Lut 2015    Temat postu:

Czytam to wszystko i w wielu miejscach odnajduję siebie, jednak miotają mną dwie skrajności. Na samym początku, kiedy zdałam sobie sprawę, że za dużo zawiłości pojawiło się w mojej głowie, a przez co i w moim życiu (co przejawiały moje często kretyński decyzje i zachowania) im bardziej zgłębiałam temat, tym więcej widziałam, ale i tym bardziej zdawałam sobie sprawę ze złożoności i plątaniny wszystkiego. Doszłam do takiego momentu, kiedy posiadam już pakiet wiedzy, rozkminiłam kilka rzeczy, które całkowicie odmieniły mój ogląd widzenia pewnych aspektów mojej rzeczywistości, ale mimo, iż nie spłukałam formalnie brudu ze wszystkich miejsc, w których się zebrał (oficjalnie jakby rozprawiając się z tymi, którzy mają w tym brudzie swój udział), to jednak uznałam, że nie jest mi to już potrzebne. Grunt, że ja mam świadomość. Pomogło mi w tym parę osób, które wiedziały, jakie pytania mi zadawać, żebym w końcu otworzyła swoje oczy..zwłaszcza na te rzeczy, których nie chciałam widzieć, bo ich zobaczenie zrujnowałoby mi moją bezpieczną i pieczołowicie pielęgnowaną wizję ideałów, spokojną przystań do której zawsze mogłam dopłynąć. Doszłam do wniosku, że nie ma co już grzebać się w przeszłości i rozbierać ją na części najpierwsze, bo to i tak nic nie zmieni a tylko się pogrzebię wśród jakiś demonów. Teraz jestem na etapie, kiedy wiem, co się wydarzyło, co spowodowało, że jestem taka a nie inna, skąd się biorą moje zachowania i to jedno, a drugie, wiem na jakich płaszczyznach i w których momentach muszę nad sobą pracować, żeby zmodernizować destrukcyjne mechanizmy mojego działania i aktualizować bazę sukcesów. Jest to cholernie ciężka praca, bo bardzo często łatwiej jest wpaść znowu w kanał znanego już mechanizmu, mimo, iż skutki jego są zwyczajowo opłakane i dobrze znane, niż zatrzymać się na sekundę, uspokoić się, stonować emocje i zrobić coś całkiem inaczej niż do tej pory.. Po takim wyczynie jestem dość często zmęczona, jednak radość i satysfakcja są gwarantowane. Praca nad świadomością tego kim się jest okupiona nerwami, ale z sukcesem na końcu. Dlaczego napisałam o sprzecznościach.. na samym początku? Ponieważ teraz z perspektywy czasu myślę, że to wszystko…znaczy się życie w zgodzie z sobą, spokojnie, szczęśliwie, korzystając z tego, co nam przynosi, bycie otwartym na nowości, na zmiany, których nie traktuje się, jak dramat i załamanie, ale jak coś „łał!!!”, co pozwala się rozwijać i chłonąć jeszcze więcej i jeszcze silniej - jest proste. Naprawdę wydaje się być to proste.. czasami zwyczajnie wystarczy odpuścić.. na wiele rzeczy machnąć ręką, bo w hierarchii ważności okazują się plasować gdzieś na samym dole.. Teraz to wiem. Z drugiej strony, kiedy przypominam sobie, co przechodziłam w między czasie, jakie targały mną emocje i siły upiorne, jak za wszelką cenę walczyłam o świadomość i wiedzę i oprócz zawiłości nie widziałam nic, a zwłaszcza nie widziałam tego, że za bardzo próbuję, za bardzo się staram i w krótkim czasie chcę wiele…wiele może za wiele.. co powodowało frustrację i koło było zamknięte. Jak trudno było..
..nie dałam się jednak pokonać. Czasami trzeba dobić do jakiegoś swojego dna, żeby mieć się od czego odbić ku górze..


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:03, 10 Lut 2015    Temat postu:

flykiller napisał:
Kiedyś dzieci, które miały problem z czytaniem i liczeniem, były uważane za niezdolne lub leniwe. A te nadmiernie aktywne, pobudzone i rozkojarzone, za niegrzeczne i trudne. Kiedyś niektórzy ludzie byli, po prostu, ponurzy. Współcześnie uważa się, że część tych dzieci ma dysleksję i dysgrafię. Że te nadaktywne dotknął syndrom ADHD. A ci ponurzy ludzie - cierpią na dystymię.

Kiedyś, kiedyś....
Kiedyś osobom cierpiącym na porfirię przebijano serce osikowym kołkiem, bo wg wiedzy ówczesnych ludzi nie były to osoby chore, a wampiry.

Nie się co obrażać na to, że coraz lepiej potrafimy diagnozować. Rzecz w tym, żeby nie poprzestawać na samej diagnozie, nie traktować jej jako usprawiedliwienia. A tymczasem wiele osób właśnie tak robi: moje dziecko ma ADHD? - więc może biegać po restauracji wrzeszczeć. Mam depresję? - to luz, mogę leżeć w wyrku całymi dniami i odczepcie się ode mnie. To jest podejście numer 1. A podejście numer 2, to 'wezmę pigułkę i to mnie wyleczy. Oba podejścia skutkują nierozwiązaniem problemu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Wto 21:04, 10 Lut 2015    Temat postu:

Baron von DupenDrapen napisał:
Cos takiego nawet nie slyszalem o takiej przypadlosci!

Ja tez musze byc czesciowo dystymikeim i hikikomorikiem (...)

No to nastąpiła owocna wymiana informacji
Ja się właśnie dowiedziałam o hikikomori (przychodzi mi na myśl postać Dominika z Sali samobójców, choć on to raczej z przypadku).

Nie wiem, czy to co napisałam wczoraj nie wygląda na jakąś krecią robotę, więc zastrzegam, że absolutnie nie było moją intencją poddawanie w wątpliwość sensowności korzystania z usług specjalistów od psyche. Przeciwnie, uważam, że każdy kto ma taką potrzebę, powinien ją zrealizować, nawet gdyby nie znalazła ona uzasadnienia (przecież z porad różnych lekarzy też czasami korzysta się nie z racji choroby, a chęci upewnienia, że wszystko jest w porządku).

OK. To mogę już z powrotem uderzyć w ton robak zwątpień wysysał krew lic naszych rumianych?

pogłoska napisał:

To bardzo częsta obawa, czy po lekach nadal będę sobą, czy nie ogłupią mnie, nie otumanią, nie pobudzą sztucznie i czy wtedy to nadal będę ja zadowolona ale mniej refleksyjna.

Pogłosko, obawiam się, że masz rację. Tylko to jest taka racja trochę książkowa. Nawet nie znając fachowej literatury, łatwo przewidzieć, że zachowania pacjentów z, powiedzmy, zaburzeniami nastroju, są już tak dobrze poznane, że wiadomo, czego ci pacjenci się obawiają i z jakiego powodu. Nawet mnie, jako laikowi, wydaje się zrozumiałe, że ludzie zżywają się z jakimś obrazem siebie (im są starsi, tym bardziej) i możliwość diametralnego przemodelowania (na skutek leczenia farmakologicznego lub/i terapii) może się im wydawać mocno niepokojąca. Zaś im większa skłonność jednostki do indywidualizmu, tym bardziej będzie ona bronić tego obrazu jak niepodległości.
Nauki psychologiczne potrafią to wszystko pięknie rozłożyć na czynniki pierwsze, ale konkluzja z nich wydaje się płynąć taka, że jednostka jest głupia, jest zagubiona, nie wie, kim jest i należy ją "wyprostować".

Ale jeśli jest inaczej? (chyba już kiedyś o tym rozmawialiśmy). Jeśli nieuświadomiona mądrość tkwi w jednostce, w jej instynkcie, a nieszczęśliwa czuje się nie dlatego, że istotnie cierpi na jakieś braki, lecz dlatego, że wszystko i wszyscy, łącznie z nią samą, pośrednio i bezpośrednio, jawnie i mimochodem, dążąc do normy, ciągle te (być może rzekome) braki określają, podkreślają i wydobywają? Jednostka jest nieszczęśliwa, bo nie może sprostać oczekiwaniom. A gdyby słuchała siebie i pielęgnowała swoje rzekome "dysfunkcje"? Gdyby je hołubiła? Jeśli samotnie - pewnie cierpiałaby nadal. Lecz gdyby tych świadomych siebie jednostek było więcej? Tylko nikt nie ma w tym interesu, aby margines poszerzał swój obszar. W interesie społeczeństwa jest eliminowanie przejawów wszelkiej "dysfunkcji", która godziłaby w społeczny ład i dlatego trzeba ciągle wyrównywać deficyty, ciągle tłumaczyć ludziom, jak mają żyć, aby byli szczęśliwi, ciągle przypominać o granicach norm(y). Lepiej im tłumaczyć, że boją się zmian, jakie mogą w sobie odkrywać podczas bolesnej terapii, niż zaszczepić choćby ślad niepewności, czy takie zmiany są im rzeczywiście potrzebne. I komu, w odległej perspektywie, są tak naprawdę potrzebne.
Powrót do góry
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:13, 11 Lut 2015    Temat postu:

Kilo OK napisał:
. Zrozum, gdy zamykam lapka znikacie....

Kwadratowy

Kilo, ale jak to robisz? jak Ci sie to udaje? Wymazujesz nas z pamieci?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:16, 11 Lut 2015    Temat postu:

Kilo się nic nie udaje, Kilo papuguje stary tekst Paszteta Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:36, 11 Lut 2015    Temat postu:

flykiller napisał:

Ale jeśli jest inaczej? (chyba już kiedyś o tym rozmawialiśmy). Jeśli nieuświadomiona mądrość tkwi w jednostce, w jej instynkcie, a nieszczęśliwa czuje się nie dlatego, że istotnie cierpi na jakieś braki, lecz dlatego, że wszystko i wszyscy, łącznie z nią samą, pośrednio i bezpośrednio, jawnie i mimochodem, dążąc do normy, ciągle te (być może rzekome) braki określają, podkreślają i wydobywają? Jednostka jest nieszczęśliwa, bo nie może sprostać oczekiwaniom. A gdyby słuchała siebie i pielęgnowała swoje rzekome "dysfunkcje"? Gdyby je hołubiła? Jeśli samotnie - pewnie cierpiałaby nadal. Lecz gdyby tych świadomych siebie jednostek było więcej? Tylko nikt nie ma w tym interesu, aby margines poszerzał swój obszar. W interesie społeczeństwa jest eliminowanie przejawów wszelkiej "dysfunkcji", która godziłaby w społeczny ład i dlatego trzeba ciągle wyrównywać deficyty, ciągle tłumaczyć ludziom, jak mają żyć, aby byli szczęśliwi, ciągle przypominać o granicach norm(y). Lepiej im tłumaczyć, że boją się zmian, jakie mogą w sobie odkrywać podczas bolesnej terapii, niż zaszczepić choćby ślad niepewności, czy takie zmiany są im rzeczywiście potrzebne. I komu, w odległej perspektywie, są tak naprawdę potrzebne.


Nic nie stoi na przeszkodzie, aby te jednostki zakładały kluby, portale społecznościowe, grupy wspierania się w swoich "dysfunkcjach". Robią to przecież anorektyczki w swoich grupach "pro ana".
I nie jest tak, że to psycholog, psychiatra czy terapeuta przyjdzie do delikwenta i będzie namawiał na zmiany. Jeśli on nie chce, to nikt nic nie zrobi, pod warunkiem, że nie ma zagrożenia życia.

Inicjatywa jest w rękach samej jednostki, to ona porównując się z innymi zauważa różnicę. Ci, którym jest ze sobą dobrze pomocy nie szukają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kilo OK
maszynista z Melbourne


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 19237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 494 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 20:56, 11 Lut 2015    Temat postu:

annaliza napisał:
Kilo OK napisał:
. Zrozum, gdy zamykam lapka znikacie....

Kwadratowy

Kilo, ale jak to robisz? jak Ci sie to udaje? Wymazujesz nas z pamieci?


Nie, jesteście w pamięci krótkotrwałej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Śro 21:02, 11 Lut 2015    Temat postu:

pogłoska napisał:

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby te jednostki zakładały kluby, portale społecznościowe, grupy wspierania się w swoich "dysfunkcjach". Robią to przecież anorektyczki w swoich grupach "pro ana".

To nie o to chodzi. Wspieranie się w swoich "dysfunkcjach" byłoby, w gruncie rzeczy, tym samym, czym jest wspieranie się i utwierdzanie w swoich normach. A więc tworzeniem nowych, sztywnych norm i zasad, zamiast pewności płynącej z wewnątrz.
Poza tym, osoby w jakiś sposób niedostosowane, stanowią zbyt szeroką i niejednolitą grupę, aby mogły się w jakikolwiek sposób zrzeszać.


pogłoska napisał:

Inicjatywa jest w rękach samej jednostki, to ona porównując się z innymi zauważa różnicę. Ci, którym jest ze sobą dobrze pomocy nie szukają.

Tak, o tym też pisałam. Porównania eksponują rzekome braki (odstępstwa od normy). Jednostka to zauważa i jest nieszczęśliwa. Nie z powodu braków, ale dlatego, że zostają jej uświadomione i wytknięte. To jest ta mimowolna presja, której podlega i która znacząco ogranicza jej inicjatywę. Jednostka może jej ulec (i prawie zawsze ulega), albo dobrowolnie, w mniejszym lub większym stopniu wyekstrahować się ze społeczeństwa.
Powrót do góry
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:08, 11 Lut 2015    Temat postu:

To co piszecie jest o jakichś 'normach' itp.

Tymczasem większość problemów wynika z tego, że w sposób bardziej lub najczęściej mniej uświadomiony, ludzie żyją niezgodnie ze sobą, niezgodnie z pragnieniami, niezgodnie z osobowością, talentem i marzeniami. Dlatego, że są spętani 'normami', presją otoczenia, tym, że 'wszyscy coś tam, to ja też muszę'.
Im bardziej to uwiera, tym szybciej zaczną się kłopoty. Ale spora część przeżyje całe życie w niezgodzie ze sobą, choć przyznam, że nie zazdroszczę im myśli, które przyjdą do nich tuż przed śmiercią, bo ponoć wtedy, człowiek sam siebie już nie zdoła oszukać i wyprzeć prawdziwego podsumowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:39, 11 Lut 2015    Temat postu:

Pytanie czy ta presja jest rzeczywista czy wyobrażona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:22, 11 Lut 2015    Temat postu:

Najczęściej mix. Przy czym ta druga jest bardziej paskudna. Nie ma nic bardziej bezsensownego niż wbrew sobie postępować tak, jak nam się wydaje, że ktoś oczekuje, a po wielu latach okazuje się, że takich oczekiwań nie było, lub były wręcz odwrotne.
Wiele np. starych panien żyjących z mamusią to historie tragiczne jednej i drugiej strony, o braku umiejętności ucięcia pępowiny w odpowiednim momencie (bo muszę ją chronić przed światem, a później druga strona, bo muszę się nią opiekować, nie mogę być niewdzięczna itp.) w końcu wszyscy są nieszczęśliwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:25, 11 Lut 2015    Temat postu:

I w sumie uświadomienie sobie swojej pułapki, tego co się chce i kim się jest, czego się pragnie itp. to 1/4 pracy. Reszta to zmiana, wdrożenie jej w życie (np. mamo, odchodzę od Ciebie, muszę zadbać o swoje życie), i dalsza pomoc w tym co się dzieje w człowieku w nowej dla niego sytuacji, żeby wytrwać, przede wszystkim w zdrowym egoizmie, bo łatwo nie jest.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 4 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin