Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój ulubiony przedmiot szkolny
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

mój ulubiony przedmiot szkolny to
język polski
8%
 8%  [ 3 ]
język obcy
13%
 13%  [ 5 ]
matematyka
13%
 13%  [ 5 ]
geografia
8%
 8%  [ 3 ]
biologia
8%
 8%  [ 3 ]
chemia
5%
 5%  [ 2 ]
fizyka
5%
 5%  [ 2 ]
historia
11%
 11%  [ 4 ]
wychowanie fizyczne (WF)
5%
 5%  [ 2 ]
zajęcia praktyczno-techniczne (ZPT)
2%
 2%  [ 1 ]
przysposobienie obronne (PO)
0%
 0%  [ 0 ]
religia/etyka
0%
 0%  [ 0 ]
muzyka
0%
 0%  [ 0 ]
plastyka
0%
 0%  [ 0 ]
inny
5%
 5%  [ 2 ]
żaden z powyższych, wyłącznie wagary
11%
 11%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 36

Autor Wiadomość
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:07, 01 Wrz 2010    Temat postu: Mój ulubiony przedmiot szkolny

Takiej ankiety chyba jeszcze też nie było. Skoro początek roku szkolnego to może czas wrócić do przeszłości na małą chwilę (zakładam, że nikt [ani Nikt] z nas nie chodzi już do szkoły w charakterze ucznia) i przypomnieć sobie co najbardziej nas w szkole cieszyło.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aproxymat dnia Śro 19:42, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:27, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Zagłosowałem na fizykę, choć gdyby była możliwość, oddałbym również głos na język polski i plastykę (za "moich" czasów inaczej to się nazywało).

Przy okazji takie spostrzeżenie. Nie jest dla mnie tajemnicą fakt - choć szokuje, że wielu nauczycieli nie lubi przedmiotu, którego naucza. Znam liczne przypadki, gdy np. nauczyciel matematyk lub chemik, po krótkim kursie prowadzi przede wszystkim lekcje fizyki nie lubiąc tego przedmiotu, a często nie rozumiejąc. Znam nieźle nauczyciela fizyki, który zagadnięty o jakieś elementy fizyki odpowiada, że go to nie interesuje. Gdy próbowałem z nim nawiązać rozmowę na temat LHC, po kilku zdaniach zacytowanych z prasy przyznał, że nie bardzo wie o co chodzi. Zastanawiam się jaką później mają wiedzę na temat fizyki i jaki do niej stosunek, jego uczniowie. Sądzę, ze dotyczy to również innych przedmiotów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Śro 8:29, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 9:33, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Formalny napisał:

Nie jest dla mnie tajemnicą fakt - choć szokuje, że wielu nauczycieli nie lubi przedmiotu, którego naucza.

Taak, miałam taką "informatyczkę". Po kursie Sick

W szkole najbardziej lubiłam język polski (w dalszej kolejności historię i łacinę), niezależnie od nauczycielek (bo były to panie). Pani z podstawówki była typowym produktem socjalistycznym, która nauczała zgodnie z jedynym właściwym nurtem. Typ nauczyciela, który wyjaśni, co autor miał na myśli i to, że nie mógł mieć na myśli niczego innego.
W pierwszej klasie liceum mieliśmy panią lekko romantycznie odjechaną, która preferowała "płynące" wypracowania. W "płynących" tekstach byłam niezła, więc praktykowałam z upodobaniem (i sukcesami).
Drugą klasę liceum, wraz ze zmianą nauczyciela, rozpoczęłam natchnionym wypracowaniem i... dostałam tróję! Cóż to był za cios i szok! Nowa pani profesor wyleczyła mnie z grubsza (mam nadzieję) z kwiecistego pustosłowia, pisania nie na temat i chwytania 10 srok za ogon w jednym tekście. Był to zresztą świetny pedagog, osoba zaangażowana w prowadzenie zajęć, interesująca się swoim przedmiotem (czym umiała zarazić uczniów), a nadto dowcipna i konkretna. Jeden z najmilej wspominanych przeze mnie nauczycieli.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 10:01, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Zagłosowałam na matematykę, bo jedyna piątka w szkole na maturze zobowiązuje Hyhy Zdolności matematyczne zawsze wbijały mnie w dumę, chociaż prawdziwą miłością był język polski. Niestety nie miałam szczęścia do polonistek, żadna nie zaraziła mnie pasją, żadna nie dopingowała, chociaż stawiały mi piątki. Największą porażkę zaliczyłam na maturze, bo napisałam cud wypracowanie Wybrałam najmądrzejszy z tematów, nie dając się zwieść popularnym Kochanowskim. Wybrałam pełną bólu literaturę powojenną i zachowania ludzi w momentach próby i co? Zrobiłam trzy byki ortograficzne Dostałam tróję - potem na ustnym poprawiłam na 4, ale i tak płakać mi się chciało placz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malena
absolutnie niewinne spojrzenie


Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 3865
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 574 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:09, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Miałam szczęście do fantastycznych nauczycieli matematyki, pasjonatów fizyki, hobbystów biologicznych i chemicznych. Fizyk-pasjonat zaraził nas uwielbieniem dla - dla niego było jak idealnie skomponowana symfonia. Chyba dla równowagi trafiali mi się koszmarni -znudzeni, zniechęceni, nieczytający i generalnie zmęczeni życiem - poloniści i historycy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 10:16, 01 Wrz 2010    Temat postu:

ja zaglosowalam na jezyk obcy, pod warunkiem, ze mowa o angielskim, bo nauki niemieckiego w liceum, ani laciny na studiach nie wspominam najlepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:16, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Jak zwykle ankiety nie mogę wypełnić, ponieważ lubię wszystkie przedmioty bez względu na uczących, np. miałam nieciekawą panią od geografii. Jak trafiłeś kredą w miejsce na mapie to zaliczone, jak nie to wiadomo co. Inna z kolei kazała nam się uczyć danych z rocznika statystycznego. Po kiego licha to do dziś nie wiem, ale geografię uwielbiam. Nie za bardzo przypadło mi do gustu PO z powodu poglądów pacyfistycznych, a takie treści przeważały. Ale nie mogę napisać, ze nie lubiłam, gdyż pan był rewelacyjny, świetnie prowadził zajęcia, a i w programie można było znaleźć coś dla siebie. Kiedy nie miałam ochoty czegoś robić, nie widział w tym żadnego problemu. Nie wpływało to również na obniżenie oceny. Uwielbiam informatykę, którą w ankiecie pewnie zawarto jako inne, bo w przeciwieństwie do jednej z wypowiedzi, pierwszych kroków uczył mnie, co prawda nie w szkole, pan po kursach i był rewelacyjny w te klocki. Później pani z podobnym wykształceniem i też nie mogę narzekać.
Na studiach to już w ogóle miałam świetnych wykładowców z tego zakresu. Za to patrząc na mojego syna, informatyki uczyła go pani po studiach i dziękowałam Bogu, że chłopak jest na tyle obyty, by sobie z tym przedmiotem nieźle poradzić. Później w LO miał tego typu zajęcia z dwoma Panami po studiach i w przypadku ich porównywania mówił, dzień do nocy. Zatem jak widać niekoniecznie wykształcenie świadczy o wiedzy i przede wszystkim umiejętności jej przekazywania. By to potwierdzić kolejnym przykładem nadmienię, ze w jednej z naszych szkół jest mężczyzna pełniący funkcję woźnego, a jego wiedza na temat komputerów czasami zwala z nóg. Zatem ….?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:17, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Tak oczywista dla mnie była moja miłość do fizyki, że zapomniałem zagłosować...
Teraz uzupełniłem zaniedbanie.
Ja miałem dobra polonistkę dopiero w szkole średniej. Ta polonistka, która uczyła mnie w 5 - 7 klasie w podstawówce, zniechęcała mnie do wysiłku. Gdy tylko napisałem lepiej - "po swojemu", natychmiast zarzucała mi, że albo ściagałem z jakiegoś gotowca, albo pomagano mi w domu. Doszło do tego, że starałem się pisać prosto - wręcz prymitywnie. Wtedy dostawałem piątki za... "napisanie wypracowania"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:20, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Formalny napisał:
Ja miałem dobra polonistkę dopiero w szkole średniej. Ta polonistka, która uczyła mnie w 5 - 7 klasie w podstawówce, zniechęcała mnie do wysiłku. Gdy tylko napisałem lepiej - "po swojemu", natychmiast zarzucała mi, że albo ściagałem z jakiegoś gotowca, albo pomagano mi w domu. Doszło do tego, że starałem się pisać prosto - wręcz prymitywnie. Wtedy dostawałem piątki za... "napisanie wypracowania"...

Miałam tak z paniami od fizyki. Do tej od wklepywania na pamiec regułek i wzorów nie mogłam się przyzwyczaić, kiedy wcześniej miało się zajęcia z panią, która uczyła myślenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:25, 01 Wrz 2010    Temat postu:

I teraz widać jak naprawdę ważna jest osoba nauczyciela. Kiepski nauczyciel potrafi zniechęcić do każdego przedmiotu.
Miałem to szczęście, że niemal zawsze trafiałem na świetnych nauczycieli biologii i polskiego. I z kolei dopiero pod koniec ogólniaka trafiłem na dobrego od matematyki, bo jego poprzednicy sprawili, że miałem spore zaległości. Historyków, poza krótkim epizodem w podstawówce, też miałem fatalnych. Dopiero po wielu wielu latach trochę się przekonałem do historii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juli*
sobą być i więcej nic


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 7997
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:35, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Aproxymat napisał:
I teraz widać jak naprawdę ważna jest osoba nauczyciela. Kiepski nauczyciel potrafi zniechęcić do każdego przedmiotu.
Miałem to szczęście, że niemal zawsze trafiałem na świetnych nauczycieli biologii i polskiego. I z kolei dopiero pod koniec ogólniaka trafiłem na dobrego od matematyki, bo jego poprzednicy sprawili, że miałem spore zaległości. Historyków, poza krótkim epizodem w podstawówce, też miałem fatalnych. Dopiero po wielu wielu latach trochę się przekonałem do historii...


Oczywiście, ze ważny. Dlatego smieszą mnie teksty, ze pani( pan) po studiach potrafi więcej, niż ta ( ten) po kursach. Teoretycznie powinnno tak być. Niestety bywa odwrotnie, a i tak przyjmie się kogoś z papierkiem, bo takie są wymogi. Ale całe szczęście w większosci przypadków wiedza idzie razem z papierkiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 10:45, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Formalny napisał:
Zagłosowałem na fizykę, choć gdyby była możliwość,

Fizyka nie kojarzy mi się poważnie ze względu na nauczyciela w liceum. Doświadczenia nigdy mu się nie udawały, o czym informował ze stoickim spokojem, zbierał "zabawki" i instruował jakie zjawiska powinny zajść, a nie zaszły. Wypowiadał się bardzo wolno i nudził straszliwie. Rysowałyśmy kreski licząc wypowiadane przez niego słowa. Największą jego zaletą było to, że miał do mnie słabość: na moja prośbę przekładał sprawdziany, lub omawiał jakieś "interesujące" mnie zjawisko. Dzięki temu bardzo zyskiwałam w oczach koleżanek bardzo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 10:49, 01 Wrz 2010    Temat postu:

ja zawsze mowilam nauczycielom na forum klasy, ze mamy za malo zadane.
paradoksalnie, tez mnie szanowano... Szok


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:15, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Kewa napisał:
Formalny napisał:
Zagłosowałem na fizykę, choć gdyby była możliwość,

Fizyka nie kojarzy mi się poważnie ze względu na nauczyciela w liceum. (...)


W tym wypadku moja miłość do fizyki była nadrzędna w stosunku do opinii na temat nauczycieli fizyki - także wykładowcy na studiach. Ta milość była wręcz przyczyną kłopotów - nawiwiększych właśnie na studiach. Młody ambitny fizyk po stażu na uniwersytecie Łomonosowa w Leningradzie, poczuł się obrażony, gdy po jednym z jego kilku nieprzemyślanych wywodów nie wytrzymałem i zarzuciłem mu błędną interpretację zjawiska. Po tym nieproszony podszedłem do tablicy i przeprowadziłem analizę zjawiska, na temat którego pan fizyk powiedział przed chwilą bzdurę. Chodziło o możliwość koncentracji ciężkiej wody na dnie głębokich zbiorników wodnych. Po napisaniu wyniku ostatniego obliczenia na podstawie wyprowadzonego na końcu wzoru dodałem dużymi literami "CNU", powiedziałem "dziękuję" i wróciłem na swoje miejsce. Efektem tego było 6 (słownie sześć) egzaminów poprawkowych - nie było u nas ograniczeń ilości podejść, na końcowym egzaminie z fizyki, po czym dziekan poinformowany przez starostę roku o co chodzi zaprosił mnie na komis. Komisyjny zdałem na najwyższą ocenę przy gorących prostestach "mojego" fizyka...


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Śro 11:19, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 11:15, 01 Wrz 2010    Temat postu:

"W przeciwieństwie do jednej z wypowiedzi" śmieszą mnie np. przekonania, że 6-miesięczny kurs może zastąpić 5 lat studiów i że osoba po kursie (a nie po studiach) ma właściwe zaplecze do nauczania w szkole średniej.
Powrót do góry
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:23, 01 Wrz 2010    Temat postu:

animavilis napisał:
"W przeciwieństwie do jednej z wypowiedzi" śmieszą mnie np. przekonania, że 6-miesięczny kurs może zastąpić 5 lat studiów i że osoba po kursie (a nie po studiach) ma właściwe zaplecze do nauczania w szkole średniej.

Zgadzam się z Tobą całkowicie. Przecież to nie chodzi o zazanajomienie się z tematem, którego ma dany nauczyciel nauczać, ale o "czucie" go i wiedzę wykraczającą poza program szkolny. Niestety - w dwu przypadkach, które przytaczałem jako nauczanie nielubianych przedmiotów, "fizyk" był po pedagogice i odbył TRZYMIESIĘCZNY kurs z fizyki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Śro 11:30, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Śro 11:31, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Formalny napisał:
Efektem tego było 6 (słownie sześć) egzaminów poprawkowych - nie było u nas ograniczeń ilości podejść, na końcowym egzaminie z fizyki, po czym dziekan poinformowany przez starostę roku o co chodzi zaprosił mnie na komis. Komisyjny zdałem na najwyższą ocenę przy gorących prostestach "mojego" fizyka...

Applause Applause
Marzyłam o takich spektakularnych popisach, ale niestety nie były mi dane
A średniej szkole mimo, że byłam z matematyki dobra, nigdy nie miałam piątki na koniec roku. Raz byłam tego bliska, ale wtedy matematyk wygłosił tyradę o moim skrajnym egoizmie i o tym, że nie pomagam żadnej z koleżanek, nawet tej, która mieszkała za mną na stancji. Koleżanki pomne spędzanych godzin na wspólnej nauce (gdzie okopcały mnie - jedyną niepalącą tytoniowym dymem) próbowały mnie bronić, ale nauczyciel pozostał nieugięty. Doprowadził mnie do płaczu poczuciem krzywdy jakie we mnie wzbudził. Gdy wróciłam do domu powiedziałam mamie: ja mu jeszcze pokażę! Na maturze nie tylko wypadłam najlepiej, ale jeszcze gęsto usiałam salę ściągami - w efekcie po raz pierwszy w historii była tylko jedna oblana matura z matematyki. Koleżanki są mi wdzięczne do dziś Komisyjnie zadecydowano potem, żeby przyznać mi ocenę końcową bardzo dobrą, co z resztą zostało zaniedbane i do dziś mam na świadectwie końcowym 4 tak, że musicie mi uwierzyć na słowo Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Śro 11:51, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Mój indywidualny podział przedmiotów w szkole, to przedmioty łatwe i trudne.
Łatwe dzieliły się jeszcze na ciekawe (polski, historia, łacina, rosyjski, biologia) i nudne (geografia, angielski). Trudne (matematyka, fizyka) nie dzieliły się w ogóle, bo wszystkie bez wyjątku były nudne
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 11:54, 01 Wrz 2010    Temat postu:

zaznaczyłam matematykę, tak chyba ten przedmiot lubiłam najbardziej związku z tym, ze nie musiałam sie go uczyć, a zadania traktowałam jak zagadki (milość młodzieńcza do Nienackiego i Niziurskiego), więc nie było problemem ich rozwiązywanie.
Innych przedmiotów nie lubiłam, choć szkołę bardzo. Czasem coś ciekawego pan od fizyki powiedział - np. że Mendelejew miał piekną córkę, która wyszła za mąż z miłości i była nieszczęśliwa, albo, ze Rutheford odkrył to co odkrył a potem się schlał. I jeszcze kilka innych historyjek.
A w zeszycie miałam kilka uwag typu : ćwicz z pompką, albo spadek formy.
W szkole średniej nauczyciel fizyki zmieniał się nam co pół roku. W podstawówce nie było lepiej.
Nie wspomnę juz o nauczycielce chemii, która sama wyglądała jak po jakimś niezłym doświadczeniu. Nigdy nie podnosiła głosu za to 100 razy powtarzała bez namiętnie to samo polecenie : wyrzuć ten piórnik do kosza, wyrzuć ten piórnik do kosza, wyrzuć .... jak ktoś bawił się piórnikiem na lekcji. I nie bylo tłumaczeń i prośby nie pomagały. Pamiętam jak kolega nawet przed nią kleknął, a ona dalej tym samym beznamiętnym tonem : wyrzuć ten zegarek do kosza, wyrzuc ten zegarek do kosza...


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 11:56, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 12:00, 01 Wrz 2010    Temat postu:

lubiłam też muzykę, mozna było wtedy poświęcić czas na odrobienie zaległych zadań domowych, albo przepisanie zadań.
Wystarczyło pani przyprowadzić jakiegoś zabłąkanego psa na lekcję. Pani jako dusza artystyczna miała bardzo miękkie serce.
Dzieci bywają okrutne i bezwzględnie wykorzystają każdą słabość.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin