po 30-tce

melpomena

Nie mam pozycji roszczeniowej Lulko.
Ja się cieszę, że nie muszę odwiedzać lekarza.
Pytając o to, gdzie są moje składki pomyślałam raczej o tym, że możnaby udoskonalić ten system, ale ja chcieć sobie mogę.

Z drugiej strony pracowałam w służbie zdrowia i wiem jak to wygląda od strony również pracownika.
Na przykład bardzo podziwiałam pacjentów poradni endokrynologicznej - bardzo chorzy ludzie, bardzo potrzebujący leczenia i bardzo zdyscyplinowani. I z drugiej strony np. pacjenci neurologiczni, podzieleni na dwie grupy. Ci faktycznie chorzy i wymagający leczenia i ci przychodzący po zwolnienie.

Albo pełno prywatnych pacjentów na państwowych oddziałach.

Dobrze, że ktoś korzysta z moich składek, sama wolałabym jednak nie korzystać ani ze swoich ani z cudzych. Czego wszystkim życzę. Jednak życie potrafi płatac figle.

I syty nie zrozumie głodnego, dlatego Sabino nie zrozumiesz par, które chcą mieć dzieci, a nie mogą z powodu problemów z zajściem w ciążę. I naprawdę życzę Tobie, żebyś się z tym nie musiała się zapoznać.

Sabina

melpomena

No, tak zrozumiałam...

W każdym bądź razie, jak ktoś chce zobaczyć, na co idą nasze pieniądze, można zajrzeć tu [link widoczny dla zalogowanych]

Sabina

Kewa

Szkodzi nam przede wszystkim życie. Kręgosłup Animy i mój własny nie jest tak zupełnie obciążany z naszej własnej woli

(nadźwigałam się chorych w pracy i własnych dzieci)

Dlaczego nikogo nie dziwi, gdy prywatny ubezpieczyciel zanim zawrze z nami umowę sprawdza, czy nie jesteśmy obciążeni genetycznie, czy prowadzimy zdrowy tryb życia, nie przesadzamy z używkami? W zależności od naszych odpowiedzi wylicza nam składkę i wypłaca później odszkodowanie. Jestem za składką podstawową i dodatkiem dla osób, które zdrowia nie szanują. Nie mówię, żeby później lekarstwa dla osób z ryzyka były pełnopłatne, ale nie mogą kształtować się na tym samym poziomie co np. dla dziecka chorego na białaczkę, czy astmę. Chyba, że koszt leczenia palaczy byłby pokrywany z akcyzy na papierosy.
Pracując w szpitalu niejednokrotnie spotykałam się z przypadkiem ciężkiego zatrucia alkoholem, a po kosztownym leczeniu, odtruciu organizmu ten, czy ów pijaczek wychodził ze szpitala na własne żądanie obrażony na cały świat, w tym na mnie...

lulka

stara_reklama · Gość

lulka

Kewa

ch@uka

Sabina

bobro

potwierdzam to, co ch@uka napisała... mama mi mówiłą, że wystarczy się położyć na oddział, żeby mieć zrobione wszystkie badania

Sabina

ch@uka

Kewa

Sabina, zakładam, że Twój ojciec nie był pijaczkiem przywiezionym w stanie ciężkiego zatrucia

pewnie stąd ten brak zainteresowanie ze strony służby zdrowia.
Wracając do tematu in vitro, to są pewne priorytety. Jeśli nie stać nas na finansowanie leków i zabiegów ratujących życie i zdrowie, na finansowanie leków antykoncepcyjnych, żeby nie rodziły nastolatki, to metoda sztucznego zapłodnienia musi poczekać. Takie jest moje zdanie i ze zdaniem biskupów nie ma ono nic wspólnego. W ogóle nie należy w tych sprawach pytać kościoła.