Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Niech żyje wolność, wolność i swoboda..."
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwinia
Gość





PostWysłany: Nie 22:47, 19 Lut 2012    Temat postu:

Maciejko, chodzi mi o potoczną definicję wolności. Bardziej nawet chodziło mi o indywidualne różnice w pojmowaniu tego słowa, różnice odczuć. Ja nawet nie znam filozoficznych koncepcji wolności. Jeśli masz ochotę o jakiejś konkretnej porozmawiać to ją przedstaw. Chętnie poczytam i się ustosunkuję
Powrót do góry
maciejka
stop cyny i czekolady


Dołączył: 01 Cze 2011
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:04, 19 Lut 2012    Temat postu:

Jadwinia napisał:
maciejka napisał:
ależ oczywiście, że psychologia wyjaśnia wszystko to co wymieniłaś...

Jestem ciekawa jak, psychologicznie wyjaśnisz kto ma pierwszeństwo przejazdu na drodze, podział obowiązków w pracy czy zwyczaj całowania kobiety w rękę. Mogłabyś pokrótce?

Oczywiście, pierwszeństwo przejazdu na drodze reguluje Kodeks Drogowy, a psychologia podpowiada nam, użytkownikom dróg, żeby, pomimo znaków pierwszeństwa, traktować każdego użytkownika drogi z ograniczonym zaufaniem i zachować na skrzyzowaniach szczególną ostrożność,
podział obowiązków w pracy reguluje pismo które otrzymuje na wstępie każdy nowo zatrudniony pracownik, to "ZAKRES OBOWIĄZKÓW" i psychologia pracy o tym również traktuje
zwyczaj "całowania w rękę " wyjaśniłam w poprzednim poście z godziny 21:34, doczytaj proszę, ( to są normy zwyczajowe, bez żadnego odniesienia do wolności, jeden całuje, inny nie, za kratki go nie wsadzą )
Jadwinia napisał:

maciejka napisał:
no może oprócz tego o której przyjedzie autobus, to już nie psychologia tylko "rozkład jazdy"...

Rozkład jazdy jest ustaloną regułą funkcjonowania transportu publicznego.

oczywiście, ale nie ma nic wspólnego z wolnością, bynajmniej nigdy w żadnej definicji wolności tego nie znalazłam poza tym jeżdżą jak chcą Tongue out (1)
Jadwinia napisał:

maciejka napisał:
Jednak według mnie, jakiekolwiek normy, nie mają nic wspólnego z wolnością, ( takie jest moje zdanie ) ponieważ tylko można je przestrzegać.

A normy prawne?

a normy prawne, to już coś zupełnie innego i nijak nie ma nic wspólnego z ogólnie pojętymi normami, których nie przestrzeganie nie prowadzi za kratki, np. nie przestrzeganie normy całowania kobiety w rękę czy np. brak rozkładu jazdy na przystanku
Jadwinia napisał:

maciejka napisał:
Jadwinia napisał:

A na czym się opiera współpraca, jeśli nie na regułach i ustaleniach, podziale ról i obowiązków?

Oczywiście, Jadwiniu, współpraca opiera się na regułach i ustaleniach, podziale obowiązków i ról, ale co to ma wspólnego z szeroko pojętą wolnością???

Nie rozumiem w takim razie tej uwagi:
maciejka napisał:
Jadwinia napisał:
(......)

To dzięki przyjętym normom właśnie możemy przewidywać zachowania innych osób , możemy osiągać wspólne cele, "budować" coś, rozwijać...dawać


przewidywać zachowania innych ludzi możemy, dzięki psychologii oraz psychologii społecznej,
natomiast osiągać wspólne cele oraz "budować" coś, możemy dzięki współpracy, oraz dzięki synergii.
dawać - dzięki empatii...


Jak się mają reguły do wolności? A choćby tak, że łamanie ich (czyt. łamanie prawa) może skutkować utratą wolności - więzieniem.


a to już wspomniałam wcześniej, więc powtórzę: jest wiele norm, normy moralne, religijne, obyczajowe, zwyczajowe, normy formalne, normy nie formalne oraz normy prawne
a normy prawne, to już coś zupełnie innego i nijak nie mają nic wspólnego z wymienionymi innymi normami, których nie przestrzeganie nie prowadzi za kratki, np. nie przestrzeganie normy całowania kobiety w rękę
lub brak rozkładu jazdy na przystanku
jak sama wspomniałaś Angel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez maciejka dnia Nie 23:14, 19 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jadwinia
Gość





PostWysłany: Pon 0:10, 20 Lut 2012    Temat postu:

Jadwinia napisał:
Iluzje iluzjami, ale wydaje mi się, że normy stwarzają też komfort. Bo gdyby nie normy społeczne nawet byśmy nie mogli dojść do porozumienia z drugim człowiekiem. To dzięki przyjętym normom właśnie możemy przewidywać zachowania innych osób, możemy osiągać wspólne cele, "budować" coś, rozwijać...



"Rodzaje norm społecznych

normy formalne – zasady sformułowane w postaci pisanych regulaminów lub przepisów.
normy nieformalne – niespisane normy, obowiązujące zwyczajowo w ramach danej grupy lub społeczeństwa.
normy prawne – zasady zachowania się oparte na przepisach. W przeciwieństwie do innych norm są one ustanowione lub uznane za obowiązujące przez państwo. Ich nieprzestrzeganie jest sankcjonowane przez instytucje państwowe.(...)" Z wikipedii.

Nie rozumiem dlaczego traktujesz normy prawne odrębnie.

Zresztą pomińmy te normy prawne. Chcesz wiedzieć jak się ma rozkład jazdy autobusu do Twojej wolności? Ano tak, że nie pojedziesz autobusem kiedy chcesz, a wtedy, kiedy podjedzie autobus. Jak się mają do wolności normy przyjęte w pracy? Jak nie będziesz wykonywać powierzonych zadań, zwolnią Cię z pracy. Oczywiście nikt Cię nie zmusi, do podróżowania autobusem, ani nie zmusi Cię do pracy. Jak się ma całowanie w rękę do wolności? Facet może nie całować w rękę kobiet, ale całując zrobi lepsze wrażenie.
Przestrzeganie norm daje chyba jednak więcej korzyści, niż nieprzestrzeganie. I o to mi właśnie chodziło. Wypełniając swoje obowiązki w pracy, nie tylko możesz rozwijać się sama, awansować, ale także przyczyniasz się do rozwoju firmy. Też dzięki przyjętym normom kodeksu drogowego, można poruszać się po ulicach w miarę harmonijnie. Wreszcie dzięki zasadom mowy i pisowni możemy się w ogóle porozumiewać między sobą.

Możemy traktować reguły jako narzucające nam określone zachowania, ale możemy je też traktować jako podpowiadające nam, jak żyć wśród innych. W pierwszym przypadku będziemy się czuć ograniczeni, w drugim raczej po prostu bardziej pewni.
Powrót do góry
maciejka
stop cyny i czekolady


Dołączył: 01 Cze 2011
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:54, 20 Lut 2012    Temat postu:

Jadwinia napisał:
(...)
Nie rozumiem dlaczego traktujesz normy prawne odrębnie.
(...)


ano dlatego Jadwiniu, że nieprzestrzeganie norm prawnych czasami , zauważ, że piszę "czasami"
prowadzi do ograniczenia wolności, ... jak sama wspomniałaś wcześniej,
natomiast nieprzestrzeganie innych norm, nie grozi paką ,
i właśnie dlatego traktuję normy prawne odrębnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciejka
stop cyny i czekolady


Dołączył: 01 Cze 2011
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:25, 20 Lut 2012    Temat postu:

Jadwinia napisał:

Przestrzeganie norm daje chyba jednak więcej korzyści, niż nieprzestrzeganie. I o to mi właśnie chodziło. Wypełniając swoje obowiązki w pracy, nie tylko możesz rozwijać się sama, awansować, ale także przyczyniasz się do rozwoju firmy. Też dzięki przyjętym normom kodeksu drogowego, można poruszać się po ulicach w miarę harmonijnie. Wreszcie dzięki zasadom mowy i pisowni możemy się w ogóle porozumiewać między sobą.


Ależ Jadwiniu, ja się z Tobą zgadzam, że przestrzeganie norm daje jakieś tam korzyści, i to nawet wymierne, ale chyba nie o to chodziło w tym temacie.
Rozmawialiśmy o wolności i swobodzie, a nie o przestrzeganiu norm. Ja się rozpisuję niepotrzebnie, a Nudek ujął to w kilkunastu słowach, mądrych słowach.
Wypełniając obowiązki w pracy , i przyczyniając się do rozwoju firmy, jestem tylko i wyłącznie niewolnikiem,
sorry Jadwiniu, ale tylko niewolnikiem, i to wykorzystywanym na wszystkie możliwe sposoby,
a uprzedzając Twoje zapytanie, rozwijać mogę się, nie tylko w pracy , taki lajf
Jadwinia napisał:

Wreszcie dzięki zasadom mowy i pisowni możemy się w ogóle porozumiewać między sobą.

i tak, i nie,
bo na przykład osoba głucha posługuje się, nie dzięki zasadom mowy i pisowni, ale dzięki językowi migowemu,
natomiast osoba głucha i niewidoma, posługuje się językiem mieszanym migowo-dotykowym
miło było wymienić poglądy
cholerka, zabrzmiało to, jak co najmniej, wymienić płyny ustrojowe
pozdrówka serdeczne...
Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jadwinia
Gość





PostWysłany: Pon 12:35, 20 Lut 2012    Temat postu:

maciejka napisał:

Ależ Jadwiniu, ja się z Tobą zgadzam, że przestrzeganie norm daje jakieś tam korzyści, i to nawet wymierne, ale chyba nie o to chodziło w tym temacie.
Rozmawialiśmy o wolności i swobodzie, a nie o przestrzeganiu norm. Ja się rozpisuję niepotrzebnie, a Nudek ujął to w kilkunastu słowach, mądrych słowach.
Wypełniając obowiązki w pracy , i przyczyniając się do rozwoju firmy, jestem tylko i wyłącznie niewolnikiem,
sorry Jadwiniu, ale tylko niewolnikiem, i to wykorzystywanym na wszystkie możliwe sposoby...

Maciejko, najpierw piszesz, że normy nie mają nic wspólnego z wolnością, po czym dodajesz, że jesteś niewolnikiem w pracy. Co Cię tam zniewala - kajdany, czy normy (obowiązki)? Z drugiej strony to Ty chcesz zarobić, nikt Cię do tego nie zmusza. Chcąc zarobić, pracujesz, godząc się na pewne zasady.

maciejka napisał:
i tak, i nie,
bo na przykład osoba głucha posługuje się, nie dzięki zasadom mowy i pisowni, ale dzięki językowi migowemu,
natomiast osoba głucha i niewidoma, posługuje się językiem mieszanym migowo-dotykowym

Po pierwsze - co to zmienia w kontekście norm?
Po drugie - język migowy to też mowa. Jest jeszcze, również niewerbalna, mowa ciała.
I tu nawet ciekawie zauważyłaś, bo jeśli ktoś z bliskich jest głuchy, chcąc się z nim porozumiewać (bez pisania) musisz nauczyć się języka migowego. To "musisz" jest de facto wyborem, bo możesz zrezygnować z rozmawiania z tą osobą. A jednak znajomość migowego (jak z resztą każdego obcego języka), poszerza horyzonty, otwiera na nowe kontakty. Nieznajomość jakiegoś języka ogranicza.

maciejka napisał:
miło było wymienić poglądy
cholerka, zabrzmiało to, jak co najmniej, wymienić płyny ustrojowe
pozdrówka serdeczne...

Maciejka, zboczuchu
Powrót do góry
Jadwinia
Gość





PostWysłany: Pon 13:04, 20 Lut 2012    Temat postu:

maciejka napisał:
Jadwinia napisał:
(...)
Nie rozumiem dlaczego traktujesz normy prawne odrębnie.
(...)


ano dlatego Jadwiniu, że nieprzestrzeganie norm prawnych czasami , zauważ, że piszę "czasami"
prowadzi do ograniczenia wolności, ... jak sama wspomniałaś wcześniej,
natomiast nieprzestrzeganie innych norm, nie grozi paką ,
i właśnie dlatego traktuję normy prawne odrębnie


Maciejko, pisałam o NORMACH SPOŁECZNYCH, a zatem także PRAWNYCH, jako nie tylko ograniczających, ale przede wszystkim dających mnóstwo korzyści, choćby prawa człowieka, które muszą być przestrzegane! Czy uznać je za ograniczenie, czy za swobodę? Np. niektórych drażnią parady miłości i uważają je za rodzaj terroru, a jednak to jest manifestacja wolności uczestników parady i nie wolno im tego zabronić.

Niemniej jednak pisałam, że nawet pomijając normy prawne, także pozostałe normy społeczne wprowadzają jakieś ograniczenia, ale i wolność zarazem. Np. taka zasada, że w bibliotece publicznej nie należy prowadzić rozmów - kogoś może to ograniczać, dla większości to jednak komfort. Wolno nam też przejść obok konduktu żałobnego, wesoło rechocząc... ale czy wypada? Wolno nam kogoś wykorzystać do własnych celów... ale czy się godzi? Itd., itp.

Żyjąc w społeczeństwie, jesteśmy niejako zmuszeni do przestrzegania przyjętych zasad. Możemy ich jednak nie przestrzegać, co wiąże się z osobistymi stratami. I nie chodzi tylko o łamanie norm prawnych, które grozi więzieniem. Także nieprzestrzeganie niekaralnych norm społecznych jest niekorzystne, ponieważ spycha jednostkę na margines społeczny, wyklucza z grup towarzyskich. Socjopaci nie należą do lubianych osób.
Powrót do góry
Jadwinia
Gość





PostWysłany: Pon 13:14, 20 Lut 2012    Temat postu:

Maciejko, jestem ciekawa o którą definicję wolności się opierasz, twierdząc, że normy nie mają z nią nic wspólnego. Napisz o tym, chętnie poczytam.

Tymczasem w Wiki można przeczytać:
"Wolność może oznaczać brak osobistego zniewolenia (więzienie, niewolnictwo, praca przymusowa, porwanie), brak ograniczeń ze strony władz (wolność słowa, wolność zgromadzeń) i innych jednostek (szef, bank, szkoła, rodzina), a także zwyczajów społecznych i warunków naturalnych."


Pozdrawiam
Powrót do góry
maciejka
stop cyny i czekolady


Dołączył: 01 Cze 2011
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:33, 21 Lut 2012    Temat postu:

ok, Jadwiniu, odpowiem ta Twoje zapytania, tylko nie dzisiaj Pray

050


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciejka
stop cyny i czekolady


Dołączył: 01 Cze 2011
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:15, 22 Lut 2012    Temat postu:

Jadwiniu, w odpowiedzi, na zapytanie, o którą definicję wolności się opieram to:

Wolność to niezależność, suwerenność, możliwość podejmowania decyzji zgodnych z własną wolą,
dzielimy ją na obywatelską, osobistą, sumienia, wyznania oraz zgromadzeń.
Wolność to brak przymusu, sytuacja, w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji.
Jak i również na zacytowanej przez Ciebie definicji wolności z Wiki.
Zgadzam się, że ogólnie pojęte normy porządkują nasze życie i to w bardzo wielu aspektach,
ale jednocześnie nas również i ograniczają.
Poza tym, ja uważam, że nie zawsze należy ślepo przestrzegać norm, przede wszystkim powinno używać się rozumu.
Natomiast zaprzeczeniem wolności jest zależność od osób, instytucji czy systemów władzy, a także wewnętrzne zniewolenia, nałogi i uzależnienia.

I to jest chyba wszystko, co mogłabym odpowiedzieć w temacie czy ja czuję się wolna czy zniewolona, bo tak jak wspomniałam wcześniej, ja czuję się niewolnikiem systemu i co gorsza nawet nie mam na to wpływu.

Przykładów można podać dużo, kilka podałam wcześniej, ZUS, nasza służba zdrowia, system emerytalny (to już katastrofa)... aż się boję podawać więcej przykładów, bo jak sobie wreszcie uzmysłowię ten ogrom, tak hurtem, to nic tylko się pochlastać.

Taki pierwszy z brzegu przykład, małego kalibru.
Dopóki jadę własnym samochodem i dopóki ja mam kontrolę nad własnym życiem mam też prawo brać za to moje życie odpowiedzialność. Oczywiście, nie przekraczam dozwolonej prędkości i jadę zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Jeśli moją wolą jest ryzykować bardziej pewną śmierć na miejscu w imię mniej pewnej śmierci w płomieniach to nikt, nie ma prawa zmusić mnie żebym te pasy zapinała.
To nie urzędnik będzie się w tym aucie palił tylko ja. Jestem niejako ubezwłasnowolniona, a powinnam mieć prawo wyboru, czy w razie wypadku drogowego wolę roztrzaskać sobie głowę o kierownicę, zamiast smażyć się na oleju napędowym, bo pasy bezpieczeństwa się zaklinowały.
I nie przekonują mnie filmiki ostrzegawcze w necie, gdzie np. koleś na tylnym siedzeniu nie ma zapiętych pasów, zabija wszystkich łamiąc im karki a sam przeżywa po tym.
Nie rozumiem, dlaczego autorzy poprzestali tylko na zmasakrowaniu czwórki przyjaciół? Przecież kolega mógł spokojnie wylecieć z auta przez przednią szybę i porachować karki co najmniej 3-4 osobom w samochodzie nadjeżdżającym z naprzeciwka! No to by było dopiero przekonywujące!!
Taki filmik ostrzegawczy jest chyba przeznaczony dla osób nie używających mózgu w stylu "obejrzyj sobie filmik głupolu to może zrozumiesz".

I z całego tego wywodu całkowicie wyłączam piratów drogowych, oraz debili za kółkiem bez wyobraźni. To całkiem inna bajka i inna kategoria.
Przedmiotem naszej wymiany poglądów jest wolność wyborów.

Oczywiście, pasy powinny być w samochodach, dzieci powinny jeździć w fotelikach, to absolutnie bezdyskusyjne.

Ale czy ja, jako kierowca, w moim samochodzie zapnę pasy czy nie, to już mój wybór, nikt nie powinien mieć prawa mi tego nakazać ani zakazać.
Argumentacja, że jadąc bez pasów mogę się zabić, jest absurdalna. Brzmi co najmniej jak, nie wychodźmy na jezdnię, bo przejedzie nas pojazd.
Jeśli ktoś chce nas przed wszystkimi zagrożeniami tego świata uchronić, to znaczy że chce nas wszystkich ubezwłasnowolnić, trzymać na smyczy, a najlepiej to zamknąć każdego w domu bez klamek żeby sobie krzywdy nie zrobił.
ale to są tylko i wyłącznie moje odczucia...





Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jadwinia
Gość





PostWysłany: Śro 22:32, 22 Lut 2012    Temat postu:

No i widzisz, jak sobie sama pięknie odpowiedziałaś na pytanie o związek między normami a wolnością

Co do zapinania pasów, to się nie bardzo znam na wypadkach. Tylne pasy to wiem, że trzeba zapinać, choćby "tylko" ze względu na współpasażerów. A przednie kierowcy? Ty zakładasz, że wyleciałabyś przez przednią szybę i zgon na miejscu. A jeśli nie? To niewdzięczny temat, nie chcę nawet o tym myśleć.
Powrót do góry
Mati
Gość





PostWysłany: Pon 13:25, 15 Paź 2012    Temat postu:



Kiedy tam stoisz, na szczycie świata, nie myślisz o pobijaniu rekordów, nie myślisz o danych naukowych. Chcesz tylko wrócić żywy. To wtedy stało się dla mnie najważniejszą rzeczą - powiedział Felix Baumgartner w wywiadzie tuż po oddaniu skoku.

To między innymi jest dla mnie wolność.. i swoboda.

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie ani wysokości z której skakał, ani prędkości z jaką zapylał na dół.. ciekawe czy słychać było huk przekraczania bariery dźwięku i ciekawe czy on wogóle słyszał łomot z jakim leciał w dół..
Powrót do góry
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:07, 15 Paź 2012    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Wiele nie slyszal bo izolowal go skafander:


"...Baumgartner himself says that he felt very little as he broke the sound barrier because his insulated suit buffered him from external sounds and forces...."



Ciekawe, ze jakby mu sie przedziurawil skafaner na wysokosci ponad 19km to zagotowalaby mu sie woda we krwi:

If his pressurised suit had failed at above 19.2km (the "Armstrong limit", where water boils at body-temperature), he would probably have experienced a usually fatal condition known as ebullism – or the "boiling" of the blood – whereby his body would start to swell painfully within seconds.

no ale dalej nie wiem jak te eksperymenty maja pomoc w ewakuacji kosmonautow skoro ci ostatni sa znacznie wyzej.


[/code][/list]


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:38, 15 Paź 2012    Temat postu:

Pierwsza sprawa - odczucie przekraczania "bariery dźwięku". Baumgartner nie mógł go odczuć w sposób dotkliwy z oczywistych powodów. Najpierw trzeba się zastanowić, co to jest grom dźwiękowy przy przekraczaniu prędkości dźwięku. Otóż to zjawisko powstaje za obiektem przekraczającym tę prędkość i jest po prostu efektem gwałtownego skoku ciśnienia w chwili przekroczenia prędkości rozchodzenia się dźwięku, na czole fali zagęszczonego powietrza (w kształcie stożka). Ten skok ciśnienia jest rzędu kilkudziesięciu razy w stosunku do ciśnienia powietrza, w którym porusza się obiekt. Na poziomie, na którym Baumgartner przekroczył prędkość dźwięku, ciśnienie było rzędu tysięcznych psi więc wszystkie efekty towarzyszące jej przekraczaniu przez jakiś obiekt, to znaczy zróżnicowanie prędkości warstw opływającego powietrza oraz ich ciśnienia, a tym samym temperatury były niewielkie. Ponieważ i ilość pary wodnej była tam praktycznie zerowa, więc także nie było raczej możliwe zaobserwowanie "obłoku Prandtla-Glauerta". To, że był w skafandrze, nie miało praktycznie znaczenia.

Druga sprawa, to pytanie, jak taki eksperyment ma pomóc w ewakuacji kosmonautów. Otóż to bardzo ważna sprawa. Do tej pory od czasu pierwszych lotów modułów Mercury, Gemini, Apollo czy dużo później promów kosmicznych, a obecnie plaonowanych lotów modułu ORION, opracowywane były procedury ratunkowe na poziomie wyrzutni lub tuż po jej opuszczeniu, albo w czasie lotu orbitalnego. Praktycznie nie istniały procedury ratunkowe na wypadek wystąpienia krytycznej awarii w troposferze lub tym bardziej stratosferze. Poza tym mówi się wiele o końcu ery myśliwców i bombowców załogowych latających w stratosferze i zastąpieniu ich przez bezzałogowe latające obiekty bojowe, ale jednocześnie przecieki mówią o eksperymentach z zupełnie nową generacją załogowych samolotów bojowych. Jeśli tak jest, to i lotnictwo potrzebuje informacji jakie można uzyskać w czasie eksperymentów tego typu jak skok Baumgartnera.

Trzecia sprawa - poczucie wolności jakie mógł mieć skacząc... Z pewnością, ale takie poczucie może miec każdy, skacząc na spadochronie niekoniecznie w tak ekstremalnych warunkach... Takie poczucie zresztą towarzyszy lataniu na szybowcu... Radzę spróbować...


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Pon 23:43, 15 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
Gość





PostWysłany: Wto 7:48, 16 Paź 2012    Temat postu:

Dziękuję za wyjaśnienia. Teraz żeby je zrozumieć muszę udać się do Biblioteki

Formalny napisał:
(...)
Trzecia sprawa - poczucie wolności jakie mógł mieć skacząc... Z pewnością, ale takie poczucie może miec każdy, skacząc na spadochronie niekoniecznie w tak ekstremalnych warunkach... Takie poczucie zresztą towarzyszy lataniu na szybowcu... Radzę spróbować...


Ha! ten akurat aspekt poczucia wolności mam za sobą
doskonale wiem jak to jest, kiedy nagle tracisz grunt pod nogami.. ale jeszcze lepsze jest uczucie miotające Tobą w tych ułamkach sekundy, kiedy jesteś w międzyczasie jakby.. czyli jeszcze nie spadasz, ale już tracisz grunt
Poza tym ciężko mi porównywać, bo jest różnica i to niebagatelna w skokach z niecałych 5 tys. metrów a 39.. co widać gołym okiem.
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:09, 16 Paź 2012    Temat postu:

To gotowanie krwi to mnie z lekka wkurzyło.
O ile miałoby do tego dojść na skutek rozerwania kombinezonu to prędzej skoczek umarłby z powodu ucieczki tlenu z krwioobiegu, a to wiadomo - powoduje śmierć komórek.
Gotowanie zaś nastąpiłoby gdy już by nie żył.

Dlatego zakładając, że człowiek wyszedłby na kosmiczny spacer bez kombinezonu nie następuje ani spektakularne rozerwanie ciała, ani wyrwanie oczu, ani natychmiastowe zamarznięcie czy ugotowanie.
Po kilkunastu sekundach (9-15) następuje utrata przytomności, po około dwóch minutach śmierć mózgu.


Gotowanie i owszem - ale to jest dalszy skutek. Gdy już "zimny trup"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin