Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sam
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
STALKER
drzewo morelowe


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 4098
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 346 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:06, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Szczególnie jak ma syna

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:09, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Stalowy napisał:
Kobieta która decyduje w taki sposób urodzić dziecko to najmniej interesuję się czy ono chcę wrastać bez ojca.
Nie liczą się jego uczucia i jakie będzie miało dzieciństwo..
To tylko jest dla niej droga ucieczki od samotności i pustki życiowej
A dobro dziecka jest dla niej w tym przypadku najmniej ważne



żadne dziecko nie chce wzrastać bez któregoś z rodziców.. rodzice mojego męża rozeszli się, kiedy On miał 13 lat a jego siostra 5.. Ojciec po prostu zwinął się i wyjechał do ameRyki, do "wielkiego świata".. miał tam popracować tylko przez dwa miesiące wakacji iiiiii... tak właśnie popracował... Został tam i już nie wrócił.. ale wiecie co jest w tym wszystkim najsmutniejsze, że ten koleś w ogóle nie CZUJE potrzeby jakiegokolwiek kontaktu z własnymi dziećmi.. pal licho żona.. wiadomo, raz sie układa, raz nie..ale dzieci??? owoc jego nasienia??? nie jestem w stanie tego pojąć.. Mój dziadek zachował sie podobnie. Zostawił babcię z Tatą i wyjechał do Paryża (powód wyjazdu był taki, że UB ścigało Go za walkę w AK).. i co roku obiecywał, że wróci, babcia czekała...czekała...czekała.. a On wpadał czasami a czasami nie a w między czasie już sobie uwił gniazdko z inną kobitką... W obu przypadkach dzieci boleśnie to odczuły, nie materialnie - bo to jest najmniej istotna kwestia w tym wszystkim, ale emocjonalnie... To musi być straszne zostać opuszczonym przez własnego ojca, dorastać bez takiego wzorca, bez czasu spędzonego na wspólnych akcjach, bez słowa ojcowskiej mądrości...Niestety takich przykładów jest mnóstwo i czemu to dowodzi? O ile nie znam kobiet, które tak po prostu opuściły swoje dziecko o tyle takich mężczyzn jest masa.. więc niech nagle nie czują się jako "dawcy nasienia", bo często sami z siebie takich czynią...
może to nieco inny aspekt całego tematu, ale czemuś dowodzi.. mianowicie - lęk w kobietach przed samotnością nie z wyboru a z konieczności i może dlatego próbują się tak właśnie zabezpieczać...? skoro nie mogą liczyć na mężczyzn chcą chociaż liczyć na dzieci.. chcą być komuś potrzebne i żyć dla kogoś.. dla dziecka najłatwiej, bo dziecko zawsze będzie przy matce... egoistyczne to trochę, ale wytłumaczalne..
Z punktu widzenia kobiety lepiej być samotną matką niż samotną kobietą..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:32, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Zgadzam się z tym co napisała Mateczka.
Bo mówiąc o wychowaniu dzieci samotnie nie miałam na myśli kobiet, które świadomie chcą je samotnie wychowywać.
To była tylko odpowiedź na post Seeni.
Dzieci wychowuje się inaczej i na pewno trudniej widząc i wiedząc o problemach o których napisałam powyżej.
To nie jest tak, że dzieci samotnych rodziców są nieszczęśliwe. Nie ulega jednak wątpliwości, że niosą jakiś tam bagaż.
Optymalną sytuacją jest gdy dziecko ma obydwoje rodziców.
Natomiast skrajne postawy, że egoizmem jest świadomy wybór takiej drogi życiowej (samotne rodzicielstwo) są mi całkowicie obce.
Myślę, że gdybym nie widziała innej drogi to zdecydowałabym się na to bez wahania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
Gość





PostWysłany: Pon 9:15, 22 Wrz 2008    Temat postu:

...mateczka... napisał:
lęk w kobietach przed samotnością nie z wyboru a z konieczności i może dlatego próbują się tak właśnie zabezpieczać...? skoro nie mogą liczyć na mężczyzn chcą chociaż liczyć na dzieci.. chcą być komuś potrzebne i żyć dla kogoś.. dla dziecka najłatwiej, bo dziecko zawsze będzie przy matce... egoistyczne to trochę, ale wytłumaczalne..
Z punktu widzenia kobiety lepiej być samotną matką niż samotną kobietą..


generalnie dzieci chowa się dla świata a nie dla siebie. dziecko/dzieci przecież kiedyś dorosną, założą swoje własne rodziny i opuszczą rodzinny dom. zdarza się jednak, że niektórym matkom - zwłaszcza tym samotnym - trudno to zaakceptować i powstaje syndrom nieprzeciętej pępowiny. kobieta, samotna matka, powinna umieć żyć dla siebie, a nie dla dzieci. mieć swoje własne życie, bo potem będzie chciała stale, za wszelką cenę wciąż uczestniczyć w życiu swojego dziecka, domagając się nadmiernej uwagi.
Powrót do góry
STALKER
drzewo morelowe


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 4098
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 346 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:41, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Tak jak was poczytać to faceci są ostatnimi palantami i świniami na świece
I wszystkie biedy nieszczęścia kobiet i ich dzieci są skutkami ich egoizmu i bezmyślności
Jeszce pól roku czytania i chyba zdecyduje się na zmianę płci


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:48, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Stalowy napisał:
Tak jak was poczytać to faceci są ostatnimi palantami i świniami na świece
I wszystkie biedy nieszczęścia kobiet i ich dzieci są skutkami ich egoizmu i bezmyślności
Jeszce pól roku czytania i chyba zdecyduje się na zmianę płci


zdecydowanie przesadzasz...

mężczyźni po prostu mają inne podejście i potrafią się wyłączyć, wyjechać, zapomnieć...kobiety - matki nie i to nas różni... stąd tak trudno czasami się porozumieć..

osobiście nie wyobrażam sobie swojego życia bez panów.. i o ile wzrusza mnie i rozczula podejście np. mojego męża do naszej córki o tyle potępiam postępowanie mojego teścia... zaistniała równowaga..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 10:05, 22 Wrz 2008    Temat postu:

No rację masz Lu, że tak naprawdę nie byłam sama, bo gdzieś tam ów mąż był. Bywałam co najwyżej matką tymczasowo samotnie wychowującą dzieci.
Sama świadomość, że małżonek kiedyś wróci niestety brzemienia odpowiedzialności za wszystko nie zdejmowała ze mnie. Strach, że z czymś nie zdążę, że popełnię błąd nie do naprawienia także mi towarzyszył. To ja musiałam podejmować decyzje, bo nie chciały one czekać aż małżonek zawita do kolejnego portu, w którym złapię z nim ( lub nie) kontakt telefoniczny. Co najwyżej w ramach wentylu bezpieczeństwa mogłam sobie budować mit- jakim to cudownym ojcem będzie mój mąż, kiedy wróci za pół roku na kilka tygodni.
I jest mi zwyczajnie przykro, że sprowadzasz to do zwykłych trudności technicznych.
Z Wiolinową nie chce mi się nadal gadać - nie ma sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pon 10:07, 22 Wrz 2008    Temat postu:

"Oczywiście powiecie, że to kwestia czasu, że mi przejdzie, że życie przede mną, że spotkam kiedyś kogoś, ułożę sobie życie itd."

nigdy w zyciu, nie powiem nikomu nic takiego. i Ty tez nie powinnas sluchac ludzi, ktorzy Ci tak mowia. bo moze wcale nie przejsc, bo zycie czasem konczy sie szybciej niz zdazysz powiedzic abrkadabra, bo mozesz nikogo nie spotkac, lub gorzej, spotkac kogos z kim Ci sie bedzie tylko wydawalo, bo nie zdolasz ulozyc sobie zycia.
ja nie uznaje powiedzenia, ze czlowiek jest zwierzeciem stadnym. nie uznaje tez powiedzenia, ze jestesmy indywidualistami znajacymi siebie najlepiej i tylko w swoim towarzystwie spelniajacy sie w 100%. wierze natomiast w to, ze jestesmy niezwykle elastyczni, ze potrafimy nauczys sie zycia z ludzmi, a takze obok nich i bez nich. wtedy ani nie odczuwamy nieznosnie ich wymuszonej obecnosci, ani ich brak w chwilach osamotnienia nie stanowi meki.

pomaga to tez ustalic nam nasz wlasny indywidualny grafik chce towarzystwa/nie zniose towarzystwa i uwazam, ze powinno to namprzychodzic automatycznie. czytajac ten topik i odnoszac wypowiedzi do siebie mysle, ze czasami chcemy sie samotnoscia/tlumem ukarac czy cos na sobie wymusic. wmawiamy sobie, ze teraz trzeba samemu bo gotowi jestesmy poradzic sobie na wlasna reke lub wrecz przeciwnie, ze teraz towarzystwo jest nam niezwykle potrzebne, bo gotowi jestemy wyjsc do ludzi, bo zle minelo i wyleczylismy trad. jeszcze jei dochodze do wniosku, ze to myslenie, ten stosunek, to strata czasu, ze to nienaturalne, ze w natloku wlasnych mysli przgapiamy zyczliwy usmiech gest.

"Druga sprawa, to świadomość, że nie ma drugiej osoby, która by tak samo jak Ty bardzo kochała Twoje dzieci. Żeby tak samo była w stanie je zrozumieć."

trzecia sprawa, czwarta sprawa, piata sprawa... dzici przypadkowe, niekochane bo tak, osierocone, z ojcem lub matka z problemem alkoholowym/narkotykowym/choroba psychiczna etc.
nie widze sensu, aby w tej kwestii dokonywac jakichkolwiek uogolnien odnosnie tego, co czuja dzieci, kiedy nie maja jednego z rodzicow, nawet bez wzgledu na powod tego braku, ani pisac o motywacji kobiet/matek, ktore wychowuja tak, a nie inaczej. to, ze losy rodzi ukladaja sie czasem podle, czasem przez przypadek, a czasem pomimo wszelkich staran wcale sie nie wyklucza. odpowiadanie na posta o jednej rodzinie dysfunkcyjnej postem o innej, jest bez sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:19, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Lulka , Seni jak dla mnie to napisałyscie o dwóch zupełnie różnych samotnościach wychowywania dzieci . I każda z Was piszę prawdę.
Tylko z zupełnie innego punktu siedzenia.
Bardziej rozumiem Senii punkt widzenia bo częściej czuje tak jak Ona , mimo że z zupelnie różnych powodów od Niej- że cała odpowiedzialność za wychowanie berbeci spada na mnie. I też mi to fajne, i nawet mi lepiej , gdy jestem sama bo wiem , że muszę dac radę własnie sama. Zbieram się w sobie i daję radę ,bo wiem , że muszę , bez oglądania się na pomoc.
Lulkę też rozumiem choć , bo ja taka empatka jestem i dużo książek czytam Lulu Droga ))) Tak na marginesie to obsadzilam Cię w gównej roli w książce "Dom na d rozlewiskiem" . Wybecz jeśli Ci to nie w smak , ale wkroczyłaś jako Gośka( główna bohaterka) już na samym początku książki i tak zostało do końca. Zakochałm się w tej książce i w Gośce Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
STALKER
drzewo morelowe


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 4098
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 346 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:42, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Często jak się związek dwóch ludzi zaczyna się sypać to najmniej się myśli o dzieciach
Otwierając puszkę Pandory nie myślą że wszystkie demony wijące się wokół nich uderzą łącząc sie w jedno do dzieci
Nikt nie chcę odstąpić od tej "wojennej" ścieżki
Słowo za słowo
Cios za cios
Dopiero jak się rozstają zaczyna się zastanawiać sie o dziecku
O tym że tak naprawdę ono zostało najwięcej skrzywdzone ..że ono odczuje tą samotność
Bo każdy ze związku ma szansę znaleźć nowego partnera ..ba nawet zakochać się na nowo
Dziecko nie ma szans..nie znajdzie nowego taty czy matki
Ale o tym się nie myśli..rujnuję sie dzień po dniu wszystko zapominając że rujnuję sie życie Małego Człowieka...
Skazując go na samotność i najgorsze na poczucie winy ze to on był powodem tego wszystkiego...i to uczucie on ma w sobie na wiele wiele lat..czasami na całe życie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:17, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Seeni napisał:

Zawsze bawiło mnie dorabianie przez kobiety martyrologii i męczeństwa w temacie samotnego wychowywania potomstwa. Owszem bywa ciężko- np wtedy kiedy panoszy się świnka, czy ospa i nie ma nawet komu chleba kupić.


Beata, ja się ustosunkowałam do tego zdania.
I po prostu uważam, że to są zupełnie nieistotne szczegóły.
Cała ta odpowiedzialność psychiczna to jest ból o wiele większy i nie do zniesienia czasami.
I tylko to staram się napisać.
Nie ma komu chleba kupić - ja się martwiłam czy dam radę sama zarobić na ten chleb. I co się stanie jak mi się noga powinie.
Wylądowałam z dzieckiem z bezdechem na pogotowiu i na pytanie czy wyrażam zgodę na przecięcie krtani zemdlałam. Kilka ułamków sekund przed tym dotarło do mnie, że nie mam do kogo zadzwonić, kogo spytać, poradzić się - że, nie ma nikogo kto podzieliłby ze mną tą odpowiedzialność.
I jak już się człowiek (czyli ja) upora z niejednym problemem i zaczyna być dumny to Ci dziecię nóż w serce wbija marząc o czymś czego nie możesz mu dać. Miłości drugiego rodzica.
(Czy to jest dorabianie martyrologii ).
Ja nikomu, niczego nie chcę umniejszać. Chcę tylko wykazać pewną, subtelną różnicę.
I wcale nie twierdzę, że lepiej jest wychowywać dziecko z pijakiem, marynarzem czy kimkolwiek innym. Piszę o sobie i swoich doświadczeniach. I jak mam przed sobą tak samo jak ja samotna mamę to ja rozumiem bez słów.
Seeni, jeśli inaczej zrozumiałaś to przepraszam.
Ja również nie wiem i nigdy nie będę wiedziała jak to jest wychowywać dziecko samotnie gdy z góry podejmie się taką decyzję? Być może zupełnie inaczej?
Być może problemy, które dla mnie nie są tak istotne dla innych są?
I na odwrót.

Beata, nie czytałam tej książki, ale nie omieszkam przeczytać bo mnie bardzo tym porównaniem zaintrygowałaś.

Chciałam jeszcze napisać o tym, że już czasami boję się tutaj pisać cokolwiek by kogoś nie urazić, nie sprawić mu przykrości itd.
I tak sobie teraz myślę, że chyba powinnam jednak zweryfikować swój sposób pisania. Może zbyt drastycznie przedstawiając swoje racje stawiam sprawy na ostrzu noża? Think
Chyba powinnam na stałe zadomowić się na gramofonie i nie wychylać stamtąd nosa. Inna sprawa, że tam Mii też daję wycisk.
Ot, taki wredny charakter.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Pon 11:40, 22 Wrz 2008    Temat postu:

melpomena napisał:
Jednocześnie ona myśli o tym, żeby pozbawić go praw rodzicielskich, żeby z x lat tatuś nie przypomniał sobie o synku i nie wygrał w sądzie sprawy o alimenty od dziecka.


Tak zupelnie OFF,
to powiedz mel kolezance, ze alimentacja nijak sie ma do wladzy rodzicielskiej. Niech ma dziewczyna swiadomosc.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 11:53, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Złemu obcemu nie powiedziałabym, że mi zwyczjnie przykro-tylko zdusiłabym w sobie.
A Ty Lu nie jesteś ZŁy Obcy
Świnka może była Kretyńskim przykładem, ale zakupy dla mnie były wtedy rzeczą niezbędną a chorowałyśmy wszystkie trzy jednocześnie.
Ja też mdlałam na pogotowiu nieopatrznie podsłuchwszy rozmowę rentgenologa z lekarzem dyżurnym o wgnieceniu w czaszce. Pewnie zemdlałabym równiez wtedy gdyby był na tym pogotowiu także mój mąz. Dorabianie martyrologii i męczeństwa to koszmarne określenie.
Ale nadal uważam, że niektóre kobiety to robią- widzą tylko oczywisty trud samotnego wychowania a nie dostrzegają plusów. Taak to one podejmują wszystkie decyzje- te łatwe i te trudne. Ale to także li i jedynie one niepodzielnie królują w sercach dzieci. Nie tracą czasu na bezsensowne dyskusje, czy na kolczyki w uszach pozwolić można od 13 czy od 10 roku życia oraz czy to poprawne jest, żeby 14-latka wracała z imprezy o 23. To sa kwestie banalne, ale w życiu i wychowaniu naszych dzieci takich właśnie decyzji jest więcej chyba niż tych, w których tak naprawdę decydujemy o ich przyszłym losie. Wolna ręka w sprawach życia codziennego to dla mnie oczywisty plus samotnego ( na stałe czy tymczasowo) wychowania dzieci.
Wydaje mi się także, że w większości sytuacji to kobiety- nawet te posiadające małżonków- podejmują się trudu wychowania potomstwa. Tata jest od zadań specjalnych, a nie od wycierania pupy i podawania obiadków. To My biegamy na wywiadówki, pamiętamy o drugim śniadaniu i o tym, żeby biała bluzka była czysta na rozpoczęcie roku. To My chodzimy na bilans sześciolatka i to nam płyną strumieniem łzy, kiedy ów sześciolatek pozytywnie zaliczy maturę. Urywamy się wcześniej z pracy, żeby pójść do ortodonty albo zwyczajnie upiec ulubione ciasto pociechy.To na Nas spoczywa głównie ciężar odpowiedzialności za dom i dzieci. Cieszymy się kiedy Nasz mężczyzna bierze w tym czynny udział, ale bądżmy szczere-robi to co mu się powie, albo to co mu się przypomni. Bywa cudowny w sytuacjach ekstremalnych ale doprawdy nie wie, jakiego rodzaju pieczywo najchętniej jadają jego dzieci.
Nie twierdzę, że ojciec jest niepotrzebny- sama miałam super Tatę. Ale z perspektywy czasu wydaje mi się, że był taki super- bo tak nam go sprzedała Mama.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 12:00, 22 Wrz 2008    Temat postu:

lulka napisał:


Chciałam jeszcze napisać o tym, że już czasami boję się tutaj pisać cokolwiek by kogoś nie urazić, nie sprawić mu przykrości itd.
I tak sobie teraz myślę, że chyba powinnam jednak zweryfikować swój sposób pisania. Może zbyt drastycznie przedstawiając swoje racje stawiam sprawy na ostrzu noża? Think
Chyba powinnam na stałe zadomowić się na gramofonie i nie wychylać stamtąd nosa. Inna sprawa, że tam Mii też daję wycisk.
Ot, taki wredny charakter.


Eee tam. Słowo pisane ma to do siebie, że nie zawsze pozwala nam prezyzyjnie przedstawić własny pogląd. Emotki są niewystarczające.
A ewentualne niedopowiedzenia zawsze można wyjaśnić.

Hmm...i jeszcze coś - jakoś tak zawsze instyktownie pewnie wiemy, że nasz przedmówca wcale nie pisze, po to żeby sprawić nam przykrośc.
Więc pisz Lu jak najwięcej. I tak jak zawsze. Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:08, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Lulka
Martyrologię można dorobić do wszystkiegoprzecież, a do wychowania dzieci to już szczególnie . Każda z nas chyba ma świadomość tego jak bywa to męczące, stresujące, jak często ręce opadają i ma się ochotę te dzieciaki tak offff przez okno. Dlaczego się nie przyznać , że to łatwe nie jest he ?To, że trzeba być odpowiedzialną nie tylko za siebie. To , że Matka mimo wszystko ( w niektórych przypadkach Ojcowie kiedy przejmują role matki i ojca)ma i tak większe obciążenie psychiczne itd itp. Choć moze matki nowej generacji są bardziej wyemancypowane w tym temacie ; )
To wszystko to prawda a nie martyrologia. Tylko, że dziś jutro, pojutrze można sobie pojęczeć na te dzieciaki , na kłopociaki ....a za tydzień się o tym zapomni...bo wobec dzieci ma się często zaniki pamięci
Ja wiem(wydaje mi sie , ze wiem może jedynie , ale czuje ) Lulka o czym Ty .......
Ale , ale Think nie o tym chciałam myśleć...bez bagatelizowania problemy.

Lulka Ty się boisz tu pisać? Ty ostoja cnót (bez przesadzy oczywiście )wszelakich:)))))) Jeśli Ty tak czujesz to co mam ja powiedzieć ,? ;)albo wiele wiele innych osób , które pewnie mają podobne obawy )))

Książkę polecam , może Ci się nie spodobać , ale lato w trakcie jesieni to najpiękniej wpływa na uśmiech


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pon 12:44, 22 Wrz 2008    Temat postu:

po macierzyńskim nie miałam możliwości powrotu do pracy, dzieć chorował, był na wszystko uczulony, jeśli wystarczyło mi pieniędzy na opłaty, pieluchy, leki i hipoalergiczny preparat mlekozastępczy, okazywało się, że już mi nie starczało na jedzenie, przy swoich 172 cm wzrostu ważyłam ledwie ponad 40kg, wiem co to głód (i nigdy nie ukradłam batonika), wiem co znaczą ciągłe bezdechy u niemowlaka, który urodził się bez akcji serca, ciągłe czuwanie po nocy i strach paralizujący każdy nerw... dziecko jest dla mnie wszystkim, jest moim oddechem i biciem serca, i każdym dniem mojego życia staram się dziękować, że go mam; a że samotnej kobiecie jest z reguły technicznie ciężej, to po prostu fakt, więc nie wiem, co w tym bawi Seeni i dlaczego doszukuje się dorabiania martyrologii w tym, co zwyczajnie czasem jest po prostu ciężką walką o przetrwanie... martyrologia? hehe

wg mnie różnica w tym, o czym pisze Lulka i Seeni polega na definitywności i ostateczności...
samotnej kobiecie nikt nie pomoże, nie zapełni pustego garnka, nie odciąży, nie zastąpi przy łóżku chorego dziecka, i nikt nie jest w stanie stworzyć choćby nawet pozorów stabilizacji, gdy np niespodziewanie lądujesz w szpitalu, a dzieckiem przez tydzień muszą zajmować się znajomi... jeśli Tobie Seeni, nie daj Boże, coś by się stało, Twoje dzieci wciąż będą miały jednego kochającego rodzica, choć może nie rozumiesz do końca jaki taka świadomość daje komfort psychiczny...

co do swojego samotnego macierzyństwa, nie dorabiam do niego żadnej martyrologii, po prostu fakty są faktami i tyle; a wręcz chyba uważam je w pewnym sensie za dar losu- nie bo króluję niepodzielnie w sercu dziecka (straszną bzdurę napisałaś Seeni)- ale ponieważ nauczyłam się liczyć tylko na siebie, walczyć i poznałam samą siebie i swoje możliwości (jak i ograniczenia);
przetrwałam, świetnie sobie radzę i jestem z siebie dumna...
ale dałabym wszystko, by mój syn od początku, od chwili narodzin, nie musiał przejść przez to wszystko, przez co obydwoje przeszliśmy...
a Ciebie Lul to w ogóle podziwiam...
Powrót do góry
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:48, 22 Wrz 2008    Temat postu:

I w tym momencie należy przeczytać post napisany wczoraj o godzinie 17.31

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 13:33, 22 Wrz 2008    Temat postu:

beata napisał:

Martyrologię można dorobić do wszystkiego przecież, a do wychowania dzieci to już szczególnie.

No o to właśnie mi chodziło.
Po co to podkreślanie ach jak mi ciężko, co czynią niektóre niewiasty( nie piję do Ciebie Lu ani do nikogo konkretnie, coby jasne było że nikomu nie chcę robić przykrości, zasadniczo do swojej teściowej piję najbardziej- bo ona taki typ prezentuje) Wiadomo, że ciężko. I bez sensu jest przerzucanie się czy ciężej matce od zawsze samotnie wychowującej dziecko, czy takiej z mężem pijakiem, albo takiej z normalnym mężem ale za to poważnie chorym dzieckiem. Wychowanie dziecka to nie konkurs na Mamusię, której jest najtrudniej.
Niestety czasami odbieram wrażenie, że o to właśnie chodzi- o to kto ma gorzej, trudniej, bardziej boleśnie. I faktycznie- żle powiedziane, że mnie to bawi- to mnie wkurza.
Dziecko to nie nakręcana zabaweczka, która dostarcza nam radochy. To pieluchy, biegunki, szpital, alergie, rozbite głowy, nieprzespane noce, uśmiechy, pierwsze słowa, pierwsze kroki, czasem co nie daj boże ostatnie. Dziecko to wszystko na raz i naraz. I bez znaczenia czy wychowujemy je sami czy z udziałem kogoś jeszcze- jest dla nas wszystkim.
Wolę patrzeć na swoje córki przez pryzmat tych wszystkich dobrych chwil, które były udziałem mojego macierzyństwa a te gorsze zachować w pamięci tylko jako przestrogę.

Chciałam jeszcze napisać, że w tych najgorszych chwilach nie byłam naprawdę sama. Lulka ma oczywistą rację i niestety dotarło to do mnie z opóźnieniem. ( Pięknie przepraszam LU Angel )Może nie zawsze był przy mnie mąż, ale zawsze rodzice, siostra, znajomi, sąsiedzi. Jeżeli nie korzystałam z ich pomocy- to na własne życzenie


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:35, 22 Wrz 2008    Temat postu:

i w tym momenie niektórzy poszli za radą dobrego ferdusia i czytają Blue_Light_Colorz_PDT_02

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Pon 13:52, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
I bez sensu jest przerzucanie się czy ciężej matce od zawsze samotnie wychowującej dziecko, czy takiej z mężem pijakiem, albo takiej z normalnym mężem ale za to poważnie chorym dzieckiem. (...)
Wolę patrzeć na swoje córki przez pryzmat tych wszystkich dobrych chwil, które były udziałem mojego macierzyństwa



pochwalę, bo się pod tym podpisuję
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 4 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin