Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

UFO , Piramidy , Nostradamus , Yeti , Atlantyda ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hachiko
Gość





PostWysłany: Nie 20:01, 25 Kwi 2010    Temat postu:

[quote="W2"]
hachiko napisał:
Ale my nie wiemy na pewno, czy cos się nie zachowało (pismiennictwo) jako swiadectwo istnienia Atlantydy. Biblioteka Aleksandryjska była skarbnicą rożnych dowodów, które były niewygodne....
Komórki mogły dostac się na Ziemię w rozmaity sposób (chocby meteoryty),ale interesuje mnie czy to było celowe, czy jako powypadkowa czegoś. Biorąc pod uwagę wadliwość genów, choroby, wynaturzenia i inne niedoskonałosci mozna przypuszczać, że był to raczej proces nieprzemyslany do konca,a co za tym idzie Doświadczenie.
Również inaczej postrzegam Boga


Dokumenty pisane mogą być tylko jednymi z wielu dowodów dla potwierdzenia prawdziwości jakiegoś wydarzenia historycznego, antycznego. Muszą istnieć także materialne dowody w postaci wykopalisk, lub innych rekwizytów. To na nich przeprowadza się następne badania na przykład izotopowo. Także na terenach okolicznych muszą być wpływy badanej kultury.
Biblioteka Aleksandryjska mogła dostarczyć tylko zapiski, które z pewnością rzuciłyby wiele światła na sprawę Atlantydy i być może rozwiałaby nadzieję na jej istnienie.

Hipoteza panspermii nie rozwiązuje problemu, a jedynie odsuwa go na inne planety. Jak na razie, powstanie życia jest wielką zagadką, ale z tego powodu nie należy snuć fantastycznych hipotez. A jeśli mówimy o celowości, to jest równoznaczne z kreacjonizmem, którego celem jest człowiek.
Jestem za przypadkowością i teorią ewolucji, co nie eliminuje idei Boga.
Te niedoskonałości i wynaturzenia także mogą być planem bożym.[/quote


Wszystko, co jest inne, dla nas niewyobrazalne nosi znamiona fantastyki.
Pewnie kiedyś tak uważano o samolotach czy innych wynalazkach.
Jedno jest pewne, coraz więcej się o tym mówi...
Nie wierzę w przypadki.
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:03, 25 Kwi 2010    Temat postu:

hachiko napisał:

Są też mocno krytyczne uwagi,ale ja się nie poddaje. Wiele rzeczy jest wyjasnione m.in. klucze-symbole , sens, no wolność i milość, ktora jest siła sprawczą wszystkiego.


Będę musiał ją przeczytać, bo jestem podobnego zdania. Tak, miłość jest siłą sprawczą wszystkiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:10, 25 Kwi 2010    Temat postu:

hachiko napisał:

Wszystko, co jest inne, dla nas niewyobrazalne nosi znamiona fantastyki.
Pewnie kiedyś tak uważano o samolotach czy innych wynalazkach.
Jedno jest pewne, coraz więcej się o tym mówi...
Nie wierzę w przypadki.


Jednak dzisiaj mamy narzędzia w postaci zasady naukowej. Ona eliminuje wiele fałszerstw i błędów myślenia. W tym zakresie wiele wniósł Karl Popper.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Nie 20:22, 25 Kwi 2010    Temat postu:

W2 napisał:
hachiko napisał:

Wszystko, co jest inne, dla nas niewyobrazalne nosi znamiona fantastyki.
Pewnie kiedyś tak uważano o samolotach czy innych wynalazkach.
Jedno jest pewne, coraz więcej się o tym mówi...
Nie wierzę w przypadki.


Jednak dzisiaj mamy narzędzia w postaci zasady naukowej. Ona eliminuje wiele fałszerstw i błędów myślenia. W tym zakresie wiele wniósł Karl Popper.


Nic nie wiem o tym panu. Poszukam w googlach.
Dodam tylko, ze jestem laikiem i raczej poruszam się w tych sprawach na....wyczucie?
Powoli schodzę z ekranu
Dobrej nocy zyczę
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:26, 25 Kwi 2010    Temat postu:

hachiko napisał:

Nic nie wiem o tym panu. Poszukam w googlach.
Dodam tylko, ze jestem laikiem i raczej poruszam się w tych sprawach na....wyczucie?
Powoli schodzę z ekranu
Dobrej nocy zyczę


Dobrze jest poczytać o nim i jego racjonalizmie krytycznym.
Na wyczucie zwykle błądzimy, a w nauce jest to nie do pomyślenia.
Dobranoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:50, 06 Maj 2010    Temat postu:

Jesteśmy w pojeździe obcych i obok mnie na ławeczce siedzi kobita księżycowa, a w pobliżu nas pozostała załoga statku. Oni byli zajęci jakimiś czynnościami i sprawiali wrażenie, jak by coś obserwowali, badali i między sobą wymieniali informacje. My nadal siedzimy na ławeczce i czuję dotyk i ciepło kobiety księżycowej. Ona nic nie mówiła i ja też, ale nie znaczy, że siedzieliśmy bezczynnie. Przynajmniej ja, bo bacznie się jej przyglądałem i podziwiałem jej kształty ciała. Tak na oko miała co najmniej 170 cm wzrostu, wymiary:90/60/90 jak najładniejsza modelka. Albo miss świata.
Zanim usiedliśmy na ławeczce, przyjrzałem się jej dokładnie, pomimo, że wielokrotnie już ją widziałem na Księżycu. Teraz nie miała na sobie skafandra, a jedynie jakieś odzienie przylegające idealnie do ciała. Jak by jakieś obcisłe elastyczne odzienie, jednak z tkaniną nie miało nic wspólnego. To było coś innego, niespotykanego na Ziemi. Najchętniej bym ją dotknął rękami i wymacał wszystko, lecz jakiś dystans między nami panował i ograniczyłem się tylko do patrzenia i dotyku bokiem ciała.
Kobieta miała długie kasztanowe włosy sięgające poniżej ramion. Jej twarz miała regularne rysy, oczy zielone, namiętne usta. Jednak jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć, żadnych znaków nie dawała i nie było czegoś takiego, jak mowa ciała. Wszystkie estetyczne wrażenia brały się z mojej psyche, bez jej udziału. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Teraz jeszcze o jej urodzie i prześlicznych kształtach ciala.
Ale to później.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:41, 09 Maj 2010    Temat postu:

Kobieta księżycowa miała piękne ciało i ubrana w śnieżno biały strój robiła niesamowite wrazenie na mnie. Oczywiście estetyczne uczucia mi towarzyszyły, a nawet erotyczne. To było połączenie tych uczuć z poczuciem piękna i chciałem w takim stanie trwać w nieskończoność. To co, że na niewygodnej ławeczce, ale z jaka kobietą u boku.
To były tylko moje myśli i nigdy bym sie nie odważył je ujawnic prawie nieznajomej kobiecie. Przecież mógłbym zostać skrytykowany, wyśmiany, czy zignorowany. W tych chwilach wystarczyły mi doznania estetyczne i żadna rozmowa mi nie była potrzebna. Wstydziłbym sie wypowiedzieć to, co czułem i jakże się myliłem sądząc, ze ona nic o tym nie wie.
Kiedy się tak przyglądałem jej kształtnym piersiom i tym odzieniem przylegajacym do ciała, nagle w myślach usłyszałem pewne słowa, albo raczej dialog mysli. Nie rozumiałem o co chodzi i kto w mojej głowie mówi? Przecież to ja mówiłem nie zdajac sobie z tego sprawy. A ten drugi głos to nie wiem skąd się pojawiał. To nie był głos, a jakby czyjeś myśli. To podwójne myślenie w mojej głowie, to nie było takie zwyke myslenie, a raczej emocje, które doskonale rozumiałem.
Zwykle emocje nam towarzysza i nie rozumiemy ich, ale nami kierują. Najczęściej podejmujemy jakies decyzje pod wpływem emocji nie zdając sobie z tego sprawy. Ja natomiast odczuwałem silne emocje nad którymi miałem pełna kontrolę i świadomość ich pochodzenia.
To było zaskakujące, bo miałem swiadomośc, że w myślach rozmawiam z kobietą, która siedzi obok mnie. Chce wam powiedziec o tresci tych mysli, ale to innym razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:45, 16 Maj 2010    Temat postu:

Odwróciłem głowę w bok, by przyjrzeć siedzącej obok mnie kobiecie i może jakieś szczegóły zauważyć, czy te myśli w mojej głowie nie pochodzą od niej. Ona reż skierowała swój wzrok ku mnie i tak sobie patrzyliśmy głęboko w oczy. Ona nadal na twarzy nic szczególnego nie wyrażała, a jedynie ja miałem estetyczne doznania.
Moją samoświadomością przysłuchuję się myślom kłębiącym się w mojej głowie. Jedna myśl "mówi" do drugiej myśli, żebym położył dłoń na piersiach siedzącej obok mnie kobiety. Oczywiście powstrzymuję się od tego czynu, lecz tamta myśl nalega, bym rękę na piersi położył.
Pomyślałem sobie, że nie położę, bo wyjdę na jakiegoś erotomana i mogę zostać skarcony. Ta druga myśl mówi, że jednak mam położyć i uświadamiam sobie, ze są to myśli tej kobiety. Ona w ten sposób ze mną chce rozmawiać. Ona mi tego nie powiedziała w myślach, tylko nagle sobie to uświadomiłem, że to są jej myśli powstające w mojej głowie. Aż podskoczyłem, że odkryłem taką komunikacje - niby telepatia, a jednak nie. To jakiś wyższy poziom telepatii i nazwałbym go telejaźń.
Otóż za pośrednictwem telejaźni kobieta każe mi położyć obie dłonie na jej piersiach i patrzeć w oczy. Zrobiłem tak, jak chciała i patrzę w jej oczy.
Patrzenie mi nie bardzo wychodziło, bo się rozpraszałem. Jej piersiami się rozpraszałem, bo miała takie w sam raz - kształtne, cudowne. W myślach przywołała mnie do porządku, że mam jej patrzeć w oczy, a nie na piersi. Mam je tylko dotykać, macać, pieścić. Posłuchałem jej zaleceń i patrzę w oczy, dłuższą chwilę patrzę i to patrzenie pochłonęło mnie całkowicie. W jej oczach ujrzałem coś.
To była jakaś projekcja, jak na filmie, ale nie takim zwykłym. To nawet nie, jak 3D, lecz jak bym brał udział w tej projekcji. To znaczy byłem tam, ale równocześnie miałem świadomość, że się temu tylko przyglądam. Czasami mamy takie sny, to są końcówki snów, takie połączenie snu na pograniczu z czuwaniem.
Sen trwał i uświadomiłem sobie, że akcja leci już dłuższą chwilę i to w niesamowitej scenerii, szokującej scenerii.
Ale to w następnym poście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Nie 22:49, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:33, 16 Maj 2010    Temat postu:

W tym śnie/projekcji odbieram wszystko swoimi zmysłami i swoją psyche. Tylko, że ta psyche jest jakaś dziwna. To taki stan podwójnej psychiki, nie, jak podwójne myśli z siedzącą obok mnie kobietą, ale jak bym miał dwa mózgi. W jednym mózgu wszystko się odbywa, jak dotychczas, a w drugim mózgu jestem osobą z projekcji/snu. Wszystko byłoby dobrze, tylko, że ten drugi mózg jest taki głupi. Wiem, że on jest mój, że to jestem ja, ale jakiś taki niedorozwinięty. Ten mozg ze snu tego nie wie, że jest niedorozwinięty, tylko tym lepszym mózgiem potrafię ocenić inteligencję drugiego. A teraz powiem o akcji, jaka się rozgrywała, kiedy patrzałem w oczy kobiecie księżycowej.
Otóż znajduję się w jakimś lesie, górach, drogę zagradzają mi jakieś przepaści, że muszę je omijać. Najdziwniejsze są jednak moje myśli i uczucia, jakie przeżywałem idąc w tym lesie. Trudno mówić o myślach, bo prawie nie myślałem, a kierowały mną głównie emocje. Jakieś zwierzęce emocje, uczucia i miałem jedyny cel. Wiedziałem, że te emocje mną kierują i podążam tam, gdzie one mi każą iść. To nie był zwykły nakaz podążania, a raczej wypełnienie jakiejś misji. Wiedziałem, że muszę ją wypełnić. bo tak mi kazały emocje. Wszelkie operacje intelektualne nie zachodziły i mój stan był podobny do bycia po pijaku. Fizycznie czułem się doskonale, ale umysłowo miałem ograniczoną percepcję i rozumowanie. Rozumowałem na poziomie pół litrowym. To znaczy, jak się myśli po wypiciu pół litra wódki w krótkim czasie.
Idę pewnym krokiem, ale dość wolno. Na plecach niosę to. Ono jest ciężkie, ale wiem, że muszę to zanieść przed zmierzchem. Jeśli nie zdążę, to w ciemności przyjdą po mnie oni i mnie wezmą. Odczuwam silny strach przed tym i przyspieszam kroku. Na plecach ciąży mi to, ale muszę z tym iść i pokonać ogromną przepaść. Muszę ją pokonać za widoku, bo oni mnie wezmą i zabiorą też to.
Jedną ręką mocno trzymam to, a drugą używam do schodzenia z prawie pionowej ściany skalnej. Z jednej strony odczuwam silny strach, a z drugiej nieokreśloną radość. Nie rozumiem z jakiego powodu jest ta radość, ale czuję ją i ona mnie popycha, bym pokonał tą karkołomną przepaść za dnia.

Słyszę dzwonek i żona mówi do mnie
- kochanie czas wstawać. Bo spóźnisz się do pracy.
- ja wyskoczyłem na równe nogi i czuję się bardzo zmęczony. Nic nie rozumiałem z tego wszystkiego i wytłumaczyłem sobie, ze śniły mi się jakieś koszmary. Ale przecież ta kobieta nie była żadnym koszmarem. Muszę kiedyś powiedzieć żonie o dręczących mnie koszmarach sennych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Pią 18:53, 21 Maj 2010    Temat postu:

Wu Dwa:-)
W czerwcom numerze Czwartego Wymiaru jest artykuł poświęcony problemowi, który poruszyliśmy wcześniej- Czy wszechświat jest mózgiem?
W skrócie dodam,że naukowcy doszukali się podobieństw w strukturze mózgu i wszechświata. Otóż komórki neuronów , jak i ich połączenia odzwierciedlają układ wielu galaktyk(!)...
Hmm...stworzeni na obraz i podobieństwo.
Idąc dalej można domniemywać (zaznaczam),że teorii pansp...tra la la i ewolucji nie należałoby rozgraniczać, gdyż ta ostatnia nastąpiła po kreacji.
Bardzo ciekawy artykuł, polecam.
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:22, 22 Maj 2010    Temat postu:

hachiko napisał:
Wu Dwa:-)
W czerwcom numerze Czwartego Wymiaru jest artykuł poświęcony problemowi, który poruszyliśmy wcześniej- Czy wszechświat jest mózgiem?
W skrócie dodam,że naukowcy doszukali się podobieństw w strukturze mózgu i wszechświata. Otóż komórki neuronów , jak i ich połączenia odzwierciedlają układ wielu galaktyk(!)...
Hmm...stworzeni na obraz i podobieństwo.
Idąc dalej można domniemywać (zaznaczam),że teorii pansp...tra la la i ewolucji nie należałoby rozgraniczać, gdyż ta ostatnia nastąpiła po kreacji.
Bardzo ciekawy artykuł, polecam.


Czy są podobieństwa budowy mózgu z budową wszechświata. Tylko takie pozorne, bo dotyczą tylko rozmieszczenia materii. Ale skale już nie mają nic wspólnego i funkcjonowanie/oddziaływanie także.
Panspermia jest tylko hipotezą, bo nie można jej zweryfikować. Natomiast teoria ewolucji jest jak najbardziej udowodniona.
Czwarty Wymiar przypomina mi Nieznany Świat. Polecam Wiedzę i Życie oraz Świat Nauki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Nie 7:34, 30 Maj 2010    Temat postu:

A co by było, gdyby myśl była materią o jakiejś tam masie i mogłaby przyciągać inne przedmioty?
Czy to jest intencją ludzi, którzy organizują medytacje? Im więcej z nas mysli o tym samym, tym większe szanse na materializację?
Bylibyśmy panami w kosmosie...
Czy to jest ta wiedza tajemna (znana od tysiącleci), nazywana okultyzmem (dziś o pejoratywnym znaczeniu z racji "niewygody" dla pewnych instytucji?
Nie twierdzę, ja tylko szukam i jednoczesnie nie wyśmiewam, tylko dlatego,że nie ma na to dowodu...
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:15, 30 Maj 2010    Temat postu:

hachiko napisał:
A co by było, gdyby myśl była materią o jakiejś tam masie i mogłaby przyciągać inne przedmioty?

Im więcej z nas mysli o tym samym, tym większe szanse na materializację?
Bylibyśmy panami w kosmosie...


Bardzo ciekawe to, o czym mówisz. Czy myślą można by oddziaływać na przedmioty? Sądzę, że tak, bo myślenie to jest przepływ bioprądów, a więc fizycznym zjawiskiem. Podczas zmiennego przepływu nawet najmniejszego potencjału, wytwarza się fala elektromagnetyczna rozchodząca się w przestrzeni z prędkością światła. Gdzieś indziej ta fala może być indukowana i wywołać określone skutki. Może nimi być odbieranie myśli przez inną osobę, lub nawet przyciągać przedmioty, a nawet wyginać łyżeczki. Jeśli dostatecznie duża liczba ludzi myślałaby o wyginaniu łyżeczki, wygięłaby się.
To są oczywiście spekulacje niepoparte doświadczeniem, a medytacje to za mało. One dają skutek tylko w głowie medytującego. No i w oczach zadziwionych obserwatorów.
A do panów to nam daleko. Tym bardziej w kosmosie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Nie 10:28, 30 Maj 2010    Temat postu:

Dzięki Bogu,że daleko...
Z naszą skłonnością do czynienia zła i zacietrzewieniem, oznaczałoby to armagedon.
Pewne jest to,że nie wykorzystujemy całego potencjału mózgu.
Wracam do - myśli. Brown pisze : ziarenko piasku ma masę,a jesli tak, posiada również pole grawitacji. Gdybyśmy wzięli biliony ziarenek piasku i pozwolili, aby wzajemnie się przyciągały...hipotetycznie powstałby Księżyc (np.) Ich łączna siła grawitacji wystarczyłaby do przemieszczania oceanów.

Idąc dalej, co by było, gdyby miliony ludzi koncentrowały się na jednej myśli? Stapiałyby się w jedną, skumulowaną masę jednocześnie powodując zwiększone pole grawitacji.

Wobec tego, czy modlitwy w kościołach, meczetach, aśramach, nie są mantrą mającą na celu materializowanie myśli- próśb?
NŚ organizuje pod koniec roku medytację, o różnych przesłaniach : uwolnijmy prawdę, miłość, nadzieja itp. Uczestniczy w tym miliony ludzi...
Powrót do góry
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:19, 30 Maj 2010    Temat postu:

hachiko napisał:

Pewne jest to,że nie wykorzystujemy całego potencjału mózgu.

Wobec tego, czy modlitwy w kościołach, meczetach, aśramach, nie są mantrą mającą na celu materializowanie myśli- próśb?


Niestety, nasz mózg jest wykorzystywany optymalnie. Ewolucja nie stworzy nic, co nie jest niezbędne do przeżycia organizmów. Tylko pozornie nasz mózg nie jest wykorzystywany. Większość mózgu zajmuje się nadzorowaniem całego organizmu. Część świadoma mózgu zajmuje niewiele jego struktur i jest skupiona w kilku milimetrowej grubości korze mózgowej. Jednak są obszary kory mózgowej, które nie pełnią określonej funkcji i są to głównie płaty czołowe. Płaty te mają swoje przeznaczenie i tam jest siedlisko naszej świadomości.

Byłoby pięknie, gdyby modlitwy w kościołach były jednomyślne. Niestety modlą się tam do różnych bogów często z sobą sprzecznych i wrogich. To się przekłada na wojny, bo najczęściej mają podłoże religijne.
Gdyby myśli w kościołach mogły się materializować, walczylibyśmy na diabły.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Nie 22:21, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:12, 30 Maj 2010    Temat postu:

Znów miałem sen, ale nie był żadnym koszmarem. Żonie nadal nie powiedziałem o tych dręczących mnie snach. Nie wiem, czy by właściwie je zrozumiała. Jeśli dobrze żonę znam, to na pewnie byłaby zazdrosna o tą kobietę księżycową. Nawet, gdybym nie powiedział o jej urodzie, to i tak oberwałbym za fascynację się kobietą księżycową. To co, że we śnie, ale jednak kobieta rywalka. Wszystko, co odrywa moją uwagę od żony, jest dla niej zagrożeniem. Jeśli poświęcam czemuś czas, to tyle czasu mniej poświęcam żonie. Przynajmniej ona tak uważa, ale tak wcale nie musi być. Przecież mogę przytulać żonę i myśleć o kobiecie księżycowej. Mężczyźni mają podzielność uwagi, a nawet...uczuć. Wybaczcie ten żart, ale tak mi się powiedziało.
Chcę powrócić do mojego następnego snu z dzisiejszej nocy. Otóż znów powtarza się sceneria, kiedy siedzę na ławeczce obok księżycowej kobiety i patrzę jej w oczy. Sceneria ta sama, ale treści płynące z jej oczu za każdym razem inne. Inne też nastawienie do tej kobiety i mam wrażenie, ze łączą nas coraz większe więzi.
Czy one są tylko przyjacielskie, czy jakiekolwiek inne - trudno powiedzieć. Nie zastanawiam się nad tym, ale wiem, że z coraz większą chęcią z nią przebywam.
Podczas tego nocnego seansu, kobieta swoimi oczami znów poleciła mi, bym położył moje dłonie nie na jej piersiach, ale na udach. To nie było takie proste położenie rąk, tylko prawą rękę miałem położyć na jej lewym udzie, a lewą, na prawym udzie. Ona mi to powiedziała myślą tak, że od razu wiedziałem, że mam to zrobić i jak zrobić. A zrobiłem tak i nie wiem dlaczego. To tak samo wyszło, jak by bez mojego udziału. Ale na pewno bez mojego świadomego udziału.
Aby polecenie to było wykonalne i równoczesne patrzenie jej w oczy, musiałem posadzić kobietę księżycową na moich udach. Ona usiadła okrakiem zwrócona do mnie przodem, bo tylko tak mogliśmy połączyć wszystkie elementy kontaktu.
Siedzimy tak dłuższą chwilę, dotykam jej ud i patrzę w przepiękne oczy. Widzę w jej oczach coś i przeżywam coś. To znów jest coś nieokreślonego, nierozumnego o ogromnym ładunku emocjonalnym. Właściwie to jest ciąg dalszy poprzednich doświadczeń, ale emocje trochę inne.
A więc znów mam świadomość półlitrową i niewiele rozumiem. Jednak myśli mi się same kotłują w głowie i czuję strach. Ten strach jest przed nimi, bo mogą każdej chwili mnie wziąć. Jest ciemność, ale moje zmysły są wyostrzone i słyszą każdy szmer. To powiew wiatru, to liść spadający powoduje przyspieszenie tętna i gotowość do walki. W dłoni ściskam kamień z ostrą krawędzią i mogę nim zadać cios we własnej obronie, albo obronie tego. Na dłoniach czuję zaschłą krew i na barkach także. Mam ogromne pragnienie i głód. Nagle ciszę przerywa ryk i na ledwo jaśniejącym niebie widzę przed sobą ogromną postać.

Kochanie - rzekła żona - czas wstawać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Nie 23:15, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:34, 03 Cze 2010    Temat postu:

Żona rzekła - Kochanie czas wstawać.
- Pocałowałem ją w usta na dzień dobry, a ona nieco zdziwiona mówi - co taki namiętny jesteś? rano zawsze całujesz mnie przy śniadaniu.
- To pewnie przez ten dzisiejszy sen taki jestem. Nie mówiłem ci Kochanie, ale od dłuższego czasu mam dziwaczne sny. Żona zaskoczona mówi - musisz mi opowiedzieć o tych snach, bo się martwię o Ciebie.
- Kochanie nic strasznego mi się nie śni, może dla mnie nic strasznego.
Musiałem żone przygotować na opowiedzenie snów, ale muszę je trochę ocenzurować, by jakiegoś urazu nie dostała. mówię do niej: Kochanie, w moich snach jest kobieta, bardzo piekna kobieta.
Żona aż podskoczyła ze zdziwienia, może rozpaczy, ale wiedziałem, że ją mocno tym uraziłem. By rozładować emocje kontynuuję dalej i mówię: Ta kobieta jest uderzająco podobna do Ciebie, ale jednak są między wami różnice. Różnice dotyczą tylko sposobu zachowania się, komunikacji między nami i czegoś jeszcze. Natomiast urodą, kształtami ciała i ślicznością nie różnicie się wcale. Włąściwie jestem przekonany, że snisz mi się Ty, ale dziwne jest bardzo, że nic nie mówisz, a jednak rozmawiamy z sobą.
Żonie nie mogłem nic wiecej ze snu powiedzieć, bo już dużo kłopotu jej sprawiłem tą kobietą. A w tłumaczenie, że to ona, pewnie nie uwierzyła. Ale Wam moge opowiedzieć do konca mój sen.
Otóż on był najbardziej zaskakujący z wszystkich snów, ale i najprzyjemniejszy.
Poprzedni sen już opowiedziałem, że jestem gdzieś, w jakimś zagłębieniu, może jaskini na skalnej ścianie i przede mną w ciemności pojawia się tajemnicza postać. Tą postać ledwo widziałem ze względu na ciemność, jednak na tle jaśniejącego nieba jej zarys dostrzegłem. Postać ta zbliża się do mnie i porykuje. To był mały niedźwiedź, ale jednak bardzo niebezpieczny.
Akcja rozegrała się szybko - moim kamieniem z ostrą krawędziom zadałem wprawny cios w głowę niedźwiedziowi, a potem drugi cios, trzeci i wiele następnych. Te ciosy same leciały, jak by bez mojej wiedzy, jednak z moją wolą. Ona była wyrazista i miała na celu zabić, wielu zabić, którzy stanęliby by na mojej drodze do celu. Po zabiciu niedźwiedzia zabiłbym wszystko i wszystkich, którzy pojawiliby się w moim zasięgu. Dobrze, że siebie nie zabiłem.
Nagle wizja moja się zakończyła, ale nie sen, a śniło mi się, że nadal siedzę na ławeczce w pojeździe i na kolanach moich siedzi kobieta księżycowa. Ja już nie trzymam rąk na jej udach, a mój członek miałem w jej kobiecości i się kochamy.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Pią 6:52, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:24, 06 Cze 2010    Temat postu:

Wróciłem dzisiaj wcześniej z pracy i w domu jeszcze nie było nikogo. Jakiś nerwowy byłem cały czas i główne zajęcia zawodowe przełożyłem sobie na drugi dzień. Mam spotkanie z pewnym biznesmenem, bo chcę mu upchnąć maszynę. Jak to bywa u przedstawiciela handlowego, muszę mieć świeży umysł, żeby skutecznie zachwalić towar. No i wyolbrzymić jego zalety. Klienci łykają kit, jeśli się go dobrze zachwali. Najlepiej się sprzedaje kit ideologiczny i te firmy mają się najlepiej. A ich handlowcy to super wyszkoleni sprzedawcy kitu. Mógłbym się od nich uczyć, bo mają niemałe doświadczenia w biznesie. Już ponad 2 tyś lat sprzedają swój kit.
Ale się rozgadałem - i dobrze, bo jest to jakaś odskocznia od moich snów. Te sny ostatnio mam co noc i nie wiem skąd one mi się biorą w głowie. Ale chyba one się nie biorą się z mojej głowy, tylko ktoś/coś mi je tam ładuje.
Niedługo przyjdzie żona, a ja pojadę odebrać dzieci z przedszkola. Zjemy obiad i opowiem mój sen żonie. Niech wszystkiego się dowie o tej księżycowej kobiecie, z którą uprawiam sex. Ale nie tylko z nią, bo z jakimś zwierzęciem też. To jest straszne - czyżbym uprawiał zoofilię?
Kochanie, świetny dziś obiad zrobiłaś, jesteś cudowna.
- Kochany mój, a coś Ty dzisiaj taki miły jesteś przy obiedzie? Już nie pamiętam, kiedy ostatnio taki miły byłeś. Co przeskrobałeś?
- Oczywiście, że nic nie przeskrobałem. Na pewno nie w realu.
Żona jest niezwykle inteligentna, ale także posiada dużą inteligencję emocjonalną. Ona ma szósty zmysł w odgadywaniu moich emocji i tak naprawdę nie umiem przy niej skłąmać. Włąściwie to się brzydzę kłąmstwem, ale w sprawach handlowych muszę się o nie ocierać. W końcu trzeba jakość zarabiać na chleb.
Zbliża się wieczór, dzieci położyliśmy spać, a my trochę zajęć domowych jeszcze mamy. Jednak to nie te zajęcia nas absorbowały, a mój sen. Żona wiedziała dobrze, że coś ukrywam, zauważyła to w moich oczach i mówi:
- Kochanie opowiedz mi twoje sny, a najbardziej interesuje mnie twój ostatni sen o tej kobiecie.
- Kochana moja, nie chcę byś źle to odebrała i wiedz, że jesteś moją jedyną ukochaną. Jednak w jakiś sposób ciebie zdradzam i dzieje sie to w moich snach. One same mnie nachodzą i nie mam na nie wpływu.
Ostatnio opowiadałem Ci sen, w którym mam wizję i jestem zupełnie kimś innym. To jakby sen we śnie i z tego drugiego snu nic nie rozumiem. Pozwól, że opowiem i ten dziwaczny sen, ale jeśli miałoby cię to urazić, powiedz, a przerwę opowiadanie.
Pamiętasz, jak ci mówiłem, że zabiłem małego niedźwiedzia i cały byłem zakrwawiony. Po tej walce cały wykończony usiadłem w jaskini na jakimś kamieniu, oparłem się o skalną ścianę i ledwo dyszę. Trwało to może pół godziny, albo mniej i wschodzące słońce znad horyzontu rzucało trochę światła do jaskini. Patrzę, a do mnie zbliża się jakieś zwierze. Jednak to nie był niedźwiedz, ani nikt, z którym musiałbym walczyć. Wyobraź sobie, że na to zwierzę czekałem i czułem do niego ogromną huć.
To była dwunożna postać, ale nie była człowiekiem. Nie była też małpą, ani żadnym zwierzęciem, którego znam. To zwierze było płci żeńskiej i okrakiem usiadło na mnie siedzącego na kamieniu. Miałem je na kolanach i spółkowaliśmy.
Nie odczuwałem żadnego obrzydzenia, lecz niezwykłą przyjemność i czułem się z nim jednością. To dla tego zwierzęcia przyniosłem na barkach to, które niosłem cały dzień i całą noc.
Spółkowaliśmy długo, może dlatego, ze byłem zmęczony i niewyspany, ale sił jeszcze miałem sporo. Uprawialiśmy sex zwierzęcy, taki na maxa i do oporu. Nasze organy płciowe były okazałe i nabrzmiałe. One były jakieś inne, ale nie mniej przyjemności nam dostarczały. Nasze ciała były owłosione, ale znacznie mniej niż u małp. Widać było przebijającą przez nie skórę, lecz włosy nie wszędzie mieliśmy. Tak, mieliśmy, bo ja byłem też takim samym zwierzęciem. Natomiast to, co niosłem na plecach, był sarną, albo czymś podobnym do niej. Powiedz kochanie, czy zwariowałem? A może tylko we śnie wariuję? Może w jakiegoś wilkołaka się przeinaczam i mogę być niebezpieczny. Może na noc zamknij mnie w klatce, byś Ty była bezpieczna i nasze dzieci.
- Kochanie jestem zszokowana Twoją opowieścią i nie mam pojęcia, skąd ci się to bierze. Teraz mam mentlik w głowie, ale musisz mi powiedzieć wszystko ze szczegółami. Wiesz, że jestem zoologiem i znam się na gatunkach zwierząt i moglibyśmy ustalić, Jakim zwierzęciem byłeś i ta Twoja samica. Znając wszystkie okoliczności można zastosować jakąś psychoterapię. Mam znajomą psychologa, może ona Ci pomoże. Możliwe, że to początek jakiejś choroby psychicznej. Nie chcę, żebyś mi się w zwierza przemienił, nie całkowicie. Właściwie to dzisiejszej nocy mógłbyś zrobić ze mną zwierzęcy sex. Ile tego ludzkiego można uprawiać.
- Kochanie, jesteś nad zwyczaj rozumna i wiem, że chcesz mi pomóc. A może nam pomóc?
Wiesz, chcę zapomnieć o tych snach i chodźmy do łóżeczka się kochać. czy wiesz, że mam nowe doświadczenia erotyczne.
- Kochanie, chodźmy czym prędzej się kochać, poki w tobie drzemie zwierzę....

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:26, 07 Cze 2010    Temat postu:

Nazajutrz wstałem rano i czułem się, jak młody bóg. Właściwie, to zaspaliśmy i żona spóźniła się do pracy. Nawet dzieci nie odstawiła do przedszkola i ja musiałem je zawieźć. Mamy podział ról i żona je zawozi, a ja dzieci odbieram z przedszkola. Dzisiaj zrobiliśmy wyjątek i zamieniliśmy się rolami z tym przedszkolem.
W pracy też nic ciekawego się nie działo, bo klient się wstrzymał z kupnem maszyny i mówi, ze za droga. Ja wiem, że on ją kupi, bo konkurencja ma jeszcze droższe. Ostatniego słowa w sprawie ceny nie powiedziałem, bo mieszczę się pośrodku widełek. Spróbuję go przetrzymać, zmiękczyć i spuścić z ceny, aż kupi.
Jest już wieczór, dzieci są położone spać i rozmawiam z żoną o moich snach. Ona podejrzewa u mnie początki choroby psychicznej, bo takie wizje mogą występować w schizofrenii, albo innych stanach depresyjnych. Jednak żona dobrze się zna na zwierzętach, bo to jej profesja.
Rozmawialiśmy o moich snach do późna w nocy i zamiast wyjaśniać, sprawa się komplikowała. Chodzi o tą samicę, bo według niej, nie ma takich zwierząt na świecie. A więc moje sny to czysta fantazja, albo......
Ale to jest zbyt przerażające, by o tym nawet myśleć. Przedstawię Wam naszą rozmowę w sprawie tej zwierzęcej samicy, z którą uprawiałem sex: Żona mówi:
- Kochany opisz mi dokładnie, ze wszystkimi szczegółami, jak wyglądało to zwierzę, które Ciebie aż tak pociągało.
- Kochanie moje, to nie mnie zwierzę pociągało, a moje zwierzęce wcielenie w rolę samca. Ja fizycznie z tym nie mam nic wspólnego, to tylko był sen.
Jednak są to jakieś doświadczenia, dokładnie je pamiętam i zaraz Ci opowiem.
Otóż samica ta nie była człowiekiem, ani małpą, ani żadnym zwierzęciem, które znam. Ona wyglądała dziwacznie, ale trochę przypominała człowieka. Poruszała się na dwóch nogach, jak my, ludzie i miała sprężysty chód. Samica ta była bardzo niska i taka niekształtna. Mogła mieć góra 1,3 m. wzrostu, lub trochę mniej. Twarz miała małpią, a raczej pysk. Natomiast resztę ciała uderzająco podobnego do człowieka, zwłaszcza nogi i stopy. Jej stopy niczym się od naszych nie różniły.
W zachowaniu nie przypominała małpę, ale nic nie mówiła, a niezrozumiale popiskiwała. Miała bardzo duży wachlarz tego popiskiwania i sądzę, że w ten sposób się porozumiewaliśmy. Oczywiście, że tak, bo ja podobnie popiskiwałem i doskonale się rozumieliśmy. Przypominam sobie, że ona wypiszczała mi wszystko, co jej na sercu leżało, a ja tłumaczyłem się piszcząc, dlaczego tak długo mnie nie było.
Dziwne, bo gdyby była małpą, nie mogłaby używać tak dużej ilości słów i pojęć. Ona natomiast piszczała, piszczała, jak niejedna ludzka zona.
Kiedy opowiedziałem żonie wszystko o tej samicy, żona już wiedziała, co to mogło być, tylko czekała, aż skończę. Następnie zaczęła do mnie mówić.
- Kochany, mam szaloną hipotezę, ale tak szokującą, że na razie nic Ci nie powiem. Dodam tylko, że moja koleżanka jest antropologiem, z którą podzieliłam się moimi domysłami odnośnie tego, co mi wcześniej powiedziałeś. Teraz mam więcej danych i przekaże jej, co od Ciebie usłyszałam.
Nie chcę ci tego mówić, bo może źle na Ciebie wpłynąć. A przecież nie chce żadnych zmian u Ciebie, a jeśli, to tylko ku tej zwierzęcości w seksie.
- Kochana, zrobiła się 2 w nocy, a jutro musimy wcześnie wstać. Weź pod uwagę to, że ze mnie kawał zwierza samca, co jest nienasycony seksem.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W2
maszynista z Melbourne


Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:06, 09 Cze 2010    Temat postu:

Przyjechałem po pracy do domu, przywiozłem dzieci i zasiadamy do stołu, by zjeść obiad. Żona wróciła do domu wcześniej, by obiad zrobić i miała super nastrój. Powiedziała, że to dla mnie tak się postarała i rzeczywiście smakowało mi wszystko.
A miało co smakować, bo na pierwsze danie ugotowała rosół, którego jestem smakoszem. Rosół był ugotowany z szczęśliwej kury, co to we wsi po ziemi chodzi. Makaron własnej roboty, a nie w jakimś markecie kupiony. Pytam żonę, z jakiej okazji takie wspaniałości zrobiła i kiedy?
- Kochanie, wyszłam wcześniej z pracy i dokończyłam to, co wczoraj zaczęłam. Pewnie nie widziałeś, że wczoraj się narobiłam z tym obiadem, a dzisiaj tylko dokończyłam go. Mało się interesujesz moją pracą w kuchni. Musisz mi więcej pomagać, a nie tylko śnić o tych samicach.
A z jakiej okazji? No jak to z jakiej - z takiej, że kochamy się bardzo, a ostatnio jakby wstąpił w Ciebie kogut, którego ugotowałam. Tak, rosół był z koguta.
- Kochana, jesteś coraz bardziej kochana i czy wystarczy Ci pomysłów na obiady, bo kochać Ciebie nie przestanę.
- Kochanie, długo rozmawiałam w pracy z koleżanką na Twój temat i tej samicy.
Już wcześniej rozmawiałyśmy, ale dzisiaj powiedziałam jej o naszej wczorajszej rozmowie i wszystkie szczegóły jej przekazałam. Utwierdziłam ją w tym, co wcześniej podejrzewała, lecz nic nie mówiłam, bo to szalony pomysł. Zanim powiem Ci o naszych wnioskach, chcę, żebyś mi więcej o tych zwierzętach powiedział, a zwłaszcza o ich zachowaniu.
- dobrze, powiem Ci więcej o tych zwierzętach, a właściwie o mnie i mojej samicy. Jasne, że nie wszystko Ci powiedziałem wczoraj, bo pomyślałem, że dla Ciebie może to być zbyt dużo do zniesienia.
Otóż jesteśmy w tej jaskini, w której napadł mnie niedźwiedź i go zabiłem. Byłem trochę poraniony walką, ale prócz wyczerpania, nic złego mi się nie stało. Później już wiesz, co się działo, że spółkowałem z moją samicą. Ja odkryłem, że jestem takim samym zwierzęciem, jak moja samica. Mało tego, kiedy się wyspałem, było dobrze po południu i włazi na mnie jakieś małe małpiątko. Jakże się ucieszyłem , że jesteśmy znów w trójkę cali i zdrowi. No może nie wszyscy zdrowi, bo ja trochę pokiereszowany. Samica zrobiła mi wspaniały posiłek z sarny, którą przytargałem na plecach. Czekali z posiłkiem, aż się obudzę, bo tego wymaga dobre zachowanie i kochanie. Samica wzięła do ręki kamień z ostrą krawędzią i wprawnie zaczęła ćwiartować sarnę i nas nią częstować. Jakie wspaniałe było to surowe zakrwawione mięso, niczym lekko pieczony befsztyk.
Nie mogliśmy całej sarny zjeść, pomimo, że śmiertelnie głodni byliśmy. Nie można było reszty przechować, bo w tym upale, mięso się szybko psuje. Zresztą czekała nas długa wędrówka i na dzisiaj zaplanowaliśmy całodzienny marsz w lewo od kierunku zachodzącego słońca, tam, gdzie ogień z ziemi zieje.
Idziemy w trójkę już cały dzień - ja, moja samica i małe zwierzątko. To był synek, który zapewne wyrośnie na wielkiego władcę plemiennego.
Samicy ciężko się szło, bo była w ciąży, ale raczej w pierwszej połowie. Mogła jeszcze wiele wysiłku z siebie dać i dlatego odważyliśmy się na tą wędrówkę.
Kiedy byliśmy prawie u celu, a był nim duży las z licznymi jaskiniami, drogę pokryła gęsta maź. Znałem ten teren z wcześniejszych wędrówek, lecz tej mazi nie było i tak mocno rzucającego ogniem piekielnym złych duchów. Zapadaliśmy się po kostki w tej mazi piekielnej, aż w końcu ją pokonaliśmy. Las był ciemny i jaskiń nie znaleźliśmy, za późno było na poszukiwanie ich. Zdecydowałem więc, że przenocujemy na drzewie. W końcu to nic trudnego, bo nasi pradziadowie tylko na drzewach mieszkali.
- Kochanie, tak obrazowo mówisz, jak bym tam z Tobą była. Jak bym ta samicą była.
Jestem już pewna, co to za zwierzęta były, lecz chcę jeszcze jednego dowodu od Ciebie. Pokaże Ci pewne zdjęcie, a Ty mi powiesz, czy tak wyglądaliście. Nic więcej dzisiaj Ci nie powiem, bo muszę to skonsultować z moją koleżanką. Spójrz teraz na to zdjęcie i potwierdź, albo zaprzecz. Nic więcej nie mów, bo nie możemy się rozpraszać. Zaraz idziemy spać i musisz mieć dobry nastrój. Chodzi o to zdjęcie:
[link widoczny dla zalogowanych]

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 14 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin