po 30-tce

mojra

...ech... żeby tak nie trzeba było się nigdy oduraczać...

ribka_pilka

Czasem trzeba....i mamy katharsis...Potrzebne to nam.

mojra

...czasem trzeba...
...hmmm...
...tylko czemu to cierpiące "czasem" końca swego znaleźć nie potrafi...?

ribka_pilka

Znajdzie...Najważniejsze nie rozsmakowywać się w cierpieniu..

mojra

...ech...

ribka_pilka

No...było tak, że upajałam się cierpieniem..że ja, taka wrażliwa...i..będę przeżywać... Możliwe, że obecnie mam wrażliwość .........ryby. Czasem mnie tąpnie...użalę się....i do przodu.

mojra

...taaa... zatracać się w cierpieniu...
...skąd ja to znam...?

...dobranoc...
...z lekka zableblałyśmy topik...

ribka_pilka

Do

To były białe myśli..........

mojra

wyciągam przed siebie rękę
trafia w pustkę
wzrok w głębokiej ciemności tonie
szorstkiej i zimnej
słowa od muru zobojetnienia
odbiły się głuchym echem

ribka_pilka

Pustki nie ma
wypełnia ją nic
nic to jednak coś

mojra

niby nic
a jednak

okruszek tylko
odprysk maleńki
a tak boleśnie rani

ale uśmiecham się nawet przez łzy

ribka_pilka

Trzyma Cię cały czas...

mojra

uchylam szufladę

w przepastną mroczność
promień słońca wpuszczam
wiatru powiew
słodycz kwitnącą ligustrów niosący

ożywczy podmuch
uzdrowi myśli splątanych bezsens?

mojra

czasem tak łatwo ulegamy złudzeniom
otulamy się ściśle swoimi wyobrażeniami
jak całunem odgradzającym nas od świata
i dobrze nam tkwić w cieple tego wyimaginowanego objęcia
a potem
nagle
jeden błysk ostrza zwątpienia
i bezpieczny kokon zostaje rozcięty

znowu zimna pustka wokół...

mojra

na chwilę
mała
gorącą
aż lepką
cała słodyczą
lata

zatrzymałam się

usta truskawkowe
nabrzmiałe
gorące
a jeszcze głodne
nienasycone

uśmiechają się

nozdrza zachłannie
wciągają
zapach wieczoru ciepłego
słodkiego
kwitnącym aromatem

zatracam się

mojra

Z szarości dnia
Wybieram odcienie najjaśniejsze
Delikatnie barwię je uśmiechu różowością
Dobrym słowem
Ciepłym spojrzeniem
I dzień kolorów nabiera
Z lekka jeszcze przymglonych
Delikatnie rozmytych
Jak subtelna akwarela
Ale z każdą godziną
Nabierają odwagi
Optymizmem się umacniają
Nadzieją kraśnieją
I w końcu
Uczuć tęcza
Prężnym łukiem spina
Zwątpieniem nadwerężone oba brzegi

/z szuflady/

mojra

nie mogę chcieć
nie potrafię nie chcieć

marzenia
i rzeczywistość

sen
i życie

Ty
i ja

mojra

idę
długim korytarzem
wśród twarzy tak wielu

głuchy odgłos kroków
odbija sie od murów
i wraca wielokrotnym echem

twarze jak kamienne maski
skostniałe
z grymasem bólu i złości

samotność w tłumie
obce zimne serca
całkowita dysharmonia

mojra

uciekłam w sen
przed krzykiem dnia
przed ciężarem słów
bezsensem

w ramiona nocy
ciche i miękkie
wtuliłam się ufnie
w jej granat

i poranek jeszcze
ciszę
słonecznymi promieniami syci
rozgrzewa

w nowy dzień wchodzę
z nadzieją
na uśmiech
na zrozumienie

mojra

lawendowe pola
sfioletowiałym szafirem wypełnione
po brzegi

przymykam oczy
i widzę je
falujące pyszną barwą

niemal czuję ich zapach
wciągam go głęboko
pozwalam mu się obezwładnić

wiatr subtelnym podmuchem
niesie nuty tęskne
Lavender Marillion w tle

/z szuflady/