Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

4-dniowy tydzien pracy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

a Ty? co wolal/abys?
6 godzinny dzien pracy
25%
 25%  [ 1 ]
4 dniowy tydzien pracy
50%
 50%  [ 2 ]
tak, jak jest
25%
 25%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 4

Autor Wiadomość
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:56, 15 Wrz 2016    Temat postu:

nudziarz napisał:
animavilis napisał:

Skoro nie są zachwyceni, to dlaczego tak desperacko protestowali?

Bowiem bardzo latwo się daje. Zdecydowanei trudniej jest zabierać.
Co czeka i nas, bowiem środków na 500+ na bank nie starczy w bliskiej przyszlości. ( gleboko licze na to, że zabraknie ich przed wygaśnięciem mandatu PiS )

Nie zabraknie kasy. Pożyczą z banku.
Niestety nawet najostrzejsza ostatnio w krytyce nowoczesna mówi że tylko "ograniczy 500+ najbogatszym". Bieda się szykuje dla nas na starość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:08, 15 Wrz 2016    Temat postu:

Stefan napisał:


Wracając. Pasztet niestety ma rację. Co nie zmienia faktu, że wolałbym pracować krócej i nie marnować czasu w pracy. Mógłbym też pracować zdalnie, ale na to również mój pracodawca się nie zgodzi.


To zacznij się dogadywać z szefem a nie z Państwem - co, Ty też pisocjalista nagle po oświeceniu ? Akurat w branży "ci bliskiej" to najmniejszy problem (zdalna praca). W piekarni gorzej. Ale i piekarze zrobią lepiej jak się dogadają z szefem. Jak zauważy że krótszy piątek nie odbije się na wyniku, że pracownicy zwiększą wydajność, lojalność, uczciwość, podejście do klienta itd. itp. to bez mrugnięcia okiem będzie krótszy piątek. To samo, ale wymuszone przez Państwo, skończy się "kreatywnością" (np. zmianami zasad wynagradzania ze stałej pensji na podstawę + bonus i sami będą zapieprzać po 10h żeby premię wyrobić)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brunner
kiszona szarlotka po wirtualnemu


Dołączył: 06 Lut 2016
Posty: 740
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:34, 15 Wrz 2016    Temat postu:

zupełnie nie rozumiem tego korporacyjnego popiskiwania

tak jak powiedział kiedyś pewien ksiądz: Bóg dał, to i Bóg da! nie rozumiecie?

peace.. maniana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:32, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Brunner napisał:
zupełnie nie rozumiem tego korporacyjnego popiskiwania


oj tam, w korporacjach są nieraz fajne rozwiązania.
np. w jednej mogłam pracować albo 5 dni po 8h, albo 4 dni po 10h i wolny piątek. minusem było to, że ustalenia były constans.
w innej w okresie maj-wrzesień praca od poniedziałku do czwartku po 8,5h, a w piątek tylko 6h - do 14.00
albo że przychodziło się do pracy między 7 a 9, przybijało kartę i od tej pory czas start 8h. bardzo wygodne, zwłaszcza w etapie korków, zasypiania czy innego spóźniania. poza tym, można było wyjść z pracy na max 2h (np. do urzędu lub lekarza), też przybijało się kartę przy wyjściu/wejściu i czas na karcie się zatrzymywał na czas bycia poza firmą. oczywiście trzeba było potem siedzieć dłużej, by te 8h wyrobić.

wszystko zależy od tego, na ile pracodawca potrafi być elastyczny, na ile ufa pracownikom i na ile chce stworzyć bardziej komfortowe warunki pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:37, 16 Wrz 2016    Temat postu:

...przy założeniu musu utrzymania 40h tygodnia,
jak ja byłbym Waszym menażerem, to zrobiłbym tak:

12 godzin w pracy dziennie! przez 4 dni!
..dzielone na 5pracy..2bonusu..5pracy..do_domciu

te dwie godziny bonusu to byłaby Konkretna przerwa obiadowo-relaksacyjna
i np:

-masaże jacuzzi
-party bezalkoholowe
-minigolf
-minifitness
-minijoga
-itp



-dodatkowo jedna mała przerwa na lunch albo na papierosa w czasie pracy.
-w czasie dniówki 3 lub 4 misje do wykonania
-kasę na infrastukturę i szwedzki stół sciągnąłbym od państwowych instytucji; albo skąd by się dało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pią 10:40, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Myślę sobie "8 godzin pracy, na trzy zmiany, 3x8=24, ooo, doba tyle ma. W dobie świetnie mieszczą się trzy zmiany po osiem godzin. No i cztery po sześć też się zmieszczą i sześć po cztery. Oh wow, to doprawdy, aaa no i dwie po dwanaście. Super, że doba ma 24 godziny, bo się ładnie dzieli na wiele sposobów."

Pomyślałam sobie również, że skoro podstawową jednostką zapłaty za pracę jest "godzinówka", to pracownikom raczej się nie opłaca skracanie czasu pracy (przede wszystkim w systemach zmianowych). Wg infor.pl minimalne wynagrodzenie za pracę w 2017 roku sięgnie 2000 pln miesięcznie lub godzinowo - 13 pln. Czyli pracownik 8-godzinowy zarobi dziennie 104 pln, a 6-godzinowy tylko 78 pln. Żeby ten drugi mógł dobić do najniższego wynagrodzenia, należy podwyższyć mu stawkę godzinową. Bo przecież płacić w Polsce za pracę mniej niż 2000 pln to okrucieństwo.

I teraz jeśli podstawową jednostką zapłaty dla pracodawcy jest miesięczna pensja, to jego koszty zatrudnienia ładnie wzrastają. Musi wyłuskać dodatkowe 2000 pln x ilość stanowisk na każdy miesiąc roku. Plus wszystkie te koszty po stronie pracodawcy (tzw. brutto-brutto). Myślę, że pracodawcy, którzy nie przerywają produkcji w ciągu doby, osrają się ze szczęścia, zważywszy na fakt, że zwiększając ilość pracowników, nie zwiększy się jego produkcja. Nadal trzaskać będzie tyle samo produktu na dobę, tylko wcześniej wystarczyły do tego trzy osoby, teraz ma cztery.

Logicznie powinien podzielić to stosunkowo, ale prawnie funkcjonuje mwzp, które z roku na rok wzrasta (nie z dobroci, żeby żyło się lepiej, ale chyba z powodu inflacji?), więc żeby takiego pracodawcę było stać na więcej wynagrodzeń, przy i tak pełnym dobowym obciążeniu maszyn? No wg mnie mission impossible.

Zresztą nie tylko o pracę przy maszynie chodzi; są przecież stanowiska pracy, które wymagają wiele odpowiedzialności i obsadzane są całodobowo, a potrzeba wieloletniego przygotowania na trudnych studiach, co wycenia godzinę pracy znacznie wyżej niż 13 pln.

Oczywiście "udowadniano" mi już wcześniej na forum, że arytmetycznie-statystycznie-liczbowo moje posty nie trzymają się kupy, zatem zastosowanie tej najprostszej matematyki może wprowadzać w błąd, ale gdzie on w takim razie jest?

A dalej, bo oczywiście to nie XIX wiek, nie tylko pracą w fabryce człowiek żyje (przymiera). Zatem są i stanowiska z zasady nie obsadzane całodobowo.
Ale i tu sytuacja wygląda podobnie, jak w fabryce. Jeżeli mam czterech pracowników i pracują po osiem godzin, a tu się nagle okazuje, że każdy może pracować dwie godziny szybciej każdego dnia, a wszystko i tak będzie wykonane, to wychodzi, że po prostu jeden etat 8-godzinny jest zbędny. 25% oszczędności dla pracodawcy.

Odnośnie pracowników, że by niby lepiej pracowali "gdyby firma była ich częściową własnością"? Wielkie niebezpieczeństwa płyną z takiego przypuszczenia. I tutaj też widać kto jest pracownikiem, a kto pracodawcą.
Ja miałam szczęście bycia jednym i drugim. Widzę to już teraz z perspektywy, która się nie zmieni.
Pracodawca:
- wykłada środki na inwestycję, co oznacza, że albo ryzykuje własną kasą i w przypadku klęski najwyżej trochę zbiednieje, albo zadłuża się na kilka lat, nie mając żadnej pewności, że zobowiązania spłaci,
- tworzy nowe miejsca pracy (przyjmijmy, że pracodawca postępuje z literą prawa i wszystko jest ok - pensje na czas, opłacone zusy, nadgodziny nie są wymagane, zadania i obowiązki jasno określone),
- branża usługowa - nie ma żadnej produkcji, każdy nowy klient to zwiększenie puli środków w firmie, umowa z klientem trwa przez okres minimum kilku miesięcy,
Z miesiąca na miesiąc pracodawca każde pieniądze przeznacza na regulowanie, szczęśliwie nawet, nadpłacanie, kredytów, aby pozbyć się obciążenia finasowego jak najszybciej, cieszyć się z inwestycji, odpocząć od ryzyka, które się podjęło (nieprzespane noce, zjadliwa konkurencja, opiekuńcze państwo, które msp gnębi bo lubi).
I w drugim roku, kiedy widać, że potencjał firmy wzrasta, pracownicy oczekują podwyżki. Motywują to zwiększającą się ilością klientów i nie dociera do nich, że kredyt sam się nie spłaci.
Co robisz? Przeliczasz, czy będzie Cię stać na podwyżki, a może sugerujesz, że dasz pracownikom udział w kredycie. Jeśli chcą być częścią firmy, muszą zrezygnować z przyjmowania wynagrodzenia, aż firma minie magiczną granicę zysku zerowego. I formalnie ustalasz z nimi, że również ponoszą pełne ryzyko za funkcjonowanie firmy, tak jak Ty.
A jak reagujesz na podobną propozycję, jako pracownik?

Trochę zupełnie z innej beczki, nie wierzyłam nigdy, że powiem coś podobnego, ale niektóre wypowidzi katolika w tym temacie są mi bardzo bliskie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:13, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Wszystkie te założenia są oparte o twierdzenie, że człowiek jest przez 8h wydajny, a to nieprawda.

Przypomniała mi się taka wojskowa opowieść o kopaniu latryny. Przyjmijmy, że żołnierz kopie dół metr na metr przez 120 minut. Trzeba by zatem skierować 10 żołnierzy do kopania tego dołu i powinni w 12 minut się uwinąć. Angel

Wszystkie te argumenty przeciw skróceniu czasu pracy padały już w XIX w., kiedy chciano wprowadzić 8h dniówkę. W zasadzie skoro praca 6h to samo zło, to wróćmy do 10 lub 16h pracy dziennie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:19, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Możemy wprowadzić nawet 2 godzinny dzień pracy. W połączeniu z obniżeniem płacy do 1/4. Żaden problem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:23, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Stefan napisał:

Przypomniała mi się taka wojskowa opowieść o kopaniu latryny. Przyjmijmy, że żołnierz kopie dół metr na metr przez 120 minut. Trzeba by zatem skierować 10 żołnierzy do kopania tego dołu i powinni w 12 minut się uwinąć. Angel

Każdy może wymyślić sytuację, która mu pasuje.
Jeśli 1 żołnierz w 1 godzinę jest w stanie przynieść z magazynu 60 skrzynek z amunicją, to 60 żołnierzy przyniesie tych skrzynek 60 w 1 minutę.
Voila.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pią 12:24, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Tak, czy siak pomarzyć możemy, ale w Polsce to nie przejdzie tak długo, jak długo nie powstanie społeczeństwo obywatelskie, które nie odwala fuchy, sprząta po psie, płaci podatki, ma szacunek do siebie i innego człowieka. I, oczywiście, nie wierzy w zamach Blue_Light_Colorz_PDT_28

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:31, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Mamy ten ośmiogodzinny dzień pracy od stu lat. Jesteś pewien, że taki powinien być? A może 7h, a może 9h?

W plemionach pierwotnych, człowiek potrzebuje 2h dziennie na zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb. Wiem, że "podstawowe potrzeby" to znacznie mniej niż my oczekujemy od świata, ale to jakiś wyznacznik nicnierobienia, do którego przecież wszyscy zmierzamy.

p.s. opowieści o żołnierzu nie wymyśliłem. Opowiadano to jako dowcip na sposób rozumowania kadry oficerskiej w PRL.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:58, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Może być ile sobie tylko wymarzysz. Tyle, że od strony pracodawcy liczą się roboczogodziny. Pracodawca przyjmuje, że realnie, po odliczeniu urlopu, świąt, sobót, niedziel i jakiegoś tygodnia na zwolnienia lekarskie ma pracownika 240 dni w roku. Czyli rocznie ma do dyspozycji 1920 godzin tego pracownika. Jeśli wprowadzimy 7 godzinny dzień pracy, to z puli znika nam 240 godzin w skali roku, czyli żeby wykonać tę samą pracę musimy na 240 godzin (czyli na 6 tygodni) zatrudnić kogoś dodatkowego, czyli ponieść dodatkowe koszty.
Kto ma za to zapłacić?

Pracodawca? Pracownikom się wydaje, że pracodawca ma kuferek z kasą, który nocami otwiera i przerzuca między palcami złote monety. Tyle, że to jest tak, jak napisała Ślepa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:16, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Ogólnie rzecz biorąc to dyskusja zrobiła się zabawna bo to rzadki przypadek, gdy wszyscy mają większą lub mniejszą rację.
Ośmiogodzinny dzień pracy został ustanowiony trochę w oderwaniu od rzeczywistości - kiedyś głównie chyba w obronie pracowników, ale wciąż obowiązuje - kodeks pracy itd. To oderwanie od rzeczywistości dotyczy coraz większej ilości zawodów bo specyfika pracy się zmienia a to liczy się czasem jako element nadrzędny. Rację mają więc także wszyscy, którzy piszą o nierealnym oczekiwaniu, że w niektórych zawodach można być 100% skupionym i wydajnym 5 dni w tygodniu, 8 godzin dziennie... Trudno oczekiwać ustanowienia dowolności w przychodzeniu do pracy i swobodnego wybierania sobie godzin wypoczynku - śniadania itd. w firmie gdzie istnieje jakakolwiek forma linii produkcyjnej. Jeszcze inaczej wygląda to w biurach różnego rodzaju. Jak mierzyć "jednostkową" wydajność urzędnika? Czy ilością przekładanych z miejsca na miejsce papierów i ilością uzyskanych podpisów? Jak mierzyć wydajność lekarza (o czym już ktoś wspomniał)? Nie wyobrażam sonie zespołu chirurgów, którzy przystępują do skomplikowanej operacji i po przygotowaniach trwających czasem kilka godzin, w połowie operacji krzyczą: fajrant - ja mam kontrakt na 8 godzin na dobę!
Pamiętam, gdy bardzo wiele lat temu w biurze konstrukcyjnym, w którym wtedy pracowałem, długoletni szef musiał pójść na roczny urlop zdrowotny. Na jego miejsce przyszedł facet, który do tego momentu pracował jako kadrowiec w jednym z urzędów. Pierwszego dnia powiedział, że bardzo się cieszy itd. Drugiego dnia najpierw zwrócił uwagę koledze, że "od rana siedzi na krześle rozwalony jak w knajpie i gapi się w jakieś książeczki" (to były katalogi pneumatyki). Koło południa zwrócił uwagę mi, że od rana siedzę na biurku, gapię się w deskę i myślę o niebieskich migdałkach, a nie zrobiłem ani jednej kreski. Kreślarkom też się dostało... Facet absolutnie nie rozumiał na czym polega specyfika pracy w pracowni konstrukcyjnej.
Klucz do uzyskanej wydajnej pracy leży w zrozumieniu specyfiki i rozliczaniu z rzeczywistych efektów pracy. Do tego potrzebni są świadomi pracownicy poważnie podchodzący do swoich obowiązków oraz świadomy szef.
Tylko jest taki "mały problem": gdzie takich szukać, jeśli tak naprawdę to są rzadkie przypadki? To działa dobrze tylko wtedy gdy istnieje świetne sprzężenie zwrotne pomiędzy szefami a pracownikami. Gdy pracowałem w dużej instytucji i kierowałem jedną z jej jednostek, w stosunkowo niedługo po moim pojawieniu się zaczęto mieć pretensje, że "moje" sprzątaczki w godzinach pracy wychodzą sobie na obiad lub na zakupy i z nimi bez skrępowania wracają. Zaczęło to kłuć w oczy sprzątaczki w innych jednostkach i doszło do szefostwa. W odpowiedzi zaproponowałem, żeby na jakiś czas wymienić sprzątaczki pomiędzy jednostkami. Okazało się, że te, które przyszły na zamianę, szybko chciały wrócić "do siebie". U siebie markowały pracę, a "u mnie" musiały, jak to określały, "zapieprzać". Moje tworzyły zgrany zespół i pilnowały siebie nawzajem, żeby pracować szybko i bardzo dokładnie bo... potem jest już luzik i szef nie zwraca uwagi na to co robią w "wolnym czasie". W dodatku przy takim wzajemnym zrozumieniu, gdy od nich cokolwiek potrzebowałem, było to wykonywane bez problemu i pytania o nadgodziny czy coś takiego. Kiedyś potrzebne było ogromne sprzątanie "po zamieszaniu". Dziewczyny siedziały do pierwszej w nocy a rano wszystko lśniło. Żadna nie zapytała o jakieś bonusy czy coś takiego, ale ja z kolei nie patrzyłem, o której pojawiały się w pracy w kilku następnych dniach... Wszystko odbywało się bez jakichkolwiek papierków lub choćby rozmów. To działało wyłącznie w zgodzie z niepisaną umową, której podstawą było porządne wykonanie swojej pracy jako nadrzędną racją.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Pią 13:22, 16 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:57, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Pasztet napisał:
Może być ile sobie tylko wymarzysz. Tyle, że od strony pracodawcy liczą się roboczogodziny

Roboczogodzina roboczogodzinie nie równa i tu jest całe clu.
Zakładam, że pracownik przez 1680h w sześciogodzinnym trybie, zrobi tyle ile w 1920h w ośmiogodzinnym. Nie będzie przerwy na papieroska, nie będzie przedłużania przerwy śniadaniowej, możliwe, że też L4 będzie krótsze.

Nawet jeżeli to nie będzie dokładnie wzrost wydajności o 1/8 to zakładam, że jednak będzie. Jeśli Józek zbijał dziennie 800 skrzynek przez 8h to po przejściu na 7h zbije np. 750 skrzynek, a szef zarobi przez to odpowiednio mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:03, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Stefan napisał:
...
W plemionach pierwotnych, człowiek potrzebuje 2h dziennie na zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb. ...L.


a ja przeczytalem, ze 3h

co jest zreszta bardziej logiczne od Twoich 2 godzin...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pią 14:04, 16 Wrz 2016    Temat postu:

Stefan, anegdotką o żołnieżach i kopaniu dziury niestety strzelasz sobie w kolano. Podajesz przykład, który analogicznie odrzuca argument, że zmiana z 8 na 6 ma faktycznie jakiś sens. Zarówno w sytuacji, którą ja przytoczyłam, że maszyna obsługiwana przez cztery czy trzy osoby na dobę wykona tyle samo produktu, tak samo nie zmienisz szybkość wykopu dziury w zależności od ilości pracowników, którzy przystąpią do jej kopania.

Pracowałam w firmie produkcyjnej i mogłam przyjmować zamówienia od klientów, dzięki sprawdzonemu i udokumentowanemu założeniu, że pani na swoim stanowisku skręca 12 przewodów na godzinę. Jeśli skręca mniej, tzn, że się opieprza, jeśli skręca więcej oznacza to, że jakość będzie miala lada moment zwrot od klienta.

Moje trwanie przy zawodach produkcyjnych, bądz takich, w których ustalono czas wykonania pewnych czynności i zmiana tego czasu jest nierealna, wynika z własnego przekonania, że jednak rynek pracy w większości funkconuje w oparciu o takie etaty. I mowa tutaj zarówno o lekarzu, który nie wykona operacji szybciej, oraz o kasjerce, która nie skasuje prędzej. Być może należałoby przestać utożsamiać wydajność ze zmęczeniem, albo znudzeniem wynikającym, z powtarzalności zadań, np. w pracy biurowej?

Zależałoby mi bardzo, żebyś odniósł się do sytuacji, którą wcześniej przytoczyłam - rozwijające się przedsiębiorstwo kontra pracownicy, którzy oczekują podwyżek, pomimo finasowego priorytetu właściciela. Ciekawa jestem Twojej opinii, bo z mojego doświadczenia wygląda to najczęściej tak, że pracownik chętnie zjadłby ciastko i miałby ciastko, a pracodawca wobec prawa (ustawodawca, urząd podatkowy, zus, pip, banki, itp instytucje) nie może pozwolić sobie na żadną elastyczność. Także brak zmian nie musi wynikać ze złej woli pracodawcy, ale okoliczności na które nie ma wpływu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stefan
hektolitrowa strzykawa


Dołączył: 21 Kwi 2016
Posty: 1052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:15, 16 Wrz 2016    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
Moje trwanie przy zawodach produkcyjnych, bądz takich, w których ustalono czas wykonania pewnych czynności i zmiana tego czasu jest nierealna...


Zależałoby mi bardzo, żebyś odniósł się do sytuacji, którą wcześniej przytoczyłam...

OK, ale są też zawody produkcyjne, czy usługowe w których można ograniczyć czas pracy bez uszczerbku dla ilości i jakości pracy. Weźmy np. kolesi którzy układają kostkę brukową. Moim zdaniem nie są w stanie efektywnie pracować 8h.

Odpowiadając na Twoje poprzednie pytanie. Osobiście wolałbym pracować w spółdzielni ponosząc część kosztów firmy, ale wiedzieć, że pracuję trochę na swoim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:37, 16 Wrz 2016    Temat postu:

jak juz mowilem trzy posty wyzej, w wyniku ewolucji czlowiek jest idealnie przystosowany do intensywnego wysilku (zwlaszcza umyslowego ) na do 3h
potem musi odsapnac

dlatego tez robiono badania 8h dnia pracy i stwierdzono, ze pracownik podswiadomie przygotowuje sie na trzy godzniny i potem mentalnie rozklada to sobie na osiem godzin


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bosska
czysta abstrakcja


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 3895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 454 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:39, 16 Wrz 2016    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:

Zależałoby mi bardzo, żebyś odniósł się do sytuacji, którą wcześniej przytoczyłam - rozwijające się przedsiębiorstwo kontra pracownicy, którzy oczekują podwyżek, pomimo finasowego priorytetu właściciela. Ciekawa jestem Twojej opinii, bo z mojego doświadczenia wygląda to najczęściej tak, że pracownik chętnie zjadłby ciastko i miałby ciastko, a pracodawca wobec prawa (ustawodawca, urząd podatkowy, zus, pip, banki, itp instytucje) nie może pozwolić sobie na żadną elastyczność. Także brak zmian nie musi wynikać ze złej woli pracodawcy, ale okoliczności na które nie ma wpływu.


to jest problem pracodawcy, a nie pracowników.
może odwróćmy sytuację - firma przynosi dochody. który pracodawca podzieli się zyskiem z pracownikami? i nie mam tutaj na myśli bonów na święta, dofinansowania do wczasów czy medicoveru.

praca ludzka, jak ktoś napisał, to towar. jest warty tyle, ile ktoś zapłaci, pod warunkiem, że druga strona się zgadza na taką stawkę. jak jest za niska, trudno jest znaleźć dobrego pracownika, o ile w ogóle. widać to teraz bardzo w handlu, gdzie kobiety z powodu 500+ zwalniają się, bo bardziej opłaca im obniżyć dochód na osobę, dostać 1000 zł (lub więcej) i siedzieć w domu, nie płacić za przedszkola i w ogóle. dlatego też biedronki i inne lidly zaczynają podnosić pensje.

nie wierzę w dobre chęci pracodawców, że płaciliby więcej, ale zusy, podatki, kredyty - zawsze coś się znajdzie. nowe auto dla żony właściciela, córka się mu buduje, albo cokolwiek. nie twierdzę też, że to krwiopijcy, jednakże każdy myśli najpierw o sobie, a dopiero potem o innych. nawet jeśli to jego pracownicy.

każdy z nas wie mniej więcej, ile jest wart na rynku pracy i jeśli go życie bardzo nie przyciśnie, nie pójdzie do roboty za znacznie niższą stawkę. nawet jeśli "firma się rozwija i spłaca kredyty".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sir Francis Drake
maszynista z Melbourne


Dołączył: 01 Wrz 2015
Posty: 8190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:46, 16 Wrz 2016    Temat postu:

bosska napisał:
...

praca ludzka, jak ktoś napisał, to towar. j...".


ten ktos to kilo*

praca ludzka to nie towar, bo nie spelnia definicji towaru

*a kilo to wioskowy gupek forum zaraz po pasztecie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin