Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

forumowe samice
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 2:58, 15 Lis 2006    Temat postu:

Późna noc, a ja wracam z krainy gry Hexen :-). To jest jedna z najstarszych gier typu First Person Shooter (gdzie gracz widzi teren "z oczu" swej postaci; jak w np. Quake), ale osadzona w klimacie RPG. Ja gram rycerzem, a kumpel magiem, no i trzeba rozwiązywać różne tajemnicze zagadki, aby przechodzić do kolejnych misji. :-)

być sobą napisał:
Odpisałam ale mi zjadło posta. Nie bardzo mam czas , bo jestem w pracy. I nie zawsze mam dostep do komputera. Nie wychodzi, bo jeszcze nie wychodzi,Kiedys wyjdzie. To nie ma znaczenia.
Obiecałem, że tu wrócę jeszcze, to jestem. :-)

Hmmm... z tym postem, to szkoda. Niestety i ja też tak czasami mam, że mi "zje" posta i tyle pisania idzie na marne. :-(

Ale może jak jeszcze raz się zbierzesz i napiszesz, to już się uda wysłać. Ten drugi post, który napiszesz, będzie jeszcze lepszy. ;-)

Mała podpowiedź, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo straty tego, co się napisało na forum. Kiedy skończysz pisać posta w zamiarze kliknięcia przycisku "Podgląd" lub "Wyślij", zrób dwie proste czynności (migający kursor tekstowy niech będzie nadal w okienku pisanego posta):
  1. na klawiaturze naciśnij Ctrl+A (to zaznaczy całą treść Twojego posta),
  2. następnie naciśnij Ctrl+C (to skopiuje zaznaczoną treść do schowka).
W przypadku, gdyby post się nie wysłał i sprawa wyglądałaby na to, że treść została utracona, wtedy pamiętaj, że wciąż masz ją w schowku. A wtedy możesz spróbować jeszcze raz wysłać tego posta:
  1. Kliknij przycisk "Odpowiedz" w topiku, tak jak normalnie odpowiadasz na posta i ustaw migający kursor tekstowy w okienku posta.
  2. Na klawiaturze naciśnij Ctrl+V (to wklei ze schowka całą wcześniej skopiowaną treść posta).
I teraz możesz znowu próbować wysłać posta. Gdyby i tym razem się nie udało, powtórz wszystko z tym wysyłaniem jeszcze raz, bo cały czas treść jest w schowku.

Ot, proste, a jakże dobre udogodnienie. Ja sam zawsze tak robię, a zwłaszcza, kiedy forum się długo ładuje. :-)

być sobą napisał:
No nic znikam dalej. To słuzy do pracy.
OK, koniec offtopika, Ty wracaj do pracy (pracujesz w nocy?), ja idę spać, a jutro z niecierpliwością czekam na odpowiedź na swoje pytanie. ;-)

Pozdrawiam Cię serdecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Śro 8:39, 15 Lis 2006    Temat postu:

Cześć. Tak jak sie uda to pracuje i w nocy i na normalnym etacie tez.To wszystko zalezy czy uda mi sie załatwic dodatkowa prace. Czasem jest to pracaprzuy komputerze, a czasem praca na infolinii. Rózne żeczy robilam juz w zyciu. I mam plany na przyszlosć, ale z tym musze jeszcze troszke poczekac.
Co do twojego pytania. samotna jestem i to wcale nie musi mi wychodzic bo to jest pewien stan.I wcale nie znaczy,ze chce byc samotna. Nie mam takiego zamiaru. Juz nie.
Samowystarczalna? No jak widzisz staram sie. Musze pracowac troszke wiecej niz normalnie. Ale wole prace przy komuterze niz prace w ochronie. Obie sa meczace. Sa dni,ze wpadam do domu, przebieram sie i ide do następnej pracy. Czasami zaczynam ja o 22 do 6 rano a potem na 8 na swój etacik. Cale szczescie,ze nie zawsze tak jest.Za bardzo mnie to meczy. Troszke mi sie zycie pogmatwalo, ale mysle ,ze dam rade.
Teraz pedze wypic kawe bo powieki same mi sie zamykaja. I czekam na weekend.Moze spedze go nad morzem.
Pojawie sie troszke później bo jednak obowiazki wzywaja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 16:01, 15 Lis 2006    Temat postu:

Cześć.

być sobą napisał:
Cześć. Tak jak sie uda to pracuje i w nocy i na normalnym etacie tez.To wszystko zalezy czy uda mi sie załatwic dodatkowa prace. Czasem jest to pracaprzuy komputerze, a czasem praca na infolinii. Rózne żeczy robilam juz w zyciu. I mam plany na przyszlosć, ale z tym musze jeszcze troszke poczekac.
No, ale musisz tak pracować? Być może masz dziecko na utrzymaniu, a może opiekujesz się kimś bliskim (np. niepełnosprawnym). Sorki, że tak Cię wypytuję, ale w innym przypadku chyba nie jest konieczne, abyś tak się męczyła?

być sobą napisał:
Co do twojego pytania. samotna jestem i to wcale nie musi mi wychodzic bo to jest pewien stan.I wcale nie znaczy,ze chce byc samotna. Nie mam takiego zamiaru. Juz nie.
No, to ja Ci też powiem, że u mnie jest podobnie.

Jestem samotny, ale też to wszystko się pogmatwało. I też mi to jakoś nie bardzo wychodzi. Choć na zewnątrz pokazuję, że mam to wszystko w dupie, że jest mi świetnie, to jednak, kiedy nieraz o tym wszystkim głębiej myślę - wcale tak nie jest. Choć jeszcze stary nie jestem, ale młodym gówniarzem już też nie i... wiesz... jakoś tak nie chciałbym umierać sam jak pies pod płotem. Czuję, że naprawdę na to nie zasłużyłem.

Inną sprawą jest to, że po tych wszystkich swoich wielu doświadczeniach mam duże opory, aby poznawać dziewczynę i wiązać się z nią. Boję się tego, że znowu spotkam kobietę, w której zobaczę osobę wartościową, a wtedy mocno się zaangażuję, zakocham w niej, będę tak wiele energii wkładał w nasz związek, stawiając ją na pierwszym miejscu, zaś ona w tym czasie będzie się "świetnie bawiła" na forach, czatach, GG, w klubach, z psiapsiółkami i znowu ja u niej będę gdzieś na szarym końcu na jej liście priorytetów.

Ale z drugiej strony, chciałbym jeszcze gdzieś tam w głębi duszy poznać dziewczynę, z którą byśmy się mocno związali uczuciowo, to znaczy taką, która w odpowiedzi na moje do niej uczucia także mocno mnie pokocha. A wtedy będziemy mieli do siebie wielkie zaufanie i akceptację. Marzę o tym, by była to dziewczyna o takich trochę "staromodnych" poglądach (a nie jakaś nowoczesna "samica"), lubiąca (tak jak ja) raczej "osiadły" tryb życia, a jednak dająca się wyciągnąć z domu na dłuższą wycieczkę lub choćby spacerek wieczorny. Dziewczyna, z którą, podobnie jak z tamtą, o której opowiadałem, robilibyśmy prawie wszystko razem: nawet gotowali obiady, prali, robili zakupy itp. Dziewczyna, która "lustro w oczach mężczyzny" będzie traktować w równym stopniu jak to, w którym się przegląda w łazience, a wyższym niż "lustro w oczach innych ludzi" (a w szczególności różnych "samców" śliniących się do niej i podrywających ją). Z tym "lustrem w oczach mężczyzny" chodzi też o to, żeby ta dziewczyna nie przywiązywała aż tak wielkiej wagi do każdego kilograma więcej, który waży, każdej zmarszczki, która się pojawi itp. Trochę lubiąca komputery (niekoniecznie jednak informatyczka), a może lubiąca od czasu do czasu nawet mi w czymś pomóc w mojej pracy. Wcale NIE kobieta "idealna", mająca wymiary 90-60-90, niebieskie oczy i najpiękniejsza na świecie - bo przecież tu nie o to chodzi.

Echhh... rozmarzyłem się... Chyba nie ma takich kobiet na świecie - tylko same chodzące "ideały". :-(

być sobą napisał:
Samowystarczalna? No jak widzisz staram sie. Musze pracowac troszke wiecej niz normalnie. Ale wole prace przy komuterze niz prace w ochronie. Obie sa meczace. Sa dni,ze wpadam do domu, przebieram sie i ide do następnej pracy. Czasami zaczynam ja o 22 do 6 rano a potem na 8 na swój etacik. Cale szczescie,ze nie zawsze tak jest.Za bardzo mnie to meczy. Troszke mi sie zycie pogmatwalo, ale mysle ,ze dam rade.
Ze mną jest tak, że pracuję w domu, tworzę strony internetowe, dokumentację techniczną i różne pierdoły dla swojej firmy komputerowej, w której pracuję. Mam nienormowane godziny pracy - najważniejsze tylko, aby była wykonana praca, która została mi zlecona. Jak na osobę samotną zarabiam dobrze. Właściwie to w tym względzie mam obecnie w życiu to, o czym marzyłem od małolata: uwielbiam komputery i jest to rzecz, na której najlepiej się znam, i pracuję przy nich.

Ale co innego praca, a co innego motywacje. Czuję, się obecnie jak taka odstawiona na tor boczny lokomotywa (kolej, to moje drugie po komputerach zainteresowanie ;-): jeszcze nie tak do końca zardzewiały jej mechanizmy, więc mogłaby pociągnąć za sobą sporo wagonów, ale nikt już jej nie chce używać, bo jest starego typu i nie spełnia obecnie przyjętych norm. Może więc tylko manewrować po stacji z kilkoma wagonami na raz, na przykład doczepiając je do składu przeznaczonego do pociągnięcia przez inną lokomotywę. Ale potem, po tych manewrach wraca na swój tor boczny i wszyscy o niej zapominają - nie ma nawet swego jedynego maszynisty, który by o nią dbał, przetarł od czasu do czasu szyby, pomalował blachę jej pudła itp., a choćby nawet przejechał się nią w jakąś dalszą trasę, wykorzystująć jej wszystkie fabryczne możliwości. Wkrótce, kiedy przestanie spełniać nawet i te swe proste zadania, przyjedzie po nią TIR i dźwig, zostanie pocięta na kawałki i wywieziona do huty, a potem przetopiona na żyletki.

To kobieta dla mnie zawsze była największą motywacją do działania. To dla niej przede wszystkim zawsze się starałem, spełniałem każde życzenie, wsłuchiwałem w jej marzenia i/lub zwierzenia. To ona była dla mnie natchnieniem do tworzenia czegoś, za co nikt mi nie płacił w mojej pracy. Odśwież sobie kilka razy stronę forum - mój awatar jest dynamiczny, może uda Ci się znaleźć moje zdjęcie, jak siedzę pochylony przy komputerze, na ekranie którego jest niebieskie tło i jakiś napis. Jak myślisz, co to jest? To filmik we Flashu, nad jakim chyba z tydzień siedziałem, żeby zrobić go dla jednej ze swoich dziewczyn na Dzień Zakochanych (za którego potem nawet buziaka nie dostałem; "no, fajny filmik" i tyle :-P). I to kobieta u mnie była zawsze na pierwszym miejscu, jak to mówiłem: na piedestale. I to jej poświęcałem najwięcej swojego czasu i uwagi. Bo to ona miała być kiedyś Matką naszego potomstwa, a jednocześnie Panią mojego serca.

Coraz mniej już wierzę w to, że kiedykolwiek spotkam taką kobietę. Dlatego też ostatnio sobie już wszystko odpuściłem. Nawet nie szukam już takiej dziewczyny. Po prostu wykonuję tylko to w pracy, co się ode mnie wymaga, a za to dostaję na konto co miesiąc przelew. Zaś, kiedy wychodzę na ulicę, albo czytam posty na forum, albo choćby włączam telewizję, widzę tylko wymalowane i wypindrzone "samice", dla których liczy się najbardziej tylko wielkość tego przelewu na konto co miesiąc oraz to, żeby zmieścić się w swoje ulubione spodnie, to żeby spędzić życie po jak najmniejszej linii oporu, ale jednak mając wielu adoratorów przy boku, a przy użyciu "magicznej tableteczki" móc od czasu do czasu zaznać tego, co powinno być zwieńczeniem prawdziwego uczucia, nie dopuszczając jednak do myśli żadnych tego "skutków". Życie w wiecznej zabawie, knajpy i piwko, psiapsółki "doradczynie", dookoła łatwy "towar": "faceci", "mięsko", "samce" którzy na wyciągnięcie ręki spełnią potrzebę "pogotowia seksualnego".

Widząc to celowo zamykam się w swoich czterech ścianach i nie chcę mieć żadnego kontaktu fizycznego z takim światem. Kurna, jakby można było, to też żarcie i papierosy bym zamawiał ze sklepu przez internet, żeby nie musieć spotykać ludzi. A wszystko ogrodziłbym ostrokołem i umieścił napis: "Zły człowiek! Obcym wstęp wzbroniony!". :-P

być sobą napisał:
Teraz pedze wypic kawe bo powieki same mi sie zamykaja. I czekam na weekend.Moze spedze go nad morzem.
Mieszkasz gdzieś blisko morza? Hmmm... tylko pogoda nie bardzo jest sprzyjająca nad morze ;-). Ale co tam, ubierzesz się ciepło, to przynajmniej się jodu nawdychasz. :-)

być sobą napisał:
Pojawie sie troszke później bo jednak obowiazki wzywaja.
Ja też będę później.

Pozdrawiam Cię miło.

PS. Miało nie być o jarasie... Echhh... no, ale po tym Twoim poście jakoś tak mi się smutno zrobiło, a że chyba jestem osobą emocjonalną, to nie wytrzymałem. :-(


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
Gość





PostWysłany: Śro 16:37, 15 Lis 2006    Temat postu:

Sam wystawiasz goly zadek i sie pozniej dziwisz, ze ktos komentuje

Wiec sobie skomentuje: moze rozejrzyj sie po liceach, znajdz jakas zakomplesiona szara myszke (zeby nie powiedziec: paszteta), to moze bedziesz mogl ja sobie wychowac na obraz i podobienstwo swojego idealu, ktory tu przedstawiasz.

Naprawde nie wiesz dlaczego Ci nie wychodzi? Kazda osoba ma prawo do swojego swiata, swojej autonomii i swojej prywatnosci, rowniez w zwiazku, a Ty wykazujesz przemozna chec do zawlaszczenia tego terytorium. Piszesz, ze chcesz spelniac wszystkie zyczenia, a jednoczesnie wszystko co piszesz buduje obraz tyranii. Problem nie tkwi w kobietach, a w Tobie, bo ich nie sluchasz i mysle sobie, ze tak w gruncie rzeczy to ich nie szanujesz.
Powrót do góry
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Śro 18:37, 15 Lis 2006    Temat postu:

Cześć.
Przeczytałam. Zastanowiło mnie jedno. Czasami siedze na forumi nigdy nie sliniłam sie do jakiegoś "faceta" o nicku takim czy takim bo nie potrzebuje tego. Najczesciej pewne s[prawy i tematy traktuje z odrobina usmiechu i zartu. Moge sie powygłupiac, popisac głupoty a potem wstac i zabrac sie do codziennych obowiazków. Czasami wychodze ze znajomymi by wypic kawe, piwo czy lampke wina, potanczyc, posmiac sie. Życie to nie zakon. I uwazam ,ze kazdy ma prawo w swoim zyciu nawet jezeli jest to zwiazek miec odrobine prywatnosci co wcale nie znaczy ,ze mówiąc osobie z która jestem " kochanie umówiłam sie dzis z Jola na kawe i pogaduchy" nie oznacza to natychmiastowej zdrady.Czasami kobieta musi pogadac z kolezanka. czasami ona tego potrzebuje , a czasami kolezanka. Nie widze problemu jak ktos kto lubi muzyke i taniec by nie mógł pójsc ze znajomymi do klubu i sie pobawic. A nastepnego dnia iśc z ukochana osoba na spacer i zobaczyc to co dana osoba ma mu do pokazania lub pogadać o nas ozyciu. To,ze idzie sie do klubu nie oznacza poszukiwania kogos do zdrady tylko wspólna zabawe. Mozna wypic piwo, wino, pozartowac. Odskoczyc od dnia codziennego, bo mimo wszystko codziennosc staje sie czasami meczaca.No bo gdyby Twój kolega poprosił bys mu pomógł w jakiejs tam komputerowej sprawie a Twoja kobieta wolała by polezec w łózku i poczytać ksiazke i nie ma nic przeciwko temu bys wpadł do kolegi, to przeciez nie bedziesz jej ciagnał ze soba na siłe. Mam pewne doswiadczenia w tej materii i mozesz byc pewien,ze takie powiedzmy "ubezwłasnowolnienie sie" od innych i bycie tylko razem moze stac sie nudne. Gdzies przeczytałam że nie pijesz alkoholu. ale mozesz wyjsc do znajomych by pogadac To samo moze zrobic kobieta. Majac jakas tam przyjaciółke czesto sobie pomagaja w róznych sprawach.Farbuja włosy, rozmawiaja o kłopotach rodzinnych, rozmawiaja o sprawach intymnych. To zecz zupełnie normalna, na całym swiecie.Co nie oznacza,ze Cie mniej kocha.Czasami potrzebuje rady kolezanki.Patrze na Twoje podejscie dożycia i to tak jakbys grzebał w mojej kosmetyczce, torbie lub w szufladzie z rzeczami intymnymi. Tak sie nie da. Nie ma ideałów. Czasami jak mam doła to lubie nawet sama isc do kawiarni napic sie kawy i lampke wina i sama pomyslec co dalej zrobic lub wyjsc na spacer i godzinami łazic po miescie i ogladać wystawy. Po to tylko by cos sie zmieniło w moim zyciu. Połazic po Starówce, pogapic sie na płynaca rzeke. Nie mozna nikogo wycofac z zycia tylko dla siebie, bo ja czuje sie zdradzony. Pogada na gg? Okej, nic złego nie zrobiła. Posiedzi na forum i wejdzie na głupi temat i pozartuje? To tez nic złego. Jest to kwestia charakteru. Przez długi czas byłam mezatka i nigdy do głowy mi nie wpadło by zdradzic meza a okazało sie ,ze on mnie zdradzał przy kazdej okazji. A ja byłam pełna zaufania.
Co do pracy. Pracuje bo musze. Mam dzieci na wychowaniu i jeszcze teraz schorowana mame. Nie jest to proste. I musze sobie dac z tym rade. Jakos daje choc mam czarne chmury nad głowa. Ale to nic poradzę sobie, a jak nie to wszystko jedno.
No nie rozpisałam sie jak wariatka.Oki znikam . jeszcze sporo pracy mam przed soba
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Śro 20:48, 15 Lis 2006    Temat postu:

Ależ, do cholery, dlaczego na takie moje przedstawienie sprawy, nieco przerysowane i opisane może trochę w sposób krańcowy, Wy przestawiacie mi rozwiązania z drugiego krańca?

To już też taki kolejny zwyczaj ludzi, którego nie mogę zaakceptować. Podobnie jak z tymi pieniędzmi w moim topiku na [link widoczny dla zalogowanych]. Ja chciałem podyskutować o tym, że "pieniądze to nie wszystko", bo dla wielu ludzi stanowią one cel w życiu (i to wtedy jest sytuacja krańcowa), a prawie wszyscy mi pisali, że "bez pieniędzy nie da się żyć" (zatem w drugą stronę krańcowa sytuacja). To przecież jasne jak słońce! A mi chodziło o to, żeby zachować równowagę między tymi dwoma krańcami. Tak jakby w odpowiedzi na zapaloną lampke braku paliwa w samochodzie w ogóle nie tankować mu paliwa ("to ty taki, że tyle żresz paliwa? to nie dostaniesz wcale!"). Widzicie ten bezsens we własnych postach? :-P

Podobnie jak i w tym wątku, czy w tamtym poście. Wmawiacie mi coś, czego NIE NAPISAŁEM :-/. Przecież ja nie chcę zabraniać dziewczynie posiadania przyjaciół, spędzania czasu beze mnie, czy dobrego bawienia się w życiu. NIGDZIE TAK NIE NAPISAŁEM!

To zniechęca trochę do pisania czegokolwiek, bo właśnie po to piszę długie posty, aby być dobrze zrozumianym. Więc jeśli czegoś wśród tak dużej treści nie napisałem (nie powiedziałem), a ktoś mi później zwraca uwagę, że w tym nie mam racji, to znaczy, że nie czytał mojego posta dokładnie. :-P

Chodzi mi tylko o to, żeby dziewczyna umiała zachować tę równowagę pomiędzy opisanymi dwoma krańcami. Niech sobie ma przyjaciół, umawia się z nimi, chodzi na kawę do nich lub spędza czas jak tylko sobie chce. Ale niech jednak pamięta o mnie i tak jak ja ją - ona niech też stawia mnie na pierwszym miejscu. To tak ciężko zrozumieć? Najprościej napisać, że jestem tyran dla kobiety, bo nie pozwalam jej tego i owego? A nie można się zastanowić głębiej, "co też autor miał na myśli"? :-P

Ale i w Twoim poście, @ być sobą, też widzę pewne słabe punkty:
  • Przed moją Dziewczyną, a później Żoną nie powinniśmy mieć żadnych tajemnic intymnych.

    Rozumiem to ni mniej, ni więcej tak, że tak naprawdę nawet nie ma potrzeby sobie mówić "odwróć się, bo chcę się przebrać", choć to akurat jest tylko najmniejszy przykład tego. Innymi przykładami są wszelkie jej lub moje ewentualne dolegliwości, o których powinniśmy oboje wiedzieć. A także najintymniejsze fantazje czy upodobania seksualne, o których także oboje powinniśmy wiedzieć. Przecież ta kobieta ma, jak to się pięknie w wierszach pisze: stanowić jedność z mężczyzną. Jakaż to jedność będzie, jeśli będziemy mieli przed sobą JAKIEKOLWIEK tajemnice?

    Ja nie mówię o takich "pierdołach", jak np. zawartość torebki kobiety (która zawsze dla nas mężczyzn pozostanie tajemnicza, i to wcale nie jest taka "pierdoła" ;-), ani nawet o tym, żeby kobieta mi się spowiadała z własnych myśli czy przeszłości. Jednak mówię o znacznie poważniejszych sprawach, od których np. zależy, czy oboje będziemy mieli satysfakcję z seksu, czy oboje będziemy nawzajem się rozumieć i pomagać w razie takiej potrzeby.

    Podałbym przykład na to, że już nawet byłem w takim związku z dziewczyną, w którym oboje realizowaliśmy ten punkt, ale ponieważ właśnie dotyczy on najintymniejszych sfer mego (i jej) życia - daruję sobie. Niestety jednak, ta dziewczyna nie umiała/nie chciała/była za głupia/coś innego realizować kolejnego punktu.

    Natomiast mogę podać cześciowo inny przykład, który pokazywał do jakiej komicznej sytuacji doprowadziło to, że inna dziewczyna nie miała zielonego pojęcia o moich upodobaniach, kiedy na naszą randkę (no, co prawda nie zakończoną seksem w klasycznym tego ujęciu, ale powiedzmy, że igraszkami łóżkowymi), nie wiedząc, że jednym z moich fetyszów, który mnie dość mocno "kręci" jest fajna, ale pewnego jednego rodzaju bielizna, założyła takie majciaki, że kiedy ją chciałem rozebrać do bielizny, to koparka mi opadła. Nie z podziwu, lecz z żenady. :->

    No właśnie... musiałbym chyba nieco jej "pogrzebać w szufladzie z bielizną", to wtedy byłaby ubrana tak, że nie mógłbym wytrzymać spokojnie. ;-)

    Nawiasem mówiąc, z tamtą dziewczyną, o której przykładu nie chciałem napisać, RAZEM kupowaliśmy dla niej bieliznę (tak samo, jak robiliśmy też inne zakupy, typu jakieś przedmioty do domu itp.). Ona właśnie widziała to "lustro w oczach swego mężczyzny" i było dla niej ważne to, czy ona mi się podoba w danej bieliźnie czy nie. Ja na niej tego wcale nie wymuszałem, a bardzo mi się to podobało. I wcale nie robiłem się czerwony, kiedy sprzedawczyni na nas patrzyła i się uśmiechała. ;-)

  • Moja Dziewczyna, a potem Żona nie powinna o naszych najintymniejszych sprawach, a co więcej, nawet naszych tzw. brudach domowych rozmawiać z psiapsiółkami "doradczyniami".

    Co przez to rozumiem? OK, dziewczyna ma przyjaciół. Ale wśród tysiąca (no dobra: kilku lub kilkunastu) przyjaciół nie wszyscy są tacy sami. Oczywiście, że jeśli, powiedzmy jakaś jej przyjaciółka jest mądrą życiowo kobietą i podpowiada jej rzeczy, które są dobre dla naszego związku, to w porządku. To tak podobnie jak w rodzinie tej dziewczyny: kiedy ona sobie rozmawia z jej Mamą, to ta druga też będzie starała się wymyśleć jakieś dobre rady. I przed takimi znajomościami tej dziewczyny nie mam nic przeciwko - nawet będę ją namawiał, żeby się przyjaźniła z takimi osobami.

    Ale, niestety, również z doświadczenia już wiem, że tłum psiapsiółek "doradczyń" robi tej dziewczynie coś najgorszego: daje rady tylko pod kątem własnym, bez brania pod uwagę tej drugiej strony (czyli mężczyzny, tu: mnie). Dają jej najczęściej rady takie, które powodują potem problemy w związku. A już chyba nikt nie powie mi, że nie ma takich psiapsółek "doradczyń", tzw. intrygantek, które z zazdrości, że "tamtej się udało i ma takiego fajnego chłopa, a ja nie mam" zrobią wszystko, żeby zasiać w tym związku ziarno niezgody i konfliktów. A potem tylko z zacieraniem rąk cieszą się i patrzą, jak związek się rozpada ("mi się nie udało dobrego chłopa znaleźć, to i jej się też nie uda w tym związku").

    Czy ja piszę jakieś bajki z kosmosu? Nie, bo z PIERWSZĄ moją dziewczyną, z jaką byłem w życiu rozstaliśmy się przez jej "dobre" koleżanki intrygantki, a których akurat miała ona sporo, bo oboje mieszkaliśmy w internacie i każdy wiedział, że z tą dziewczyną stanowimy parę. Pewnie, że nie mam żadnych dowodów na to, ale czuję swym psim nosem, że niejaka Dagmara, która mieszkała w pokoju obok, a do której tamta moja dziewczyna lubiła chodzić, aby "pogadać jak z psiapsiółką" maczała w tym palce. Nigdy zresztą tej Dagmary nie lubiłem i ona mnie też.
Ktoś tu na sąsiednim topiku poruszył sprawę lojalności. A ja uważam, że w związku dwojga ludzi ta lojalność powinna przejawiać się tym, że nic nie powinno z naszych tajemnic domowych opuszczać naszego mieszkania. To tak podobnie, gdybym robił intymne zdjęcia swojej Ukochanej, a potem potajemnie je pokazywał swoim najlepszym przyjaciołom. Dla mnie jest to niedopuszczalne i kropka.

Oczywiście, żeby znowu uprzedzić komentarze, powiem, że nie chodzi mi też znowu o sprawy krańcowe: np. w związkach, gdzie mąż źle traktuje swoją żonę, jeśli ją bije, przyłazi pijany lub w inny sposób ją maltretuje itp. POWINNA ona coś z tym zrobić i nie trzymać w tajemnicy. Ale, jak wspomniałem na początku, rozmawiamy o równowadze. Takiej, gdzie zarówno ona, jak i TEŻ ON postępują wobec siebie według ogólnie przyjętych zasad, nie upokarzają siebie, nie maltretuja itp.

Tak to właśnie jest... Najłatwiej jest powiedzieć: jaras zły, jaras tyran dla kobiety, jaras grzebie jej w torebce i jest podejrzliwy. A najtrudniej ruszyć szarymi komórkami i pomyśleć jak zrobić, żeby jaras nie czuł się zdradzany, aby czuł się kochany i na pierwszym miejscu w sercu jego dziewczyny, przy całym jej "stanie posiadania": przyjaciół, chęci rozrywki lub potrzeb samotnego spędzania czasu. I nie piszę w tym akapicie o Tobie, @ być sobą... Piszę o wszystkich swoich byłych dziewczynach.

Pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Śro 23:08, 15 Lis 2006    Temat postu:

Ta "żenada mnie troszke zdziwiła. jeden lubi bawełne bo jest zdrowa, drugi lycre . jeden lubi sloogi inny msjtki typu string. ale nie jest to powód do zenady bo skoro ja kochałes to nie powinienes na to zwracac uwagi. kazda kobieta nosi to co lubi i wczym sie dobrze czuje. Tak samo męzczyzna nosi slipki lub bokserki i tyez to w czym sie dobrze czuje.
I znowu bierzesz wszystko dosłownie Jarku. Ta kosmetyczka czy torebka była tylko przenosnia.
Nie musze rozmawiac z moim mezem ,ze mam takie czy inne dolegliwosci np w czasie okresu( jak mamy byc tacyn dosłowni) krepuje mnie to i nic tego nie zmieni
I to wcale nie znaczy ze nie kocham tego mezczyzny
Czy juz zrozumiałes o co mi chodziło? Wole o tym pogadac z przyjaciółka bo ona wie doskonale o co chodzi bo jest KOBIETA. To chyba proste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tolek_Banan
200 kg odważnik


Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 1:48, 16 Lis 2006    Temat postu:

no i prosze, okazalo sie, ze jaras, mimo roznych insynuacji, stal sie raczej forumowa samica, niz meska cipa. przynajmniej jesli mierzyc po kierunku w jakim podaza topik
jesli juz zabieramy sie za rozbior jarasa na czynniki pierwsze, to od siebie tez moge dorzucic kilka spostrzezen. sa to spostrzezenia oparte na wyrywkowym przeczytaniu kilku wynurzen wzmiankowanego, wiec nie obraze sie, jesli wytknie mi, ze trafilem jak kula w plot. mam tez nadzieje, ze jaras w probowce nie poczuje sie jarasem dotknietym i potraktuje te podworkowa psychoanalize z naleznym jej dystansem oraz poczuciem humoru.

otoz to nieprawda, ze jaras nie szanuje kobiet. on kobiety czci. niestety, kobieta jako istota z natury przewrotna i zlosliwa od razu wyczuwa, ze stala sie obiektem czci i robi jarasa w chuja bez mrugniecia okiem. z tego tez wynikaloby, ze jarasa pociaga pewien specyficzny typ kobiet. raczej nie sa to szare myszki. ewidentnie ciagnie go do kobiet, z ktorymi nie potrafi postepowac, stad raz po raz masakra. jaras stara sie byc uczciwy i prostolinijny w stosunku do kobiet. jak ona mowi nie, to jaras slyszy nie. jak mowi mu tak, to jaras slyszy tak. niestety, logika dwuwartosciowa funkcjonuje calkiem niezle w swiecie komputerow, ale w swiecie kobiet i mezczyzn "nie" moze znaczyc "moze", albo "tak", albo nawet "tak, tu i teraz!". to co kobieta chce powiedziec naprawde, nie zawiera sie w slowach, ale w mowie ciala. jesli mowi "nie", ale widac, ze ma mokre majtki, czy slowa maja jakies znaczenie? jaras nie rozumie kobiet. nie rozumie, stad z jednej strony boi sie ich (te uwagi o wypindrzonych samicach) a z drugiej strony jest nadmiernie dla nich wyrozumialy. siedem dni na klecenie dla niej filmiku we flashu? a wystarczyla by przywiedla rozyczka kupiona w drodze do domu i juz bys jaras widzial maslane oczy. i calusa bys dostal. kobieta nie musi byc czczona, bo od tego dostaje czkawki. ona musi czuc, ze Ci na niej zalezy. ale nalezy jej to uswiadomic tak, zeby zrozumiala. jesli chcesz to zrobic w sposob nietuzinkowy, musisz te swoja kobiete zrozumiec. jesli nie masz na to ochoty, zawsze mozesz dac jej kwiatka, kazda na to poleci Tongue out (1) zrozumiec kobiete nie jest trudno. zwykle wystarczy wysluchac tego co ma do powiedzenia. ale uwaga, nie zapominac o mowie ciala! kolejne porazki z jednej strony utrwalaja w jarasie negatywne stereotypy, z drugiej strony zniechecaja go do kolejnych prob. a przeciez z reguly jest tak, ze problem tkwi w nas samych. czy potrafie zaakceptowac to, ze ktos ma inne poglady na pewne sprawy i co gorsza ma do tego pelne prawo? czy stac mnie na mniej schematyczne podejscie do zycia, do rezygnacji z punktu 3-go nastepujacego po punkcie 2-gim i wykazanie sie odrobina szalenstwa i improwizacji? czy powinienem pielegnowac w sobie wszystkie zle wspomnienia od przedszkola poczynajac? w koncu zycie (tak uwazam) ma sie tylko jedno, czasami warto zawalczyc o to, zeby nam bylo w nim wygodnie.

sorry dzizus. znaczy, sorry jaras, nic osobistego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 3:46, 16 Lis 2006    Temat postu:

Next episode of Hexen finished - teraz się zaczyna prawdziwa jatka. Ale to następnym razem. ;-)

być sobą napisał:
Ta "żenada mnie troszke zdziwiła. jeden lubi bawełne bo jest zdrowa, drugi lycre . jeden lubi sloogi inny msjtki typu string. ale nie jest to powód do zenady bo skoro ja kochałes to nie powinienes na to zwracac uwagi. kazda kobieta nosi to co lubi i wczym sie dobrze czuje. Tak samo męzczyzna nosi slipki lub bokserki i tyez to w czym sie dobrze czuje.
No pewnie, że nie zwracałem (potem) na to uwagi :-). Słowem nawet o tym jej nie wspomniałem (w końcu "kochałem i rozumiałem" :-). Randka więc była całkiem udana w sumie... ;-). No, ale ktoś kto zakłada na rozbieraną randkę coś w rodzaju spodenek od WF-u, chyba nie bardzo ma pojęcie co lubią mężczyźni (i to nawet niekoniecznie fetyszyści). :->

być sobą napisał:
I znowu bierzesz wszystko dosłownie Jarku. Ta kosmetyczka czy torebka była tylko przenosnia.
Nie musze rozmawiac z moim mezem ,ze mam takie czy inne dolegliwosci np w czasie okresu( jak mamy byc tacyn dosłowni) krepuje mnie to i nic tego nie zmieni
I to wcale nie znaczy ze nie kocham tego mezczyzny
Czy juz zrozumiałes o co mi chodziło? Wole o tym pogadac z przyjaciółka bo ona wie doskonale o co chodzi bo jest KOBIETA. To chyba proste.
Zrozumiałem, ale nadal jest to dla mnie nie do końca do przyjęcia. Choć jednak wolałbym rozmawiać nie posługując się przenośniami, lecz REALNYMI przykładami - takimi, jakie ja daję pisząc swe posty.

Jeśli mowa o tych dolegliwościach (całkiem dobry przykład), to kiedy bym widział, że moja dziewczyna ma przez nie kiepski humor, ale nie wiedziałbym, że to przez nie (zakładam, że to wcale nie przez miesiączkę, bo miała ją np. tydzień temu :-P), bo ona nie chciałaby mi o nich, zgodnie z tym co piszesz, powiedzieć, jednak inne jej przyjaciółki dookoła wiedziałyby o tym ("bo są KOBIETAMI"); a choćby to była tylko jedna przyjaciółka - to chyba nie byłoby to uczciwe wobec mnie, nie uważasz? Ja bym próbował jakoś rozweselić moją dziewczynę, myśląc, że jest to tylko jakaś chwilowa przypadłość (zły humor, problemy w pracy, jakieś inne kłopoty itp.), a tymczasem ona wiedziałaby o tym, że na nic takie rozweselanie, skoro potrzebna np. pomoc medyczna. Ale twardo o tym nie mówiłaby mi, bo to "jej sprawa intymna, a nie moja". Zaś przyjaciółce powtarzałaby tylko, że "faceci nie rozumieją kobiet". A może, jak to sugeruje cytowany poniżej @ Tolek_Banan, miałbym to jakoś samemu zgadnąć, patrząc na jej mowę ciała? A może miałbym udać się do wróżki, żeby mi powiedziała, co mojej dziewczynie dolega? Czy uważasz takie jej postępowanie za uczciwe wobec mnie?

A przecież gdyby mi o tym powiedziała, to oczywiście, że nadal w niczym bym jej nie pomógł, ale przynajmniej wiedziałbym RAZEM Z NIĄ, na czym sprawy stoją i nie próbowałbym jej w jakiś głupi sposób np. rozweselać.

To był bardzo dobry przykład świadczący o tym, że w Twoich związkach nie można powiedzieć o braku tematów tabu. Jednak uważam, że w związkach nie powinno być ŻADNYCH tematów tabu.

Idąc więc za tym przykładem, ta dziewczyna w "spodenkach od WF-u" na randce, zapewne też czułaby się niezręcznie i skrępowana, gdyby mnie spytała, jaką bieliznę lubię. Zapewne dla niej był to temat tabu. Choć jednak, gdyby spytała, wówczas dowiedziałaby się o moim fetyszu, dzięki czemu nasze igraszki byłyby jeszcze bardziej atrakcyjne dla nas OBOJGA, a nie tylko dla niej. Niestety, nie mieszkała ze mną na stałe (a ja w swojej szufladzie nie trzymam damskich majtek :-), więc nie miała już jak naprawić swego błędu. :-P

Mówiąc krótko: dała dupy, choć tylko w przenośni. ;-D

Tolek_Banan napisał:
no i prosze, okazalo sie, ze jaras, mimo roznych insynuacji, stal sie raczej forumowa samica, niz meska cipa. przynajmniej jesli mierzyc po kierunku w jakim podaza topik ;)
jesli juz zabieramy sie za rozbior jarasa na czynniki pierwsze, to od siebie tez moge dorzucic kilka spostrzezen. sa to spostrzezenia oparte na wyrywkowym przeczytaniu kilku wynurzen wzmiankowanego, wiec nie obraze sie, jesli wytknie mi, ze trafilem jak kula w plot. mam tez nadzieje, ze jaras w probowce nie poczuje sie jarasem dotknietym i potraktuje te podworkowa psychoanalize z naleznym jej dystansem oraz poczuciem humoru.
Wiesz, po tylu różnych dziejach na [link widoczny dla zalogowanych], a nawet tutaj, mi już całkowicie wisi, kto i co o mnie napisze ;-). Pisz sobie, Stary, co tylko chcesz, choć miej świadomość, że nie zawsze jest to na temat topiku. ;-)

Mianowicie, to @ Tolek_Banan robi tu "jarasa z probówki", a nie jaras. Jaras zaś, jeśli opowiada cokolwiek o sobie - robi to tylko celem dania przykładu. Po to, żeby np. taki @ Tolek_Banan nie napisał, że jaras nie ma zielonego pojęcia o czym pisze, nie zaś po to, by robił on "jarasa z probówki". ;-)

I ja doskonale wiem, że w wielu miejscach (postach) napisałem wiele rzeczy, z którymi Ty jako inny mężczyzna na pewno byś się zgodził, a w duchu byś chciał, aby kobiety tak postępowały, jak o tym pisałem, ale przecież chcąc być tak dowcipnym przed "forumowymi samicami", które też czytają ten topik, trzeba w końcu mieć z kogoś kozła ofiarnego. O zgadzaniu się wówczas nie ma nawet mowy, choćbym nawet napisał coś tak oczywistego, jak 2+2=4. ;-)

Tolek_Banan napisał:
otoz (...)
Pozostawię zatem bez słowa komentarza tę jakże dowcipną i błystotliwą, choć miejscami błędną psychoanalizę jarasa z probówki i poczekam, może ktoś inny napisze także coś na temat wątku, posługując się przykładami z własnego życia. ;-)

Tolek_Banan napisał:
sorry dzizus. znaczy, sorry jaras, nic osobistego.
Ależ nie ma sprawy. Baw się dobrze. ;-)

Przesyłam pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Czw 6:13, 16 Lis 2006    Temat postu:

Następny bez należytego dystansu i poczucia humoru
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 7:17, 16 Lis 2006    Temat postu:

animavilis napisał:
Następny bez należytego dystansu i poczucia humoru ;)
A Ty nie widzisz zewsząd patrzących na Ciebie z mojego posta usmiechniętych mordek; i to jeszcze z porozumiewawczym oczkiem? ;-D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Czw 8:25, 16 Lis 2006    Temat postu:

czesc. O takich sprawachmowi sie w zwiazku ,Boli mnie glowa brzuch itp. jestem przed okresem, ale kobieta latwiej potrafi zrozumiec co Cie boli i co sie dzieje niz meżczyzna..(Chyba nie miales nigdy miesiaczki? )(ŻART)

Tolek mysle ma troche racji. Tak prawde mówiac kobuieta mysli inaczej i nie zawsze jej nie jest wlasnie tym nie. Moze hmmm wieksze doswiadczenie zyciowe z kobietami Blue_Light_Colorz_PDT_03

Oki zabieram sie do pracy. I wiedz jarku,ze nikt Ciebie tu nie atakuje. To tulko taka sobie dyskusja.
A samice forumowe sa tylko samicami forumowymi najczesciej zupelnie innymi w zyciu realnym. Nie usmiechaja sie tylko i prawia mile slowa, ale maja swoje problemy i wady. Nie sa idealami.
Bycie z kobieta czy mezczyzna opiera sie zawsze na odrobinie kompromisu i zrozumienia w jedna i druga strone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Czw 8:47, 16 Lis 2006    Temat postu:

ponieważ jestem samicą z gatunku kura domowa więc ja o zakupach

czasem idę do sklepu i dokładnie wiem co chcę kupić, wiem nie tyle, że potrzebne mi nowe buty ale że maja miec taki kolor, taki obcas, takie wykończenie itd... i wracam z tych zakupów bez butów.
A czasem włóczę siebez celu po sklepach i nagle o! buty! qrde... przecież wcale mi nie są potrzebne takie buty! no i gdzie ja w nich będę chodzic? całkiem są wariackie... Ale wbrew rozsądkowi kupuje i kocham ję przez wiele lat nawet nie nosząc zbyt często
Mam też takie jedne buty, które noszę już wiele, wiele lat - niezniszczalne. Kupiłam je w desperacji gdy w środku zimy rozleciały mi się inne. Kupowałam je z bólem serca bo wydawały mi siecholernie drogie, bo nie takie chciałąm mieć, nawet kolor mi nie odpowiadał - ale kupiłam. Te cholerne buty od chyba 8 lat noszę i nawet sznurowadła mają te same. Kolor w miarę noszenia zbliżył siedo mojego ideału, zrosły siez moimi nogami tak, że prawie ich nie czuję chdząc. W między czasie nawet kupiłam inne, próbowałąm nosić... nie, to nie to... wróciłam do tych starych... Czasem z lękiem myślę, że kiedyś jednak sie rozleca i co wtedy?

...a czy ta historyjka ma coś wspólnego z samcami i samicami?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Czw 8:56, 16 Lis 2006    Temat postu:

bo ja tez czasami tak mam i kupie cos tylko dlatego ,ze ma naprzyklad szalony kolor. Zielony,zólty, pomaranczowy. Najczesciej sa to kolory kontrastowe, lub wlasnie buty z ktorymi nie potrafie sie rozstac i szewc pyta sie ile jeszcze razy z nimi przyjde by wymienic fleki bo chyba juz czas dla nich na emeryture, a ja dalej w nich chodze.
Zakupy? zawsze robie i robilam je sama bo inaczej moja rodzinka zawirowala mi w glowie i zamiast tego co potrzebna wracalam do domu z klockami lego lub modelami samochodów. Teraz tylko odbieraja mnie z marketu.
I zawsze dostawalam szału słyszac od mojego partnera sto pytan po co Ci to.? Po co ci krem? Po co ci taki makaron?.Dla mnie to koszmar. Czasami biore sobie urlop od domu i wychodze na wielkie zakupy wracajac potem tylko z torebka bo nic mi nie pasowało a nie lubie kupowac na sile. I bywa i tak ,ze ide po mleko i wracam z siatami.
Wiem wariat jestem, ale chyba kazda kobieta to w sobie ma.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 9:46, 16 Lis 2006    Temat postu:

być sobą napisał:
czesc. O takich sprawachmowi sie w zwiazku ,Boli mnie glowa brzuch itp. jestem przed okresem, ale kobieta latwiej potrafi zrozumiec co Cie boli i co sie dzieje niz meżczyzna..(Chyba nie miales nigdy miesiaczki? )(ŻART)
Cześć.

(Chyba nie miałem... ;-)

Jednak wiem z obserwacji, jak to wygląda. Dziewczyna jest najczęściej marudna, wszystko ją wkurza, nie ma ochoty na spacery czy nawet przytulanie itp. Kiedy jednak ją kocham - także to rozumiem i nie staram się jakoś w niej tego "ustawiać". ;-)

Tylko jedna z moich byłych dziewczyn przechodziła "te dni" jakoś bezboleśnie, zatem nie było żadnych tego typu spraw. Wygłupialiśmy się, graliśmy na kompie, chodziliśmy do miasta i na spacerki i tak dalej... :-)

być sobą napisał:
Tolek mysle ma troche racji. Tak prawde mówiac kobuieta mysli inaczej i nie zawsze jej nie jest wlasnie tym nie. Moze hmmm wieksze doswiadczenie zyciowe z kobietami
Niestety, to jeden z głównych problemów mężczyzn - rozumieć te wszystkie "nie" i umieć je sobie zawsze poprawnie przetłumaczyć "z polskiego na nasz". ;-D

być sobą napisał:
Oki zabieram sie do pracy. I wiedz jarku,ze nikt Ciebie tu nie atakuje. To tulko taka sobie dyskusja.
No przecież wiem :-). Sam się tu niekiedy z tego śmieję ;-). A co mi dziś innego pozostało? Czas, kiedy siedziałem w kącie i miałem dołka już minął, ewentualnie mogę mieć zły humor (ale niezwiązany akurat z topikiem, lecz np. z szefem w pracy ;-), lecz generalnie czuję się wyluzowany. :-)

Ten przykład ze "spodenkami od WF-u" dlatego przytoczyłem, bo właśnie, kiedyś skończyliśmy z moim Przyjacielem grać późno w nocy w Hexena i trochę gadaliśmy o kobietach, a ja mu także o tym opowiedziałem (ale bez szczegółów tej randki - tak jak w tym topiku). I mieliśmy niezłą z tego polewkę. Nie mogłem się więc powstrzymać i napisałem o tym tutaj. :-D

Problem mojego bycia samotnym i tego, że nie czuję się z tym najszczęśliwiej (co napisałem wcześniej) to jedna strona, a luźna o tym dyskusja, to insza inszość. ;-)

być sobą napisał:
A samice forumowe sa tylko samicami forumowymi najczesciej zupelnie innymi w zyciu realnym. Nie usmiechaja sie tylko i prawia mile slowa, ale maja swoje problemy i wady. Nie sa idealami.
Bycie z kobieta czy mezczyzna opiera sie zawsze na odrobinie kompromisu i zrozumienia w jedna i druga strone.
Odnośnie tego bycia zupełnie innymi osobami w życiu realnym powiem tak, że ja też powinienem mieć tu nick "być sobą", bo zawsze także staram się być sobą: obojętnie czy na forum, w e-mailu, czy w realu ;-). Kurna, ukradłaś mi nick - oddawaj! ;-D

Nie pasuję więc również do miana "forumowa samica", nadanego mi przez Tolka. :-P ;-)

Nie, no spoko, ja zawsze byłem jaras i tylko jaras. ;-)

A odnośnie tego kompromisu, wydaje mi się, że moja Mama wystarczająco mi już nakładła o tym do głowy ;-). Problem tylko w tym, że oboje ten kompromis powinni stosować: i mężczyzna, i kobieta. :-)

Znam kilka małżeństw, które mógłbym stawiać za wzór innym. I sam zawsze marzyłem o tym, by kiedyś w takim być...

Co ciekawe, według autorki bloga wskazanego przez @ Paszteta tamci mężowie powinni być zakwalifikowani jako "męskie cipy", bo wiele z tych cech spełniają ;-). Najprawdopodobniej jednak mają oni (jak ja) w "głębokim poważaniu" ;-) takie dziwne szablony i dla ich żon są najwspanialszymi mężami, w czym zawiera się też: przyjaciółmi, powiernikami, kochankami itd. :-)

Jeśli bowiem taka "samica" jak ta autorka blogu uważa się za prawdziwą kobietę, to ja wolę już być tą "męską cipą". Przynajmniej wiem, że przenigdy z taką dziewczyną nie będę miał do czynienia. Ustąpię wówczas z miłą chęcią pola takiemu prawdziwemu mężczyźnie, jak @ Pasztet. :-P ;-)

Co więcej, te wspomniane żony, kiedy czasami chodziłem tam na spotkania z nimi (no, znaczy, nie z samymi żonami, tylko tak ogólnie do nich obojga na pogawędkę ;-) znając moje "problemy sercowe" mówiły mi coś w stylu: "To dobrze, że masz swoje żelazne zasady. Nie powinieneś ich naginać lub zmieniać. Chyba, że ich stosowanie zaszkodziłoby związkowi." Także jedną z dziewczyn, która mi takie coś powiedziała, była osoba przebywająca na tym forum (a również mężatka)... No, a słysząc to od dziewczyn, które są w normalnym i "zdrowym" związku uznawałem, że chyba jednak mają rację. Lecz, sorry, ale za "samice" wcale ich nie uważam - dla mnie to właśnie są prawdziwe kobiety. :-)

Zatem: niech żyją "męskie cipy" oraz ich Ukochane i kochające żony! ;-D

bo ja napisał:
ponieważ jestem samicą z gatunku kura domowa więc ja o zakupach ;-)
Spoko, ja z tego samego gatunku. ;-)

bo ja napisał:
(...)

...a czy ta historyjka ma coś wspólnego z samcami i samicami?
Może i niewiele, ale jest bardzo śmieszna, gdy się ją czyta. Niezniszczalne buty - dobre! :-D

być sobą napisał:
I zawsze dostawalam szału słyszac od mojego partnera sto pytan po co Ci to.? Po co ci krem? Po co ci taki makaron?
Bo to dupa, a nie partner był. :-P ;-D

Inna sprawa, że chyba musieliście nieźle zarabiać na to wszystko... ;-)

Przesyłam pozdrowienia i buziaki. ;-)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jaras dnia Czw 10:06, 16 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bo ja
anty-Titanick


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 1672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 121 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)

PostWysłany: Czw 9:51, 16 Lis 2006    Temat postu:

jaras napisał:
bo ja napisał:
](...)

...a czy ta historyjka ma coś wspólnego z samcami i samicami?
Może i niewiele, ale jest bardzo śmieszna, gdy się ją czyta. Niezniszczalne buty - dobre!



no widzisz Jaras - ja facetów traktuję jak buty a seks jak jedzenie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 9:52, 16 Lis 2006    Temat postu:

(...)

Młodzieńcze,
co wahasz się
wzór wybrać czyj,
by przykład
podać ci bliski,
nie namyślając się
powiem ci:
- żyj,
jak żył
towarzysz
Dzierżyński.


W. Majakowski

050
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 9:57, 16 Lis 2006    Temat postu:

animavilis napisał:
Następny bez należytego dystansu i poczucia humoru

podobno kobieta wybaczy mężczyźnie wszystko z wyjątkiem nudy

boju w moich butach jest mi bardzo wygodnie, ale zdarza mi się podśpiewywać pod nosem "... co ja tutaj robię..." albo jeszcze ostrzej "słowa jak sztuczny miód, erzatz, cholera nie życie...", no i czasem chciałoby się założyć dwie pary Blue_Light_Colorz_PDT_02 jednocześnie
jaras aby mieć powodzenie w miłości potrzebna jest tajemnica, zwłaszcza na początku, a najlepiej do końca, bo człowieka dlatego fascynuje drugi człowiek, że czegoś się od niego uczy, że czasem czymś go zaskoczy, że z natury lubi zagadki, życzę Ci trochę wewnętrznego spokoju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 9:58, 16 Lis 2006    Temat postu:

bo ja napisał:
no widzisz Jaras - ja facetów traktuję jak buty ;-) a seks jak jedzenie :-D
To może dlatego ja taki chudy jestem... :-O Muszę więcej "jeść"? Hmmm... pomyślę nad tym. ;-D

Jeśli Twojemu "facetowi" to odpowiada, to wszystko jest w najlepszym porządeczku. ;-)

Kasztanka napisał:
(...)

Młodzieńcze,
co wahasz się
wzór wybrać czyj,
by przykład
podać ci bliski,
nie namyślając się
powiem ci:
- żyj,
jak żył
towarzysz
Dzierżyński.


W. Majakowski
Cytat:
- Ty wiesz, że ładne? Nie wiedziałem, że piszesz wiersze.
;-D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 9:59, 16 Lis 2006    Temat postu:

kewa2 napisał:
jaras aby mieć powodzenie w miłości potrzebna jest tajemnica, zwłaszcza na początku, a najlepiej do końca, bo człowieka dlatego fascynuje drugi człowiek, że czegoś się od niego uczy, że czasem czymś go zaskoczy, że z natury lubi zagadki, życzę Ci trochę wewnętrznego spokoju :-)
Dzięki. :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 7 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin