Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

forumowe samice
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 23:40, 12 Lis 2006    Temat postu:

znana ktośka napisał:
jaras napisał:
Hmmm... to robi wrażenie. :-)

Tak zwłaszcza te papiloty i papieros :)

A teraz czas na piżamkę i do łóżeczka, czyli to, co niektóre kobietki czy tam samiczki lubią najbardziej......... Dobranoc :)
Ktosia, Ty nawet nie wiesz pewnie, ale dla wielu mężczyzn (choć akurat dla mnie nie) papieros w ustach lub w rękach kobiety, to wielki fetysz. :-)

Ale na mnie zrobił wrażenie taki fajny opis zwykłej kobietki, która raz jest w spodenkach, innym razem w dżinsach, innym razem w papilotach i podomce, a jeszcze innym razem w pięknej wieczorowej sukni. :-)

Pozdrowionka i miłych snów. :-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Nie 23:51, 12 Lis 2006    Temat postu:

Człowiek potrafi sie zagubic. Nie zawsze udaje mu sie zrobic to co ma w swoich zamiarach. Czemu sie dziwisz,ze kobieta majaca 40-ci lat , bedaca samotna nie potrafi juz szukac czegos w zyciu? To chyba normalne. Wiekszosc ludzi młodszych uwaza takie osoby za stracone. Wiele rzeczy mogło doprowadzic do teo,ze jest samotna. Nie chce niczego szukac bo moze boi sie ,ze ktos znowu ja zrani. Tak bywa, bardzo czest. Moze jej madrosc zyciowa juz nie pozwala na odrobine szalnstwa. Moze szuka czegos co bedzie stabilne, ale jednoczesnie sie boi. To nie jest proste. Znam to z autopsji. Człowiek w tym wieku juz nie potrafi zaufac bezgranicznie. czesto tworzy swój własny swiat i zyje w nim. Nie szukajac niczego. czasem moze odrobiny przyjaźni i zrozumienia. Tylko czy to znajdzie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 23:53, 12 Lis 2006    Temat postu:

być sobą napisał:
Człowiek potrafi sie zagubic. Nie zawsze udaje mu sie zrobic to co ma w swoich zamiarach. Czemu sie dziwisz,ze kobieta majaca 40-ci lat , bedaca samotna nie potrafi juz szukac czegos w zyciu? To chyba normalne. Wiekszosc ludzi młodszych uwaza takie osoby za stracone. Wiele rzeczy mogło doprowadzic do teo,ze jest samotna. Nie chce niczego szukac bo moze boi sie ,ze ktos znowu ja zrani. Tak bywa, bardzo czest. Moze jej madrosc zyciowa juz nie pozwala na odrobine szalnstwa. Moze szuka czegos co bedzie stabilne, ale jednoczesnie sie boi. To nie jest proste. Znam to z autopsji. Człowiek w tym wieku juz nie potrafi zaufac bezgranicznie. czesto tworzy swój własny swiat i zyje w nim. Nie szukajac niczego. czasem moze odrobiny przyjaźni i zrozumienia. Tylko czy to znajdzie?
I taki wirtualny świat wówczas najłatwiej sobie stworzyć na forum, czacie lub w grze typu Tibia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Nie 23:57, 12 Lis 2006    Temat postu:

Czasami tak. Czasami przechodzi on tez w znajomosci osobiste, ale to tylko spotkania na kawie, rozmowy na priv, @, czasami telefoni sms-y. Czasami przyjaźn- ale z tym bywa róznie.To chyba wszystko. Moze strach przed zaangazowaniem? Nie wiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 0:10, 13 Lis 2006    Temat postu:

być sobą napisał:
Czasami tak. Czasami przechodzi on tez w znajomosci osobiste, ale to tylko spotkania na kawie, rozmowy na priv, @, czasami telefoni sms-y. Czasami przyjaźn- ale z tym bywa róznie.To chyba wszystko. Moze strach przed zaangazowaniem? Nie wiem
Może i racja. :-(

Sam także boję się zaangażować :-(. We wszystkie swoje związki z dziewczynami wkładałem mnóstwo energii i entuzjazmu, i wszystko na nic. Jak by więc miał wyglądać kolejny taki związek? Nie, faktycznie, nawet nie chcę myśleć. Może i ja także uciekam od rzeczywistości - tyle, że nie na fora (choć może też troszkę), ale przede wszystkim w komputery i kolej.

Trochę się więc nie dziwię tamtej dziewczynie z Tibii. Tylko to trochę smutne, bo każde z nas kiedyś miało swoje marzenia i plany (oprócz zainteresowań typu komputery, kolej itp.), a dziś woli tylko realizować te zainteresowania, bo wszelkie marzenia i plany spaliły na panewce. :-(

Echhh...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Pon 0:17, 13 Lis 2006    Temat postu:

Moze zawsze trzeba zastanowic sie nad tym czy watro w to wchodzic i poswiecic temu tak wiele czasu. Czasami człowiek poswieca na to wszystko i potem okazuje sie ,ze ghdzies cos przegapił,ze zycie stało sie silniejsze od marzen, ze nie wszystko moze sie udac , ze nie zawsze okazał sie tym kim chciał go widziec ktos.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 0:27, 13 Lis 2006    Temat postu:

być sobą napisał:
Moze zawsze trzeba zastanowic sie nad tym czy watro w to wchodzic i poswiecic temu tak wiele czasu. Czasami człowiek poswieca na to wszystko i potem okazuje sie ,ze ghdzies cos przegapił,ze zycie stało sie silniejsze od marzen, ze nie wszystko moze sie udac , ze nie zawsze okazał sie tym kim chciał go widziec ktos.
Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Uważałem bowiem, że skoro kobiety tak często stereotypowo myślą o nas mężczyznach ("facetach", "samcach" - ble, nie lubię tych słów :-/), a wciąż szukają "tego jedynego", który będzie je kochał, i którego one będą mogły kochać, to ze wszystkich swoich sił muszę im pokazać, że ja właśnie taki jestem: ten jedyny, niepowtarzalny, nie-stereotypowy, romantyczny itp. itd. I co? I... gówno. :-(

A tymczasem, pode mną mieszka starsze małżeństwo, w którym kobieta co jakiś czas jest bita przez swego męża (słyszę nawet jak ją wyzywa lub wywala na klatkę), a jednak są z sobą i, choć to wydaje się absurdalne, w jakiś sposób swoje szczęście w życiu mają. Bo w pozostałe dni, kiedy on jest trzeźwy, widzę, jak gdzieś tam sobie idą razem, trzymając się pod rękę i prowadząc pieska na smyczy. Istna sielanka.

Kurna, o co w tym wszystkim biega, do jasnej cholery? Mam też być brutalny wobec kobiet i wyzywać je lub bić? Nieeee... ja nie. To już wolę zdechnąć samotnie do końca życia, niż zmienić niektóre ze swoich fundamentalnych zasad, które mi zostały wpojone przez dużo ode mnie mądrzejszą osobę (i także kobietę), którą jest moja Mama. A, że na świecie są "mody i trendy"? Trudno - mam to gdzieś, ja zawsze "odbiegałem od norm" i wszystko robiłem po swojemu. Jak kot, który chadza własnymi ścieżkami.

Tylko, kurtka, nigdy na żadną "kotkę" nie trafiłem - tylko na same... echhh... nie będę już brzydko się wyrażał. :-/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Pon 0:34, 13 Lis 2006    Temat postu:

Mysle,ze nic nie pokazesz na siłe. Czy jestes pewien,ze wszystkie były takie jak uwazasz? Czy jestes pewien swoich przemysleń? Moze do konca nie pokazałes jaki jesteś? Moze tylko na podstawie własnych przemyslen doszedłes do takiego wniosku? Nie wiem i nie bede sie w to wcierac. Kot? oty sa miłe i mrucza, ale czasami potrafią podrapac. Tyle,ze chyba tylko wtedy jak czuja sie zagrozone i skrzywdzone( To do Twojego zdania o kocie , który chodzi własnymi drogami. ) Zawsze to robi, choc jest zwierzeciem stadnym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Pon 0:38, 13 Lis 2006    Temat postu:

No nic. TYeraz juz mówie dobranoc. Jutro mam ciezki dzien. Nie lubie tych dni, ale są konieczne. Może ktos bedzie trzymał kciuki. Bo juz sie boje . Dobranoc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tolek_Banan
200 kg odważnik


Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 0:51, 13 Lis 2006    Temat postu:

jaras napisał:
Kurna, o co w tym wszystkim biega, do jasnej cholery?

nic skomplikowanego, jaras. po burzy zawsze jest slonce, takie sa prawa przyrody. dopoki pozytywy przewazaja, czlowiek ma nadzieje i trwa. a siniaki same zejda.
jesli zas chodzi o samice i samcow.. czasami trzeba wybrac. albo masz przez chwile kogos, kto cie zakreca, albo masz tak dlugo jak chcesz kogos kogo ty zakrecasz. czasami zdarza sie uklad taki, gdzie obydwoje nawzajem sie zakrecaja i wtedy masz klasyczna wielka milosc. ktora zreszta nie moze trwac zbyt dlugo, zycie to nie jest konto w banku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Migotka
optymistka uporczywa


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 5742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 270 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze śniętego miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:00, 13 Lis 2006    Temat postu:

być sobą napisał:
No nic. TYeraz juz mówie dobranoc. Jutro mam ciezki dzien. Nie lubie tych dni, ale są konieczne. Może ktos bedzie trzymał kciuki. Bo juz sie boje . Dobranoc.


Będę trzymać, obie z Nucią będziemy, i musi być dobrze...my samice musimy się wspierać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 1:26, 13 Lis 2006    Temat postu:

być sobą napisał:
Mysle,ze nic nie pokazesz na siłe. Czy jestes pewien,ze wszystkie były takie jak uwazasz? Czy jestes pewien swoich przemysleń? Moze do konca nie pokazałes jaki jesteś? Moze tylko na podstawie własnych przemyslen doszedłes do takiego wniosku? Nie wiem i nie bede sie w to wcierac. Kot? oty sa miłe i mrucza, ale czasami potrafią podrapac. Tyle,ze chyba tylko wtedy jak czuja sie zagrozone i skrzywdzone( To do Twojego zdania o kocie , który chodzi własnymi drogami. ) Zawsze to robi, choc jest zwierzeciem stadnym.
Wiem, że czasem i drapią. A czasami też się gryzą nawzajem, jak się o coś pokłócą. I potrafią wtedy łazić z naderwanymi i krwawiącymi uszami.

Ale potem się godzą i jest dalej miło.

I ja także, jako człowiek (a nie kot) wolałbym niekiedy, żeby tamte dziewczyny, z którymi byłem od czasu do czasu "podrapały" mnie lub "ugryzły", gdy im się coś nie podobało lub w czymś zawiniłem. Może miałbym okazję wówczas się obronić, choć nie przy użyciu "pazurów", lecz argumentów w rozmowie. A tak - tylko fochy, obrażenie się, odrzucenie itp.

Nie twierdzę oczywiście, że jestem bez winy. Choć, jeśli nawet jestem winny, to myślę, że nieświadomie, bo nigdy nie chciałem działać na szkodę dziewczynie lub naszemu związkowi. Tylko może miałem nieco inne podejście do tematu, który spowodował kłótnię. Ale, kiedy żadna mi nie chciała powiedzieć W CZYM tkwiła moja wina, tylko od razu obrażała się śmiertelnie, to automatycznie wina spadała z mojej strony na nią - bo tak się nie załatwia nieporozumień w związku. Z czego wnioskuję, że prawdopodobnie nie miała zaufania do mnie. A to już prowadzi do następnego wniosku, znacznie brutalniejszego: że okłamała mnie mówiąc, że mnie kocha, bo kochać, to według mnie, mieć też zaufanie do partnera.

No dobra, ja tu o sobie, ale zacząłem nie o tym. Zauważyłem, że na forach, kiedy poruszam jakiś temat podobny do tego, to potem rozmowa skupia się na mnie i na moich problemach. A ja chciałem pogadać ogólnie - nie tylko o sobie. Okazuje się jednak, że wszyscy wolą tylko wypełnić kwestionariusz Prousta, i to tylko uznają za obnażenie się. Zaś kiedy przychodzi do szczerych rozmów - wtedy już nie ma chętnych. :-P

Chodzi mi także o te "światowe mody i trendy". Dlaczego tak jest, że "mężczyźni wybierają tylko kobiety młode i atrakcyjne oraz chcą od nich tylko seksu"? I dlaczego kobiety są o tym tak święcie przekonane?

Przecież, jak to mówią, "jeśli suka nie da, to pies nie weźmie" (ale, z drugiej strony: "jak suka da, to pies z chęcią... :-P"), zatem dlaczego takie kobiety pozwalają mężczyznom tak szybko wejść do ich alkowy i potem mają pretekst do tego, żeby ponarzekać "jacy to faceci są źli i w ogóle"? A nie zadadzą sobie trudu na to, żeby ich dobrze poznać i zobaczyć, na czym im tak naprawdę w nich zależy (na ich osobowości, na charakterze, na drugiej osobie... czy może tylko na szybkim numerku...)? I dlaczego wtedy nie zareagują odpowiednio szybko i nie zakończą takiego związku, który przypomina farsę, tylko brną dalej, a potem są "pokrzywdzone i nieszczęśliwe"?

I dlaczego potem takie "niezbyt młode i samotne kobiety" tak potraktowane przez mężczyzn "muszą" uciekać od realnej rzeczywistości do wirtualnej na fora, czaty lub do Tibii?

Czy to nie jest przypadkiem tak, że kobiety (choć głośno temu zaprzeczają), w gruncie rzeczy bardzo lubią dobrą zabawę i "te sprawy" aż do dość późnego wieku, a do tego jednak chcą mieć czułego i kochającego partnera przy boku - innymi słowy chcą "zjeść ciastko i jednocześnie mieć wciąż to ciastko"? Bo to nie wymaga staranności (a więc i wysiłku) w wyborze partnera, a wszystko jest łatwo, szybko i przyjemnie? A wtedy tracą wiele innych okazji, na poznanie mężczyzny, który wcale nie jest taki, jakiego sobie wykreowały w swych stereotypach. Dlaczego?

Przepraszam za ten niezbyt miły dla wielu kobiet post. I wiem, że zaraz się wiele z nich rzuci na mnie z pięściami i wyzwiskami. I pewnie będą miały rację.

Bo z pewnością są gdzieś tam na świecie także i takie kobiety, które są wrażliwe, szanują się, przykładają wiele wagi do tego, jaki będzie (lub byłby) ich partner, a w każdym razie do tego (a nie do "dwóch centymetrów za dużo") przykładają najwięcej swojej uwagi. Ale, jako mężczyzna także uczony od małego wrażliwości i miłości do innych ludzi, a jednak, który doświadczył "trochę" krzywdy od tychże, mam wrażenie, że te inne kobiety są gdzieś głęboko schowane w swoich domach jak ja. Albowiem nie mają "siły przebicia" ponad tymi "bardziej bezczelnymi i przebojowymi". Albo też są nieśmiałe i nie mają odwagi kogoś poznawać. A może także poznawały kogoś nie zasługującego na szacunek i się zraziły. A może... wiele innych przyczyn... I po prostu ich nie widać, bo są pochowane, jak żółw w skorupie. A tylko widać te "samice". :-/

Już sam nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. :-(

W każdym razie, jeśli chodzi o mnie, nie chcę nigdy w życiu żadnej "samicy" - jeśli miałbym kogokolwiek poznawać, to zwykłą, "szarą myszkę", kobietkę z krwi i kości, taką, która płacze, gdy jest smutna, krzyczy i klnie, gdy jest zła, a śmieje się, gdy jest wesoła. Taką, która nie odepchnie mojego ramienia, gdy zaproponuję jej wytarcie weń jej łez. I taką, która nie będzie non-stop maskować swoich kłopotów dobrą miną i "wspaniałym" nastrojem. Taką, która zaufa mi bezgranicznie, a swoim zachowaniem sprawi, że i ja zaufam bezgranicznie jej. Taką, która będzie wolała się zwierzyć mi, a nie swoim psiapsiółkom "doradczyniom". I tak dalej, i tak dalej... W innym przypadku, jak napisałem, wolę zdechnąć sam jak pies. Lub kot. :-P

No, to powie mi ktoś o co tutaj w tym wszystkim chodzi? Ale nie o jarasie, tylko ogólnie. Choć jednak posługując się przykładami ze swego życia. Da radę?

Tolek_Banan napisał:
(...) ktora zreszta nie moze trwac zbyt dlugo, zycie to nie jest konto w banku.
Oho, to kolejny stereotyp. Niestety, może ja jakiś "nieżyciowy" jestem, ale uważam, że nie po to się ludzie dobierają w pary, żeby się potem rozstawać i być nieszczęśliwi. No, ale tacy jak ja w końcu wyginą, a zostaną tylko "samce" i "samice". I będą się "parzyć" - ale potem "samice" będą miały pretensje do "samców", że oni "zbyt chętnie biorą, kiedy im się daje". :-P

Ach te "mody i trendy" :-P. Zaproponowałem na [link widoczny dla zalogowanych] temat pt. "Pieniądze to nie wszystko...", to wkrótce został przeinaczony na "bez pieniędzy nie da się żyć" (tak jakby o tym nikt nie wiedział :-P). Innym razem pytam o uczucia ludzi, o związki, a dostaję odpowiedź, że "życie to nie konto w banku". Sorry. Nie umiem tak dyskutować. Dla mnie w życiu nie liczy się tylko "konto w banku", "pieniądze" i "dobra zabawa" i "samice" - mam "trochę" inne potrzeby.

być sobą napisał:
No nic. TYeraz juz mówie dobranoc. Jutro mam ciezki dzien. Nie lubie tych dni, ale są konieczne. Może ktos bedzie trzymał kciuki. Bo juz sie boje . Dobranoc.
Ja też już się zwijam spać. Życzę Ci samych przyjemnych snów. Ja ostatniej nocy wszak nie miałem miłych snów, ale może dziś się zdarzą. ;-)

Przepraszam znów za swoją żółć, no ale nie mam z kim sobie pogadać na takie tematy. Co z tego, że mój Przyjaciel (który nota-bene jest w podobnej sytuacji) pokiwa głową ze zrozumieniem, skoro do niczego to nie prowadzi. Przecież z nim nie będę tworzył związku - nie jestem gejem.

Dobranoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Pon 9:02, 13 Lis 2006    Temat postu:

jaras napisał:
Ktosia, Ty nawet nie wiesz pewnie, ale dla wielu mężczyzn (choć akurat dla mnie nie) papieros w ustach lub w rękach kobiety, to wielki fetysz.

Z pewnością, ale u mnie tego nie doświadczą. Nigdy nie paliłam i teraz tym bardziej nie warto mi zaczynać. Ale zawsze można poudawać

jaras napisał:
Ale na mnie zrobił wrażenie taki fajny opis zwykłej kobietki, która raz jest w spodenkach, innym razem w dżinsach, innym razem w papilotach i podomce, a jeszcze innym razem w pięknej wieczorowej sukni.

Czas na kolejne przyznanie się - papilotów u mnie nie uświadczysz.Co do ubioru - kobieta zmienną jest. Ponadto sytuacja wymaga od nas odpowiedniej garderoby bez względu na płeć. Do pracy nie pójdę w sukni balowej, ale w karnawale, na parkiecie jest to wręcz strój wymagany hihihi.

Przeczytałam Twoją wypowiedź dotyczącą poznanej przez Ciebie kobiety. Na temat Tibii wiem tylko tyle, że jest. Podobnie jest w moim przypadku z innym grami. Nie gram, gdyż nie lubię i nie mam na to czasu. Co do tej Pani - widocznie napotkała na swojej drodze wiele nieciekawych zdarzeń. Stąd takie, a nie inne podejście do życia. Z drugiej strony - jeżeli żyje tak, jak żyje i daje jej to satysfakcję, odrobinę radości, to nie ma co przeszkadzać. Niech sobie gra, rozmawia z ludźmi, pomaga. Jest jej z tym dobrze. Na pewno gdzieś między jedną a drugą grą znajduje czas na inne przyjemności, a że zachowuje przy pewnych sprawach dystans, to nie ma się czemu dziwić.
Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym znów zabłyśnie niczym gwiazdeczka na niebie, czego jej serdecznie życzę. Jeśli masz z nią kontakt, to prześlij jej pozdrowionka od takiej jednej beznadziejnej w grach hihhihi i powiedz, że w każdym wieku jest co robić na tym świecie. Trzeba tylko troszeczkę chcieć. A niepowodzeniami niech się nie zamartwia. Każdego spotykają większe lub mniejsze potknięcia...Życie nie należy do prostych, ale też momentami bywa wspaniałe. I tych momentów życzę wszystkim jak najwięcej
Powrót do góry
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Pon 9:10, 13 Lis 2006    Temat postu:

Witaj. Ale mi zadałes problem. Nie, nie chce tu rozmawiac o Tobie , bo sam doskonale wiesz czy byłes zawsze okey w stosunku do tych kobet, które zrobiły na tobie wrazenie i które potrafiły Ci zaufac tak do konca, poswiecajac na to swoja dume i skrepowanie.
Co do kobiet lubiacych te sprawy. Nie wiem na czym to polega. Nie potrafie isc do łózka z mezczyzna do którego nic nie czuje. To nie jest takie proste. Zawsze na to potrzeba czasu, zufania.Najpierw jest kwestia poznania tej drugirj osoby i okreslenia swoich do niej uczuc. Wiadomo,ze sa kobiety na siwcie które robia to tylko dla własnej przyjemnosci lub np. dla kasy. Ja tak nie potrafie. Dla mnie wazny jest zwiazek z męzczyzna, wspólne troski i radosci, wspólne smiechy i załatwianie problemów. Tyle,ze najczesciej kiedy zaczynaja sie kłopoty , to mezczyxni wycofuja sie na zgóry upatrzona pozycje, czyli odwrócenie (hahaha) "Kota" ogonem.Wycofac sie i jest oki, a jak kocha to znowu przyjmie, tylko niech sobie sama wszystko pozałatwia. Kobiety podchodza inaczej, staraja sie w nie zagłebic i poszukac sposobu na ich rozwiazanie. Nie zawsze im to wychodzi, ale cóz moga zrobic.Wiem, byłam ostatnio w takiej sytuacji i mimo wielkich słów miedzy zdaniami wszystko sie rozsypało, a moze szkoda.
Szukac? Szukac zawsze warto. Z tego co piszesz to fajnie by bylo byc przy Twoim boku, wesprzec sie na nim i najzwycajniej byc. Skad takie problemy u Ciebie? Nie rozumiem.
Oki znikam, pilne sprawy mam dzis do załatwienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 9:49, 13 Lis 2006    Temat postu:

Przyzwyczailismy się, że miłość przychodzi jak różyczka, czy grypa, albo coś przyjemniejszego d'oh! seks może. A miłość zdarza się nielicznym, którzy do tej miłości są zdolni i którzy trafią w odpowiedzniej chwili na odpowiednią osobę. Myślę, że każdy z nas patrząc z boku dziwi się czasem: dlaczego oni ze sobą są? nie pasują, kłócą się, godzą... To jest właśnie ta tajemnica, nie wolno miłości szukać, można się jedynie na nią otworzyć. Jako dziewczyna myślałam, że seks jest zwięczeniem miłości, jej szczytem, potem już czeka mnie tylko zjazd po równi pochyłej. Przypadkowi męzczyźni w moim życiu utwierdzali mnie w tym przekonaniu. Z czasem się wszystko przewartościowało i seks stał się miłości uzupełnieniem, nie zaś istotą. Warto czekać na miłość i doskonalić się na wypadek gdy nam właśnie się przydarzy, powodzenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
Gość





PostWysłany: Pon 9:53, 13 Lis 2006    Temat postu:

I jaki stad wniosek ?
Ano pewnie taki, że nasza ocena drugiej płci.. nawet ta kuszaca się na jakies uogólnienia... tak naprawde opiera się praktycznie wyłacznie na własnych przezyciach, do tego jeszce przefiltrowanych przez charakter, marzenia, srodowisko w jakim się obracamy a może i najogólniej pojety światopogląd.
Czy to dobrze.. pewnie i tak... bo dzieki temu jak mówi przysłowie "każda potwora znajdzie......... " jak widac na załączonym obrazku nawet taka jak ja Tongue out (1)
Powrót do góry
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:50, 13 Lis 2006    Temat postu:

znana ktośka napisał:
jaras napisał:
Ktosia, Ty nawet nie wiesz pewnie, ale dla wielu mężczyzn (choć akurat dla mnie nie) papieros w ustach lub w rękach kobiety, to wielki fetysz. :-)

Z pewnością, ale u mnie tego nie doświadczą. Nigdy nie paliłam i teraz tym bardziej nie warto mi zaczynać. Ale zawsze można poudawać :P
Z Twojego posta byłem przekonany, że palisz. :-)

No i dobrze, że nie. Bardzo dobrze.

znana ktośka napisał:
jaras napisał:
Ale na mnie zrobił wrażenie taki fajny opis zwykłej kobietki, która raz jest w spodenkach, innym razem w dżinsach, innym razem w papilotach i podomce, a jeszcze innym razem w pięknej wieczorowej sukni. :-)

Czas na kolejne przyznanie się - papilotów u mnie nie uświadczysz.Co do ubioru - kobieta zmienną jest. Ponadto sytuacja wymaga od nas odpowiedniej garderoby bez względu na płeć. Do pracy nie pójdę w sukni balowej, ale w karnawale, na parkiecie jest to wręcz strój wymagany hihihi.
Nie no, to przecież oczywista sprawa. :-D

Mi tylko chodziło o to, że w tamtym Twoim poście był taki fajny, prosty opis, po którym zaraz wyobraziłem sobie dziewczynę (Ciebie? nie wiem, może tak :-) ubraną w krótkie spodenki, która jest na wycieczce gdzieś tam ze mną, a potem, gdy jesteśmy w domu, ma na stópkach ciepłe kapcie i jest ubrana w szlafroczek, bo właśnie wyszła spod prysznica i ma jeszcze wilgotne włosy (aaa, kurczę, niech by sobie nawet miała papiloty ;-). Twój opis, choć krótki, był tak przekonywujący i obrazowy dla mnie, że naprawdę zrobiło to na mnie wrażenie. :-)

znana ktośka napisał:
Przeczytałam Twoją wypowiedź dotyczącą poznanej przez Ciebie kobiety. Na temat Tibii wiem tylko tyle, że jest. Podobnie jest w moim przypadku z innym grami. Nie gram, gdyż nie lubię i nie mam na to czasu. Co do tej Pani - widocznie napotkała na swojej drodze wiele nieciekawych zdarzeń. Stąd takie, a nie inne podejście do życia. Z drugiej strony - jeżeli żyje tak, jak żyje i daje jej to satysfakcję, odrobinę radości, to nie ma co przeszkadzać. Niech sobie gra, rozmawia z ludźmi, pomaga. Jest jej z tym dobrze. Na pewno gdzieś między jedną a drugą grą znajduje czas na inne przyjemności, a że zachowuje przy pewnych sprawach dystans, to nie ma się czemu dziwić.
Ona jest (jak to sama określiła) punkiem - rzeczywiście, trochę ubiera się jak punk i po zdjęciach widziałem, że mieszka wcale nie w żadnych salonach, a w prostym, zwykłym mieszkanku w Normandii. Nie kojarz jednak punków francuskich z naszymi polskimi brudasami, którzy szwędają się po ulicach i proszą o "zeta"- to zupełnie inna kultura, tylko nazwa i rodzaj muzyki te same. Nie mam pojęcia gdzie ona obecnie pracuje, jakoś nie spytałem, czasami wspominała coś o tym, że będzie gościć swoich szefów w domu, więc musi coś dla nich ugotować (a, jak sama się przyznała, jest "lazy girl, who not so likes to wash and cook" ;-). Kiedyś pracowała jako pielęgniarka. Z racji swoich zainteresowań muzycznych, lubi słuchać muzyki przede wszystkim gitarowej a jej tibijski mąż (bo też jest tam coś takiego jak śluby ;-) będący też tutorem (Polak, nawiasem mówiąc) ciągle się z nią wymienia różnymi utworkami z tego gatunku muzycznego. Odnośnie tego jej męża tibijskiego - jest on o 20 lat młodszy od niej, dlatego, jak mi sama powiedziała, nie widzi w nim partnera życiowego, choć jednak raz się z nim spotkała (on pojechał do niej do Francji). Nie było jednak między nimi nic w rodzaju seksu itp. - po prostu, zwykłe przyjacielskie spotkanie. W domu ma trzy koty, psa i chyba owieczkę (sheep) - o tę ostatnią jakoś mało ją wypytałem, bo mi o niej mówiła już na końcu, a potem kontakt się urwał. No i, jak napisałem wcześniej, długie godziny poświęca tylko i wyłącznie Tibii - sam zresztą widzę, jak do późna w nocy na GG przy jej statusie jest jeszcze opis "Tibia".

To, że tak to wszystko tu opisałem, miało na celu, żeby mniej więcej pokazać jak może wyglądać jej życie. Czy ona czuje w nim szczęście? Hmmm... chyba jednak nie do końca - co dawało się często odczuć, gdy z nią zaczynałem rozmawiać na jej temat.

znana ktośka napisał:
Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym znów zabłyśnie niczym gwiazdeczka na niebie, czego jej serdecznie życzę. Jeśli masz z nią kontakt, to prześlij jej pozdrowionka od takiej jednej beznadziejnej w grach hihhihi i powiedz, że w każdym wieku jest co robić na tym świecie. Trzeba tylko troszeczkę chcieć. A niepowodzeniami niech się nie zamartwia. Każdego spotykają większe lub mniejsze potknięcia...Życie nie należy do prostych, ale też momentami bywa wspaniałe. I tych momentów życzę wszystkim jak najwięcej :)
Jak na razie nasz kontakt trochę się rozluźnił. Jednym z powodów tego jest to, że obecnie w Tibię nie gram (ostatnio grałem ponad miesiąc temu). Pewną kwestią zaś jest to, DLACZEGO nie gram, ale to już mógłby być trochę offtopik, wspomnę więc o tym na końcu. A innym z powodów tego mniejszego z nią kontaktu jest to, że po prostu nie odzywałem się od jakiegoś czasu do niej pierwszy (bo zawsze wcześniej tylko ja pierwszy do niej zagadywałem) i ona chyba o mnie nie pamięta, bo ani razu do tej pory nie zagadała. Ot, praca, Tibia, życie codzienne, brak czasu dla (wydawało mi się) dobrego znajomego. To właśnie jest ta sprawa, DLACZEGO nie gram w Tibię - nie chcę zatracić się zupełnie w wirtualnym świecie i przestać poświęcać czas swoim znajomym (i tak go już bardzo mało poświęcam).

To jest trochę dziwna dziewczyna, bo kiedy pierwszy raz ją poznałem, to wydawała mi się bardzo miła i była taka zawsze, kiedy rozmawialiśmy. Raz tylko się zdarzyło, że była bardzo smutna i nijak nie mogłem się z nią dogadać. No, ale przecież każdy człowiek ma prawo do jakichś złych dni - nie dziwię się. Tak odbieram ją ja. Ale ona sama zaś, kiedy próbowałem z nią rozmawiać właśnie o niej, na siłę przywdziewała taką maskę, że "ona tylko dlatego jest miła, bo taka musi być (bo jest tutorem, a także kiedyś pracowała jako pielęgniarka), ale tak naprawdę to ona na codzień wcale taka miła nie jest". Hmmm... i tu mi coś właśnie nie grało. Bo czułem rozbieżność między tym, co "widziałem na własne oczy", a jak przedstawiała się ona sama. A przecież, zwłaszcza w kolejnych rozmowach i czasie naszej znajomości, coraz mniej rozmawiałem z nią jak z tutorem, a coraz więcej jak ze zwykłą dziewczyną, która, jak pisałem, podobała mi się. To właśnie jest dziwne dla mnie.

Jak na razie wciąż czekam i czekam, może kiedyś się pierwsza do mnie odezwie. Sam zaś, z własnej przekory, a trochę z chęci zobaczenia czy tak się stanie - nie piszę pierwszy. I nie dzieje się nic. I jakoś tak wnioskuję, że ona zapewne myśli, że o niej całkiem zapomniałem, choć to nieprawda. Jeśli w ogóle o mnie myśli.

W każdym razie przedstawiła mi swoje "oczekiwania" wobec mnie, a także to czego "spodziewa się lub nie" ode mnie. To trochę niezręczne zdanie oznacza, że jasno postawiła sprawę: nigdy się nie spotkamy i nigdy nawet nie będziemy przyjaciółmi, a co najwyżej dobrymi internetowymi znajomymi. I, oczywiście, nie dość, że szanuję takie jej zdanie, to jeszcze sam się pod tym podpisuję, bo jakoś nie wierzę w przyjaźń między kobietą a mężczyzną ("Nie będzie przyjacielem kobiety ten, kto może być jej kochankiem"), trochę także po tych swoich doświadczeniach z kobietami. Po prostu lubię ją, toteż trochę mi przykro, że jest cisza z jej strony.

Ciepłe pozdrowionka, Ktosiu.

być sobą napisał:
Witaj. Ale mi zadałes problem. Nie, nie chce tu rozmawiac o Tobie , bo sam doskonale wiesz czy byłes zawsze okey w stosunku do tych kobet, które zrobiły na tobie wrazenie i które potrafiły Ci zaufac tak do konca, poswiecajac na to swoja dume i skrepowanie.
Cześć.

Powtórzę to, co napisałem wcześniej. Wiem, że mam rozwlekły styl pisania, ale być może jest ktoś, kto z ciekawością czyta moje wypociny. ;-)

Nigdy nie działałem na szkodę dziewczynie, z którą byłem, ani też na szkodę związku. Co przez to rozumiem? Na przykład to, że prawie wszyscy moi znajomi, a nawet przyjaciele stwierdzali, że jaras zniknął, że przestał się do nich odzywać, a może obraził się. Z mojej strony to było tak, że lwią większość swej uwagi poświęcałem tej dziewczynie, a dla swoich znajomych i przyjaciół miałem jej znacznie mniej. Oczywiście, jak już gdzieś pisałem, każdy kto mnie zna, wie, że to, że znikam nie oznacza, że całkiem przepadłem - bo nawet niektóre z moich partnerek miały okazję poznać moich przyjaciół, a nawet odwiedzaliśmy ich razem w ich domu. W każdym razie na pierwszym miejscu stała ta dziewczyna, a dopiero potem cała reszta świata. Nie byłoby mowy, żebym (tylko dla przykładu, bo nie piję alkoholu) poszedł z kumplami na piwo, podczas, gdy moja Ukochana siedziałaby w domu i tęskniła.

Jednak ponieważ jestem niedoskonałym człowiekiem, zapewne mogło mi się coś zdarzyć, czego nie przemyślałem, co mogło nawet sprawić przykrość tej dziewczynie lub w czym mogliśmy mieć zupełnie odmienne zdanie. Tylko, jak wcześniej napisałem, problem był w tym, żeby się dobrze dogadać. Kiedy pytałem np.: "dlaczego uważasz, że tak będzie lepiej?" - dostawałem odpowiedź typu: "bo tak i już", "bo ja tak chcę", "bo ja tak lubię i już" i zanim się jeszcze zirytowałem (a irytują mnie takie odpowiedzi bardzo!) próbowałem jeszcze dociec powodów takiej a nie innej jej decyzji lub postanowienia. Człowiek jednak ma swoją cierpliwość, bo przecież dwoje ludzi jest w związku nie po to, żeby sobie robić na złość i według swego "widzimisię", lecz, żeby działać wspólnie. I czasami mogłem wówczas wyskoczyć z jakąś złośliwością. A wtedy ta dziewczyna już totalnie się obraziła i tyle. No kurczę, nie dość, że nie znam powodów jej jakiejś dziwnej decyzji (którą w takim wypadku mógłbym uznać za fanaberię, gdyby nie to, że jej skutki mogłyby być złe dla NAS OBOJGA lub choćby tylko mnie samego), to potem jeszcze obrażanie się, fochy i odejście. Po każdym takim czymś czułem, że spotkała mnie ogromna niesprawiedliwość z jej strony. No, bo ja jej poświęcam tyle czasu, kocham ją, próbuję wschłuchiwać się w jej mowę, staram spełniać wszystkie prośby, a czasami nawet rozpieszczam... a ona nawet nie chce do końca wyjaśnić jakiejś głupiej decyzji. I wówczas (sorry, ale niestety) czułem się usprawiedliwiony nawet z tego, że pozwoliłem sobie na jakieś złośliwe uwagi pod tym kątem.

To tak ogólnie, na ile byłem OK wobec dziewczyn.

Druga sprawa, to taka, że właśnie chyba one nie pozbyły się do końca tego skrępowania i braku zaufania do mnie. Przeczytaj dokładnie mojego posta. ;-)

Nie chcę już tu rozwijać tematu braku zaufania, bo także i we mnie są, i na pewno jeszcze długo będą przy jakiejkolwiek dziewczynie opory do pokonania pewnych barier w sobie w pewnej dziedzinie. O co chodzi? Nie, sorry, to nie miejsce ani czas na rozwijanie tego.

być sobą napisał:
(...) Tyle,ze najczesciej kiedy zaczynaja sie kłopoty , to mezczyxni wycofuja sie na zgóry upatrzona pozycje, czyli odwrócenie (hahaha) "Kota" ogonem.Wycofac sie i jest oki, a jak kocha to znowu przyjmie, tylko niech sobie sama wszystko pozałatwia. (...)
Możesz to trochę bardziej rozwinąć? Bo na razie nie bardzo wiem o co chodzi. I nie to, że teraz jako mężczyzna, "kleję głupa" (bo nie "kleję" ;-), tylko na prawdę nie wiem.

być sobą napisał:
Kobiety podchodza inaczej, staraja sie w nie zagłebic i poszukac sposobu na ich rozwiazanie. Nie zawsze im to wychodzi, ale cóz moga zrobic.Wiem, byłam ostatnio w takiej sytuacji i mimo wielkich słów miedzy zdaniami wszystko sie rozsypało, a moze szkoda.
Bardzo żałuję, że wśród tylu poznanych dziewczyn, żadna nie próbowała się "zgłębić i poszukać (a jeszcze w tej komfortowej sytuacji, że RAZEM ze mną) sposobu na rozwiązanie". :-(

być sobą napisał:
Szukac? Szukac zawsze warto. Z tego co piszesz to fajnie by bylo byc przy Twoim boku, wesprzec sie na nim i najzwycajniej byc. Skad takie problemy u Ciebie? Nie rozumiem.
Ja także nie wiem... Zaczynało się tak pięknie, a kończyło smutno.

być sobą napisał:
Oki znikam, pilne sprawy mam dzis do załatwienia.
Ja także nie będę się tu za dużo udzielał, bo mam pracy trochę, ale jeśli tylko coś ciekawego napiszesz, to z chęcią zajrzę i przeczytam. A później odpiszę. :-)

No, to życzę Ci powodzenia w załatwieniu tych pilnych spraw. Miłego dnia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jaras dnia Pon 11:05, 13 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaras
mrówkolep jadowity


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 765
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 11:04, 13 Lis 2006    Temat postu:

kewa2 napisał:
Przyzwyczailismy się, że miłość przychodzi jak różyczka, czy grypa, albo coś przyjemniejszego #-o seks może. A miłość zdarza się nielicznym, którzy do tej miłości są zdolni i którzy trafią w odpowiedzniej chwili na odpowiednią osobę. Myślę, że każdy z nas patrząc z boku dziwi się czasem: dlaczego oni ze sobą są? nie pasują, kłócą się, godzą... To jest właśnie ta tajemnica, nie wolno miłości szukać, można się jedynie na nią otworzyć. Jako dziewczyna myślałam, że seks jest zwięczeniem miłości, jej szczytem, potem już czeka mnie tylko zjazd po równi pochyłej. Przypadkowi męzczyźni w moim życiu utwierdzali mnie w tym przekonaniu. Z czasem się wszystko przewartościowało i seks stał się miłości uzupełnieniem, nie zaś istotą. Warto czekać na miłość i doskonalić się na wypadek gdy nam właśnie się przydarzy, powodzenia.
Bardzo mi się podoba co napisałaś.

Z tym, że jednak ja swoje podejście do seksu od zawsze już miałem jakoś przewartościowane i tak właśnie myślałem (i myślę), jak Ty teraz piszesz. Niestety, do tej pory (z wyjątkiem jednej dziewczyny) nasze związki rozpadały się jeszcze przed jakimikolwiek rozmowami o seksie.

Jednak w tej sferze od mojej dziewczyny będę wymagał bardzo wielkiej tolerancji. I myślę, że nie każda dziewczyna ma jej w sobie tyle, żeby mogła to zrozumieć. Dlaczego? Hmmm... pozwolę sobie także tego tu nie rozwijać. Choć jednak ciekawi mnie, jaką to wielką tolerancją w tym względzie mogłyby się popisać wszystkie te osoby wypowiadające się w sąsiednim topiku na ten temat - to, niestety, nic z tego.

W każdym razie, jeszcze raz: podoba mi się Twoja wypowiedź. :-)

nudziarz napisał:
I jaki stad wniosek ?
Ano pewnie taki, że nasza ocena drugiej płci.. nawet ta kuszaca się na jakies uogólnienia... tak naprawde opiera się praktycznie wyłacznie na własnych przezyciach, do tego jeszce przefiltrowanych przez charakter, marzenia, srodowisko w jakim się obracamy a może i najogólniej pojety światopogląd.
To oczywiste. Wszak nie jesteśmy profesorami teoretykami, tylko przeżywamy nasze życie i nasze problemy realnie, praktycznie. :-)

To dlatego na przykład, nie robi na mnie wrażenia to, że ktoś tam się "wielce obnażył" wypełniając w innym topiku kwestionariusz Prousta :-P. A zrobi na mnie wrażenie czyjeś opowiadanie z własnego życia. Nie dlatego, że taki jestem wścibski i lubię wtrącać się w nieswoje sprawy, lecz dlatego, że mogę wtedy zastanowić się, porównać to do siebie, ustosunkować się do tego. :-)

nudziarz napisał:
Czy to dobrze.. pewnie i tak... :-) bo dzieki temu jak mówi przysłowie "każda potwora znajdzie......... " jak widac na załączonym obrazku nawet taka jak ja :D :p
Hehe, to ta "potwora", to kto taki? ;-D

Zatem, gratuluję i Tobie, i tej "potworze" też! ;-)

Przesyłam serdeczne pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
być sobą
oprawca moreli


Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawka

PostWysłany: Pon 11:29, 13 Lis 2006    Temat postu:

Sprawy załatwione całkiem pomyslnie. Juz sie tak nie bije
Mam rozwinac moja mysl. Okey. Wydaje mi sie( ale to mnie) że mezczyźni nie sa gotowi na kłopoty które spadaja jak grom z jasnego nieba. Kiedy cos takiego sie dzieje wola byc dalej od tego. Ja nie pisze o wszystkich bo bywaja wyjatki. Wtedy najczesciej znikaja, nie maja czasu, staja sie nieobecni.I wracaja kiedy wszystko sie uspokoi. Kobiety, moze zbyt pełne dumy nie o wszystkim chca rozmawiac. pewne sprawy chca załatwiac same. Moze chca pokazac jakie sa dzielne. Tylko czasami przychodzi chwila zwatpienia we własne siły i robia głupie rzeczy. Czasami bardzo komus ufaja i kiedy zostaja zawiedzione to trudno do nich trafic.Zaufanie szlag trafia i najczesciej nie mam juz powrotu.To tez ta ich duma. I nie potrafia przyznac sie jak bardzo czasami im potrzeba tego meskiego ramienia na którym moga sie wypłakac, ciepłej pomocnej dłoni, przytulenia. No cóz takie jestesmy, a wszystkie zmiany odbieramy bardzo ostro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Pon 15:04, 13 Lis 2006    Temat postu:

jaras napisał:
Z Twojego posta byłem przekonany, że palisz.

Ale jak widzę za bardzo Cię nie rozczarowałam
jaras napisał:
Mi tylko chodziło o to, że w tamtym Twoim poście był taki fajny, prosty opis, po którym zaraz wyobraziłem sobie dziewczynę (Ciebie? nie wiem, może tak ubraną w krótkie spodenki, która jest na wycieczce gdzieś tam ze mną, a potem, gdy jesteśmy w domu, ma na stópkach ciepłe kapcie i jest ubrana w szlafroczek, bo właśnie wyszła spod prysznica i ma jeszcze wilgotne włosy (aaa, kurczę, niech by sobie nawet miała papiloty . Twój opis, choć krótki, był tak przekonywujący i obrazowy dla mnie, że naprawdę zrobiło to na mnie wrażenie.

Mogę Cię tylko pocieszyć, że i tak bywa nie tylko u mnie,ale również u wielu kobiet. Mam na myśli tutaj Twoje wyobrażenie o ubiorze

Jak widzę o internetowej znajomej i tak dużo wiesz. Aż się boję z Tobą rozmawiać hihihih...żart
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 5 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin