Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kto się boi śmierci?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
teraz
maksymalna dawka powietrza


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 456
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:09, 01 Paź 2007    Temat postu:

kiedy myślę o śmierci przychodzą mi na myśl przede wszytkim słowa - "już nigdy" i robi mi się smutno
a jeśli chodzi o strach to raczej boję się cierpienia związanego z umieraniem
a co do samotności, to wolę umierać sama (żadnych gapiów), śmiercią nie można się podzielić tak jak smutkiem czy radością, jest własna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evra
Gość





PostWysłany: Pon 23:26, 01 Paź 2007    Temat postu:

mysle, ze warto przeczytac...

„Jednym z nieszczęść, które darowała nam cywilizacja, jest to, że ludzie nie rodzą się i nie umierają w domu. Przynoszą nam dziecko gotowe i wynoszą człowieka jeszcze żywego, a potem spotykamy go już na cmentarzu. Te dwie chwile, tak sobie bliskie wielkością tajemnicy, umieszczono poza domem, odebrano najbliższym. Dawniej człowiek konał wśród swoich, po to żył dla nich całe życie, żeby przyszli na ten moment do niego. Starał się umierać godnie na oczach bliskich i przyjaciół. Przeżywał i czuł ich wzruszenie. A teraz, w chwili kiedy najbardziej potrzebuje ich obecności, nie wpuszczają nikogo do szpitala, tłumacząc to wymogami aseptyki. Tak. Aseptyka jest dla lekarzy, pogrzeb jest dla żyjących, dla konającego ważne jest umieranie. Ten brak końca to jakby grać sztukę, a opuścić zakończenie.” [fragment wywiadu Lucyny Winnickiej z Andrzejem Wajdą, „W poczekalni nieba, rozmowy o życiu i śmierci”, Lucyna Winnicka]
Powrót do góry
Dostojny
farsz poziomkowy


Dołączył: 08 Lis 2006
Posty: 515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mazowsze
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:38, 01 Paź 2007    Temat postu:

nie boję się śmierci samej w sobie
... to może nie powinienem się wypowiadać w tym topicu

mam tylko traumęzaszczepioną przez kler, że mogę nagle umrzeć z czymś co wprawdzie według mnie jest rzeczą banalną, a według części kleru grzechem ciężkim no i jeśli Stwórca też tak uważa to mam problem

Śmierć - albo przechodzę w i nny stan i to jest dla mnie wręcz ciekawe, albo nie ma nic - a wtedy to mnie nie obchodzi

Śmierć - kiedyś założyłem taki topic na o2 - jest nawet dla mnie często czymś, co gasi frustracje i zgryzoty, Tzn.jeśli ktoś mi dokucza, a ja jestem bezsilny to wtedy myśl, że wobec tego faktu-stanu jesteśmy równi daje mi poczucie spokoju

I wiecie co "Tam"może się zobaczymy kiedyś na wizji

Pozdrawiam z życzeniem jak najdłuższego, pięknego życia !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Pon 23:51, 01 Paź 2007    Temat postu:

lulka napisał:
Widziałam umierających ludzi. Nawet trzymani za ręce przez najbliższych w tej ostatecznej chwili czuli strach.

"I can see dead people"
Proste ćwiczenie: wyobraź sobie. że kładąc się spać wiesz NA PEWNO, że już nigdy się nie obudzisz... co czujesz?
Ja czuję żal. Po prostu lubię żyć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaraz
łan gryki


Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:27, 02 Paź 2007    Temat postu:

Proste ćwiczenie: wyobrażam sobie, ż kładąc się spać wiem na pewno, że juz nigdy się nie obudzę !!!!

ano proste, zanim zasnę .... kończę papierkowo-podatkowe zobowiązania wobec firm
zostawiam na papierze ostatnie wytyczne ... i już z czystym sumeniem mogę się położyć spać. ( to jest to co zrobię )
nie wiem czy zasnę, prawdopodobnie nie ...

co czuję !!!
nadszedł mój czas ....
najwyższa pora odejść .....
najbliżsi zostaną sami .... nie mam na to wpływu
ale ich kocham ...
czuję żal .... ich żal ... i ich rozpacz ... której nie mogę zapobiec
( i chyba właśnie to ....... boli mnie najbardziej)


czuję , że jestem już szczęśliwa
wchodzę na następny stopień
i znowu następny ....
jestem coraz wyżej i dalej ...
ale ich rozpacz ... nie daje mi mozliwości wejścia ... tam gdzie zmierzam i gdzie już powinnam się znaleźć


swoim żalem i płaczem, ściągają mnie coraz niżej i niżej .... nie dają odejść ... w stronę światła ....

to boli ....


........................


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
Gość





PostWysłany: Wto 6:17, 02 Paź 2007    Temat postu:

Własciwie..... chyba nie boje się smierci samej w sobie, odejscia... definitywnego końca spraw i rzeczy.
Boję się o przyszłośc moich bliskich, o to jak sobie dadza radę.. czy utrzymają się sami na powierzchni.
Moi rodzice umierali na moich rekach i wiem, ze samo odejście nie jest koszmarem. Ot... zaczynasz oddychać coraz wolniej , w koncu nie bierzesz kolejnego wdechu...............

Wiem tylko, ze jesli miałbym wybór, chiałbym odejśc trzymany za rękę przez kogos bliskiego.
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 7:53, 02 Paź 2007    Temat postu:

Samotność w chwili śmierci mnie nie przeraża - we wszystkich najważniejszych momentach życia, w chwilach podejmowania najbardziej ważkich decyzji, zawsze jesteśmy pozostawieni sami sobie, niezależnie od tego, kto nas otacza i jak bardzo wspiera.

Straszne jest natomiast dojmujące uczucie straty [nie wiem, czy może je, i na ile, złagodzić wiara w potencjalne zyski], paradoksalnie [a może nie(?)] tym większe, im mniejszą czerpie się satysfakcję z życia. Świadomość dobrego, pełnego wykorzystania swoich lat może nieść spokój, uczucie domkniętego rozdziału; skłóceni z życiem częściej chyba bywają niepogodzeni ze śmiercią.
Powrót do góry
Serce w worku
wolframowy żarnik


Dołączył: 21 Lip 2007
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:32, 02 Paź 2007    Temat postu:

..samotność w chwili śmierci jest chyba oczywista..? choć to ryzykowne.. nigdy nie umierałam, więc nie wiem co czuje się w tamtej chwili.. to tylko podejrzenia w oparciu o niesprawdzone przesłanki... najgorsza jest ta samotność za życia i to jeszcze kiedy jesteś w związku z inną osobą...
..zakładając, że śmierć uwalnia doskonałego ducha od niedoskonałego ciała można tę śmierć przeżyć..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Wto 8:35, 02 Paź 2007    Temat postu:

yapp napisał:
slepa i brzydka napisał:
a myslenie o smierci nakazuje mi zyc w czystosci.

czy w takim razie uprawniony jest wniosek, że dziewice myślą ciagle o śmierci??
to potwierdzone naukowo, ze ludziom wspolczesnym brakuje cierpliwosci, aby dotrwac do konca komunikatu, zwlaszcza, ze ja popelnilam az 5 zdan. Angel

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Wto 9:26, 02 Paź 2007    Temat postu:

Przeczytalam,
probowalam wymyslic cos madrego,
nic nie wymyslilam,
norma.

Tak wiec smiercie traktuje jak moich sasiadow - wiem, ze sa, czasem sie z nimi spotkam w dalszej czy blizszej okolicy, czasem sie sobie uklonimy i spojrzymy w oczy (chociaz wiem tylko, jak sasiad wyglada ), a jak widze swiatlo w oknach, to mam nadzieje, ze jeszcze zyja...

Lubie zyc. A ze zyje szybko, to sie nie zastanawiam, jak bardzo bede musiala kiedys zwolnic.
Zreszta az takiej fizycznej stagnacji, to chyba bym nie przezyla.
Powrót do góry
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Wto 9:43, 02 Paź 2007    Temat postu:

Cytat:
Polka poddała się eutanazji w Zurychu
"Rzeczpospolita": Po tym jak szwajcarskie gminy Zurych, Stäfa i Maur wypędziły stowarzyszenie Dignitas, oferująca pomoc w samobójstwie organizacja tuła się po kraju. Jej "zmęczeni życiem" klienci muszą teraz wypijać śmiertelne dawki pentobarbitalu w przydrożnych hotelach.


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 11:12, 02 Paź 2007    Temat postu:

Kompletnie nic z tego nie rozumiem.
Po pierwsze to podważa ideę samo_bójstwa.
Po drugie nie rozumiem, dlaczego samobójstwo wspomagane jest w Szwajcarii legalne, a eutanazja nie [link widoczny dla zalogowanych]
Po trzecie, dlaczego ludzie znajdują w sobie dość siły, żeby powlec się do miejsca oddalonego o iks km, umrzeć w obcym towarzystwie i jeszcze za to zapłacić, a nie mają tej siły, by własnoręcznie zafundować sobie przyjemną, kameralna śmierć.
Czyżby właśnie zorganizowane umieranie było powodem strachu przed samotnym odchodzeniem? [bo przypuszczam, że samobójcy także boją się śmierci]
Powrót do góry
Biedrona
ladybird with stripes


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 6687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 133 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łąki

PostWysłany: Wto 11:46, 02 Paź 2007    Temat postu:

Znalazłam coś takiego...


Nie wiem czy to prawda czy fikcja literacka...


Ja wiem, że im człowiek jest szczęśliwszy tym bardziej boi się śmierci, nie chce odchodzić. Ja się jej bardzo boję. Boję się też cierpienia i... boję się stac ciężarem dla bliskich, boję się niedołęstwa...


"Pamietnik zmarłego

Założyłem bloga.
Nie wiem czemu.
Na pewno nie dla tego że potrzebuje współczucia. Tego akurat, w tym momencie mam wystarczająco wiele. Ale chyba potrzeba mi troszkę zrozumienia. I musze jakoś oddać światu odrobinę mojego bólu.
Prawda jest taka że umieram........ na pewną, dosyć pospolitą w dzisiejszych czasach chorobę. Nie jest ważne jaki jest rodzaj tego schorzenia, ani to jaki był powód tego że to właśnie na mnie musiało trafić.
Mam 20 lat.
Kiedy zapytałem mojego lekarza o to czy dożyje swoich 21 urodzin, wzruszył tylko ramionami. Nic nie powiedział...... ale w jego oczach dało sie odczytać prawdę. No cóż, przynajmniej nie kłamał.
Jestem jeszcze młody i zawsze myślałem że całe życie przede mną............. myliłem sie.
Bywa i tak.
Umieram....... i wiem że gdyby dano mi jeszcze raz te ostatnie 4 lata mojego życia, wykorzystał bym je mądrze. Może teraz nie miał bym tego dojmującego uczucia że zmarnowałem taki kawał czasu.
Ale nie mogłem wiedzieć że moje życie tak sie potoczy.
Że umre........
............ i poza bólem, nic po mnie nie zostanie.

pamietnik-zmarlego 2002-02-13 21:35:16
--------------------------------------------------------------------------------
cierpienie
Zastanawiałem sie nad celowością mojego dalszego istnienia.
Wnioski, do których doszedłem, nie nastrajają optymistycznie.
Jedynym słusznym wnioskiem jest to iż istotą mojego istnienia stał sie ból. Ból który odczuwam i ten który zadaje innym, tylko dlatego że istnieje.
Może sam fakt tego że jestem nie powoduje u nikogo cierpienia..... ale to że dni mojego istnienia zostały policzone sprawia że cierpi zbyt wiele osób.
Cierpią moi rodzice. Moja rodzicielka każdego dnia widzi jak ginie jej dziecko.
Kiedys słyszałem że dla matki nie ma w życiu nic gorszego niż pochować własnego potomka. Teraz widze że prawda nie leży daleko od tego stwierdzenia.
Kobieta która wydała mnie na świat teraz będzie muisiała pomóc mi z tego świata zejść.
Widzieliście kiedyś oczy kobiety której umiera dziecko?
Zastanawiam sie czy jeszcze kiedykolwiek te oczy zabłysną życiem. Czy jeszcze kiedyś zagości w nich iskierka radości......... czy zrozumie wreszcie to dlaczego musiałem odejść.

Nie mozna żyć tylko dla bólu........ codziennie odczuwać i zadawać ludziom cirpienie.
Dzisiaj myślałem nad tym ile leków usmierzających musiał bym połknąć aby wreszcie przerwać ten beznadziejny cykl. .......... pewnie niezbyt wiele.
Ale to były tylko myśli. Jestem zbyt słaby aby odejść z tego swiata godnie. Aby wcześniej skończyć swoje życie......... aby odejść i zabrać z tego świata ten bagaż cirpienia.
Bagaż który z każdym dniem staje sie coraz cięższy.


Dzisiaj walentynki. Dzień w którym powiniśmy dawać bliskim dowody naszej miłości. Jaki ja moge dać im dowód tego że kocham???
- nie odchodź- usłyszałem od matki- jeśli naprawde nas kochasz to zostań........... nie umieraj.

Miłość to niezwykle silne i piękne uczucie...... ale nie potrafi mnie wyleczyć. Nie potrafi sprawić abym został i pokazał im jak bardzo kocham.

pamietnik-zmarlego 2002-02-14 01:39:06
--------------------------------------------------------------------------------
Dzień z życia...... widmo śmierci.
Dzisiejszy dzień nie różnił sie prawie niczym od kilkudziesięciu poprzednich...... od momentu kiedy poznałem wyrok.
Spałem do późna..... wiem że może kiedy nie ma sie wiele życia to nie nalezy marnować tego ostatka na sen. Ale ja lubie spać. Jest to jedna z niewielu rzeczy które dają mi teraz ukojenie........ może dlatego że nie mam snów? Nie wiem.
Kiedy wstałem, pokręciłem sie troszke po domu i usiadłem do komputera.
Koło południa wyszedłem na krótki spacer, a kiedy wróciłem, położyłem sie ponownie.
Każdy z was napewno myślał kiedyś o tym, co by zrobił gdyby dowiedział sie że czeka go jeszcze np. tydzień życia.
Z pewnością mówiliście wtedy z przymróżeniem oka o szalonych czynach w stylu skoków na bungiee, intensywnym, pełnym doznań seksie z przedstawicielami odmiennej płci i wielu innych rzeczach na które normalnie nigdy byście sie nie zdobyli
Ale prawda jest taka, że kiedy naprawde nadchodzi koniec, człowiek zaczyna cenić spokój.
Izolacja i cisza daje czas na przemyślenia i podsumowanie swoich największych osiągnięć.
Miłości, przyjaźni, bólu i rozczarowań, straty i chwil euforii.....
Wszystkiego co mnie spotkało.

Dostałem walentynkę. Przyszła pocztą, wczesnym popołudniem.
Gładka koperta z naapisanym ręcznie adresem mojego mieszkaania. Znałem doskonale ten charakter pisma.
Dziewczyna którą kochałem........ którą w pewien sposób zawsze będe kochał.
Bylismy razem przez pół roku.
W środku koperty gładka kartka na której widniał napis.
Misiu.
Życze ci wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek.
Pamiętaj że gdziekolwiek sie znajdziesz zawsze część ciebie pozostanie w naszych sercach. Sercach ludzi którzy ciebie kochali.
Pamiętaj że Bóg też cie kocha.
Tak bardzo.......
........ że już nie chce sie tobą z nikim dzielić.

Odłozyłem kartke i zacząłem płakać.
Płakałem długo ale to nie pomogło. Łzy nie wróca mi tych dni które zmarnowałem. Nie wrócą mi tych chwil gdy powinienem okazać jej miłość. Nie robiłem tego..... bałem sie odpowiedzialności.
Bałem sie życia.
Na miłość jeszcze przyjdzie czas.
Czyż nie?
Jeszcze tyle życia przede mną.
Na wszystko będzie jeszcze.........
......... czas.
pamietnik-zmarlego 2002-02-14 20:44:56
--------------------------------------------------------------------------------
Chwile które już nie wrócą
Dopadła mnie dzisiaj jeszcze jedna refleksja którą chciałem sie z wami podzielić.
Jaki był wczoraj dzień ?
Walentynki....... 14 lutego
Ostatnie walentynki w moim zyciu. Ostatni raz gdy z kalendarza moge wyrwać kartke z datą 14 lutego.
Wiecie, to dziwne. Zazwyczzaj nie dostrzega sie takich rzeczy....... każdy dzień jest dla nas po prostu dniem. Niczym wyjątkowym....... czymś co w końcu sie powtórzy. Bo przecież za rok znowu będą walentynki.
Dla was........ nie dla mnie
W mojej sytuacji postrzega sie to w troche inny sposób. Każdy dzień jest tym ostatnim....... żaden już nie powróci.
Swiadomość tego że coś w naszym życiu przemija bezpowrotnie sprawia że łatwiej jest nam docenić wage każdej sekundy, smakować każdą chwile..... i puszczać je na wietrze czasu. Niech lecą i kiedyś powrócą do was.
Mam nadzieje że dadzą wam wszystkim szczęście. Że dla was za rok znów będzie 14 luty i dzień ten będzie wspaniały........ Może wtedy, gdziekolwiek będe, spojże na ten świat i zobacze na nim szczęscie. Szczęście które ja też kiedyś mialem, ale które odeszło pozostawiając za sobą tylko kilka miłych wspomnień.
........
Szczęście które straciłem bo nie potrafiłem docenić wartości danego mi czasu.
Wagi każdej chwili
Ceny wszystkich wypowiedzianych słów.
Nie potrafiłem sie tym cieszyć...... beznamietnie wyrywając kolejną kartke z kalendarza.
Tego ostatniego
................
Ale przecież nie mogłem tego wiedzieć.
Nikt nie może.

pamietnik-zmarlego 2002-02-15 01:23:23
--------------------------------------------------------------------------------
Dzień w którym skończyło sie życie.
Opowiem wam o pewnym dniu.
Dniu który na zawsze zmienił wszystko to, co stanowiło o mojej codzienności.
Dniu w którym rozpoczął sie ostatni rozdział mojego życia.
Dniu w którym zaczęło sie umieranie.
Opowiem wam.... początek Epilogu księgi mojego istnienia.
Siedziałem wraz z matką w chłodnym gabinecie lekarskim. Atmosfera napięcia sprawiała iż czułem......
..Strach, obawy, niepewność??
Nie wiem
Po prostu od tego co miało sie własnie wydarzyć zależało wszystko.

Moja przyszłość do niedawna tak jasna i przejzysta teraz została brutalnie przysłonieta cieniem smierci.
Zawsze wiedziałem czego oczekuje od życia. Chciałem kochać i być kochanym. Mieć prawdziwy dom, a może nawet któregoś dnia wziąść na ręce moje własne dziecko...... Dzień po dniu patrzeć jak dorasta i cieszyć sie z jego pierwszych, drobnych sukcesów. Pierwszy krok, pierwsze słowo....... pierwszy rysunek podarowany z miłości.
I słyszeć każdego dnia jak ta mała istota ludzka zwraca sie do ciebie tym jednym, wspaniałym słowem......
..Tata.

Ale teraz to wszystko wydawało sie tak bardzo odległe i nieosiągalne.
To było zupełnie jak Arkadia....... mistyczna kraina piekna i szczęśliwości, która w tej chwili była oddalonalona o tysiące kilometrów od koszmaru w którym obudziłem sie wiele dni wcześniej.
I w którym żyje do dzisiaj.

Prawie nie pamiętam o czym moja rodzicielka rozmawiała tego dnia z lekarzem w tym chłodnym gabinecie. Byłem wtedy jakby niobecny duchem...... krążyłem myślami wokół dawnych, szczęsliwych dni.
Wspomnienia pozwalały godnie znosić te długie dni spędzone w szpitalu na obserwacji. Pozwalały odłązyc sie od tego ułomnego ciała i podążyć tam gdzie naprawde było moje serce. Do czasów kiedy byłem dzieckiem......... do czasów gdy śmierć wydawała sie tak bardzo odległa.
Tak obca.
Gdy jeszcze nie miała nade mną tak wielkiej władzy.

Niemniej pamiętam jeden fragment tego dialogu który toczył sie między lekarzem a moją matką.
Słowa te do dzisiaj dźwięczą w mojej głowie....... zostały głęboko wyryte w mojej świadomości.
I nic nie będzie w stanie sprawić abym kiedykolwiek je zapomniał.

..........
- Już tłumaczyłem pani że w tym stadium choroby jakakolwiek interwencja chirurgiczna zakończyła by sie zgonem. Nie wolno mi przyzwolić na eutanazje w tym szpitalu.
..........

Ja siedziałem z boku.
A cały mój świat......... Zawalił sie w kilka chwil.

Tak wygląda życie.
Jesteśmy liścmi targanymi przez wiatr......... żyjemy gwałtownie, umieramy nagle.
Niespodziewanie........
Szybko.

Ale mimo wszystko warto żyć.
Dla ciepła promieni słonecznych na twarzy w pogodny dzień.
Dla przelotnych, ukradkowych uśmiechów ślicznych dziewczyn.
Dla odgłosu który wydają, poruszane przez wiatr, liście na drzewach.
Dla każdej chwili którą dane nam było przeżyć na tym świecie.
Tak pięknej........
Tak ulotnej.......
Tak niepowtarzalnej.

pamietnik-zmarlego 2002-02-15 18:54:05
--------------------------------------------------------------------------------
Pożegnania..
To tutaj.
Przystańmy.
Nadszedł czas pożegnań.
Mamo...... Tato..... Bracie.
Przyjaciele.
Wszyscy wy którzy byliście przy mnie przez całe moje życie.
Jak często mówiłem wam że was kocham???
Niestety zbyt rzadko........

Zbyt późno by to naprawić.
Umieram.

Ale przedtem chciałem sie z wami pożegnać. Powiedzieć wam jak wiele znaczyła dla mnie każda spędzona z wami chwila. Jak wiele mi daliście.......... jak bardzo żałuje że tak mało otrzymaliście w zamian.
Matko....... dziękuje ci za to życie. Było piękne. Dziekuje za to że nigdy nie pozwoliłaś mi poczuć samotności. Że zawsze, kiedy ciebie potrzebowałem, stałas obok....
Ojcze.... Dziękuje ci za te wszystkie cenne rady, Dziekuje ci za te wszystkie subtelne dowody miłosci. Z całej rodziny chyba tobie najmniej mówiłem jak bardzo kocham
Ale ty wiedziałeś.... zawsze. Tak wiele ci zawdzięczam....... dziękuje że byłeś.
Bracie........ dorastaliśmy razem. Dla twoich braterskich wybryków. Dla każdego uścisku i kazdej łzy którą przelaliśmy razem. Dla wszystkich tych chwil które dzieliliśmy....... od poczatku . Warto było żyć.
Przyjaciele.
Dziękuje wam za ukazanie mi jak wygląda szczęscie. Za to że daliście mi swoją przyjaźń.
Dziekuje za to że nigdy mnie nie opuściliście
Nawet teraz kiedy musze odejść nie pozwoliliście mi odczuć iż w tą ostatnią droge wybieram sie sam.
Przepełnia mnie tylko żal że nie będe w stane wam za to odpłacić.
Jarku....... pamiętasz czego życzyliśmy sobie na sylwestra 2 lata temu?
Abyśmy zawsze trzymali sie razem i żeby nic nie mogło zagrozić naszej przyjaźni.
Ja odchodze ale nie złamie tej obietnicy i zawsze będe przy tobie.

A teraz chodźmy.......
...... Bracie, jestem tak słaby. Użycz mi swego silnego ramienia abym mógł iśc dalej. Pozwól mi oprzeć sie na tobie........ Tak bardzo mi teraz tego potrzeba.
Matko........ Podaj mi ręke. Chce czuć twoje ciepło i twoją miłość. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Ojcze..... stań przy mnie. Bądź moim oparciem, tak jak byłes przez całe moje życie.
Przyjeciele.....
Jeszcze nie nadszedł mój czas.
Jeszcze pozostało troche drogi do przejścia.
Chodźcie ze mną...... chce mieć was przy sobie.
Tak wiele dla mnie znaczycie.


pamietnik-zmarlego 2002-02-17 01:30:12
--------------------------------------------------------------------------------
Do Matki.
Moje życie z twego życia.
Moje ciało z twego ciała.
Moje serce z twego serca.
Moja miłość z twej miłości.........
...zrodzona.

Podczas jednej z niedawno przeprowadzonych z moja Rodzicielką rozmów, usłyszałem że kiedy wreszcie mnie zabraknie......... jej życie zyska nowy wymiar.
Nowy cel.
Od tej chwili moja Mama bedzie żyła myślą o tym że kiedyś znowu sie spotkamy.... Gdzieś tam.
W tym lepszym świecie.
Ale w głębi duszy zarówno ona jak i ja wiemy że nie warto żyć myślą o śmierci.

Wybaczcie mi swoistą prywate jaką uskuteczniam na tym blogu ale są rzeczy na których, powiedzenie bliskim prosto w oczy, nie starczyło by mi sił.

Dlatego tutaj zwróce sie ponownie do jedynej kobiety która tak naprawde i szczerze kochałem.
I której nigdy nie przestane kochać.

Mamo.
Kiedy wreszcie mnie zabraknie nie rozpaczaj.
Pamietaj o tym co za chwile napisze.
Nasze serca, moje i twoje. stanowią jedność.....
Biją zawsze i niezmiennie jednym rytmem.
Taktem którego nic nie jest w stanie zakłucić.
A kiedy mnie już nie będzie, a ty będziesz odczuwała tęsknote....
Wtedy położ swoją ręke na piersi i wsłuchaj sie w rytm uderzeń swego serca.
I wiedz że gdzies tam........ gdziekolwiek sie znajde, z mojej piersi będzie sie dało dosłyszeć ten sam odgłos.
Ten sam rytm.
Rytm naszej nieskończonej i wiecznej miłości.
Rytm którego nawet śmierć nie jest w stanie przerwać.
Bo nawet ona....
Nie ma takiej mocy.

ps. Wybaczcie banalność tego przekazu. Ale czyż miłość nie jest banalna?
I czy przez swoją prostote nie jest najpiękniejszym z uczuć?

pamietnik-zmarlego 2002-02-22 20:56:17
--------------------------------------------------------------------------------

Pożegnanie Zmarłego...
Witam.
Ja nie chciałem dokonać tego wpisu. Wciąz nie wiem czy powinienem ale wiem też ile ten pamietnik znaczył dla Piotrka i tylko ze względu na to wpisze tutaj to o co on mnie prosił. Nie umiem farmułować myśli w ten sposób w jaki robił to on więc lepiej nie będe tutaj dopisywał niczego od siebie. Nie chce zniszczyć tego piękna które on tworzył przez taki czas.
Przepisuje to teraz z kartki którą dostałem od niego w szpitalu do którego odwieziono go ponad tydzień temu.

Pożegnanie Zmarłego.

Tyle niedokończonych spraw..... Nie chciałem żeby to tak sie skończyło. Żebym mimo danego mi czasu, odchodził nie pożegnawszy sie wcześniej z bliskimi.
Teraz widze ze jednak do końca pozostane głupcem. Bóg dał mi czas na pogodzenie sie ze śmiercią.........na przygotowanie sie do jej nadejscia. A ja nie potrafiłem go nalezycie wykorzystać.
Jestem... tak bardzo słaby ale wiem że mam jeszcze czas...... wystarczająco wiele żeby móc dokończyć kilka spraw. Dzieki mojemu bratu będe mógł także zakończyć ten pamiętnik..... który też w tych ostatnich dniach bardzo wiele dla mnie znaczył.
Odchodze.............
Przepraszam was za to co zrobiłem. Ten blog..... tak naprawde nie miał racji bytu. Nie chciałem żeby ludzie cztając go zaczęli trywializować swoje własne problemy. Żeby mówili że bolą ich moje słowa.
Jakże głupi sie okazałem!
Nie chciałem żeby ktokolwiek jeszcze cierpiał z mojego powodu a przy pomocy tych kilku głupich wyrazów zraniłem w pewien sposób jeszcze bardzo wielu ludzi. Nie chciałem tego...... wybaczcie.

Piotrek Suś
Ur. 24.05.1981r Zm. 1.03.2002r
pamietnik-zmarlego 2002-03-05 22:37:00


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:41, 02 Paź 2007    Temat postu:

No to mamy jakby dwa aspekty lęku przed śmiercią. Jeden "altruistyczny" - lęk o bliskich, o to jak im będzie trudno. Drugi "egoistyczny" - jak się lubi żyć i życie się ceni, to za bardzo nie chce się go tracić. Prawdę mówiąc, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wszystkie wspomnienia, myśli i reszta mojej jaźni nie jest może niczym wielkim w skali Wszechświata, ale perspektywa utraty tych wszystkich rzeczy jest dla mnie przygnębiająca. Oczywiście - dla osoby, która nie istnieje, to że nie istnieje nie ma znaczenia, podobnie jak to, że kiedyś tam istniała. Kiedyś nie istniałem i specjalnie mnie to nie martwi. A jednak...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weles
wróg prefektury


Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 479
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 15:50, 02 Paź 2007    Temat postu:

Biedrona

Myślę że w/w to chyba aytentyczne... Śmierć to dość szczególne wydarzenie które dotyka każdego bez wyjątku i każdy ma jakieś lęki. Można sobie tłumaczyć ją na wszelkie sposoby ale i tak pozostanie czymś ważnym dla każdego i wzbudza od zawsze strach. Jej świadomość każe nam żyć intensywniej, lepiej... Biologicznie ją pojmując można sobie dywagować czy naprawdę umieramy skoro przekazujemy geny... ale pozostaje po nas ktoś inny.

Cóż. Ze śmiercią mam osobiste doświadczenia. Może nie ze śmiercią bezpośrednio, ale z pewną jej aprobatą, rodzajem pogodzenia się z nią. Mam(a raczej miałem) taki zawód po prostu. Nie jest to bohaterstwo itp. ale byłem w sytuacji kiedy wszystko już przemawiało, że to już end bez odwołania. Czas się wtedy cholernie wydłuża, sekundy (bo tyle trwała u mnie ta trauma) trwają niemal godziny i faktycznie człek (o ile ma czas) podsumowuje swój żywot próbując się rozliczyć, przeprosić(i z tąd moja wiara iż powyższe z poprzedniego postu słowa są prawdziwe). Nie jest to strach znany nam z życia (przed dentystą itp). Ale jedno wiem. Zdarzenie to dopiero po czasie uderzało we mnie traumą. Zaraz po(co mnie dziwiło)... byłem na "chodzie" bez specjalnych sensacji. Pewnie, że sobie poradziłem z tym zdarzeniem i jestem nieco bogatszy wiedząc bez gdybania przynajmniej o przedsionku śmierci.
Nie jestem przesadnie wierzącym, ale słowa naszego Papy JP2 "nie lękajcie się" mają dla mnie osobisty wymiar. Być może to(śmierć) miał na myśli? W/w wydarzenie pozwala mi bardziej cieszyć się życiem, mówić i działać w sposób otwarty. Nawet powiem jest sporym ułatwieniem w codziennych relacjach z ludźmi, z otoczeniem. Wiele spraw stało się prostych i łatwiejszych.

Pozdro.... Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zochaa
wesoła opłucna


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z cienia...mgieł...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:27, 02 Paź 2007    Temat postu:

Skoro śmierć jest czymś nieuniknionym, skoro i tak wcześniej czy później nas "dopadnie" to czy nie lepiej najzwyczajniej pogodzić się z tym...z nią...że jest, będzie oraz że spotka i nas...
Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek ma taką śmierć jakie było jego życie, więc może zastanawiać się nad lękiem wobec śmierci, lepiej poprostu skoncentrować się na życiu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zochaa dnia Wto 17:47, 02 Paź 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:44, 02 Paź 2007    Temat postu:

A chcielibyście być nieśmiertelni? A jeśli tak to w jakim sensie? Cielesnym? Jako niematerialne byty?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zochaa
wesoła opłucna


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z cienia...mgieł...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:50, 02 Paź 2007    Temat postu:

hmmmmm pewnie nieśmiertelność też bywa męcząca...
zawsze są jakieś za i przeciw,
łoj matko jedyna- tak źle i tak niedobrze...
chociaż może jako chmurka na niebie... Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 18:04, 02 Paź 2007    Temat postu:

Aproxymat napisał:
A chcielibyście być nieśmiertelni? A jeśli tak to w jakim sensie? Cielesnym? Jako niematerialne byty?

Tylko cielesnym. Przy czym życzę sobie wiecznego utrwalenia w wieku lat 32.
Nieśmiertelny byt to ja zasadniczo jako katoliczka mam zagwarantowany. I to owego bytu boję się najbardziej a nie samego momentu przejścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weles
wróg prefektury


Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 479
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 18:25, 02 Paź 2007    Temat postu:

... Zapomniałem dodać, że owe wydarzenie przeżywałem jako 25-cio latek (stąd zapewne moje wynurzenie ad. śmierci młodego człowieka), a to się pamięta. Dało mi to wiele do myślenia i chyba obudziło moje poglądy na kruchość życia w ogóle, a tym samym raczej miało wpływ na mój stosunek do wielu spraw pochodnych. Oczywiście miałem kilka przygód, które zaowocowały leżeniem w szpitalu gdzie mogłem poprzyglądać się bliżej ludzkim i konkretniejszym tragediom. Jak wspomniał Aproxy "altruizm" to innego rodzaju uczucie i to wcale nie mniej przykre.

Drażniło(bardziej peszyło) mnie troszkę współczucie mi bliskich, bo jakoś udawało mi się super regenerować i śladów w zasadzie nie ma. Nie czułem się wcale poszkodowanym, a raczej "w remoncie". Może to dziwnie zabrzmi, ale były to chwile, podczas których mogłem sobie wypocząć, poczytać, polenić się itp.- radzaj wczasów. Może dziwne ale pracowałem na okrągło... Czysta mechanika Blue_Light_Colorz_PDT_02

Co do nieśmiertelności Think Gdzieś wyczytałem, że wytrzymać sam ze sobą więcej czasu niż przypisuje nam to natura jest kłopotliwe. Nie sądzę abym jako 200 latek był normalny... hehe. Myślę, że i w psychice mamy jakiś zawór bezpieczeństwa, który jakoś nas uodparnia (czy minimalizuje) strach przed naturalnym zejściem, rodzaj znudzenia życiem.
Inną sprawą, że każdy chyba ma w sobie chętkę pozostawienia po sobie śladu, rodzaju pamięci... Czyżbyśmy bali się nicości?

Ad. utrwalenia... w wieku 32 lat.
Seeni. Podobno są szanse (na razie SF). Starzenie się jako zjawisko podobno powodowane jest przez nanoby (organizmy 20x mniejsze od uznanych za możliwe do istnienia przez obowiązującą naukę, a podważaną już i w fazie nowych badań). I to podobno one wywołują defekty nowej generacji komórek regenerującego się organizmu(organizm cząstkowo umiera bez przerwy, komórki pojedyńczo się odtwarzają-wymiana na podstawie zapisu w genach). Praktycznie co 17 lat (o ile pamiętam) wymienia się cała materia naszego grzesznego ciałka. Jako ciekawostkę dodam że możliwe jes zaszczepianie zawiązgków zębów Blue_Light_Colorz_PDT_02 i dentyści zbankrucą... hehe. Ale to na razie jeszcze sfera SF i póki czas Seeni korzystaj na maxa ze swoich 32 (czy ileś).


Pozdro ... Blue_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin